Wybory samorządowe w 2018 nie wypadły dla PiS tak źle, jak mogło się wydawać po ogłoszeniu wstępnych wyników sondaży. Około 1/3 wyborców głosowała na tę partię, która będzie rządzić samodzielnie w sześciu sejmikach wojewódzkich [dotąd tylko w jednym]. To najlepszy wynik PiS w historii wyborów samorządowych. Ten pomyślny obraz psuje jednak sromotna klęska, jakiej PiS doznało w Warszawie. Na Trzaskowskiego – kandydata KO [PO + Nowoczesna] głosowało tam 505187 osób, a na Jakiego, popieranego przez PiS tylko 254324. Trzaskowskiego poparło wiec 56,67% wyborców, a Jakiego – 28.53%, przy rekordowej frekwencji 66,8% {TUTAJ}. Co więcej okazało się, że w sejmiku mazowieckim PiS uzyskało 24 mandaty, KO – 18, a PSL – 8. Bezpartyjni samorządowcy mają jeden mandat {TUTAJ}. Nadal rządzić tam będzie koalicja PO-PSL, właśnie dzięki głosom warszawiaków.
Jakie były przyczyny tej “warszawskiej katastrofy”. Ja widzę dwie główne. Pierwsza z nich to względy ekonomiczne. Jak napisał bloger UPARTY {TUTAJ}:
“Najpierw o Warszawie. W Warszawie PiS nie miał żadnej szansy na dobry wynik bo w Warszawie za rządów PiS bardzo wielu ludziom pogorszyła się sytuacja materialna!
Warszawa była jeszcze do niedawna miastem, w którym najłatwiej było zarobić duże pieniądze. Praktycznie rzecz biorąc cała „obsługa przekrętów” to właśnie Warszawa. Przekręty straciły na intensywności więc i ich obsługa nie zarabia jak dawniej. To się przekłada na handel i usługi. (…) W sumie w Warszawie u wielu ludzi słowo PiS wywołuje reakcje wręcz alergiczną.”.
Druga – to sposób potraktowania Hanny Gronkiewicz-Waltz i afery reprywatyzacyjnej. Już w czerwcu 2016 pisałam:
“Jak widać – dla obecnych władz Warszawy liczą się tylko deweloperzy, a nie mieszkańcy i wygląd miasta.
Dziś w portalu Niezalezna.pl. ukazała się wiadomość “Jarosław Kaczyński: musimy przejąć władzę w Warszawie. To ważne dla stolicy”. Zaczyna się ona od słów:
“Kiedy myślimy o naszych sukcesach, warto spojrzeć w przyszłość i zastanowić się nad tym, co jest przed nami. W naszej partii jest wielki potencjał. Musimy myśleć o władzy w Warszawie, o prezydencie Warszawy. To jest naprawdę bardzo ważne dla naszej partii, ale także szczególnie ważne dla Warszawy – mówił dziś Jarosław Kaczyński na zjeździe warszawskich struktur PiS.”.
Ja osobiście zastanawiam się, czy nie należałoby wprowadzić w Warszawie zarządu komisarycznego. Gdy czytam o takich sprawach jak ten plan zabudowy okolic ul. Poznańskiej, to mam wrażenie, iż jest aż za wiele powodów ku temu.” {TUTAJ}.
To było w czerwcu 2016, a w sierpniu tego samego roku wybuchła kolejna odsłona afery reprywatyzacyjnej {TUTAJ}. PiS nie zdecydowało się jednak na usuniecie HGW i wprowadzenie komisarza. To był błąd, bo taki komisarz mógłby przez prawie dwa lata udowodnić, że jest lepszy od ludzi PO. Niestety, mógłby też pokazać, iż jest także lepszy od większości działaczy PiS. Prawdopodobnie dlatego zdecydowano się grillować HGW i warszawskie PO przy pomocy komisji weryfikacyjnej..Przyniosło to zapewne dobry efekt propagandowy w skali kraju, ale na warszawiaków podziałało jak płachta na byka. Wielu uznało to za akcję wymierzoną w ich miasto. Prace komisji trwały a konkretnych efektów w postaci aresztowań i zarzutów nie było. Robiło to coraz silniejsze wrażenie, że cała ta sprawa to dęta propaganda PiS. Niechęć i strach warszawiaków wzrosły. Dali temu wyraz przy urnach.
Uparty nie ma racji. Ludzie, którzy żyją z “obsługi przekrętów” to drobny ułamek głosujących. Moim zdaniem zaważyły względy wizerunkowe. Trzaskowski spokojnie i szczerze patrzy nam w oczy z bilboardów, jest przystojny i elegancki. Nie powiedział niczego, co przeciętnemu Warszawiakowi zapadło by w pamięć: nikomu niczym nie podpadł. Mam tu na myśli “niezzrzeszonych wyborców”, nie należących np. do lemingostanu PiSu.
Do pana Jakiego najbardziej pasuje mi przymiotnik “wyszczekany”. Ludzie nie lubią zbytniego cwaniactwa i karierowiczowstwa, a programami i światopoglądem kandydatów interesuje się jeszcze mniejszy ułamek wyborców, niż ten, który stanowią beneficjenci “układu”.