Jaki jest stan wiedzy i zdanie braci blogerskiej w sprawie katastrofy Smoleńskiej ,pisać nie trzeba.Po rewelacjach niejakiego “FYM-a”i deklaracjach Marszałek Kopaczowej, wydawać mogłoby się,że to już koniec,a jednak.Czyżby wszystko od nowa?Batalia nie jest zakończona,batalia trwa.
Wszystkie niedociągnięcia,sztuczki,mataczenia i zwykłe kłamstwa zostały brutalnie obnażone przez tytaniczną pracę wielu osób czyniących to jedynie dla ukazania prawdy,bez jakichkolwiek profitów.Na podstawie dostępnych materiałów zdołano pokazać społeczeństwu,że oficjalna wersja tej tragedii nijak trzyma się kupy.Praca niezależnych naukowców,komentatorów,dziennikarzy czy zwykłych blogerów ukazała zupełnie nową rzeczywistość obnażającą bezlitośnie wszystkie działania oficjalnych organów powołanych do zbadania tego wydarzenia.Zbliżająca się rocznica 10 kwietnia 2010 roku spowoduje zapewne kolejną nawałę informacyjną popierającą dotychczasowe oficjalne stanowiska obu komisji Millera, jak i Anodiny. Zaczynają ukazywać się pierwsze jaskółki jak poniższy artykuł,który pozostawiam bez komentarza.
“W najnowszym numerze fachowego Przeglądu Lotniczego” (nr 3/2013) zamieszczono obszerny artykuł pt. „Anatomia kłamstwa”. Autorem tekstu jest pilot Michał Setlak. Pisze on m.in.: „Nigdy w historii lotnictwa na całym świecie nie odnotowano sytuacji, w której machina partyjnej propagandy rozpowszechniałaby anty-wiedzę lotniczą w formie wykładów naukowych, do czego obecnie dochodzi w Polsce. Lutowa “debata smoleńska” na Uniwersytecie Kardynała S. Wyszyńskiego w Warszawie udokumentowała rozmiar ignorancji osób przedstawianych jako specjaliści lotniczy. Ich nauki wygłaszane w murach uczelni wyższych mogą wyrządzić niebywałe szkody w procesie kształcenia kadr dla lotnictwa w Polsce przez podrywanie autorytetu nauczycieli akademickich. Miarka się przebrała. Nie możemy pozostawać obojętni wobec negowania wiedzy będącej podstawą lotniczego rzemiosła i w marcowym numerze Przeglądu pokazujemy najbardziej rażące lotnicze herezje i zwykłe kłamstwa „>niezależnych ekspertów<”. Dalej, punkt po punkcie Setlak prostuje kłamstwa i ewidentne bzdury naukowców wspierających tzw. zespół Antoniego Macierewicza. Materiał ilustruje zdjęciami, w tym satelitarnymi, i wykresami. Na jednym z nich (satelitarnym) widać okolice lotniska w Smoleńsku tuż po katastrofie. Oznaczone pole, na którym zalegają szczątki Tu-154, dowodzi jednoznacznie, że żadnego wybuchu nie było. Jest on stosunkowo niewielki (60 m na 100 m), w przypadku wybuchu szczątki byłyby rozrzucone na o wiele większym terenie. Autor odrzuca też teorie, jakoby samolot nie spadł na ziemię lecąc do góry nogami i że taki upadek nie mógł spowodować śmierci wszystkich pasażerów. Kluczowy wniosek autora brzmi tak: „Jeśli chodzi o drzewa, to właśnie one, stojąc w milczeniu, zadają kłam pseudonaukowym rewelacjom utytułowanych gwiazd „niezależnych” mediów. Utrwalone na zdjęciach, połamane przez maszynę pnie i korony drzew oraz fragmenty struktury skrzydła wbite w brzozę są niepodważalnym dowodem rzeczowym. Nikt go nie spreparował, w przeciwnym razie świadków już dawno znalazłaby pani Gargas. Nie da się go unieważnić żadną symulacją. Nie trzeba tygodni obliczeń uniwersyteckich komputerów, by zrozumieć, że kilkudzie-sięciocentymetrowa, nieskalana dotknięciem metalu drzazga, stercząca z odłamanej części pnia brzozy świadczy o tym, że skrzydło zostało przecięte, zaś brzoza złamała się później (zagadka dla Czytelników, dysponujących podstawową wiedzą lotniczą – jakie zjawisko aerodynamiczne popchnęło koronę brzozy prostopadle do kierunku lotu, ku kadłubowi przelatującej maszyny?). Ślad połamanych drzew potwierdza ustalenia raportów MAK i KBWLLP [komisji Jerzego Millera – red.] co do przebiegu katastrofy. Jest zgodny z zapisami rejestratorów CVR i FDR. Oryginalność zapisu dźwięku potwierdzili polscy specjaliści z krakowskiego Instytutu Sehna, zaś wiarygodność zarejestrowanych parametrów lotu – twórcy polskiego rejestratora ATM QAR. Wszystkie elementy układanki pasują do siebie tak dokładnie, jak to tylko możliwe. Jak już kiedyś pisałem, oba raporty, rosyjski i polski, są w zasadzie zgodne w kwestii przebiegu wypadku. Można mieć do nich zastrzeżenia, choćby w kwestii interpretacji intencji załogi, można znaleźć sporo drobnych błędów, jednak co do najważniejszych kwestii są merytorycznie spójne i logiczne”. W jednym z wywiadów Michał Setlak powiedział: „Nie analizujemy powtórnie przyczyn katastrofy, bowiem ze strony ekspertów lotniczych wszystko już zostało przeanalizowane, opublikowano dwa raporty, wszystko jest zatem jasne. Zwracamy uwagę na dezinformację, która nie powinna mieć miejsca. Przecież, z jednej strony, to kompromitacja polskiej nauki, kiedy polski naukowiec z tytułem profesorskim mówi o rzeczach, które kłócą się z wiedzą naukową. A z drugiej strony, to stanowi zagrożenie dla samych lotników, ponieważ lekceważenie ostrzeżeń, zawartych w raportach, może doprowadzić do analogicznych katastrof. A przyczyną tego będą te same błędy, które popełniono w Smoleńsku. Dlatego zwróciliśmy uwagę na te aspekty. Nie chcemy nikogo obrazić, przeanalizowaliśmy wszystko od strony lotniczej. Błędów było zbyt wiele, aby ich nie zauważyć, ten temat zaczyna dominować w społeczeństwie, powinniśmy byli zatem na niego zareagować”.
Źródło:http://sol.myslpolska.pl/2013/03/„przeglad-lotniczy”-przeciwko-teoriom-smolenskim/
Za blogerem “Mrok”-
“W końcu października 2009 r., w Moskwie rozpoczęły się negocjacje dotyczące warunków nowej umowy gazowej. Po wyroku Sądu Arbitrażowego w Moskwie Gazprom postawił jeszcze jeden warunek: zażądał anulowania 1,2 miliarda złotych długu. Premier Tusk zadeklarował przychylność dla tego pomysłu. Poparł go minister skarbu Aleksander Grad. O takim rozwiązaniu nie chciał jednak słyszeć Michał Kwiatkowski – prezes EuRoPol Gazu SA. Kwiatkowski stanowczo dał do zrozumienia, że dopóki pełni funkcję prezesa, nie podpisze dokumentu anulującego dług Gazpromu. Jego stanowisko poparł Jerzy Tabaka – członek zarządu spółki. Gdy rząd zajął odmienne stanowisko, Kwiatkowski wysłał do Aleksandra Grada list, w którym stwierdził, że umorzenie długu będzie stanowić złamanie polskiego prawa, za co grozi kara pozbawienia wolności. Na ten list minister Grad jednak nie odpisał. 11 grudnia 2009 r. przeciwko podpisaniu umowy na rosyjskich warunkach opowiedział się szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego – Aleksander Szczygło. Trzy dni później Kancelaria Prezydenta oficjalnie poinformowała, że jest przeciwna nowej umowie gazowej z Rosją. 12 stycznia 2010 r. PGNiG (właściciel 48 proc. udziałów EuRoPol Gazu SA) poinformowało, że w Moskwie rozpoczynają się rozmowy z przedstawicielami Gazpromu w sprawie aneksowania kontraktu jamajskiego. Dotyczyły zwiększenia dostaw gazu do 10,25 mld m3 i przedłużenia kontraktu do roku 2037. Negocjacje dotknęły również sprawy umorzenia długu dla Gazpromu. Jednak prezes Michał Kwiatkowski i członek zarządu Jerzy Tabaka wciąż konsekwentnie bronili stanowiska, że długu umarzać nie można. Na efekty nie trzeba było długo czekać. 20 stycznia odbyło się posiedzenie Rady Nadzorczej EuRoPol Gazu. Zawieszono w pełnieniu obowiązków Michała Kwiatkowskiego i Jerzego Tabakę, którzy sprzeciwili się umorzeniu długów Gazpromowi. Tymczasowym prezesem EuRoPol Gazu został Aleksandr Miedwiediew . Już 21 stycznia, czyli jeden dzień po zawieszeniu Kwiatkowskiego i Tabaki, Donald Tusk i Aleksander Grad podali do wiadomości publicznej, że opowiadają się za umorzeniem Gazpromowi długu w wysokości 1,2 miliarda złotych. Cztery dni później rząd podjął decyzję o umorzeniu wielkiego długu Gazpromowi. 27 stycznia potwierdził to wspólny komunikat Gazpromu PGNiG i EuRoPol Gazu, którym tymczasowo kierował Aleksandr Miedwiediew. W ciągu kilku następnych dni doradcy Lecha Kaczyńskiego sugerowali w mediach, że będą wnioskować o powołanie komisji śledczej, jeżeli rząd dotrzyma słowa i umorzy długi Gazpromu. Tusk się jednak nie ugiął. 10 lutego polski rząd zatwierdził projekt nowej umowy gazowej z rządem Rosji 10 kwietnia Lech Kaczyński wsiadł na pokład rządowego tupolewa lecącego do Katynia. Ten dzień stał się jednym z najtragiczniejszych w powojennej historii Polski. Oprócz prezydenta, zginęli bowiem najważniejsi przeciwnicy umowy gazowej z Rosją.
Ale dowodem czego?
Bo nie widać ich na pierwszych zdjęciach złamanej brzozy.
Są zatem dowodem, że ktoś je później powbijał. A nuż jakieś odciski palców?
Cytowany artykuł niczego nie dowodzi i niczego nie udowadnia, jest tylko pokazaniem kierunku w jakim pójdą media głównego nurtu przed zbliżającą się kolejną rocznicą 10 kwietnia.Powinniśmy być przygotowani, by takie teksty móc merytorycznie dezawuować.Pozdrawiam.
taa “drobne błędy” tak jakby całość nie była oparta na błędzie, na użytek głupich i przyklepania sprawy. rząd sprowadził nas do poziomu bantustanu, z którym można wszystko i nawet najważniejsze sprawy nie mają nikogo obchodzić niczym po przewrotach w jakichś koloniach. każdy ma wiedzieć, że niezależni to oszołomy, rząd wie najlepiej a Rosja to mocarstwo.
miło też sponsorować państwo rosyjskie.
…// Cytowany artykuł niczego nie dowodzi i niczego nie udowadnia..///…
Artykuł jest skierowany do tzw. “Humanistów”. Oparty jest na prostych zasadach :
– “fachowy” Przegląd Lotniczy gwarantuje renomę
– przedstawia się tylko ogólniki
– z troską patrzy się w przyszłość
– ma na uwadze dobro społeczne, dobro nauki, etc…..
– uspokaja niepotrzebne emocje
To wcale nie jest śmieszne ! Po ustaleniu tego modus vivendi, wszystkich wypowiadających inne opinie będzie można przedstawiac jako godzacych w dobro społeczne warchołów.
Niżej podpisany znaczną część życia spędził z odium warchoła.
Zarówno Macierewicz i “niezależni eksperci”, jak i osoby piszące obydwa raporty, oparli się na dowodach, które mogą być fałszywe. Ja jestem sceptyczny co do obydwu śledztw, opartych na zebranych przez rusków dowodach, jeśli Rosjanom nie można wierzyć, jak można dawać wiarę dostarczanym przez nich dowodom i na nich opierać jakiekolwiek teorie?
Dlatego jedyna metodą jest obalanie fałszywych wniosków nie stawiając własnych. A jest tych wziętych z sufitu, niczym nie popartych, tyle że na
niejeden wyrok za matactwo wystarczy!
Tak jest Panie Lju.
Obie komisje odciągają śledztwo do Warszawy. To jest clou.
pozdrawiam
P.S.
Panie Lju, ucieczki ostatnio są trendy. Mam nadzieję, że Pan sobie nigdy nie pójdze.
Legion starciłby fundament rozsądku.
Pozdrawiam Pana, Panie Lju.
Nie mam zamiaru uciekać :) Pozdrawiam
Jeśli mnie pamięć nie myli, jeden z rejestratorów musiał być odczytywany w Polsce, bo Rosjanie nie mieli do niego odpowiedniego programu (nie należał do standardowego wyposażenia tupolewów).
Więc nie wszystkie dowody pochodzą od Rosjan.
głaz z serca
dzięki!
Jedno małe “ale”. Ten rejestrator wcześniej przebywał jakiś czas w Rosji, mogli z nim zrobić co chcieli. Nie znam się na tego typu rzeczach, jednak w takiej sprawie Rosjanie mogli dać do Polski co chcieli, a prokuratura mogła zająć się nim tak, jak zajęła się zwłokami zmarłych, że do dzisiaj nie wiadomo do końca kto i gdzie jest pochowany. To nie było rzetelne śledztwo, ZWŁASZCZA z “polskiej” strony, tylko jakaś tragikomedia, jakby wręcz mówiono wszystkim przez to partactwo że rzetelność to niemożliwość w tej sprawie. Jest za to cynizm i góry absurdu. Pozdrawiam