Połowiczny sukces wizyty Andrzeja Dudy w USA

Tak tak, już słyszę te propisowskie (no przecież to jest blogowisko propisowskie na maksa) utyskiwania:

czepia się się, nogawki szarpie itd. itp.,  co tylko świadczy o ewidentnym nieoczytaniu utyskujących.

Wszak nie dość, że napisałem sukces, to jeszcze , że połowiczny, co jest wariantem optymistycznym znanego (politykom przynajmniej) „paradoksu flaszki wódki”:

czy ta flaszka jest do połowy pełna – czy też pusta?

Ale furda flaszki, skupmy się na tej wizycie męża Pani Kornhauser, która jest, jak wspomniałem, sukcesem, i to aż połowicznym.

***

W dzisiejszych, do cna skomercjalizowanych czasach, zasadnicze pytanie egzystencjalne brzmi:

Za co warto płacić? I to płacić bez targowania się z (ewentualnie) sprzedającym ?

No jak to za co: za bezpieczeństwo!

Stąd powodzenie biznesu zwanego ochroniarskim, że o jego odmianie zwanej rekietem nie wspomnę.

My, ponieważ po 4 rozbiorze Polski, zdecydowanym przez naszych egzotycznych, ale za to strategicznych, brytyjsko-francuskich sojuszników jeszcze przed 1 września 1939, a klepniętym przez prezydenta USA Roosevelta w 1943 w Teheranie, i będącej konsekwencją tej Wielkiej Zdradzieckiej Kumulacji półwiekowej okupacji sowieckiej, jesteśmy państwem ze styropianu, musimy za bezpieczeństwo płacić bez gadania.

To i zapłaciliśmy.

Jankesom.

Zapłaciliśmy, a oni nam opylą te wszystkie swoje Patrioty czy F35 (mam nadzieje, że z wszelkimi, niezbędnymi kodami) + Himarsy, oraz przesiedlą parę tysięcy swoich żołnierzy na obszar między Odrą a Wisłą.

Co, że ja o geografii pojęcia nie mam i nie wiem, że PRL-bis rozciąga się między Odrą a Bugiem?

Pudło!

Mnie, w przeciwieństwie do ogromnej większości z was, jeszcze w PRL-owskiej podstawówce geografii uczyła nauczycielka, która zaczynała swą pracę przed wojną  i która geografii umiała nie tylko uczyć, ale i nauczyć.

Gdybyście, zechcieli w przerwach pomiędzy obowiązkowym oklaskiwaniem spojrzeć na mapę rozmieszczenia naszych amerykańskich ochroniarzy, to zauważylibyście, że Drawsko Pomorskie, Powidz, Poznań, Wrocław-Strachowice, Łask leżą na zachód od Wisły.

Co to oznacza?

No jak to co: że jankesi będą chronili aż połowę pojałtańskiej Polski, co jest wprawdzie połowicznie, ale, jadąc klasykiem (Zenon Laskowik, Opole 1980) jak brzmi! : aż połowę!

No dobrze, ktoś upierdliwy zapyta:

a co z terytorium na wschód od Wisły? Co z Polską wschodnią?

No jak to co: precyzyjną odpowiedź znajdzie kto chce w najbardziej wiarygodnym (dla pisowców wiarygodnym) ze źródeł, czyli u red. Sakiewicza, gdzie przepisano nagrany fragment rozmowy Prezesa PKN Orlen Jacka Krawca z ministrem skarbu Włodzimierzem Karpińskim ze spotkania, które odbyło się w styczniu 2014 roku w restauracji Sowa i Przyjaciele.
https://telewizjarepublika.pl/telewizjarepublikapl-ujawnia-kolejny-fragment-stenogramu-quotch-z-ta-polska-wschodniaquot,8421.html

O autorze: Ewaryst Fedorowicz