Kiedyś sytuację ratowały takie czynniki, jak Euro 2012, bądź “prowokacja trotylowa”. Ale z powodu himalajów indolencji i łajdactwa ekipy rządowej znów zaczął się ten serial. “Tusku musisz”. Bezustannie przypominają to premierowi dziennikarze mainstreamu, czy sympatyzujący z układem “autorytety” i “eksperci”. Cały mainstream po raz kolejny wpadł w panikę i już bez zbędnego skrępowania popędza rządzącą koalicję do socjalistycznej, przepraszam, europejskiej odnowy. Tusk musi, Platforma musi, Co oni mają zrobić, żeby utrzymać władzę? W studiach telewizyjnych, w rozgłośniach radiowych, przyjaznych redakcjach odbywa się prawdziwa burza mózgów, niczym sztab kryzysowy, który w tym krytycznym momencie próbuje coś premierowi doradzić. Kogo przesunąć, kogo przyjąć, jak prowadzić “politykę informacyjną”, jaką strategię obrać, czy jeździć Tuskobusem czy nie jeździć. A gdzieś w tym wszystkim ginie podstawowe pytanie, które reżimowe dziennikarstwo powinno sobie zadać.
Jeśli oni już tak bardzo kochają tę Platformę i jeżeli chcą być na nią skazani, to co ta Platforma ma zrobić, by realnie przeciwstawić się kryzysowi gospodarczemu. Co ma zrobić, by odciążyć przedsiębiorców. Co ma zrobić, by Polska przestała być klientem niemiecko-rosyjskich ustaleń. Co ma zrobić, by nasz kraj przestał się zadłużać. Co ma zrobić, by sądowo-urzędnicza mafia przestała gnębić Polaków. Takie pytania zadawałby dziennikarz w normalnym państwie, w którym patrzy się władzy na ręce. Nie, o sprawy szarego obywatela zabiega krąg przyjaciół nomen omen “Obywatelskiej” Platformy. PO według tych życzliwych nie musi rządzić dobrze. Ich głównym grzechem jest złe informowanie społeczeństwa, czytaj nieprofesjonalna propaganda o wielkim polskim sukcesie, który przeciez mamy, a którego nikt nie chce widzieć z powodu swojego kwękolenia. Tak jak w sprawie Smoleńska, grzechem PO nie jest całkowita kompromitacja najważniejszego śledztwa w nowożytnej historii Polski i oddanie go Rosjanom, tylko niedostateczna polityka informacyjna w sprawie pancernej brzozy. Doszliśmy w ten sposób do pewnego absurdu, gdyż dziennikarze podający się za obiektywnych obserwatorów sceny politycznej bardziej dziś dbają o to, by Platforma rządziła w ogóle. A po co, sami nie potrafią wytłumaczyć swoim odbiorcom, a może nawet samym sobie w imię czego. A tak na marginesie, czy potrafią sobie państwo wyobrazić sytuację odwrotną? PiSowi w sondażach spada, Platformie rośnie. A mainstream rozstrząsa na wszytkie możliwe sposoby ten dramat i podsuwa pisowskiemu premierowi rozmaite pomysły, by utrzymał władzę. Tylko głupek byłby w stanie w to uwierzyć. Niech to zatem świadczy o “bezstronności” obecnych propagadystów władzy.
Jednak ci biedni treserzy, ten chór wujów zapomniał o jednej ważnej rzeczy. Im dłużej ich dzwony będą bić na alarm, tym gorzej dla ich ciepłych posadek. Bijąc pałką w dobrej wierze o tym, że Platforma jest nieudolna, że premier Tusk stacił witalność i optymizm, że ciepła woda w kranie robi się letnia, że trzeba nowego impulsu, że ogólnie jest źle, nie tylko dobrze radzi rządowi zmuszając go do czegokolwiek, ale jednak tą wspomnianą pałką bije. W ten sam sposób media utrwalają u przeciętnego przeżuwacza medialnych myśli obraz, że Platforma wcale już nie jest taka wspaniała.
Co więcej, jest też taka zasada, że propaganda jest udana, ale tylko do pewnego momentu. Później obraca się przeciwko propagandyście ze zdwojoną siłą. Zwykli ludzie, którzy na własnej skórze odczuwają skutki kryzysu gospodarczego, widzą emigrujących dzieci i wnuków, widzą w końcu eurosocjalizm, który wali się jak domek z kart. I w pewnym momencie nie zrozumieją tego, że skoro jest tak bardzo źle, to dlaczego jest tak dobrze, jak się ciągle mówi w mediach. Że skoro Platforma jest taka nieudolna, premier staje się obciachem, a ministrowie aferzystami, to dlaczego Tusk i Platforma “muszą”? Im dłużej medialni kreatorzy będą powtarzać, że musi, tym większe szanse na to, że nie tylko nie będzie musiał ale i nie będzie mógł, bo straci władzę.
I jeszcze jeden optymistyczny aspekt. Nadzieją dla Polski jest młode pokolenie. Oczywiście, w większości jest taką samą bezrefkleksyjną masą, jak poddane medialnym terrorze pokolenie naszych rodziców. W dodatku niemiłosiernie ogłupianą poprzez zaniżenie poziomu edukacji. Choć może nie jest z naszym pokoleniem tak źle, skoro nawet parlamentarzyści nie mają pojęcia o tak podstawowych datach, jak wejście Polski do Unii, czy przyjęcie obecnej konstytucji. Ale jest w młodych jakieś światełko w tunelu, to już nie jest ten sam owczy pęd na rzeź, jak jeszcze kilka lat temu. Moda na lewactwo i barani zachwyt nad Europą się powoli kończy.
Wielu wyjechało, wielu wróciło, wielu mogło porównać jaki jest poziom życia i demokracji w Polsce, a jaki na Zachodzie. Na tęczowych do tej pory Uniwersytetach pojawiają się ożywione dyskusje lewicowo-prawicowe. Wykładowcy, którzy należą do Obozu Patriotycznego podkreślają, że coraz więcej studentów ma poglądy konserwatywne. Wśród młodzieży rośnie liczba osób o przekonaniach narodowych, czego dowodem są coroczne marsze niepodległości oraz powstanie Ruchu Narodowego. Oczywiście, nadal jest to jeszcze mniejszość, ale zachodzi pewna zasada. Ten kto żywo interesuje się historią, polityką, czy gospodarką z reguły staje po prawej stronie. Drugiej stronie, czerpiącej mądrości od święta z telewizora zostają jedynie inwektywy, zamiast argumentów. Proszę tylko spojrzeć na komentarze w Internecie. Krytycy Platformy potrafią tę krytykę spójnie przekazać, celnie ją argumentując. Krytycy PiS, czy ogólnie pojętego Obozu Patriotycznego są zdolni tylko do wulgarnego mieszania z błotem, niemerytorych haseł, czy banałach o “podzieleniu Polaków”, “klechach pedofilach”, czy “wykorzystywaniu tragedii smolenskiej do politycznych celów”. Na młodych mniejszy wpływ mają tradycyjne media elektroniczne, gdyż komunikują się za pomocą innych kanałów, także tych opozycyjnych. Okazuje się, że można już żartować z Tuska, tak samo, jak kiedyś z braci Kaczyńskich. No i według załamujących ręce socjologów, przyszli wyborcy, który po raz pierwszy zagłosują w 2015 roku nie pamiętają już tego strasznego czasu pisowskich rządów, gdy “gwałcono reguły demokracji”, każego podsłuchowano i gorzej się oddychało przez “duszną atmosferę”.
Wszystko to powoduje, że Obóz Patriotyczny ma ogromną szansę na przejęcie władzy w Polsce. Gdyby tego było mało, na rynek wchodzi Telewizja Republika odkłamująca polską rzeczywistość, czy propagandowe zabiegi medialne mainstreamu. Obóz Patriotyczny ma właśnie w ręku złoty róg. Natomiast czy nie ostanie mu się ino sznur? Czas pokaże, czy zostaną wyciągnięte wnioski z przeszłości i zachowana zostanie zimna krew. Wiadomo jedno. “Odpalenie Trotylu” kiedyś i tak nastąpi.
Źródło grafiki: http://i46.tinypic.com/scdttx.jpg
A świstak siedzi…
Panie Migorrze.
Sakiewicz to awangarda mainstreamu.
On buduje nawet nie piątą a dziesiątą czy piętnastą kolumnę w szeregach patriotycznych.
Ja, i wielu innych w porę się połapało w tym gigantycznym przekręcie. Pan też może.
niezłe. i wychodzi na to, że te dziennikarze to taka turańszczyzna, byle stać za panem bo silniejszy a opluwać słabszych zamiast właśnie patrzeć na ręce i krytykować. w normalnych krajach jest zwykłą rzeczą, że rząd się z czasem wymienia właśnie przez to, że już się zużył również przez taką swobodną krytykę, trzeba więc niezłych osiągnięć a nie samych wpływów GTW