Szanowni Państwo
Widząc ostatnie anomalia pogodowe, które trwają już od kilku dobrych lat (np. 18 stopni w lutym), bardzo się martwię. Jeśli tempo tych zmian klimatycznych nie zwolni, to jestem pewien, że nie tylko za naszego życia, ale już w perspektywie kilku najbliższych lat nasze istnienie jako ludzi stanie się nieprawdopodobnie nieznośne. Ileż bowiem można wytrzymać w tych upałach i duchocie? Na samą myśl o tegorocznych wakacjach robi mi się niedobrze. Oczami swojej wyobraźni widzę wyschnięte do zera Wisłę, Odrę oraz Wartę.
Ale to nie wszystko. Jeszcze za naszego życia stanie się pewnie coś, co “filozofom się jeszcze nie śniło”. Nie będzie ani wody, ani jedzenia, ani lekarstw, ani prądu. Ludzie zaczną się zjadać nawzajem, a chorzy umierać w nieprawdopodobnych męczarniach. Myślę tak po każdym kolejnym doniesieniu z cyklu “dziś największe susze/upały/huragany/grad/ciśnienie/burze/tornada w historii pomiarów”. Jak donoszą media, zamartwia się tym coraz więcej osób na świecie, a lęki te nazwano “depresją klimatyczną”. Część kobiet cierpiących na tę fobię rezygnuje z macierzyństwa w trosce o to, by ich potomstwo nie zostało skazane na życie w piekle na ziemi.
Przepraszam, ale też nikt i nic mnie nie przekona, że to co widzimy za oknem jest czymś naturalnym i normalnym. Ja rozumiem, że na zmiany klimatu wpływa szereg naturalnych czynników, ale czy to możliwe, by aż tak diametralnie się zmienił przez raptem dekadę? A nawet rok, bo w zeszłą zimę to chociaż mrozy jeszcze były czasami… Ale nieważne, niech to będzie nawet i naturalne. To i tak nie zmienia faktu, że brniemy w bolesny koniec świata. Spłaćmy długi, pójdźmy do Spowiedzi…
Prawdziwy problem polega na czym innym.
Obłęd “zmiany klimatu” który zatacza coraz szersze granice to tylko dymanie frajerów przez żydów na gigantyczną kasę i nic nie ma wspólnego z klimatem. Wszyscy powtarzają tę zadaną mantrę a nikt nie zwraca uwagi na efekt cieplarniany – który rzeczywiście występuje, szczególnie w wielkich miastach (ale nie tylko, bo od kilku dekad w całej Polsce) – odpowiada:
– melioracja w wielu państwach milionów hektarów i pozbawienie mikroklimatu parowanej wody z setek tysięcy mokradeł i zbiorników wodnych (melioracje na wielką skalę były już w II RP a za komuny osuszono np. całe Polesie, które było jednym wielkim “płytkim jeziorem”),),
– regulacja rzek i ich rozlewisk sprowadziła je do okresowych kanałów ściekowych odprowadzających wody kilkakrotnie szybciej inż w przeszłości powodujących do tego przy byle deszczu podtopienia i powodzie,
– wstęgi asfaltowych dróg działających jak gigantyczne grzałki o temperaturze w lecie dochodzącej do 70 st. C,
– wycinka lasów i chaszczy (np. Białoruś za komuny osuszyła całe Polesie),
– wyłożenie w Polsce i Europie setek milionów podwórek kostką brukową co blokuje uzupełnianie wód gruntowych na gigantycznych obszarach miast i wsi,
– itd.
i nazywa się to pustynnienie klimatu. Krowy tylko na te ludzkie „mądrości” s r a j ą bez żadnego znaczenia dla całego układu pogodowego.
Dla przykładu, temperatura gruntu pod drzewami stykającymi się konarami (aleja) w mieście: 25 w słońcu / 20 w cieniu / 30 st. C asfaltu.
Temperatura gruntu bez drzew w mieście: 50 w słońcu / 38 w cieniu / 66 st. C asfaltu!
Na otwartej przestrzeni temperatura asfaltu jest nawet o 36 st. C wyższa od temperatury asfaltu w słońcu, pod zieloną aleją!
Reasumując 50 lat temu deszcze w szczególnie lecie występowały jako zjawiska lokalne z parującej wody zaś obecnie na deszcz trzeba czekać aż wiatr nagoni chmury z nad Oceanu Atlantyckiego. Kiedyś, 50 – 60 lat temu, w lecie padało i 2x dziennie a obecnie pada mniej więcej raz na dwa trzy tygodnie. Ot i cały problem którego na razie nikt nie dostrzega a co najwyżej żydzi starają się doraźnie wycisnąć z gojów parę szekli pod hasłem “zmiany klimatu” (Al Gore nawet wycisnął z frajerów kilkanaście miliardów $).
To jest problem.
Tu kilka danych dla „dyskutantów” klasy niemota:
Energia słoneczna, która dociera do granicy atmosfery stanowi jedną półmiliardową część energii emitowanej przez Słońce.
Do atmosfery ziemskiej dociera strumień energii, którego moc wynosi 1,39 kW/m2. Oznacza to, że na 1m2 powierzchni umieszczonej prostopadle do kierunku promieni słonecznych, pada strumień energii o mocy 1,39 kW. Taką gęstość promieniowania można uzyskać na granicy atmosfery, natomiast do powierzchni ziemi dociera już znacznie mniej energii, która w czasie przechodzenia przez atmosferę zostaję odbita w kosmos. Promieniowanie słoneczne jest rozpraszane atmosferę a głównie chmury. Część energii zostaje zaabsorbowana przez powierzchnię ziemi w tym oceany i morza. Przyjmuje się, że w słoneczne bezchmurne dni do powierzchni ziemi dociera około 1 kW/m2. Natężenie promieniowania słonecznego na powierzchni Ziemi zależy od wysokości Słońca nad horyzontem, co wiąże się z grubością warstwy atmosfery, przez którą to promieniowanie jest absorbowane. Jako normę dla Polski przyjmuje się wartość napromieniowania całkowitego w ciągu roku 3600 MJ/m2±10% (1000 kWh/m2). Typowy adsorber wykonany z blachy miedzianej lub aluminiowej, pokryty zwykłą czarną matową farbą (α⁄ε ≈1), w słoneczny dzień przy Hb = 800 W/m2 osiąga temperaturę równowagi ok. 343 K (70 oC). W celu podwyższenia tej temperatury, czyli ilości zaadsorbowanej energii można: adsorber pokryć powłokami selektywnymi, dla których α⁄ε ≈ 8,5 (Cu pasywowane NaOH i NaClO2, ta=150÷160oC).
Co do zmian klimatycznych to podaję zebrane przeze mnie dane, średniej miesięcznej temperatury w centrum Warszawy. Dane pobierane były codziennie, automatycznie w systemie BMS o godzinie 8:00 rano z dokładnością 1 minuty na przestrzeni 6 lat.
Zwracam uwagę na rozrzut temperatur w danym miesiącu – na przestrzeni tych 6 lat – sięgający nawet 8 i więcej stopni Celsjusza. Dla tego samego miesiąca!
A ci debile mówią średnim rocznym wzroście na przeciągu 130 lat o 0,2 stopnia! (dwie dziesiąte stopnia)
STYCZEŃ
2010: = -1,9 [ºC]
2011: = 1,4 [ºC]
2012: = +3,7 [ºC]
2013: = -0,2 [ºC]
2014: = +3,0 [ºC]
2015: = +1,9 [ºC]
LUTY
2010: = -6,9 [ºC]
2011: = -4,0 [ºC]
2012: = -0,7 [ºC]
2013: = -0,3 [ºC]
2014: = -1,6 [ºC]
2015: = 1,3 [ºC]
MARZEC
2010:= 2,4 [ºC]
2011: = -0,5 [ºC]
2012: = 3,8 [ºC]
2013: = 0,4 [ºC]
2014: = 5,9 [ºC]
2015: = 5,2 [ºC]
KWIECIEŃ
2010:= 9,0 [ºC]
2011: = 7,7 [ºC]
2012: = 6,5 [ºC]
2013: = 3,7 [ºC]
2014: = 8,3 [ºC]
2015: = 7,5 [ºC]
MAJ
2010 = 12,5 [ºC]
2011 = 13.7 [ºC]
2012: = 14,8 [ºC]
2013: = 14,6 [ºC]
2014: = 13,3 [ºC]
2015: = 12,9 [ºC]
CZERWIEC
2010 = 16,9 [ºC]
2011 = 19,2 [ºC]
2012 = 16,6 [ºC]
2013: = 17,0 [ºC]
2014: = 17,1 [ºC]
2015: = 17,0 [ºC]
LIPIEC
2010 = 20,8 [ºC]
2011 = 18,7 [ºC]
2012 = 20,2 [ºC]
2013: = 19,5 [ºC]
2014: = 19,0 [ºC]
2015: = 19,4 [ºC]
SIERPIEŃ
2010 = 21,2 [ºC]
2011 = 18,5 [ºC]
2012 = 19,4 [ºC]
2013: = 19,9 [ºC]
2014: = 20,9 [ºC]
2015: = 20,8 [ºC]
WRZESIEŃ
2010: = 14,8 [ºC]
2011 = 16,4 [ºC]
2012 = 17,6 [ºC]
2013: = 15,2 [ºC]
2014: = 15,2 [ºC]
2015: = 17,5 [ºC]
PAŹDZIERNIK
2010: = 8,0 [ºC]
2011 = 11,8 [ºC]
2012 = 11,4 [ºC]
2013: = 9,4 [ºC]
2014: = 12,4 [ºC]
2015: = 9,4 [ºC]
LISTOPAD
2010: = +7,0 [ºC]
2011: = +8,6 [ºC]
2012: = +6,4 [ºC]
2013: = +5,0 [ºC]
2014: = +8,80 [ºC]
2015: = +6,6 [ºC]
GRUDZIEŃ
2010: = +2,7 [ºC]
2011: = -2,6 [ºC]
2012: = +4,6 [ºC]
2013: = +0,7 [ºC]
2014: = +3,5 [ºC]
2015: = +3,1 [ºC]
Wnioski wyciągnijcie Państwo sami do jakiego stopnia jesteście d y m a n i* przez tych bezczelnych żydziaków jak np. ten Al Gore co “na klimacie” uciułał kilka mld. $.
*Etymologia słowa d y m a ć (w y d y m a ć) – Zrobić nam to samo co pszczelarz robi pszczołom za pomocą dymu , a następnie zabrać wszytek miodek. Cwaniaki żydowskie robią zadymę żeby Was w w y d y m a ć na kasę. Jest to Globalne Dymanie Głupich Gojów.
Panie “Migorr” nie masz się czym martwić, bo nie mamy na te zmiany ABSOLUTNIE ŻADNEGO wpływu. Oczywiście szamani od umysłów będą dalej wciskać nam kit, że to od co2 i przeludnienia i naszych poobiednich pierdów; ale kto głupi ten posłucha. Ziemia da sobie doskonale radę, obojętnie czy zachowamy się na niej jako gatunek, czy też poślemy samych siebie w niebyt jej historii. To martwienie się ma znamiona troski pająka w dżungli o to czy dziś spadnie deszcz.
No mamy czy nie mamy wpływu? A co to za różnica?
Po prostu smutno mi, że za ileś tam lat, jeszcze za mojego życia, wszyscy będziemy umierać w potwornych męczarniach.
A są gdzieś dostępne wykresy tej mocy na przestrzeni np. kilkunastu lat?
Tak ?
A skąd ta pewność ? Skąd ta “nauka” ?
Nie jest to niczym podparte, to tylko moje przeczucie wynikające z obserwacji pogody. Nie z doniesień medialnych, tylko z tego co widzę za oknem. Co roku dochodzi do jakichś przedziwnych zjawisk. Najpierw było zaskoczenie, że w zimie nie na śniegu. Potem, że był ciepły wrzesień. Potem upały w październiku. Teraz mamy regularnie powyżej 10 stopni w najzimniejszym niby miesiącu w roku. Widzę, jak wysychają rzeki i jeziora w lato. Coraz więcej wietrznych dni, coraz więcej suszy, coraz gwałtowniejsze burze, grady. I z roku na rok jest tych anomalii więcej i więcej.
Stąd ta pewność o zbliżającym się kataklizmie rodzaju ludzkiego.
W średniowieczu pod Krakowem uprawiano winorośl.
W czasie małej epoki lodowcowej zaś :
Klimat się zmienia, bo zawsze się zmieniał.
Proszę nie wpadać w histerię tylko czytać mądre merytoryczne teksty,a nie to co Umiłowani Przywódcy i ich przydupasy przygotowują dla ciemnego luda:
https://geekstok.pl/lodowce-na-polnocy-topnieja-na-poludniu-zamarzaja/
Wielokrotnie podnoszony argument, że klimat zawsze się zmienia. Zmienia, podałeś przykłady sprzed kilkuset lat. Ale czy klimat może się aż tak zmienić w ciągu dwóch, trzech lat? Moja łepetyna tego nie ogarnia.
Widzę, że artykuł nie przeczytany.
Poza tym proszę czytać teksty Pana Sarmaty, który bardzo kompetentnie i rzeczowo na te tematy pisze. proszę też śledzić mapy pogody na http://ventusky.com
Proszę popatrzeć na cyrkulacje frontów pogodowych.
Poza tym proszę (o tym też pisał Sarmata, a ja to obserwuję od wielu lat) śledzić postępy betonozy w Polsce.
Już pisałem o tym,ale różnice temperatur pomiędzy okolicami zurbanizowanymi (w “nowoczesny” sposób) , a terenami wolnymi od betonozy podczas upałów sięgają 6-10 st.C.Ze wszystkimi tego konsekwencjami.
https://warszawa.naszemiasto.pl/najgorsze-osiedla-w-warszawie-10-miejsc-w-ktorych/ar/c4-4640258
Jeszcze wincyj korposzczurów i innych specjalistów od spraw zbytecznych.Jeszcze wincyj osiedli typu “Bliska Wola”.
Jako człowiek ze stosownym wykształceniem i doświadczeniem, który całe życie projektował i produkował systemy pomiarowe zapraszam do badań terenowych latem.
Ponadto proszę pooglądać kanał: