W maju 2010 r. napisałam notkę “Czy Rosja jest w stanie odbudować imperium?” /TUTAJ/, w której stwierdziłam:
“Sołżenicyn mądrze doradzał w swoim czasie władzom Rosji, aby dały sobie spokój z Azją i Kaukazem, a skupiły się na wzmacnianiu samej Rosji właściwej. Putin wybrał jednak coś dokładnie przeciwnego.
Rosji brakuje przede wszystkim ludzi i to od prostych chłopów /dziesiątki tysięcy opuszczonych wsi/ do wysokiej klasy specjalistów. W Polsce nie zdajemy sobie sprawy z efektów masowej ucieczki wykwalifikowanych kadr z Rosji na Zachód w latach 90-tych. Setki tysięcy osób wykształconych w Związku Sowieckim pracuje lub pracowało dla Zachodu zwiększając jego siłę. Niektórzy z nich zachowali związki z dawną ojczyzną, a nawet są jej agentami. Nie zmienia to jednak faktu, że ich praca wzbogaca kraje zachodnie.
Z pieniedzmi też nie jest wiele lepiej. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy: Rosja jest dziś tylko zapleczem surowcowym dla Europy Zachodniej. Nie potrafi się jednak z tym pogodzić i próbuje używać swoich zasobów jako narzędzia szantażu. Sama sobie utrudnia więc pełnienie tej roli.. Gdy zdarzy się, że chwilowa hossa na rynku surowców przyniesie jej większe zyski, to trwoni je na wojsko oraz imperialne ambicje, zamiast na wzmocnienie swej realnej siły.”.
No cóż, Rosja brnie dalej, a w tym roku posunęła się nawet do wojny z Ukrainą. Cieszy mnie, że przy tej okazji pojawił sie głos reprezentujący zbliżony do mojego punkt widzenia. Chodzi mi o artykuł Jacka Mateckiego “Rosyjska wojna o białego czlowieka. Putin wie, że można kupić wszystko z wyjątkiem obywatela” opublikowany sześć dni temu w portalu Wpolityce.pl /TUTAJ/. Matecki uważa iż:
“Już w tej chwili podstawowy cel tej wojny [Rosji z Ukrainą] jest bliski osiągnięcia i dziwić się należy, że umyka on wnikliwym nawet obserwatorom. Ten cel jest nie tylko rozmyty ale i dobrze zakamuflowany.
Operację poprzedziła drobiazgowa analiza potrzeb Rosji. Zrobiono listę, która wcale nie była długa, bowiem Rosji nie potrzeba zbyt wielu rzeczy. Właściwie ma wszystko, bo wszystko na tym świecie można kupić za pieniądze, które płyną szeroką strugą gazowymi i naftowymi rurociągami.
Jedyną rzeczą, której jej brakuje – pomijam „historyczne” ambicje Władimira Putina i mocarstwowe tęsknoty Rosjan – są ludzie. Liczba mieszkańców się zmniejsza. Procesy demograficzne mają to do siebie, że dają się prognozować i wiadomo jest, że trend ten będzie się utrzymywał.”.
Matecki porównał wyniki spisów powszechnych w Rosji z 2002 roku oraz z 2010. Okazało się, że liczba etnicznych Rosjan zmniejszyła się w okresie 8 lat o 4,8 milionów i wynosi obecnie nieco ponad 111 milionów. Liczba opuszczonych wsi wzrosła o 48% i wynosi już 19,4 tys. Najbardziej wyludniły się Daleki Wschód i Syberia.
Zdaniem Mateckiego jednym z głównych celów wojny z Ukraina jest poprawa tej sytuacji. Według niego:
“Pod koniec sierpnia Rosyjska Służba Imigracyjna poinformowała, że na terytorium Rosji przebywa 720 tysięcy uchodźców. Nie wszyscy dostaną status uchodźców i zasilą ludność Rosji. Lecz nie jest to zapewne koniec tej fali. O ile wzrośnie ludność Rosji na koniec tej operacji trudno oszacować. Jakkolwiek będzie, odsunie ona widmo katastrofy demograficznej.
Nastąpi wyhamowanie niekorzystnego trendu, co patrząc z punktu widzenia wieloletniej perspektywy demograficznej jest daleko ważniejsze niż sankcje gospodarcze, które i tak, wcześniej czy później się skończą. Wzrost liczby ludności jest ważniejszy niż niezaproszenie Putina na szczyt G7 i tym podobne banialuki. (…) Kiedy nadejdzie czas pogodzenia z Europą sankcje znikną jak zły sen, a „osiągniecia” wewnętrzne pozostaną. Tak więc powtórzmy jeszcze raz to, co powiedzieliśmy na początku. Sukcesem będzie realizacja celu głównego, który skryto za solidnym „szumem informacyjnym. Cele poboczne, zrealizowane nawet w dziesięciu procentach stanowią dodatkowy bonus. Z pewnością wyliczono w miliardach dolarów sumę strat, które można ponieść i nim pula się wyczerpie gra będzie trwała. Taki jest sens celów rozmytych.”.
Cieszy mnie to, iż Matecki tak bardzo podkreśla znaczenie procesów demograficznych. Sądzę jednak, że zamiary Putina były nieco inne. Liczył on na wywołanie wojny domowej na Ukrainie i przyłączenie do Rosji owych setek tysięcy tamtejszych Rosjan wraz z terytorium, na którym mieszkali. To jednak udało się w niewielkim stopniu.
Nie mogę się też zgodzić z autorem artykułu, że kryzys demograficzny Rosji jest częścią ogólnoświatowego zjawiska. Jest on częścią zapaści demograficznej europejskich krajów postkomunistycznych, która ostatnio dopadła też Polski. Ze wszystkich regionów świata, tylko na obszarze krajów, w których panował ustrój komunistyczny nastąpił w ciągu ostatnich 22 lat bezwzględny spadek liczby ludności o ponad 22 miliony /nie liczę tu byłego NRD, tam liczba ludności spadła z ok.17 do ok. 14 milionów/.
Ciekawe, że tego procesu nikt praktycznie nie zauważa. Ja pisałam o nim w kilku notkach, ostatnio w tekście “Demografia nie zna litości /TUTAJ/. Pod tym względem tzw. “transformacja ustrojowa” nie udała się w żadnym byłych krajów komunistycznych.
Dodaj komentarz