Mirosław Dakowski
za:
http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=13315&Itemid=100
Wydano komendę dla mediów: „Przełom, Prawda”- czyli Trójkątne Koło.
…Ale może jednak muszą zdjąć jedną łuskę z cebulki ?
1. Where is the Truth? Where is SHE?
W niedzielę 21 lipca w Dzienniku TV, od ćwierćwiecza zwanym dla niepoznaki „Wiadomości”, sporo i składnie mówiono o 45-tej rocznicy lotu Apollo 11. Pokazano na przykład flagę łopocącą jak na wietrze, a wskazano gawiedzi, że ruszanie w próżni drzewcem nie dałoby w efekcie takiego falowania. Pokazano podskoki astronauty, spowolnione oczywiście, bo to przy sześć razy mniejszym ciążeniu. Ale pył, piasek pod stopami jakby opadał ze znacznie większym przyspieszeniem. Dziwne cienie, pod różnymi kątami.
Nigdy o tym u siebie nie wspomniałem, choć ciekawe. Uważałem przez lata, że jeśli nawet zdjęcia z Apollo 11 z jakichś względów trzeba było dokręcić (wcześniej) w studio, to i tak późniejsze loty Apollo (12, 14-17)przywiozły tyle poza-ziemskich skał (duże dziesiątki kilogramów), że o jeden czy dwa filmiki nie warto mi było szczerbić szabli. Gdzieś około 1973-go pracowałem w grupie fizyków i luno-logów (bo nie można tego nazwać geologią..) , który to zespół nazwano prześmiewczo „Lunatic Asylum”.
W próbkach oliwinów i innych kryształów, ewidentnie poza ziemskich (koledzy- geolodzy by na pewno poznali podmianę) szukałem śladów dawnych, sprzed miliardów lat, rozszczepień SHE (Super Heavy Elements ). Na Ziemi nie mieliśmy tak starych kryształów, o wieku ponad czterech miliardów lat. Wszystko się tu przetopiło. A tam, w głębszych warstwach Luny, pierwotne, charakterystyczne reakcje rozszczepienia powinny się zarejestrować. SHE jednak nie znaleźliśmy.
Dopiero z czterdzieści lat później zsyntetyzowano przy użyciu zderzeń odpowiednich ciężkich jonów sporo izotopów i pierwiastków SHE. Żyją one ułamki sekund, czy sekundy, bo brak im neutronów. W tych wielkich, międzynarodowych zespołach fizyków ważnym współautorem jest Maciej Węgrzecki. Jego detektory umożliwiły identyfikację dużej ilości tych najcięższych izotopów. Znany jest za granicą, ale nie w Polsce, bo tu żurnaliści przepytują administratorów, nie odkrywców.
Do wyspy najstabilniejszych, długożyciowych SHE, której szukaliśmy w „Lunatic Asylum”, jeszcze daleko (z 20 neutronów).
2. GROM
Po „Dzienniku” tenże redaktor (lektor) rozmawiał w TVP3 z gen. Gromosławem Czempińskim – i na początek zapytał o pokazane przed chwilą z opóźnieniem czterech dekad, wątpliwości nt. Apollo 11. T. zw. „Gromek” stwierdził, że… początkowo uważał ten filmik z lądowania za nakręcony w studio (sic !), ale potem zmienił zdanie (z grubsza- jak ja). Oniemiałem. Takich rzeczy nie mówi się oficjalnie, w TV, o sojuszniku, o Stanach !
Dalej już było o Ukrainie i wojnie. Generał wyglądał na bardzo przestraszonego, nerwowego, jakby go do tej wypowiedzi zmuszono. Mówił o winie Putina (tak „wojna” jak i zestrzelenie MH17), ale otwarcie o przyszłej czy obecnej (sic!) „wojnie najemników”. Zachowywał się, jakby nakazano mu ostrożnie zdjąć jedną warstewkę z cebuli kłamstwa i dezinformacji, ale robił to z widocznym strachem. Czy mam rację, każdy zainteresowany może sobie zobaczyć: [Gen. Czempiński: ten konflikt powinien sięskończyć w tym roku . TVP3, 21.07, ok 20-tej]
Również zadziwia mnie, że wstrząsającym analogiom między wariantami wieści o tym „przerwanym locie MH17” a śledztwem w sprawie Zbrodni Smoleńskiej obecnie dzielnie zaprzecza już chyba tylko Lasek Smoleński i podobni propagandyści prostaccy. Zaś cała medialna orkiestra gra, jakby z innego klucza, a może chwilowo bez dyrygenta.
3. Zmiana dyrektyw
Ogólna dyrektywa nie brzmi już obecnie „Nic się nie stało”, lecz: „ Z dżungli medialnych kłamstw- luster i tak nie wyjdziecie !” Jakże się mylą! [to mój dydaktyczny smrodek].
Jeśli na przykład muszą pisać: „Waszyngton zna dokładnie przebieg katastrofy”, to przygotowują siebie/nas do medialnego ciosu, jakim będzie ujawnienie (film, zdjęcia satelitarne z NATO ?) „przebiegu katastrofy” z 10. 04. na Siewiernym. No bo jeśli znają…?
Stąd już niedaleko do mojej ulubionej obserwacji, że dwie wieże WTC zapadały się z przyspieszeniem g=1, czyli straciły spójność budowli równocześnie na całej wysokości. A wieża WTC 7 zawaliła się … dla towarzystwa, bez powodów fizycznych. Jest to test na umiejętność zauważenia oczywistości dla „strusia”, a test uczciwości dla analityka. Na co jest to test dla „zaangażowanego polityka” – niech każdy sam zdecyduje.
Już muszą do jeziora kłamstw bezczelnych dodać trochę prawd. A do nich przyczepić kilka prawd okrutnych, by na nie „strusie” uodpornić, zaś ilość hipotez zwiększyć. Tu przypomina się powiedzenie, że sprytny człowiek ( bo nie jest to „mądry”!) sadzi las, by ukryć liść.
Ale to jest tylko „mądrością etapu”. Sedno tkwi poniżej.
Kolisty trójkąt.
Jakiś Amerykanin przed laty wykonał przewrotne doświadczenie. Zapamiętałem je tak:
Pies dostawał miskę żarcia po pokazaniu mu KOŁA. A gdy pokazywano TRÓJKĄT, dostawał kopa, chyba elektrycznego. Pies przywykł, miał się dobrze. Z czasem, po tygodniach, Trójkąt tracił stopniowo swe kąty, zaokrąglał się. A
Koło deformowało się z trzech stron. Pies stawał się nerwowy, a gdy upodabnianie się postępowało dalej – przestał spać, jeść, wył, wreszcie zdechł.
Konwergencja czy zacieranie przeciwności, pomyślana jest właśnie w tym celu. Świetnie służy Planiście tak w przechodzeniu od kultury do post-modernizmu, dalej do anty- kultury . A może to post-modernizm temu służy.. Pies drapał, niech ktoś z socjologów napisze o tym habilitację. I poświęci ją tamtemu psu, z powyższego doświadczenia.
Co najgorsze i najgroźniejsze, ta budowa trójkątnego koła święci swe triumfy od pół wieku w Kościele, Jedynym Kościele. Dlatego to moderniści tak nienawidzą świętego Iñigo i jego „ĆWICZEŃ Duchownych”, dlatego tak postępowo deformują Rekolekcje Ignacjańskie. Tam, to jest w prawdziwych Rekolekcjach Ignacjańskich uczymy się, że są tylko dwa sztandary: Jezusa Chrystusa i Jego przeciwnika. Pisujemy o tym gdzie indziej. Ta wiedza uodparnia na ataki.
A teraz – wrogowie brutalnie stosują starą zasadę trójkątnego koła w me®diach . Widocznie uznali, że już czas, by pies wył – i zdychał. W konwulsjach.
Ale diagnoza to połowa wyleczenia ..
Stąd ta notka.
Dziękuję. Pouczający tekst. A ten akapit jest wyborny:
Ciekawe ilu polityków w Polsce ma odwagę zaliczyć ten test.
Tę powolną zmianę do post-modernizmu, a właściwie do nihilizmu x.prof. Guz ilustruje problemem przesuwanej szafy. Już nie pamiętam dokładnie, ale idea jest taka, że mąż nie zgadzał się na przesunięcie szafy w pobliże okna, więc żona zaczęła sama popychać ją po centymetrze co jakiś czas. Gdy po jakimś czasie szafa była pod oknem, mąż nie powiedział ani słowa, bo nawet nie zorientował się, że coś się zmieniło.
Na dyskusji panelowej, której byłem widzem, to Jan Pospieszalski dał przykład z przesuwaniem szafy, a ks. Guz ze śmiechem powiedział, że w postmoderniźmie już nie ma szafy ani pokju, męża i żony. Wszystko ginie w totalnej negacji wszystkiego.
Tak jest w postmodernizmie, tyle że modernizm pochodzi od Lutra, nie od Soboru II.
Dakowski też się wziął na te bajki, bo to fizyk.
Kiedyś jeden prof. matematyki poprosił bym mu udowodniła że moja rzeźba jest dziełem sztuki, bo przecież ”w matematyce wszystko da się udowodnić”. Może niektórych ścisłowców nie zdziwi to żądanie, ale dla artysty jest absurdalne- to tak jakby kazać komuś napisać krótki dowód na istnienie Boga, albo miłości.
Są ludzie, którzy do ducha Kościoła przykładają metodologię nauk przyrodniczych, bo przecież skoro proporcje promienia okręgu do jego długości są stałe, to nauka i liturgia Kościoła mają tworzyć zbiór stałych reguł i metod do nauczenia się i wdrażania, i nie ma tu miejsca na żadne interpretacje.
http://www.ekspedyt.org/circ/2014/07/23/27428_inteligentny-projekt.html
I człowiek to jednak nie pies.
Proszę o objaśnienie:
Co jest tą bajką na która się dał nabrać profesor?
To, że w Kościele mamy teraz tryumf modernizmu?
Czy też to, że SW II na ten tryumf pozwolił?
A może to, że modernizm jest be?
A co do związków sztuki z matematyką.
Oczywiście matematyczne udowadnianie, że coś jest dziełem sztuki, to bezsens, ale z drugiej strony wiele efektów otrzymanych matematycznie robi wrażenie jakby były dziełami sztuki.
Zastrzega się Pani, że:
“I człowiek to jednak nie pies.”
Czy che Pani przez to powiedzieć, że dezorientacja wywołana medialnymi manipulacjami nie powoduje chorób psychicznych u ludzi?
A ja się obawiam, ze ludzka psychika jako bardziej skomplikowana łatwiej ulega zaburzeniu, rozregulowaniu. Sądzę też, że takim oddziaływaniom, z myślą o takiego właśnie skutku spowodowaniu, jesteśmy poddawani świadomie i celowo. To właśnie jest jedną z głównych myśli powyższego tekstu.
Czy to do Pani nie dotarło?
Czy też celowo próbuje Pani wymowę tekstu rozmazać?
Panie Jacku.
Ja nic nie muszę Panu tłumaczyć. Nie muszę i nie chce misie.
Może Pan nie przyjąć mojej odpowiedzi, pominąć ją, lub zastanowić się nad nią przez kilka dni, albo tygodni. Ja z niektórymi sprawami lata chodzę.
Odpowiedź przyjmuję w całości i całkowicie. Najbardziej podoba mi się, że jest tam o misiach.
Jak to wszystko inne zrozumiałem i co sobie pomyślałem nie będę tu pisał, bo ja też nie muszę.
Dziękuję Pani serdecznie za to, że tym razem dyskusja nie była zbyt długa i w dodatku niezbyt zacięta, a raczej łagodna.
Serdeczności.