„Tu musimy pozwolić przemówić Bogu przez Jego Słowo. „Obyście usłyszeli dzisiaj głos Jego: <<Nie zatwardzajcie serc waszych…>> (Ps 95,7-8)” – mówi Psalmista. Słowo Boga winniśmy przyjmować w postawie uniżenia, wyciszenia i skupienia, odkładając na bok nasze myślenie, a skupiając się na tym, co Bóg chce przekazać. Dopiero poznając wolę Bożą wyrażoną w Słowie, możemy zdobyć się na refleksję i konfrontację Jego woli z naszym życiem. „
MYŚL DNIA
„Droga do celu zaczyna się w dniu, w którym przejmiesz pełną odpowiedzialność za swoje czyny. ”Dante Alighier
Caravaggio – Powołanie św. Mateusza
4 LIPCA 2014
Piątek – Pierwszy piątek miesiąca
Dzisiejsze czytania: Am 8,4-6.9-12; Ps 119,2.10.20.30.40.131; Mt 9,12b.13b; Mt 9,9-13
Rozważania: Oremus · O. Gabriel od św. Marii Magdaleny OCD – „Ewangelia 2014”
s. Anna Maria Pudełko AP Edycja Świętego Pawła
(Am 8,4-6.9-12)
Słuchajcie tego wy, którzy gnębicie ubogiego i bezrolnego pozostawiacie bez pracy, którzy mówicie: Kiedyż minie nów księżyca, byśmy mogli sprzedawać zboże? Kiedyż szabat, byśmy mogli otworzyć spichlerz? A będziemy zmniejszać efę, powiększać sykl i wagę podstępnie fałszować. Będziemy kupować biednego za srebro, a ubogiego za parę sandałów i plewy pszeniczne będziemy sprzedawać. Owego dnia – wyrocznia Pana Boga – zajdzie słońce w południe i w dzień świetlany zaciemnię ziemię. Zamienię święta wasze w żałobę, a wszystkie wasze pieśni w lamentacje; nałożę na wszystkie biodra wory, a na wszystkie głowy [sprowadzę] łysinę i uczynię żałobę jak po jedynaku, a dni ostatnie jakby dniem goryczy. Oto nadejdą dni – wyrocznia Pana Boga – gdy ześlę głód na ziemię, nie głód chleba ani pragnienie wody, lecz głód słuchania słów Pańskich. Wtedy błąkać się będą od morza do morza, z północy na wschód będą krążyli, by znaleźć słowo Pańskie, lecz go nie znajdą.
(Ps 119,2.10.20.30.40.131)
REFREN: Słowami Boga żyjemy jak chlebem
Błogosławieni, którzy zachowują Boże pouczenia
i szukają Go całym sercem.
Z całego serca szukam Ciebie,
nie daj mi zboczyć od Twoich przykazań.
Słabnie wciąż moja dusza
z tęsknoty do wyroków Twoich.
Wybrałem drogę prawdy,
pragnąc Twych wyroków.
Oto pożądam Twoich postanowień,
według Twej sprawiedliwości zapewnij mi życie.
Zaczerpnę powietrza otwartymi ustami,
bo pragnę Twoich przykazań.
(Mt 9,12b.13b)
Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników.
(Mt 9,9-13)
Odchodząc z Kafarnaum Jezus ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego w komorze celnej, i rzekł do niego: Pójdź za Mną! On wstał i poszedł za Nim. Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i siedzieli wraz z Jezusem i Jego uczniami. Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami? On, usłyszawszy to, rzekł: Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników.
Nasze trudne i gorzkie przeżycia mogą okazać się błogosławione, o ile wyzwolą w nas pytania o sprawy najistotniejsze. Szukając odpowiedzi, często nawet nieświadomie kierujemy się w stronę Boga, a On przez swojego Syna, który jest Jego Żywym Słowem, wychodzi nam naprzeciw. Potrzeba tylko stanąć w prawdzie o sobie, wyzbyć się pozorów, uznać swoją słabość, by Niebieski Lekarz mógł nas uzdrawiać, przemieniać i upodabniać do siebie.
ks. Jarosław Januszewski, „Oremus” lipiec 2006, s. 33-34
PANIE, KTÓŻ JEST JAK TY?
Wielki jesteś Panie! Wielkość Twoja jest niezgłębiona. Pragnę rozważać Twoje cuda (Ps 145, 3-5)
Tylko w niebie będzie dane człowiekowi oglądać Boga „twarzą w twarz”, bez pośrednictwa idei. Obecnie „widzimy jakby w zwierciadle, niejasno… Teraz poznaję po części — mówi św. Paweł — wtedy zaś poznam doskonale, jak doskonale zostałem poznany” (1 Kor 13, 12). To częściowe poznanie Boga — jedyne możliwe na tej ziemi — dokonuje się poprzez „zwierciadło” stworzeń. W nich istotnie jaśnieje odblask Jego nieskończonych doskonałości: jego dobroci, mądrości, sprawiedliwości, piękności, lecz jest to odblask bardzo niedoskonały i ograniczony. Żaden człowiek np. nie jest tak mądry, aby poznał wszystko co istnieje, ani tak dobry, by wskutek słabości nie uchybił czasem dobroci, i tak sprawiedliwy, aby nie uchybił sprawiedliwości wskutek surowości itd. Tylko uwalniając doskonałości stworzone od ich braku i ograniczeń, można utworzyć słabe pojęcie doskonałości Bożych. Bóg jest dobry, zawsze dobry, nieskończenie dobry. „Jeden tylko jest Dobry” (Mt 19, 17), powiedział Jezus, rozumiejąc przez to, że tylko Bóg posiada dobroć w całym tego słowa znaczeniu, co więcej, że jest samą dobrocią nie mającą granic ani zmierzchu, ani pomniejszenia.
Wielki to błąd zatem przywiązywać się do jakiegoś stworzenia; choćby było nie wiadomo jak piękne, dobre, mądre. Jego piękność, dobroć i mądrość są niczym w porównaniu z doskonałościami Boga. Owszem, św. Jan od Krzyża idzie jeszcze dalej i mówi: „Wszelka piękność stworzeń wobec nieskończonej piękności Boga jest największą brzydotą… wszelką dobroć stworzeń ziemskich w porównaniu z dobrocią Bożą możemy nazwać złością… jeśli więc dusza więzi swoje serce w dobrach tego świata… nie może połączyć się z Bogiem, który jest największą dobrocią” (Dr. I, 4, 4). Nie znaczy to, że można gardzić stworzeniami i nie doceniać ich, lecz że należy uznać bezwzględną wyższość Stwórcy, zaś doskonałościami stworzeń posługiwać się po to, aby wznieść się do źródła wszelkiej doskonałości.
Nigdy nie można powiedzieć za wiele, by wysławiać Pana: „Jeżeli zechcemy Go chwalić, gdzie siłę znajdziemy? Jest On bowiem większy niż wszystkie Jego dzieła… Gdy wychwalać będziecie Pana, wywyższajcie Go, ile tylko możecie, albowiem i tak będzie jeszcze wyższym” (Syr 43, 28. 30).
- Prawdziwie mieszkasz w światłości niedostępnej, Panie; nikt zaprawdę nie może przeniknąć tej światłości, aby Cię w niej oglądać. Nie widzę jej, ponieważ przewyższa mnie nieskończenie. A cokolwiek bym widział, mogę widzieć tylko dzięki niej: jak słabe oko widzi to, na co patrzy, dzięki światłu słonecznemu, które jednak nie daje nam możności patrzeć w samo słońce.
Rozum mój jest niedołężny wobec tego oślepiającego światła, nie obejmuje go, ani oko mojej duszy nie może patrzeć w nie zbyt długo. Uderza go blask i zadziwia ogrom, przygniata niezmierzoność, przeraża nieskończoność.
O Światłości najwyższa i niedostępna! O pełna i szczęśliwa Prawdo, jak bardzo jesteś daleka ode mnie, choć jestem Ci tak bliski! Jak jesteś daleka dla moich oczu, gdy ja jestem obecny w Twoich! Jesteś cała obecna wszędzie, a ja Cię nie widzę. W Tobie się poruszam i w Tobie jestem, a nie mogę Cię dosięgnąć. Przenikasz mnie i ogarniasz, a nie odczuwam Cię! (Św. Anzelm).
- Niechże Cię chwali za stworzenia dusza moja, o Boże, Stwórco wszystkiego, lecz niech nie przywiera do nich sercem i zmysłami. Mijają, jakby ich nie było, i szarpią duszę tęsknotą niszczycielską. Dusza bowiem chce istnieć i spoczywać pragnie w tym, co kocha. W nich zaś spocząć nie może, bo one nie trwają na miejscu, lecz są w ciągłym biegu, I któż ich dosięgnie cielesnymi zmysłami albo kto je pochwyci, nawet gdy są tuż obok?
Zbądź się próżności, duszo moja, i ogłuchnij w sercu na zgiełk swej próżności! Słuchaj i ty: oto Słowo samo woła, abyś wróciła. Miejsce nie zakłóconego spokoju jest tam, gdzie miłujący nie zostaje opuszczony przez tego, kogo kocha, jeżeli go sam nie opuści… W Nim więc zamieszkaj na stałe, w Nim złóż, cokolwiek od Niego posiadasz, duszo moja, wtedy przynajmniej, gdy cię już znużyły złudne majaki. Prawdziwie powierz, cokolwiek masz od Prawdy, a nie stracisz nic, lecz zakwitnie na nowo to, co w tobie obumarło; wyzdrowieje wszystko, co jest chore, to co się rozpada utrwalać się będzie i odnawiać, umocni się przy tobie i nie będzie cię ściągać za sobą w dół tam, gdzie samo się stacza, lecz się w tobie ostoi i przetrwa przy niewzruszonym, niezmiennie trwającym Bogu (św. Augustyn: Wyznania IV, 10, 15; 11, 16)
O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. II, str. 352
Miłosierdzie czy ofiara?
Jak trudno jest powołać lub obdarować sprawiedliwego, który opiera się na własnej bezbłędności, nie odczuwa żadnego braku i nie potrzebuje nikogo, więc tym bardziej miłosierdzia. W każdym z nas żyje grzesznik i sprawiedliwy, jakaś część nas powierza się Bogu, a jakaś się Mu opiera. Mateusz pozwolił się Jezusowi spotkać, uleczyć, zaprosić do najwspanialszej przygody życia, a swoją otwartością pociągnął do Niego także swoich znajomych! A ja?
Jezu, przepraszam Cię, że nie zawsze jesteś mi potrzebny. Czasami nawet przed samym sobą nie przyznaję się do tego, że źle się mam. Przyzywaj mnie ku sobie i wydobywaj z mojej grzeszności i mojej „sprawiedliwości”.
Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2014”
s. Anna Maria Pudełko AP
Edycja Świętego Pawła
http://www.paulus.org.pl/czytania.html
ŚWIĘTYCH OBCOWANIE
Św. Elżbieta Portugalska, królowa (1271-1336)
Była królową i tercjarką franciszkańską, nazywano ją “Aniołem pokoju”. Jej ciotką była św. Elżbieta Węgierska, patronka Franciszkańskiego Zakonu Świeckich.
Urodziła się w Saragossie, w roku 1271, jako szóste dziecko Piotra III, króla Aragonii (dzielnicy Hiszpanii) i Konstancji, wnuczki cesarza Fryderyka II. Otrzymała imię Elżbieta, na cześć swojej ciotki św. Elżbiety Węgierskiej (1207-1231), patronki Franciszkańskiego Zakonu Świeckich. Wychowywał ją dziadek, Jakub I, były król Aragonii.
W 1283 roku, gdy miała 12 lat, wydano ją za mąż za Dionizjusza, króla Portugalii. Opuściła Hiszpanię i wyjechała do Portugalii, gdzie urodziła dwoje dzieci, Konstancję oraz Alfonsa, następcę tronu.
Elżbieta, wychowana w rodzinie bardzo religijnej, wiodła życie pobożne, pełniła dzieła pokuty i miłosierdzia. Przyczyną jej zmartwień i był niemoralny sposób życia męża, Dionizjusza. Elżbieta postępowała wobec niego z ogromną cierpliwością i wyrozumiałością, wspaniałomyślnie wychowywała jego pozamałżeńskie dzieci. Mimo to Dionizjusz bezpodstawnie oskarżał ją o niewierność.
Kiedy wybuchł konflikt między Dionizjuszem, a jego synem Alfonsem, doszło wówczas do kilku bitew między ich wojskami. Winą za wybuch tego sporu Dionizjusz obciążył Elżbietę. Za karę wydalił ją z dworu oraz uwięził, jednak po pewnym czasie przywrócił jej wolność. Elżbieta kolejny raz przebaczała mężowi oraz cierpliwie modliła się o jego nawrócenie.
Godziła także Dionizjusza, który wszedł w zatarg ze swoim zięciem, Ferdynandem IV, królem Kastylii (dzielnicy Hiszpanii). Za swoją heroiczną postawę wyrozumiałości wobec męża oraz zdolności mediacyjne zyskała przydomek “Anioła pokoju”.
W 1225 roku zmarł Dionizjusz, zdążył przed śmiercią pojednać się z Bogiem. Wkrótce zmarła także córka Elżbiety oraz zięć. Królowa wstąpiła wtedy do III Zakonu św. Franciszka z Asyżu (1182-1226) i zamieszkała w Coimbrze, przy klasztorze klarysek, którego była fundatorką.
Jednak konfliktom w rodzinie Elżbiety nadal nie było końca. W 1336 roku wybuchła wojna między jej synem, Alfonsem IV, królem Portugalii, a wnukiem, Alfonsem XI, królem Kastylii. Elżbieta interweniowała kolejny raz, doprowadzając zwaśnione strony do pojednania. Była to jej ostatnia misja pokojowa, ponieważ niedługo potem zmarła – 4 lipca 1336 roku.
Kanonizował ją papież Urban VIII w roku 1625. Święta jest patronką Franciszkańskiego Zakonu Świeckich w Portugalii. W liturgii wspominana jest w dniu narodzin dla nieba
http://franciszkanie.pl/news.php?id=4741
(…) Legenda głosi, że pewien przewrotny paź oskarżył Elżbietę, że ta ma grzeszne kontakty z innym paziem. Król, który sam postępował wiarołomnie, uwierzył słowom oskarżyciela i nakazał żywcem spalić podejrzanego pazia. Przez pomyłkę wszakże do dołu z niegaszonym wapnem został wrzucony sam oszczerca. Po dokładnym zbadaniu sprawy, niewinność Elżbiety okazała się nie do podważenia. Król w śmierci oskarżyciela widział palec Boży.
Dionizy zmarł na rękach Elżbiety w 1325 r., zaopatrzony sakramentami i skruszony w sercu za lata niewierności. Elżbieta, wolna już od trosk rodzinnych i obowiązków dworskich, oddała się tylko sprawie własnej duszy. Poświęciła się opiece nad chorymi, starcami i opuszczonymi. Wstąpiła do III Zakonu św. Franciszka, podobnie jak to uczyniła św. Elżbieta z Turyngii. Wiele czasu poświęcała modlitwie i uczynkom pokutnym. Pieszo odbyła pielgrzymkę do Compostelli. Wystawiła szereg klasztorów. Wreszcie zgłosiła się do surowego klasztoru klarysek, który sama ufundowała. W obawie jednak, aby jako zakonnica, związana ślubami, nie była ograniczona w szafowaniu dobrami ziemskimi, ślubów nie składała. Złożyła je dopiero na łożu śmierci w Estremoz 4 lipca 1336 r.
Ciało Elżbiety przewieziono do Coimbry. Wierni otrzymywali tak liczne cuda i łaski przy jej grobie, że tłumy garnęły się do niego nieustannie. Grób Elżbiety stał się jednym z najgłośniejszych sanktuariów na Półwyspie Iberyjskim. Jednak proces kanoniczny rozpoczął się dopiero w 1612 roku. Otworzono wtedy jej grób dla zbadania tożsamości jej ciała. Znaleziono je w stanie nietkniętym. Na kult zezwolił już wcześniej papież Leon X (+ 1521), nadając jej tytuł błogosławionej. Paweł IV (+ 1559) rozciągnął kult bł. Elżbiety na całą Portugalię. Urban VIII w 1625 roku dokonał jej uroczystej kanonizacji, wyznaczając na dzień jej święta 4 lipca.
Św. Elżbieta jest patronką Portugalii, Coimbry, Estremoz, Saragossy. Orędowniczka podczas udręk wojny.
W ikonografii Święta przedstawiana jest w stroju królewskim, czasami w habicie klaryski. Jej atrybutami są: dzban na wino, flakonik z wodą zamienioną według legendy w wino, korona królewska w dłoniach, róża, księga.
http://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/07-04a.php3
Litania do świętej Elżbiety
Kyrie elejson, Chryste elejson, Kyrie elejson. Chryste usłysz nas, Chryste wysłuchaj nas. Ojcze z nieba Boże - zmiłuj się nad nami. Synu Odkupicielu świata Boże - zmiłuj się nad nami. Duchu Święty Boże - zmiłuj się nad nami. Święta Trójco, Jedyny Boże - zmiłuj się nad nami. Święta Maryjo, módl się za nami. Święty Franciszku Seraficki, Święta Elżbieto Węgierska, Od dzieciństwa miłująca Boga całym sercem, Rozmiłowana w Ewangelii i nią żyjąca, Złączona z Chrystusem przez modlitwę i miłość, Wierna córko świętego Franciszka, Niezrównana naśladowczyni Biedaczyny z Asyżu, Gardząca przepychem świata, Mistrzyni modlitwy i ofiary, Obdarzona łaską mistycznej modlitwy, Wrażliwa na nędzę i niedolę ludzką, Usługująca ubogim i cierpiącym, Całe mienie rozdająca potrzebującym, Postami i pokutą wyniszczająca swe ciało, Prześladowana przez rodzinę męża, W krytycznej chwili obdarzona cudem róż, Dziękująca Bogu za cierpienia i krzywdy, Wzorze dobrej żony i matki, Czuła opiekunko chorych i opuszczonych, Pociecho ubogich i wydziedziczonych, Matko wszystkich nędzarzy, Niedościgniony wzorze tercjarzy, Patronko nasza w niebie, Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie. Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie. Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami. W. Módl się za nami, święta Elżbieto. O. Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.
Módlmy się: Boże, Ty obdarzyłeś świętą Elżbietę licznymi łaskami, a szczególnie łaską doskonałego naśladowania Chrystusa na wzór świętego Franciszka z Asyżu; daj nam za jej przyczyną godnie odpowiedzieć na powołanie nas do służby Bożej i przynieść owoce cnót chrześcijańskich, zgodnie z Twoją wolą. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
Najłaskawszy Boże, dzięki Twej łasce święta Elżbieta wśród bogactw i uciech światowych zajaśniała blaskiem niezwykłej świętości; spraw za jej wstawiennictwem, byśmy zwyciężyli wszelkie pokusy i gorliwie dążyli do świętości, jak nam nakazałeś. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
http://adonai.pl/modlitwy/?id=27
Nauka moralna
“Błogosławieni pokój czyniący, albowiem nazwani będą synami Bożymi” (Mat. 5,9). Pokój jest najwyższym szczęściem, gdyż nie ma szczęścia bez pokoju. Starajmy się przeto z wszystkimi żyć w zgodzie i pokoju; unikajmy wszelkich kłótni i niesnasek, gódźmy powaśnionych z sobą, nie dawajmy nikomu sposobności do swarów i nieprzyjaźni, i pomnijmy na to, że stokroć lepiej jest być skrzywdzonym, aniżeli dochodzić swego prawa na drodze kłótni i procesów. Stokroć lepiej dla miłego pokoju znieść obrazę, krzywdę, lekceważenie, bo tylko taki jest miłośnikiem pokoju, kto tak postępuje. Święta Elżbieta znosiła spokojnie podejrzenia, prześladowanie i dokuczliwości męża, pomnąc na słowa Zbawiciela: “Jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugiego. A temu, który chce prawem z tobą się rozpierać, a suknię twoją wziąć, oddaj i płaszcz” (Mat. 5,39. 40. 39. 40).
Usiłujmy nade wszystko przeszkodzić swarom i nieporozumieniom między krewnymi i znajomymi, pomni na słowa świętego Pawła, zwrócone do Tytusa: “Napominaj ich, aby nikogo nie czernili, aby nie byli kłótliwymi, lecz skromnymi, i aby okazywali łagodność względem każdego”.
Święta Elżbieta, jakkolwiek słaba niewiasta, nie wahała się pójść między zbrojne szeregi i zdołała zmiękczyć łzami i prośbą kamienne serca. Iluż przez to ocaliła ludzi, ilu czynom okrucieństwom zapobiegła, ile tym sobie zaskarbiła wdzięczności i błogosławieństw! Jezus Chrystus, który przez ofiarę życia zyskał nazwę “Księcia pokoju”, będzie cię wspierał w tych przedsięwzięciach, działaj przeto w Jego duchu, On cię nie odstąpi. Nagroda twoja będzie wielka i słusznie nazywać cię będą sługą Bożym.
Modlitwa
Najlitościwszy Boże, któryś św. Elżbietę pomiędzy wielu innymi wysokimi łaskami przyozdobił także darem poskramiania wojen, spraw to miłościwie, abyśmy za jej pośrednictwem zażywali za życia pokoju, o który pokornie prosimy, a po nim dostąpili radości wiekuistych. Amen.
Św. Elżbieta, królowa portugalska
urodzona dla świata 1271 roku,
urodzona dla nieba 4.07.1336 roku,
wspomnienie 4 lipca
Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku – Katowice/Mikołów 1937r.
Bł. Piotr Jerzy Frassati (1901-1925) – człowiek ośmiu błogosławieństw
Osoby, którym święty kojarzy się z poważną miną, przekrwionymi – od płaczu za swoje grzechy – oczyma, tudzież wątłą, bo wyposzczoną, posturą, pochodzący z Turynu Piotr Jerzy Frassati, może doprowadzić do sporego zakłopotania. Urodzony w zamożnej rodzinie, Pier Giorgio był świetnie wysportowany – kochał góry i był wziętym alpinistą, jego oczy – jak widzimy na zachowanych fotografiach – były pełne życia i radości, jeździł samochodem (co na owe czasy było jeszcze rzadkością), przeżywał młodzieńcze miłości, potrafił bronić swoich przekonań (za co nawet raz zapłacił aresztem), studiował na politechnice (choć nauka nie była jego mocną stroną), założył „Stowarzyszenie Ciemnych Typów”. No i coś, z czym niektórzy nie umieją się pogodzić – palił papierosy, a dokładnie fajkę, na dodatek z kiepskim – toskańskim – tytoniem. A jednak to o nim Jan Paweł II powiedział, że był człowiekiem ośmiu błogosławieństw, i to on wyprzedził nas wszystkich, zdobywając „wieniec sprawiedliwości” (por. 2Tm 4,8), kiedy 20 maja 1990 r. Kościół ogłosił go błogosławionym.
Jak to możliwe, jak można pogodzić – wydawałoby się – takie skrajności? Frassati jest przykładem świętej osoby świeckiej – takiej, o której nauczał Jan Paweł II w adhortacji Chrisifideles laici. On uświęcał się, żyjąc w świecie – nie uciekał zeń, aby z daleka krytykować innych, ale głęboko angażował się w życie religijne i społeczne, samemu narażając się na krytykę i nieprzychylność. Święci tak potrafią, albo może lepiej – nie boją się. I nie jest to szaleńczy gest, ale świadomość, że nie działają sami, a jedynie są narzędziami w rękach Boga. Piotr Jerzy bardzo lubił spędzać czas na adoracji Najświętszego Sakramentu, szczególnie nocnej. Jego więź z Bogiem zachwycała do tego stopnia, że ludzie, którzy modlili się z nim, nie wiedzieli, czy mają patrzeć na Pana Jezusa czy modlącego się młodzieńca. Ta Boża więź przemieniała Jego życie i uzdalniała do heroicznych gestów. Opiekując się ubogimi – o czym mało kto wiedział – zaraził się chorobą Heinego-Medina, która była bezpośrednią przyczyną jego wczesnej śmierci 4 lipca 1924 r.
I tak jak „bezszelestnie” stawał się świętym, tak też umierał. Gdy cierpiał, jego rodzina była pochłonięta ciężkim stanem umierającej babci. Jednak już sam pogrzeb stał się świadectwem jego świętości, kiedy to niezliczone tłumy przyszły, aby mu towarzyszyć w ostatniej wędrówce na spotkanie z Tym, którego kochał i któremu służył.
Wspomnienie liturgiczne bł. Piotra Jerzego przypada na dzień 4 lipca.
Ryszard Paluch
http://www.paulus.org.pl/czytania.html
Od rana –
wszyscy na kolana.
Piotr Jerzy Frassati (1901-1925),
błogosławiony
Dzień trzeci
Komentarz wstępny:
“Przyszliśmy oddać Mu pokłon” już po raz trzeci. Pociągają nas Boże obietnice i proroctwa. Pociągają nas Boże tajemnice i dary. Pociąga nas ku sobie coraz bardziej Jezus. Popatrzmy na tabernakulum. To nie jest relikwiarz. Tu naprawdę jest Jezus! Prawdziwy Bóg, w którym złożyliśmy naszą ufność (por. I czyt). On przygotowuje nam prawdziwą ucztę, aby zaspokoić wszystkie ludzkie pragnienia i oczekiwania, bo jest tak samo mocny jak w dzisiejszej Ewangelii.
Jak prawdziwie kochać Boga? Jak być wiernym Bogu w zwykłym dniu i zwykłych okolicznościach? Dziś w czasie Rorat poznamy kogoś, kogo możemy naśladować.
KSIĄDZ
Wszystkich, którzy dzisiaj po raz pierwszy przyszli do kościoła z lampionem – najlepiej tym z “Małego Gościa” – serdecznie pozdrawiam. Bardzo się cieszę, że nie tylko maluchy mają lampiony, ale również starsi. Pozostałych nadal zachęcam. Ciągle nie jest za późno, by rozpocząć przychodzenie na Roraty z lampionem.
A teraz już przechodzimy do przypomnienia. Wiele ważnych rzeczy powiedzieliśmy sobie wczoraj. Mam nadzieję, że nie zapomnieliście o żadnej z nich. O proste sprawy nie będę Was pytał. Dobrze wiecie, że Trzej Mędrcy zostali nazwani imionami Kacper, Melchior i Baltazar. Że ich relikwie znajdują się od wielu wieków w katedrze w Kolonii. Może nawet niektórzy pamiętają, że wieże katedry kolońskiej sięgają w niebo na wysokość 157 metrów. Ale gdybyście to zapomnieli, nic złego się nie stanie. Dwa metry więcej, czy dziesięć metrów mniej – nieważne. Bardzo ważne za to jest coś innego. Coś, o czym mówiliśmy wczoraj na sam koniec naszego spotkania.. I o to muszę Was zapytać.
Pytanie do dzieci:
– Jakie jest najważniejsze zadanie człowieka na ziemi?
(odp. oddawać Bogu pokłon)
Oczywiście. Żyjemy po to, by oddawać Bogu pokłon. W każdym czasie, w każdych okolicznościach. Wspaniale, że pamiętacie. Ostatecznie…
Ksiądz:
Przyszliśmy…
Wszyscy:
.. .oddać Mu pokłon.
Chciałbym Wam dzisiaj opowiedzieć o człowieku, który pięknie żył i pięknie się modlił. O człowieku, który wiedział, że całe jego życie ma być na chwałę Boga. I tak żył.
Nazywał się Piotr Jerzy Frassati. Dzisiaj jest już błogosławionym. Był Włochem. Mieszkał w Turynie. Na obrazku, który otrzymaliście (lub otrzymacie po Mszy św.) macie jego zdjęcie. Niestety, czarno-białe, gdyż tylko takie wtedy były. Stoi na jakimś alpejskim szczycie. Uwielbiał chodzić po górach. A ponieważ był silny i wysportowany, z łatwością zdobywał najwyższe szczyty. Zresztą potrafił też doskonale pływać i jeździć konno. A rowerem pokonywał dziesiątki kilometrów. Zawsze otaczała go gromada kolegów i koleżanek. Bo zawsze był uśmiechnięty, pogodny. Miał trzy miłości: góry, o których już wspomniałem. Po drugie: biedni, którym pomagał w każdych okolicznościach. Zdarzało mu się przychodzić do domu bez butów lub marynarki, bo zostawiał je spotkanym na ulicy żebrakom. Nigdy im nie odmawiał. No i wreszcie trzecia, a właściwie należałoby powiedzieć pierwsza miłość: Pan Bóg. Piotr Jerzy Frassati bardzo kochał życie, ale ponad wszystko kochał Boga. Podobno nikt nie modlił się tak pięknie jak on. Najbardziej lubił nocne adoracje przed Najświętszym Sakramentem. Zapisał się nawet do studenckiego Stowarzyszenia Nocnej Adoracji. Raz w miesiącu chodził na nocne adoracje. Modlił się zwykle od dziesiątej wieczorem do drugiej po północy. Zapominał wtedy o całym świecie. Jego koledzy i koleżanki nie mogli oderwać od niego oczu. Taki był piękny, kiedy się modlił. Zresztą posłuchajcie ich wspomnień.
(chłopiec)
Pamiętam, w kościele odprawiała się adoracja Najświętszego Sakramentu. Niedaleko mnie klęczał piękny, młody człowiek. Przyciągał moją uwagę. Spoglądałem na niego niejeden raz. Potem zapytałem przez ciekawość: kto to jest? – To Frassati, syn senatora – usłyszałem w odpowiedzi.
(dziewczyna)
Stał około godziny. Piękny, ze splecionymi ramionami. Z takim wyrazem twarzy, że odwracałam oczy od Najświętszego Sakramentu i patrzałam na niego.
(chłopiec)
Klęczał na posadzce otoczony innymi i potrącany przez tych, którzy szli do Komunii św. lub z wracali po jej przyjęciu. Nie zwracał na to uwagi. Tak był skupiony, że nie zauważył, jak wosk świecy kapie mu na ubranie.
KSIĄDZ
Klęczał na posadzce, ludzie go potrącali, wosk lał mu się na ubranie, a on patrzył tylko na Pana Jezusa. Był jak żołnierz stojący na warcie – nieporuszony, wpatrzony w Najświętszy Sakrament.
Żeby umieć tak się modlić! Tak jak wczoraj spróbujemy uklęknąć – ładnie, spokojnie, na dwa kolana, bez potrącania kogokolwiek. Przecież przyszliśmy tu oddać Bogu pokłon, tak jak zrobili to Trzej Królowie, jak robił to bł. Piotr Jerzy Frassati. Klęcząc, posłuchamy, a kto potrafi – zaśpiewa pieśń “Upadnij na kolana”.
KSIĄDZ
Muszę Wam powiedzieć, że bł. Piotr Jerzy Frassati modlił się w ten sposób nie tylko w kościele, na Mszy św. czy przed Najświętszym Sakramentem, ale także w domu. Zawsze rano i wieczorem klękał w swoim pokoju obok łóżka i modlił się na kolanach. Mam nadzieję, że Wy też codziennie rano i wieczorem modlicie się klęcząc. Przypominacie sobie naszego Papieża? Nawet kiedy był już bardzo stary i chory, jak tylko umiał zginał kolana i klękał. Wy jesteście młodzi, zdrowi, sprawni i nic nie stoi na przeszkodzie, abyście zawsze modlili się na kolanach.
Proponuję nowe zawołanie, które chciałbym, żeby towarzyszyło nam przez całe Roraty:
Ksiądz:
Od rana…
Wszyscy:
.. .wszyscy na kolana.
Pytania:
1. Jakiej narodowości był Piotr Jerzy Frassati?
(odp. był Włochem)
2. Który papież beatyfikował Piotra Jerzego Frassatiego?
(odp. Jan Paweł II)
3. Ile lat miał bł. Piotr Jerzy Frassati w chwili śmierci?
(odp. 24 lata)
Zadania:
1. Na modlitwie wieczornej postaraj się klęczeć najlepiej jak potrafisz.
Obrazek:
Bł. Piotr Jerzy Frassati.
Rozważania na Roraty 2005
przygotowane przez miesięcznik “Mały Gość Niedzielny”
Piotr Jerzy Frassati
http://youtu.be/iLF17-f_unM
Krótka prezentacja wykonana przez Stowarzyszenie Frassatianum w Lublinie, zaprezentowana w 2011 roku w 110 rocznicę urodzin błogosławionego.
Bł Piotr Frassati odpowiada
Rodziny bł. Piotra Frassatiego
Rodziny bł. Piotra Frassatiego
Krótka prezentacja ruchu Rodzin bł. Piotra Frassatiego z Wrocławia
Naprawdę święty. Nasza młodzież potrzebują przykładów, takich jak bł Pier Giorgia.
Przedstawiam film, niestety w wersji włoskiej.
A juventude do Brasil, hoje refém de ideologias totalitárias, necessita conhecer esse jovem que foi modelo de caridade, amor aos pobres e anúncio da Paz do Evangelho. Mais informações em http://www.piergiorgio.com.br/.
Dodaj komentarz