Redakcja tygodnika “Sieci” popadła w wakacyjny nastrój i postanowiła uszczęśliwić czytelników, dołączając do numeru 29/2013 dziewięć sensacyjnych opowiadań napisanych przez dziennikarzy współpracujacych na codzień z pismem. No cóż, perłami literatury to one na pewno nie były, choć dwa z nich mi się spodobały. Przede wszystkim tekst Stanisława Janeckiego o “seryjnym samobójcy oraz “Ostatni wywiad Jelenia” /czytaj – Lisa/ Piotra Zaremby.
Ten literacki eksperyment wprawił blogerów: Krzysztofa “Toyaha” Osiejuka oraz Coryllusa w stan istnego amoku. Toyah już we wtorek 22.07 napisał notkę “Czy wy nas macie za idiotów” /TUTAJ/, w której zmieszał z błotem opowiadanie Łukasza Warzechy. W środę Coryllus opublikował “Kołcza patriotycznego, dwuręcznego” /TUTAJ/, także o owym dodatku. Toyah powrócił do tego tematu w piatek 26.07 w tekście “Gadowski uchlał się cezem” /TUTAJ/ i dołożył dla odmiany Gadowskiemu. Bloger traktuje te “kryminałki” ze śmiertelną i ponurą powagą pisząc:
” Bo jeśli ma się okazać, że takie rzeczy, jak te dziewięć opowiadań kryminalnych zamieszczonych w ostatnim numerze tygodnika „Sieci” to wynik działania na trzeźwo, to niech nas Pan Bóg ma w Swojej opiece. Jeśli oni to robią bez flaszki, to ja nawet nie chce myśleć, co będzie, jak oni się za nas wezmą na poważnie.”.
Tego samego dnia przelicytował go jednak Coryllus w artykule “Tworzenie elit, czyli Toyah oszukany” /TUTAJ/. Zacząl w nim od historiozoficznych rozważań o konfliktach elit rodzimych i obcych, ilustrowanych przykładami z historii Polski i Anglii. Potem zaś przeszedł do opowiadań z “Sieci” stwierdzając:
“Kupiłem sobie bowiem tygodnik „Sieci” i stwierdzam z całą pewnością, że nowe elity są już utworzone. Chodziło oczywiście nie o nowe elity dla całego kraju, ale o nowe elity rezerwatowe. O elity dla obszarów zamieszkałych przez oszołomów. To one ujawniły się w tym tygodniku, to one roszczą sobie prawa do tego by sprawować rząd dusz (…) Jakie oni mają legitymacje? Już wyjaśniam. Ponieważ cała tak konstrukcja jest fałszywa i zaplanowana, co jasno widać po sformułowaniu „tworzenie nowych elit” ich legitymacje muszą być zaprzeczeniem tych prawdziwych, ważnych, które dają prawdziwą władzę i wpływy. Zamiast siły, mamy więc słabość i frustracje (…)
Dlaczego oni to robią? Dlaczego się nie opamiętają i nie przestaną się kompromitować. Otóż dlatego, że zostali do tej roli wyznaczeni, a skoro tak to ustąpić nie mogą. Zostali wyznaczeni tak samo jak dawno temu sprowadzone tu zza Karpat gangi morawskie, które miały ułatwić rządzenie coraz słabszym i coraz mniej rozumiejącym sytuację Piastom schyłkowej epoki pierwszego państwa.
Ktoś może powiedzieć, że ja się za bardzo nadymam, że te wszystkie porównania są do niczego, bo przecież to tylko gazeta i tylko kilka nędznych opowiadań. Ktoś inny może powiedzieć, że porównanie chybione, bo emanacją elity narzuconej jest przecież GW i to jest główny przeciwnik. (…) Wybór pomiędzy GW a naszymi jest alternatywą fałszywą. Nie może być bowiem wyboru pomiędzy złem a słabością. (…) I nich mi się teraz nikt nie tłumaczy, że to był taki wakacyjny żart.”.
Coryllus pisze sprawnie, z lekka hipnotyzując czytelnika, który może nie zauwazyć, że cały powyższy wywód nie ma sensu. Dlaczego napisanie słabego opowiadania kryminalnego ma powodować, że jego autor zacznie sprawować rząd dusz? Kim są ci, co wyznaczyli “naszych” dziennikarzy do tej roli? Autorzy owych dziewięciu opowiadań nie są wybitnymi pisarzami, ale jako dziennikarze wielokrotnie się sprawdzili i na pewno nie są gorsi od tych z “GW”.
Dlaczego nie można przyjąć, że dziennikarze “Sieci” próbując swych sił w nowej dla nich dziedzinie, świetnie się przy tym bawili i naprawdę chcieli zrobić coś dla swych czytelników? Dlaczego podchodzić do tej sprawy z tak ponurą zaciekłością?
Chodzi o to, że omawiane tu notki Toyaha i Coryllusa są częścią “krucjaty przeciw “naszym”” jaką blogerzy ci prowadzą od ponad półtora roku. Opisywałam ją /TUTAJ/ i stwierdziłam wtedy:
“obaj zdają się wierzyć, że atakując prawicowych dziennikarzy istotnie “walczą o demokrację, wolność i odpowiedni poziom jednego i drugiego”. Problem polega na tym, iż nie potrafią oni prowadzić polemiki i używać argumentów.W efekcie, ich prowadzona już od ponad roku kampania przypomina do złudzenia publicystykę “Gazety Wyborczej”.”.
Niestey to samo da się powiedzieć o tych czterech notkach Coryllusa i Toyaha. Nie chcę tu stworzyć wrażenia, iż uważam, że nie należy krytykować “naszych” dziennikarzy. Trzeba to robić, ale z sensem. Można na przykład zapytać, dlaczego uszczelniają oni parasol medialny rozpostarty nad Komorowskim? Czy “wojskówka” ma na nich jakieś haki, czy też po prostu się jej boją?
Rosyjscy dziennikarze sporządzili kiedyś mapę rozmieszczenia ludzi Putina w najważniejszych resortach Rosji. Dlaczego “nasi” dziennikarze nie próbuja zrobić czegoś podobnego w Polsce? Należy pytać o takie rzeczy, a nie ekscytować się duperelami w rodzaju tych sensacyjnych opowiadań.
To bardzo przykra sprawa z mojego punktu widzenia. Miałem tych panów może nie za intelektualistów, ale za osoby sprawniejsze intelektualnie od przeciętnych. Z drugiej strony intelekt w moim wyobrażeniu jest nierozerwalnie z poczuciem humoru związany. Z trzeciej znowu, są to “nasi” faceci i jakoś nie potrafię ich w ziemię wdeptywać. Nie wiem co z tym zrobić.
Może spuśćmy na te schorzenia zasłonę milczenia?
Upały są straszne, nawet komputery od nich szaleją, to i człowiekowi się może zdarzyć.
To nie tylko upały. Przytaczam mój komentarz z Naszeblogi.po:
“Z Toyahem jest podobnie. On nawet napisał kiedyś coś w rodzaju podręcznika “lania wody” p.t. “Miś, czyli nauka pisania” / http://osiejuk.salon24.pl/484050,mis-czyli-nauka-pisania /. Ja naiwnie sądziłam, że facet jaja sobie robi i pogratulowałam mu wspaniałego poradnika dla grafomanów, a Toyah śmiertelnie się na mnie obraził :))) “