Chwila spędzona w gwarze jasności.
Wyrzuca mnie trzask zamykanych drzwi.
Potężna noc.
Stalowy ocean skrzy grzbietami fal.
Wysoka otchłań pod nogami.
Wpadam.
Oblepia mnie oleisty chłód.
Ławica bąbelków pisze epitafium.
Niezliczone słowa.
Nieznaczące nic.
Panie Karolu zadzwonił do mnie znajomy, opowiedział sen. Wchodzę na portal Legionu, a tu sen zamknięty w wierszu.
Piękny i przejmujący.
Słowa wypowiedziane w ciszy modlitwy, Serce ku Sercu, są Mocą i Inspiracją,
Znaczą więcej, dają Nadzieję.
Niech Bóg Pana błogosławi.
och!
No nie wierzę.
Przecie dzisiaj nie jest 1 kwietnia…
Szanowni Państwo.
Jestem wstrząśnięty i zmieszany do żywego, bowiem nigdy bym nie przypuszczał, że wynaturzenia mojego patologicznie smętnego podmiotu lirycznego wzbudzą takie zainteresowanie.
Dziękuję za tak miłe przyjęcie.
Pani Judyto. Pani szczególnie jestem wdzięczny.
pozdrawiam lirycznie
“Sen zamknięty w wierszu” -piekne tak jak wiersz.
“wynaturzenia mojego patologicznie smętnego podmiotu lirycznego”
oby było więcej takich “patologi” i “wynaturzeń” jak ta powyżej…
Dziękuję Pani Tabo.
Panie Karolu “wynaturzenia patologicznie smętnego” są piękne i wiele mówiące.
Za każdym razem jak czytam, odkrywam coś nowego, a jeszcze w tle ten sen. Ech… jaka szkoda, że nie mam talentu i nie potrafię malować. Te piękne obrazy chciało by się przelać na płótno i podzielić z innymi.
Panie Karolu, dziękuję za pozdrowienia z nutą liryzmu, od-pozdrawiam serdecznie.
Nie powiem tego co mówię za często. Pomilczę :))
Drogie Panie!
Choć z podmiotu jest śpioch zatwardziały, to jednak sobie tego wszystkiego nie wyśnił.
To wszystko jak najbardziej autopsyjną jawą było.
Mało tego. Zupełnie procenatmi nie wspomaganą. Wiem, że mnie szczególnie ta ostatnia okoliczność dyskwalifikuje poetycko. Trudno.
No takie już jawy. Co począć. Tylko zpisać wypada.
Pozdrawiam Miłe Panie.
P.S.
Oj niedobrze.
Kolejny problem się pojawił.
Okazało się mianowicie, że tą jawę ktoś sobie nakręcił filmowo. I do tego przede mną. Skandal.
Dokładnie 0:20-0:25.
Pięknie napisane. Ciarki przechodzą. Nurkował Pan w nocy?
A wie Pan, że kiedyś tak…
Pamiętam, że byłem zdziwiony, że pod było jaśniej niż nad.
Ale w tych strofach nie wspominam tamtego wydarzenia.
pozdrawiam Pana, dobry Panie Poruszycielu
Ale Pani trafiła!!!
Lorenc ArcyMistrz!
Ja nie wrzucałem tego kawałka, bo jego duryzm zupełnie nie licuje z minorowością mojego nokturnu.
Ale podobieństwa są – jest woda, jest mokro.
U mnie światło księżyca, tu żar słońca. Też coś świeci…
P.S.
W niedalekiej przyszłości opowiem pewną piękną przygodę jaką przyżyłem dzięki temu Dziełu.