Dawno temu, gdy byłam jeszcze w liceum, jedną z moich ulubionych lektur była książka Grahama Greene’a “Nasz człowiek w Hawanie” /TUTAJ/. Przypomnę pokrótce, o co w niej chodziło. Anglik, mieszkający w Hawanie pod koniec rządów Batisty, handlował odkurzaczami. Dał się on zwerbować brytyjskiemu wywiadowi, z pobudek finansowych.
Nie miał jednak dostępu do żadnych informacji, więc zaczął je fabrykować. Układał fikcyjne listy swoich agentów, oraz wysyłał rysunki części zamiennych od odkurzaczy, przekonując, że to tajna broń. Gdy mistyfikacja wreszcie się wydała, wywiad zaproponował mu pracę w charakterze… instruktora.
Dwa dni temu gruchnęła wieść, że ABW zatrzymało rosyjskich szpiegów w Polsce, pracujących jakoby dla GRU. Jednym był oficer z MON, a drugim prawnik, Stanisław Szypowski, który szybko stał się Stanisławem Sz. Media mainstreamu zaczęły trąbić o wielkim sukcesie, natomiast prawica wyrażała sceptycyzm. Już przedwczoraj /17.10. 2014/ Mariusz Błaszczak, poseł PiS, powiedział:
“Zastanawiające jest to, że przez tyle lat w Polsce nie namierzono żadnego rosyjskiego szpiega. (…) Być może chodzi o przykrycie sprawy, o której Gazeta Polska pisała dwa dni temu, czyli tego, że honorowy konsul Rosji w Polsce trzyma w garści sieci informatyczne polskiego rządu.” /TUTAJ/.
Stanisław Żaryn zaś w portalu Wpolityce.pl /TUTAJ/ przypomniał poprzednie “sukcesy” ABW, czyli sprawę Brunona K., w której rzekomy spisek terrorystyczny okazał się dziełem funkcjonariuszy ABW oraz ujęcie “dżihadysty” przed Euro 2012. Okazał się on niepoczytalny. W tym samym dniu znany bloger MatkaKurka /Piotr Wielgucki/ napisał złośliwą notkę “Dwóch nagich szpiegów” /TUTAJ/. Najpierw szydził:
“Według legendy przed Bitwą pod Grunwaldem wielki mistrz zakonu krzyżackiego posłał Polakom dwa nagie miecze. Ta mityczna prowokacja sprzed sześciu wieków nie wyprowadziła z równowagi Władysława Jagiełły, a odpowiedź zapisała się w historii klęską prowokatorów. Wczoraj ruskie GRU podesłało nam dwóch nagich szpiegów i żadnej odpowiedzi spodziewać się nie należy, prowokacja w pełni się powiodła i kolejne upokorzenie nadwiślańskiej republiki również. Mimo wszystko nastąpił jakiś postęp, bo dostrzegam, że nawet bezkompromisowi krytycy spiskowych teorii dziejów, śmieją się w głos z sukcesu polskich służb.”.
Potem Wielgucki starał się wyjaśnić sytuację:
“Nie wiem o co w tym kabarecie chodzi, ale jeden logiczny scenariusz w mojej głowie sam się rysuje. ABW weszła na teren wojskowy, czyli mamy odpowiedź przegranych: Sienkiewicza, Tuska i służb, które do niedawna jakoś tam kontrolowali, na zwycięstwo wygranych – ludzi WSI, zatem patronat Bronisława Komorowskiego.”.
W sobotę, 18 października historia ta stała się jeszcze bardziej barwna. Oto TVN24 doniosła /patrz – /TUTAJ//:
“Kogo chcieli zwerbować Rosjanie? Na liście osób, znajdującej się w mieszkaniu Stanisława Sz., znajdują się dziennikarze, PR-owcy, eksperci i politycy. Z wiadomości, do jakich dotarł portal TVN24.pl wynika, że mogło chodzić także o znane i wpływowe postacie.
W znalezionych dokumentach znalazły się dokładne analizy, w których wykazywano, w jaki sposób można próbować werbować wyznaczone osoby. – (To) sylwetki znanych dziennikarzy, ale też polityków i ekspertów od energetyki. Niektóre nazwiska mroziły krew w żyłach – mówi portalowi członek sejmowej speckomisji.”.
Gdy to przeczytalam – przypomniał mi się bohater książki Greene’a. On też układał listy agentów. Ewaryst Fedorowicz zareagował na te wieści notką “Teatrzyk ABW” /TUTAJ/. Dziś /19.10/ natomiast w portalu Wpolityce.pl Jerzy Jachowicz opublikowal tekst “Szpieg – zepsute jajko” /TUTAJ/. Pisze w nim:
“Jeśli służby nagłaśniają fakt złapania, to znaczy, że albo są one amatorskie – czego nie powinniśmy zakładać albo, że chcą osiągnąć inny cel. W Polsce takim celem jest pochwalenie się przez same służby swoją sprawnością i skutecznością. Częstoekipie rządzącej zależy na pokazaniu sukcesu, albo władza próbuje przyciągnąć uwagę opinii publicznej rzekomymi sensacjami po to, aby przykryć sprawy, które są nie wygodne dla partii rządzącej.
Na razie z dużej chmury zrobiło się niezbyt deszczowo, bez grzmotów i piorunów. Złapany szpieg nie miał dostępu do super tajnych informacji natowskich, nie wiedział też, jaki nowy sprzęt wchodzi na wyposażenie polskiej armii, itp. Zajmował się sprawami kultury i wychowania w wojsku. Właściwie, to już po aferze. Media zostały w ręku z zepsutym jajkiem.”.
Moją obecną notkę zatytułowałam “Ich człowiek w Warszawie”. Kim jednak są “oni”? Według oficjalnej wersji jest to GRU. Wydaje mi sie to dość wątpliwe. Rosyjski wywiad wojskowy ma liczne wady, ale skrajna nieudolność się do nich nie zalicza. Bardziej prawdopodobne jest, że rosyjskich agentów udawali funkcjonariusze ABW, koledzy tych, którzy podawali się za terorystów w sprawie Brunona K.
Te mistyfikacje ABW, służące rozgrywkom z innymi tajnymi służbami, mogłyby być nawet zabawne, gdyby nie to, iż odbywają się kosztem obywateli łapanych w pułapki i skłanianych do popełniania przestępstw. Gdyby nie prowokacja ABW, Brunon K. nadal uczyłby chemii studentów – ku ich pożytkowi. Akcja ABW na pewno zaszkodziła zdrowiu “dżihadysty”. Mam wrażenie, że służby specjalne są powołane do czegoś innego.
Rozum pracownika służb jest tak popsuty, że sam siebie dezinformuje.