W czasie tegorocznego Marszu Niepodległości Ruchu Narodowego organizatorzy podjęli desperacką próbę namówienia manifestujących do zaśpiewania Roty.
Niestety – śpiewał tylko magnetofon.
Policja z pełnym zaangażowaniem i ofiarnością próbowała uspokoić młodzież, dla której samo pojawienie się sił porządkowych jest prowokacją. Najmniej pracy miała drużyna broniąca Pomnika Żołnierzy Radzieckich. Prawdopodobnie przez przeoczenie – w ogólnym zamieszaniu – nie został on zaatakowany.
Jako uczestnik i naoczny obserwator tych wydarzeń zaświadczam, że nie udało mi się dostrzec realnych wysiłków w celu zapewnienia spokoju podczas Marszu – zarówno ze strony Straży Marszu jak i Policji.Gdybym był bezstronnym świadkiem nie mającym żadnej wcześniejszej wiedzy pozwalającej na interpretację tego, co widziałem – uznałbym, że najwyraźniej obie strony nie były zainteresowane aby Marszowi nie towarzyszyła atmosfera zadymy i rozruchów. W mojej faktycznej kondycji nie jestem w stanie nic powiedzieć – nie rozumiem, o co tu chodzi.
Zapytałem spotkanych chłopaków ze Straży, czemu nie było ich na flankach wiecu, gdzie podczas przemówień zadymiarze ścierali się z Policją. Odpowiedzieli, że “marsz się już skończył”.
Czytam teraz wszystko co się pojawia w sieci.
Natknąłem się gdzieś na komentarz, w którym gość opowiada, że z kolei dziewczyna (Strażniczka) mówiła mu, że kopnął ją jakiś zadymiarz, który miał na sobie kurtkę red is bed…
Grube to nici, oj grube…
Co do realcji telewizyjnych, odbioru.
Ja zauważam światełko w tunelu. Mianowicie ludziska zakonotowały (nareszcie!), że zadymiarze nie byli uczestnikami Marszu. Byli jego przeciwnikami – cui prodest…
Pytanie tylko, czy się wysilą na tyle, żeby doszli do tego, kto to był. I zauważyli bierność, przychylność policmajstrów. Pewne opinie się już wymsknęły.
Przecież w zeszłym roku zadymiarze w kilku miejscach pobili Strażników.
Ale widziałem, co widziałem i nie jestem w stanie powiedzieć, że to na pewno najemni prowokatorzy.
Szczyli, zawodowych smyków, zwał jak zwał, kojarzę. Też byli na poprzednich Marszach.
Ale też widziałem i – powiedzmy – doświadczyłem innego gatunku chuliganów. Chadzających spokojnie w grupach. Rosłych, powyżej przepiasowych 1.85. Z kamizelkami taktycznymi pod skórzanymi kurtkami i w zielonych kominiarkach…
O to to.
Moja uwaga widziała ich mnóstwo, bo nastawiłam na nich radar.
W ogóle, poćwiczcie rożne rodzaje uwagi, przyjrzyjcie się jak szybko potraficie ją przestawiać. Moja babska uwaga działa jakby na kilku pasmach równocześnie, bo baby mają w mózgu inaczej, szerzej.
Winnicki mówi w wywiadzie, że Straż Marszu wraz z autobusami była blokowana na drogach i często dojeżdzała dopiero ma koniec. Ponadto straż nie ma uprawnień policji. Nie może nikogo zatrzymać, ani powstrzymać.