Nie wolno mi tu nic skopiować, ale polecam piękne wpisy od 1023 do 1027
Dzienniczek można czytać online tutaj: http://www.faustyna.pl/Dzienniczek/dostep_chroniony_prawem_autorskim.pdf
lub pobrać jako .pdf tutaj: http://www.pojdzzamna.org.pl/images/stories/dzienniczek_swietej_siostry_faustyny_kowalskiej.pdf
…
Znalazłem jednak kopię bez Copyright:
1023 + Dziś otrzymałam pomarańcze, kiedy odeszła Siostra, pomyślałam sobie: zamiast umartwiać się i
pokutować w świętym Poście, to mam jeść pomarańczki? Przecież już mi trochę lepiej. — Wtem
usłyszałam głos w duszy: córko Moja, więcej Mi się podobasz, jeżeli z posłuszeństwa i z miłości ku
Mnie jesz pomarańcze, aniżelibyś z własnej woli pościła i umartwiała się. Dusza, która Mnie
bardzo kocha, musi, powinna żyć wolą Moją. Ja znam serce twoje, że ono się niczym nie
zadowoli, jedynie miłością Moją.
1024 + Nie umiałabym żyć bez Pana; w tym odosobnieniu Jezus mnie często odwiedza, poucza, uspokaja,
strofuje i upomina. Sam kształtuje serce moje według swych Boskich życzeń i upodobań, lecz zawsze
pełen miłosierdzia i dobroci; zlane są serca nasze w jedno.
1025 19.III.1937. Dziś połączyłam się z adoracją,492 która jest w naszym domu, lecz dusza moja była pełna
udręki i jakiś dziwny lęk przeszywał mi serce, ale dlatego podwoiłam swe modlitwy. Nagle ujrzałam
Boże spojrzenie w głąb swego serca.
1026 Kiedy zasiadłam do śniadania bardzo smacznego — rzekłam do Pana: dziękuję Ci za te dary, ale serce
moje kona z tęsknoty za Tobą i nic mi nie smakuje, co z Ziemi; pragnę pokarmu miłości Twojej.
1027 Dziś zostałam pociągnięta jakąś dziwną mocą do czynu,493 muszę się opierać temu pociągowi, bo
inaczej poszłabym natychmiast w tym kierunku.
ciekawe
mniesie zdaje ze idzie o to ze w ogole “do czynu”. sa aspekty gdy uwielbienie lepsze, a sa ze czyn
Chyba trzeba na to patrzeć w kontekście posłuszeństwa (“jedz pomarańcze”) i rozeznywania źródeł naszych natchnień.
Kiedy Bóg domaga się od nas – czynu, wyboru, słowa – wszystko jest jasne.
Ale kiedy to wychodzi od nas?
Aktywizm… ?
Mniesie zdaje, że to co powiedziales wlasnie zostalo powiedziane.
pomyślałam sobie: zamiast umartwiać się i
pokutować w świętym Poście, to mam jeść pomarańczki? Przecież już mi trochę lepiej.
Tu mamy zwrocenie się ku posłuszenstwu… Znaczy nie jakies kapralskie, spoko miłosne. Takie zwykle, zwyczajne nawet – post, znaczy ze post.
I dalej mamy wyajsnienie. więcej Mi się podobasz, jeżeli z posłuszeństwa i z miłości ku Mnie jesz pomarańcze, aniżelibyś z własnej woli pościła i umartwiała się i potwierdzenie. Mnie wychodzi z tego, że jeśli przestrzega się zasad samą myślą nawet, Jezus jest władny uznać to posłuszentwo – prosze zwrocic uwage na slowa “więcej Mi się podobasz”. Można pomyślec, że powiedział w nich “wiecej jesteś do Mnie podobna” w tym a tym, niz w tamtym (w jakimś swoim zdaniu). Własciwie z kontemplacji tego zdarzenia wynika maryjność i ją potwierdza. Odnajduję tu echo owego ” Oto ja służebnica Pańska” poprzedzone wszelako oczywistą “pomarańczą” wyrażona jako “jak mi sie to stanie, skoro nie znam męża?”.
Obłuda, że sama sobie odmówię, by się skatować dla Boga-ale czy on tego chce?
To też o aktywizmie.
Faustynka razem z Jezusem to przerobili i postawili na oczach wszystkich w Dzienniczku, by było dla tych co dzielą włosa jasne.
Jak więc mówię, że rzygam wami czasem, to sam Bóg mówił, że letnich wyrzyga.
Zastosowałam tu duży skrót, ale sens jest.
Rozwiń ;-)
Szacun za dostrzeżenie tej paraleli.
Które zdanie?
Byłbym daleki od zarucania obłudy Faustynie, w tym fragmencie przytoczonym. Ona po prostu chciał być posłuszna, zaś okoliczności zdały się pokusą. Na tyle silną, że miała wątpliwość – czego sie trzymać. Jezus… A nie. Zaraz. Zanim właśnie Jezus, to było To – Jej watpliwość. To jest taka prosta wątpliwosć, spójrz, codzienna – kiedy wszystko uzgadnioamy z Jego Wolą, z tym, co Jemu się bardziej podoba. I właśnie wtedy On wychodzi i mówi cos w stylu “spoko wodza, luzik – pasi mi ze sie do mnei *wpierw* zwracasz, niz do człowieka, czy do tego co wiesz, co umiesz, a nawet kim jesteś. zatem *dlatego* bardziej mi sie podobasz”. Bo do Mnie. Bóg – tak hojny w Swej Miłości, że stworzył Ciebie. Mnie się zdaje, że tu nie ma po stronie Fautyny obłudy jakiejś. Jest tylko proste przestrzeganie zasad(y). Jednak konfrotnacja tego pragnienia jej/ich przesztrzegania z okolicznościami i własnymi pragnieniami niejako… rodzi Boga. Bóg jest hojny. Ja nie. Ty nie. Asadow nie. Ty, ktokolwiek to czyta, też nie. Moje otwracie na Tę hojnosć polega na tym, że wszystko z Nim konsultuję. Wszystko. Pomarańczki tak samo, jak i tak samo post. To jest myslę właśnie ludzkie otwarcie. Bie jest tak, że Boga nie ma, że nie mówi, że jesteśmy nędzarzami bez perspektyw. Jest tak, że On Jest, a tylko trzeba uzgadniać każdą rzecz, która nam sie przydarza z Jego Wolą. To nie jest w koncu jakaś tam specjalnie skomplikowan wola. Ot tyle, żeby pojać Jego miłość. Nie widzę więc tu obłudy jakiejś, a tylko proste zwrócenie, spojrz, Ku Niemu – na poziomie wegetatywnym przszkadzają pomarańczki, podobnie jak męże, auta, podatki, kaska i jej brak, czy nadmiar, etc. Na poziomie miłości każda rzecz pomaga. Od Faustyki uczymy się postrzegać nie rzeczy, ale sposób w jaki można czy nawet należy ich używać, by Być W Komunii.
Pozdrawiam
Uprzedziłam twoje myśli i napisałam;
Uprzedziłam twoje myśli i napisałam;
Czy Bóg nie kocha każdego bo tak powiedział?