Warszawska Gazeta 20 – 26 marca 2015 r.
KOMENTARZ TYGODNIA
Ks. Stanisław Małkowski
POJEDYNEK ŻYCIA ZE ŚMIERCIĄ: MORS ET VITA DUELLO CONFIXERE MIRANDO: DUX VITAE MORTUUS REGNAT VIVUS
W lekcji czytanej w ubiegły wtorek 17 marca zobaczyliśmy wspaniały prorocki obraz świątyni, z której prawego boku wypływa woda życia, rozlewająca się w potok i rzekę, płynącą aż do Morza Martwego, aby je uzdrowić, a następnie dającą życie morzu i ziemi, aż po obu brzegach rzeki wyrasta aleja drzew owocowych, a „ich liście nie więdną, ich owoce się nie wyczerpią” (Ez 47,12).
Widzenie Ezechiela odnosi się do świątyni Nowego Przymierza, czyli do Chrystusa. Serce Boże stało się na krzyżu źródłem życia i świętości, a z przebitego prawego boku Zbawiciela wypłynął strumień krwi i wody po to, by przywrócić ludziom raj niegdyś utracony i dać dostęp do drzew życia oznaczających sakramenty święte Kościoła, gdy „strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza” (J 7,38), zaś Duch Święty odnowi oblicze ziemi.
Stąd bierze się nauka dla nas: bez Chrystusa i Jego zbawczej ofiary nie ma życia – ani wiecznego, ani doczesnego w pełni prawdy i ludzkiego rozwoju. Brak życia zauważają coraz częściej Polacy, gdy mówią: „w Polsce nie ma dla nas życia”, gdy szukają życia na emigracji. W ojczyźnie coraz mniej dzieci się rodzi, coraz więcej ludzi umiera, coraz częściej śmiercią samobójczą. Trwa zbiorowe uśmiercanie naszego narodu, panoszą się siły śmierci – wewnętrzne i zewnętrzne, miejscowe i zagraniczne, jawne i ukryte. Cóż więc warta jest droga, która nie prowadzi do świątyni?
Pragnie darować nam życie Jezus Chrystus Król. Dawca daru czeka na gotowość obdarowanych, aby dar życia przyjąć. Wskazuje Chrystus na sposób przyjęcia Jego jako daru. Ma się to dokonać przez poddanie się społecznemu panowaniu Chrystusa Króla w Polsce, poprzez nawrócenie, pokutę i uroczystą intronizację Jezusa na Króla Polski przez obie władze – kościelną i państwową (władza kościelna jeszcze tego nie chce, a obecna władza państwowa do tego się nie nadaje). Władzę sprawują na razie w Polsce politycy postępujący w duchu pogardy dla Boga i ludzi, zgodnie z zasadą: „władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy”. Tym ludziom trzeba powiedzieć: nie udawajcie katolików, nie znieważajcie Chrystusa popełniając ciężki grzech świętokradzkiego przyjmowania Komunii świętej zaś duchownych szafarzy Eucharystii trzeba wezwać, aby w świętokradztwie nie uczestniczyli i nie gorszyli wiernych, nie wspierali tych, którzy świętość i świątynię burzą.
Świątynię człowieczeństwa oddanego Bogu chce Jezus wznieść na nowo i mocen jest to uczynić, ale oczekuje naszego współudziału, którego pierwszym krokiem jest odwrócenie się od zła i złych, a następnym – zwrócenie się ku dobru i dobrym.
W Ewangelii z piątej niedzieli Wielkiego Postu rok C, czytanej dwa lata temu i za rok, Jezus ratuje przed ludzkim potępieniem i samoponiżeniem cudzołożną niewiastę przebaczając jej i wzywając: „idź, a od tej chwili już nie grzesz” (J 8,11). Natomiast w niedzielę 22 marca roku B słyszymy opowieść o ziarnie pszenicy, które wpadłszy w ziemię obumiera, aby przynieść obfity plon (J 11, 24). Sam Jezus staje się takim ziarnem wdeptanym w ziemię cierpienia, śmierci i grobu, aby przynieść plon zmartwychwstania, nowego życia, zbawienia i ocalenia.
Zbawienie odnosi się do życia wiecznego osób ludzkich, natomiast ocalenie – do życia doczesnego. Co więcej: ocalenie prowadzi do zbawienia, a nawet jest jego warunkiem. Bez ocalenia życia i świętości duszy i ciała poprzez odwołanie się do Bożego miłosierdzia nie jest możliwe zbawienie.
Natomiast ocalenie narodowe ma sprzyjać takim warunkom, które do nawrócenia i zbawienia prowadzą. Zgoda na konwencję przemocową, na ideologię gender, na konsekwentne niszczenie obrazu Bożego w człowieku, prowadzi do takiego kształtowania i przerabiania ludzi od dziecka, aby zatracić jakąkolwiek ich tożsamość oraz pozbawić ich zdolności, aby pragnęli czegokolwiek więcej niż zaspokajania ich doraźnych potrzeb i pożądań. Taka nijakość miałaby zapobiegać przemocy. Jest to irracjonalny bezsens. Po pierwsze – samo znijaczenie ludzi jest już aktem przemocy, a po drugie: ludzie nijacy wobec pokusy przemocy nie mają żadnych hamulców, a konflikty związane z podziałem dóbr i brakiem osobistego charakteru są nieuchronne. Kim więc są ci, którzy z pomocą przemocy chcą z przemocą walczyć? Oto są ludzie bez twarzy bez wiary, bez kręgosłupa, bez charakteru, tchórzliwi i sprzedajni niszczyciele i szkodnicy. Oby Polak stał się mądry po szkodzie. Prześladowany na wiele sposobów Kościół łączy świątynię ziemską ze świątynią w niebie w mądrości Ducha Świętego.
Dodaj komentarz