Wybierałam się na konferencję dotyczącą szczepionek, która odbyła się w sejmie 8 stycznia tego roku. Otrzymałam zaproszenie, zostałam wpisana na właściwą listę ale nie udało mi się wejść do Sejmu. Pani z biura przepustek odkryła, że mój dowód osobisty stracił ważność kilka dni temu. Kiedy usiłowałam ją przekonać, że to tylko formalność oświadczyła: „ Trzeba przestrzegać zasad”. Obecni w biurze przepustek klienci gorąco ją poparli. Chciałam jej odpowiedzieć, że to na co się powołuje to nie zasady lecz tylko procedury, a przestrzegać trzeba zasad moralnych, ale zrezygnowałam. Nie wiem czy zrozumiałaby o co chciałam ją zapytać. A mianowicie:
Zgodnie z jakimi zasadami w Sejmie i sejmowym hotelu przebywały swego czasu liczne (nazwijmy to elegancko) profesjonalne damy do towarzystwa a jedna z nich została nawet wyrzucona z okna hotelu sejmowego? Zgodnie z jakimi zasadami w Sejmie brylowała niejaka Anastazja P., która opisywała potem ze szczegółami swoje intymne relacje z parlamentarzystami?
Anastazja P. naprawdę nazywała się Marzena Domaros, pochodziła z pegeerowskiej wsi Góra pod Starogardem Gdańskim. Do Sejmu pierwszej kadencji trafiła wiosną 1992 roku, przyjmując tożsamość Anastazji Potockiej (własnoręcznie fałszując dowód osobisty) i akredytując się jako korespondentka “Le Figaro”, co również nie było prawdą. Pracowała kiedyś w “Wieczorze Wybrzeża” ale musiała odejść gdy wyszły na jaw defraudacje, które popełniła. Gdy rozpuściła pogłoski o swoim pochodzeniu z rodziny Potockich ówczesny rzecznik Unii Demokratycznej Andrzej Potocki zaczął ją nazywać kuzynką. Jak napisała w słynnym „Pamiętniku” zorientowała się wówczas, że on jest takim samym hrabią, jak ona hrabianką. Sfałszowany dowód osobisty i kryminalna przeszłość nie przeszkodziły pani Domaros w trafieniu nie tylko do gmachu Sejmu lecz również do łóżek licznych parlamentarzystów.
Jakie zasady pozwalały ostatnio posłom parlamentu wwozić na teren Sejmu nieproszone osoby w bagażniku samochodu? Jaka zasada nakazywała im na przełomie 2016 i 2017 roku okupować pomieszczenia Sejmu, urządzać sobie w nich imprezę i blokować obrady?
Wszystko to o czym piszę wynika z prymatu litery prawa nad duchem prawa czyli z talmudycznego stosunku do prawa. Starozakonny Izraelita mniej dbał o przestrzeganie zasad religijnych, w które wierzył niż zajmował się poszukiwaniem wybiegów pozwalających mu być w zgodzie z literą religijnego prawa. Zasady religijne sprowadzał w ten sposób do przesądów oszukując niejako Pana Boga.
Taki talmudyczny stosunek do prawa i rzeczywistości pozwala lekarzom w USA bez poczucia absurdalności swego postepowania wrzucić do kubła wyjęty z łona matki płód natomiast ratować inny dokładnie w tym samym stadium rozwoju płodowego tylko dlatego, że jedna matka zgłosiła się do tak zwanej późnej aborcji a druga do wczesnego porodu. O statusie bytu ludzkiego decyduje zapis w izbie przyjęć, jedno zdolne do życia dziecko jest tylko zbędną tkanką drugie człowiekiem, któremu przysługują wszelkie ludzkie prawa.
Wiele lat temu zgłosiłam się do porodu w szpitalu przy Żelaznej, ale niestety zapomniałam skierowania. Pomimo trwającej akcji porodowej nie zostałam przyjęta. „Czy bez tego papierka dziecko się nie urodzi?”- zapytałam lekarza w izbie przyjęć. „Może się i urodzi ale będzie nielegalne”-odpowiedział dowcipnie lekarz i zmusił mnie do powrotu do domu po skierowanie. Wszystko dobrze się skończyło ale gdyby pojawiły się jakieś komplikacje lekarz nie odpowiadał by za nie, bo postąpił zgodnie z procedurą. Słynna przysięga Hipokratesa powinna być zatem uzupełniona o zdanie: „ I od każdego pacjenta będę zawsze żądał ważnego skierowania”.
Obecnie w trakcie wizyty każdy lekarz niezależnie od specjalności grzebie w komputerze zamiast zbadać pacjenta czy przeprowadzić z nim rozmowę. Sytuację pogorszył fakt, że dla uproszczenia procedur związanych z wystawianiem zwolnień lekarskich odebrano ostatnio lekarzom druki L4 i nakazano wypisywanie zwolnień drogą elektroniczną. Niestety system pracuje źle i komputery się zawieszają. Wściekli lekarze odmawiają przyjmowania pacjentów, nie jest ważne czy ktoś jest naprawdę chory czy zdrowy, ważne jest aby zgadzały się kody piny i hasła. Od wiedzy medycznej ważniejsza staje się sprawność w obsłudze komputera Pomalutku realizowana jest apokaliptyczna przepowiednia zgodnie z którą człowiek stanie się numerem.
„Ona też nakłania wszystkich: małych i wielkich, bogatych i biednych, wolnych i niewolników, aby przyjmowali znak na swoją prawą rękę lub na swoje czoło. A każdy, kto nie ma znaku, imienia bestii lub liczby jej imienia nie może niczego kupić ani sprzedać. Tu potrzebna jest mądrość. Kto ma rozum niech obliczy liczbę bestii. ( Apokalipsa 13, 16-18)”
W krajach Ameryki Północnej i Południowej już od dawna dokonuje się inplantacji czipów w ludzkie ciało. Temat mikroczipów przez cały czas dyskutowany jest w Kongresie pod pretekstem walki z terroryzmem i bezpieczeństwa medycznego. Centrum Franklina wydało oświadczenie że „ Po zapoznaniu się z procedurą i jej zaletami będzie można przejść do implantacji obowiązkowej”.
Bez ważnego dowodu nie mogłam kilka dni temu wejść do Sejmu na interesującą mnie konferencję, na którą zostałam zaproszona. Wiele lat temu nie mogłam odebrać w kasie należnego mi honorarium za tłumaczenia dla stacji Planete bo nie posiadałam konta w banku. Od tego czasu wiele się pogorszyło. W zeszłym roku nie mogłam kupić biletów powrotnych na pociąg na stacji w Nowym Targu, bo stacja jest po prostu nieczynna. Moja córka mieszkająca w Waszyngtonie kupiła te bilety przez internet i przesłała do znajomych górali. Gazda tonąc w błocie wwiózł je terenowym samochodem do bacówki pod Turbaczem gdzie spędzałam urlop. Po zejściu z bacówki czekaliśmy na pociąg w parku, bo stacja była nieczynna. Od dawna biletów nie można kupić na wielu stacjach w Polsce. Za to można je pokazać konduktorowi we własnym telefonie. Wkrótce bez telefonu nie kupimy nawet chleba. Wtedy będziemy już w pełnej władzy bestii.
Radosław Patlewicz twierdzi, że Marzena Domaros była konfidentką UOP-u:
W pełni się zgadzam z tą diagnozą. Kto nie ma ducha i nie widzi przed sobą człowieka, trzyma się kurczowo litery talmudycznego prawa.
Szokująca historia! Dzisiaj takie podejście jest bardziej powszechne. To jest dla mnie niepojęte, że tak wiele osób daje się przerobić na biologiczne roboty do wykonywania ustalonych procedur.
Ja doświadczyłem z kolei takiej historii. W ramach Ruchu Kontroli Wyborów zaciągnąłem się do pracy w komisji wyborczej, więc miałem obowiązek sprawdzania tożsamości osób, które chcą zagłosować. Pewna pani podaje mi dowód osobisty, na podstawie którego sprawdzam, że to ta osoba, za którą się podaje. Proszę ją o złożenie podpisu na liście do głosowania, a ona wszczyna wtedy awanturę, ponieważ kilka dni temu jej dowód stracił ważność, więc w jej ocenie nie mam prawa wydać jej karty do głosowania. Moje tłumaczenie, że jej tożsamość nie budziła moich wątpliwości, jej nie przekonało. Domagała się przestrzegania prawa. Po nieprzyjemnej polemice litościwie poszukała i okazała mi inny dokument ze zdjęciem, po czym złożyła podpis i wzięła kartę do głosowania.
“Obecnie w trakcie wizyty każdy lekarz niezależnie od specjalności grzebie w komputerze zamiast zbadać pacjenta czy przeprowadzić z nim rozmowę. “
Otóż to; taka sytuacja spotyka mnie teraz raz na 3 lub 6 miesięcy u mojego lekarza rodzinnego. Kiedyś, gdy nie miał komputera prowadziliśmy dyskusje filozoficzno-medyczne. Dziś, gdy dworuję sobie z procedur, łypie na mnie zmęczonym okiem znad komputera i tylko wystukuje recepty oraz skierowania na badania.
My mieliśmy takie internistę, który diagnozę stawiał z tableta, po ówczesnym wprowadzeniu objawów z googla :))był taki jak dupa wołowa…ale jak chcieliśmy odroczenie od szczepień ze względu na ugryzienie kleszcza, to się rozpajerzył jak indor :))
z porodem Izo mieliśmy podobnie pojechałem z żoną do Suchej Beskidzkiej, gdzieś godzina drogi od nas wody “poszły”, okazało się, ze żona nie wzięła dowodu…lekarz podobnie, zasępił się, rozgorączkował, że jakże rodzić bez dowodu, wpierw sobie myślałem, że robi sobie jaja, ale on śmiertelnie poważnie…
,\…jedna córka urodziła nam się w domu, byłem tylko ja, akuszer… :))poszło sprawnie, a ile procedur durnych uniknęliśmy :))pozdrawiam
Słudzy bestii od tych najmniejszych do świadomych swej diabelskie posługi.
Miałem do czynienia bardzo często z tymi nieświadomymi czynionego zła. Jeden opis może wydać się nawet humorystyczny.
Nie mogłem załatwić urzędowej sprawy ze względu na pęknięty dowód osobisty. “muszę mieć dokument ze zdjęciem, a ten jest nieważny powiedziała urzędniczka”.
Poszedłem więc do stanowiska obok, aby wyrobić nowy i wziąć zaświadczenie, że ja to ja, zamieszkały tu i tu, z nr PESEL takim a takim. Wracam po 2 min. do pierwszego okienka, pokazuję świeże zaświadczenie potwierdzające moją tożsamość i słyszę to samo: “potrzebuję dokumentu ze zdjęciem” Przecież mam zaświadczenie wydane przez pani koleżankę- mówię. To jest nieważne dla mnie, potrzebuję dokument ze zdjęciem – mówi urzędniczka, która miała przed chwilą przed oczami mój dokument ze zdjęciem, tyle, że pęknięty.
Najgorsi są ci, którzy wprowadzają diabelski porządek globalnie – dążą do likwidacji gotówki, narzucają przymus posiadania karty, telefonu z odpowiednią aplikacją. Podkreślam: PRZYMUS