Myśl dnia
Emily Dickinson
PIERWSZE CZYTANIE (Ap 22,1-7)
Wizja raju
Czytanie z Księgi Apokalipsy świętego Jana Apostoła.
I rzekł mi: „Te słowa wiarygodne są i prawdziwe, a Pan, Bóg duchów proroków, wysłał swojego anioła, by sługom swoim ukazać, co musi się stać niebawem. A oto niebawem przyjdę. Błogosławiony, kto strzeże słów proroctwa tej księgi”.
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY (Ps 95,1-2.3-5.6-7ab)
Refren: Marana tha! Przybądź, Panie Jezu!.
Przyjdźcie, radośnie śpiewajmy Panu, *
wznośmy okrzyki ku chwale Opoki naszego zbawienia,
stańmy przed obliczem Jego z uwielbieniem, *
radośnie śpiewajmy Mu pieśni.
Bo Pan jest Bogiem wielkim, +
wielkim królem nad wszystkimi bogami. *
W Jego ręku głębiny ziemi, szczyty gór do Niego należą.
Jego własnością jest morze, które sam stworzył, *
i ziemia, którą ulepiły Jego ręce.
Przyjdźcie, uwielbiajmy Go padając na twarze, *
zegnijmy kolana przed Panem, który nas stworzył.
Albowiem On jest naszym Bogiem, *
a my ludem Jego pastwiska i owcami w Jego ręku.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Łk 21,36)
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Czuwajcie i módlcie się w każdym czasie,
abyście mogli stanąć przed Synem Człowieczym.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA (Łk 21,34-36)
Czuwajcie i módlcie się w każdym czasie
Słowa Ewangelii według świętego Łukasza.
„Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie przypadł na was znienacka jak potrzask. Przyjdzie on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi. Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma przyjść, i stanąć przed Synem Człowieczym”.
Oto słowo Pańskie.
KOMENTARZ
Czuwać w każdym czasie
Bóg pragnie uczestniczyć w życiu człowieka. Jego przyjście często jest tak subtelne i delikatne, że ociężałe serce Go nie zauważa. A czasami tak mocne, że nasz życiowy mikrokosmos trzęsie się w posadach. Bóg nie chce nas niczym zatrwożyć czy przestraszyć. Pragnie nam tylko powiedzieć, że Jego obecność, Jego przyjście zmienia rzeczywistość. Tak jak spotkanie miłości może komuś dosłownie przewrócić świat do góry nogami, tak spotkanie prawdziwego Boga może wstrząsnąć całym dotychczasowym życiem. Jezus przychodzi zawsze jako pierwszy, otoczony chwałą i pięknem miłości i miłosierdzia.
Jezu, oczekuję Cię. Moja modlitwa Cię przywołuje: „Przyjdź królestwo Twoje we mnie, w nas”.
Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2014”
s. Anna Maria Pudełko AP
Edycja Świętego Pawła
Rozprawy nr 4
Przyjacielu, sprawiamy Bogu przyjemność kiedy się modlimy, i to mi się wydaje takie piękne… Ponad wszystko bądź wierny modlitwie, bez ustanku, jak jest napisane słowo Pana: „Nieustannie się módlcie”. Czuwaj żarliwie, oddal od siebie senność i ociężałość, bądź uważny dniem i nocą, nie zniechęcając się.
Pokażę ci różne rodzaje modlitw: istnieje modlitwa prośby, dziękczynienia i uwielbienia. Prośba – kiedy prosisz o zmiłowanie za twoje grzechy, dziękczynienie – kiedy dziękujesz twemu Ojcu w niebie i uwielbienie, kiedy wielbisz za Jego dzieła. Kiedy jesteś w niebezpieczeństwie to przedstaw prośbę, kiedy masz wiele dóbr, dziękuj darczyńcy, a kiedy jesteś w radosnym humorze – wielbij.
Wszystkie twoje modlitwy powinieneś przedstawiać Bogu wedle zaistniałych okoliczności. Zobacz, co Dawid mówił: „Wstaję o północy, aby Cię wielbić za słuszne Twoje wyroki”(Ps 119,62). A w innym psalmie: „Chwalcie Pana z niebios, chwalcie Go na wysokościach” (148,1). Wreszcie mówi: „Chcę błogosławić Pana w każdym czasie, na ustach moich zawsze Jego chwała.”(Ps 34,2), bo nie powinieneś się modlić w jeden sposób, ale wedle okoliczności.
A ja, mój przyjacielu, jestem mocno przekonany, że jeśli ludzie modlą się o coś wytrwale to Bóg ich wysłucha. Ale ten, który z hipokryzją składa ofiarę, nie jest wysłuchany, tak jak jest napisane: „Ten, który ofiaruje modlitwę, niech uważnie obejrzy swoją ofiarę, czy przypadkiem nie ma na niej skazy, a następnie ją ofiaruje, bo inaczej jego ofiara pozostanie na ziemi” (Mt 5,23-24; Mk 11,25). A czym jest ofiara, jeśli nie modlitwą?… Bo ze wszystkich ofiar czysta modlitwa jest najlepszą.
www.evzo.org
**************
**************
*************
Bóg jest tym, który „czyni wszystko nowe” (Ap 21,5). Zmienność świata, w którym żyjemy, domaga się od nas czujności, byśmy się nie zagubili, nie zbłądzili. Serce łatwo może ulec namowom tego świata i pójść za tym, co podpowiada moda, reklama czy opinia naszego środowiska. Błądzące serce słucha tego, co małe i przyziemne; może nie rozpoznać swego Pana.
Hieronim Kaczmarek OP, „Oremus” listopad 2008, s. 122
ZAŻYŁOŚĆ Z BOGIEM
Boże mój, „ukażesz mi ścieżkę życia, pełnię radości u Ciebie, rozkosze na wieki po Twojej prawicy” (Ps 16, 11)
Zażyłość z Bogiem, przede wszystkim na najwyższych stopniach, sama przez się jest radosna i uszczęśliwiająca; jednak dusza rozmiłowana nie wzdycha do tej zażyłości, by rozkoszować się nią, lecz by miłować więcej swojego Boga, być z Nim całkowicie zjednoczoną, aby Bóg ją posiadał, pobudzał i rządził, by coraz lepiej mogła Mu służyć i oddawać Mu chwałę w każdej czynności. Św. Teresa od Jezusa mówi wyraźnie, Że celem, dla którego Pan udziela się duszom i daje im tak wielkie łaski — nawet te największe, mistyczne — jest nie tylko to, by „pieścić je”, czyli pocieszać, lecz „wzmocnić ich słabość, aby potrafiły naśladować [Jezusa] wiele cierpiąc”, i kończy ze stanowczością: „taki jest cel modlitwy… Do tego mają służyć_ zaślubiny duchowe, aby z nich rodziły się czyny i jeszcze raz czyny” (T. VII, 4, 4. 6).
Słodycz i radość zażyłości z Bogiem mają uczynić duszę odważniejszą w Jego służbie, ofiarniejszą w oddaniu siebie, mężniejszą w niesieniu krzyża. Dopóki żyje się na tej ziemi, nie może nigdy brakować i nie brakuje cierpienia, nawet w najwyższych stanach zjednoczenia z Bogiem, ponieważ trzeba zawsze upodabniać się do Jezusa ukrzyżowanego, idąc za Nim aż do całkowitego złożenia siebie w ofierze na chwałę Ojca i zbawienie braci. Czyny, jakie powinno wydać zjednoczenie z Bogiem, są właśnie czynami miłości, to jest Żarliwą działalnością czystej miłości, dzięki której dusza daje się nieustannie Bogu, pragnąc pociągnąć za sobą niezmierzony orszak innych dusz. W ten sposób, z zażyłości z Bogiem, z doskonałego zjednoczenia z Panem, z czystej miłości wypływa samorzutnie najskuteczniejsze apostolstwo. „Chwałę swoją [dusze, które doszły do zaślubin duchowych] — twierdzi żarliwa Teresa od Jezusa — zasadzają na tym, by mogły w czymkolwiek służyć Panu ukrzyżowanemu, zwłaszcza gdy widzą, jak ciężko ludzie Go obrażają i jak mało jest tych, którzy, z zapomnieniem o sobie, Jego chwały naprawdę we wszystkim szukali” (tamże 3, 6).
Zapominając całkowicie o sobie, dusza miłująca nie myśli ani o swojej radości, ani o cierpieniu, lecz myśli tylko o tym, jak kochać i służyć swojemu Bogu, jak przyczynić się bardziej do Jego chwały, łącząc się z dziełem odkupicielskim Jezusa. A jeśli wzdycha do coraz ściślejszego i doskonalszego zjednoczenia z Bogiem, bądź teraz na ziemi, bądź później w niebie, to dlatego, aby miłować z największą żarliwością i sprawić, by większa liczba dusz mogła kochać Miłość.
- Boże mój, Panie i Oblubieńcze, jeżeli nie chcesz spełnić tego, o co Cię proszę, bo jeszcze pamiętasz o mych grzechach, niech się dzieje Twa wola, gdyż tę kocham ponad wszystko. Okaż swoją dobroć i miłosierdzie, abyś był w nich poznany. A jeśli, o Panie, czekasz na moje czyny, by przez nie spełnić me prośby, daj mi je, działaj je we mnie, daj również cierpienia, jakich pragniesz, i niech się dzieje Twa wola! Jeśli zaś nie czekasz na me czyny, czego oczekujesz, najłaskawszy mój Panie? Czemu zwlekasz? Gdy bowiem łaska ta, o którą Cię przez Twego Syna proszę, jest tylko z Twego miłosierdzia, weź nicość moją, której pragniesz, a daj mi skarby, których również pragniesz dla mnie.
Któż może się uwolnić z swej nędzy i nicości, jeśli go Ty nie podniesiesz do siebie czystością swej duszy, o Boże mój? Jakże się może podnieść do Ciebie człowiek zrodzony i wzrastający w nędzy, jeśli Ty, o Panie, nie podniesiesz go tą ręką, którąś go stworzył?
Nie pozbawisz mię, o Boże mój, tego, coś mi dał w Twym Synu Jezusie Chrystusie, w którym mi dałeś wszystko, czego pragnę; dlatego się weselę, bo nie zawiedziesz mej ufności!
Czemu więc, duszo moja, jeszcze się ociągasz, gdy już teraz możesz kochać swym sercem swego Boga?
Moje są niebiosa i moja jest ziemia, moje są narody, moi grzesznicy i sprawiedliwi! Aniołowie są moi, Matka Boża jest moja, wszystkie rzeczy są moje i sam Bóg jest moim i dla mnie!… Czegóż więc pragniesz i szukasz, duszo moja? Wszystko jest twoje i wszystko dla ciebie. Nie zatrzymuj się na rzeczach marnych i nie zadowalaj się odrobinami, które spadają ze stołu Ojca twego (św. Jan od Krzyża: Rady i wskazówki IV, 26; Modlitwa duszy rozmiłowanej).
O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. III, str. 518
Błogosławiona Maria Klementyna Anuarita Nengapeta
Anuarita urodziła się 29 grudnia 1939 roku w Wamba w Prowincji Wschodniej Konga jako córka Amisi Badjulu i Isude Julienne. Pochodziła z plemienia Babudu, z rodziny mającej sześcioro dzieci. Jej rodzice rozwiedli się. Na chrzcie świętym, który przyjęła w wieku sześciu lat razem ze swoją matką, przyjęła imię Alphonsine. Całe swoje wychowanie religijne zdobyła w pierwszej misji chrześcijańskiej na terenach Zairu – w Bafwabaka.
W wieku 16 lat zdecydowała się wstąpić do zgromadzenia Najświętszej Rodziny. W 1959 roku złożyła śluby zakonne i przyjęła imiona Maria Klementyna. Ukończyła szkołę i pracowała jako nauczycielka, otaczając swoich uczniów serdeczną troską. Z wielką życzliwością odnosiła się także do współsióstr. W zakonnej wspólnocie pełniła obowiązki zakrystianki i pracowała w kuchni. Jej życiową dewizą było “służyć i sprawiać radość”. Zginęła 1 grudnia 1964 r., w okresie wojny domowej w Kongo, broniąc swej czystości. Siostry zostały porwane i wywiezione przez żołnierzy. Dowódca upatrzył sobie Anuaritę i chciał ją zmusić do uległości. Wobec zdecydowanego oporu kazał ją zabić. Siostra Anuarita, zdając sobie sprawę, że za chwilę zginie, powiedziała do oprawców: “Przebaczam wam, bo nie wiecie, co czynicie”. Została zasztyletowana, a odtrącony dowódca dobił ją strzałem. Świadkami jej męczeństwa były siostry uprowadzone razem z nią, które w chwili jej konania odśpiewały Magnificat. Początkowo została pochowana we wspólnym grobie, ale po zakończeniu rebelii jej ciało przeniesiono do katedry w Isiro. Św. Jan Paweł II beatyfikował ją w Kinszasie 15 sierpnia 1985 r. http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/11-29a.php3 |
|
Błogosławieni męczennicy Dionizy i Redempt
W 1620 r. został założony przez karmelitów bosych klasztor w Goa w Indiach, który wydał dwóch męczenników: bł. Dionizego od Narodzenia Pańskiego i bł. Redempta od Krzyża, zamordowanych na Sumatrze w 1638 r. Nakłaniano ich do przyjęcia islamu. Wobec stałości w wierze, po miesiącu tortur, zostali ścięci wraz z innymi wiernymi. Obaj karmelici zostali beatyfikowani przez papieża Leona XIII w dniu 10 czerwca 1900 roku. Piotr Berthelot urodził się 12 grudnia 1600 r. w Honfleur w Normandii. Był synem kapitana statku; sam też wcześnie został marynarzem. Współcześni opisywali go jako przystojnego, krępego mężczyznę, dociekliwego i odważnego. Pierwszy raz wyruszył na morze w wieku 12 lat. Gdy miał lat dziewiętnaście, okręt, na którym płynął, został na Dalekim Wschodzie zaatakowany przez piratów holenderskich i spalony. Piotr uciekł, by nie pójść na służbę do protestanckich zdobywców, i udał się do Malakki. Tam zaciągnął się do marynarki portugalskiej, gdzie za odwagę otrzymał tytuł szlachecki i nominację na kapitana i kosmografa króla Portugalii. Zyskał sławę jako kartograf, a jego mapa archipelagu Sumatra jest do dziś przechowywana w muzeum. Mimo otwierającej się przed nim kariery w marynarce, wstąpił w 1635 r. do karmelitów bosych i przyjął imię Dionizy od Narodzenia Pańskiego. Jego przewodnik duchowy, o. Filip, twierdził, że już w nowicjacie był przykładem cnót religijnych. Dionizy miał też dar kontemplacji. Ojcu Dionizemu w podróży towarzyszył brat Redempt (Tomasz Rodriguez da Cunha). Urodził się on w 1598 r. w Pfaredes w Portugalii. W młodym wieku wyjechał do Indii Wschodnich, gdzie pełnił służbę wojskową. Był członkiem straży gubernatora Meliapor. Doszedł do stopnia kapitana i dowódcy straży. Wstąpił do Karmelu i otrzymał imię Redempt od Krzyża. Jako brat zakonny złożył śluby w 1615 r. W klasztorze w Goa pracował jako furtian i zakrystian. Uwięzieni karmelici byli namawiani do odejścia od wiary katolickiej, ale podtrzymywani na duchu przez o. Dionizego nie zrobili tego. Wszyscy ponieśli śmierć. Zwolniono jedynie ambasadora Franciszka Sousa de Castro, bo jego rodzina wpłaciła duży okup. http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/11-29b.php3 |
|
Święty Saturnin, biskup
Saturnin był biskupem Tuluzy. O jego życiu i męczeńskiej śmierci dowiadujemy się z przekazu, napisanego w sto lat później – a więc dokument to wiarygodny. Każde niemal starożytne miasto w Europie południowej chlubi się, że chrześcijaństwo wprowadził do niego któryś z Apostołów albo przynajmniej któryś z jego uczniów; że ci uczniowie apostolscy byli pierwszymi biskupami tych miast. Podobnie też wspomniany dokument męczeństwa św. Saturnina nazywa go uczniem Apostołów. Nie było w tym świadomego kłamstwa, ale jedynie brak orientacji w chronologii. Saturnin był bowiem biskupem Tuluzy w 200 lat po Apostołach, a w 100 po ich najdalszych uczniach. http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/11-29c.php3 |
W Deventer, w Holandii – św. Radboda, biskupa. Kształcił się u swego wuja, arcybiskupa Kolonii oraz w klasztorze św. Marcina w Tours. W roku 899 powołano go na stolicę biskupią w Utrechcie. Na skutek najazdów normandzkich uchodzić musiał do Deventer. Zmarł w czasie objazdów wizytacyjnych w roku 917. Pozostawił po sobie nieco pism o charakterze hagiograficznym i liturgicznym.
oraz:
św. Filemona, męczennika (+ ok. 275); św. Paramona, męczennika (+ 250)
Kiedy widzisz, że sprawy się komplikują, powiedz z zamkniętymi oczami w duszy: „Jezu, Ty się tym zajmij!”. Czyń tak za każdym razem! Czyńcie tak wszyscy, a ujrzycie wielkie, nieustające i ciche cuda! Daję wam słowo, na moją miłość – Jezus podyktował te słowa ojcu Dolindo Ruotolo w latach 40. XX wieku. Neapolitański tercjarz franciszkański, dziś sługa Boży, spisał w 33 tomach swoje duchowe przeżycia mistyczne, wskazówki dla kapłanów oraz to, co dyktował mu Jezus. Jego teksty są szczere, kipią pokorą i są trafną diagnozą kondycji dzisiejszego człowieka, są niczym kadr z często niełatwego życia kapłana.
Neapolitańczyk – trwa jego proces beatyfikacyjny – nosił na ciele niewidzialne znaki męki Chrystusa. To do niego św. o. Pio kierował ludzi. „Idźcie do ojca Dolindo!” – odsyłał pielgrzymów kapucyn. A o. Dolindo wręczał im „Akt całkowitego oddania Jezusowi”. „Nie kombinuj nic, tylko módl się tak, jak Jezus prosi” – dodawał.
http://gosc.pl/doc/2258479.Jezu-Ty-sie-tym-zajmij