Wczoraj [10.03.2018] przeczytałam na Twitterze wpis Marcina Makowskiego:
“Dziesięć Trybunałów i jeden Sąd Najwyższy nie rozpaliło takiej debaty w polskich domach, jak niedziela bez handlu. Jeśli Polacy nie przyzwyczają się do tego rozwiązania, a statystyki gospodarcze wyjdą na minusie, PiS będzie się z tego wycofywać w aurze klęski jak Fidesz.” {TUTAJ (link is external)}.
Nie wiem jak to było w polskich domach, ale w mediach temat handlu w niedzielę wyparł nawet Żydów oraz Izrael. Przypomniałam sobie moją notkę z września 2010 roku “Płotki i rekiny, czyli co zniechęca do PiS-u?” {TUTAJ (link is external)}. Zaczęłam ją od słów:
” Prawo i Sprawiedliwość uważa, że jego wszyskim porażkom winne są stronnicze media, od pięciu lat prowadzące kampanię nienawiści przeciw tej partii. To prawda, że zachowują się one wyjatkowo paskudnie, ale ich działalność nie jest wcale jedyną przyczyną , dla której poparcie dla PiS-u nie jest w stanie przekroczyć 30-35%. Jestem w stanie wskazać co najmniej pięć innych powodów.
1) Upierdliwość w sprawach drobnych
Niech mi ktoś wyjaśni, po co PiS-owi było popieranie skrajnie niepopularnego pomysłu zamykania sklepów w niedzielę? Zdołał on doprowadzić na szczęście tylko do tego, że w czasie najważniejszych świąt całe miasto zamknięte jest na klucz. Wielu ludziom okres rządów tej partii kojarzy się głównie z zakazem picia piwa przed sklepem, lub na ławce w parku, ewentualnie z zakazem palenia na przystankach. Te drobne szykany dokuczyły wielu. Minister Zyta Gilowska obniżyła podatki, ale zapamiętano ją także, jako tę, co zlikwidowała wygodne znaczki skarbowe. Za byle co trzeba teraz płacić na poczcie lub przelewem. Sądy 24-godzinne ministra Ziobry posłużyły głównie do ścigania pijanych rowerzystów, których, nie wiadomo dlaczego, zaczęto nagle wsadzać do więzień.”.
Obecnie przestano wsadzać rowerzystów do więzień, ale własnie dziś wszedł w życie zakaz handlu w niedzielę. Ma on wprawdzie liczne wyjątki, na których korzystają wielkie galerie handlowe {TUTAJ (link is external)}. Prorządowe gazety donoszą w tonie triumfu, że pięciuset inspektorów PIP będzie biegać w niedzielę po sklepach i sprawdzać, czy łamią one ustawowy zakaz. Co do picia alkoholu, to zakazano go wszędzie poza miejscami wskazanymi przez samorządy, Oznacza to, że przestępcami staną się turyści pijący piwo podczas pikniku na polanie w lesie, oraz wędkarze robiący to samo nad rzeką. Nie dawno uchwalono, że każdy pieszy poruszający się po drogach po zmroku obowiązkowo ma nosić odblask. Nie wiem, czy ktokolwiek tego przestrzega i to sprawdza. Faktem jest, iż PiS stał się jeszcze bardziej upierdliwy. Efekty można było zobaczyć już 4 marca w Nadarzynie:
“61 proc. głosów zdobył w niedzielnych przedterminowych wyborach wójta Nadarzyna Dariusz Zwoliński, działacz PSL. Tym samym pokonał Dariusza Nowaka z PiS, który kierował gminą od początku roku jako rządowy komisarz. Na blisko 6,2 tys. oddanych głosów, 3,8 tys. dostał Dariusz Zwoliński, dyrektor lokalnego ośrodka sportu, który cieszył się poparciem urzędników i części radnych. Zdecydowanie wyprzedził Dariusza Nowaka z PiS, który dostał niecałe 2,3 tys. głosów. Frekwencja wyniosła 59 proc. – podaje portal Nadarzyn.tv.” {TUTAJ (link is external)}.
Jeśli PiS nie przestanie uważać, że nakazy i zakazy są dobre na wszystko, to partię tę czeka znacznie więcej podobnych nieprzyjemnych niespodzianek.
Utemperowanie handlu w niedziele to nic innego jak powrót normalności.
Nawet komuchy nie odważyły się skasować wolnych niedziel i koncentrowały się głównie na podawaniu mięsa w stołówkach w piątki.
A swoją drogą ciekawe ilu krzykliwych zwolenników “wolności” chciałoby osobiście w niedziele pracować – bo jak sklepy to dlaczego nie urzędy, banki i szkoły. Przecież jak “wolność” to dla wszystkich.
Słusznie powiedziano, żeby zwolennicy dozwolenia handlu w niedziele sami stanęli za kasami, wysłali tam swoje dzieci, albo krewnych. Ustawa przecież pozwala handlować osobiście właścicielom sklepów, to krok w kierunku normalności.
Odkąd tylko PIS zagroził ograniczeniem wolności narodu polskiego w postaci zakazu handlu w niedzielę zaczęłam intensywnie zastanawiać się nad rzeczywistymi motywami jego wprowadzenia i kto na tym zyska. Było i jest dla mnie oczywistym od samego początku, że Morawiecki nie gra w drużynie po stronie Polskiego narodu. Jego czyny dobitnie świadczą o tym, że krwawe żydobanksterskie pochodzenie, nie woda. Otóż długo nad tym myślałam, jak owe wolne niedziele, którymi podnieca się ciemny tłum zaszkodzą polskiej gospodarce i w końcu wymyśliłam, a wczoraj przeczytałam też artykuł Warzechy, który potwierdza moją teorię. Otóż, na ograniczeniu handlu niedzielnego paradoksalnie zyskają supermarkety, nie kto inny. Polacy to irracjonalni konsumenci, zresztą nie tylko my. Przed każdym świętem, nawet jednodniowym, tłumy ludzi rzucają się na zakupy, gdzie? Do supermarketu. Czemu? Bo święto idzie i jutro nie kupię tego, na co być może najdzie mnie ochota. Jest to pewien psychologiczny mechanizm na unikanie dyskomfortu wywołanego niezaspokojoną zachcianką, na który to dyskomfort naraża człowieka dzień bez handlu. Jeśli dziś nie uda mi się przewidzieć tego,co jutro może mi się zachcieć skonsumować, to jutro będę cierpiał. Co więc w związku z powyższym zagrożeniem mogę uczynić? Kupię wszystko, co tylko przyjdzie mi do głowy kupić i w takich ilościach, aby na pewno nie zabrakło. Wolne niedziele zachęcają do dzikiej i bez sensownej konsumpcji. Polacy nakupują całe tony żywności, którą potem wywalą do kosza i oto chodzi w całym tym zakazie handlu. Bo przecież trzeba być skończonym frajerem sądząc, ze to pobożność pisuarowców skłoniła ich do wprowadzanie komunistycznego zakazu ograniczającego wolność każdego Polaka. Jakoś nie przejmują się tym, że nienarodzone dzieci są mordowane każdego dnia. Wola też palić świeczki z okazji chanuczki z ziomkami w Pałacu Prezidą, zamiast pojawić się oficjalnie, jako władze Polski, na intronizacji Chrystusa Pana. Bardzo bym chciała, aby w niedzielę cały naród ruszał do Kościoła, ale rzekomo wierzący chrześcijanie, katolicy, zapominają, że batem nikogo nie zaciągną na mszę i tyle w temacie. PS Polecam artykuł Warzechy z do rzeczy. Pisze w nim, o tym co Pani Elig, że Węgrzy już to przerobili (wolne niedziele) jako scenariusz i spełniły się u nich moje przewidywania. Tzn. Zyskują zagraniczne supermarkety, a nie miejscowi. Ale wytłumacz to naćpanym wolną niedzielą zwolennikom łamania cudzej woli siłą, kiedy to im takich nieprzyzwoitych orgazmów, powodowanych złośliwością i tępotą umysłową dostarcza. Nie zgadzam się jedynie z tezą Pani Elig, że to wyłącznie zapędy zamordystyczne w PISuarze skłaniają go do wprowadzania podobnych “upierdliwych przepisów w sprawach drobnych”. Chodzi o interesy, bynajmniej nie o interesy Polaków. Zacznijcie wreszcie używać inteligencji, a nie reagować tanimi emocjami, bo zawsze bedziemy rozgrywani, przez żydowskich cwaniaków.
Musimy rozróżnić dwie rzeczy: supermarkety swoje korzyści mierzą wyłącznie słupkami ekonomicznymi – zyskiem, procentem rynku, itp, natomiast dla katolika główną korzyścią jest zbliżenie się do Boga, razem z rodziną.
To, że zakaz niedzielnego handlu pomnaża zyski supermarketów, jest na razie Pani odważną tezą, nie wiem czy prawdziwą. Byłbym zaskoczony, gdyby tak było faktycznie. Niezależnie od tego zysku lub straty supermarketów, ten zakaz funkcjonowania świątyń boga mamony w niedziele powoduje, że wyznawcy tego kultu religijnego mają ograniczone możliwości czczenia swojego bożka, a także letni katolicy nie są kuszeni, aby niedzielę spędzić z rodziną w supermarkecie. Co najważniejsze, wśród zatrudnianych przez supermarkety ludzi jest sporo katolików, którzy chcieli spędzać Dzień Pański, jak Pan Bóg nakazuje, ale nie mogli bo byli przymuszeni do pracy w niedzielę (znam takich osobiście). Zakaz niedzielnego handlu odbywa się ewidentnie z korzyścią dla nich, co przeczy Pani tezie, że zyskują wyłącznie supermarkety.
Pan Bóg w dekalogu nakazuje dzień święty święcić. Nie ma natomiast przykazania, aby za wszelką cenę minimalizować zyski supermarketów. Zatem, gdyby nawet w jakiś zaskakujący sposób okazało się, że supermarkety finansowo zyskują na tym zakazie, nie musimy się tym specjalnie przejmować, bowiem ważniejsze jest, aby katolicy mieli możliwość spędzenia niedzieli zgodnie z Bożym przykazaniem i z rodziną.
W sumie to wymyśliła Pani, że polski markeciarz jest jeszcze głupszy od niemieckiego i nie potrafi planować nawet jeden dzień do przodu… To prawie jak w tym dowcipie o kurze.
Natomiast u mnie w pierwszą wolną niedzielę zaobserwowałem ciekawe zjawisko – po raz pierwszy przy dodatnich temperaturach nie było w okolicy mnóstwa pijanych wyrostków. Prawdziwy cud.
Brak racjonalnych argumentów u Polaków broniących zaciekle wolnej niedzieli, kosztem całego Polskiego narodu mnie poraża. Ślizgacie się po powierzchni rzeczy nie schodząc o milimetr głębiej w swoich wywodach, a owe płytkie mądrości wygłaszacie tak, jak gdyby były to prawdy objawione.
Po pierwsze. Możliwość niedzielnego handlu nie wyklucza świętowania niedzieli, jako dnia Pańskiego. Nikt nikomu nie broni wybrać się w niedzielę do kościoła, a na mszę można iść o różnych porach dnia.Zwłaszcza, że nie jest tak, aby ci co pracują w tak zwane łikendy pracowali w nie co tydzień – w każdej robocie tego typu są grafiki. A jeśli ktoś jest studentem dziennym, to może pracować tylko od soboty do niedzieli i pracuje z własnej woli.
Po drugie zgodnie z nauką Kościoła, w niedzielę powstrzymujemy się od prac zbędnych. Jeśli pracując w niedzielę zawodowo, zarabiam dodatkowe pieniądze na utrzymanie biednej rodziny lub poświęcam się dla dobra mojego kraju i wspólnoty, to nie grzeszę. Czy grzeszą lekarze, kierowcy, piloci, wojsko i policja, że pracują w niedzielę? Praca na rzecz wspólnoty to działanie zgodne z Bożym życzeniem. Jak mawiał poeta: “Niech ryczy z bólu ranny łoś, zwierz zdrów przebiega knieje, ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś, to są zwyczajne dzieje”.
Po trzecie, mierny to zysk, jeśli cudzy dzień lenistwa wyżej się ceni od wolności (suwerenności) narodu Polskiego. Jeśli zagraniczne koncerny zniszczą doszczętnie resztkę polskiego handlu, to znaczy, że sataniści zdobędą całkowita władzę w Polsce. Myśli Pan, że długo w kraju okupowanym przez satanistów katolicy się uchowają? Brak kapitału w rękach Polskiego narodu to jego śmierć, ale Pan się upiera przy tym, że leżenie na kanapie w niedzielę ma większą moralną wartość od walki o polską Polskę? Żenada. Już cała władza, bo pieniądze to władza, tak, spoczywa w rękach komunistów, którzy zazdrośnie bronią katolikom dostępu do pieniądza, aby nie mogli rządzić po swojemu. Demoralizują społeczeństwo na wszystkich możliwych kanałach demoralizacji dzięki sile pieniądza i wpływów jakie zdobyli w zbrodniczy sposób, ale pan woli, aby polski katolik grzał siedzenie na fotelu przed TVNem, albo TVPRL, gdzie jednako robi mu się sieczkę z mózgu tanią-nietanią propagandą. Tanią, bo tylko głupek może jej słuchać, a nietanią, bo za krwawice polskiego niewolnika temuż niewolnikowi aplikowaną. Zło nigdy nie występuje pod szyldem zła, zawsze zasłania się jakimś rzekomym dobrem i tak samo jest z ową “wolną niedzielą”. Nikogo tego typu zakazem faszystowskim do kościoła nie zagnacie, ale zagnacie tłumy dzikie do supermarketów. “Brawo wy”, chciałoby się rzec.
Po czwarte, śmieszne jest to gadanie o rzekomym kulcie supermarketu i jego powstrzymywaniu, przez ów jednodniowy zakaz handlu. Kult będzie rósł, bo kasa jest w łapach czcicieli szatana i niedziela “wolna od handlu” im jeszcze pomoże w jego szerzeniu.
Niektórzy są wysoce odporni na przerażające fakty.
Parafrazując św. Augustyna i jego: “jeśli wybaczenie przyniesie więcej zła niż dobra, nie wybaczaj”, powiem tak: Jeśli zakaz handlu w niedzielę przynosi więcej zła niż dobra, to handlu nie zakazuj.
Proszę mi ów rzekomy dowód głupoty markeciarza przedstawić, bo mój wywód dowodzi raczej czegos przeciwnego: głupoty zacietrzewionego katolika, któremu nienawiść przesłania rozum oraz głupoty przecietnego Polaka, który daje się manipulować przez rząd i zagraniczne koncerny niczym osioł sterowany marchewką przed pyskiem. Ponieważ katolik w Polsce jest najczęściej Polakiem, to u katolika mamy podwójną głupotę: zacietrzewienie plus podatność na żydopisowską propagandę pseudo-katolickiego pseudo-patriotyzmu.
Ja widziałam inny “cud” – cud sobotnich zakupów i pustych niedzielnych kościołów. Cudotwórcy z tych PISowców – czas zgłosić Jarosłwa do procesu beatyfikacyjnego.
Tak samo jak oferowanie prasy pornograficznej w każdym sklepie spożywczym nie wyklucza jej niekupowania. Zgodnie z Pani tokiem rozumowania, nie byłoby w tym nic złego, bo katolik przecież nie jest zmuszany do jej kupowania, a nawet zwiększyłaby się “wolność (suwerenność) narodu” ;-)
Zaczyna Pani majstrować przy dekalogu. Życzeniem Boga nie jest aby w niedzielę pracować na rzecz wspólnoty, lecz jak samo słowo “niedziela” mówi – nie działać, nie pracować, jeśli to nie jest konieczne i zamiast tego uświęcić ten dzień, oddając chwałę Bogu i odpocząć.
Sataniści zdobędą tę władzę. Bestii będzie dana władza nad każdym narodem, nie będzie można bez jej przyzwolenia kupić ani sprzedać. Póki co markety należące głównie do zagranicznych koncernów mają zakaz niedzielnego handlu, a małe rodzinne sklepiki nie, więc te działające w niedziele małe sklepiki zanotowały ponadprzeciętne obroty. Nie wygląda to na ich dobijanie, a wręcz przeciwnie – na rozkwit.
Doprawdy? Upieram się przy tym? Przecież niczego takiego nawet nie wyraziłem, a co dopiero żebym się przy tym upierał. Żenadą jest wciskanie komuś w usta zmyślonych poglądów, aby przyznać sobie urojoną rację. Nieporozumieniem jest także nazywanie pracy najemnej w obcym markecie lub robienie w nim zakupów w niedzielę “walką o polską Polskę”. Stosuje Pani demagogię, a nie rzeczowe argumenty.
Ponownie wciska mi Pani zmyślone przez siebie, rzekomo moje preferencje.
Jak zwykle odważna i zaskakująca teza, ale bez żadnego uzasadnienia. Skoro wg Pani 6 dni handlu jest dla satanistów lepsze od 7 dni handlu i osiągają dzięki temu większe zyski to gdzie jest ich optimum? Może 5 dni handlu jest dla nich jeszcze lepsze. A gdyby mogli handlować tylko 4 dni lub tylko 2 dni w tygodniu, a małe sklepiki przez 7 dni to zagraniczne koncerny zdobędą wtedy cały handel i władzę w Polsce? Jak to Pani mierzy?
Nie widzę przytoczenia żadnego faktu w Pani wypowiedzi, natomiast cały szereg własnych tez bez pokrycia i demagogię.
Pozdrawiam :-)
1)Analogia trafia w próżnię. Dlaczego? Bo Pan twierdzi, że zwalczy pornografie zakazując jej sprzedaży w niedzielę. Czy uznał by pan za przytomnego człowieka, który takie rzeczy plecie?
2)A co to znaczy “konieczne” i komu przyjdzie o tym rozstrzygać, Poruszycielowi? Poruszyciel mówi, że z całą pewnoscią praca w niedzielnym handlu nie jest konieczna, a ja mówię, że jest. Wiec mamy tu istotny spór o to, co jest konieczne, a co nie, z jakich powodów i czyje powody są ważniejsze.
3) Skad ma wieści o tych niebotycznych obrotach małych sklepików, w których tylko właściciel może siedzieć na kasie? Z PISowskiej telewizji propagandowej? (Tak przy okazji, zastanawia mnie to skąd u Pana takie podwójne standardy, skoro handel w niedzielę jest pana zdaniem ciężkim grzechem, bo w pana odczuciu jest niekonieczny? Nie trzęsie Pana od oburzenia na taką praktykę? Oj chyba powód wprowadzenia owego zakazu nie jest u pana aż tak pobożny, jak Pan chce to przedstawiać).
4) Nic panu nie wciskam takie są skutki picia pseudokatolickiej wódki pod tytułem “wolne od handlu niedziele” = wielkie dobro moralne dla narodu. Jeśli na zakazie zyskują markety, a zyskują, bo tak sie działo na Węgrzech – to jest FAKT, a nie demagogia – to mniejszym złem jest działanie tych marketów cały tydzień, niż skutek ich niedziałania w jeden li tylko dzień w tygodniu.
5)Mierzę zgodnie z rozumem. Na pytanie skąd ja to wzięłam odpowiem za Wolniewiczem : “Z głowy”. Wie pan co to głowa i do czego służy? Do myślenia, a nie powtarzania jak papuga płytkich tez. Małe sklepy polskie to już wielka rzadkość, poza tym jest w nich dwa razy drożej niż w marketach. Więc niech Pan sobie pomyśli na zdrowy rozum, który Panu przyćmiewa blask pustego, ale jakże pięknego i chwytliwego sloganu: “nie, dla niedzielnego handlu”. Jeśli by nawet ograniczyć jeszcze bardziej możliwość zakupów w supermarketach, to do pewnego stopnia opłaca sie im jeszcze bardziej. Granicą jest tu tylko możliwość transportu jakie ma przeciętny osioł. Tylko to stanowi granicę. Osioł jest na tyle biedny i bystry w swej osłowatości, że idzie tam gdzie taniej – choć w ten sposób zacieśnia sobie pętlę na szyi, to i tak nie ma innego wyjścia. Osioł żyje z dnia na dzień od dziesiątego do dziesiątego. Otóż osioł w ciągu jednego dnia, to jest soboty, jest w stanie przetransportować zapas żywności na cały tydzień. Nawet przy założeniu, że małe sklepy byłyby otwarte siedem dni w tygodniu, “supermarket z głodu klientów by nie padł”. Być może zyskałyby na tym nieco małe sklepy, bo jednak zachcianki nieprzewidywalne się zdarzają, ale cena w tych małych sklepach i tak odstrasza wystarczająco skutecznie, tym samym zachęca do kupowania zapasów w supermarkecie.
Parafrazując niejakiego Poruszyciela, w Pana wywodach jest tylko demagogia i nie ma w nich racjonalnych argumentów. Jest tylko radość głupiego z jego śmiesznych fantazji, które się nigdy w rzeczywistości nie spełnią. Bo skoro się nie spełniły na Węgrzech, to niby czemu miałyby się spełnić w Polsce? Natura ludzka wszędzie taka sama.
Przecież sama go Pani przedstawiła w pierwszym wpisie. Nie czyta Pani tego co sama pisze?
Ale ta “nienawiść” to najwyraźniej siedzi głównie u Pani w głowie bo tylko Pani wpisy są tu pełne zapiekłości i wyzwisk. Swoją drogą to bardzo typowe dla wszelkiej maści lewackich obrońców “wolności” i “tolerancji”. Klasyka.
A do ilu kościołów Pani zachodziła?
Jeśli miałbym zgadywać to stawiałbym, że do żadnego.
Trafia w próżnię, bo przestała Pani czytać ze zrozumieniem i znowu przypisuje mi zmyślone przez siebie poglądy.
Nie. O tym zadecydował Pan Bóg dając ludziom Dekalog, a naszym zadaniem jest tę Jego wolę zrozumieć i ją realizować. W interpretacji Pisma Świętego, ani Joanna, ani Poruszyciel, nie będą lepsi od Kościoła katolickiego.
Portale wrogie PISowi podają, że na Węgrzech po wprowadzeniu zakazu niedzielnego małe sklepy zanotowały wzrost obrotów o 5,6%. Myśli Pani, że uprawiają PISowskską propagandę? Przykład Węgrów wydaje się dla Pani jakimś wzorcem w Serves, więc może dostrzeże Pani, że dzięki/mimo(?) zakazowi małe sklepy mogą się rozwijać.
To jest zwykłe kłamstwo. Wyżej cytowałem poglądy, które mi Pani wciska, a Pani tego się bezczelnie wypiera.
Szukałem potwierdzenia tego “faktu”, co nie jest łatwe, i natrafiłem na artykuł w Gazecie Prawnej zwolenników handlu w niedzielę (Pani opcja), którzy dowodzą czegoś przeciwnego niż Pani twierdzi:
Czy to także PISowska propaganda? Na czym bazuje Pani upór, że zakaz niedzielnego handlu napędza zyski sieciom handlowym? Ponadto, jak już pisałem wcześniej, kryterium katolika nie jest zysk/strata supermarketu, lecz Boże przykazanie, aby Dzień Pański święcić.
Czyli zmyśliła sobie Pani to, że 6 dni handlu w tygodniu jest dla supermarketu lepsze od 7 dni. Co Pani głowa powie w sprawie 5 dni zamiast 7? Czy to też jest lepsze?
Ja ten spór o handel w niedzielę widzę jako spór ludzi wierzących z niewierzącymi. Większość zwolenników zakazu niedzielnego handlu to katolicy, a ci którzy walczą o zniesienie tego zakazu to niewierzący wolnościowcy. Katolicy kierują się Bożym prawem, a wolnościowcy wolnością (rozumianą po swojemu) i własną wygodą. Dlatego nie mogą się dogadać, bo ich argumenty znajdują się na zupełnie różnych płaszczyznach. Na Węgrzech o zniesieniu zakazu nie decydowały czynniki ekonomiczne, lecz niezadowolenie społeczne, czyli większość społeczeństwa reprezentowała tę drugą opcję. Węgry nie są monarchią, tylko nadal demokracją, więc Orban musi również liczyć się ze słupkami poparcia.
Skoro handlowanie w niedzielę nazywa Pani “walką o polską Polskę” to, co właściwie stoi na przeszkodzie, aby tę walkę o Polskę rozszerzyć na wszystkie dni w roku i znieść wszystkie dni wolne od pracy? ;-)
Po pierwsze nie przypisuje panu zmyślonych poglądów, tylko rozwijam Pana nietrafioną analogię, skoro porównuje Pan możliwość pójścia do Kościoła z możliwością kupienia pornografii w kiosku (która to dotyczy jedynie takiego faktu, że jak coś jest ogólno-dostępne, to jeden z własnej woli po to sięgnie, a inny nie). To ja mam prawo porównać Pana metody walki z supermarketami, do próby walki z pornografią tymi samymi metodami. Sam Pan przecież twierdził, że zakaz handlu w niedzielę ogranicza w jakiś sposób “kult supermarketów”. No to Panu mówię jak ogranicza, tak jak zakaz sprzedaży pornoli w niedzielę ogranicza pornograficzne skłonności rozerotyzowanych facetów.
2) A więc Kościół Katolicki stwierdza definitywnie, że handel w niedzielę w każdym przypadku jest grzechem? Proszę mi pokazać taki zapis czy to w Biblii czy w Katechizmie, bo jeśli tradycja nic o tym nie mówi, jest to jedynie pana interpretacja i nic poza tym.
3) Portale wrogie PISowi- czyli Niemieckie? Czy też chodzi o część tych bezmyślnych narodowców, co dwa do dwóch nie potrafią dodać, bo łby mają ogolone i zdatne tylko do bezsensownego tłuczenia nimi w mur? Takim tylko coś wspomnij o tym, że te wolne niedziele psu na budę potrzebne, a już odzywa się w nich bezmyślne sekciarstwo. Z moich wiadomosci i także z tych, które posiada Pani Elig wynika coś przeciwnego, także Warzecha pisze o tym, że Węgrzy wycofali się z wolnych niedziel pod naciskiem właścicieli małych sklepów, gdyż ci bardzo na tym stracili. Wygląda na to, że mamy bardzo rozbieżne informacje w tym temacie.
4) Co do informacji z gazety prawnej – po pierwsze, ogólne stwierdzenie, że “żadne badania nie odnoszą się do zakazu handlu w niedzielę jako czynnika wzrostu popytu” nie mówi nic o konkretnych branżach czy sektorach – jest to ogólne stwierdzenie. Statystyka. Statystycznie, to ja mam 1,2 dziecka na utrzymaniu. Jeśli popyt na zakupy w supermarketach wzrósł niebotycznie, a spadł na zakupy w małych sklepach, to statystyka pokaże wzrost. Poza tym w takich badaniach najczęściej uwzględnia się czynniki łatwo mierzalne, typu zasobność portfela, a nie czynniki psychologiczne, do których ja się odnosiłam, a które wpływ mają ewidentny. Po drugie, nawet jeżeli faktycznie nie ma takich badań, nie znaczy to, że nie ma wpływu (skarżący się drobni przedsiębiorcy są wystarczającym dowodem na takowy wpływ) i po trzecie wreszcie, wyniki badań zależą często od opcji ideologicznej. Niemcy mają “wolne niedziele”, choć to naród tak zkomunizowany i wyjałowiony tożsamościowo, jak to tylko możliwe. Sądzi pan, że ów zakaz, to z szacunku dla resztki chrześcijan obowiązuje?
5) “zmyślam sobie” tak samo jak Einstein, zmyślił sobie, że E=mc2, albo jak autorzy “teorii gier” John von Neuman i Oskar Morgenstern, zmyślili sobie, że istnieją gry o sumie zerowej i niezerowej. Potwierdzenie mojego zmyślenia znajduje w owym wycofaniu Węgrów z pomysłu “wolnych od handlu niedziel”. Zmyślenie moje jest wywrotowe, da się je obalić lub potwierdzić.
* Raz jeszcze wrócę do tego słusznego przykazania by dzień święty świecić. Proszę mi wybaczyć, ale to nie Pan będzie decydował o tym kto i jak będzie świecił dzień święty, jeśli w ogóle będzie go świecił, bo nie każdy musi być wierzący, a jeśli jest wierzący, to nie musi interpretować tego przykazania identycznie tak, jak Pan to interpretuje. Może ktoś odpoczywa robiąc zakupy, bo zakupy go relaksują. Aby umożliwić mu świętowanie, ktoś inny musi stać za ladą w sklepie. Proste. Żyd świeci swój dzień święty, ale dobrze wie, że pewne prace w ten dzień, jak w każdy inny muszą byc wykonane, toteż cwany żyd zaciąga do pracy szabes-goja. Czemu wierzący katolik, ma zabraniać pracy ateiście? Nie rozumiem tego ni w ząb, chyba tylko z głupiej złośliwości.
**Skoro zadaje mi Pan retoryczne pytania, to proszę pozwolić zadać jedno nieretoryczne pytanie więcej. Czy praca restauracji w niedzielę jest czymś koniecznym czy niekoniecznym i czy kelner lub kucharz pracujący w niedzielę grzeszy, bo pracuje w dzień w którym nie wolno pracować, tak samo z księdzem odprawiającym mszę, kierowcą autobusu czy lekarzem.
*** Co do zniesienia dni wolnych od pracy – owe dni są i tak fikcją, bo są zawody, które pracuja także w te dni. Takie dni oczywiście, również generują gigantyczne zyski dla supermarketów. Godzimy sie jednak na nie jako na mniejsze zło, bo po pierwsze nie są wcale takie częste, jeśli mowa o świętach katolickich w ciągu roku (w przypadku wolnych niedziel sytuacja powtarza się co tydzień). Po drugie są to jedyne dni w których większa liczba osób siłą tradycji pojawia się w kościołach, a dzięki temu religia katolicka zachowuje swego rodzaju ciągłość.
Reasumując, zakaz handlu niedzielnego to wylewanie dziecka z kąpielą. Jest nieracjonalny, bo nie uwzględnia realiów świata. Chrześcijańskie przykazanie, aby dzień święty święcić nie jest tak irracjonalne jak jego interpretacja w wydaniu niektórych chrześcijan. Jeśli cały tydzień pracuję, a niedzielę mam wolną, to siłą rzeczy porządki w mieszkaniu, zakupy oraz gotowanie przypada na niedzielę, jest to konieczne dla przetrwania mojej rodziny. Tego typu przepisy nic wymiernie dobrego nie przynoszą polskiemu narodowi. Tak jak nie wspierają narodu przepisy zakazujące zatrudniania pracowników niedzielnych w małych sklepach, które to sklepy są jeszcze polskie.
Rzecz ostatnia,a propos “walki o wolną Polskę”. W tym wypadku walczę jedynie o to, aby głupi Polak nie tracił więcej kasy, niż już traci, napędzając obcy kapitał, w skutek zamordystycznych tendencji bezmyślnych, krótkowzrocznych rodaków i ich irracjonalnego współczucia wywołanego rzekomą straszna krzywdą niedzielnych pracowników.
Spór o wolną niedzielę to spór katolików z innowiercami? Guzik prawda. Jestem niewierzącą rzymską katoliczką i początkowo byłam skłonna uznać ów zakaz za dobry pomysł nie tylko ze względów ekonomicznych, ale i ideologicznych, bo katolicyzm to najlepsza z religii, ale w przeciwieństwie do pana jestem w stanie weryfikować swoje poglądy i zmieniłam zdanie. Widząc jak irracjonalny jest i jak szkodliwy ekonomicznie dla Polaków (a co za tym idzie, szkodliwy dla katolicyzmu, bo uderzający w dobrobyt katolików), ów pomysł. Wiara katolicka nie upada i nie upadnie z powodu niedzielnego handlu. Nie to jest kluczowym problemem. Problemem jest brak kapitału w rękach katolików, który to kapitał pozwoliłby im na sponsorowanie prokatolickiej działalności i wspieranie finansowe właściwych ludzi. Dziś finansowo wspierani są tylko komunistyczni zamordyści. Przykłądem owego finansowania, 1,5 miliona złotych co roku dla Magdaleny Środy, rzekomo na projekt pt. wykluczenie w literaturze polskiej (ostatni sponsor: głupi naród, za posrednictwem, tym razem, pana Gowina). Kolejnym przykładem 20 milionów dotacji z polskiej krwawicy dla banku J.P. Morgan – za pośrednictwem pana Morawieckiego, rzekomego przyjaciela polskiego przedsiebiorcy. Może Poruszyciel zająłby się tą kwestią, zamiast zmuszaniem Polaków do bezczynności w jeden z dni tygodnia, jaki im na to Poruszyciel wyznaczył.
Zgoda, źle zrozumiałam, kogo Pan ma na myśli mówiąc o “markeciarzu”, sądziłam, że chodzi Panu o właściciela sieci.
Co do nienawiści i złosliwości katolika, to nie mam wątpliwości, że cierpi na nia w nie mniejszym stopniu niż niekatolik, bo natura ludzka skażona jest grzechem pierworodnym – jest złośliwa, niezależnie od przekonań religijnych, choć nie każda religia ów fakt dostrzega. To, że jako katolik kieruje sie pan złośliwością, a nie pobożnością w tym temacie jest oczywiste, gdyż istnieje cała masa różnych rozwiązań prawnych, które osobom twierdzącym, że praca zawodowa w niedzielę rzeczywiście utrudnia im możliwość pojawienia się w kościele, mogłyby umożliwić święcenie dnia świętego, ale pan woli w sposób zamordystyczny zakazać wszystkim pracy zawodowej w niedzielę, choćby sami chcieli się jej podjąć. Czym innym tłumaczyć ów zamordyzm, jeśli nie złośliwością ludzką.
*A co do tego “lewaka” to oczywiste pudło. Nacjonalistyczna konserwa prokatolicka. Jeśli już mnie Pan pyta o skłonności ideologiczne.
Pani argumentacja znowu wymusza na mnie sprostowanie kilku nieprawdziwych rzeczy.
Ponownie zatem cytuję Pani słowa, gdzie m.in. to zmyślenie miało miejsce: Pan się upiera przy tym, że leżenie na kanapie w niedzielę ma wiekszą moralną wartość od walki o polską Polskę? lub “pan woli, aby katolik grzał siedzenie na fotelu przed TVNem, albo TVPRL, gdzie robi mu się sieczkę z mózgu” Nie podałem żadnej analogii, z której wynikałyby takie poglądy, więc to są Pani wymysły, które mi Pani przypisuje. Po co Pani stosuje takie nieuczciwe argumenty i manipulacje? One tylko utrudniają rzeczową rozmowę i porozumienie między nami. Możemy nie zgadzać się w wielu kwestiach i nawet pozostać przy swoich rozbieżnych zdaniach, normalna sprawa, ale proszę nie zmuszać mnie co chwilę do tłumaczenia się, że nie jestem wielbłądem.
W żadnym miejscu mojej wypowiedzi nie porównywałem tych rzeczy. Znowu sobie Pani coś wymyśliła, więc potem prowadzi polemikę z własnymi tezami. Podałem analogię między pokusą niedzielnego spędzenia czasu w galerii handlowej i możliwością świadomej rezygnacji z tego (to Pani argument, że katolik nie musi w tym uczestniczyć), a pokusą kupna powszechnie dostępnej prasy pornograficznej i możliwością świadomej rezygnacji z tego zakupu. Jeśli dla Pani brak przymusu chodzenia w niedzielę do supermarketu jest argumentem za tym, żeby były one w niedzielę otwarte, tak samo brak przymusu kupowania prasy pornograficznej powinien być argumentem, aby była ona powszechnie dostępna. Czy w powszechnej dostępności pornografii widzi Pani cokolwiek złego? Jeśli tak, ograniczenie dostępu do niej może wydać się Pani zasadne. Na tej samej zasadzie ograniczenie dostępu do atrakcji, jakie oferują w niedziele galerie handlowe, mnie wydaje się zasadne. Zrozumieniu tego służyło moje porównanie.
Znowu odnosi się Pani do czegoś zmyślonego przez siebie. Ja żadnych metod walki z supermarketami nie opisywałem. To w Pani argumentacji zysk supermarketów pojawia się jako główny argument przeciwko zakazowi niedzielnego handlu: “zyskają supermarkety, nie kto inny”, bo tak było na Węgrzech(?), więc to Pani prowadzi walkę z supermarketami, chcąc za wszelką cenę obniżyć ich zyski. Ja w przeciwieństwie do Pani napisałem, że ten zakaz powinien obowiązywać niezależnie od tego, czy supermarkety na tym zyskają, czy stracą, bo nie to jest głównym argumentem za wprowadzeniem zakazu niedzielnego handlu. Zatem swoją walkę z supermarketami wciska Pani na siłę w moje wypowiedzi. Oczywiście, porównywanie przez Panią zmyślonych metod mojej walki do czegokolwiek jest bez sensu, bo skutkuje zmyślonymi wnioskami.
Pani chyba nie rozumie, po co ogranicza się dostęp do pornografii. Czy Pani jest zwolenniczką powszechnej sprzedaży pornografii bez ograniczeń, tzn. pardon – użyję Pani języka, żeby Pani mnie lepiej rozumiała – czy jest Pani zwolenniczką zniesienia “komunistycznego zakazu ograniczającego wolność każdego Polaka” w zakresie pornografii? Dla jasności, chodzi o ustępstwo w tej kwestii “naćpanym zwolennikom łamania cudzej woli siłą, kiedy to im takich nieprzyzwoitych orgazmów, powodowanych złośliwością i tępotą umysłową dostarcza”. Zgodnie z Pani tokiem rozumowania, w imię wolności każdego Polaka, jako sprzeciw wobec łamania cudzej woli siłą, a także by ograniczać nieprzyzwoite orgazmy, powinniśmy walczyć o pełną swobodę handlu pornografią. Być może wtedy nieprzyzwoite orgazmy zostaną zastąpione przyzwoitymi ;-)
Ech, znowu ta nieuczciwa technika wciskania mi zmyślonych przez siebie stwierdzeń. Nie, nie twierdziłem, że Kościół coś takiego stwierdza. W Katechizmie czytamy natomiast, czego naucza Kościół:
“KKK 2193 “W niedzielę oraz w inne dni świąteczne nakazane wierni są zobowiązani… powstrzymać się od wykonywania tych prac i zajęć, które utrudniają oddawanie Bogu czci, przeżywanie radości właściwej dniowi Pańskiemu oraz korzystanie z należnego odpoczynku duchowego i fizycznego” (KPK, kan. 1247).
KKK 2194 Ustanowienie niedzieli przyczynia się do tego, by “wszyscy korzystali z wystarczającego odpoczynku i czasu wolnego, który mogliby poświęcić życiu rodzinnemu, kulturalnemu, społecznemu i religijnemu” (Sobór Watykański II, Gaudium et spes, 67.6).
KKK 2195 Każdy chrześcijanin powinien unikać narzucania – bez potrzeby – drugiemu tego, co przeszkodziłoby mu w zachowaniu dnia Pańskiego.”
Jak Pani widzi, przymuszanie pracowników do pracy w niedzielę jest sprzeczne z nauczaniem Kościoła katolickiego. Dotyczy to nie tylko handlu w niedzielę, ale również przemysłu. Wynika to z łamania Bożego przykazania odnośnie niedzieli, dlatego Kościół jest zwolennikiem regulacji prawnych w tym zakresie. Nie można mieć o to pretensji do Kościoła i zarzucić mu “tępotę umysłową”, jak Pani to czyni zwolennikom zakazu, bo to jest bliskie podobnemu zarzutowi wobec Pana Boga. Chyba nie sądzi Pani, że nakazem święcenia dnia świętego Pan Bóg okazał swoją głupotę i złośliwość wobec Polaków, że chce wzmocnić satanistów kosztem polskiej gospodarki ;-)
Warto by było dotrzeć do wiarygodnych danych źródłowych, żeby nie powtarzać czyichś domysłów jako FAKTÓW.
Aha, gdy mamy konkretną informację z węgierskiego urzędu statystycznego, która przeczy Pani teorii, to Pani zaczyna dzielić włos na czworo, żeby dowieźć, że nic z tego nie wynika. A jaką to szczegółową informacją jest to, co Pani powtarza, że na zakazie handlu w niedzielę zyskują tylko supermarkety? Które branże? Które sektory? Przecież Pani stwierdzenie jest niczym innym jak najbardziej ogólną statystyką “z głowy”, bez żadnych konkretów, ani zaczepienia w źródłowych danych.
Skoro uważa Pani, że ludzie mogą świętować w supermarkecie, sprzedawca za ladą najwyraźniej zastępuje ludziom kapłana, i potwierdza to tylko, że galerie handlowe stały się współczesnymi świątyniami. Takie “świętowanie” niedziel nie ma nic wspólnego z Bożym przykazaniem.
Moim zdaniem nie grzeszą.
Proszę mi wyjaśnić, jakim cudem działalność handlowa supermarketów w niedzielę spowoduje pojawienie się kapitału w rękach katolików? Skąd pomysł, że zakaz handlu w niedzielę wspiera komunistycznych zamordystów, skoro takie partie jak Nowoczesna, PO, itp. oraz organizacje biznesowe i właściciele supermarketów są zwolennikami handlu w niedzielę. Chcą strzelić sobie w kolano?
Demagogia. Zgadzam się z Panią, że Morawiecki to sługa banksterów, ale dlaczego nie mogę z tego powodu wypowiedzieć swojego zdania na temat handlu w niedzielę? Pierwsze drugiemu nie przeszkadza. Skoro wciska mi Pani znowu jakieś zmuszanie Polaków do bezczynności, to ja też polecę Pani retoryką. Dlaczego Pani zmusza Polaków do robienia zakupów w niedzielę, łamiąc nauczanie Kościoła katolickiego? ;-) Nie życzę sobie takich komunistycznych zapędów wobec mojej osoby i moich rodaków ;-) Proszę już skończyć ze swoimi “nieprzyzwoitymi orgazmami, złośliwością i tępotą umysłową”. ;-)
Pozdrawiam, madame :-)
Wróćmy jeszcze raz, skoro wedle swych naiwnych przekonań uważa Pan, że Polacy z musu zaczną święcić dzień świety wizytami w Kościele, a fakty są inne. Czytaj. Polacy niedziele spędzają na oglądaniu tej lub innej propagandówki, to skutek pana irracjonalnych nacisków na to, aby zakazywać handlu w niedzielę jest taki, że Polacy siedzą przed TVN-em lub TVPRL – oba gnioty komunistyczne, zamiast np. iść do sklepu z rodziną. Taki jest skutek pana rozumowania i jako taki, celowo go panu przypisałam. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że nie chce pan aby Polacy siedzieli na D* przed telewizorem, ale z drugiej strony pana sposób myślenia i postępowania do tego właśnie prowadzi, toteż myśl swoja sformułowałam celowo w taki kontrowersyjny sposób, aby pobudzić w panu refleksje, ale Pan się niedorozumiał, o co mi chodzi. Jeśli Pan nie chce Polaków trawiących wolny czas przed tele-sraczką, to niech Pan nie opowiada się za blokadą handlu. Proste. Albo nie jest PAn aż tak inteligentny, jak mi się wydawało, albo przeciwnie, jest pan bardzo inteligentny i aby tylko bronić swoich irracjonalnych i szkodliwych przekonań stosuje pan technikę na odwrócenie uwagi od meritum sprawy, wykorzystując moje prowokacyjne wypowiedzi.
A propos “nie porównywałem możliwości chodzenia do Kościoła z możliwością kupna pornografii”:
J.S.:”Po pierwsze. Możliwość niedzielnego handlu nie wyklucza świętowania niedzieli, jako dnia Pańskiego”.
Poruszyciel:”Tak samo jak oferowanie prasy pornograficznej w każdym sklepie spożywczym nie wyklucza jej niekupowania”.
No nie wyklucza i co z tego?To ma być argument? Czy demagogia?
Podsumować to tylko moge tak: Kłamczuszek.
Panie Poruszycielu, ponieważ widzę, że odlatuje Pan w kosmiczne rejony zamiast skupić się na rzekomej zasadności zakazu handlu niedzielnego i nie czyta Pan moich wypowiedzi ze zrozumieniem, stwierdzam że rozplątywanie tego chaosu myślowego w jaki Pan popada pod wpływem nieracjonalnych przekonań nie leży w mojej mocy i szkoda mi czasu na takie karkołomne przedsięwzięcia. Może Bóg kiedyś Pana oświeci. Jedyne Pana uzasadnienie na zakaz handlu to: “bo tak”. Z takimi “argumentami” nie ma co polemizować.
Próbę zmuszania ludzi do tego, by tak, a nie inaczej dysponowali swoim czasem, jakim jest zakaz handlu w niedzielę uważam za zamordyzm, który nie przystoi katolikowi. Katolik ma prawo chodzić do kościoła, ale nie ma prawa złośliwie ograniczać ludziom ich wolności, dlatego tylko, że wolałby, aby inaczej z niej korzystali. Praca to nie grzech, jeśli jest czymś pożytecznym i jeśli ktoś chce pracować także w niedzielę to jego sprawa i Panu nic do tego.
Argument. Wyjaśniłem Pani obszernie, co było przedmiotem porównania w mojej analogii. Pani nie chce przyjąć tego do wiadomości i wybiera swoją absurdalną interpretację, jakby chodzenie do Kościoła dało się w ogóle porównać z kupowaniem pornografii, a nie da się.
Pani Joanno, wbiła mi Pani sztylet prosto w serce, dopuszczając do swojej myśli możliwość, że nie jestem tak inteligentny, jak się Pani wcześniej wydawało. I co teraz na to poradzimy? Proponuję, aby Pani pomodliła się do Ojca w niebie o wyższe IQ dla mnie, a ja pomodlę się o więcej mądrości dla Pani. Z góry dziękuję.
Pomodlę się jeszcze o lepszy wzrok dla Pani.
A wiec jednak Pan się posłużył taką analogią. Dobrze, że choć w tym punkcie dochodzimy do porozumienia. Co do obszernego wyjaśnienia, na czym polega ów argument, to takowego nie znajduję i ni jak się nawet nie domyślam. Bo ni przypiął ni przyłatał.
Nie sądzę, aby to była kwestia wyłącznie IQ, dużo ma tu do powiedzenia charakter i emocje do których jest skłonny.
PS Ja tu o przymuszaniu do nie pracy, które jest niechrześcijańskie, jako łamanie cudzej woli przemocą, a Pan tylko o przymuszaniu do Pracy. Pisałam o różnych rozwiazaniach prawnych, które zapewniałyby gorliwie religijnym kasjerom spędzanie Niedzieli w kościele a zarazem pozwalały mniej gorliwym lub niewierzącym na pracę. Tymczasem Pan te wypowiedzi zignorował. Zignorował Pan też prosty fakt, ze większość etatowych kasjerów, chce mieć wolną niedzielę, tylko z tej przyczyny, że w ich umysłowości rodzi się zazdrość o to, że niektórzy w niedzielę faktycznie nie pracują, a czas wolny na pewno nie spędzą na religijnych praktykach. Nie widzi Pan też tego, że często zatrudnia się studentów, lub emerytów w te dni, aby inni kasjerzy mieli właśnie wolne. Wszystko to wskazuje na fanatyczne motywy, a nie chrześcijańskie. PPS Katechizmowy postulat równej wolności w niedzielę to bujda. Takiej wolności nigdy nie było i nie będzie, bo społeczeństwo musiałoby się zawalić.
Kiedyś to wyglądało tak:
Od zamkniętego supermarketu w niedzielę jeszcze nikt nie umarł.
Polska to taki głupi kraj, gdzie niemal non-stop pracujemy.
No i taki ważniak w sondzie ulicznej oczywiście powie: “kiedy ja mam zrobić zakupy, skoro cały tydzień pracuję”? , jak to typowy Polak, myśli tylko o swoim tyłku. I jeszcze chwali się przy tym publicznie, że robi za niewolnika i jest z tego powodu super kolesiem.
Mentalność w Polsce jest taka, że najważniejszy jestem “ja”, a nie cała armia zmuszanych do pracy w niedzielę ludzi. Ale może nie jest tak najgorzej, bo w sondażach jest 50/50 co do tej ustawy.
Dlatego ta wolna niedziela nam wszystkim bardzo, bardzo dobrze zrobi. I mam wrażenie, że już robi.
Trzeba jeszcze pomyśleć o czymś więcej, bo w weekendy zmusza się ludzi do pracy w wielu polskich zakładach przemysłowych. Z pogwałceniem wszelkich zasad prawa pracy. Tylko o tym się za dużo nie mówi.
Myślę, że PiS-owi przez supermarkety sondaże nie pospadają. Słuchając “zwykłych ludzi” widzę, że premie są jednak bardziej nośnym i “bulwersującym” tematem.
Tylko czy tu trzeba profesora fizyki kwantowej, żeby przewidzieć, iż słowa “te premie nam się należały” okażą się politycznym harakiri?
Ktoś w PiS mocno upadł na głowę. Szkoda też wizerunku Szydło, tak mozolnie budowanego, rozwalonego przez nią samą jednym zdaniem. Bo to będzie się jeszcze długo za nią ciągnęło.
Stąd nie wiem, czy ktoś tu nie wpuścił ją na minę :)
Pani racjonalny argument za tym, że zakaz zmuszania ludzi do pracy w niedziele uderzy w cały naród oparty jest na kilku wymyślonych (co sama Pani przyznała) założeniach:
1. że zapobiegliwość przewyższa gospodarność i chęć oszczędzania;
2. że jedzenie, które kupiło się w sobotę za sprawą jakiegoś cudu zepsuje się już w niedzielę i nie można będzie go zjeść w poniedziałek.
Proszę zrozumieć, nie ma zakazu pracy w niedziele, jest tylko zakaz zmuszania do niej swoich najemnych pracowników. Dlatego argument ten jest czystą demagogią. Jak Pani myśli, jeśli przymuszona biedą pracownica supermarketu stanie z pączkami i kefirem w ruchliwym miejscu w niedzielę, to czy będzie miała ona lepszą (po odliczeniu kosztu zezwolenia), czy gorszą dniówkę niż w supermarkecie?
Szanowny Migorrze, Polska to nasza Matka, nie pluj na nią. Jest okradana, gwałcona, niewolona, opluwana, ale to nie powód, żeby dokładać swoją cegiełkę do tego.
Ks. Janusz Chyła słusznie zauważa, że w całej Polsce jest mniej antysemityzmu niż antypolonizmu w redakcjach mediów. Żydzi nas opluwają, mają w tym swój konkretny interes, ale jaki interes ma Polak w opluwaniu swojej Ojczyzny?