Ks. Stanisław Małkowski MARYJA VINCIT – NIEPOKALANA ZWYCIEŻY

Warszawska Gazeta 10 – 16 października 2014 r.

KOMENTARZ TYGODNIA

 

Ks. Stanisław Małkowski

MARYJA VINCIT – NIEPOKALANA ZWYCIĘŻY

 

W niedzielę 12 października usłyszymy, co mówi św. Paweł: „Umiem cierpieć biedę, umiem i obfitować (…), wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (Flp 4, 12n). Skoro św. Paweł wszystko może w Chrystusie, to tym bardziej Matka Najświętsza jako Wszechmoc Błagająca. Zarówno bieda, jak i bogactwo mogą odłączyć od Boga. W biedzie pojawia się pokusa zwątpienia i utraty nadziei: gdzie jest Bóg, dlaczego mi nie pomaga? W bogactwie natomiast powstaje przekonanie samowystarczalności: radzę sobie sam, Bóg nie jest mi potrzebny, zaspokaja mnie zadowolenie z posiadania, konsumowania i znaczenia. Wznieść się ponad zewnętrzne warunki złe lub dobre pozwala bezwarunkowa miłość Chrystusa, który wzbogaca nas swoim ubóstwem i posłuszeństwem woli Boga Ojca. Naśladował Chrystusa bł. ks. Jerzy trzymając się słów: „poznacie prawdę i ona was wyzwoli” oraz „nie daj się złu zwyciężyć, ale zło dobrem zwyciężaj”. Szukanie Boga w prawdzie, wolności i zwycięskim dobru pozwala zachować dystans wobec okoliczności życia, którym się już nie kłaniamy. Wznosimy nasze serca wraz z prorokiem Izajaszem ku górze, ku uczcie życia wiecznego, gdy „Bóg otrze łzy z każdego oblicza i odejmie hańbę od swojego ludu” (Iz 25,8). Hańbą było i jest karanie dobrych i nagradzanie złych, odbieranie nadziei, prowadzenie ludzi drogą do nikąd ku śmierci ducha i zaprzeczeniu sobie. To właśnie dzieje się w sposób instytucjonalny i zorganizowany w Polsce, gdy panuje kult pozorów, fałszywych obietnic oraz trwa totalna walka z prawdą. Ku uczcie życia wiecznego prowadzi uczta królewska, o której mówi w przypowieści Jezus (Mt 22, 1-14). Do uczty w niebie uzdalnia ofiara i uczta eucharystyczna na ziemi. Królem w przypowieści jest Bóg, synem króla jest Chrystus, sługami króla są Boży posłańcy, zaproszonymi – wszyscy ludzie, zaś uczta oznacza Nowe Przymierze jako zaślubiny Chrystusa z Oblubienicą – Kościołem. Wielu lekceważy Boże zaproszenie, woli swoimi sprawami się zająć, niektórzy zabijają sługi króla. Dopiero ci sprowadzeni z rozstajnych dróg wypełniają salę weselnej biesiady. Nie wystarczy jednak wejść, trzeba mieć strój weselny. Samo wejście do sali to tylko zewnętrzne przyznanie się do Kościoła. Natomiast nowa szata to stan żywej wiary, to pełna wspólnota z Królem – Chrystusem. Wyrzucenie na zewnątrz oniemiałego i nie odzianego jak trzeba oznacza wieczne potępienie tych, którzy wprawdzie byli powołani, ale nie zostali z własnej winy wybrani, bo nie skorzystali z daru łaski uświęcającej i uzdalniającej, aby godnie uczestniczyć w zaślubinach Baranka Bożego z odkupioną przez Niego ludzkością. Jest więc w tej przypowieści nie tylko obraz zła i dobra na rozstajnych drogach świata, ale również ukazana jest obecność ludzi złych i dobrych w biesiadnej sali Kościoła. Niech więc nas nie dziwi i nie gorszy to, że zasiadają w kościołach ludzie, którzy zewnętrznie wiarę wyznają, a swoim życiem i postępowaniem wierze przeczą. Chcą podobać się nam różni fałszywi katolicy, zajmujący wysokie stanowiska w państwie. I podobają się tym widzom ich poczynań, którzy wyłączają rozum i unikają prostego porównania słów i czynów, poprzestając na wrażeniach i emocjach. Zamiast myślenia pojawia się ocena według irracjonalnego kryterium: ktoś się podoba, a ktoś inny – nie. Wysiłek manipulatorów idzie właśnie w tym kierunku, aby podobali się źli, bo są atrakcyjni, mili i skuteczni, bo są ludźmi sukcesu, a nie podobali się dobrzy, bo są nudni, ograniczeni (skoro wiąże ich obiektywna prawda), ograniczający i przegrani. Rozrywkowe kłamstwo wydaje się ciekawsze od prawdy. Józef Mackiewicz powiada „tylko prawda jest ciekawa”. Po to jednak, żeby prawdy być ciekawym, trzeba uczynić trochę myślowego wysiłku. Bezmyślność chwilowo nic nie kosztuje. Wyrzucenie w ciemności zewnętrzne przychodzi nie od razu. A ciemności wewnętrzne można tymczasem zakamuflować. Wszystkie mroczne ideologie zła mają jakiś kamuflaż dobra. Tą metodą przecież posłużył się chytry wąż w Raju. Matka Najświętsza miażdży głowę węża. Ona swoją niepokalaną świętością poprzedziła pierwsze przyjście Chrystusa. Powtórne przyjście Chrystusa będzie poprzedzone przez różańcowe zwycięstwo Jej Niepokalanego Serca.

 

O autorze: Judyta