rozum i znajomość prawa. Czemu tak się dzieje? Wszyscy bardzo się ucieszyli, gdy wyrokiem Sądu Apelacyjnego tygodnik “W Sieci” odzyskał swoje “W” zabrane mu postanowieniem Sądu Okręgowego w Warszawie z marca 2013 /TUTAJ/.
To nie jest pierwszy podobny przypadek. Pietnaście dni temu w tygodniku “Do Rzeczy” /nr 26/2013/ ukazał się artykuł Wojciecha Wybranowskiego “Władza ściga internautów” /fragmenty – /TUTAJ//. W jego końcowej części czytamy:
“Do tej pory najgłośniejszym procesem za krytykę w Internecie była sprawa strony Antykomor.pl, na ktorej jej autor Robert Frycz umieszczał grafiki, gry o komentarze kpiące z prezydenta Bronisława Komorowskiego oraz go wyszydzające. W styczniu tego roku Sąd Apelacyjny w Łodzi prawomocnie umorzył postępowanie w tej sprawie. -Nie można mrozić krytyki, a politycy muszą liczyć się z tym, że mogą być obiektem żartów – mówił wtedy sędzia Piotr Feliniak.”.
Przypomnę, że w pierwszej instancji sąd w Piotrkowie skazał Roberta Frycza na rok ograniczenia wolności. Dalej czytamy u Wybranowskiego:
“W innym głośnym procesie w styczniu 2011 bloger i lokalny dziennikarz Łukasz Kasprowicz został skazany na karę 10 miesiecy ograniczenia wolności za to, że na swoim blogu krytycznie recenzował poczynania burmistrz Mosiny, Zofii Springer. Jednak w apelacji w czerwcu 2011 Sąd Okręgowy w Poznaniu uznał, ze Kasprowicz nie dopuścił się przestępstwa. Po wielu odwołaniach sprawa została w styczniu tego roku umorzona.”.
Sama pisałam /TUTAJ/ o tym, że sad zakazał w lipcu 2012 “Gazecie Polskiej” pisania o spółce Kombud i dopiero w grudniu 2012 Sąd Apelacyjny uchylil to postanowienie.
Podobnie bywa też z prokuraturą. Najpierw komuś upatrzonemu przez władze /lub wpływowe grupy interesu/ zarzuca się jakieś straszliwe czyny, a po pewnym czasie, po cichu, umarza się sprawę. Artykuł Wybranowskiego poświecony jest czemuś podobnemu. Opisuje on jak na żądanie prezydenta Łomży Mieczysława Czerniawskiego tamtejsza prokuratura stara się ustalić numery IP osób prowadzących stronę “Czerwony Mietek”, krytyczną wobec pana prezydenta /a także dane osob linkujacych do tej strony/.
No cóż , od 1976 do rozwiązania PZPR Czerniawski był I sekretarzem Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Łomży, Jak widać, w tym mieście komunizm wcale nie upadł.
We wszystkich opisanych wyzej sprawach widzimy ten sam schemat postepowania. Najpierw stawia sie bezsensowne zarzuty, nagłaśnia się je medialnie i przy pomocy dyspozycyjnych sędziów uzyskuje absurdalny wyrok. Zostaje on oczywiście zaskarżony i sędziowie wyzszej instancji wyrokują już zgodnie z prawem i zdrowym rozsądkiem. Dzieje się to już jednak w ciszy i mało kto o tym wie. Ja na przykład o umorzeniu sprawy Antykomora w styczniu dowiedziałam się dopiero z artykułu Wybranowskiego w lipcu.
Dlaczego polskie władze postępują w tak dziwny sposób? Wynika to po pierwsze, z chęci zastraszenia przeciwników. Po to są te zarzuty i wyroki skazujące w pierwszej instancji. Tusk, Komorowski oraz ich ludzie muszą pokazać, jacy są groźni. Zaprzyjaźnione media zapewniają przy tym odpowiedni rozgłos.
Na nieszczęście polskich władz, istnieje Europejski Trybunał w Strasburgu i wszyscy wiedzą, jak wyrokuje on w podobnych sprawach. Gdyby te absurdalne wyroki utrzymały się w apelacji, zostałyby zaskarżone do Strasburga i rezultatem byłaby kompromitacja polskich władz i polskiego sądownictwa. Dlatego też na sędziów sądów apelacyjnych nikt specjalnie nie naciska i działają oni według reguł sztuki prawniczej. Fakt uchylenia tego typu wyroku jest jednak starannie przemilczany.
Ciekawa jestem, czy opisany wyżej mechanizm zadziała także przy okazji sprawy Piotra “Starucha” Staruchowicza, którego proces właśnie ruszył. Według zgodnej opinii zarówno publicystów obecnych wczoraj w Klubie Ronina, jak i sędziego Wiesława Johanna nie ma żadnych podstaw do skazania Staruchowicza. Ja jednak podejrzewam, iż sąd pierwszej instancji wyda dośc surowy wyrok skazujący, a dopiero Sąd Apelacyjny po cichu oskarżonego uniewinni. Zobaczymy….
Dodaj komentarz