Takiej ohydy, jaką funduje nam (- teraz co najmniej już raz na tydzień) zarządzająca Polską partia nazywająca siebie „Dobrą Zmianą” i najchętniej fotografująca się w kruchtach kościelnych i pod pomnikami Żołnierzy Wyklętych, nie miała nasza umęczona Ojczyzna w całej swojej historii.
Niedawno przeżyć musieliśmy odrażające płaszczenie się rządu przed „starszymi braćmi w wierze” podczas antyirańskiego spędu w Warszawie, gdy naród polski był zmuszony słuchać steku obelg rzucanych nam na głowy – za nasze pieniądze, bo polski podatnik finansował ten warszawski sabat – przez różne niedouczone izraelsko-usraelskie urzędniczyny, od samego premiera ichniego rządu począwszy po niejakiego Katza – ministra spraw zagranicznych i „eksperta” od spraw polskich (urodzony po wojnie w Izraelu z matki żydówki rumuńskiej i ojca żyda łotewskiego) i nader wymowną a niedouczoną żydowsko-amerykańską dziennikareczkę z Waszyngtonu. Nie ochłonęliśmy jeszcze po tym – bo przecież poza popiskiwaniem premiera Morawieckiego, nie doczekaliśmy się żadnego oficjalnego protestu ze strony tego czegoś, co się uparło nazywać siebie „rządem polskim”, a jest zastrachanym stadkiem wiejskich kurcząt, królików i zajęcy wpatrzonych z przerażeniem w ślepia usraelskiej kobry – gdy nastał kolejny popis: konferencja o Holokauście współfinansowana przez PAN w Paryżu, która przy kolejnym tchórzliwym milczeniu polskiego rządu zmieniła się w parę godzin lżenia Polski i jej historii ustami „etatowych” speców od bluzgania na Polskę i przeinaczania prawdy historycznej: pseudo-profesora (w rzeczywistości doktora po habilitacji) Jana Grabowskiego z Kanady, sławetnego autora antypolskich happeningów Jana Tomasza Grossa czy przybyłego z Warszawy Jacka Leociaka. Grupkę dzielnych polonusów z Paryża, którzy przybyli na ten spęd antypolski, by to udokumentować i opublikować – co zresztą aktualnie czynią, np. na You Tube https://www.youtube.com/watch?v=_oeyZlct7pI (polecam ten materiał!) – media paryskie oskarżyły o „burdy antysemickie” – choć to nie miało miejsca. Nawet sama francuska minister kultury, wobec „antysemickich awantur” rzekomo sprowokowanych na sali obrad przez Polaków – choć nie przedstawiono choćby śladu zapisu filmowego, że coś takiego w ogóle miało miejsce! – wystosowała do wicepremiera Gowina list, domagający się od polskiego rządu „odcięcia się” od tych ekscesów. Oto iście komusza bezczelność, przypominająca czasy stalinowskich czystek przeprowadzanych w „kolektywie”, o ile delikwent publicznie nie przeprowadził samokrytyki. Ku zdziwieniu wszystkich, Gowin tym razem zdobył się na przytyk w swej odpowiedzi – że, mianowicie, dobrze byłoby, aby rząd francuski zatroskał się wpierw o przejawy antysemityzmu wśród własnych rodaków, zanim zabierze się za innych.
Wszystkim tym zdarzeniom nieprzerwanie towarzyszy od miesięcy monotonny codzienny jazgot propagandowy PiSo-zajęcy, dowodzonych przez herosów w rodzaju min. „Płaszczaka”, a także innego ex-ministra – specjalisty od mianowania młodych chłopaków swymi doradcami, czy prezydenta wszystkich Polaków Adriana, którzy buńczucznie zapewniają nas, pod hasłem „silni, zwarci, gotowi” znanym z września 1939 r. – że pod sztandarem amerykańskim i izraelskim możemy spać spokojnie.
A zwłaszcza po zakupieniu przez Polskę za 3 miliardy PLN amerykańskiego systemu antyrakietowego, mimo że przeciw niemu już od dawna Rosja ma skuteczną broń, jak rakiety Stealth czy system nazywający się (nomen omen!) Sarmat. https://www.youtube.com/watch?v=aViQcVBBR04
Ci wsadzeni dziś do rządowych limuzyn a wciąż zakochani w wizji Ameryki z lat 60-tych wieczni chłopcy w portkach z emhade i nigdy nie nauczeni wielkiego świata, ani choćby języka angielskiego ponad poziom kursów radiowych, nie rozumieją, że wielkość Ameryki należy już do przeszłości. Pod względem strategicznym USA odebrano główny atut — możliwość prowadzenia wojny bezkontaktowej. Po ostatnich amerykańskich atakach w Syrii okazało się jasno i wyraźnie – co polska prasa pomija, ma się rozumieć, zakłopotanym milczeniem – że syryjski system obrony przeciwlotniczej zbudowany na rosyjskich zasadach może skutecznie odpierać takie ataki. Jugosławia i Libia należą do przeszłości. I wydaje się, że skutkiem tego, zainteresowanie zakupem amerykańskich rakiet znacząco spadnie, natomiast zainteresowanie zakupem rosyjskich systemów obrony przeciwlotniczej – odwrotnie.
*
A teraz nadszedł czas na trzeci cios wymierzony w Polskę – przy milczeniu pobożnego PiSu – i już z innej tym razem flanki. Po użyciu przeciw nam najpierw rządu izraelskiego i dziennikarzy amerykańskich, potem: rzekomych „autorytetów naukowych” zwiezionych do Paryża z międzynarodowej antypolskiej łapanki – teraz nastaje uderzenie z flanki satanistycznej. Czyli atak trwa ze wszystkich skrzydeł nacierającej na Polskę lewackiej armii. W piątek 8 marca w Toruniu (czyli dziś, gdy piszę te słowa) w Centrum Kultury Współczesnej i w atmosferze ogólnokrajowego skandalu, odbyć się ma wernisaż wystawy „dzieł” satanistycznych niejakiej Mariny Abramović, artystki amerykańsko-serbskiej, dla której wystawa toruńska jest pierwszym światowym przeglądem jej wątpliwych osiągnięć. Pomysłodawcą i współkuratorem wystawy jest Marek Żydowicz, znany w Polsce animator międzynarodowych festiwali filmowych i wydarzeń artystycznych, w tym Camerimage,
odbywającego się od paru lat w Bydgoszczy, dofinansowywanego paroma milionami złotych przez prezydenta miasta Bydgoszczy i od paru lat dumnie reklamującego się okultystycznymi plakatami.
Ostatnio jednak nadeszła wiadomość, że niesiony skrzydłami swej wielkości, „dyrektor Żydowicz” wykrzyczał w twarz członkom komisji kultury UM Bydgoszczy: Nie ma mowy, byśmy zostali w Bydgoszczy za 1,5 mln zł! I zapowiedział powrót festiwalu do Torunia – głuchy na błagalny klangor bydgoskich radnych PiS, którzy od początku wiernie leżeli plackiem u stóp każdej jego „światowej” inicjatywy. I nie wątpię, że wsparli by również wystawę „światowej rangi” artystki Abramović, gdyby „dyrektor Żydowicz” zechciał zamiast w o wiele mniejszym Toruniu – urządzić ją w mającej metropolitalne ambicje Bydgoszczy.
Dla jeszcze dotkliwszej obrazy naszych katolickich uczuć, toruńska impreza satanistyczna odbywa się w piątek – bo jakże by inaczej! – i do tego na samym początku Wielkiego Postu.
Według pamfletu tej wystawy, jest ona współorganizowana przez MKiDN – choć ministerstwo temu zaprzecza, jednak jeśli nawet nie było bezpośredniej dotacji na tę wystawę – jak twierdzi min. Gliński – to od lat stale wspierany dotacjami MKiDN jest Marek Żydowicz ze swą Fundacją Tumult oraz jego program kulturalny Znaki Czasu. Przebogate kierunki działalności tego programu można znaleźć w Internecie i znakomicie wpisuje się on w dzisiejszy wernisaż wystawy hollywoodzkiej celebrytki i pseudo-artystki, u której na satanistycznych seansach bywają wszelkiej maści „celebryci” Hollywood i amerykańscy politycy, z Hilarią Clintonową i politykami z jej otoczenia na czele.
Jednymi z nich są Tony Podesta, amerykański lobbysta i jego brat John, były szef personelu Białego Domu, doradca Baracka Obamy i zaufany współpracownik Hilary Clinton. Na dwa lata przed ostatnimi wyborami prezydenckimi w USA serwis Wikileaks opublikował maile, z których jeden był zaproszeniem ich obu na rytuały okultystyczne odbywające się w domu Mariny i zwane „gotowaniem duszy” (Spirit Cooking: termin stworzony przez Aleistaire’a Crowley’a – ojca satanizmu współczesnego, z którego „Book of Thelema” i innych satanistycznych dzieł obficie czerpie Abramović) . https://www.youtube.com/watch?v=qfL5KwUuvMc
Opublikowano też inne materiały, wskazujące na bezpośrednie związki tych osób z hollywoodzko-waszyngtońską aferą pedofilską tzw. Pizza Gate. Zapewne, występowanie w takim obrzydliwym towarzystwie nie dopomogło Hilarii w wygraniu wyborów prezydenckich 2016 r.
Kim jest Marina Abramović?
Jest Serbką, córką komunistów, którzy służyli w serbskim (sowieckim?) wojsku pod znakiem czerwonej gwiazdy. Sądząc po porywającej urodzie tej damy, ma ona w swych żyłach również krew żydowską. Przyznaje się do religii prawosławnej, choć trudno o dalszą od chrześcijaństwa drogę „artystycznego rozwoju”, niż to, co wybrała. Jej sztuka to raczej wywrotowa i wstrząsająca trzewiami każdego normalnego człowieka anty-sztuka o typie performance’u, w którym Serbka posługuje się krwią ludzką i zwierzęcą (świnie), wydzielinami ludzkiego ciała (sperma) i innymi fizjologicznymi świństwami z zakresu okultystycznej symboliki i rytuału. Wykonuje techniki psychologiczne i hipnozę, aby pogrążyć uczestników w stanie przypominającym trans. Celem jest propagowanie rzeczywistości zdeformowanej, zgodnie z regułami „magii satanistycznej”, z użyciem iluzji i pod pozorem zachowywania proporcji „realistycznego pola widzenia”, dzięki czemu uzyskuje ona zgodę wprowadzonych w błąd uczestników. Wszystko to nosi znamiona typowego zwiedzenia okultystycznego, głęboko zakorzenionego w kulcie szatana.
Marina Abramović w wywiadach wspomina o traumatycznym dzieciństwie w domu, w którym trwał konflikt między jej rodzicami, zaś więź emocjonalna z matką była zerwana. Dorastała w fałszu ideologii komunistycznej, a jeśli prawdą jest jej żydowskie pochodzenie, dodatkowo dotknęło ją rozdwojenie jaźni typowe dla świeckich Żydów, starających się niekiedy przez całe pokolenia ukrywać swą tożsamość w społeczeństwie, do którego wniknęli i gdzie uprawiają swoją mimikrę.
Fakty te tłumaczą wiele z tego, co widzimy w „dziełach” Mariny Abramović: obsesyjne „ja” i chęć postawienia wszystkiego na jedną kartę, kosztem tradycji i tradycyjnych wartości, aby tylko siebie dowartościować. W sukurs tym pragnieniom idzie niemiecki performer z lat powojennych Joseph Beuys ze swym manifestem „Każdy artystą”, gdzie pisze, że „potrzeba twórczości cechuje wszystkich ludzi i wszystkie dziedziny życia. I tak jak każdy może tworzyć, każdy może też wpływać na sztukę. To my kształtujemy świat wokół siebie, wpływamy na wydarzenia, historię i oblicze współczesnej sztuki. Jesteśmy artystami w swoim życiu”.
Tak rozumiana sztuka przestaje być szlachetnym mimesis, obrazowaniem rzeczywistości według duchowego kodu artysty, a staje się pseudo-sztuką, rodzajem terapii, która ma zawładnąć widzem oraz wszystkimi dziedzinami życia. Staje się „humanistycznym aktywizmem” a nie natchnioną przez wartości duchowe twórczością i prowadzi
do zatarcia granic i wzajemnego wymieszania elementów rzeczywistości oraz tej pseudo-rzeczywistości pseudo-artystycznej. A ponieważ za teren swego działania Marina Abramović obrała sobie Hollywood – gdzie żaden artysta nie osiągnie sukcesu (sławy, statusu, bogactwa itp.) jeśli nie zastosuje w swym dziele i w swym życiu satanistycznej agendy, która kontroluje sztukę, kulturę, a nawet cały świat – toteż jej sztuka spełnia ten wymóg, a nawet go wyprzedza. Marina Abramović stała się hollywoodzką wiedźmą.
Ona nie jest artystą; ona jest magiem, który wykonuje okultystyczne ceremonie.
Trudno omówić tu wszystkie symbole i magiczne przedmioty używane przez tę osobę. Wybierzmy jeden: pentagram, który krwią maluje sobie na brzuchu. Znaczenie jego jest podwójne: z jednej strony jest to pięcioramienna gwiazda jako symbol komunizmu, a z drugiej ( choć w rzeczywistości – tej samej, są to bowiem zjawiska nie tyle nawet pokrewne sobie, ile tożsame) – symbol okultystycznego “judaizmu talmudycznego” i tak zwanej pięcioramiennej “Gwiazdy Dawida”, która w rzeczywistości nie ma nic wspólnego z królem Dawidem, a jest taka sama jak satanistyczna 5-ramienna gwiazda używana w rytuałach Witchcraft (czarnoksięstwa).
Używana w tej podwójnej roli przez Abramović, ma więc ona na celu zaciemnienie. Sama Abramović mówi, że włącza “gwiazdę” do swojej pracy, aby “egzorcyzmować jej władzę nad swoim życiem” (rzekomo: “odreagować” obecny w jej wychowaniu komunizm) ale w istocie – aby odrzucić chrześcijaństwo i jego zasady moralne i wartości. W ten sposób staje się ona elementem kulturalnego marksizmu, mającego za cel dezintegrację kultury zachodniej opartej na chrześcijaństwie, a następnie jej zniszczenie.
Pan Marek Żydowicz, samozwańczy mędrzec ze Świecia nad Wisłą, podający się za „historyka sztuki”, choć
nigdzie w Internecie nie da się znaleźć konkretnej informacji na temat jego studiów i dyplomu – sprowadza do Polski te śmiecie nazywając je „wielką sztuką” a tych, którzy dostrzegają rzeczywistą zawartość tego kubła z pomyjami, które podaje się nam do uwielbienia i nazywają rzecz po imieniu – nazywa „inkwizytorami”.
Nie pierwszy to raz lewactwo przywłaszcza sobie słowa „wolność”, „prawda” i w ich imieniu – jako rzekomi ich „obrońcy” – występuje, obrzucając wyzwiskami zamiast argumentów, tych, którzy te manipulacje widzą, jak widzieli ją nasi ojcowie za czasów propagandy komunistycznej, czy nasi dziadowie – dostrzegając manipulacje działającej według tego samego
komunistycznego wzoru, propagandy hitlerowskiej (odsyłam zainteresowanych do pomnikowej pracy na ten temat Victora Klemperera „L.T.I. Notatnik filologa” z 1947 r.). Czy nie nadszedł czas, aby takich jak on, i inni pomysłodawcy tego odrażającego eventu – czyli władze miasta Torunia i województwa kujawsko – pomorskiego, a także obłudnie wykręcającego się od odpowiedzialności min. Glińskiego – pogonić „od koryta” z którego czerpią garściami publiczne pieniądze na swe działania, w najlepszym razie, ignoranckie – a w najgorszym – dyktowane marksizmem kulturowym i jego złowieszczymi celami. Pytanie, kiedy ocknie się toruńska Kuria i zareaguje choćby jednym słowem przeciw bluźnierstwom, jakie o kilkaset metrów od siedziby biskupa rozgrywają się publicznie, z udziałem elity Torunia, pozostaje bez odpowiedzi.
- 03. 2019
Pokutujący Łotr
Zrobią wszystko, aby przypodobać się swoim sponsorom. Notabene, pierwszy syndrom kompletnego zidiocenia w sensie uwielbienia tej antysztuki dotknął Amerykanów.
“Wystawa oraz jej finansowanie wzbudziły sporo kontrowersji, o których pisały media. Tygodnik „Najwyższy czas”, powołując się na niewymienianych z nazwiska „krytyków” Abramowić, napisał że artystka „przyjęła okultyzm jako sztukę performansu”.
Na swoich wystawach prezentuje skandaliczne prace, a na scenie wykonuje różne +obrzędy+ o tematyce satanistycznej, sięgając do magii, okultyzmu i szamanizmu. Ponadto artystka sama opowiada o przebytej podróży przez piekło. Wtedy to miała doświadczyć +oświecenia+. Te wydarzenia zostawiły wyraźne piętno na jej „twórczości”.
Amerykanie wszystko łykają, co ładnie opakowane. A już Hollywood to w ogóle szczególne miejsce. Oni tam na co dzień żyją mitem, zahipnotyzowani zmyślonym światem z bajek. Rzeczywiste są tylko pieniądze, coraz więcej pieniędzy – na ich zachcianki. Taka neo-bolszewicka spryciula, do tego z odpowiednim pochodzeniem, robi z nimi co chce. A ten Żydowicz ciągle tam jeździ, brzmienie jego nazwiska – skądinąd polskiego, nie żydowskiego – otwiera mu wszystkie drzwi, bo Amerykanie wierzą na słowo.
Cześć
http://www.fronda.pl/forum/jadlodajnia-im-sw-brata-alberta,93179.html
No to cześć
.
Od 15 czerwca 2011r..
Na dzień dzisiejszy modli się wspólnie aż, albo TYLKO 127 657 osób.
127 657 osób na MILIONY Polaków w Polsce i poza Jej granicami…
@ itix
Dzięki za przypomnienie, kto jest Panem i Królem i od Kogo tak naprawdę wszystko zależy. Na pewno nie od tych biednych skołowanych ludzików w rządowych limuzynach, tak samo, jak niegdyś nic nie zależało od Piłata: był tylko marnym ziarnkiem piasku, które usiłowało pojąć Ocean.
Ja jestem w takiej grupie modlitewnej która odmawia Część Bolesną Różańca w nocy z 2-giej soboty miesiąca na niedzielę o godz. 3-ciej. Akurat dziś wypada (to znaczy jutro, bo po północy). Z Bogiem!
Zapraszam do
Nowenna Pompejańska w intencji: O Miłosierdzie Boże dla Polski w miejsce zasłużonej kary – link do zapisów
https://wobroniewiaryitradycji.wordpress.com/2019/02/07/nowenna-pompejanska-za-polske/
Z Panem Bogiem i Niepokalaną
Gadowski też poruszył część tych samych, ważnych wątków co Pokutujący Łotr.
Warto posłuchać w całości:
Wysłuchałem z satysfakcją słów Gadowskieg, ktorego od pewnego czasu przestałem słuchać. Pobyt w USA wyraźnie mu posłużył: nauczył się od tamtejszych polonusów odwagi mówienia wprost i męskiego, twardego reagowania na odrażająca słabość rządu, któremu zaufaliśmy. Przeszedł długą drogę od czasu, gdy przed paroma laty do “prezydenta wszystkich Polaków” zwracał się serdecznie per drogi Andrzeju.
Niestety, jest w nim jednak wciąż jego dawna słabość inteligencka z Krakówka: szukanie tzw. równowagi w poruszanym zagadnieniu, przez mówienie jednym “tak, ale” a i drugim po chwili to samo. Jego gwałtowny atak na tych, którzy mówią o żydowskich “rytualnych mordach” i ich “głupie klepanie o Protokołach Mędrców Syjonu”… to wszystko jest “bzdura, szerzona przez carską propagandę”. Te słowa świadczą, jak jednak nadal dość powierzchowna jest jego wiedza, jak wciąż mało wie o zatrważającej, mrocznej stronie naszej rzeczywistości.
Ale jego uwag o pani Marinie wysłuchałem z zadowoleniem. Dziękuję za zamieszczenie tego linku.