Wtorek, 4 czerwca 2013 r.

Dzisiejsze czytania: Tb (Wlg) 2,10-23; Ps 112 (111),1-2.7-8.9; Ef 1,17-18; Mk 12, 13-17

Rozważania: Oremus

 

(Tb (Wlg) 2,10-23)
Zdarzyło się, że pewnego dnia Tobiasz będąc znużony grzebaniem zmarłych, powróciwszy do swego domu, położył się przy ścianie i zasnął. Podczas gdy spał, spadł z gniazda jaskółczego ciepły gnój na jego oczy, i zaniewidział. Pan dopuścił, aby mu się przytrafiło to doświadczenie, aby potomnym był dany przykład jego cierpliwości jak Joba świętego. Ponieważ od dzieciństwa bał się Boga i zachowywał Jego przykazania, nie szemrał przeciw Bogu, że go dotknęło nieszczęście ślepoty, lecz pozostał nieporuszony w bojaźni Bożej, składając Bogu dzięki przez wszystkie dni swego życia. Jak bowiem przełożeni rodów urągali błogosławionemu Jobowi, tak krewni i przyjaciele naśmiewali się z życia Tobiasza, mówiąc: „Co się stało z twoją nadzieją, dla której dawałeś jałmużny i sprawiałeś pogrzeb zmarłym?” Tobiasz zaś karcił ich, mówiąc: „Nie mówcie tak: jesteśmy bowiem dziećmi świętych i oczekujemy tego życia, które Bóg da tym, co nigdy w stosunku do Niego nie zmienią swej wiary”. Anna zaś, jego żona, chodziła codziennie na pracę tkacką i z pracy rąk swoich, co mogła zarobić, przynosiła na pożywienie. I przytrafiło się, że otrzymawszy koźlę, przyniosła do domu. Mąż jej, słysząc beczenie koźlęcia, rzekł: „Baczcie, czy czasem owo koźlę nie zostało skradzione, a oddajcie je jego panu; nie godzi się nam bowiem spożywać czegoś z kradzieży ani nawet dotykać”. Na to żona jego z gniewem odpowiedziała: „Jest oczywiste, że twoja nadzieja stała się próżną; oto co ci przyniosły twoje jałmużny!” Urągała mu tymi i podobnymi słowami.

(Ps 112 (111),1-2.7-8.9)
REFREN: Zaufał Panu człowiek sprawiedliwy
lub Alleluja.

Błogosławiony człowiek, który boi się Pana,
i wielką radość znajduje w Jego przykazaniach.
Potomstwo jego będzie potężne na ziemi,
dostąpi błogosławieństwa pokolenie prawych.

Nie przelęknie się złej nowiny,
jego mocne serce zaufało Panu.
Jego wierne serce lękać się nie będzie
i spojrzy z wysoka na swych przeciwników.

Rozdaje i obdarza ubogich,
jego sprawiedliwość będzie trwała zawsze,
wywyższona z chwałą
będzie jego potęga.

(Ef 1, 17-18)
Niech Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa przeniknie nasze serca swoim światłem, abyśmy wiedzieli, czym jest nadzieja naszego powołania.

(Mk 12, 13-17)
Uczeni w Piśmie i starsi posłali do Jezusa kilku faryzeuszów i zwolenników Heroda, którzy mieli pochwycić Go w mowie. Ci przyszli i rzekli do Niego: „Nauczycielu, wiemy, że jesteś prawdomówny i na nikim Ci nie zależy. Bo nie oglądasz się na osobę ludzką, lecz drogi Bożej w prawdzie nauczasz. Czy wolno płacić podatek Cezarowi, czy nie? Mamy płacić czy nie płacić?”. Lecz On poznał ich obłudę i rzekł do nich: „Czemu Mnie wystawiacie na próbę? Przynieście Mi denara; chcę zobaczyć”. Przynieśli, a On ich zapytał: „Czyj jest ten obraz i napis?”. Odpowiedzieli Mu: „Cezara”. Wówczas Jezus rzekł do nich: „Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga”. I byli pełni podziwu dla Niego.

 

 

Kiedy „mądrzy i sprawiedliwi” przychodzą do Jezusa, toczy się prawdziwa walka. Faryzeusze zadają Jezusowi podchwytliwe pytanie: Czy wolno płacić podatek Cezarowi, czy nie? Jezus z kolei pyta ich o to, czyj wizerunek widnieje na monecie podatkowej. Przedmiotem sporu jest prawda najwyższa – prawda o samym Bogu. Gdzie tak naprawdę odbija się Jego obraz? W jego Synu czy w portrecie Cezara? Odnajdźmy dziś prawdziwy obraz Boga w Chrystusie, i Chrystusa w nas, aby oddać Mu to, co do Niego należy – nas samych.

Jacek Szymczak OP, „Oremus” czerwiec 2009, s. 9

 

MODLITWA LITURGICZNA

„Panie, niech moja modlitwa będzie przed Tobą jak kadzidło” (Ps 141, 2)

Modlitwa, nawet najbardziej osobista, stanowi zawsze zjednoczenie z Chrystusem i z Kościołem, gdyż chrześcijanin jest zawsze członkiem Chrystusa i Kościoła; jest to jednak łączność poufna, wewnętrzna, jaka zachodzi tylko między duszą i Bogiem. Istnieje jeszcze inna forma modlitwy, w czasie której ta łączność przybiera również wymiar zewnętrzny, widzialny, wspólnotowy: jest to modlitwa liturgiczna, przez którą Kościół, zjednoczony z Chrystusem – swoją Głową i Oblubieńcem, składa Bogu cześć doskonałą.

Człowiek nie jest czystym duchem, lecz duchem w ciele; dlatego powinien wciągnąć w modlitwę nie tylko swoje władze duchowe: rozum i wolę, lecz również władze afektywne: serce, uczucia, a nawet wyobraźnię, zmysły, a także postawę zewnętrzną. Cały człowiek powinien się modlić. To urzeczywistnia się właśnie w modlitwie liturgicznej, która nie tylko jest czcią wewnętrzną, lecz także czcią zewnętrzną, wyrażoną przez modlitwę wspólną, śpiew, ruchy, obrzędy. Chociaż cześć wewnętrzna jest istotną, bez niej bowiem cześć zewnętrzna stałaby się rutyną i obłudą, nie można jednak lekceważyć tej ostatniej, której zadaniem jest ukazywać w sposób publiczny i widoczny wewnętrzną pobożność wiernych. To odpowiada nie tylko naturze człowieka, lecz także i naturze Kościoła, który jako społeczność widzialna nie może być pozbawiony czci społecznej, zewnętrznej. Liturgia święta wyraża właśnie „rzeczywistą naturę prawdziwego Kościoła. Jest on bowiem ludzki i jednocześnie boski, widzialny i wyposażony w dobra niewidzialne, żarliwy w działaniu i oddany kontemplacji” (KL 2).

Modlitwa liturgiczna jest szczytem innych form modlitwy bądź dlatego, że streszcza wszystkie inne i wciąga wszystkie władze człowieka, bądź dlatego, że wyraża modlitwę nie poszczególnych wiernych, lecz wspólnoty wiernych, czyli Kościoła, w którym Chrystus jest obecny jako Głowa i główny modlący się.

  • Boże mój, jak bardzo byłabym upokorzona z powodu słabości i nicości, gdybym nie miała Jezusa Chrystusa, moje jedyne Dobro, aby Cię uwielbiać, oddawać Ci cześć i wysławiać; On bowiem spełnia to najlepiej! Powtarzam Mu moją słabość i raduję się, że On jest wszystkim, a ja niczym…
    O Jezu, w Tobie posiadam wszystko. Ty jesteś moją Głową, a ja jestem istotnie Twoim członkiem. Ty prosisz, uwielbiasz, upokarzasz się, dziękujesz we mnie i za mnie, a ja w Tobie; bo członek stanowi jedno z Głową. Twoje życie, tak święte i wielkie, pochłania moje, tak nędzne i słabe.
    Ty jesteś w sposób najdoskonalszy moją wdzięcznością. Wezmę kielich zbawienia i z Tobą złożę ofiarę chwały, ofiarę miłą, godną Boga, w obfitości (bł. M. Teresa de Soubiran).
  • O Jezu, Ciebie uwielbiam jako ośrodek liturgii. Ty nadajesz jedność tej liturgii, którą mogę określić jako cześć publiczną i urzędową Kościoła…
    Wszystko w kulcie Mojżeszowym przygotowywało liturgię chrześcijańską, której Ty, o Jezu, jesteś ośrodkiem i życiem. Ty jeden jesteś doskonałym hymnem, bo jesteś prawdziwą chwałą Ojca. Nikt nie może wysławiać godnie Ojca jak tylko przez Ciebie: „Przez Niego, z Nim i w Nim, Tobie, Boże, Ojcze… wszelka cześć i chwała”.
    O Chryste, Ty jesteś łącznikiem między liturgią na ziemi a liturgią w niebie, do której włączasz bezpośrednio swoich wybranych. Twoje Wcielenie przyłączyło w sposób istotny i żywy ludzkość, i całe stworzenie do Bożej liturgii. To Bóg wysławia Boga: pełne i doskonałe uwielbienie, które osiąga swój szczyt w ofierze Kalwarii (G. B. Chautard).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. II, str. 226

 

http://mateusz.pl/czytania/2013/20130604.htm

O autorze: Redakcja