Myśl dnia
bł. Jakub Alberione
Cytat dnia
Nie chodzi o to, że jest przeciwna Unii jako takiej, ale o to, że polscy politycy pozwalają sobie narzucać unijne regulacje i dyrektywy, której w jej przekonaniu są sprzeczne z polską konstytucją i tradycją. Książka wywoła na pewno spory odzew, bo wymienia z nazwiska osoby, które Unii na to pozwalały a potem robiły kariery w unijnych instytucjach.
Łukasz Żygadło o prof. Krystynie Pawłowicz i jej książce “Bez cenzury”
Mój Zbawicielu, w łączności z ofiarą krzyżową, którą złożyłeś za zbawienie świata,
ofiaruję Ci moje cierpienie i modlę się za tych, którzy utracili już nadzieję.
_______________________________________________________________________________________________________
Słowo Boże
_______________________________________________________________________________________________________
WSPOMNIENIE DOWOLNE BŁ. JAKUBA ALBERIONEGO
CZWARTEK XXXIV TYGODNIA ZWYKŁEGO, ROK C
PIERWSZE CZYTANIE (Dn 6,12-28)
Daniel ocalony w jaskini lwów
Czytanie z Księgi proroka Daniela.
W odpowiedzi król rzekł: „Sprawę rozstrzygnięto według nienaruszalnego prawa Medów i Persów”.
Na to odpowiedzieli zwracając się do króla: „Daniel, ten mąż spośród uprowadzonych z Judy, nie liczy się z tobą, królu, ani z zakazem wydanym przez ciebie. Trzy razy dziennie odmawia swoje modlitwy”.
Gdy król usłyszał te słowa, ogarnął go smutek, postanowił uratować Daniela i aż do zachodu słońca usiłował znaleźć sposób, by go ocalić.
Lecz ludzie ci pospieszyli gromadnie do króla, mówiąc: „Wiedz, królu, że zgodnie z prawem Medów i Persów żaden zakaz ani dekret wydany przez króla nie może być odwołany”. Wtedy król wydał rozkaz, by sprowadzono Daniela i wrzucono do jaskini lwów.
Król zwrócił się do Daniela i rzekł: „Twój Bóg, któremu tak wytrwale służysz, uratuje cię”. Przyniesiono kamień i zatoczono go na otwór jaskini lwów. Król zapieczętował go swoją pieczęcią i pieczęcią swych możnowładców, aby nic nie uległo zmianie w sprawie Daniela.
Następnie król odszedł do swego pałacu i pościł przez noc, nie kazał wprowadzić do siebie nałożnic, a sen odszedł od niego. Król wstał o świcie i udał się spiesznie do jaskini lwów. Gdy był blisko jaskini, wołał do Daniela głosem pełnym bólu: „Danielu, sługo żyjącego Boga, czy Bóg, któremu służysz tak wytrwale, mógł cię wybawić od lwów?”
Wtedy Daniel odpowiedział królowi: „Królu, żyj wiecznie. Mój Bóg posłał swego anioła i on zamknął paszczę lwom; nie wyrządziły mi one krzywdy, ponieważ On uznał mnie za niewinnego; a także wobec ciebie nie uczyniłem nic złego”. Uradował się z tego król i rozkazał wydobyć Daniela z jaskini lwów; nie znaleziono na nim żadnej rany, bo zaufał swemu Bogu. Na rozkaz króla przyprowadzono mężów, którzy oskarżyli Daniela, i wrzucono do jaskini lwów ich samych oraz ich dzieci i żony. Nim jeszcze wpadli na dno jaskini, pochwyciły ich lwy i zmiażdżyły ich kości.
Król Dariusz napisał do wszystkich narodów, ludów i języków zamieszkałych po całej ziemi: „Wasz pokój niech będzie wielki. Wydaję niniejszym dekret, by na całym obszarze mojego królestwa odczuwano lęk i drżenie przed Bogiem Daniela. Bo On jest Bogiem żyjącym i trwa na wieki. On ratuje i uwalnia, dokonuje znaków i cudów na niebie i na ziemi. On uratował Daniela z mocy lwów”.
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY (Dn 3,71-72a.73a.74-75a.76a)
Refren: Chwalcie na wieki najwyższego Pana.
Błogosławcie Pana, dni i noce, *
chwalcie i wywyższajcie Go na wieki.
Błogosławcie Pana, światło i ciemności, *
błogosławcie Pana, błyskawice i chmury.
Niech ziemia błogosławi Pana, *
niech Go chwali i wywyższa na wieki.
Błogosławcie Pana, góry i pagórki, *
błogosławcie Pana, wszystkie rośliny ziemi.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Łk 21,28)
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Nabierzcie ducha i podnieście głowy,
ponieważ zbliża się wasze odkupienie.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA (Łk 21,20-28)
Powtórne przyjście Chrystusa
Słowa Ewangelii według świętego Łukasza.
„Skoro ujrzycie Jerozolimę otoczoną przez wojska, wtedy wiedzcie, że jej spustoszenie jest bliskie. Wtedy ci, którzy będą w Judei, niech uciekają w góry; ci, którzy są w mieście, niech z niego uchodzą, a ci po wsiach, niech do niego nie wchodzą. Będzie to bowiem czas pomsty, aby się spełniło wszystko, co jest napisane.
Biada brzemiennym i karmiącym w owe dni. Będzie bowiem wielki ucisk na ziemi i gniew na ten naród: jedni polegną od miecza, a drugich zapędzą w niewolę między wszystkie narody. A Jerozolima będzie deptana przez pogan, aż czasy pogan przeminą.
Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec szumu morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte.
Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z wielką mocą i chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie”.
Oto słowo Pańskie.
KOMENTARZ
Ofiarować cierpienie
Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2015”
Autor: ks. Mariusz Krawiec SSP
Edycja Świętego Pawła
http://www.paulus.org.pl/czytania.html
**************
Dzień powszedni
Dzisiejsze Słowo pochodzi z Ewangelii wg Świętego Łukasza
Łk 21, 20-28
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Skoro ujrzycie Jerozolimę otoczoną przez wojska, wtedy wiedzcie, że jej spustoszenie jest bliskie. Wtedy ci, którzy będą w Judei, niech uciekają w góry; ci, którzy są w mieście, niech z niego uchodzą, a ci po wsiach, niech do niego nie wchodzą. Będzie to bowiem czas pomsty, aby się spełniło wszystko, co jest napisane. Biada brzemiennym i karmiącym w owe dni. Będzie bowiem wielki ucisk na ziemi i gniew na ten naród: jedni polegną od miecza, a drugich zapędzą w niewolę między wszystkie narody. A Jerozolima będzie deptana przez pogan, aż czasy pogan przeminą. Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec szumu morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu, w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z wielką mocą i chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie».
Jezus przygotowuje cię dziś na swoje powtórne przyjście. Wprawdzie poprzedzone to będzie uciskiem oraz wielkimi znakami, ale Jezus chce, byś wiedział, że On nadchodzi. Wśród straszliwych wydarzeń „Nabierz ducha i podnieść głowę” – Jezus mówi to osobiście do ciebie, bo wtedy On nadchodzi z wielką mocą i chwałą. Jak reagujesz w sytuacjach trudnych? Czy z zaufaniem oddajesz się w ręce Ojca?
Zbawienie człowieka poprzedzone było męką Jezusa i była próbą dla uczniów. Powtórne przyjście Jego królestwa też będzie próbą dla ciebie, poprzedzone będzie uciskiem i Jezus wstrząśnie moce niebios. Czy jest w tobie żywe oczekiwanie Jego powtórnego przyjścia?
Jezus chce wlewać pokój w twoje serce. Przygotowuje cię na nadejście wydarzeń poprzedzających Jego przyjście, aby i wtedy Jego pokój trwał w tobie i ożywiał nadzieję.
#Ewangelia:Uczeń Chrystusa ma lepiej
Mieczysław Łusiak sj
Jezus powiedział do swoich uczniów: “Skoro ujrzycie Jerozolimę otoczoną przez wojska, wtedy wiedzcie, że jej spustoszenie jest bliskie. Wtedy ci, którzy będą w Judei, niech uciekają w góry; ci, którzy są w mieście, niech z niego uchodzą, a ci po wsiach, niech do niego nie wchodzą.
Będzie to bowiem czas pomsty, aby się spełniło wszystko, co jest napisane.
Biada brzemiennym i karmiącym w owe dni. Będzie bowiem wielki ucisk na ziemi i gniew na ten naród: jedni polegną od miecza, a drugich zapędzą w niewolę między wszystkie narody. A Jerozolima będzie deptana przez pogan, aż czasy pogan przeminą.
Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec szumu morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte.
Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z wielką mocą i chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie”.
Przeczytaj rozważanie:
Kiedy inni będą “mdleć ze strachu”, my chrześcijanie mamy “nabrać ducha i podnieść głowy”. Rzeczywiście, uczeń Chrystusa nie boi się już tak jak inni i nie boi się tego, co inni. Dla chrześcijanina koniec świata to powtórne przyjście Chrystusa, czyli wydarzenie ze wszech miar pozytywne. Dla innych ludzi koniec świata to tragedia. Dla chrześcijanina cierpienie i śmierć ma sens – jest oczyszczeniem. Dla innych ludzi cierpienie i śmierć to przekleństwo.
Dlatego warto być chrześcijaninem.
Na dobranoc i dzień dobry – Łk 21, 20-28
Mariusz Han SJ
Będą znaki i to wszędzie…
Znaki zapowiadające zburzenie Jerozolimy
Jezus powiedział do swoich uczniów: Skoro ujrzycie Jerozolimę otoczoną przez wojska, wtedy wiedzcie, że jej spustoszenie jest bliskie. Wtedy ci, którzy będą w Judei, niech uciekają w góry; ci, którzy są w mieście, niech z niego uchodzą, a ci po wsiach, niech do niego nie wchodzą! Będzie to bowiem czas pomsty, aby się spełniło wszystko, co jest napisane.
Biada brzemiennym i karmiącym w owe dni! Będzie bowiem wielki ucisk na ziemi i gniew na ten naród: jedni polegną od miecza, a drugich zapędzą w niewolę między wszystkie narody.
A Jerozolima będzie deptana przez pogan, aż czasy pogan przeminą. Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec szumu morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu, w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte.
Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z wielką mocą i chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie.
Opowiadanie pt. “O rowerze i modlitwie”
Pewien człowiek pozostawił na placu targowym swój nowiusieńki rower i poszedł po zakupy. O rowerze przypomniał sobie dopiero nazajutrz i zaraz popędził na miejsce, gdzie go zostawił. Biegł z przekonaniem, że rower już dawno ukradziono. Jakież było jego zdziwienie, gdy zobaczył, że rower stał sobie w tym samym miejscu.
Z ogromną radością wstąpił do najbliższego kościoła i podziękował Bogu za to, że zachował mu bezpiecznie rower. Gdy wyszedł z kościoła, roweru już nie było.
Refleksja
Szukamy znaków, tymczasem jest ich tak wiele w około nas. Duch św. “wieje kędy chce” i to on daje nam sposobność odnajdowania Boga we wszystkich rzeczach i osobach jakie spotkamy na naszej drodze życia. Każda sytuacja życiowa prowokuje nas, abyśmy odkrywali nasze życie jako dar. Otrzymujemy go od innych ludzi, ale i sami jesteśmy darem dla innych. Nasza obecność w świecie jest znakiem nadziei na lepsze jutro…
Jezus uczy, że powołaniem każdego z nas jest odkrywanie znaków, które pojawiają się w teraźniejszości, w czasie danym nam “tu i teraz”. Te znaki nie zawsze będą miłe nie tylko dla ucha, ale i oka, bo często robimy odwrotnie do zamysłu Boga. Rzeczywistość konfrontuje nas jednak wobec tego co chcemy, z tym co realnie możemy uczynić. Ważne, żebyśmy na znaki Boga byli otwarci i wyczuleni, bo “nie znamy dnia, ani godziny, kiedy On nadejdzie”…
3 pytania na dobranoc i dzień dobry
1. Czy zastanawiasz się nad znakami czasu?
2. Czy odkrywasz Ducha św. w tym co robisz?
3. Czy jesteś otwarty no to, co przynosi Bóg?
I tak na koniec…
Znak zapytania to herb wolności (Stanisław Jerzy Lec)
http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/na-dobranoc-i-dzien-dobry/art,459,na-dobranoc-i-dzien-dobry-lk-21-20-28.html
*****************
Nabierzmy DUCHA!
25 listopada 2015, autor: Krzysztof Osuch SJ
Słowo Boże pod koniec roku liturgicznego może się wydać szczególnie trudne… Najważniejsze jest to, że jego autorem jest Bóg, który naszą zwykłą historię życia – nieraz pełną zamętu i mroku – przemienia w Historię Zbawienia. W „coś”, co olśniewa, przykuwa uwagę. I włącza nas w wielki Zamysł Boga.
(Łk 21,20-28)
Jezus powiedział do swoich uczniów: Skoro ujrzycie Jerozolimę otoczoną przez wojska, wtedy wiedzcie, że jej spustoszenie jest bliskie. Wtedy ci, którzy będą w Judei, niech uciekają w góry; ci, którzy są w mieście, niech z niego uchodzą, a ci po wsiach, niech do niego nie wchodzą! Będzie to bowiem czas pomsty, aby się spełniło wszystko, co jest napisane. Biada brzemiennym i karmiącym w owe dni! Będzie bowiem wielki ucisk na ziemi i gniew na ten naród: jedni polegną od miecza, a drugich zapędzą w niewolę między wszystkie narody. A Jerozolima będzie deptana przez pogan, aż czasy pogan przeminą. Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec szumu morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu, w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z wielką mocą i chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie.
Nasze życie na ziemi wypełnia różnoraka aktywność… Każdy rodzaj tej aktywności ma swoją historię. Jaka jednak historia – czego historia? – jest najważniejsza? Głęboko wierzący (a do tego jeszcze teologicznie wykształceni) w środku nocy odpowiedzą, że dla nas ludzi najważniejsza jest Historia Zbawienia. I to zarówno ta w wymiarze globalnym, obejmująca całe ludzkie dzieje, jak też nasza osobista historia zbawienia, dziejąca się w kolejnych pokoleniach.
- A gdyby chcieć w pewien sposób opisać to, co składa się na tak ważną historię, to moglibyśmy śmiało stwierdzić, że historię zbawienia – i powszechną i osobistą – tworzy (niejako pisze) przede wszystkim cierpliwe wsłuchiwanie się – wpatrywanie – zapamiętywanie i rozpamiętywania, a także narastający podziw oraz rosnąca miłość do BOGA i Jego DZIEŁA, jakim jest Stworzenie i Odkupienie rodzaju ludzkiego.
- Zaś zwieńczeniem rozwijającej się historii zbawienia jest nasze świadome i dobrowolne – wciąż na nowo odnawiane – powierzanie siebie Komuś od nas Większemu, całkiem Innemu, a zarazem serdecznie Bliskiemu! Czyli Bogu – Stworzycielowi, Ojcu. TEMU, Który nas odwiecznie po-myślał, wybrał, umiłował, stworzył, utrzymuje w istnieniu i do Siebie niestrudzenie przyciąga, prowadzi…
Nasze codzienne życie nierzadko jawi się nam (na poziomie uczuć) jako jednostajne, monotonne i, co gorsza, mało znaczące; jakby nie miało ostatecznej i trwałej wartości!
A jak jest naprawdę?
- Najpierw warto pomyśleć dłuższą chwilę o tym, że każdemu człowiekowi na ziemi – bez najmniejszego wyjątku – przydarzają się dwa wielkie wydarzenia: Narodziny i Śmierć! Są to wydarzenia graniczne, a rdzeń tego słowa (wydarzenia) trafnie wskazuje na DAR! Jedno wydarzenie oznacza początek istnienia, a drugie – jego ziemski kres, a zarazem nowy początek; już w innym, wiecznym wymiarze! Kto zaprzeczy, że są to wydarzenia naprawdę wielkie i wstrząsające. One nas dogłębnie poruszają i wzruszają, a nie… nudzą. Nie da się być wobec nich obojętnym. Obu tym wydarzeniom towarzyszą wzruszenia, emocje, łzy – szczęścia bądź smutku, który zamienia się w radość (za sprawą Boga i naszej wiary oraz nadziei).
Tych wydarzeń – pełnych treści i znaczenia – jest w naszym życiu znacznie więcej. Wciąż docierają do nas – jeśli tylko jesteśmy dość uważni – nowe wielkie PRAWDY, a wraz z nimi sama RZECZYWISTOŚĆ, aczkolwiek na razie jeszcze przesłonięta, dana w słowach…
Naszym problemem w kontaktowaniu się z Bożą Rzeczywistością jest to, że doświadczamy przeszkód i utrudnień. Z trudem słyszymy docierającą do nas Prawdę. Z oporami przyswajamy (uwewnętrzniamy) Boga, który chce Się nam udzielać. Głównym czy jednym z głównych winowajców tego stanu rzeczy jest narzucający się i nami władający egocentryzm (będący skutkiem grzechu pierworodnego, ale i naszych świadomych wyborów). Na szczęście potęga Bożej Miłości potrafi – przy udziale naszej rozumnej wolności – pokonać nasz egocentryzm. I dzieje się cud zbawienia: Odkrywamy, że najgłębszy sens i urok bycia człowiekiem jest w świadomym wdaniu się i pielęgnowaniu przyjaznych RELACJI – z naszym Stwórcą i z naszymi bliźnimi!
Podobnie (jak z uszami i zdolnością słuchania) ma się rzecz z naszymi OCZAMI, które pozwalają nam patrzeć i widzieć. Nasza zdolność widzenia i przyjmowania Rzeczywistości dzięki widzeniu doskonali się całe życie. Widząc, jak Bóg daje Się widzieć naszym oczom – w całym dziele stworzenia a zwłaszcza we Wcielonym Synu Bożym – pragniemy pozostać otwarci. Coraz szerzej otwieramy oczy ciała i duszy, serca.
- Można by zatem powiedzieć, że w ramach toczącej się dzień po dniu historii naszego zbawienia przechodzimy od słuchania „ot tak sobie” (byle jak, jakby od niechcenia) do takiego słuchania, które z uwagą „chwyta” Boskie wyznania Miłości i nimi się karmi… To uważne słuchanie wyznań Miłości wprowadza nas na drogę zbliżania się i jednoczenia z samym Bogiem.
- Z naszymi patrzącymi i widzącymi oczami dzieje się podobnie… Nasze patrzenie „ot takie sobie” (mało uważne, powierzchowne) staje się kontemplatywne. Zaczynamy w jakimś momencie uważnie przyglądać się i poważnie traktować Tego, który jest pełen Piękna i Dobroci…
Zachęcam, by w osobistej refleksji pójść podobnym tropem jeszcze parę kroków dalej. Uszy bowiem i oczy to nie wszystko. Mamy jeszcze inne „kanały” kontaktu i asymilacji Rzeczywistości – aż samego Boga. Jesteśmy obdarowani pamięcią, rozumem i wolą zdolną do najdalej idących zaangażowań i całej palety wielkich uczuć…
- Zwieńczeniem tej naszej historii życia na ziemi (w Kościele, w Chrystusie) jest to, że budzi się w nas i rośnie zdolność do odwzajemnienia – i to całym sobą, jak u świętych… – tej Miłości Boga, w którą możemy się wsłuchiwać – przypatrywać się jej – chować ją w pamięci serca – rozpamiętywać ją i wreszcie odpowiedzieć na nią naszą miłością i całkowitym (dziecięco prostym) powierzeniem jej siebie. Fascynująca historia naszego zbawienia ma swój szczyt i zwieńczenie właśnie w tym, że ufnie wydajemy siebie w ręce Tego, który objawia nam Siebie…
Powróćmy do słuchania Słowa Bożego i do widzenia (oglądania, kontemplowania) Wcielonego Słowa Bożego).
- BÓG – słuchany, oglądany, „pamiętany”, poznawany i pociągający nas Sobą do Siebie – na pewno dokona w nas dzieła zbawienia. Uciszy też różne burze… Zharmonizuje nasze podzielone serce… Podporządkuje i uporządkuje swą Miłością wszelkie siły, które w burzliwym biegu historii uderzają w człowieka i mu zagrażają…
(Łk 21, 28)
Nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie.
(Łk 21,29-33)
Jezus opowiedział swoim uczniom przypowieść: Patrzcie na drzewo figowe i na inne drzewa. Gdy widzicie, że wypuszczają pączki, sami poznajecie, że już blisko jest lato. Tak i wy, gdy ujrzycie, że to się dzieje, wiedzcie, iż blisko jest królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się wszystko stanie. Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą.
Częstochowa, 28.11.2014 AMDGet BVMH o. Krzysztof Osuch SJ
http://osuch.sj.deon.pl/2015/11/25/nabierzcie-ducha/
***************
BEZ TRZYMANKI
by Grzegorz Kramer SJ
Dzieją się straszne rzeczy w świecie. Wiele politycznych potęg wygląda groteskowo, na zewnątrz udające dobrze wyglądające, od wewnątrz pełne korupcji, egoizmu i grzechu. To wszystko dotyka również tych, którzy nie zawinili. Ludzie umierają po ciężkich chorobach, tracą majątki, zdrowie, rodziny i pozycje społeczne. Grzech wdziera się w społeczeństwa, w których dochodzi do rozłamów. Pojawiają się pytania o to, czy życie w chrześcijaństwie ma jakikolwiek sens?
W tej całej pesymistycznej rzeczywistości przedziera się jedno zdanie Jezusa. „A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie”.
Życie z Bogiem (na serio) jest wyczynem hardcorowym, bo może przyjść dzień, w którym ktoś wrzuci cię do „jaskini lwów”, a ty masz być opanowanym i nie dać się nie tylko „lwom”, ale i swoim emocjom. Chrześcijanin, człowiek wierzący Bogu jest bezczelny i pełen optymizmu, taki człowiek ma świadomość, że nic nie jest w stanie odłączyć go od Miłości Boga.
Chrześcijanin nie wchodzi w kompromisy ze złem. Kiedy czytam te opisy końca, opisy tragiczne, pełne strasznych wizji, przypomina mi się „koniec” Jezusa, który, „gdy zaczęło się to dziać” – milczy. On nic nie mówi, nie ogłasza wszem i wobec, że jest Mesjaszem, że należy mu się szacunek i obrona Jego praw. Nie robi wokół siebie szumu, który może dobrze wyglądać, ale tak naprawdę czym więcej szumu wokół siebie, tym więcej w nas lęku i pragnienia zachowania status quo. Obrona tego, co sobie wypracowaliśmy nie zawsze jest równoznaczna z szukaniem dobra dla innych. W większości wypadków ta obrona to skupianie się na swoich potrzebach i próba niedopuszczenia do sytuacji, w której ma obniżyć się komfort życia.
Jezus, w tym momencie, nie skupia się na Piłacie i krzykaczach, ale skupia się na tym, by zaufać Ojcu. To jest mało efektowne, nie ma koło tego zadymy, z której można zrobić przedstawienie, ładnie zakamuflowane pod płaszczykiem pobożności lub troski o nią. Czytając teksty w ostatnich dniach, mam coraz większe przekonanie o tym, że chrześcijaństwo nie tyle ma zmieniać świat na lepszy, co uczyć się w tym całym zamieszaniu żyć i poruszać w spokoju. Nie chodzi tu o stoicyzm, ale zaufanie Bogu, że nawet biegające „lwy” wokoło nic nie są mi w stanie zrobić.
Kiedy wali się świat misternie przez ciebie budowany, to podnieś głowę, ale nie by ujadać i krzyczeć, ale zobaczyć, że idzie nadzieja, idzie odkupienie. To, co uważasz za przekleństwo, jest w rzeczywistości znakiem Jego obecności. Dziwne? Tak.
http://kramer.blog.deon.pl/2015/11/26/bez-trzymanki/
***************
Św. Bernard z Clairvaux (1091-1153), mnich cysterski, doktor Kościoła
2 kazanie na Wniebowstąpienie
„Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba” (Dz 1,11). Powróci, mówią aniołowie, w podobny sposób. Przyjdzie więc po nas w tym orszaku jedynym i powszechnym, zstąpi poprzedzony aniołami, a za Nim wszyscy ludzie, aby sądzić żywych i umarłych? Tak, to pewne, że przyjdzie, ale przyjdzie w taki sposób, w jaki wstąpił do nieba, a nie jak zstąpił za pierwszym razem. Bowiem kiedy przyszedł kiedyś, by zbawić nasze dusze, a to odbyło się było w uniżeniu. Ale kiedy przybędzie, żeby wyciągnąć tego trupa ze snu śmierci, aby przekształcić go «na podobnego do swego chwalebnego ciała» (Flp 3,21) i napełnić zaszczytami tę wazę, tak słabą dzisiaj, wtedy ukaże się w całym swoim blasku. I ujrzymy w mocy i majestacie Tego, który niegdyś ukrył się w słabości naszego ciała…
Będąc Bogiem, Chrystus nie mógł wzrastać, ponieważ nie ma nic ponad Bogiem. A jednak znalazł sposób na wzrastanie – zstępując, wcielając się, cierpiąc, umierając, aby nas wyrwać od śmierci wiecznej. „Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył” (Flp 2,9). Wskrzesił Go, a On zasiadł po prawicy Boga. na podobne do swego chwalebnego ciała. Ty też, idź i czyń podobnie: nie możesz się wznieść, nie zaczynając od zejścia. „Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony” (Łk 14,11).
Błogosławiony, Panie Jezu, kto ma Ciebie za jedynego przewodnika! Obyśmy mogli iść za Tobą, „lud Twój i owce Twej trzody” (Ps 79,13), iść przez Ciebie do Ciebie, ponieważ Ty jesteś „drogą i prawdą, i życiem” (J 14,6). Drogą dzięki przykładowi, prawdą dzięki obietnicom, życiem – ponieważ jesteś naszą nagrodą. „Ty masz słowa życia wiecznego. Wierzymy, że Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego” (J 6,68; Mt 16,16) i sam Bóg, większy ponad wszystkim, błogosławiony na zawsze.
****************
Dla nas ważniejsza jest perspektywa osobistej eschatologii (26 listopada 2015)
- przez PSPO
- 25 listopada 2015
Tajemnica eschatologii posiada różne wymiary. W dzisiejszej Ewangelii można wyróżnić dwie wyraźne części, które za czasów apostolskich nakładały się w świadomości chrześcijan na siebie. W pierwszej części Pan Jezus mówi o zniszczeniu Jerozolimy i ludzkiej tragedii, która się z tą wojną i jej zniszczeniem wiąże. Był to „czas pomsty” za brak rozpoznania czasu nawiedzenia Jerozolimy przez Mesjasza, Syna Bożego. I rzeczywiście w latach 66–73 trwało powstanie żydowskie przeciwko panowaniu rzymskiemu. W roku 70 została zdobyta i zburzona Jerozolima, a świątynia spalona. Zginęło ok. 600 tys. Żydów. Następne powstanie w latach 132–135 (powstanie Bar-Kochby) właściwie dopełniło zniszczenia. Zginęło ok. 580 tys. Żydów. Właściwie wtedy zniknęła Palestyna żydowska. Niewielka liczba Żydów zamieszkała przeważnie w Galilei, a reszta się rozeszła po świecie. Proroctwo Pana Jezusa w tragiczny sposób się wypełniło.
Dzisiejsze czytania liturgiczne: Dn 6, 12-28; Łk 21, 20-28
Podobne „małe apokalipsy” zdarzają się w historii różnych narodów i społeczeństw. Do takich niewątpliwie należał upadek Cesarstwa Rzymskiego. U nas rozbiór Polski, a potem wybuch II wojny światowej. Nieustannie powtarzają się takie eschatologie w różnym wymiarze społecznym i kulturowym. Natomiast ostateczne zakończenie historii świata i ponowne przyjście Chrystusa nastąpi dopiero po upłynięciu „czasu pogan”, a jego znakami będą zjawiska kosmiczne.
Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z wielką mocą i chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie (Łk 21,27n).
Dla nas ważne jest pocieszenie mówiące o nadejściu naszego odkupienia. Warto sobie uświadomić, że Ewangelie były pisane w czasie prześladowań chrześcijan. W społeczeństwie byli oni odbierani w najlepszym przypadku jako dziwna sekta, a często jako wichrzyciele i ci, którzy powodują nieszczęścia, jakie spadają na społeczeństwo, gdyż nie oddają czci bóstwom. Antagonizmy: chrześcijanie – poganie, a także: chrześcijanie – władza bywały bardzo ostre. Stąd także pojawiające się oczekiwania kary na pogan i władzę, która prześladowała wierzących. Kontrast pomiędzy losem uczniów Chrystusa i losem pogan był bardzo mocno zarysowany. Ten los przy ponownym przyjściu Chrystusa, którego się spodziewano lada chwila, był wyrazem sprawiedliwości. Dlatego tak mocno podkreślane były elementy kary i przerażenia niewiernych.
My dzisiaj patrzymy z zupełnie innej perspektywy na te zagadnienia. Warto sobie zdawać sprawę z tej odmiennej perspektywy wczesnych chrześcijan. Dla nas ważniejsza jest perspektywa osobistej eschatologii, czyli perspektywa przychodzącej śmierci. To jest trzeci wymiar eschatologii obok dwóch przedstawionych przez Ewangelię: eschatologii w pewnym wymiarze społecznym, koniec jakiegoś królestwa, państwa, a nawet cywilizacji, i eschatologii będącej zakończeniem historii świata. Dla każdego z nas ta osobista eschatologia jest najważniejsza. W niej wchodzimy w bezpośredni kontakt z Bogiem żywym. To, co nie jest z Niego i w Nim, pozostanie zniszczone w jednym momencie, a to, co jest z Niego i w Nim, pozostanie oczyszczone i rozkwitnie pełnią życia. Dzisiejsze pierwsze czytanie z Księgi Daniela, symboliczne opowiadanie o jaskini lwów, jest tego znakomitą ilustracją. Daniel, całkowicie zawierzający Bogu, nie doznaje żadnego uszczerbku mimo przebywania w jaskini głodnych lwów. Natomiast ci, którzy chcieli go zniszczyć, ludzie bezbożni, zostali natychmiast w całości zniszczeni, gdy ich wrzucono do tej samej jaskini.
Najważniejsze dla nas pozostaje odnalezienie się w Bogu przez Chrystusa, który przez zmartwychwstanie przełamał całą grozę eschatologii. Udział w Jego zmartwychwstaniu jest naszą jedyną szansą i nadzieją.
http://ps-po.pl/2015/11/25/dla-nas-wazniejsza-jest-perspektywa-osobistej-eschatologii-26-listopada-2015/
________________________________________________________________________________________________________
Świętych Obcowanie
26 Listopada
************
Zobacz także:
|
Jakub Alberione urodził się 4 kwietnia 1884 roku w San Lorenzo di Fossano, na północy Włoch. Wychował się w rodzinie głęboko chrześcijańskiej. W wieku 16 lat wstąpił do seminarium w Albie. W nocy 31 grudnia 1900 roku, która rozdzielała dwa wieki, trwał przez cztery godziny na adoracji przed Najświętszym Sakramentem, uroczyście wystawionym w katedrze w Albie. Doznał wtedy mocy szczególnego Światła, które wychodziło z Hostii. Usłyszał w swym sercu słowa Jezusa: “Przyjdźcie do Mnie wszyscy”. Zrozumiał wówczas, że od Jezusa płynie wszystko, że u Niego obecnego w tabernakulum jest wszelkie światło i pomoc. Od tej pory czuł się głęboko zobowiązany do służby Kościołowi i ludziom nowego wieku.
W 1907 roku przyjął święcenia kapłańskie. Jako jeden z pierwszych ludzi w Kościele zaczął na szeroką skalę wykorzystywać druk do głoszenia Ewangelii. Już w 1914 roku założył szkołę drukarską, a z zespołu wychowawców i nauczycieli stworzył wspólnotę zakonną – Towarzystwo św. Pawła, którego członkowie (zwani powszechnie paulistami) poświęcają się pracy ewangelizacyjnej poprzez środki społecznego przekazu. Rok później Jakub zorganizował żeńską Kongregację Uczennic Matki Bożej, a w 1924 roku – Córek św. Pawła. W następnych latach powstały liczne instytuty prowadzące pracę apostolską za pośrednictwem radia, telewizji, filmu, płyt, książek i prasy.
Pierwszym zadaniem, jakie Jakub pozostawił swym następcom, było rozpowszechnianie Pisma świętego. Sam nie tylko świetnie znał Biblię, ale był w niej “zanurzony”. Nigdy się z nią nie rozstawał. Jak sam powtarzał, “Biblię odróżnia od innych książek duch, który ją przenika i ożywia. Na jej stronach płonie Boży ogień Ducha Świętego, tak jak pod postaciami sakramentów żyje boska osoba Jezusa Chrystusa. Tak jak święta Hostia jest dla człowieka boskim pokarmem o potężnej mocy, tak słowa Biblii rozpalają w jego duszy Boży ogień o wyjątkowej aktywności, który przenika ją i odnawia duchowo”.
Wydawał liczne broszury, gazety, czasopisma, książki, płyty z muzyką i filmy fabularne. Wszystkie te dzieła miały pomóc ludziom poznać słowo Boże. Podkreślał wyjątkowość pedagogii stosowanej przez Jezusa: swoje słowa poprzedził On przykładem i dopełnił oddaniem życia za uczniów, których wezwał do naśladowania Jego czynów.
Jakub zmarł 26 listopada 1971 roku w Rzymie po długim życiu, oddanym bez reszty Jezusowi i Jego Kościołowi.
27 kwietnia 2003 roku, w święto Miłosierdzia Bożego, papież św. Jan Paweł II wyniósł do chwały ołtarzy sześcioro sług Bożych, wśród nich Jakuba Alberione. Papież mówił podczas beatyfikacji: “Jakub zrozumiał, że ludziom naszych czasów trzeba umożliwić poznanie Jezusa Chrystusa – Drogi, Prawdy i Życia, za pomocą środków właściwych dla naszych czasów, jak zwykł mówić. Brał przykład z Apostoła Pawła, którego nazywał «teologiem i architektem Kościoła», i pozostawał zawsze posłuszny i wierny nauczaniu Następcy Piotra, «latarni» prawdy w świecie, często pozbawionym trwałych ideowych punktów odniesienia. «Do posługiwania się tymi narzędziami potrzeba grupy ludzi świętych» – powtarzał ten apostoł nowych czasów. Jakże wspaniałe dziedzictwo pozostawił on swej rodzinie zakonnej!”
***********
oraz:
św. Basola (+ VII w.); św. Bellina z Padwy, biskupa i męczennika (+ 1147); bł. Delfiny, dziewicy (+ 1358); świętych męczenników Fileasza, Hezychiusza, Pachomiusza i Teodora, biskupów, Fausta, prezbitera, oraz Didiusa i Ammoniusa (+ IV w.); św. Marcelego, prezbitera i męczennika (+ 347); św. Nikona, mnicha (+ 998); św. Piotra, biskupa i męczennika (+ 311); św. Styliana, pustelnika (+ ok. 610); św. Syrycjusza, papieża (+ 399)
2003.04.27 – Rzym – Homilia podczas beatyfikacji Jakuba Alberione i innych
Byli «znakami» miłosierdzia Bożego
1. «Dziękujcie Panu, bo jest dobry, bo łaska Jego trwa na wieki» (Ps 118 [117], 1). Tak śpiewa dziś Kościół, w II Niedzielę Wielkanocną, Niedzielę Miłosierdzia Bożego. W tajemnicy paschalnej w pełni objawia się niosący pociechę zbawczy plan miłosiernej miłości Boga, której szczególnymi świadkami są święci i błogosławieni.
Dzięki opatrznościowemu zbiegowi okoliczności z radością wynoszę do chwały ołtarzy sześcioro nowych błogosławionych właśnie w tę niedzielę, w którą obchodzimy święto Miłosierdzia Bożego. W każdym z nich w różny sposób przejawiło się czułe i przedziwne miłosierdzie Pana. Są to: Jakub Alberione, kapłan, założyciel Rodziny Paulińskiej; Marek z Aviano, kapłan z Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów; Maria Krystyna Brando, dziewica, założycielka Zgromadzenia Sióstr Ofiar Wynagradzających Jezusowi w Najświętszym Sakramencie; Eugenia Ravasco, dziewica, założycielka Zgromadzenia Córek Najświętszych Serc Jezusa i Maryi; Maria Dominika Mantovani, dziewica, współzałożycielka Zgromadzenia Małych Sióstr Świętej Rodziny; Julia Salzano, dziewica, założycielka Zgromadzenia Sióstr Katechetek od Najświętszego Serca.
2. «Te zaś [znaki] zapisano (…) abyście wierząc, mieli życie w imię Jego» (J 20, 31). Dobra Nowina jest orędziem uniwersalnym, przeznaczonym dla ludzi wszystkich czasów. Jest ono skierowane do każdego osobiście i ma być realizowane w konkretnym życiu. Kiedy chrześcijanie stają się «żywą ewangelią», przemieniają się w wymowne «znaki» miłosierdzia Pana, a ich świadectwo łatwiej dociera do serc ludzkich. Niczym uległe narzędzia w rękach Bożej Opatrzności, pozostawiają głęboki ślad w historii. Tak było w przypadku tych sześciorga nowych błogosławionych. Wywodzą się oni z umiłowanej ziemi włoskiej, która wydała tak wielu świętych.
3. Bł. Jakub Alberione zrozumiał, że ludziom naszych czasów trzeba umożliwić poznanie Jezusa Chrystusa — Drogi, Prawdy i Życia, «za pomocą środków właściwych dla naszych czasów», jak zwykł mówić. Brał przykład z apostoła Pawła, którego nazywał «teologiem i architektem Kościoła», i pozostawał zawsze posłuszny i wierny nauczaniu Następcy Piotra — «latarni» prawdy w świecie, często pozbawionym trwałych ideowych punktów odniesienia. «Do posługiwania się tymi narzędziami potrzeba grupy ludzi świętych» — powtarzał ten apostoł nowych czasów.
Jakże wspaniałe dziedzictwo pozostawił on swej rodzinie zakonnej! Oby jego duchowi synowie i córki zachowali niezmienionego pierwotnego ducha, tak aby we właściwy sposób mogli odpowiedzieć na potrzeby ewangelizacji dzisiejszego świata.
4. W innym czasie i w odmiennym kontekście odznaczył się świętością bł. Marek z Aviano, w którego sercu płonęło pragnienie modlitwy, ciszy i adoracji tajemnicy Boga. Ten kontemplacyjny wędrowiec przemierzający drogi Europy znalazł się w centrum wielkiej odnowy duchowej dzięki odważnemu przepowiadaniu, któremu towarzyszyły liczne cuda. Okoliczności skłoniły go, bezbronnego proroka miłosierdzia Bożego, do aktywnego zaangażowania się w obronę wolności i jedności chrześcijańskiej Europy. Kontynentowi europejskiemu, który w tych latach otwiera się na nowe perspektywy współpracy, bł. Marek z Aviano przypomina, że jego jedność będzie trwalsza, jeżeli będzie wyrastać ze wspólnych korzeni chrześcijańskich.
5. Zadziwiające jest to, czego Bóg dokonał przez Marię Krystynę Brando. Cechowała ją duchowość eucharystyczna i ekspiacyjna, z której — niczym «dwa konary wyrastające z tego samego pnia» — wypływała miłość Boga i miłość bliźniego. Pragnienie uczestniczenia w męce Chrystusa zostaje jakby «przelane» w dzieła wychowawcze, których celem było uświadamianie ludziom ich godności i otwieranie na miłosierną miłość Pana.
6. Całkowicie oddana szerzeniu miłości do Serc Chrystusa i Maryi była bł. Eugenia Ravasco. Z kontemplacji tych dwóch Serc zrodziło się w niej gorące pragnienie służenia bliźniemu, i z radością poświęciła życie młodzieży i ubogim. Z dalekowzrocznością potrafiła odpowiedzieć na potrzeby misyjne, troszcząc się w szczególności o «dalekich» od Kościoła.
Wyrażenia: «czynić dobrze z miłości do Serca Jezusa» i «płonąć pragnieniem dobra innych, szczególnie młodzieży», trafnie ujmują jej charyzmat, który przekazała swojemu zgromadzeniu.
7. Podobną drogą szła bł. Maria Dominika Mantovani. Ta godna córka ziemi werońskiej, uczennica bł. Józefa Nascimbeniego, wzorowała się na Świętej Rodzinie z Nazaretu, poświęcając się «wszystka wszystkim», zawsze wrażliwa na potrzeby «ubogiego ludu». Niezwykły był jej sposób bycia wierną w każdych okolicznościach, aż po ostatnie tchnienie, woli Boga, przez którego czuła się kochana i powołana. Jakże piękny przykład świętości dla każdego wierzącego!
8. A co powiedzieć o bł. Julii Salzano? Wyprzedzając swoje czasy, była apostołką nowej ewangelizacji, w której łączyła działalność apostolską z modlitwą, ofiarowywaną bez ustanku w szczególności za nawrócenie osób «obojętnych».
Ta nowa błogosławiona zachęca nas do trwania w wierze, abyśmy nigdy nie tracili ufności w Boga, który wszystko sprawia. Niech wierni, powołani do bycia apostołami współczesnych czasów, biorą przykład także z bł. Julii Salzano, «by rozbudzać w bardzo wielu ludziach wielką miłość Chrystusa».
9. «Miłosierdzie Boga trwa na wieki!», przejawiając się w każdym z nowych błogosławionych. Przez nich Bóg uczynił wielkie cuda! Doprawdy wieczne jest Twoje miłosierdzie, Panie! Ty nie opuszczasz tych, którzy się do Ciebie uciekają. Wraz z tymi nowymi błogosławionymi z dziecięcą ufnością powtarzamy: Jezu, ufam Tobie!
Pomóż nam, Maryjo, Matko Miłosierdzia, głosić naszym życiem, że «miłosierdzie Boga trwa na wieki». Teraz i zawsze. Amen! Alleluja!
http://www.zyciezakonne.pl/2003-04-27-rzym-homilia-podczas-beatyfikacji-jakuba-alberione-i-innych-20211/
**************
Myśli bł. Jakuba Alberione
Kapłan powinien umieć panować nad duszami i kierować nimi; nigdy tego jednak tak naprawdę nie osiągnie, jeśli nie posłuży się łagodnością miłości. Nie osiągnie tego dzięki wiedzy ani przez to, że będzie uważany za człowieka bogatego i obrotnego, ani przez zaangażowanie wielu osób do prowadzenia spraw zewnętrznych, ani ciągle się narzucając, ani angażując w politykę, lecz jedynie – powtórzymy to – dobrocią, byciem zawsze sobą, przystępnością. To są więzy, które najbardziej zacieśniają relacje między sercami. Człowiek staje się naprawdę silny, gdy rezygnuje ze swej siły.
Gdy wyeliminuje się naukę o Opatrzności, życie traci wszelki sens i staje się ślepym następstwem wydarzeń pozostających we władzy sił fizycznych i ludzkiej złośliwości.
Gdy istnieje żywa wiara w Opatrzność, sens całej ludzkiej historii jest wyraźnie określony, wzniosły, głęboki: jest nim Bóg, który wszystkim kieruje i do którego wszystko zmierza.
Kto często bierze do ręki Biblię i karmi się nią codziennie,
ten stopniowo zaczyna rozumować w sposób nadprzyrodzony.
Chrystus był doskonałym synem w rodzinie, doskonałym chłopcem, doskonałym młodzieńcem, doskonałym poddanym, doskonałym królem. Chrystus był doskonały w domu, w społeczeństwie, w sposobie bycia, w modlitwie, w samotności.
Apostołem jest ten, kto nosi Boga w swojej duszy i promieniuje Nim dokoła siebie.
Apostoł to święty, który zgromadził skarby i ich nadmiar przekazuje ludziom.
Apostoł ma serce rozpalone miłością do Boga i do ludzi, i nie może pomieścić ani stłumić tego, co czuje i myśli.
Apostoł jest naczyniem wybranym, które się przelewa i do którego biegną dusze, aby ugasić pragnienie.
Apostoł jest świątynią Trójcy Przenajświętszej, która w nim działa w stopniu najwyższym.
http://www.apostolat.com.pl/index.php/rozwazania/mysli-bl-jakuba-alberione
**************
ułożony przez bł. Jakuba Alberione
– apostoła środków społecznego przekazu
Najwyższy Wszechmocny Panie,
Twoja jest sława i cześć.
Bądź pochwalony, o mój Panie,
z Twoimi wszystkimi stworzeniami,
szczególnie z siostrą telewizją,
która wypełnia godziny naszego dnia
i jest piękna, i promieniująca wielkim blaskiem,
i o Tobie, Najwyższy, oznajmia.
Bądź pochwalony, o mój Panie, za brata radio,
dzięki któremu wiadomości przebiegają niebiosa
i świat staje się nam bliższy.
Bądź pochwalony, o mój Panie, za siostrę prasę,
która mnie informuje o chwilach pogodnych
i pochmurnych ludzkiego losu.
I za pomoc, której Ty żywisz poznanie,
i za refleksję wielu Twoich stworzeń.
Bądź pochwalony, o mój Panie, za każdy rodzaj informacji,
która jest bardzo użyteczna,
kiedy potrafi być pokorna i prawdziwa, i czysta.
Bądź pochwalony, o mój Panie, za dziennikarzy i redaktorów,
dzięki którym oświecasz umysł
i dajesz radość i siłę naszemu sercu,
kiedy oni służą prawdzie z uczciwością.
Bądź pochwalony, o mój Panie, przez siostrę naszą, matkę ziemię,
która nas utrzymuje i żywi,
i rodzi różne owoce i barwne kwiaty, i trawy.
Ona staje się coraz bardziej naszym wspólnym domem,
który mass media umożliwiają nam poznawać i kochać.
Bądź pochwalony, Panie mój, za tych,
którzy przebaczają dla Twojej miłości
i znoszą słabości i prześladowania.
Błogosławieni, którzy trwają w pokoju i w prawdzie,
gdyż przez Ciebie, o Najwyższy, zostaną ukoronowani.
Szczególnie bądź pochwalony za Tych,
którzy używając mass mediów potrafią pamiętać,
że nic nie jest cenniejsze na świecie ponad osobę ludzką.
Szczególnie bądź pochwalony za tych, którzy pamiętając,
iż wszystko przemija i że Ty tylko trwasz wiecznie,
starają się używać środków społecznego przekazu
kierując się prawdą i sprawiedliwością
i troszczą się o słabych,
tych najbardziej bezbronnych wobec siły masowego komunikowania.
Amen
http://www.paulistki.pl/apostolstwo.htm
________________________________________________________________________________________________________
To warto przeczytać, obejrzeć, posłuchać
************
Życie zaczyna się po dziewięćdziesiątce [WIDEO]
Hity Internetu / youtube.com / pk
98-letnia Mary nie widzi i nie słyszy za dobrze. Mieszka sama, bo nie chce być ciężarem dla swojej rodziny. Gdy wydawało się, że już zawsze tak będzie, odnalazła kogoś, kto wlał w jej serce nadzieję.
Starość kojarzy się najczęściej z zależnością od innych i brakiem perspektyw. Niestety, w wielu przypadkach to prawda. Życie ludzi w podeszłym wieku, często zdanych tylko na siebie, zamienia się w długie godziny samotności i ciągłego oczekiwania.
Na szczęście są na świcie miejsca, które pomagają osobom starszym. Zobacz film, który opowiada o jednym z nich.
“Poczta śmieciowa” to wyjątkowa historia 98-letniej staruszki, która dzięki amerykańskiej wspólnocie “Centrum Seniorów” odnalazła na nowo sens swojego życia. To opowieść, o samotności, rozpaczy ale również o nadziei jaką daje wsparcie innych.
Małżeństwo na odległość. Jak przetrwać?
Ks. Marek Dziewiecki, Marta Jacukiewicz
Pierwszym warunkiem poradzenia sobie z tego typu trudnymi sytuacjami jest troska o bliską więź z Bogiem. Według mnie to rzecz absolutnie najważniejsza!
Marta Jacukiewicz: Księże Doktorze, związek na odległość, szczególnie w bliskich relacjach: mąż-żona, rodzice-dzieci już sam w sobie zakłada pewną tęsknotę. Jednocześnie – mimo takiego związku – jest to poniekąd skazanie na samotność?
ks. Marek Dziewiecki: W tych najważniejszych więziach obowiązuje zasada: im bliżej jest osoba, którą kocham i która mnie kocha, tym bardziej umacniamy siebie nawzajem naszą miłością. Tą właśnie zasadą kierował się Bóg, gdy nadszedł czas pełnego objawienia nam miłości. Bóg-Ojciec posłał nam wtedy swego Jednorodzonego Syna w ludzkiej naturze, by był blisko nas, byśmy mogli Go widzieć, słyszeć, dotykać, by na nas patrzył i by nas wspierał swoją widzialną obecnością. Gdy źli ludzie skazali Jezusa na śmierć, wrócił On do nas po zmartwychwstaniu i pozostał fizycznie blisko nas – w Eucharystii i w Komunii świętej. Nie dziwmy się więc, że wtedy, gdy małżonkowie czy rodzice i dzieci nie żyją pod jednym dachem, zaczynają cierpieć, tęsknić, boleśnie odczuwać brak tego, kto nas kocha i kogo my kochamy. W takich sytuacjach każda ze stron przeżywa poczucie osamotnienia i cierpi.
Gdy nie mamy ukochanej osoby w swoim zasięgu – możemy uzależnić się od telefonu, Internetu, bo przecież cały czas czujemy potrzebę kontaktu?
Uzależnienie od mediów elektronicznych rzeczywiście grozi, gdyż kontakt za pomocą telefonu, skype’a czy e-maila jest prawdziwy, ale nigdy tak nas nie cieszy i nigdy nie jest dla nas takim źródłem wsparcia, jak kontakt fizyczny – twarzą w twarz. Najbardziej czujemy się umocnieni, gdy ta druga osoba jest tuż obok nas i gdy tworzy nam poczucie bezpieczeństwa za pomocą swojej fizycznej obecności. Często mówią mi ludzie, których bliscy są daleko od domu, że gdy z nimi kontaktują się za pomocą telefonu czy Internetu, to zwykle rozmawiają całymi godzinami, a mimo to kontakty te pozostawiają niedosyt. Łatwo wtedy po skończeniu rozmowy pozostać przed komputerem i godzinami surfować w Internecie czy szukać “przyjaciół” na portalach internetowych, byle tylko zapomnieć o trudnej rzeczywistości czy o poczuciu osamotnienia.
Z drugiej strony małżonkowie, którzy żyją w takim związku, doceniają każdą chwilę, gdy są razem i uczą się cierpliwości w czekaniu na kolejne spotkanie. Czy rzeczywiście odległość jest tak wielkim problemem?
Odpowiedzią niech będzie konkretna sytuacja jednej z rodzin, którą znam od długiego czasu. On – mąż i ojciec – jest szlachetnym i pracowitym człowiekiem. Żeby utrzymać żonę i dwójkę dorastających dzieci musiał kilka lat temu z tej “zielonej wyspy” wyjechać zagranicę, bo w Radomiu i okolicy nie miał szans na pracę. Za każdym razem, gdy spotykałem jego żonę, rozmowa kończyła się jej płaczem. Opowiadała mi o tym, jak bardzo czuje się osamotniona i smutna, mimo że codziennie rozmawia z mężem przez telefon 2-3 godziny, a w weekendy jeszcze dłużej.
Niedawno spotkałem tę kobietę po raz kolejny. Tym razem rozpłakała się jeszcze bardziej. Okazało się, że zgodnie z tym, co wspólnie zdecydowali – kilka miesięcy temu mąż wrócił do Polski. Nadal jednak nie było możliwe znalezienie pracy w Radomiu. Żeby rodzina miała za co żyć, musiał zgodzić się na pracę w odległości 300 km od domu. Może przyjeżdżać jedynie na weekendy. Nadal więc cała rodzina cierpi: żona, mąż i dorastające dzieci. Nie we wszystkich rodzinach bliscy przeżywają bycie na odległość aż tak boleśnie, ale jeśli ból jest mniejszy, to znaczy, że małżonkowie czy dzieci zaczynają stopniowo oddalać się od siebie.
Czy to ma sens?”, “Czy przetrwamy?” – te pytania najczęściej zadajemy sobie w związku, który od początku będzie związkiem na odległość. Można być daleko, ale stwarzać poczucie bliskości?
Jeśli bliskie sobie osoby tworzą związek na odległość, to na długą metę nie da się uniknąć poważnych trudności. Przecież z definicji człowiek mi bliski to ktoś taki, kogo kocham z bliska, a nie na odległość. Tą właśnie bliskością różni się miłość do małżonka czy dziecka od miłości do reszty ludzkości. Fizyczna bliskość jest wręcz miarą miłości w małżeństwie i rodzinie na zasadzie: tyle miłości, ile czasu poświęcam moim bliskim. Jeśli z jakichś względów wyjazd jednej z osób jest konieczny i rozstanie na jakiś czas jest nieuniknione, to warto zrobić wszystko, by taka sytuacja trwała krótko i by traktować ją jako wyjątek. Jeśli wyjazd – np. ze względu na pracę – jest planowany na dłużej, wtedy warto zrobić wszystko, by umożliwić szybki przyjazd całej rodziny w to nowe miejsce.
Czy to nie jest tak, że dzięki takiemu związkowi stajemy się bardziej świadomi naszej więzi?
Z pewnością taka sytuacja pomaga nam uświadomić sobie, jak ważna jest wzajemna więź i jak trudno radzić sobie z codziennością w pojedynkę. Z drugiej strony to uświadomienie ma wysoką nieraz cenę. Ceną tą jest nie tylko smutek i tęsknota, lecz także coraz bardziej dręczące pytanie o to, czy takie bycie “razem” na odległość ma sens. Czasem ceną za związek na odległość jest słabnięcie miłości i stopniowy zanik więzi. Bywa nierzadko i tak, że jedna ze stron układa sobie życie z nowym “partnerem”. Dochodzi wtedy do zdrad małżeńskich, rozpadu rodzin, dramatycznego cierpienia krzywdzonego małżonka i jeszcze bardziej dramatycznego cierpienia krzywdzonych dzieci. Zdarza się i tak, że małżeństwo rozpada się… po powrocie męża czy żony. Okazuje się, że w międzyczasie jedno z nich – lub obydwoje – stali się dla siebie obcy, że siebie już nie rozumieją, że nie mają już wspólnych zainteresowań i wspólnego tematu rozmów, że już nie cieszą się bliskością. Znam takie sytuacje, gdy po kwiatach, łzach radości i przytuleniach na lotnisku w dniu przylotu wytęsknionej osoby, święto zamienia się szybko w rozczarowanie i poczucie wyobcowania po długim okresie bycia “razem” na odległość.
Czy ciągła rozłąka może być przyczyną częstych kłótni, wyrzutów, pretensji?
Na długą metę tego typu sytuacje są trudne do uniknięcia. Zwykle to kobiety – żony, matki, córki – zaczynają coraz głośniej protestować i mówić, że bycie na odległość jest dla nich coraz bardziej nie do zniesienia. Wtedy mężczyźni – mężowie czy synowie – nie rozumieją takich reakcji kobiet, czują się niedoceniani i nie szanowani, no bo przecież oni tam w tych dalekich krajach ciężko pracują, a tu ktoś ma do nich jeszcze pretensje. Eskalacja konfliktu i wzajemna agresja to wtedy już tylko kwestia czasu.
Jak dbać o kontakt, gdy bliskie osoby dzieli duża odległość?
Pierwszym warunkiem poradzenia sobie z tego typu trudnymi sytuacjami jest troska o bliską więź z Bogiem. Według mnie to rzecz absolutnie najważniejsza! Im dalej jesteśmy od ludzi, których kochamy, tym bliżej bądźmy Boga, bo On daje siłę i uczy kochać w każdej sytuacji i za każdą cenę – wiernie, wytrwale, mądrze. Jeśli mąż i żona czy dorosłe dzieci gdzieś tam daleko od domu pozostają blisko Boga, włączają się w życie miejscowej parafii, są zawsze na niedzielnej Eucharystii, modlą się, znajdują sobie stałego spowiednika, to wtedy są w stanie zwycięsko przetrwać próbę odległości. Drugim warunkiem jest codzienne dawanie bliskim osobom znaków, że kochamy, że pamiętamy, że tęsknimy, że liczymy dni i godziny do powrotu. To mogą być telefony, e-maile, sms-y, listy, paczki, a także – co szczególnie cieszy – niezapowiedziane odwiedziny, nawet jeśli podróż sporo kosztuje i wiąże się z dużym zmęczeniem fizycznym. Człowiek jest spotkaniem, a spotkania z tymi, z którymi wiąże nas wielka miłość, dają wielką siłę i umacniają nadzieję na dobrą przyszłość.
http://www.deon.pl/religia/w-relacji/rodzina/art,84,malzenstwo-na-odleglosc-jak-przetrwac.html
*************
W związku każdy dzień jest pierwszym
Gigi Avanti / slo
Komunikowanie, pojmowane całościowo, a nie jako fakt czysto techniczny, może ujawnić wiele rzeczy: na przykład naturę i jakość związku, to znaczy, czy jest to natura przyjmująca odmienność drugiego, czy też w przeważającej części natura osądzająca.
W istocie to właśnie od rodzaju i natury związku zależy jakość komunikowania: związek, w którym drugi uznawany jest i przyjmowany jako dar, sprzyja komunikowaniu zrównoważonemu, pogodnemu, życzliwemu, a nie pospiesznemu, nerwowemu, niespokojnemu, osądzającemu.
Pouczające jest zawsze przyglądnięcie się temu, co dzieje się, gdy u zarania historii dochodzi do pierwszego spotkania mężczyzny z kobietą i następuje moment rozpoczęcia komunikacji. Na wstępie dobrze jest sprecyzować, że objawiony fakt biblijny zawiera zawsze, jeśli podchodzi się do niego z pokorą i szacunkiem należnym starym rzeczom, sugestie kulturowe i psychologiczne wywierające wrażenie nawet na kimś, kto ma problemy z wiarą: “Pan Bóg z żebra, które wyjął z mężczyzny, uformował niewiastę. A gdy ją przyprowadził do mężczyzny, mężczyzna powiedział: “Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała! Ta będzie się zwała niewiastą, bo ta z mężczyzny została wzięta”” (Rdz 2, 23).
Ten skromny opis pozwala nam podkreślić wiele aspektów komunikacji. Przede wszystkim Adam cieszy się z nieoczekiwanego spotkania z Ewą i wyraża tę radość poprzez swoją wypowiedź. Ewa, przeciwnie, zachowuje milczenie. Są to dwa sposoby reakcji na zachwyt z powodu niespodziewanego wydarzenia: słowa radości i ekstatyczne milczenie. Pierwszy fakt “psychologiczny” jest zatem następujący: słowo rodzi się z radosnego zdumienia z powodu daru spotkania. Bez radości komunikowanie jest więc trudne.
Ale mową jest też samo milczenie. Milczenie, w które należy się wsłuchać… Głęboki powód do radości kryje się w stwierdzeniu, że drugi człowiek nie jest zdobyczą, lecz darem. A dar zawsze wywołuje radość, jeśli tylko potrafimy go odczytać jako znak miłości. Inne odczytanie powoduje podejrzenie lub wątpliwość.
Zaczyna się odwieczny pojedynek “wiary” i “zwątpienia”. Zaczyna się odwieczna gra wolności: wierzyć i radować się, czy też podejrzewać i wątpić, a być może cierpieć. Każde komunikowanie się jest skażone, gdy istnieje klimat wątpliwości.
Adam, naturalnie, jest w sytuacji uprzywilejowanej: budząc się ze snu dzieciństwa, z pewnością nie problematycznego, i w sytuacji pierwotnej świeżości, nie ma możliwości wątpić lub podejrzewać. A zatem mówi, i mówi spragniony historii, przyszłości; w istocie używa czasownika w czasie przyszłym: “Ta będzie się zwała…”
Można wyciągnąć wniosek, że radość z istnienia i ze spotkania się jest naturalnym składnikiem dialogu. Co więcej: poprawna dynamika komunikacji musi zawsze uwzględniać genetyczny moment stania się parą. To tak, jakby powiedzieć, że pasjonujące wspomnienie radości pierwszego spotkania powoduje, że w sercu i na ustach zakwita słowo “dziękuję” i uśmiech.
Każdy dzień jest “pierwszym dniem” dla tego, kto umie przeżywać umiarkowaną magię teraźniejszości. Każdy dzień dla dwojga zakochanych lub dla dwojga małżonków zdolnych do zakochania się codziennie jest pierwszym dniem, dniem nowym, dziewiczym, który należy przeżyć z niewinnością, tak jakby to był pierwszy raz.
Czas ma tę magię dla tych, którzy umieją odbierać zachwyconymi zmysłami. Lara Casagrande pisze: “Kwiat… zwykły kwiat, który można zobaczyć wszędzie… w ogrodach, w wazonach, na parapetach domów, na grządkach staruszek. Biały i fioletowy, z pomiętymi płatkami! Tak, najzwyklejszy kwiatek! A przecież temu, kto zatrzyma się, by na niego popatrzeć, ukażą się różne, delikatne odcienie, gra światła i cienia, ruch żyjątek, które zdecydowały się zamieszkać w tym kolorowym mieszkaniu, zarys jego żyłek i ten ciemniejszy kolor, który wdziera się w jego śnieżną biel, a także cętki fioletu, intensywniejsze od pozostałych, lub fantazyjne karbowanie jego płatków…
I ten, kto się zatrzymał, będzie mógł również poczuć jego zapach i dostrzec delikatność jego szaty, która pokrywa się rosą każdego ranka… I ten, kto będzie miał otwarte zmysły, otrzyma MIŁOŚĆ od kwiatka, zwykłego kwiatka!”
Więcej w książce: Kraina miłości. Przewodnik dla zakochanych, narzeczonych i młodych małżeństw – Gigi Avanti
http://www.deon.pl/inteligentne-zycie/ona-i-on/art,181,w-zwiazku-kazdy-dzien-jest-pierwszym.html
***************
Zdobyć serce
Królestwo moje nie jest z tego świata. J 18, 33b – 37
Skoro tak, to Królestwo Chrystusa dotyczy serca, a nie jakiegoś terytorium, państwa czy systemu politycznego, itp. Dotyczy mojego serca i chodzi o panowanie Boga w moim życiu. Dlatego Jezus potwierdza, że jest królem, ale nie mówi, że przyszedł na to, by panować, ale być dać świadectwo prawdzie. Ojcem kłamstwa jest diabeł. I tak, jak w raju, tak każdego dnia próbuje mi wmówić, że „będę jak bóg”. Jednym w pierwszych przykazań Boga dla mnie jest „czyń sobie ziemię poddaną”, więc On mi tak ufa, że daje mi całą ziemię, bym nad nią panował. Panuję więc nad wszystkim, oprócz Boga. On chce panować nade mną, a jest to panowanie miłości, pokoju i wolności. Kiedy poddaję się Jego panowaniu, wtedy staję się do Niego podobny i panuję w podobny sposób: przez miłość, wolność, prawdę, pokój…
Właśnie, stawać się do Niego podobnym. Wczoraj uderzyło mnie, kiedy mówiłem konferencję o rozeznawaniu duchowym, że zarówno Bóg, jak i zły duch próbują zdobyć serce człowieka. To wynika z tekstu św. Ignacego – dwóch pierwszy reguł rozeznawania [ĆD 314-315]. Mowa jest tam o tym, że kiedy zły chce utrzymać człowieka w jego wadach i grzechach, to działa na jego emocje. Próbuje zrobić wszystko, by serce człowieka przykleiło się do zwodniczych przyjemności i wtedy będzie w jego mocy, pójdzie jak po sznureczku. Tu niekoniecznie chodzi o grzech, lecz o brak wolności. Serce przyklejone do czegokolwiek oprócz Boga jest sercem zniewolonym.
Ale podobnie działa Bóg. Jeżeli człowiek idzie po śladach Chrystusa w swoim życiu, to Bóg również działa na emocje człowieka poprzez pocieszenie duchowe chcąc, by jego serce przykleiło się do Boga. Bóg chce być JEDYNYM Panem, JEDYNYM dobrem człowieka, a wszystko inne tylko „przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie”. Wtedy człowiek staję się naprawdę wolny (bo życie złożył w ręce Boga, który jest WOLNOŚCIĄ), naprawdę kochający – naprawdę sobą!
Bóg i zły duch działają na serce człowieka (jego emocje), kiedy chcą, by ono „pokochało” drogę, po której każdy z tych duchów prowadzi człowieka (Bóg ku miłości, dobru, zbawieniu – zły ku wiecznemu zatraceniu). Natomiast kiedy owe duchy pragną człowieka zawrócić z drogi, wtedy oddziaływają na rozum człowieka: zły duch poprzez stawianie fałszywych racji, dobry zaś (Bóg) przez prostowanie myślenia (nawrócenie).
Komu więc oddaję moje serce? Do kogo jest „przyklejone”? Kto naprawdę panuje we mnie? A z drugiej strony… za czyimi racjami idę w życiu? Kto chce mnie „nawrócić” na swoją drogę i jakimi argumentami? To pytania na codzienny rachunek sumienia, kiedy mam przyglądać się zarówno moim uczuciom w ciągu dnia, jak i moim myślom, które „nie mogą się paść, jak owce bez pasterza” (M. Gajda).
http://ginter.sj.deon.pl/zdobyc-serce/
***************
O pokorze powierzenia się
1 Nie przykładaj zbyt wielkiej wagi do tego, kto jest z tobą, a kto przeciw tobie, ale tak postępuj, o to się kłopocz, aby Bóg był z tobą we wszystkich twoich sprawach. (…) Jeśli umiesz cierpieć w milczeniu, wkrótce zobaczysz, że Pan przyjdzie ci z pomocą. (…) Aby wytrwać w większej pokorze, dobrze jest czasem, by inni znali nasze ułomności i raz po raz nas upominali.
2. Kiedy człowiek, znając swoje wady, staje się bardziej pokorny, działa też na innych uspokajająco i łatwiej mu łagodzić spory. Bóg osłania pokornego i obdarza wolnością, miłuje pokornego i pociesza, pochyla się nad pokornym, zsyła pokornemu swoją łaskę, a potem przemienia jego poniżenie w chwałę. (…) Pokorny nie traci spokoju, gdy dotknie go zniewaga, bo ma oparcie w Bogu, a nie w świecie.
Tomasz a Kempis
****************************
________________________________________________________________________________________________________
Dodaj komentarz