Podczas wizyty premiera Japonii w Izraelu gospodarze jednoznacznie pokazali japońskim gojom, co o nich sadzą. Gościom podano desery w butach, co dla Japończyków jest totalną obrazą…wiadomo, że w Japonii do domu nie wchodzi się w butach, a już żadnemu Japończykowi się nawet nie śniło, aby buty stawiać na stole…
W połowie czerwca wyruszy z Polski do Izraela bizantyjski orszak z Premierem Morawieckim na czele, ponoć jakieś forum gospodarcze, ma być, czy cóś. Gospodarcze, a jakże…bo wszyscy doskonale wiedzą, zwłaszcza Polacy jak wspaniale wygląda “współpraca gospodarcza” z żydami…po której można pójść z torbami, ale bez butów…
Niemniej sama wizyta może wyglądać bardzo ciekawie…czy nadwiślańska delegacja także zostanie wystawiona na kreatywność żydowskich kucharzy? A może goście zostaną poczęstowani czulentem z kiszonymi ogórcami pięknie ułożonymi w sandałach Bibiego. A może karp po żydowsku w kaloszach jego małżonki, tudzież maca w czosnkowym dipie podana w szpilkach jego córki?
A może gościom zostaną podane bardziej swojskie potrawy, oczywiście z szacunku dla nich samych.
Może bigosik staropoliński, podany w oficerkach sierżanta Danielsa, lub parówkowe ośmiorniczki podane w lakierkach bankiera JP Morgan? Czy może gefilte fish, podany w baletkach ambasador Azari, albo bejgiel w papuciach Szewacha, lub kugel w trzewikach Schodricha?
Pomimo czarnych polewek w obuwniczych zastawach wszystko oczywiście odbędzie w radosnej, przyjacielskiej cymes atmosferze…o czym zapewne poinformują nas sami delegaci, tudzież pożyteczne im media…
Z torbami na pewno.
..no i bez gaci :))
Kucharz ma na imię Mosze. Być może to nasz żydowski komentator z Tel Awiwu ;-)
Jego kuchnia, w której gustuje Netanjahu, wygląda na oświecony kanibalizm.
Czy ma ktoś ochotę na szyjkę…
…albo ludzki móżdżek, lekko krwisty
…może włosy z papilotami
Jeśli nie, pozostańmy przy tradycyjnym jedzeniu tego, co mamy w butach
@ Trybeus
Poczucie humoru na poziomie przedwojennego tingel-tanglu z Nalewek. A czego więcej można się spodziewać po premierze obdarzonym facjatą wykidajły z ukraińskiej dyskoteki? Na miejscu tych japońców, zamiast niepewnie szczerzyć się do kamery, wstałbym, uprzejmie podziękował za taki poczęstunek i udał się do najbliższego KFC. Widocznie wart Pac pałaca.
No i ta jadalnia… czy raczej wagon restauracyjny ekspresu Sudety z epoki Gierka.
Frazesy.