Szanowni Państwo.
Jak będzie?
Każdy z nas wie. Ale się głupio pyta. Jeszcze chwilkę słodko pośpijmy. Do zimy.
A potem.
Stanie się to samo co na Ukrajnie.
Bo i tam podobne nam baranki się snują. Życioklejki.
Kochające bat. Czekające go.
Detalicznie się sprawdza.
Właśnie podmienili jednych na drugich. Jak i u nich. Stare otwarcie.
Od pierwszych mrozów będzie nami nazat zarządzał dzielny krasnal. Nareszcie!
Wyprowadzi nas na kijowskie barykady. Na kasztanowym kocie. Może nawet w grzybim blasku. Jak silosy dopiszą.
Za nim murem będą stać wszystkie wiejskie dziadki. Każdy wyborca odnajdzie swoich bogów. Pomachają nam niebieskimi chusteczkami na drogę. Baby z wąsami będą rozdawać tęczowe goździki patriotycznym chłopcom.
Z alianckimi snickersami w kieszeniach pójdziem w jak zwykle sensowny bój. Za naszą i nienaszą!
A w zasoplonych wielkich płytach na zachód od Buga, matki będą rzęsiście opłakiwać tych, co już nigdy nie wrócą.
Listonoszy z zusem.
____________________
A tak poza tym to kupiłem 10 kilo cukru.
By osłodzić sobie własną stypę.
Karolu, będzie tak jak w Ap. Czyli spoko, tylko wytrzymać. ;-)
Czyli, że co, 10 kilo nie wystarczy?!
Ile zalecał Jan?
Tylko chleb. Eucharystyczny.
Według słynnego przepisu grunwaldzkiego (1410)po przeskalowaniu: 10 kg cukru, 25 l wody , 0.25kg drożdży (no chyba że się rąbnąłem w obliczeniach..) i po przedestylowaniu mamy PKWN czyli Polski Koniak Wyrabiany Nocą.
Poezja kwitnie, co wieszczy czas powrotu do normalności.
Zauważyliście, że wojna jest bardziej normalna niż to co mamy dziś? Cuda i wojny stawiają ludzi w prawdzie.
Boże, daj mi dziś wiarę, nadzieję i miłość.