W niedzielę, 20.07.2014 opublikowałam artykuł “Hamas, czyli trupy cywilów jako narzędzie propagandy” /TUTAJ/ w którym opisywałam taktykę walki stosowaną przez rządzący w Strefie Gazy Hamas. Od niedzieli sytuacja na froncie trochę się zmieniła.
Nabrała rozpędu ofensywa lądowa Izraela, co skutkowalo zwiększeniem się ilości ofiar wśród żołnierzy obu stron. Według danych z dzisiejszego /23.07/ poranka /patrz Reuters – /TUTAJ// zginęlo 29 żołnierzy izraelskich i 210 bojowników Hamasu. Ogółem straty Izraela to 31 zabitych, a Palestyńczyków – ok. 630, licząc od początku obecnych starć, czyli od 7/8.07.2014.
Hamas wciąż wystrzeliwuje swe rakiety na Izrael, było ich już ponad 1600. Niektóre spadają w pobliżu lotniska w Tel-Awiwie, co spowodowało wstrzymanie lotow do Izraela przez wiele linii lotniczych. Trwaja zabiegi dyplomatyczne mające doprowadzić do zawieszenia broni. Nie przyniosły one, jak na razie, żadnych efektów.
Dlaczego jednak akurat teraz, w lipcu 2014 wybuchła otwarta wojna? Józef Darski sugerował działalność agentury rosyjskiej pragnącej odwrócić uwagę od Ukrainy. Hamas musiał mieć jednak swe własne powody, by nagle zacząć ostrzał Izraela na tak wielką skalę. Znalazłam ostatnio dwa artykuły próbujące to wyjaśnić. Pierwszy to tekst Jana Rokity “Zarządzanie wojną” z numeru 30/2014 tygodnika “W Sieci”. Jego fotokopia znajduje się na stronie e-kiosku /TUTAJ/. Należy ją tylko co najmniej pięciokrotnie powiększyć i można czytać.
Drugim artykułem jest “The Hamas strategy in Gaza – Other Views” pióra Fridy Ghitis opublikowany we wtorek 22.07.2014 w “Miami Herald” /TUTAJ/. Zacznijmy od Jana Rokity. Stwierdza on, że w Strefie Gazy kontrolę nad instalacjami wojskowymi sprawują Hamas oraz Islamski Dżihad. Odkąd w 2006 Izrael wycofal się z Gazy, otaczając miasto murem, obie te organizacje za zasadniczy cel swej polityki uznały ostrzeliwanie izraelskich miast, by wzbudzic popłoch i zabić jak najwiecej Izraelczyków.
Izrael chce pozbawić Palestyńczyków mozliwości prowadzenia tego ostrzału. Obecna ofensywa Izraela to juz trzecia taka próba. Poprzednie miały miejsce w 2008/2009 oraz w 2012. Spowodowały one śmierć ponad dwóch tysięcy Palestyńczyków i duże zniszczenia. Mimo to, jak szacowała armia izraelska, Hamas i Dzihad dysponowały w lipcu 2014 prawie 11 tys. pocisków i rozległą siecią instalacji wojskowych.
Żadna ze stron nie jest w stanie osiągnąć swych celów. Hamas i Dżihad nie potrafią skutecznie zagrozić izraelskim miastom, a Izrael nie jest w stanie rozbroić tych dwóch organizacji. Jak pisze Rokita: ” Izraelskiego premiera spotkała ostra krytyka w zachodnich mediach, gdy uznał, iż kwestia Palestyńczyków i Gazy to w istocie problem jak najefektywniejszego zarządzania nieustanną wojna”. I dalej: “Na tym właśnie polega istota stałego fragmentu gry: musi się on po prostu powtarzać co jakiś czas.”.
Jedyną drogę wyjścia z tego impasu widzi Rokita w dalszym zaostrzeniu konfliktu. Według niego Izrael zawsze może podjać zmasowaną ofensywę na Strefę Gazy, a Palestyńczycy – wywołać falę zamachów terrorystycznych na całym świecie. Rokita stwierdza na koniec: “Nie jest dotąd jasne, czy którakolwiek ze stron zdecyduje się na takie przełamanie obecnych reguł gry”.
Frida Ghitis w “Miami Herald” zwraca uwagę na trudną obecnie sytuacje Hamasu. Zaczyna od stwierdzenie, że przywódcy Hamasu zdaja sobie doskonale sprawe z tego, że nie są w stanie pokonac Izraela w otwartej militarnej konfrontacji. Prowokują jednak starcia, gdyż Hamas znalazł sie obecnie w katastrofalnej sytuacji.
Podczas “arabskiej wiosny” postawił bowiem na Bractwo Muzułmańskie, zrażając do siebie dotychczasowych sojuszników, takich jak reżim Asada w Syrii. Co wiecej, w zeszlym roku generał Al-Sisi dokonał wojskowego zamachu stanu w Egipcie, zaprowadzajac tam dyktaturę wojskową /bardziej represyjną niż poprzednia – Mubaraka/. Zdelegalizowal on i rozbił Bractwo Muzułmańskie. W efekcie armia egipska nie tylko zablokowała granicę Egiptu ze strefą Gazy, ale zniszczyla tunele przemytnicze, zalewając je przedtem fekaliami.
W ten sposób Hamas znalazł się nagle po przegranej stronie i utracił popularnośc w państwach muzułmańskich. Popierają go jeszcze tylko Katar i Turcja. Walka z Izraelem ma więc być sposobem na odzyskanie przez Hamas dawnego znaczenia. Tyle Frida Ghitis.
Możliwe, iż obecna wojna w Gazie jest bezpośrednim skutkiem zamachu stanu w Egipcie sprzed dokładnie jednego roku.
Konflikt rozpoczął się nie teraz, tylko podczas igrzysk – w czasie Mundialu, żeby odwrócić uwagę opinii społecznej.
http://www.globalresearch.ca/israeli-war-crime-video-shows-sniper-killing-of-wounded-gaza-civilian/5392489
Ten artykuł dowodzi, że snajperzy izraelscy strzelają do rannych cywilów.
Nie po raz pierwszy, bo tak nawet do dzieci strzelali:
http://www.rense.com/general53/rising.htm
http://palestyna.files.wordpress.com/2010/03/shot-gaza-child.jpg
To fragment mojej poprzedniej notki na ten temat, linkowanej wyżej:
“Drugą , może nawet ważniejszą, przyczyną jest propaganda. Hamas prowadzi tu wyjątkowo cyniczną grę. Jego dowódcy doskonale przecież wiedzą, że Izrael ma świetną obronę przeciwrakietową i te 1300 pocisków nie zrobi mu krzywdy. Cały ten ostrzał jest nieskuteczny. Z drugiej jednak strony, Izrael nie może go tolerować i nie odpowiedzieć na niego. Chodzi właśnie o to, by zmusić Izrael do odwetu i do zabicia przy okazji możliwie wielkiej liczby palestyńskich cywilów. Najlepiej oczywiście, by były to małe dzieci. To ich trupki robią największe wrażenie w mediach.”.
Pani Elig, zgodzę się, że to jest dobre zdjęcie propagandowe i napędza machinę. Proszę mi jednak wytłumaczyć, bo nadal nie rozumiem, jak ci źli Palestyńczycy zmusili dobrego Żyda ze snajperskim karabinem w ręku do zastrzelenia tego dziecka. Gdyby snajper nie strzelał, nie byłoby zdjęcia, nie byłoby propagandy, dziecko by sobie żyło, a my nie tracilibyśmy czasu na tę dyskusję.
Nikt nie musiał go zmuszać. Mógł on na przykład strzelać do obsługi wyrzutni rakietowej. którą celowo umieszczono w pobliżu miejsca, gdzie mieszkały, uczyły lub bawiły się dzieci. Stały się one przypadkowymi ofiarami walk.
Tak, a ten chłopiec (zdjęcie bodajże z 2010) dostał na wszelki wypadek drugą kulkę, bo Izraelski żołnierz (pewnie snajper) kierował się dobrem własnej ojczyzny. Dajcie ludzie spokój…
Ciekawe, co Pani powie na odwrotną hipotezę. To Izrael zmusza Hamas do ostrzału swojego terytorium, żeby móc w mediach na całym świecie pokazywać, jaki jest zagrożony ze strony Palestyńczyków. Dzięki temu jego zbrojne interwencje w Gazie, śmierć cywilów i zajmowanie kolejnych terenów znajdują usprawiedliwienie w oczach opinii publicznej. Jak sama Pani zauważyła, ten ostrzał Hamasu jest nieskuteczny, bo Izrael dysponuje absolutnie topową technologią wojskową, więc największym skutkiem tych ataków jest rozgłos w mediach. Ja mogę uzasadnić, jak Hamas jest “zmuszany” przez Izrael. Izraelski Mossad to nie są chłopcy z placu broni, więc stawiam dolary przeciwko orzechom, że duży procent przywódców Hamasu to są agenci Izraela, więc akcje zaczepne Hamasu mogą być inicjowane i kontrolowane przez Izrael. Rosyjska agentura w Palestynie też pewnie nie śpi, ale Rosja nie jest głównym beneficjentem tego, co dzieje się w Gazie.
Jest tak, jak mówisz, Poruszycielu:
// Two thirds of the 621 children (two thirds under 15 years) killed at checkpoints, in the street, on the way to school, in their homes, died from small arms fire, directed in over half of cases to the head, neck and chest—the sniper’s wound. Clearly, soldiers are routinely authorised to shoot to kill children in situations of minimal or no threat. These statistics attract far less publicity than suicide bombings, atrocious though these are too.//
http://www.bmj.com/content/329/7471/924.full?maxtoshow=&HITS=10&hits=10&RESULTFORMAT=&fulltext=Derek+Summerfield+Palestine&searchid=1&FIRSTINDEX=0&resourcetype=HWCIT
Oznacza to bowiem, co podkreślam, że Izraelowi zależy na działaniach Hamasu. Niewiele się na tych aktach terroryzmu (Hamasu) traci, a wiele zyskuje – bo można “efektywnie zarządzać bezustanną wojną” i wywoływać akty terroru na Palestyńczykach, prowadzące do ich wysiedlania. Akty terroru – takie jak zestrzelenie ponad 400 dzieci przez izraelskich snajperów, o których mowa powyżej, generują po prostu dużą ilość chętnych podwładnych w Hamasie, “bojowników o wolność”, gotowych mścić się na Izraelu.
Ta hipoteza jest najbardziej prawdopodobna. Jakie sa powody, by tego nie widzieć?
Oto dane dotyczące strat/zysków po obu stronach przez wiele lat:
http://www.ifamericansknew.org/
Tutaj rzetelne i udokumentowane informacje o izraelskich aktach terroru i zbrodniach wojennych:
http://www.duncanmcfarlane.org/Israel-Palestine/notdemocratsversusterrorists/#_ftn11
Bardzo dobre zestawienie.
Izrael MIAŁ już kiedyś terytorium Gazy. Zrezygnował z niego w ramach akcji “wojna za pokój” i wycofał się w latach 2005-2006. Dało to niestety efekty odwrotne do zamierzonych. Izrael NIE ma żadnego interesu w ostrzeliwaniu swego terytorium rakietami, nawet takimi niskiej jakości.
Izrael nie ma, ale siły w Izraelu, którym zależy na podtrzymywaniu konfliktu – jak najbardziej.
Nie da się dojśc do żadnych mądrych wnioskow, jeśli państwa traktuje się jako monolity o jednej woli, etyce, wiedzy i dążeniach.
Właśnie. Ile tam interesów różnych mocarstw za tym stoi trudno powiedzieć.
Izrael nie jest tak suwerennym państwem jakby się nam zdawało, podobnie jak Polska. To samo z Palestyną-Hamas powołało do istnienia CIA.
Obawiam się, że może być jedynym suwerennym państwem na świecie.
To “mocarstwa” nie są tak suwerenne, jakby się “nam” zdawało.
A nie ma długów wdzięczności wobec Ameryki? (Kongresu, banków, lobby naftowych, prezydenta, podatnika).
Według mnie – ma. Ale według nich – mogą nie mieć, bo wszystkie dolary zostały wypożyczone USA przez kilka żydowskich rodzin bankierskich.
Obawiam się, że to, że na wartość tych papierków harują całe pokolenia różnobarwnych niewolników spełnia ich definicję sprawiedliwości.
To są suwerenni, czy nie? W Ameryce podnoszą się głosy poważnych polityków by przestać finansować Izrael. W tym sęk, że Ameryka ma interes trzymać rękę na pulsie w tym rejonie, bo realizuje geostrategiczną koncepcję Brzezińskiego.
Izrael więc korzysta, ale i płaci bezpieczeństwem, bo jest postrzegany jako placówka militarna Ameryki. To są naczynia połączone.
Jak chcemy trzymać z Ameryką, oznacza to automatyczną zgodę na militarny sojusz w obronie Izraela- ja nie mówię, że misie to podoba.
Uważam, że globalizm to szkodliwa doktryna, bo wplątuje państwa i narody w tak idiotyczne awantury.
Jaka Ameryka? Kontynent? Polacy z Chicago? Idianie Navaho?
No i bardzo się z tego cieszę, ale mam taką samą prośbę do Ciebie jak do Poruszyciela: nie dyskutujmy “z kim chcemy trzymać”, dopóki sami niczego nie trzymamy, a sami jesteśmy trzymani jako rezerwuar taniej siły roboczej przez protektorat izraelski pod niemiecko-rosyjskim zarządem powierniczym.
My – Naród Polski – trzymajmy z Panem Bogiem, czyli na Ziemii – z Watykanem, jak słusznie gdzie indziej napisałaś.
Więcej tu;
http://www.prisonplanet.pl/multimedia/loose_change_finall_cut,p49279256
Ja z nikim nie trzymam tu na ziemii, tylko przedstawiam jak sprawa wygląda, dla studiositas.
Duch mój zaś trzyma z Watykanem.
Dlaczego przyjmować język i definicje od materialistów, waspów, neokonów?
To jak próbować zatrutego jabłka, wiedząc, jaką truciznę do niego wstrzyknięto.
Co znowuż?
Gdzie zgrzeszyłam?
Co do Brzezińskiego mówię jak jest i zaznaczam, że misie to nie podoba.
A że analizuję ruchy wroga, to co w tym złego? Tylko studiositas.
Jak spotkam na swojej drodze polityka, albo masona, przynajmniej wiem co mu napyskować, bo znam dobrze co chce mi powiedzieć.
Wiesz, co – chyba rzeczywiście się jakiś czepialski zrobiłem.
W tym zdaniu – Ameryka ma interes trzymać rękę na pulsie w tym rejonie, bo realizuje geostrategiczną koncepcję Brzezińskiego. – usłyszałem fałsz, mieć interes = mieć korzyść, a czy korzystne jest dla Amerykanów doprowadzać pół świata do cierpienia, dla zapewnienia sobie prymatu w geopolityce?
Ja wiem, że Ty tak nie uważasz, ale moim zdaniem tak to zdanie można odczytać.
Wolałbym, byśmy mówili prostym, jednoznacznym językiem.
Dla Ciebie to skrót myślowy, ale powszechne jest generalizowanie: “interes Żydów”, “interes Izraela”, “interes Hamasu”, “interes Palestyńczyków”, a przecież dla wszystkich ludzi liczy się tylko jedno: czy ich rodziny będą żyć w pokoju i czy ich imiona znajdą się w Księdze Królestwa Niebieskiego.
To co w mediach nazywa się “interesem Rosji”, “interesem UE” to jest kit; rozciąganie definicji tworzonych przez chorych megalomanów na całe narody.
Jak mówimy o polityce, mówimy o państwach, więc Ameryce, Rosji.
Kiedy zaś mówimy o narodach, Polacy, Rosjanie, żydzi
to mówimy o duchu narodów w kontekście ich historii i mentalności cywilizacyjnej którą określił najlepiej Koneczny.
Interesem narodów jest dobro, choć różnie je rozumieją, bo przez pryzmat fałszywej lub prawdziwej wiary.
Interesem zaś rządów państw, jest albo rozbój, jeśli to mocarstwa, albo jeśli państwa są małe samoobrona, ‘cichosiedzenie’ pod parasolem mocarstwa sojusznika.
Pęknięcie między wolą władzy a wolą narodów stało się możliwe w złych ustrojach władzy, szczególnie w demokracji.
Jeśli nie będziemy mieli jednego precyzyjnego języka, to nie będzie między nami rozumienia.
Mnie uczono w domu i na studiach precyzji w używaniu języka.
Powstaje pytanie do narodów;- Kto cię wiedzie i czego chce?
Mnie precyzji w Twoich poprzednich wypowiedziach właśnie zabrakło. Bez tego dopowiedzenia – jak rozumiesz interes państw i narodów – ciężko było zrozumieć, co masz na myśli.
To ty miałeś coś do zrobienia, nie ja.
Ile już lat odwalam za ciebie robotę?
Zrezygnowałam z myśli o studiach matematycznych bo mi moja nauczycielka powiedziała, że po tych studiach kobietę nawet wybitną czeka zawód nauczyciela.
W sumie, ty robisz co innego-niepotrzebnie się czepiam.
First international congress of the Jewish Renaissance Movement in Poland, Yael Bartana (1-50/86)
AND EUROPE WILL BE STUNNED
First International Congress of the Jewish Renaissance Movement in Poland (JRMiP)
Venue: Hebbel am Ufer – HAU 1, May 11–13, 2012
The Jewish Renaissance Movement in Poland (JRMiP) calls for the return of 3,300,000 Jews to Poland in order to re-establish the annihilated Jewish community. The movement was initiated by Israeli-born artist Yael Bartana in 2007 and has since spread internationally. It aims to create an atmosphere for a Jewish appearance in Europe. The Jews of today are not the same people who were expelled from Europe—the Europeans of today are not the ones responsible for the ethnic cleansing. This may be the appropriate time to unite again—and change Europe and Israel for the better.
The JRMiP is a response to these times of crisis, when faith has been exhausted and old utopias have failed.
http://artmuseum.pl/en/archiwum/archiwum-7-berlin-biennale/1863
Z czym misie kojarzy to kojarzy?
Emilka właśnie wlazła na dziadka usiłującego się zdrzemnąć i rozpostarła mu na głowie ścierkę (w kolorach Izraela zresztą). Dziadek protestuje, że mu gorąco, a Emilka mówi do siebie ”gadająca ścierka” i nakręca pozytywkę z bożonarodzeniową melodią ‘jingle bell’.
Jak zaprzestać jej wychowywania, wyrośnie taki happener.
Ta rewolucja kulturowa (po seksualnej) ma żródło w Nie-Bogu. Wszystkim się wydaje, że są dziećmi i mogą robić wszystko. Pytanie tylko-czyimi dziećmi są.
Tata naszej Emilki też jest daleko.
1. Nie piszemy tu tylko do siebie wzajem. Jestem dla Ciebie tylko pretekstem, byś napisała coś, co komuś jest akurat potrzebne do naprawienia jakiegoś błędu w jego rozumieniu świata.
2. W tych czasach, kiedy atak na człowieka przeprowadza się za pomocą rozchwiania, zrelatywizowania lub oderwania od rzeczywistości pojęć – nie wystrczy usiąść w wieży z kości słoniowej swojej ksobnej doskonałości, ale trzeba mówić tak, aby mimo pogubienia świata być dobrze zrozumianym.
Bardzo pięknie wychodzi to Czarnej Limuzynie.
Bardzo łatwo zgodzić się z czymś co jest oczywiste.
Ja jestem od tej brudniejszej roboty.
Jeszcze raz
Skoro ci zabrakło zapytaj sam siebie, czy precyzyjnie rozumiesz język.
Jak mogłam lepiej napisać to zdanie ?
Ameryka ma interes trzymać rękę na pulsie w tym rejonie,
Nie znasz doktryny amerykańskiej polityki mocarstwowej to twoja, nie moja niedoskonałość. Zakładałam, że ci którzy latami obserwują politykę takie proste rzeczy wiedzą.
Limuzyna pisze;
Między bajki dla naiwnych trzeba włożyć konieczność sojuszu polsko-żydowskiego przeciw Arabom, motywowanego argumentem przynależności do tej samej „zachodniej cywilizacji”. Cywilizacja łacińska i żydowska to dwie różne cywilizacje i dwie różne opcje widzenia świata i ludzi, nie do pogodzenia i zjednoczenia.
Nie ma nikogo kto się z tym nie zgodzi. Wystarczy więc na tym poprzestać i być zadowolonym, tyle, że jest niestety ciąg dalszy, bo to oznacza odrzucenie przez Polskę doktryny obronnej Ameryki, i dobrze, powiemy, ale tu też mamy ciąg dalszy, bo skoro tak, to nie możemy się spodziewać, że kiedy wejdzie tu Rosja, Ameryka kiwnie palcem ( Ameryka to oczywiście rząd USA z jego doktryną militarną), i dobrze, powiemy, ale to skutkuje znowu tym, że musimy sobie uświadomić że proponujemy Polakom całkowitą samotność i bezbronność, więc w razie agresji czeka nas śmierć z wyboru, i dobrze, ale tu trzeba by większość narodu (elit na razie nie mamy) świadomie zgodziła się na męczeńską śmierć w imię swoich ideałów. Pytanie, czy Polacy są na to gotowi i jak ich o to zapytać?
Jesteś gotowy? Masz pewność, że wyjdziesz z polską flagą przed czołgi i powiesz -”jestem gotowy na śmierć”?
Jeśli dywagujemy, proponujemy jakąś drogę w rozmowie np. na spotkaniu z politykami, musimy mieć gotowe odpowiedzi. Wszystkie.
Nie wiem, czy słusznie zakładasz uniwersalność Twoich definicji, o tych:
Kiedy je podałaś, wszystko stało się jasne. Podejrzewam, że nie tylko dla mnie.
W sumie drobiazg.
No wiesz, nie przypuszczałam, że jesteś tak ubogi duchem.
Pamiętasz występ śmiesznego pastora o różnicach między mózgiem kobiety i mężczyzny?
U ciebie wszystkie komórki pamięci są ze zobą powiązane, dlatego wszystko jest w kontekście wszystkiego i jeśli coś jest niejasne w jedej Twojej wypowiedzi, to można według Ciebie znaleźć klucz do tego w całej historii Twoich wpisów.
Dla mnie – upraszczając – każdy komentarz jest oddzielnym pudełeczkiem, z niczym nie powiązanym. Ma to dla mnie pewien urok, bo z każdą wymianą zdań poznaję Cię jakby na nowo. Niczego nie zakładam i nie narzucam Ci żadnego bagażu przeszłych spotkań i rozmów (tu poleciałem w idealizację, wybacz mi, że tak mocno to przerysowałem) – na Ciebie jednak – dla konsystencji (nie wiem czy to dobre słowo, ale chwilowo nie mam lepszego) mojego procesu dochodzenia do rozumienia Cię, nakłada to niespodziewane dla Ciebie rygory dotyczące jasności formułowania zdań, definiowania pojęć (za każdym razem) – itd.
Bardzo – podkreślam – bardzo to w swoim opisie przerysowałem, ale chciałem pokazać jakie czynniki według mnie wpływają na to niezrozumienie (moje Ciebie i Twoje mnie).
No nie :)
A jak rozumiesz “ubogi duchem”?
Znalazłem w matusz.pl takie dwa tłumaczenia:
Ja tym razem nie odwołuję się do tego co napisałam wcześniej gdzieś tam, ale do elementarnej wiedzy ogólnej, więc do twoich pudełeczek. Skąd mam wiedzieć co gdzie trzymasz w twoich szafach?- że większość pudełek tam jest pusta, bądź zawartość jest powywalana i upchana gdzie indziej?
Pomyśl sam,- czy to co napisałam nie jest oczywiste dla każdego uporządkowanego rozumu?
Ubogi duchem to ten kto wie że jest niewystarczalny i dlatego otwiera się na zewnątrz.
Ci którzy są przekonani że mają, nie umieją wziąć, to blokuje rozwój.
Pomyślałem, i to intensywnie, bo szanuję Twój czas (być może wbrew pozorom), i uważam, że nie – nie musi być to oczywiste dla każdego uporządkowanego rozumu, co więcej – założenie, że piszemy tutaj wyłącznie dla uporządkowanych rozumów jest błędne, bo nie mamy kontroli kto to czyta – nie zamykamy naszego formum przed publicznym widokiem, a nawet chyba przyświeca nam (mnie – zuchwale) jakiś cel dydaktyczny w tym otwartym dyskursowaniu.
Wracam do pierwszej części – czy takie zwroty jak “interes państwa”, “interes rządu” są realistyczne, czy idealistyczne?
Państwa, rządy to byty umowne, myślne, za którymi kryją się ludzie i historia – w różnych proporcjach i ujęciach – zależnie (m.in.) od tego, jak bardzo (nie)doskonale uporządkowany jest czyjś umysł.
Owszem, te pojęcia mogą – jako pewne skróty myślowe – być pomocne w formułowaniu myśli, pozwalając na większą zwięzłość wypowiedzi, jednak, czy może tu być mowa o jednoznaczności?
Albo inaczej, czy uporządkowanie rozumu – w ogólności, w naszym Narodzie, na tym tu forum – jest sprawą zero-jedynkową? Chyba nie, dlatego język realizmu filozoficznego dzięki swojej rygorystycznej prostocie i ostrości widzenia bytów jest tak dogodny w prowadzeniu dyskusji: tu nie ma miejsca na “własne rozumienie”, “własne definicje” – zawsze wracamy – możemy i staramy się – do bytu – jaki on jest, a nie – jak go sobie przedstawiamy, jak wyobrażamy sobie jego wewnętrzne procesy, siły, którym podlega.
Byty wymyślone pokornie zostają wtedy za drzwiami, jako zbędne.
Państwo to ustrój władzy. Teraz na całym świecie panuje filozofia idealizmu niemieckiego, wyjątkiem są państwa islamskie, gdzie panuje inna herezja.
Jak więc mówimy Ameryka w kontekście politycznym, mamy na myśli realną politykę idealizmu, czyli błędu z wszystkimi konsekwencjami.
Miałbyś tu rację (bo jest dwie Polski, jedna terażniejsza, druga duchowa z jej historią) gdyby nie było kontekstu rozmowy który nie pozostawia wątpliwości.
Myślisz pudełeczkowo, a ja kontekstualnie. To samo robicie wy mężczyźni z Biblią, jesteście pogubieni bo nie ma zdania w Biblii które by można użyć bez kontekstu całości, a wy nagminnie wyrywacie i nie umiecie uporządkować tych waszych pudełeczek. Jesteście bałaganiarzami.
Jesteście w tym gorsi i mnie to boli i wkurawia.
I komputerach natomiast jesteś znakomity. Nie wiem jak można być tu dobrym a tu nie, bo przecież dobra metoda winna przekładać się na wszystko.
Niesłusznie skąpisz zaufania swojej dobrej metodzie rozumowania i niesłusznie uzurpujesz sobie prawo do oceny w dziedzinie, w której jesteś tylko trochę wyżej, od całkowitego ignoranta :)
Nie jestem znakomity w komputerach.
Wyprostowało się?
:-)
Dla mnie jesteś.
Wyprostowało się?
Kup se lusterko.
Lusterko nie naprawi wady wzroku. Nie ma to jak bliźni, śpieszący by z miłością wyjąć źdźbło.
;-)))
wiem, ja z belką na źdźbło.
Tak mnie widzisz. A niech ci.
Nie licytujmy się, kto z belką, kto ze źdźbłem. Grunt, że troskliwie śpieszymy sobie wzajem z pęsetą, podnośnikiem hydraulicznym i środkami dezynfekcyjno-znieczulającymi.
;-)))
Chyba poruszyłeś Poruszyciela tą swoją miłością.
I Judyta.
Zysk.
Myślisz? Mnie się zdaje, że to nie była przenośnia oznaczająca kogokolwiek na “Ekspedycie”. Mam nadzieję, że Poruszyciel puści trochę pary… ;-) (tak, przyznaję się – kuriositas :(
nie kuriositas
kto sieje, ten czeka na plony
Trochę prawdy.
https://villagesgroup.wordpress.com/category/david-shulman/
Niesamowite. Socjalizm używany jako broń masowego rażenia. Imponująca pomysłowość.
Cytuję dość dosłownie:
Co korzystne dla Arabów może nie być korzystne dla Żydów, ponieważ ich osadnicy otrzymują w dzierżawę odebrane Palestyńczykom z Zachodniego Brzegu obszary uprawne.
znam to
Mamy tu jawną kradzież z użyciem siły, czyli rozbój i nie na jednostkach, pod osłoną nocy, w ukryciu tylko w biały dzień, “legalnie”, na podbijanym narodzie.
Wobec tych faktów obrona Izraela i mówienie o “prawie do obrony” w kwestii Palestyny jest: ślepotą/głupotą, albo hipokryzją. Bo agresorem w oczywisty sposób jest Izrael.
Syjoniści potrzebują konfliktu, potrzebują Hamasu, potrzebują tych rakiet, żeby proceder mógł trwać dalej, bezkarnie – dzięki temu mają wymówkę i jako takie usprawiedliwienie swych działań w oczach opinii publicznej (wet za wet).
Jest dokładnie tak, jak napisałeś. Większość terytorium Palestyny/Izraela Żydzi zajęli prowadząc wojnę obronną. Pierwsze obronne bomby zabijające arabskich rolników handlujących warzywami na rynku lub wychodzących z meczetu wybuchały jeszcze zanim powstało państwo Izrael. Odsyłam do działalności Żabotyńskiego, organizacji Hagana, Irgun Cwai Leumi i gangu Sterna, który chciał dokonać “wymiany populacji”, czyli eksterminacji Arabów. Arabowie nauczyli się terroryzmu i go dzisiaj stosują, bo mieli świetnych nauczycieli.
Tak wyglądają wyrzutnie sztucznych ogni Hamasu robione z rur od latarni ulicznych.
Ile domów zostało zniszczonych w Izraelu po ostrzale tymi setkam rakiet, którymi Hamas atakuje Izrael? Zero! Gdy pokazywali ostatnio w TV wybuch rakiety koło lotniska w Tel Avivie to ledwo zauważyłem, gdzie ona wybuchła. Ile arabskich domów zostało zniszczonych przez Izrael w obronie? Dziesiątki. Przez lata liczba idzie w tysiące.
Wiesz, Poruszycielu, żeby nie było. Ja potrafię wiele zrozumieć. W szczególności, że Izraelczycy powinni bronić swoich obywateli. Każda śmierć, każdy jeden człowiek to wielka tragedia i rozumiem, że mniej się dla nich liczy życie Palestyńczyków niż Żydów. W końcu nie znają Chrystusa. Jednak takie Hamasowe “fajerwerki” też od czasu do czasu kogoś zabijały. Ale to, co się tam wyprawia w ramach tej “prewencji” to jest znaczna przesada – czyste wyrachowanie w ramach ideologii porównywalnej do hitlerowskiego “Lebensraum”. Czy to szaleństwo nie ma końca?