Ilekroć prowadzi się dyskusje o wolnym rynku z osobami doń nie przekonanymi, za każdym razem pada pytanie: „Skoro rozwiązania liberalne byłyby takie korzystne, dlaczego jeszcze ich nie wprowadzono?”.
Pytanie to po pierwsze nie do końca jest właściwe, ponieważ liberalna polityka nie jest niczym nowym. Nie jest to odkryta przez kilku szalonych ekonomistów całkiem nowa droga, a rozwiązanie testowane już w praktyce i to na przestrzeni wielu lat. Warto wspomnieć, że już w XVIII w. w Anglii, w skutek kryzysu spowodowanego nieefektywnością starego porządku zdominowanego przez arystokrację, wobec rosnącej liczby ludności, konieczne były zmiany w panującym systemie. Jak informują historycy w ok. 7 mln wówczas Anglii, niemalże 2 mln ludzi żyło w największej nędzy. Nieefektywność dotychczasowych rozwiązań doprowadziła do powstania kapitalizmu. Jest oczywiście prawdą, że warunki robotników za angielskiego kapitalizmu nie były łatwe. Ale po pierwsze był to dopiero początek wolnego rynku i sytuacja nie była do końca ustabilizowana (zbyt mała konkurencja, także o pracownika), po drugie zaś o ile lepsza dla robotników była ciężka praca od głodu? Wszyscy przeciwnicy kapitalizmu nie potrafią zauważyć, że to właśnie ten ustrój uratował życia tysięcy, jeśli nie milionów ludzi – robotników, biedaków, proletariuszy – w których to obronie zwykli przeciwnicy kapitalizmu stawać. Nie jest to jedyny przykład korzyści płynących z polityki wolnościowej – najwyraźniejszym dowodem efektywności tych rozwiązań jest Ameryka Północna, gdzie z dzikiego państwa udało się stworzyć największą światową potęgę. A wszystko to działo się bez kontroli wszechmocnego państwa, bez rozmaitych podatków (w tym dochodowego), za to z tak krytykowaną przez socjalistów nieograniczoną własnością prywatną. Pomijając azjatyckie państwa, w których wolny rynek przenikana się z dużą jednak ingerencją w wolną wolę w kwestiach jeśli nie ekonomicznych to obyczajowych, co samo w sobie nie jest już godne pochwały, znajdziemy jednak i w dzisiejszych czasach takie państwa, w których wolność jednostek jest szanowana. Najwyraźniejszym tego przykładem jest amerykański stan New Hampshire w Nowej Anglii. Nie ma tam podatku dochodowego (ani stanowego, ani lokalnego), nie ma podatku od sprzedaży (odpowiednik VAT’u), co już według europejskich ekonomistów pokroju rodzimej naszej gwiazdy Jana Vincenta-Rostowskiego, dawno temu powinno zakończyć się już głodem czy Bóg wie czym jeszcze. Dlaczego tak się nie dzieje? Dlaczego ludzie z całych Stanów Zjednoczonych decydują się na przeprowadzki do „liberalnej utopii” (tak zwykli to nazywać socjaliści – oczywiści, jak mają to w zwyczaju, bez powodu), podpisując oświadczenie woli o treści: „Uroczyście oświadczam moją wolę przeprowadzki do New Hampshire. Będąc na miejscu będę podejmował wysiłki nakierowane na stworzenie społeczności, w której maksymalna rola rządu ograniczy się do ochrony życia, wolności i własności”. Nad socjalizmem triumfuje matematyka.
Powróćmy jednak do samego pytania postawionego na początku, a mianowicie „Dlaczego rozwiązań liberalnych nikt nie wprowadza w życie (np. w Polsce)”. Dlaczego rola rządu nie ograniczy się do ochrony życia, wolności i własności? Powodów jest wiele. Po pierwsze dbają o to politycy. Kontrola państwa zapewnia im korzyści czy to z legalnych czy nielegalnych źródeł. Z podatków utrzymują swoje stanowiska, a co więcej mogę jeszcze tworzyć nowe „miejsca pracy” dla swoich rodzin czy przyjaciół w rozmaitych urzędach. Dochody nielegalne są w tym wypadku jednak o wiele ważniejsze. Weźmy na przykład producentów żarówek. Zakładamy, że firma A produkująca żarówki energooszczędne wręcza łapówkę politykowi, aby ten doprowadził do zakazu sprzedaży żarówek zwykłych i w ten sposób z rynku wyeliminowany zostaje producent zwykłych żarówek B, który dotychczas był dla firmy A konkurencją. Szczęśliwy jest więc polityk który otrzymał łapówkę i przedsiębiorca, który powoli może stawać się monopolistą. Dużą rolę w utrzymaniu socjalizmu odgrywają właśnie wielcy przedsiębiorcy. Bojąc się konkurencji dokonują rozmaitych starań mających na celu wyeliminowanie przeciwników, lobbując za wprowadzaniem koncesji i ograniczeń na rynku, utrudniających funkcjonowanie innym firmom. Ostatnimi orędownikami socjalizmu są zwykli ludzie, u których lata indoktrynacji poskutkowały w ten sposób, że bez świadomości państwowej opieki boją się czegokolwiek zrobić. Jest to kategoria ludzi odczłowieczonych, którzy wyrzekają się wolnej woli, a co więcej do podobnych poświęceń zmuszają resztę (jak pisał śp. Fryderyk Nietzsche, hołota robi wszystko, żeby nikomu nie pozwolić się wybić), a wszystko to w imię bezpieczeństwa.
Czy Polska i Europa musi znaleźć się w obliczu tak poważnego kryzysu jak w XVIII w. w Anglii, czy dopiero gdy 30% ludzi zacznie przymierać głodem nastąpi powrót do normalności? Oby nie.
Jak głosi dewiza stanu New Hampshire: żyj wolny lub giń (live free or die).
SERDECZNIE ZAPRASZAM DO ODWIEDZENIA STRONY JUNTA.pl – http://www.junta.pl – portal, blogosfera, forum, czat.
Hmm, potęga USA nie wzięła się z niczego i bez kosztów. Chociaż faktycznie, te rzezie, banki, wyzysk, a choćby i same plantacje, co za wzór ;)
Zabrakło też przykładu Singapuru:
“W tym kraju cała ziemia należy do rządu. 85 proc. mieszkań należy do rządowej agencji mieszkaniowej, w której czynsz jest centralnie ustalany przez państwo. Jedna czwarta PKB generowana jest przez państwowe przedsiębiorstwa, niektóre sławne na cały świat.(…) Singapur to dobry przykład kraju, którego nie da się wymyślić teoretycznie. Nieważne, jaką teorię ekonomiczną wyznajesz – hayekowską, neoklasyczną, keynesowską, marksowską – powie ona, że Singapur nie ma prawa istnieć, bo wolnego rynku nie da się pogodzić z tak dużym udziałem państwa w gospodarce. Ale istnieje i świetnie prosperuje.”