8 maj
Pokarpacie. Żona rozmawiała przed chwilą z koleżanką spotkaną przypadkiem. Koleżanka miała skurcze porodowe. Lekarze mówią, że dziecko umrze, ma chyba niezupełnie sprawne serce i inne powikłania. Ona kocha to dziecko i nie chce jego śmierci. Proszę Was – błagajmy razem Boga o łaskę. Jej rodzina się modli, zaangażowano też siostry zakonne. Ja modlę się o wstawiennictwo św. Ojca Pio. Niech się dzieje wola Boża.
24 maj
Urodziła się maleńka Łucja -” jakoś daje radę.”
22 sierpień
Łucja odeszła do Pana.
całym sercem też Jestem-Za! Trzeba wesprzeć Tę Miłość Boga dla zaistnienia ISTNIENIA.
Dzięki Space.
Dziękuję.
Niewiasta ma na imię Marta.
http://www.ordo.pallotyni.pl
http://www.ordo.pallotyni.pl
Dziękuję Judyto.
Dołączam się z modlitwą.
Dziękuję.
Pomodlę się i ja.
Dziękuję i Tobie i wszystkim za modlitwę. Już więcej – aż do jutra co najmniej – dziękować nie będę, bo idę do swojej “celi” – też się modlić.
Dobrej nocy, Przyjaciele.
To ważna sprawa. Będę pamiętać też.
Bóg wie, co dla małego aniołka i jego matki będzie najlepsze. Ja pomodlę się za matkę, aby zaufała Mu.
Dołączam się z modlitwą do Św. Charbela
Poprosiłem Jana Pawła naszego.
+ modliłem się wczoraj za Martę. Dajesz nam dobry przykład – działania.
Obdzwoniłem lub napisałem do wszystkich, o których wiem, że się modlą. Ofiarowałem też dziś rano długą modlitwę i mszę we własnym zakresie.
Jednak okazało się, że to jeszcze nie były skurcze na poród, choć wczoraj był termin porodu. Prawdopodobnie przepowiadające, więc lada chwila. Może to i lepiej, że to był “fałszywy alarm”, bo mamy jeszcze czas na błagania. Także kto ma serce i trochę czasu, niech westchnie raz po raz do Boga za biedną matką i dzieckiem.
Spróbuję jeszcze skontakować się z Ojcem Witko, chyba możliwa jest modlitwa o uzdrowienie na odległość.
Jeszcze raz wszystkim bardzo dziękuję.
Skoro JPII nie jest jeszcze kanonizowany, to może warto się modlić nie tyle do niego, co za jego przyczyną. Taka modlitwa może mieć szczególną moc, bo przyczynia się również do jego kanonizacji… Tak mi się wydaje.
Możliwa jest, sama kilka razy korzystałam z błogosławieństwa egzorcysty poprzez kabel telefoniczny. Tak samo działa, moc Boża nie zna barier ni ograniczeń. Wystarczy wzniesiona do Boga ufna myśl i kapłan, który mocą Bożą uzdrawia.
Św. Gerard Majella to ten, który szczególnie czuwa nad matkami w stanie błogosławionym i tymi, które już rodzą.
GERARD MAJELLA
MODLITWA MATKI W STANIE BŁOGOSŁAWIONYM
Święty Gerardzie, umiłowany sługo Jezusa Chrystusa,
doskonały naśladowco pokornego Zbawiciela i wielbicielu Syna Matki Bożej,
rozpal w moim sercu ogień Bożej miłości, jaki płonął w twoim sercu
i uczynił z ciebie anioła miłości.
Chwalebny święty Gerardzie, ty zostałeś wyniesiony przez Boga na patrona
i opiekuna matek w stanie błogosławionym.
Wybaw mnie od wszelkich niebezpieczeństw, wspieraj w trudnych chwilach i uproś szczęśliwe rozwiązanie.
Chroń dziecko, które teraz noszę pod sercem, aby mogło ujrzeć światło dnia
i otrzymać łaskę chrztu świętego.
Święty Gerardzie, wierzę w twoją pomoc i z nadzieją powierzam się twojemu
orędownictwu.
Amen.
MODLITWA MATKI W ZAGROŻENIU CIĄŻY
Święty Gerardzie, ty wiesz, jak bardzo modliłam się, aby zrodził się we mnie
cud nowego życia! Jak bardzo cieszyłam się, kiedy poczułam jego pierwsze
delikatne poruszenia! Moje ciało stało się świątynią nowego życia.
Ty wiesz także, że teraz to maleńkie dziecko w moim łonie znajduje się
w niebezpieczeństwie, a upragnione macierzyństwo jest zagrożone.
Święty Gerardzie, widzisz moją tęsknotę i smutek. Nie pozwól, aby moja radość zamieniła się w płacz. Wstaw się za mną u Boga, Pana życia, abym nie została pozbawiona radości tulenia w ramionach mojego dziecka, które niech stanie
się świadectwem bezgranicznej miłości Boga.
Święty Gerardzie, wierzę w twoją pomoc i z nadzieją powierzam się twojemu
orędownictwu. Amen.
Panie Grzesiu, po co takie łapanki.
Modlimy się zawsze do Boga. A Jana Pawła se i tak poprosiłem. Bo ma duże znajmości.
Pasuje?!
Tylko proszę bez napięć mi tutaj… Pokój Wam, sprawa zbyt ważna, by się o cokolwiek spinać. Bóg wysłuchuje serc pokornych.
No to właśnie, Pan Grzegorz zaczął.
Przypomniało mi się, że nasz Papież pomagał w podobnych trudnościach. Dlatego modlitewne kroki skierowałem też ku Niemu.
P.S.
Przepraszam, że o tym wspominam. Jak coś, to proszę usunąć ten komentarz.
Mianowicie, lekarze nie są od tego, żeby wydawać werdykty kiedy ktoś umrze. Mają ratować życie.
Mój kolega był kiedyś…cystą na jajniku.
Także spokojnie z tymi lekarskimi wyrokami…
Ja przecież nic nie mam przeciwko modlitwie do Jana Pawła II – spokojnie, nie jestem sekciarzem, który twierdzi, że modlitwy można kierować tylko i wyłącznie do Boga. Po prostu wydawało mi się, że taka forma modlitwy może mieć większą skuteczność. Podkreślam: “wydaje mi się”, ponieważ w takiej modlitwie są dwa cele – jeden to uzdrowienie, a drugi to rychła kanonizacja za przyczyną uzdrowienia związanego z JPII.
Rozmawiałem z Martą. Napisałem, że dziecko ma “niezupełnie sprawne serce”? Jak delikatnie to ująłem… To dziecko jest przypadkiem z “medycznego” punktu widzenia całkowicie beznadziejnym z poważną wadą genetyczną i mnóstwem powikłań różnego rodzaju. Jaki jest cel Pana Boga? Czy zechce tym razem okazać ludowi swą Nieskończoną Chwałę?
Dziecko z połową serca! Żyje i rozwija się dobrze ku zdumieniu lekarzy. Cud?
Chłopiec, który urodził się z połową serca, pomimo 25% szans na przeżycie wygrał walkę z chorobą i po trzech ryzykownych operacjach, ma się dobrze.
U dziewięciomiesięcznego chłopca, po tym jak niedługo po swych narodzinach zaczął mieć kłopoty z oddychaniem w sierpniu zeszłego roku, zdiagnozowano zespół hipoplazji lewego serca. Oznacza to, że w łonie matki lewa połowa jego serca nie rozwinęła się. Przypadłość ta spotyka jedno na 5000 dzieci.
Lekarze dawali mu jedynie 25% szans na przeżycie, kiedy operowali go w ósmym dniu życia oraz dwa dni później. Trzecią operację przeszedł w lutym tego roku. Teraz, gdy ma dziewięć miesięcy, wszystko wskazuje na to, że zostanie wyleczony.
– Naiwnie nigdy nie myślisz, że Twoje dziecko będzie chore, poważnie chore, tak że jesteś bezradna, gdyż nic nie jesteś w stanie zrobić – mówi mama, trzydziestoczteroletnia Sally Ann Charlton z Rainworth w Nothinghamshire. – To był ogromny szok. To była podróż roller-coasterem i moja głowa była wszędzie przez ostatnie kilka tygodni. – dodaje.
– Jestem bardzo pozytywną osobą, ale wtedy musisz być, musisz walczyć tak mocno jak tylko potrafisz. Ryan jest wojownikiem, wszyscy lekarze tak powiedzieli i miejmy nadzieję, że będzie dalej walczył. – mówi Charlton.
Urodzony w Kingsmill Hospital w Mansfield chłopiec, po tym jak zachorował, musiał być przetransportowany 50 mil do specjalistycznej jednostki kardiologicznej szpitala w Glenfield w Leicester.
Lekarze skanowali jego serce i potwierdzili zespół hipoplazji lewego serca, podłączyli do respiratora i poddali operacji na otwartym sercu.
Podczas sześciogodzinnej operacji, chirurdzy umieścili w jego sercu sztuczną przetokę by pompowała natlenowaną krew z płuc do wszystkich organów ciała. Później, mając dziesięć dni Ryan musiał przejść drugą operację, i był podłączony do respiratora, podczas gdy mama czuwała przy jego łóżku.
W lutym tego roku, ponownie wylądował w szpitalu, po tym jak przetoka została zablokowana przez rozrost naczyń, co spowodowało kolejne problemy z oddychaniem. Lekarze przeprowadzili wówczas trzecią operację, tym razem by usunąć sztuczną przetokę i obecnie używa żyły szyjnej w celu rozprowadzeniu tlenu po organizmie.
W trakcie rekonwalescencji Ryan śpi na specjalnej macie sensorycznej, która będzie alarmować w razie, gdyby przestał oddychać.
Mama chłopca zbiera pieniądze na wyposażenie medyczne dla Ryana i zajmuje się działalnością charytatywną dla fundacji Keep the Beat, która działa na terenie Glenfield Hospital. http://www.fronda.pl/a/dziecko-z-polowa-serca-zyje-i-rozwija-sie-dobrze-ku-zdumieniu-lekarzy-cud,28041.html
Bóg może wszystko, wybiera jednak to, co najlepsze, to co słuszne.
…według siebie.
Szczęśliwi/zbawieni ci z nas, którzy sobie zdali sprawę z tego, że to co najlepsze i słuszne dla Boga, jest jednocześnie najlepsze i słuszne dla nas.
To jest owe – bądź wola Twoja.
Te słowa z ust matki, takiej jak nasza tytułowa Marta, mają przepotężne znaczenie.
P.S.
Panie Space.
Pański apel i modlitewna, refleksyjna odpowiedź naszej legionowej wspólnoty, obrazuje istotę Wiary, poszukiwania Wiary.
Kochani, Marta pojechała dzisiaj do szpitala. Lekarze zamierzają sztucznie wywołać akcję porodową. Kto może, niech westchnie do Boga o łaskę dla matki i dziecka.
dzięki Space
Pod Twoją Obronę
Pod Twoją obronę
uciekamy się,
święta Boża
Rodzicielko,
naszymi prośbami
racz nie gardzić
w potrzebach
naszych,
ale od wszelakich
złych przygód
racz nas zawsze wybawiać,
Panno chwalebna
i błogosławiona.
O Pani nasza,
Orędowniczko nasza,
Pośredniczko nasza,
Pocieszycielko nasza.
Z Synem swoim nas
pojednaj,
Synowi swojemu nas
polecaj,
swojemu Synowi nas
oddawaj.
Amen.
“Pod opiekę Twojego miłosierdzia
uciekamy się, o Matko Boża.
Nie odrzucaj próśb,
[które do Ciebie zanosimy]
w naszych potrzebach,
lecz zachowaj nas od niebezpieczeństwa,
[Ty] jedynie czysta i błogosławiona”.
Najstarsza zachowana modlitwa maryjna (III w.).
O Maryjo ogarnij swoją macierzyńską opieką Martę i jej dzieciątko. Niech się dzieje Wola Pana.
Święty Boże i wszyscy Święci módlcie się za nich.
Bł. Janie Pawle II otocz ich swoją czułą, Ojcowską opieką.
Drogi Space…co u Marty?
Dowiedziałem się pół godziny temu od Żony, że Marta jeszcze nie urodziła. Nic mi więcej nie wiadomo.
No-to módlmy się nadal, Bóg Da – CO – obU istnieniom najlepsze, ON Wie, niemam wątpliwości.
Nigdy nie miałem, nigdy się nie zawiodłem, zawsze wierzyłem w BOGA i…JEGO ABSOLUTNĄ MOŻNOŚĆ. Inaczej po-co byłby taki “tylkoPachnący””…?
Ci co chcą odebrać Bogu “działanie” = odbierają nam naszego Boga – to proste.
Martę pozdrawiaj i “Tatę”=Trzymaj na*Duchu* ,lekarze nieraz się mylą, ale wiedzą o-tem, trzeba czekać i modlić się a Ducha nie gaśić…/nigdy,nigdy,nigdy/
Bóg zapłać… za odzew. czyli…z Panem Bogiem
Marta nadal nie urodziła! Zdążyłem zamówić na jutro rano Mszę za nią i za dziecko.
Bóg zapłać Space.
Coś z tym “terminem” nie tak, chyba. Pozdrawiaj Martkę, zapewniaj o modlitwie i pamięci.
Szczęść …
Bóg zapłać. Nie ustajemy.
Dziękuję Wam…
Marta dziś urodziła. Poród był ciężki, ale Marta już czuje się dobrze. Maleńka Łucja “też jakoś daje radę”.
I chwała Panu! I nowy Człowiek na świecie!
Przepraszam, że ja jak zwykle w zawiadackim tonie choć temat poważny.
Ale co do lekarskich zapewnień o niemożności wyjścia z choroby…
Ja, Wasz legionowy karolek, do drugiego roku życia, nie wydawałem dźwięków. Żadnych.
Z jednej strony, Mama moja mogła się z czego cieszyć, bo najgorszy okres macierzyństwa, ze względów właśnie dźwiękowych przeszła nadzwyczaj komfortowo. Oczywiście – w matczynym sercu nie było radości a wielka bojaźń i strach. No bo jak to? Karolek będzie niemy, może nawet głuchy?
Co było dalej Państwo wiedzą. Dość powiedzieć, że całe szczęście dla Państwa, że blokuje mnie klawiatura. Bowiem na żywo, niezwykle dzielnie i wytrwale nadrabiam stracone dwa lata cichości…
Wszystko w rękach Pana Boga.
A że są to najlepsze ręce, nie bójmy się niczego.
Widziałem się z Martą. To dzielna inteligentna dziewczyna. Łucja nadal żyje i po trzech tygodniach, jakie biedaczka spędziła w szpitalu, jest już w domu.
Lekarze powtarzali Marcie, że dziecko nie przeżyje porodu, albo umrze tuż po porodzie. Namawiali nawet też albo sugerowali zabicie dziecka przed narodzinami! Lekarz od razu zabrał Marcie Łucję i ochrzcił parę minut po porodzie, bo uważał, że dziecko lada chwilę umrze. Dostała 1 punkt w skali Apgar. Jednak po dwóch godzinach zrobiła się różowa. Lekarz przyszedł i przepraszał, było mu głupio. Podobnie inni lekarze – nie chcieli później w ogóle rozmawiać z Martą, bo było im głupio, że ciągle wieszczyli rychłą śmierć dziecka. Jak widać, Bóg miał inne plany.
W tym momencie stanęło na tym, że odradzają operację niesprawnego serca, “żeby oszczędzić dziecku cierpień, skoro i tak umrze w ciągu kilku miesięcy”.
Stan Łucji jest stabilny, ale się męczy niebożę. Nie je zbyt wiele i słabo rośnie, bo urodziła się z masą bodajże 2400 a teraz ma chyba 2700. Karmiona jest przez strzykawkę, bo słabo ssie. Ma niezupełnie sprawne serce, więc jest słabo dotleniona i dużo śpi. Kiedy boli ją brzuszek, potrafi płakać kilka godzin bez przerwy :( Masowanie brzuszka trochę pomoaga. Ma wykrzywione nóżki, trisomię (ale nie zespół Downa), wodogłowie – choć niewidoczne i kilka innych problemów, związanych z tą wadą genetyczną zapewne. Po buzi ponoć prawie nie widać, że “coś z nią nie tak”.
Ja się nadal modlę za Łucję codziennie – chciałbym, żeby była zdrowa, żyła długo i szczęśliwie.
To i ja będę.
Bóg zapłać.
@SPACE
…trzeba czekać, ufnie w Panu Bogu, modlić się…normalnie, ale i zadbać o Ten Skarbek = Łucja /jak mi bliskie to imię /…Teraz dużo w rękach Mamy i Innych bliskich Łucji. Oni mogą i zrobią wiele, a wiele dla Skarbka – to teraz – każdy oddech świeżego powietrza i pokarm, na czas…dotyk utwierdzający DobroiMłość no i kilka “drobiazgów jeszcze”. Niby “niewiele”, ale muszą być na “chwilę każdą” Dane.
Nie-mam wątpliwości, że będą tym poświęceniem pełne-m!….
Pozdrowienia dla Martki bliskich Jej, no i ….Skarbka Łucji.
Resztę tych pozdrowień (jak zostanie,trochę! ;))))..to; dla Ciebie i Twej Małżonki …
…ślę
z Bogiem jeno, z Bogiem Spac-eK
Nasze modlitwy działają :) Mała Łucja chyba ma już za sobą najgorsze. Lubi, gdy do niej mówić, uśmiecha się!
Boże, daj zdrowie naszej małej legionistce.
Prosimy.
Łucja dziś poszła do Nieba.
Jej dusza już spokojna.
Bóg dał, Bóg wziął.
Wyrazy współczucia dla rodziców.
Oby Duch Święty przez wzgląd na ich wiarę przyniósł im ukojenie.
Też chciałem napisać początkowo te słowa. Ale wiem, że wielu ludzi uważa je jako zbyt pospolite, zbyt brutalne.
A przecież, a przecież!…, w tym właśnie prostym stwierdzeniu jest zawarta cała Prawda. O tym, że bóg jest naszym Bogiem. I to On jest ponad nami, a nie tak jak wielu twierdzi my ponad czy obok Niego.
> “Bóg dał, Bóg wziął.”…..
….cztery słowa….. a często, nie zastanawiamy się tak naprawdę, co oznaczają. Zazwyczaj wypowiada się je w takich sytuacjach. Mają pocieszać a przecież znaczą /ZNACZĄ!/ – w każdym najmniejszym i największym pojęciu tego słowa. Znaczą…; nadzieję, oznaczają czym jest za-Istnienie, jaką wartością jest to ISTNIENIE dla Boga i Nas wszystkich, znaczą nasze życie takimi zdarzeniami właśnie. Mówią o tym, że coś wielkiego=cudownego poczęło się z Woli Boga, zdarzyło się, mówią że obdarowani zostali rodzice, my wszyscy i ten ktoś co ZAISTNIAŁ /bo on najbardziej/. To jest ten cud-życia = zaistnienia = powołania do istnienia tutaj, wśród nas na ziemi i początek w wieczności każdego. Bez zaistnienia, powołania do Istnienia nie mamy szans na wieczność, nie mamy też i….szans na to coś co nazywamy “zbawienie”.
Istnienie jest wartością wielką, mówię często “absolutną” i konieczną do zbawienia. Tylko tak, można dostać się do BOGA. Innej drogi=warunku, bez ISTNIENIA/zaistnienia/….. niema.
………………………………………………
Maleńka niewinna Łucja, ten Skarbek Rodziców… jest u Pana Boga. Ktoś powie: – Przestała ISTNIEĆ? Gdzie przestała istnieć? Dla kogo? Dla Boga? Dla kogo przestała istnieć?
Marta i Tatko maleńkiej Łucji pewnie pomyślą ….”dla nas przestała istnieć” ? Nic obłudniejszego. Możecie nadal kochać swoją Łucję, możecie, bo nikt wam tego nie zabrania i zabronić nie może, nikt wam nie zabroni też spotkać się z nią, ma swój grób a nie każdy go ma. nie każde dziecko=ISTNIENIE poczęte ma swoje miejsce na ziemi. Pomyślcie, nie rozpaczajcie. Bóg wie co jest nam najlepsze /wszystkim nam/. Dostaliście i cud ISTNIENIA /zaistniały/ i cud od tego zaistnienia też. Dotknęliście “traumy” macie więc wiele od samego Boga. Wiecie , wiedzą najprawdziwszą wiele, o wiele więcej niż przed tem ….Korzystajcie z tej łaski=wiedzy, wybierzcie w tym “paradox” własną drogę do swej przyszłości, zadbajcie o siebie, o miłość wzajemną jako przyszłych rodziców, o swe zdrowie. Niemam wątpliwości że tak wybierzecie, tak Martka ja w to wierzę!….
…powiem coś jeszcze. Moja Mama powiedziała mi kiedyś /byłem brzdącem/ , zmarł mi i Jej ktoś nam tak bardzo bliski, byliśmy tym przytłoczeni, jak “mało kto zranieni-obici”. Pamiętam powiedziała /niby tak “dosiebie”/:
– “Na tym świecie jest tak, że jak ktoś odchodzi w rodzinie, to zaraz zaraz rodzi się nowe życie, tak jest zawsze – Bo BÓG tak chce”.
Do dziś to pamiętam,… i pamiętam nowego szkraba co się zrodził, na znak prawdziwości tych słów/mojej Mamy/ i Woli Boga.
Marto Droga…
Masz grób Łucji=Pamięć=Istnienia, nikt nie zabrania Ci kochać Ją nadal, masz wiele doświadczeń, obrazów tych chwil wiele wiele dobra…z woli BOGA danych, wraz z Łucji Twej…Istnieniem.
Pomyśl dostałaś wiele niewypowiedzianego……
Przyjmij To… z pokorą. Korzystaj.
Żyj w BOGU mała Łucjo, żyj z Bogiem Droga Marto i wszyscy Ci Bliscy…
Niech Wam się Szczęści w Bogu ….Wszystkim
Dzięki za te słowa…
miałem to w sercu, pisząc swoje niezgrabne zdania, że Łucja jest darem, za który świat jest winny wdzięczność Bogu. Jest teraz darem żywym – w Bogu, choć nie na tym świecie, ale ciągle z nami.
Panie Tfurze.
Napisał Pan tak pięknie, że dach zapiera.
Bóg zapłać Panu.