Najważniejszym wydarzeniem mijającego tygodnia była krwawa rozprawa egipskiej junty wojskowej z demonstrantami popierającymi obalonego prezydenta Mursiego wywodzącego się z Bractwa Muzułmańskiego. To kolejne starcie miedzy islamem, a modernizmem. Ta batalia toczy się już od ponad 200 lat.
We środę 15 sierpnia wojsko zaatakowało nieuzbrojonych demonstrantów okupujących od 3 lipca /czyli od momentu obalenia legalnie wybranego prezydenta/ dwa główne place Kairu. Akcja armii pociągnęła za sobą, według władz, ponad 638 ofiar, a według Bractwa Muzułmańskiego zginęło ponad 3000 osób. Wiele tysięcy zostało rannych. Do następnych zajść doszlo w piątek, gdy policja i wojsko zaatakowały marsze protestu przeciw zamachowi stanu. Według oficjalnych danych, śmierć poniosło ok. 193 manifestantów.
Wczoraj i dziś trwały demonstracje na przedmiesciach Kairu w Helwan, Gizie oraw w Minyi. Dzisiejszy marsz w centrum miesta został odwołany, gdyż wojsko obsadzilo budynki na jego trasie snajperami. Trwają aresztowania działaczy Bractwa Muzułmańskiego. Władze wojskowe oskarżają ich o terroryzm /choć to one same są agresywne i zabijają ludzi/. Siedzą już tysiące ludzi. Pucz wojskowy poparli bezwarunkowo egipscy Koptowie, w wyniku czego stali sie obiektem ataków ze strony skrajnych islamistów. Spalono wiele kościołów. Juntę mogło to tylko ucieszyć /dziel i rządź/. Sytuację w Egipcie można śledzić na bieżąco /TUTAJ/ i /TUTAJ/.
Żeby zrozumieć podłoże obecnego konfliktu, trzeba znać historię Arabów, a ogólniej muzułmanów. Przez prawie 400 lat, od 1517 do końca pierwszej wojny światowej, kraje arabskie, a w tym Egipt, były częścią imperium Turków osmańskich. Chronilo ono Arabów od wpływów europejskich, poza kontaktami handlowymi. Gdy pod koniec XVIII wieku zaczęło podupadać, sytuacja się zmieniła. Przełomowym momentem była wyprawa Bonapartego do Egiptu w latach 1798-1801.
Był to początek bezpośredniego wtrącania się państw europejskich w sprawy Arabów. Francuzów zastapili Brytyjczycy, ale wpływ europejskiej techniki, a zwłaszcza europejskich idei nie ustawał przez cały wiek XIX. Były to poglądy wywodzące się z Oświecenia i Rewolucji Francuskiej.
Poczatkowo szerzyły się wśród mniejszości chrześcijanskich i żydowskich, a potem przenikały do innych grup społecznych. Europejskie idee postępu były sprzeczne z tradycyjnym islamem, który stawiał im opór. Z drugiej jednak strony, technologiczna przewaga Europy budziła chęć naśladownictwa i dokonania modernizacji społeczeństw muzułmanskich.
Najwyraźniej ujawniło się to w samej Turcji, w końcu XiX wieku. Powstał wtedy ruch “młodoturków”, głoszący idee nacjonalizmu tureckiego i potrzebę modernizacji Turcji. Wywodził sie z wojskowych i kadetów, a był czyms pośrednim miedzy masonerią, a późniejszym faszyzmem. Po przegranej przez Turcję pierwszej wojnie światowej i ostatecznym upadku imperium osmańskiego, władzę przejął przywódca Młodych Turków Kemal Pasza Ataturk i dokonał bardzo brutalnej przymusowej sekularyzacji kraju.
Rozpędził organizacje i bractwa muzułmańskie /w tym słynnych derwiszów/, zakazał noszenia tradycyjnych strojów i używania alfabetu arabskiego. Zrobił wszystko, by upodobnić Turcję do krajów Zachodu. Dokonał tych reform opierając się na sile armii. Ustalił w ten sposób pewien wzór postępowania. Państwo ma byc świeckie, religia jest ledwo tolerowanym przeżytkiem, a na straży świeckości stoi armia.
Ten schemat został powtórzony po trzydziestu latach w Egipcie. W 1952 dochodzi tam do przewrotu wojskowego, król Faruk abdykuje, Egipt zostaje republiką /a faktycznie dyktatura wojskowa/, a w 1954 przywódca kraju zostaje Naser. Ogłasza on “socjalizm arabski” i przyjaźni się z Sowietami. Po jego śmierci w 1970 r. władzę przejmuje Sadat, wyrzuca doradców sowieckich i stawia na sojusz z Ameryką. Gdy w 1981 zostal on zamordowany, do władzy dochodzi Mubarak, który rządzi przez 30 lat i zostaje obalony dopiero przez “arabską wiosnę ” w 2011, zresztą za zgodą armii.
Czemu armia sie na to zgodziła? Bo “arabska wiosna” w Egipcie była ruchem lewicowo liberalnej mlodzieży, dalekiej od islamizmu. Gdy jednak doszlo do wyborów – wygralo je Bractwo Muziułmanskie i prezydent Mursi. Nie poradzili oni sobie jednak z kryzysem gospodarczym trapiącym kraj. Liberalno-lewicowe organizacje wykorzystały rozczarowanie ludzi i zwołały pod koniec czerwca ogromne demonstracje przeciw Mursiemu. Armia skorzystała z sytuacji i dokonała wojskowego zamachu stanu, pragnąc odzyskać władzę. Wystapiła też jako obrońca świeckiego charakteru panstwa. Przywódcą junty został gen Abdel Fattah al Sisi.
Do podobnych wydarzeń dochodziło już parokrotnie w świecie muzułmańskim. W Turcji w 1960, 1971 i w 1980, a w Algierii w 1991. Schemat był zawsze ten sam – wybory parlamentarne, zwycięstwo partii, która nie podobała się wojskowym /najczęściej islamistycznej/, a następnie pucz. W Algierii doszło do wojny domowej, która trwała aż do roku 2000 i pochłonęła ponad 130 tys. ofiar śmiertelnych. Zawsze wojsko broniło odgórnej modernizacji w duchu oświeceniowym.
Jak na razie są dwa wyjatki od tego schematu. Pierwszy to Islamska Republika Iranu powstała po obaleniu szacha przez Chomeiniego w 1979 roku, a drugi to obecna Turcja. Od roku 2002 rządzi nią umiarkowany islamista Erdogan, wygrywając kolejne demokratyczne wybory. Jego sukcesy są jednak solą w oku kół liberalno-lewicowych. W tym roku zorganizowały one serię demonstracji przeciw Erdoganowi. Ponieważ jednak Turcja pod rządami Erdogana kwitnie, akcja ta nie zakończyła się powodzeniem.
Dobrzy Muzułmanie nie są źli ;)
W Polsce nie odróżnia się jednych muzułmanów od drugich, nawet Arabów od Turków.