Urodziny zbrodniarza

war26bigNajwiększą zbrodnią Jaruzelskiego nie był, moim zdaniem, stan wojenny i jego setka ofiar, tych zakatowanych w większości na komisariatach, i tych niepoliczonych, do których nie przyjechało pogotowie po wyłączeniu telefonów.

Jego największą zbrodnią było przygotowywanie i kierowanie w Polsce przygotowaniami do ataku na Zachodnią Europę. Wojny atomowej w które zginęłyby miliony Polaków. Od razu z 2 miliony, potem ok 10ciu. Zginęłaby od razu cała właściwie armia polska, która miała iść w pierwszym rzucie tzw. korytarzami atomowymi, w których pancerz czołgu chronił ich przed śmiercią od promieniowania przez 4 dni. Polska była drogą drugiego, właściwego rzutu Sowietów. Miało tędy przejść 3 miliony sołdatów i spaść tu od kilkudziesięciu do kilkuset głowic atomowych. Na terenie naszego kraju było ich 180, miały być wystrzelone na samym początku. On to wszystko razem z Rosjanami przygotowywał, zatwierdzał, koordynował. Był zawsze lojalny, zawsze wierny jak pies. Gdy GRU dzięki polskiemu agentowi w Watykanie wpadło na ślad Kuklińskiego – 3 osoby były poza wszelkimi podejrzeniami. On , (Cze)Kiszczak i Siwicki. Jaruzelski kierował wojskiem: od 1960 głównym politrukiem, od 1962 wiceministrem MON, 1965 szefem sztabu i w końcu w 1968 ministrem. Nawet nie starał się doprowadzić do ograniczenia strat wśród Polaków w wypadku wojny, przez budowanie bunkrów i schronów. Mieliśmy ich najmniej w całym Układzie Warszawskim. To co Niemcy planowali w czasach Hitlera, na jego rozkaz – czyli Generalplan Ost – ograniczenie liczby Polaków do 15%. To samo w praktyce planował polskojęzyczny komunista. Niektórzy twierdzą, że nie jest on Polakiem, tylko matrioszką. Może.

Sowieci mieli przed spodziewanym (już w latach 70tych wierchuszka wiedziała) upadkiem imperium dwa wyjścia, atak lub miękkie przekształcenie, przepoczwarzenie. Mieli czołgi, broń atomową, potężny wywiad, jednak nie nakierowany na jakieś tam bondowskie cyrki a na dezinformację, infiltrację ideologiczną. Na to szła absolutna większość środków, ten kapitał istnieje i procentuje im nadal.

Po zwycięstwie w Wietnamie i reszcie Indochin w 1975 mieli wiatr w żaglach. Przeciwnik był rozłożony moralnie przez ruchy pokojowe, hasło „Lepiej być czerwonym, niż martwym”, słaby. Wtedy, w 1972 współpracę z USA zaczął Kukliński, ten antyjaruzelski, tak jak jest materia i antymateria, polskość i sowieckość.

Ten pojedynczy polski żołnierz postąpił tak, jak ostatni żołnierze wyklęci. Ostatni z nich – ”Lalek” zginął w samotnej walce w 1963. Nie poddał się supermocarstwu, tylko walczył z nim ryzykując każdego dnia śmiercią. Jaruzelski robiąc to, co robił, każdego dnia ryzykował śmiercią większości Polaków, sam siedziałby głęboko w bunkrze w czasie wojny. Kukliński jednoosobowo, i słusznie zdecydował o zawarciu sojuszu Polaków, Polski – tej której nie było, a być powinna – z USA. Postąpił jak ci, którzy tworzyli samoobronę na Wołyniu. Tyle, że on nie bronił wsi, tylko całego narodu, nie w parę osób, a sam. Napisał rozpoczynając przekazywanie im najtajniejszych planów ZSRR i własnych analiz:

“My, Polacy, należymy obecnie do obozu sowieckiego, ale to nie był nasz wybór, to zostało ustalone między wami a Rosjanami. W przypadku wojny, wojny obronnej przeciwko agresji z waszej strony, pozostaniemy z Rosjanami i innymi krajami Układu Warszawskiego. Jest to jednak mało prawdopodobny, jeśli niewykluczony scenariusz przyszłego konfliktu wojennego w Europie. Nie chcemy natomiast uczestniczyć w żadnej wojnie agresywnej przeciwko NATO, przeciwko Zachodowi. Czy waszym zdaniem jest szansa nawiązania współpracy między Wojskiem Polskim a siłami amerykańskimi stacjonującymi w Europie po to, by zapobiec wojnie, a w razie jej wybuchu – by pomóc w działaniach w polskim interesie narodowym? To oznaczałoby nie branie udziału wojsk polskich w ofensywie sowieckiej przeciwko NATO i wycofanie się Polski z Układu Warszawskiego”. http://www.traditia.fora.pl/historia,41

 

W konsekwencji jego działań zmieniła się doktryna wojenna USA, ograniczono plany obrony nuklearnej, zwiększono konwencjonalnej. Potencjalne straty wśród Polaków spadły.

Jaruzelski twierdzi, choć ujawnione moskiewskie dokumenty temu przeczą, że uchronił Polskę przed interwencją ZSRR. Tyle, że wejście do Polski wojsk sowieckich mogło być uznane za początek ataku na Zachód. Sowieci ryzykowaliby wojną atomową. Na dodatek wtedy oni wcale nie mieli wtedy pewności, że przez Polskę przejdą, a polskie wojska faktycznie pójdą na zachód w wypadku wojny, czy będą im pomagać w wypadku interwencji. Dlatego choć ich bardzo Jaruzel prosił, to i po afgańskich doświadczeniach, i po tym co powyżej napisałem – wcale im się nie spieszyło.

Pamiętali też pewnie rok 1956, gdy polski generał przygotowywał podległe mu siły lotnicze do bombardowania sowieckich kolumn idących na Warszawę, a kilku innych generałów też stanęło okoniem, a warszawska organizacja PZPR dała broń robotnikom. A wydawało się, że to pewni towarzysze. Pamiętali też 1968 w Czechach i wiedzieli, że Polacy to nie Czesi i będą strzelać. Pamiętali i Powstanie Warszawskie, i rok 1920. Wiedzieli, że gdy tylko poczujemy ich krew, zachowamy się jak piranie. A ich namiestnicy znajdą należne im miejsca na latarniach.

„Zbigniew Herbert, pisząc słynny list otwarty w obronie pułkownika Kuklińskiego do prezydenta Wałęsy, który określał pułkownika publicznie epitetem zdrajcy, podobnie jak Jaruzelski, Kiszczak, Urban, Michnik czy Kuroń. Wielki poeta nieprzypadkowo 5 grudnia 1994 r., w rocznicę śmierci marszałka Józefa Piłsudskiego, pisał:

“Pułkownik Kukliński przez wiele lat toczył samotną walkę, w cieniu grożącej mu w każdym momencie śmierci – o sprawy najważniejsze: prawo do niezawisłości, prawo do obrony zagrożonego bytu państwowego, o godność narodową wreszcie. Bohaterowie są zawsze samotni. Nie mają ze sobą tłumu płatnych klakierów, redaktorów kłamstwa, zwolenników pałki i obozu osamotnienia. Pułkownik Kukliński jest – jednym z nas – cokolwiek chcieliby wydumać na ten temat ludzie złej woli i wygodnej obojętności”.

Ci, co uważają go za zdrajcę, zawsze mówią, że Kukliński złamał przysięgę. Tylko jakimś dziwnym trafem nie chcą powiedzieć, jaka była treść tej przysięgi. A tam było czarne na białym: “dochowanie wierności Armii Radzieckiej i innym bratnim armiom Układu Warszawskiego”.

Michnik dziś pisze „Podziękujmy” Jaruzelskiemu, „należy mu się szacunek i wdzięczność”. I dalej:

„Wbrew kalumniom głupich i podłych pismaków powiadam jasno: to jest biografia polskiego patrioty. Patriotyzm generała jawi mi się jako mieszanina idei Polski “szklanych domów” rodem z Żeromskiego z przekonaniem zrodzonym z wojny, że tylko Polska prosowiecka ma szansę istnieć na mapie Europy

„Kiedy sfanatyzowany nienawistnik uderzył generała kamieniem, raniąc go boleśnie, generał oświadczył, że nie będzie szukać zadośćuczynienia w prokuraturze. To był gest wielkiego serca chrześcijańskiego, była w tym “dawnych Polaków duma i szlachetność”. Heski za to dostał 2 lata w zawiasach, grzywnę a przedtem był 2 razy kierowany do psychiatryka, dopiero interwencje telewizji i org społecznych go od tego wybroniły.

Akurat Helskiego trochę znałem. Spotykałem się z nim w biurze SW we Wrocławiu na początku lat 90tych. Nie był ani „sfanatyzowany” ani nie był „nienawistnikiem”. Był spokojny, sympatyczny, wyważony. Miał piękną opozycyjną biografię, można poczytać w Encyklopedii Solidarności (Wikipedię – polską, jak zawsze kłamliwą, odradzam). http://www.encyklopedia-solidarnosci.pl

Jego działanie, tak jak Kuklińskiego było sprawą indywidualną, wykraczającą poza pewne normy. Była to jednak jedyna kara, jaka dotknęła komunistycznych zbrodniarzy w tym kraju.

To, że jeszcze istniejemy, nie zawdzięczamy temu jaruzelskopodobnemu podporządkowywaniu się, które to myślenie stara się narzucić teraz Tusk a od dawna Michnik. To nas mogło i może zabić. Nie ma nic niebezpieczniejszego. Zawdzięczamy jedynie naszej sile i walce, oporowi, niepodporządkowywaniu się, wierności naszej tradycji. Polskości – jednym słowem. Tego się wszyscy wrogowie najbardziej u nas boją i to najbardziej zwalczają. To też pozwoliło nam przetrwać przez 1000 lat w tym miejscu na mapie, pomiędzy silniejszymi od nas.

Jak pisze GP, po wielkich ćwiczeniach ataku na Zachód w 1979, w czasie pierwszej wizyty JPII w Polsce, jeden z sowieckich marszałków, widząc miliony Polaków na spotkaniach, doszedł do wniosku, że oni przez Polskę nie przejdą, gdy wywołają wojnę z Zachodem. No pasaran.

Jaruzelskiego fetuje SLD. W tym jego dawni koledzy z PZPR, wśród nich, wierni, jak on, agenci sowieckich służb. Dziś 15% mieszkańców Polski jest gotowa wybrać ich do sejmu.

Na koniec z dedykacją dla Jaruzela, na urodziny, wierszyk z czasów stanu wojennego – Bluzg, a fetującym go dedykuję piosenkę – „Czerwone sk…syny”.

http://www.youtube.com/watch?v=cPy4_P5j9ow

 

http://www.youtube.com/watch?v=MA1fRXIbj8l

 

O autorze: R.Zaleski

Członek Konfederacji Blogerów