To zadziwiające, ale dwaj znani publicyści dali w ostatnim numerze “Do rzeczy” /nr 22/2013/ zadziwiające pokazy nieudolności i braku profesjonalizmu.
Zacznę od Ziemkiewicza i jego wywiadu z Moniką Jaruzelską. Budyń78 oświadczył /TUTAJ/, że wiecej “Do rzeczy” nie kupi a jego komentatorzy właściwie jednoglośnie uznali Ziemkiewicza za zdrajcę. Coryllus dla odmiany wylał na ten wywiad cały kubeł wyjatkowo jadowitej ironii /TUTAJ/. Bloger Herbu grabie i ci, co wpisali się pod jego notką /TUTAJ/ zajęli sie problemem ewentualnych stosunkow między Ziemkiewiczem , a Moniką Jaruzelską, w czasie, gdy uczyli się oni w tej samej szkole.
Nikt jednak jakoś nie zauważył, że ten wywiad mógłby służyć na studiach dziennikarskich jako przykład tego, jak NIE należy postępować. Sam pomysł przeprowadzenia rozmowy z córką gen. Jaruzelskiego nie jest niczym zdrożnym, a efekt mógłby byc ciekawy. W końcu, bycie potomkiem krwawego dyktatora to naprawdę jest problem /przypomnę losy dzieci Stalina/.
Ziemkiewicz popełnił jednak fundamentalny błąd. Zamiast pokierować rozmową – pozwolil się zdominować Monice Jaruzelskiej. Owinęła ona sobie go wokół palca. Co najmniej od połowy wywiadu miałam wrażenie, że to nie Ziemkiewicz prowadzi rozmowę z Moniką Jaruzelską, lecz ona przepytuje Ziemkiewicza. W efekcie wszystko rozpłynęło się w infantylnych wezwaniach do powszechnej zgody /dupy z batem???/. Gdybym była redaktorem naczelnym “Do rzeczy” – wrzuciłabym taki tekst do kosza.
Łysiak ma natomiast na sumieniu inny grzech – grzech zacietrzewienia. Odebrało ono mu rozum. Napisał pamflet na endecję “Myśli nowoczesnego antyendeka”. Z niepojętych przyczyn uznał, że jeśli wrzuci w ten tekst wszystkie krytyczne zdania jakie kiedykolwiek ktoś powiedział o endecji, to stanie się on naprawdę przekonujący. W efekcie wszystko mu się pomieszało:zabójstwo Narutowicza, Traktat Ryski, oczywiście antysemityzm, prorosyjskośc, Janusz Korwin-Mikke,Adam Wielomski,Rafał Ziemkiewicz, “Najwyzszy Czas”, Wincenty Rzymowski, Tekieli i psychomanipulacja oraz czort wie co jeszcze. Wyszedł z tego kompletnie niestrawny nonsens na siedem kolumn.
Kilku autorów próbowało z tym gniotem polemizować – Jan Bodakowski /TUTAJ/, Lord Stark w notce “Waldemar Łysiak oszalał?” /TUTAJ/ lub Narodowcy.net /TUTAJ/. W tym ostatnim portalu postawiono pytanie: “Dlaczego artykuł Łysiaka nie jest rzeczową krytyką (na którą wielu liczyło), a emocjonalnym wywodem na poziomie nastolatka?”.
Ano właśnie. Jest rzeczą zdumiewającą, że tak znani i doswiadczeni publicyści robią błędy, jakich uniknęliby początkujacy dziennikarze, a redakcja pisma nie reaguje na to.
Ja myślę, że to wszystko przez te upały, albo przez burze. Czasem takie rzeczy się ludziom na mózg rzucają. Tym razem padło na autorów, ale i na naczelnego.
To co Pani pisze jest bardzo fajne i tak profesjonalne, że ja już się wstydzę te swoje wyszperane tu dawać.
Może obaj to artyści. O tym, jakim stworzeniem jest artysta – TUTAJ:
http://www.ekspedyt.org/circ/2013/03/18/9235_moja-przyjaciolka-danusia.html :))
Dzięki! :)
Żaden profesjonalizm !!! Jestem emerytką-hobbystką. Jedyny mój komtakt z publicystyką to ten blog który piszę od niecałych czterech lat
Pewnie tak :)))
Pani Elig!
Coraz lepsze notki…!
* * * * *
P.S.
W tych salonowców nigdy nie wierzyłem.
Dziwię się, i krew mnie zalewa, że Rafałciu bryluje wśród Narodowców. Ech, młode i głupie.
Zawsze staram się wszystko co Pani pisze czytać, bo wiem, że wiele konkretnej wiedzy zyskam. Gdybym miał swoją gazetkę, to bym Pani za to “hobby” płacił.
Zdrowia życzę. Dużo zdrowia.