Interesujący fragment biografii Alistera Crowleya – jednego z “najznamienitszych” satanistów ostatnich czasów.
DLA ZABŁĄKANYCH Z INNYCH PORTALI – AUTOR NIC W PONIŻSZYM TEKŚCIE NIE POCHWALA A WRĘCZ PRZECIWNIE! JEST TO CYTOWANIE MAJĄCE ZA CEL UŚWIADOMIENIE, ŻE ZŁO ZWIĄZANE Z “NOWOCZESNYMI FILOZOFIAMI” MA SWOJE BEZPOŚREDNIE ŹRÓDŁO W PRAKTYKACH HERETYCKICH, SATANISTYCZNYCH I POGAŃSKICH I W “OBJAWIENIACH” OD BYTÓW DUCHOWYCH O JAWNIE ZŁEJ NATURZE.
Fragment tekstu “Równonoc bogów”: http://www.iluminaci.pl/masoneria/aleister-crowley-i-rownonoc-bogow
Objawienie Księgi Prawa, czyli Równonoc Bogów
1904 rok obdarzył Crowleya niesłychanym szczęściem. Poślubił piękną Rose Kelly i wraz z nią spędzał “miodowy miesiąc” w różnych mistycznych zakątkach świata. Kiedy w marcu tego roku państwo młodzi przybyli do Kairu, Crowley postanowił pokazać małżonce sylfy, duchy żywiołu powietrza i w tym celu przystąpił do “Wstępnej Inwokacji” z Goetii. Uczynił to, jak wspomina, z nudów, ponieważ małżonkowie nie mieli nic innego do roboty. Rose nie przejawiała jakiegokolwiek zainteresowania magią i nie ujrzała sylfów. Miast tego jednak zapadła w dziwny trans, podczas którego sennym, choć wyrazistym głosem powtarzała słowa: “Oni czekają na ciebie”. Było to niecodzienne wydarzenie, zważywszy na fakt że właściwości mediumistyczne tak nagle objawiła osoba nie mająca nic wspólnego z okultyzmem. A jednak Crowley, świeżo upieczony sceptyk, zignorował ten przekaz. Bardziej interesowało go skuteczne wywołanie sylfów, do czego przystąpił następnego dnia. W końcu takie było jego magiczne motto – “wytrwam aż do końca”.
17 marca, mimo usilnych starań Crowleya, Rose ponownie nie ujrzała sylfów. Tak jak poprzednio, zapadła w trans, w trakcie którego mówiła coś o “dzieciątku” i o Ozyrysie. Na nic się zdały wszelkie jego próby odwrócenia biegu wydarzeń, zirytowany, postanowił rozwiązać tę zagadkę. W tym celu wykonał inwokację egipskiego boga mądrości Thotha, który podobno przemówił ustami jego żony, lecz nie wyjawił niczego konkretnego. Nazajutrz, powrócił do inwokacji i wtedy niespodzianie usłyszał głos Rose, która powiedziała, że bóg Horus oczekuje od niego przeprosin za jego poprzednie uczynki. Przeżył wstrząs. Jego żona nie mogła wiedzieć o tym, że nie darzy szacunkiem bóstw marsowych, do których należy również Horus, skoro jej wiedza religijna była mniejsza od przeciętnej. Postanowił ją zatem sprawdzić. Rose nie tylko znakomicie opisała Horusa, podając w szczegółach jego cechy i wartości liczbowe, lecz również pokazała w Muzeum Kairskim stelę z obrazem bóstwa, które podobno miało być źródłem tych wszystkich przekazów. Stela przedstawiała Ra-Hoor-Khuita, aktywną formę boga Horusa i nosiła numer 666, liczbę w sposób szczególny związaną z powołaniem Crowleya. W jednym z kolejnych przekazów Rose nakazała Crowleyowi w dniach od 8 do 10 kwietnia zasiadać w pokoju w samo południe i spisywać wszystko co usłyszy. Crowley wykonał polecenie, czego efektem było dzieło o niesłychanej złożoności i głębokim znaczeniu, Liber AL vel Legis, zwana potocznie Księgą Prawa.
Księga Prawa jest dziełem wyjątkowym, choć podobnie jak Biblia, czy Koran należy do tradycji objawień. Jej oryginalność, czy też raczej źródłowość polega jednak na tym, że stanowi dokładny, bezpośredni przekaz objawienia, podczas gdy większość innych “świętych ksiąg” zawiera przekazy wtórne lub też skażone późniejszym namysłem. Prawdziwym twórcą Księgi Prawa jest istota przedstawiająca się jako Aiwass, wysłannik ze świata bogów. W przypadku przekazów mistycznych podstawowym czynnikiem, który utrudnia ich zrozumienie jest ich zakres historyczno-kulturowy. Jeśli jednak przyjmiemy, że przekazy te płyną ze świata astralnego, a więc ze świata znajdującego się na pograniczu nieświadomości indywidualnej i zbiorowej, będziemy mogli uznać, że bogowie są różnymi aspektami, bądź też nazwami nieuświadamianych energii psychicznych. Oznacza to, że objawienie jest podłączeniem się pod ukrytą skarbnicę indywidualnej lub zbiorowej mądrości tajemnej. Jaka jest natura tej skarbnicy, to już zupełnie inna sprawa.
Księga Prawa składa się z trzech rozdziałów, których narratorami są trzy bóstwa pochodzące z panteonu egipskiego: Nuit, Hadit i Ra-Hoor-Khuit. Bóstwa te tworzą nie tylko triadyczną strukturę książki, lecz i troistość na której zasadza się egzystencja świata. Crowley określa boginię Nuit jako “panią przestrzeni”, jako przestrzeń wszelkich dostępnych możliwości, matrycę z której wyłania się świat i w której wszystko jest możliwe. Z kolei męski bóg Hadit jest to wszędobylski punkt symbolizujący świadomość, której manifestacje rozproszone są we wszechświecie, czyli przestrzeni Nuit. Niektórzy interpretatorzy Księgi Prawa porównują Nuit i Hadita do koła i punktu, czy też do materii i energii. Z ich zjednoczenia powstaje Ra-Hoor-Khuit, bóstwo symbolizujące manifestację działania, czyli ruch.
Księga Prawa zwiastowała tzw. Równonoc Bogów, czyli bliski kres symbolizowanej przez Ozyrysa ery monoteizmów. Upadkowi ładu chrześcijańskiego i narodzinom nowej epoki towarzyszyły apokaliptyczne wizje zniszczenia. Nowa epoka rodzić się miała w bólu i cierpieniu. Miazmaty lęków i koszmarów przesłaniały widzenie jej zarysów. Niemniej jednak apokalipsa w wizji Crowleya nie oznaczała ostatecznego końca świata rzeczywistego, a jedynie kres ładu patriarchalnego wspieranego przez ortodoksyjne (w przeważającej mierze monoteistyczne) religie prawa i porządku. Z udręki wyłaniał się nowy ład, którego zasadniczymi cechami były wieloznaczność i ekstaza. W nowej epoce, erze Horusa – zwycięskiego dziecka w koronie – jedynym prawem miało być realizowanie własnej prawdziwej Woli. Pod tym względem crowleyowska wizja powtarzała platońską metaforę jaskini, w której odbijają się cienie prawdziwych idei. Crowley jako proroczy wizjoner nowej epoki, nawoływał do porzucenia świata cieni, świata pozorów i fałszywych pragnień. W nowej epoce ludzie mieli odkrywać swoje prawdziwe pragnienia i zgodnie z nimi kształtować swoją tożsamość. Oznaczało to odrzucenie prawa pisanego, kodeksu etycznego stanowiącego podstawę istnienia każdej cywilizacji patriarchalnej oraz przejęcie odpowiedzialności za własne życie, która w uprzedniej epoce spoczywała głównie na religii, państwie i stróżach porządku. Era Horusa miała być epoką indywidualizmu i wolicjonalizmu, twórczości i niezależności. Człowiek przyszłości łączył w sobie cechy dziecka i nietzscheańskiego Ubermenscha, swawolność z wolą czynu, gwałt z rozkoszą. Daimonion crowleyowski, istota przedstawiająca się jako Aiwass, głosił: “Zniesione są wszelkie rytuały, wszelkie próby, wszelkie słowa i znaki. [..] Słowem Grzechu jest Ograniczenie. […] Czyń swoją wolę niechaj będzie całym prawem. […] Miłość jest prawem, miłość poddana woli”.
Jest pewnym paradoksem, że wizja zapowiadająca krach logocentryzmu spisana została na kartach książki. Raz jeszcze chochlik przechytrzył literę prawa. A jednak to właśnie dzięki temu Księga Prawa doczekała się licznych komentarzy i opracowań, rozwijających jej ukryte znaczenia i kalambury. Sam Crowley początkowo nie mógł przyswoić sobie jej przekazu i wymagało czasu, by “usłyszał” podszepty Nieświadomego. Kiedy to nastąpiło, na jej podstawie ułożył spójną historiozofię i filozofię życia, której głównym składnikiem było uznanie dominującej roli archetypu dziecka w wyłaniającej się epoce. Kreślona przez niego historiozofia uwzględniała trójetapowość rozwoju historycznego ludzkości.
Crowley powiadał, że w toku historii ludzkość przebyła dwa eony: erę Matki (Izydy) i erę Ojca (Ozyrysa), odznaczające się odmiennymi relacjami społecznymi i światopoglądem. Era Izydy stanowiła dominium Nieświadomego, dominację symboli związanych z księżycem. Ludzie żyli w świecie nieoznaczonym, zdani na łaskę bogów i natury. Prowadzili osiadły tryb życia. Panował matriarchat, któremu towarzyszyło nierozeznanie własnej płciowości. Podstawowymi normami egzystencjalnymi były niewiedza i uzależnienie.
Wraz z rozpoznaniem funkcji seksualnych, ludzkość wkroczyła w erę Ozyrysa, zwaną również erą Ojca ze względu na dominację wartości patriarchalnych. Towarzyszył jej rozwój świadomości. Wyłoniona świadomość dokonywała podbojów kolejnych krain Nieświadomego, trzebiąc oazy chaosu i nieracjonalności. Jej orężem był podział i stratyfikacja. Narodziła się hierarchia społeczna. W erze Ozyrysa pojawiły się wielkie cywilizacje, imperia i religie monoteistyczne. Wprowadzono prawa i odpowiedzialność karną. W sferze symbolicznej była to era Słońca, era umierającego i zmartwychwstającego boga, który poświęca się dla ludzkości. Słońce rozjaśniało mroki świata i wskazywało drogi rozwoju. Tym samym świat nabierał znaczenia i stawał się spójną całością. Podstawowymi normami egzystencjalnymi były walka o władzę i wyrzeczenie.
O ile ludzie żyjący w erze Matki byli istotami a-seksualnymi, w erze Ojca płciowość stała się podstawową determinantą relacji społecznych. Decydowała o tożsamości jednostek i przypisywała każdemu rolę społeczną. Zakorzeniała. Wyznaczała funkcje. Różnicowała.
W erze Horusa Nieświadome ponownie miało podbić świadomość, lecz tylko po to, by torować drogę nadświadomości. Dziecko, ów czynnik x, wielka niewiadoma, zastępowało podział płci. W erze Horusa płcie, dotychczas stanowiące o tożsamości, a więc będące wyznacznikiem miejsca w świecie zewnętrznym, zstępowały do wnętrza, by stopić się ze sobą w alchemicznych zaślubinach. Crowley uważał, że w erze Horusa na świecie zapanuje androgynia, a ludzie będą kształtować swoja tożsamość podług własnej woli. Era boga-dziecka znosiła dotychczasowe prawa i porządki, ponownie otwierając świat na to, co nieoczekiwane i cudowne. Po nieoznaczoności ery Matki i jednoznaczności ery Ojca, zapanować na świecie miała wieloznaczność. To ona, na równi z autokreacją, stała się podstawową normą egzystencjalną nowej epoki. Bóg-Słońce umarł na dobre, gdy zauważono, że jego codzienne umieranie jest tylko ułudą wyuczonego sposobu percepcji. Ziemia stała się motywem centralnym rozważań, czego wyraźnym dowodem był rozwijający się ateizm i kreatywizm. Świat przestał być kosmosem znaczących symboli, a stawał się chaosmosem, przestrzenią możliwości, z której każdy mógł ulepić własny, zawsze lepszy świat.
W tym chaosmosie Księga Prawa nadawała Crowleyowi funkcję proroka nowej ery, rolę, której pod wpływem fascynacji buddyzmem nie chciał się podjąć. Odrzucała go apokaliptyczna wizja zagłady, która czyniła zeń Antychrysta. Porzucił zatem Księgę i powrócił do normalnego życia. Jak się wkrótce okazało, na niedługo. Przekaz Księgi Prawa miał wkrótce zawładnąć jego umysłem i natchnąć go do stworzenia Telemy, czyli religii “miłości podług woli”. Już wkrótce miał zawiązać spisek zmierzający do obalenia makrokosmicznego ładu, spisek w którym istotną rolę miały odegrać Szkarłatne Kobiety.
//Słowem Grzechu jest Ograniczenie. […] Czyń swoją wolę niechaj będzie całym prawem.//
Czyli dokładne przeciwieństwo “Bądź wola Twoja”.
//Natura ludzka ma więc owe cztery rany. Gdy jednak mowa o naturalizmie, to wolnomularze, moderniści oraz liberałowie zawsze mają skłonność twierdzić: nie, natura jest dobra, stąd wszystko to, co Kościół nazywa rozwiązłością, nie stanowi dla nas rozprzężenia, tak musi być. Należy dać człowiekowi wszystkie przyjemności, których poszukuje; trzeba mu je dać, natura tego się domaga. Istnieje zatem prawo natury: człowiek musi mu się podporządkować! Lecz, gdy – przeciwnie – uznamy, że człowiek jest zraniony w swej naturze, że jest on nieuporządkowany… jeśli wtedy zachęca się go do pozostania na tej drodze rozwiązłości, to przecież widzimy, dokąd to go zaprowadzi!
Otóż, gdy ujawniamy słabość człowieka, odpowiada się nam: ależ nie, człowiek nie jest słaby. Odczuwane przez niego pragnienia nie są oznaką słabości. Człowiek potrzebuje tych przyjemności i ma do nich prawo. A potem przypomina się prawo człowieka do rozwoju własnej natury. Jedynym ograniczeniem jest wymóg niezakłócania porządku publicznego. Stanowi to jedyne ograniczenie, jakie ci, którzy sprzeciwiają się nam i nas zwalczają, stawiają wolności ludzi i swobodzie wszystkich złych instynktów tkwiących w człowieku: nie zakłócać porządku publicznego. Nie mieć problemów z policjantami, to wszystko.
Oto dokąd prowadzi nasze społeczeństwo, oparte na fałszywych zasadach wolnomularstwa. To jest ich naturalizm. Rozumiemy doskonale, że kiedy papieże potępiają naturalizm, to nie mają na myśli natury samej w sobie, ani natury ludzkiej, lecz błąd w twierdzeniu, iż natura nie została zraniona przez grzech pierworodny i stąd wszystko to, co jest nieuporządkowane w naszej naturze, stanowi rzecz zupełnie naturalną; nie ma się prawa sprzeciwiać się istniejącym w człowieku instynktom. Właśnie to nazywają oni prawami człowieka: prawem do wolności.//
http://www.polskapartianarodowa.org/index.php?option=com_content&task=view&id=1170&Itemid=89
SZKARŁATNE KOBIETY:
//Crowley tylko niektóre ze swych kobiet uważał za Szkarłatne Kobiety. należy jednak pamiętać o tym, że funkcja Szkarłatnej Kobiety nie sprowadza się tylko i wyłącznie do jakichś szczególnych wcieleń kobiet, które pełniły ją przez pewien czas dla Crowleya. odnosi się ona do całego obecnego eonu Horusa, który trwać będzie przez 2000 lat. To samo dotyczy urzędu Bestii. Jak bardzo ciężkie są wymagania nakładane na kobietę pragnącą osiągnąć poziom Szkarłatnej Kobiety, a tym samym stać się czymś więcej niż zwykłą Kapłanką, mówi o tym Księga Prawa:
“43. Niechaj Szkarłatna Kobieta ma się na baczności! Jeśli tylko litość i współczucie i wrażliwość wypełnią jej serce; jeśli tylko opuści me dzieło, żeby bawić się starymi rozkoszami; pozna zemstę moją. Zabiję moje i jej dziecko: jak skurczona i pogardzana ladacznica będzie czołgać się w półmroku mokrych ulic, aż umrze z zimna i głodu.
44. Lecz niechaj podniesie się w dumie! Niechaj podąża za mną moją drogą! Niechaj czyni dzieło nikczemności! Niechaj zabije swe serce! Niech będzie głośna i cudzołożna! Niechaj okryje się klejnotami i bogatymi szatami i niechaj bezwstydną będzie w obecności wszystkich ludzi!
45. A wtedy wzniosę ją na szczyty władzy: wtedy spłodzę dziecię mocniejsze niźli wszyscy królowie ziemi. Napełnię ją radością: dzięki mej sile będzie ku chwale Nu patrzeć i wojować: dostąpi Hadita.”
Są to słowa egipskiego boga Heru-ra-hy, znanego pod dwoma postaciami, jako Hoor-pa-kraat i Ra-Hoor-Khut. Ten bóg zawiera w swoim imieniu odnośniki do keter (Heru) i do Słońca (Ra), czyli tiferet. Jego imię sumuje się do liczby 418, czyli do liczby symbolizującej Wielkie Dzieło, osiągnięcie Wiedzy i Konwersacji Świętego Anioła Stróża. […]//
http://www.okultura.pl/texts/231.htm – (co za szatański bełkot!)
Nie gniewaj się Space, ale przesunąłem tę notkę do moderacji i rozważam jej usunięcie.
Po prostu mam wątpliwości, czy potrzebujemy tak obficie cytować bluźnierstwa i konfabulacje, aby opisać wroga, jego metody i powiązania.
Jak uważasz. Sęk w tym, że to nie raczej nie są konfabulacje, tylko przekazy od tzw. “mistrzów”. Ta notka ma uświadamiać, że u podstaw “nowoczesnych filozofii” stoi po prostu pogaństwo, magia i satanizm. Nie tylko szatan ukryty w dziejach i sercach ludzkich ale realnie działające byty duchowe, materializujące przesłania, “inspirujące” głównych ideologów nawet w tak bezpośredni sposób. Dla niektórych to może być nowością, czymś, w co wręcz trudno uwierzyć. Ale tak właśnie jest. Podobnie jakiś upadły anioł dyktował Koran Mahometowi.
Prawdę mówiąc nie doczytałem do końca. Powalił mnie akapit 3. :)))
Czego się boisz?
“Sęk w tym, że to nie raczej nie są konfabulacje, tylko przekazy od tzw. „mistrzów”.”
Może źle się wyraziłem… chodzi o to, że zawiera to “prawdę”.
Że dla czytelnika, który się tu przypadkowo zabłąka może nie być jasne, że cytujesz “dzieło” nie zgadzając się z jego treścią.
Dopiero jak doczyta komentarze, to mu się rozjaśni. A jak nie doczyta, bo pomyśli – “WTF?? Portal katolicki??”?
Może nie warto czytać całego, tylko pogrubienia. Trafiłem na tekst o “rozwoju duchowym” Crowleya, badając wątki masońskie. Cały tekst jest ciekawym studium przypadku osoby “poszukującej prawdy” w nieodpowiednich miejscach. Typowy mason – rozbestwiony swoimi chuciami i szukający “więcej”. Demoniczny wręcz egoizm, który kończy się faktycznymi “objawieniami” ze “skarbnicy o nieznanej naturze”. Crowley wierzył całe życie, że jest apokaliptyczną bestią 666. Jego “odkrycia” są inspiracją dla wszystkich dzisiaj magów, kabalistów, a także new-agowców i pogan którzy nie są świadomi źródeł i pochodzenia tej “tajemnej wiedzy”.
Tekst faktycznie jest hard-core’owy, ale taka też jest prawda.
Dodałem stosowny komentarz na samym początku. Faktycznie mogłem przecenić inteligencję przeciętnego surfera, który by tu niechcący trafił.
O satanizmie, a wł. okultyzmie to chyba jakis specjalny dział by trzeba było :)))
Ale Crowleya dobrze “wykryłeś” – fakt mial duży, wręcz kluczowy wpływ na wygląd wsp. kultury – k. upadłej. Tu jest np. takie, o – http://www.katolik.pl/fascynacja-satanizmem-w-kulturze,2508,416,news.html ciekawe itd. Co Cię skołnilo do “ruszenia” tego tematu?
>Może nie warto czytać całego, tylko pogrubienia.
Spaaaaace! No błagam! Do kogo ta mowa? ;)))
Dobrze – szukałeś masona znalazłeś demona. Tak to właśnie działa. Szukaj Boga – znajdziesz odpowiedź. Nawet jeśli po drodze przyjdzie Ci przedzierać się przez okultystyczne pole minowe – i tak będziesz to robić tylko wtedy, gdy Duch Święty na to pozwoli. Stąd moje pytanie o to, co Cie “ruszyło”, żeś to ruszył. Skoro twierdzisz, że masoneria, to jakie jest źródło zainteresowania Twego tym akurat? Nie pytam z ciekawości, pytam z troski i nie – nie musisz wcale odpowiadać, bo pytanie jest bardzo osobiste, ale wystarczy jak odpowiesz sobie. I poczytaj Posackiego lub coś niezwiąz. z masonerią i okultyzmem. Jako odtrutkę. Serio, serio.
//Co Cię skołnilo do „ruszenia” tego tematu?//
Dyskutowałem z Asadowem o tym, czy mamy nazywać wroga “masonerią” czy za ks. Guzem mówić raczej o “wrogich siłach”. Szukałem więc definicji masonerii i przypadkowo znalazłem to. Zainteresował mnie nagłówek “Równonoc bogów” o Crowleyu, o którym wiedziałem, że jest w satanizmie jedną z kluczowych postaci. Nie znałem jednak jego życiorysu, w którym istotny jest ten początek: “wyrwanie się” (herezja) z “kajdanów” chrześcijaństwa, folgowanie swoim chuciom, zarówno wobec kobiet jak i mężczyzn, przerost ambicji, pragnienie wiedzy tajemnej i wstąpienie do masonerii.
Przeczytałem, co w zasadzie można by było uznać za stratę czasu, bo mogłem czytać traktat o Maryji. Ale ponieważ już doczytałem do końca (faktycznie nieco z ciekawości), to dotarło mnie jak te idee przekazywane Crowleyowi przez jego żonę jako medium pokrywają się z tym, co nam się dzisiaj aplikuje na siłę w mediach. Jestem całkowicie przekonany, że to nie jest przypadek. Mam też nieco głębsze spojrzenie na te kwestie (ale teraz nie mam czasu go tu przedstawiać publicznie). Crowley był uczniem Eliphasa Leviego, czarnego maga. Sam interesowałem się niegdyś “tymi sprawami”, miałem książkę “Wysoka Magia” Leviego.
Uważam, że to wymaga uświadomienia. Społeczeństwo powinno wiedzieć, skąd pochodzą te dziwne pomysły. Bo to się oczywiście układa w jedną całość, w tym kontekście bardzo mroczną całość. Jeśli Bóg pozwolił mi na przebycie drogi przez różne “szatańskie zakamarki” (głębiny szatana) to myślę, że nie po to by ta wiedza została tylko dla mnie, ale bym ostrzegał. Ludzie sobie z tego nie zdają sprawy, a trzeba to wiedzieć, jak ta cała magia jest niebezpieczna. Do czego prowadzi. Ja, dzięki Bogu, wróciłem z moich poszukiwań na bezdrożach – cały. I się nawróciłem.
Dzięki za wyczerpującą, i dającą wiele nadziei, odpowiedź :)
Zdrowia
mci
ps kawał roboty z tym uswiadamianiem, poza tym kwestia rozeznania do powołania do tego jest mysle kluczowa. ale ze mam podobnie jak ty, to sie wstepnie zgadzam i popieram. hej.
@ Space
Crowley i jemu podobne wykolejone duchowo i psychicznie kreatury, całe należą do “tajemnicy nieprawości”. Jeśli chcesz ją zgłębiać – twoja rzecz, choć jest to niezdrowe. Tam siedzi czynny i bardzo podstępny demon. Dlatego ostrzegam przed publikowaniem – zwłaszcza na naszym portalu – tych obłąkanych wywodów, podpowiadanych Crowley’owi wprost przez Lucyfera.
My już to wszystko przerabialiśmy; pokolenie hippisów całe jest z Crowley’a – Aldous Huxley, Timothy Leary, Lennon… a za nimi idą scjentolodzy, Manson i satanizm w czystej postaci. Jeśli dopiero teraz trafiłeś na ten smrodliwy trop szatana w kulturze XX w., to długo Ci to szło. A mogłeś wcześniej zastanowić się – choćby nad tym, że główne hasło Crowley’a, którym zatruł całe pokolenia młodych – czyli “Do What Thou Wilt” – to dosłownie przetłumaczone na polski “Róbta co chceta” Owsiaka. “Niewinne” hasełko, od lat patronujące w Polsce “akcjom dobroczynnym” tego typka. Oczywiście, trzeba ich demaskować, ale oszczędź nam cytowania tych bredni narkotycznego umysłu. Bezkrytyczna młodzież bierze się na ten lep pseudowolności, obiecywanej przez ślepą rebelię i rozpasanie.
Arystoteles ostrzega: słuchając złej muzyki, stajesz się złym człowiekiem. Dlatego sięgaj po szlachetniejsze lektury. Np. zacznij czytać Valtortę, zamiast fascynować się – bo to prowadzi do fascynacji – odorem zatrutego źródła. Ono wypływa prosto z piekła – i może zdarzyć się, że nagle stracisz kontrolę i chlup, wlecisz do środka.
Oczywiście, Łotrze, macie rację. Jednak uwierz – jestem absolutnie odległy od fascynacji. Szczerze mówiąc, jak już tu napisałem w komentarzach, to szczeniactwo mam już za sobą. Ale nadal obstaję na stanowisku, że trzeba to wiedzieć. Nie – zagłębiać się, tylko – wiedzieć. Już się dziś nie uwolnimy od świadomości dobra i zła. Trzeba znać wroga i jego metody – nie za dobrze tylko – z grubsza. Zgoda? Jak ktoś trafi tu na ten tekst to dostanie go w odpowiednim kontekście, z komentarzami, ostrzeżeniem. Zresztą niepotrzebnie się martwiliście, bo pierwszy raz chyba coś takiego publikuję. Nieważne. Niemniej dziękuję za troskę… :)