Byłem dzisiaj cały dzień zajęty.
Od wczoraj zbierałem w głowie wszystkie myśli związane z wyborem nowego Papieża.
Już się nie mogłem doczekać, gdy wieczorem wejdę na Legion i poznam Państwa przemyślenia i podzielę się własnymi. Bo to tak ważna sprawa dla nas!
Wchodzę.
I co widzę?
Pootwierane drzwi i okna. Firanki targa pustka.
Gdzie wszycy?
A jeszcze wczoraj byliśmy razem.
tak, to rozpaczam ja, ciepła kluska, która odczuwa żal, i która już zdążyła idiotycznie zatęsknić za Nieznajomymi
Panie karolku. Przed śmiercią przekona się Pan, jak niemądre jest przesadne przywiązywanie się do ludzi. To prawie zniewolenie.
Pół roku temu umierał mi tata, był bardzo przywiązany do nas i do zycia, nie dawał tego tak bardzo poznać, ale ja to wiedziałam, że trudno mu odchodzić, bo wie też, że my przywiązane jesteśmy do niego, i że nas jego śmierć zaskakuje, rozdziera nam serca.. Musiałam to wziąć na siebie, by mu powiedzieć, że godzę się na jego śmierć, bo wierzę, wiem, że kiedyś się spotkamy, i jeszcze to, że on będzie szczęśliwy w niebie, i by powtarzał za Faustyną “Jezu, ufam Tobie”. I mój tata to powtarzał, kiedy nachodziła go panika śmierci. By przyjąć śmierć spokojnie, musiał ”odwiązać się” od nas.
Ale wie Pan co? Jaja bzyklaczy nie przeminą, na pewno będą kontynuowane gdzieś indziej. Tak że proszę się nie martwić.
//Gdzie wszycy?//
Czy wszystkich innych ma Pan za nic?
Może jako wyjaśnienie wrzucę początek z mojej wczorajszej notki:
“Może zacznę od zapodania przyczyn, dla których poczułam sie zmuszona przenieść jaja be z Legionu z powrotem na nE. Otóż przez cały tam pobyt skakała nam po łbie totumfacka Admina, niejaka circ nie przestając nas karcić i strofować niewybrednymi słowy.
Mieliśmy jeszcze nadzieję, ze Admin wreszcie ukróci zapędy tej pani. Jednak zamiast tego dzisiaj oznajmił nam stanowczo:
Prawda jest taka, że Circ atakowała grzechy i błędy.
I była za to atakowana personalnie.
Jeśli ktoś się ze mną nie zgadza, niech udowodni.
No cóż, znam ciekawsze i bardziej sensowne zajęcia, niż użeranie się z ludźmi, którym się wydaje, że mają dane im od Boga prawo karcenia, “atakowania cudzych grzechów i błędów”.oraz bicia się w cudze piersi. Niech się w to dalej bawią w swoim gronie.
Nb. jaja bzdyklaczy zostały osobiście przez Admina Legionu zaproszone tamże.
Tymczasem ostatnio i one, biedactwa , oberwały.
Chcą fruktów, facecji, chcą tych rozkosznych drwinek, kpinek, ironii. Przypominają mi Szymborską, jej niezłomne limeryki i kalambury, którymi gasiła każdy poważniejszy temat.
Nie wdawaj się z tym puchem w poważniejsze starcie – zwłaszcza „w imię najwyższych wartości” i nie daj Boże, kładąc siebie na stos! Ne jetez vos perles devant les pourceaux.
Tak więc, skoro zostaliśmy przyrównani do puchu, Szymborskiej i wieprzy – a nie zauważyłam, żeby Admin odżegnał się od tych słów – to cóż, dziękujemy za miłą gościnę.
Nie każdy, kto mówi, ze jest portalem katolicko-narodowym, wejdzie do Królestwa niebieskiego…”
Tak więc, chcąc nie chcąc, jesteśmy z jajami be powrotem na nE, gdzie serdecznie i Pana zapraszamy.
http://sigma.nowyekran.pl/post/89791,jaja-bzdyklaczy-cz-xi-czyli-pouczajace-opowiadanie-o-wrobelku
Bardzo smutne, ale wiele wyjaśnia.
Trzeba by uściślić, co znaczy “przesadne”, gdzie jest ta granica. Kiedy chłopak mówi do swojej dziewczyny: gdybyś mnie prawdziwie kochała to poszłabyś za mną do piekła, czy przesadne przywiązanie do niego jest mądre?
Przywiązywanie się do ludzi to jedna z najcenniejszych rzeczy, jaką można sobie wyobrazić. Przywiązanie do żony/męża, dzieci, rodziny, przyjaciół, rodaków. Żyjemy dla siebie i dla innych, zwłaszcza dla tych, do których jesteśmy przywiązani. Relacje między ludźmi są ważne jak i sami ludzie. Nie ma jednego bez drugiego. Pomijam relację każdego z Bogiem.
Mnie bardziej smucą w wypowiedziach Circ takie zwroty jak “Panie karolku”. Imię drugiej osoby pisze z małej litery, zdrobniale, na wstępie siebie wywyższając, a rozmówcę poniżając. Każdy zwykły człowiek na wstępie zamyka się w odruchu obronnym (prawie jak zamknięcie oczu na skutek zagrożenia jakimś lecącym przedmiotem) i z trudem potem czyta, co ona ma do powiedzenia.
to są tylko moje przypuszczenia:
Może nie chodzi o przesadne przywiązanie, ale przesadnie staranie, aby się nie przywiązywać, (bo przywiązanie to zniewolenie) “Panie karolku” być może jest takim odruchem obronnym, do Karola można się przywiązać, Karolkowi daje się klapsa i wysyła do kąta.
koniec moich przypuszczeń.
Nie wiem jak inni- wiem za to że wykręcono nową aferę- wiem, jak było ze mną. Żyję bez mediów, z konieczności jednak dawkuję sobie bieżączkę, w końcu są i ważne sprawy a i głupio byłoby przespać wojnę i inne uciechy. Uznałem, że nie pasuje mi śledzenie relacji w necie dla gorączki ekscytacji, będzie co ma być za sprawą Ducha a i tak się dowiem, lepiej cobym poreflektował i pomodlił się. a i człek ma swe życie i konieczne zajęcia.
Mogę podzielić się przemyśleniami ale pewnie niewiele wnoszą. Mamy nowego Papieża, ważna rzecz ale ja go nie znałem a nawet nie kojarzę, bym coś wiedział o nim. Najważniejsze, że Kościół ma Przywódcę, Naszego Pasterza i Sługę. Ufam i cieszę się. Słyszałem i o odpuście zupełnym, z ostrożności niewiedzy nie wiem, jak to traktować. Mam trochę uczuć i modlę się. Niewiele to wnosi, prawda?
Jest mi bardzo przyjemnie nie zgodzić się z Tobą, rat ;-)
Witam!
Dodam coo!
Panie Karolu! Jesteśmy !
Byłem na ….mszy sw…uroczystej myśle.!!
Było mało ….ludzi..!
Byłem zdziwiony…??
Oczekiwałem….tłumów …
Poranną msza…nasza..Legionistów …rowniez…!
Wstępne słowo..o Ojcu sw…wspólna radość..
Jedni uśmiechnięci …inni ze szczęścia …..mieli …łzy,płakali,smarkali..
To ze odwiedzał biednych,autobusem…skromnie…tez..kapłan …powiedział…
Całe ..szczęście…..ujęła sie wspólnota,wycisnela….łzy…
Jesteśmy…rowniez..pana..oczekujemy..pozdr
Symptomatyczne, że ludzie mający za złe Circ jej opinie wolą postować na złodziejskim portalu niż zwyczajnie wzruszyć ramionami i zignorować Circ.
dziękuję, tak właśnie wtedy pomyślałem, że niewiele a i wiele (coś cennego w tym) być może, ale ja prosty, zgodliwy chłop, aż na wyprzódki, więc i zgadzam się z Tobą :)
woda szuka swojego miejsca… tamta woda połączyła się z pewnym żywiołem ognia, znaczy kipiało aż para wszędzie się wbijała. nie powiem, czasem bywało duszno. pozostał żywioł ziemi. z czasem może woda zagasi ogień a ziemia nie ulega wodzie, powstaje błoto.
proszę nie czepiać sie porównania- wiem, że są różne kulturowe znaczenia a właśnie padam z nóg leżąc
@
rip LunarBird CLH
15 marca 2013 godz. 13:26
100/ 100
Uważam że znakomicie zdiagnozowałeś problem.
W innym komentarzu
opisałeś sprawę tej wojny o waadzę
precyzyjnie.
Ja bym na to nie wpadła.
Pozdrawiam.
pewnie każden już dawno widzi, że nie chodziło o Circ a tym bardziej resztę z dorobioną ideologią. zwłaszcza że nie ma problemu, by se pisać w paru typa dla jakichś jaj gdziekolwiek, założyć darmowe forum, stronkę itp. i tak wszyscy pozostali muszą świecić oczami, a najlepiej jeszcze przepraszać skrzywdzonych przez wieczność, że ktoś poczuł się, jak -za przeproszeniem- ladacznica w kościele. tak bywa, jak się wchodzi w rolę katolika a wewnętrzny dysonans i ego pcha do sprawdzonego rozwiązania- wszyscy inni winni, spisek i niszczą, a i pewnie sekta, skoro zaczyna się samemu myśleć o Bogu a oni tacy życzliwi.
//Trzeba by uściślić, co znaczy „przesadne”, gdzie jest ta granica.//
Przesadne to toksyczne. Jeśli więź niszczy, należy ją naprawić, lub przeciąć, by odzyskać wolność, bo zniewolenie powoduje, że dusza się kurczy i usycha.
//Mnie bardziej smucą w wypowiedziach Circ takie zwroty jak „Panie karolku”.//
Piszę tak, jak sam Pan karolek się podpisał, fonetycznie. To wyraz szacunku dla woli.
Jesteś Poruszycielu przewrażliwiony czasem i widzisz gdzie nie ma.
A mnie radują. Pani Circ mnie po prostu lubi. Czyż nie?!
A czy dostrzegasz, że wszyscy wokół Ciebie są przewrażliwieni? Nie zmienisz wszystkich, ale siebie możesz.
Można tak powiedzieć.
Ze lubię ludzi, a nawet kocham.
//A czy dostrzegasz, że wszyscy wokół Ciebie są przewrażliwieni? Nie zmienisz wszystkich, ale siebie możesz.//
Nie. Nie wszyscy. Jest jakaś nieprzewrażliwiona mniejszość, zakładająca wszędzie dobrą wolę, stąd mi się upieka u nich.
Uważam, że w kwestii ”Pana karolka” nie masz racji Poruszycielu, bo walczysz tu o formę, nie prawdę. Forma jest kwestią kulturową, a kultura przekracza wszelkie reguły. Nie da się tu przyłożyć sztywnej miary, bo kultura to sprawa ducha. Pan karolek zrozumiał, a ciebie razi skrupulancie inżynieryjny.
do kolekcji…! słodziutkie!
Mylisz się w kwestii prawdy, o którą chodzi. Ludzie wokół Ciebie cierpią niepotrzebnie i to nie jest kulturowa forma, ale rzeczywistość, prawda, której żadną artystyczną wizją i sprawą ducha nie przypudrujesz. Ponadto, to właśnie Twoja forma wypowiedzi jest najczęściej przyczyną ich bólu, a nie prawda, której dotykasz.
Pana Karola prawie “do grobu” nie wpędziłaś, a teraz tłumaczysz, że zrozumiał i można po nim ujeżdżać, a ja uważam, że nie, że należy mu się szacunek, którego nie dostaje z Twojej strony. Mylisz się także, że chodzi o kwestię “Pana karolka”. Napisałem, że chodzi o “takie zwroty jak”, czyli szersze zjawisko.
W ostatnim zdaniu “Pan karolek zrozumiał, a ciebie razi skrupulancie inżynieryjny.” popełniasz cały szereg błędów: brak szacunku dla pana Karola, bezpodstawne twierdzenie, że coś dzięki Tobie zrozumiał, że razi mnie sama forma (a razi mnie poniżanie drugiego człowieka), oraz że moje “przewrażliwienie” wynika z jakiegoś talentu technicznego.
// Ludzie wokół Ciebie cierpią niepotrzebnie //
Skąd wiesz, że niepotrzebnie? Znasz tak dobrze sens i cel cierpienia, tak do końca? Masz w tym względzie jakąś pewność? Skąd ona pochodzi, jak myślisz?
// Ponadto, to właśnie Twoja forma wypowiedzi jest najczęściej przyczyną ich bólu, a nie prawda, której dotykasz.//
Naprawdę forma może być przyczyną bólu? Masz na to jakiś dowód?
Wiem, że boli prawda, ale to, że boli forma słyszałam tylko od tych, co opędzali się przed prawdą, bo coś im chorowało.
//Pana Karola prawie „do grobu” nie wpędziłaś, a teraz tłumaczysz, że zrozumiał i można po nim ujeżdżać, a ja uważam, że nie, że należy mu się szacunek, którego nie dostaje z Twojej strony. //
Pan karolek czuje, choć może nie uświadamia sobie tego w pełni, że nie zwracam się do niego całego, ale do tych części, które w nim nie dojrzały, co tu chyba widać gołym okiem. Jak karolek się wyleczy ( ja go nie wyleczę, mogę go tylko zaboleć) urodzi się Karol, wtedy może zmieni małą literkę na dużą w nicku i pokocha siebie, bo ma tu poważne niedobory.
Oczywiście nie daję gwarancji, takie może dać tylko Bóg, który posługuje się ludźmi by innych skarcić. Jak ty teraz mnie karcisz Poruszycielu i zobaczymy kto zyska na tym więcej.
czego to człowiek się nie dowie
Mam pytanko, kiedy się narodzi Pani Circ?
//Mam pytanko, kiedy się narodzi Pani Circ?//
Człowiek rodzi się do prawdy, przede wszystkim o sobie.
Wystarczy wykazać mi w czymś fałsz, dowieść go, a narodzę się do prawdy. Takich narodzin w ciągu życia jest wiele. Wiele razy każdy umiera i się rodzi, w sensie duchowym. Jezus powiedział- Jestem Prawdą, Drogą i Życiem.
Wystarczy się nad tym zastanowić, ciągle zastanawiać.
Bo grzech jest śmiercią, a Jezus zyciem.
//Naprawdę forma może być przyczyną bólu? Masz na to jakiś dowód?//
Przestań oddzielać formę od treści tłuku jerychoński.
Nie ma jednego bez drugiego. Forma jest częścią przekazu.
Droga Pani Izo, Zasadniczo – jak zwykle :) – ma Pani rację jednakże podział pomiędzy treść a formę został dość dawno temu uznany za sztuczny i jałowy poznawczo.
Dear Iza. I am completely stunned by the fact that you cannot comprehend that your partner in a discourse is decoding the meanings of your message by comparing words with their connotations residing in his mind.
This rule also pertains to the emotions coded in certain words. In short – keep ignoring those facts and you are damned to be misunderstood. Then please don’t complain about your abused patience.
Czasami człowiek nie zauważa wielkiego tłustego C w pytaniu i udziela odpowiedzi na pytania, które nie padły, przemilczając to, czego dotyczy pytanie.
Ty zadajesz ból, więc to na Tobie spoczywa odpowiedzialność. Ty musisz znać odpowiedzi na te pytania! Mieć pewność, znać sens i cel do końca. Pytanie odwrotne skierowane do mnie jest nieporozumieniem.
Mówimy tutaj o formie wypowiedzi słownej. Tak, mam dowód, ale szkoda mi teraz mojego czasu na dobijanie się do pysznego umysłu. Wolę pograć w Carcassonne z dziećmi.
Jeśli będziesz tkwić w tym uparcie to podejrzewam, że za jakiś czas cierpienie będziesz mogła zadawać już tylko sama sobie, będąc pewną do końca sensu i celu takiego samookaleczenia.
//Przestań oddzielać formę od treści tłuku jerychoński.//
;-)))
Sam jesteś tłuk jerychoński z babskim umysłem w dodatku ( teraz cię zabolało)
//Forma jest częścią przekazu.//
Tylko pod warunkiem, że język doskonale oddaje prawdę ( nie jest nowomową) , rozmówcy doskonale się znają ( mają tę samą aksjologię w sumieniu), żaden z nich nie jest pęknięty w środku i tym samym zawsze stosuje dobrą wolę czytając i rozumiejąc pojęcia zgodnie z ich prawdziwym znaczeniem.
Już mnie prowokowałeś wyzwiskami bezskutecznie, jak nie pamiętasz i zawsze cię utwierdzałam w tym, ze się nie obrażam, czyli mam dobrą wolę, a to miłość bliźniego, której tak ci brakuje i którą ciągle żle rozumiesz polując na pochlebstwa, nie prawdę.
//Czasami człowiek nie zauważa wielkiego tłustego C w pytaniu i udziela odpowiedzi na pytania, które nie padły, przemilczając to, czego dotyczy pytanie.//
KarolJozef zawsze pisze z dużej litery mój nick, odruchowo.
Nie ma już miejsca na odruchy, jest jazda bez trzymanki, czyli czujność absolutna. Kto nie jest czujny, już nie żyje, jak żołnierz w okopach. To wojna.
//Ty zadajesz ból, więc to na Tobie spoczywa odpowiedzialność.Ty musisz znać odpowiedzi na te pytania!//
Nie jest to takie proste, jak ci się wydaje pyszałku. Gdzie jest miejsce na Ducha św? Myślisz, że jesteś tylko ty i drugi? A Bóg? Anioł Stróż? Duch św?
Po co ofiarowujemy SERCA Bogu? Po co zawierzamy mu wszystko co czynimy? Po co ten kult? Po nic?
Myślisz, że człowiek jest w stanie działać ze 100% świadomością i precyzją doskonale jak Bóg, w dodatku sam z siebie? A jeśli ma niedoskonałe sumienie, co jest częstsze niż rzadsze, kto wtedy uchroni innych, bliskich przed jego błędami i niedoskonałościami? Dlaczego więc, skoro wszyscy mają być doskonali, na strzelnicach nie ma samych 10-tek? Czemu na wojnie nie każdy do kogo strzelają jest trafiony? Czemu kule wysłane do papieża nie osiągnęły celu? To jakieś wyjątkowe przypadki, zbiegi? Widzisz nieustanne działanie Boga w swoim życiu, czy znajdujesz go tylko w Kościele, dalekiego, obcego? Gdyby nie było grzechu pierworodnego, inni nie zadawali by nam bólu, a my im, ale ten grzech był, my grzeszymy- Bóg wysyła swoich aniołów by działali przez ludzi, co nie zwalnia od myślenia, rozważania, ale daje też pewną swobodę i zaufanie do Boga i siebie.. Zycie to ryzyko, ale bez ryzyka nie ma Zbawienia.
Proszę mi tu nie imputować.
Piszę wielką literą bo tak trzeba. Bo to i obowiązek, i przyjemność. A jeśli takie przyczyny kształtują odruch to wspaniale.
Zazwyczaj chadzam w kaszkiecie, albo zaklinam czas i po szczeniacku w bejsbolówce.
Gdy teraz przy większych mrozach zakładam czapkę wełnianą pozdrawiając kogoś łapię się za czoło. Pamięć mięśniowa.
Zawsze chciałem mieć takie nałogi.
Nawet gdy słota i wicher dmie, rozmwiając z Kobietą czapkę dzierżę, miętolę w dłoni.
Rzecz ciekawa, nie dostałem nigdy choćby kataru.
W innych okolicznościach grypka gwarantowana.
Ot, zagwostki.
Czy mam więc pisać Panie Karolku?
Ze ślepą o kolorach.
Nigdy Cię nie prowokowałem wyzwiskami.
A tu – było ono tylko ilustracją.
Forma jest zawsze częścią przekazu. “Kocham Izę” ułożone na trawniku z tulipanów ma inną treść niż “Kocham Izę” ułożone z psich kup.
Warunki, które podałaś dotyczą najbardziej efektywnego przekazywania informacji. Jeśli nie są spełnione, forma może wręcz spowodować błędny odbiór przekazywanej treści. Jak powiadasz, w Twojej wsi powiedzenie o starszej osobie “zasraniec” jest przyjacielskie i pieszczotliwe, a w mojej oznacza głęboki brak szacunku.
To samo zdanie “Ten zasraniec Michał się znowu spóźnił” ma w naszych wsiach całkowicie inne znaczenia.
Jak w ogóle się porozumiewać jeśli nie tylko forma wpływa na treść, ale jeszcze całość może być inaczej rozumiana w zależności od kontekstu w którym kształtował się umysł interlokutora?
Wymaga to wysiłku – wyjśćia z siebie, próby spojrzenia, odebrania przekazu oczami rozmówcy. Zakładania jego dobrej woli i interpretowania braku zrozumienia jako efektu niespójnego rozumienia pojęć.
Markul. Kiedyś obiecałam sobie, że nigdy nie będę sprzeczać się o formę, ale tylko o treść, bo tu można dowodzić prawdy. W formie, szczególnie jak chodzi o obraz (ubranie, wystrój wnętrza, znajomość sztuki, muzyki, smaku, wyczucie harmonii i koloru) mało kto umiał mnie zadowolić. Musiałabym odrzucić wszystkich, którzy mieli gorszy gust ode mnie. To byłoby dla mnie piekło. I dla nich. Rzadko wdaję się w takie rozmowy, tylko wtedy, kiedy widzę, że forma niesie toksyczne duchowości, jak w przypadku Mangi.
I dlatego nie będą podtrzymywać tej rozmowy, chyba, że chcesz bym cię zaraz rozłozyła na obie łopatki.
różne są gesty i różne wychodzą w praktyce :)
Panie @karoljozefie
Mądry z Pana człowiek.
//Ze ślepą o kolorach.
Nigdy Cię nie prowokowałem wyzwiskami.
A tu – było ono tylko ilustracją.//
Fakt, ale stosowałeś figury, nie przeczę, że dla ilustracji.
Mam kurwa rację?
czy nie?
nadużycie link skomentuj
Asadow 10.01.2013 17:18:28
I ja stosuję figury stylistyczne.
Droga Pani Grazss.
Jeśli mądrościa nazywa Pani moje uwielbienie kobiecości Kobiet – to tak, ma Pani rację…
pozdrawiam Panią nieodmiennie najserdeczniej
mój skromny podarunek muzyczny – jak to zowią w eReMie – dla Pani, okrutnie lubię takie starocie:
Panie Marku.
Grząski, grząski bagienny grunt.
A tam cudna Krokodylica.
Idzie Pan drogą, z której Pan nie wróci…
P.S.
Luzik, jakby co to idę parę kroków za Panem…
Polegniem bratersko!
Komentarz do skasowania.
Mam widły, ale czy trzonek nie pęknie? ;)
//Markul. Kiedyś obiecałam sobie, że nigdy nie będę sprzeczać się o formę, ale tylko o treść, bo tu można dowodzić prawdy.//
Wot naszła swaju regułu.
Nu gdzje zasadu?
Mam wrażenie, że robisz sobie z prawdy parawanik, dzięki któremu nie dostrzegasz braku prawdy u samej siebie.
Popełniasz błąd mówiąc, że miłość to jedynie dobra wola. Bóg jest miłością, a Jego się w definicji wypowiedzianej ludzkimi słowami nie zamknie.
Czy modlisz się o wiarę? A o miłość?
//Popełniasz błąd mówiąc, że miłość to jedynie dobra wola. Bóg jest miłością, a Jego się w definicji wypowiedzianej ludzkimi słowami nie zamknie.//
To jest ble,ble. Bóg dał nam poznać, że jego miłość to właśnie doskonałe dobro i doskonała wola, która z miłości sama się ogranicza by nie naruszyć woli człowieka. Wynika to wszystko z Jego natury, którą poznajemy jako Prawdę i nazywamy prawdą.
A o formie nie rozmawiam i kropka. Gdybym zaczęła, dopiero by się zaczął jazgot, że jestem pyszna. Wśród projektantów np. panuje takie braterstwo, że od razu widać kto ma czuja, a kto nie, więc kiedy ktoś projektuje, idzie po opinię do tego kto jest lepszy. Polega to na tym, że jak ten mu pokaże, że to ”nie siedzi” w tym miejscu, tamten się przygląda i albo to widzi i poprawia, albo nie widzi, ale poprawia na wiarę. Gośce tak ostatnio projektowany kościół poprawiałam. Ona też ambitna przesadnie i odpysknie, dlatego nie lubię jej poprawiać, ale przychodzi do mnie z tym, to co mam jej powiedzieć-że nie pomogę? Tak to jest z tym charyzmatem pouczania, że ciągle zbiera się w łeb.
Nie masz racji. Ile osob jeszcze musi Ci to powiedziec?
Nie jest rzecz w prawdzie, wierze, czy nawet nieustepliwosci, nazywanym czasem oslim uporem. Nie jednasz ludzi dla “spray” tylko ich zrazasz i nazywasz to nauczaniem. Oni po tym nic madrzejsi nie sa, tylko palaja do Cibie, zeby nie powiedziec ziona. w im wyzsza grzede wycelujesz ta swoja nauke, tym silniejszy wywolujesz odruch obronny. Problem jest z twoja powierzchonoscia i tym jak sie odnosisz do ludzi, nie z tym co chcesz przekazac. Taka jest kropka.
Nie ma większej miłości, niż gdy ktoś daje swoje życie dla przyjaciół.
Miłość to wola, która wypłenia się w ofierze. I ciągle – coś więcej.
@all
Circ jest żywiołem, odważna i pełna miłości do prawdy, jest dla mnie wielką nadzieją dla tego portalu i Polski, to mnie do niej przyciąga, a jednocześnie jest największym zagrożeniem i największą siłą destrukcyjną tutaj, niszczącą rozwój takich inicjatyw jak ta, co mnie od niej odpycha. Dlaczego tak się dzieje?
Chyba już wiem, jak nazwać to, dlaczego z Circ tak ciężko się rozmawia i w praktyce ludzie nie są w stanie z nią współpracować w jakimkolwiek zespole lub wspólnocie, odchodzą, walczą z tym, co wcześniej budowali, bo tam jest Circ. Dzieje się to, ponieważ Circ jest na razie NIEWIERZĄCA. Ona nie wierzy, bo nie potrafi uwierzyć w to, że popełniła błąd. Nawet mając przed oczami tego DOWÓD! Nie wierzy. Po heglowsku neguje rzeczywistość, dając prymat swojej ideologii. A jej ideologią jest obecnie jej własna nieomylność, własna miara, mająca martwy punkt.
Są ludzie słabej wiary, którzy muszą włożyć palec, aby uwierzyć. Są też ludzie, którzy włożą palec i nie uwierzą. Zanegują rzeczywistość, bo nie pasuje ona do ich wyobrażeń. Żaden dowód ich nie przekona i cały wysiłek włożą w jego podważenie. Tak właśnie zachowuje się Circ w tych momentach, kiedy popełnia błędy. Przedstawiony dowód potrafi skomentować, zmieniając przy tym temat, przemilczeć, albo uruchomić 5 kolejnych wątków, w których udowodni coś innego (poniżając przy okazji swojego rozmówcę), ale nie przyzna się do popełnionego wcześniej błędu, nie powie “myliłam się, przepraszam”, “wprowadziłam Ciebie w błąd, przepraszam”, “skrzywdziłam Cię moją oceną, przepraszam”, “przeze mnie cierpiałeś niepotrzebnie, przepraszam”.
Pomijam teraz świadomie wszystkie te obszary, w których Circ ma rację, gdzie światło dane przez Stwórcę i jej przenikliwy wzrok pozwala wyłapać szybko fałsz i swoim palcem dotyka prawdy. Chodzi mi o te miejsca, w których tej racji nie ma. Ludzie widzą rzeczywistość, a najbardziej widzą własną krzywdę, widzą też zaślepienie Circ w tych momentach, więc każdy zwykły człowiek buntuje się przeciw takiemu postępowaniu i niesprawiedliwości, w ruinę obraca się jej autorytet, ludzie odchodzą, a nawet zaczynają z nią walczyć i brzydko traktować. Tych których sobie wcześniej zjednała stają w jednym szeregu z tymi, w których ostrze Circ jest wymierzone, bo mają teraz wspólnego wroga.
Od Circ zależy w ogromnym stopniu, czy ten portal i nasza wspólnota rozkwitnie, czy wyda to dorodne i dobre owoce, czy uda się współpracować z innymi wspólnotami, organizacjami, czy przeciwnie – ten portal upadnie, a my rozproszymy się po różnych miejscach.
Dlatego, w trosce o nasze wspólne dobro, jakim jest ten portal, inne wspólnoty z którymi należy łączyć siły i dobro całego narodu, musimy pomóc Circ naszą modlitwą i działaniem uwierzyć w to, że może się mylić, a potem pomóc zobaczyć, że myliła się, a potem nauczyć przeproszenia drugiego człowieka, któremu swoim błędem zaszkodziła. U źródeł jednym z problemów Circ w porozumieniu się z innymi ludźmi jest w mojej ocenie język, którym się posługuje i jak ona go pojmuje, dlatego postaram się napisać notkę o języku, podstawowym “narzędziu” naszej współpracy.
@Circ, na początek proponuję Tobie ćwiczenie. Powiedz sobie “mogę się mylić”, potem przejrzyj ten wątek od początku do końca i zrób listę wszystkich tych miejsc, gdzie dostrzegasz, że pomyliłaś się i napisz w komentarzu listę “tutaj myliłam się, przepraszam”. To może być szalenie trudne, a nawet niewykonalne, ale warto spróbować, dla dobra naszego, a nie zła (uwielbiam to powiedzenie DelfInna). Po usunięciu tych przeszkód, o których powyżej, będziemy mogli wszyscy czerpać garściami z Twojej wiedzy i talentu, współpracować (wspólnie pracować), rozwijać się i rosnąć w siłę. Mam nadzieję, ufam, że nie chcesz, aby proroctwo GPS dotyczącego tego portalu sprawdziło się.
Szczęść Boże i miłej niedzieli!
Ezer kenegdo?
Czemu miałoby mnie zaboleć, to co mam? Może mnie zaboleć, to, co z tym zrobię.
Ale trochę Twój nos do prawdy cię zwiódł, może sąsiadka kaczkę po żydowsku piekła?
Coś tam dostałem, może nie cały babski umysł, ale trochę więcej empatii niż u średniego, statystycznego nosiciela portek.
Circ jest taka, jaki ja byłem na samym początku bytności w internecie. I dlatego wiem, że ona nie jest w stanie w chwili obecnej zrozumieć swojej pomyłki. Wiem to, bo znam ten tok myślenia.
Do niej musi dopiero dotrzeć z czasem, że pyskując do ludzi traci tylko czas i że ani z nauczaniem, ani z miłością bliźniego nie ma to absolutnie nic wspólnego. Przykra prawda jest taka, że Circ robi to tylko dla własnego dobrego samopoczucia. Dla świadomości, jak wiele to ona dobrego zrobiła, jak wielu ludzi pouczyła.
Kiedyś do niej dotrze, w którym momencie popełniała błąd. Tak jak do mnie dotarło. Kiedyś dostrzeże, że ona sama się zachowuje jak osoba opętana przez szatana i że głosi dobrą nowinę rozwidlonym, wężowym językiem. A to po prostu tak nie działa.
Oby nie dotarło to do niej za późno.
Zrobiłeś błąd zasadniczy. Człowiek nie widzi własnych błędów. Gdyby je widział, nigdy by się przy nich nie upierał, chyba, że pycha ogłuszyła go na prawdę. Miarą jego dobrych chęci może być tylko postawa woli polegająca na przedkładaniu prawdy nad własne przekonania, co skutkuje przyznaniem racji jeśli ktoś drugi ją ma. Do tego potrzebna jest właśnie rozmowa.
Nie widzę więc błędu w tym co napisałam, jeśli ty widzisz, masz obowiązek mi go pokazać. Zawsze argumenty tu i teraz, nie uogólnianie jakichś przeszłych domniemanych win. Jeśli ktoś nie umie wskazać błędu, a ma tylko mglistą niechęć, powinien raczej zanalizować żródła swojej niechęci, bo u niego może kryć się jakiś subiektywizm.
Nie pomyślałeś, że to co napisałeś odnosi się również do ciebie? Uważasz, że w argumentacji dowiodłeś swoich racji?
Pomyśl, ktoś uwielbia disco- polo, a drugi Mozarta i ten pierwszy upiera się, że disco-polo jest lepsze i że osoba, która kocha Mozarta myli się i nie widzi własnego błędu.
Co w takiej sytuacji należy zrobić? No, co? Przyznać rację miłośnikowi disco-polo? Wtedy on będzie oczywiście szalenie zadowolony, ale czy to jest obiektywnie dobre?
Dodam, że my rozmawiamy o trudniejszych sprawach, bo nie tylko warsztacie, który jest akurat w tym przykładzie łatwy do porównania i udowodnienia racji. My porównujemy rózne formy, warsztaty, kultury, treści, porządki prawdy. Do takiej rozmowy potrzebna jest znajomość sztuki, jej narzędzi i technik, wrodzony talent, doświadczenie zawodowe, znajomość filozofii i teologii. Uważasz, że twoje kwalifikacje są wystarczające by zmierzyć się z tematem? Nie ulega wątpliwości, że mam od ciebie wiele wyższe kwalifikacje, bo to mój zawód, mam też talent i doświadczenie. Umiesz przyjąć te argumenty, czy nadal będziesz mnie przekonywał( pominąwszy już twoje epitety), że masz rację?
Ja tylko zanegowałem twoje prawo do oceniania ex cathedra innej kultury za szkodliwą i narzucania takiej oceny wszystkim. Tu nie ma nic do udowadniania.
Poza tym sorry, o mandze i anime wiem więcej od ciebie. Nie byłbym też taki pewien czy w znajomości katolickiej teologii jesteś tak lepsza ode mnie, jak ci się wydaje.
Tu nie ma błędu. Nie ma żadnych jednoznacznych, naukowych podstaw by nazwać Mozarta lepszym od Disco Polo. To punkty widzenia, nic więcej. Sztuka jest punktem widzenia. Ocena sztuki również.
Jest coś czego nie rozumiesz i nic dziwnego, bo jesteś artystką. Wy, artyści, macie bardzo często problem z dostrzeżeniem różnicy pomiędzy naukowym faktem a punktem widzenia.
Matematyk może udowodnić innemu matematykowi, że się myli. Tak samo fizyk, biolog czy informatyk. BO TO SĄ NAUKI ŚCISŁE.
Ale co z ekonomistą? Psychologiem? Prawnikiem? Ano tu już nie jest to takie oczywiste, nie ma jednoznacznych dowodów, wiele zależy od punktów widzenia.
I tak samo jest ze sztuką.
Dlatego nie, NIE MASZ PRAWA komukolwiek narzucać, że Mozart jest lepszy od Disco Polo albo że dramat grecki jest lepszy od mangi.
Dla ciebie tak jest, bo mafia we frakach tak sobie ustaliła. Narzucili innym swój PUNKT WIDZENIA terrorem, jeszcze w epoce feudalizmu. I tylko dlatego Mozarta ci czy owi ludzie uważają za lepszego. Tylko dlatego roppropagowano, że kto się nim nie zachwyca, ten jest be, jest niewychowany, nie zna się, nie należy do “elity”.
To było możliwe dlatego, że ci co mieli inne zdanie i inne pojęcie estetyki BYLI MORDOWANI I WYKORZYSTYWANI JAKO TANIA SIŁA ROBOCZA. Nic nie mają tu do rzeczy żadne jednoznaczne reguły, żadne naukowe fakty.
Elita? Wysoka kultura? Dość już ludzi WYMORDOWALIŚCIE wy, “wielcy artyści” rękoma waszych popleczników w arystokracji by ludzi sterroryzować. Czas skończyć z tym debilizmem.
Ty masz takie kryteria sztuki, ja inne. Ty lubisz taką estetykę, ja inną. Nie próbuj mi nawet wciskać waszej podłej, snobistycznej gadki o wielkiej sztuce bo cię WYŚMIEJĘ.
W sztuce nie ma niczego obiektywnego i nikt nikomu nie ma prawa narzucać, jaką sztukę ma on lubić. Poczytaj sobie u Gombrowicza jak nauczyciel stara się wmusić w ucznia, że go zachwyca Mickiewicz i że musi go zachwycać, “bo to wielki poeta był”, to może zrozumiesz, jak się ośmieszasz.
Poprawka. Chodziło o Słowackiego.
http://www.harmonica.pl/swiadomosc_artykuly48.htm
badacze z Niemiec z odtwarzaczami weszli do kurników. Choć eksperyment zaplanowany był raczej jako ciekawostka związana z odbywającym się wówczas Tygodniem Muzyki Mozarta, naukowcy skrupulatnie policzyli i zważyli jaja, a potem porównali je z jajami kur, które musiały obyć się bez muzyki. Ku ich zdumieniu okazało się dość wyraźnie, że muzyka geniusza z Salzburga wpłynęła na wagę i ilość jaj.
Za badanie wpływu muzyki na zachowanie psów wzięli się też kynolodzy. Zwierzętom puszczano zróżnicowane zestawy muzyki popularnej, w tym – utwory Britney Spears, Robbiego Williamsa, Boba Marleya, a także klasykę – m.in. “Poranek” Griega, “Cztery pory roku” Vivaldiego i “Odę do radości” Beethovena. Dla dobra nauki psy wysłuchały także albumu zespołu Metallica oraz nagranych rozmów ludzi. Wyniki porównywano z zachowaniem grupy kontrolnej, która nie słuchała muzyki. Wyniki? Niezwykle ciekawe. Najbardziej gwałtownie i hałaśliwie psy reagowały na muzykę metalową. Muzyka klasyczna uspokajała je, zdawały się przy niej wypoczywać. Natomiast muzyka popularna była im równie obojętna jak cisza.
Nikt już dzisiaj nie kwestionuje, że muzyka wpływa na nasze nastroje i emocje, uspokaja, poprawia nastrój i rozładowuje stres, albo irytuje, pobudza agresje. Okazuje się, że poprzez muzykę bardzo wcześnie możemy wspierać i stymulować zmysły dzieci, a przez to rozwijać ich wrodzone talenty. Odpowiednio dobrana muzyka pozytywnie oddziałuje już na dziecko w łonie matki, które od dwudziestego szóstego tygodnia słyszy rytm i melodię!
Naukowcy, m.in. otolaryngolog prof. Alfred Tomatis, którzy badali wpływ muzyki na człowieka stwierdzili, że muzyka stymuluje rozwój mózgu i układu nerwowego. Muzyka słuchana w dzieciństwie ma wpływ na odbieranie bodźców dźwiękowych w ciągu całego życia, pomaga budować neuronalne drogi, które mają wpływ na naukę języków (także obcych), rozwój pamięci i poczucia przestrzeni. Odpowiednia muzyka poprawia koncentrację, powoduje wzrost kreatywności i zapamiętywania, ułatwia naukę czytania i pisania, podwyższa motywację, opóźnia objawy zmęczenia, harmonizuje napięcia mięśniowe, poprawia koordynację ruchową. Terapeuci polecają wszystkim codzienne słuchanie muzyki. Okazało się, iż najlepiej stymulują mózg utwory Mozarta (stad termin „Efekt Mozarta” wprowadzony przez Dona Campbella) i chorał gregoriański – poprawiają także pamięć i koncentrację. Muzyka baroku – Vivaldiego, Telemanna, Bacha – wspomaga i przyspiesza proces przyswajania wiedzy. Utwory Beethovena, Vivaldiego, Straussa harmonizują i integrują rytm pracy serca i mózgu. Tym, którzy mają problemy ze słuchaniem muzyki klasycznej poleca się korzystanie z dźwięków natury – śpiewu ptaków, szumu wodospadu, potoku górskiego, fal morskich. Dzieci mogą słuchać odpowiedniej muzyki podczas zabawy lub odrabiania lekcji. Najmłodsze chętnie zasypiają przy kołysankach. Bada się także wpływ muzyki podczas snu, a dotychczasowe wyniki zachęcają także do takiej formy stymulowania naszego mózgu i układu nerwowego.
http://www.edukacja.edux.pl/p-15121-projekt-muzyczny-dziecko-i-muzyka-powazna.php
Circ, powiedzmy sobie wprost. Gówno kogo obchodzi na salonach czy muzyka klasyczna dobrze działa na rośliny czy nie. Gówno kogo obchodziło to w starożytności, gdy ta muzyka powstała. Nie takie były podstawy więc się nie ośmieszaj doszczętnie, próbując kłamliwie powiązać informacje KOMPLETNIE ZE SOBĄ NIE ZWIĄZANE.
Muzyka klasyczna dobrze działa na rośliny tylko PRZYPADKIEM. Nikt tej muzyki tak nigdy nie projektował i nikt nawet dziś nie ma bladego pojęcia, na jakiej zasadzie to działa tak, jak działa. Więc skończ że pieprzyć, dobrze?
Wielka sztuka jest za taką uznawana, bo taką mieli widzimisię za wartościową uznać krwiożerczy, feudalni możnowładcy. Ten model kultury lansowali po to, żeby upokorzyć rodzimą kulturę wywodzącą się od prostych ludzi i żeby jakoś uzasadnić swoje zbrodnie.
Arystokracja miała prawo mordować i torturować, bo oni byli ci mądrzy, obyci, AKCEPTUJĄCY JEDYNIE SŁUSZNE STANDARDY KULTURY. To się zaczęło jeszcze w starożytnym Rzymie.
Wielka kultura jest niczym innym niż obłudnym narzędziem terroru. Narzędziem podłego wmawiania ludziom, że są gorsi – bo mają inny gust. To jest powodem dla którego dziś obłudnie powtarzasz swój punkt widzenia i usiłujesz mnie do niego zmusić.
Bo chamskie narzucanie standardów siłą to właśnie dominująca cecha tej podobno wysokiej kultury.
Istnieje wiele rodzajów spokojnej muzyki, nie tylko klasyczna. Jest oczywiste, że nie gatunek muzyki ma znaczenie tylko co najwyżej charakterystyka konkretnych utworów więc nie rób ze mnie debila wpierając kłamstwa. Twoje posługiwanie się naukami ścisłymi w celu obłudnego uzasadnienia słuszności tego, co jest jakie jest tylko PRZYPADKIEM mogą zwieść artystów. Ale niech ci nie przyjdzie nawet przez myśl, że nabierzesz na takie debilizmy kogoś z umysłem ścisłym, który potrafi dostrzegać logiczne związki pomiędzy faktami.
Co do terapeutów – oni też nie zajmują się żadną ścisłą dziedziną wiedzy więc próbując tu wstawiać ich WYMYSŁY jako udowodnione fakty tylko się doszczętnie ośmieszasz.
Mówisz Marksem. Wyniosłeś to z domu?
rip LunarBird CLH
It’s time to kick ass and chew bubble gum, and I am all out of gum! :>
Skąd wiesz kiedy ktoś drugi ma rację? Skoro Ty nie widzisz własnych błędów i on ich nie widzi możecie oboje błądzić. Możesz mu mylnie przyznać rację albo on – Tobie.
Robisz wrażenie, jakbyś myślała, że znasz prawdę dopóki Ci ktoś nie udowodni, że się myliłaś.
Zawsze możesz się mylić, nigdy nie powinnaś być czegoś pewna, chyba, że tę pewność otrzymasz od Boga.
No właśnie.
Dlatego też mamy kapłanów. Uzbrojeni są oni w większą ilość skaramentów.
Nie wchodźmy im w paradę.
Każdy przechodzień może wygłosić opinię na temat urody jakiegoś budynku, bądź jej braku…
Ale tylko niektórzy przechodnie mogą dać pieczątkę na piśmie, które zarządza budowanie bądź rozbiórkę danego budynku.
To Pani Circ rozumie. Jest zagorzałą popularyzatorką tej prostej zasady.
Tylko dlaczego nie stosuje jej wobec własnej osoby, na gruncie religijnym?
A kto wchodzi?
Kogo Pani Circ zarządziła rozebrać na gruncie religijnym?
***
zasadniczo cofam te pytania. Zaciemniają obraz. Ważniejsze jest pod spodem.
Co otrzymują świeccy na mocy samego zjednoczenia swojego z Chrystusem – Głową?
Ma pan 30 min. na prawidłową odpowiedź.
No i nie zdał.
Odp. Obowiązek i prawo do apostolstwa
Rozdz. I Soborowego dekretu o apostolstwie świeckich:
DA 3. Obowiązek i prawo do apostolstwa otrzymują świeccy na mocy samego zjednoczenia swojego z Chrystusem – Głową. Wszczepieni bowiem przez chrzest w Ciało Mistyczne Chrystusa, utwierdzeni mocą Ducha Świętego przez bierzmowanie, są oni przeznaczeni przez samego Pana do apostolstwa. Dostępują poświęcenia na królewskie kapłaństwo i święty naród (por. 1 P 2,4-10), by przez wszelkie uczynki składać duchowe ofiary i po całej ziemi dawać świadectwo Chrystusowi. Sakramenty natomiast, zwłaszcza Eucharystia, udzielają i wzmagają ową miłość, która jest jakby duszą całego apostolstwa.
Apostolstwo sprawuje się w wierze, nadziei i miłości, które rozlewa Duch Święty w sercach wszystkich członków Kościoła. Co więcej, przykazanie miłości, które jest największym poleceniem Pana, przynagla wszystkich wiernych do zabiegania o chwałę Boga przez nadejście Jego królestwa i o życie wieczne dla wszystkich ludzi, by poznali jedynego Boga prawdziwego oraz tego, którego posłał, Jezusa Chrystusa (por. J 17,3).
Wszystkim zatem wiernym nałożony zostaje wspaniały obowiązek przyczyniania się do tego, aby wszyscy ludzie na całym świecie poznali i przyjęli boskie orędzie zbawienia.
Dla spełniania tego apostolstwa udziela wiernym Duch Święty, sprawujący dzieło uświęcenia Ludu Bożego przez posługę słowa i sakramenty, także innych szczególnych darów (por. 1 Kor 12,7), “udzielając każdemu tak, jak chce” (1 Kor 12,11), by “służąc sobie wzajemnie każdy tą łaską, jaką otrzymał” przyczyniali się i oni “jako dobrzy szafarze różnorodnej łaski Bożej” (1 P 4,10) do budowania całego ciała w miłości (por. Ef 4,16). Z przyjęcia tych charyzmatów, nawet zwyczajnych, rodzi się dla każdego wierzącego prawo i obowiązek używania ich w Kościele i świecie dla dobra ludzi i budowania Kościoła, w wolności Ducha Świętego, który “wionie tam, gdzie chce” (J 3,8), a zarazem w zjednoczeniu z braćmi w Chrystusie, zwłaszcza ze swymi pasterzami, do których należy wydawanie sądu o prawdziwej naturze tych darów i należnym ich używaniu, oczywiście nie w tym celu, aby gasić Ducha, ale by doświadczać wszystkiego i zachować to, co dobre (por. 1 Tes 5,12. 19. 21).
//zwłaszcza ze swymi pasterzami, do których należy wydawanie sądu o prawdziwej naturze tych darów i należnym ich używaniu, oczywiście nie w tym celu, aby gasić Ducha, ale by doświadczać wszystkiego i zachować to, co dobre (por. 1 Tes 5,12. 19. 21)//
To też jest istotne.
:(
Bardzo.
No co z tym księdzem?? Miał zajrzeć. Zaraz do niego dzwonię.
To moje pytania i to ja je cofnąłem.
Ważniejsze pytanie zadałem “pod spodem”, czyli poniżej.
O to: “Co otrzymują świeccy na mocy samego zjednoczenia swojego z Chrystusem – Głową?”
obowiązek apostolstwa a nie kapłaństwa
???
Ktoś sprawował e-mszę na Legionie?
Spowiadał? Ordynował pokutę? Odpuszczał grzechy?
Panie Marku.
Ile można wałkować w kółko to samo.
Co to za infantylny wymysł z tym “charyzmatem karcenia”?
Już wszystkie witki dawno poopadały.
W kolejnych notkach i komentarzach Pani Circ, są wygłaszane teorie o tym, czym to kobieta nie jest i czego to nie może. Dziecinada. Przecież to jakaś pokraczna propaganda walki klas, wróć, płci.
Wszystko polukrowane pseudoteologią i religijnością. Bo Bóg tak chce, tak mi kazał. To jest obrzydliwe.
Już kiedyś prosiłem o skan zaświadczenia z Nieba – że Pani Circ faktycznie dostała ten słynny już charyzmat karcenia. Nikt takiego dokumentu nie przedstawił.
Wszystko polukrowane pseudoteologią i religijnością. Bo Bóg tak chce, tak mi kazał. To jest obrzydliwe.
Brawo, Panie Karolujozefie!
Nikt dotychczas krócej i dobitniej tego nie ujął.
Marku, wiem, już ten komentarz usunęłam. Usunęłam, go także, bo jak przeczyłam drugi raz to zdałam sobie sprawę jaki jest głupi i beznadziejny. Niczego do dyskusji nie wnosił. Przepraszam, ale tak to jest jak się robi 10 rzeczy na raz.
Jeszcze raz przepraszam.
Prosze wreszcie przestać wałkować.
Jeśli Pan uważa coś, co ktoś pisze na naszym portalu za głupie, niesłuszne lub błędne, ma Pan trzy sensowne wyjścia:
1. Dyskutować z przedstawionymi poglądami merytorycznie.
2. Jako członek redakcji podnieść sprawę na jej forum
3. Omijać te notki, zakładając, że być może Pan czegoś nie rozumie.
Wybiera Pan zawsze metodę najmniej sensowną, czyli pisze Pan, że nie należy się zajmować jakimś tematem “bo tak”.
P.S. Czy otrzymał Pan już kiedyś jakikolwiek skan z Nieba?
Np. w sprawie ważności święcen swojego proboszcza lub spowiednika?
Myślę, że powinien Pan o niego poprosić. O ile nie musi Pan pisać na Legionie, to członkiem swojej parafii jest Pan niezależnie od swojej woli.
Warto dołożyć wszelkich starań, aby nie paść ofiarą oszustwa.
Panie Karolu Jozefie, jest Pan w składzie Redakcji, dlaczego się nie zbierzecie i nie ustalicie tego wszystkiego na jej forum. Tego rodzaju tematy porusza Pan na portalu. Nie odpowiada Pan na emaile w temacie działań portalu. Portal jak to już nie raz powiedział Asadow jest nas wszystkich użytkowników. Zgodził się Pan na pracę w Redakcji i co?
Proszę się włączyć, na pewno swoją wiedzą i doświadczeniem wniesie Pan wiele dobrego.
Droga Pani.
Ujmowali, ujmowali.
Tylko co z tego.
Znowu proszę o to, żeby nie tworzyć w przypadku naszych dyskusji i sporów swoistych – przpraszam za słowo – band. A, bo ci są za tym/za tą, a tamci są przeciwko. Nie o to powinno nam chodzić. Rozłamów już nam wystarczy.
Przypomnę raz kolejny słowa samego Pana Asadowa, który ocenił skuteczność ewangelizacyjną Pani Circ:
operacja się udała, pacjent nie żyje
To jest właśnie chyba najlepsza cenzurka.
__________
Patrzcie Państwo jaki jest obecny Papież.
Zero kościelnej nowomowy.
Mówi jak człowiek.
Bo mówi do innych człowieków, ludzi.
Papież posługuje nie teologom (też), a ludziom.
Można ludzi odpytywać z paragrafów KKK ale co to ma na celu.
Rozmawiajmy o dekalogu.
A jeszcze wsześniej i częściej o tym, że ponad tym wszystkim góruje, i wszystko sprowadza się do przykazania miłości.
Czyli jak nie wiem co mam zorbić, albo niby wiem, ale moje działanie nie przynosi takich efektów jakich oczekuję, jakich sobie życzę, to kocham.
Jak można powiedzieć komuś – szkoda na ciebie czasu…
Szczęśliwi ci, którzy nigdy nie odczuli samotności, odrzucenia i nie zauważają nieskończonego zła w takim zawołaniu.
Czyba nie można powiedzieć czegoć bardziej przeciwnego Bogu niż używając takich słów.
To jest straszne, że tyle razy o tym gadamy i nic nie ruszyliśmy do przodu.
Karolujózefie, czy widział Pan taki sowiecki film “Czterdziesty pierwszy”? O ruskiej snajperce i białogwardziście? Jeżeli tak, to proszę przypomnieć sobie sceny końcowe.
;-)
//Robisz wrażenie, jakbyś myślała, że znasz prawdę dopóki Ci ktoś nie udowodni, że się myliłaś.
Zawsze możesz się mylić, nigdy nie powinnaś być czegoś pewna, chyba, że tę pewność otrzymasz od Boga.//
Pewność ”od Boga” też poddajemy sprawdzeniu. Możemy sprawdzić się tylko wobec innych ludzi, bo jesteśmy dla ludzi, nie dla siebie.
Dajecie życie i odbieracie nam życie. Ot co.
//Przypomnę raz kolejny słowa samego Pana Asadowa, który ocenił skuteczność ewangelizacyjną Pani Circ://
Panie Karolu. Czy Pan chce, by wszyscy uczestnicy forum rozmawiali tylko na tym poziomie i w tematach, które są Panu wygodne? Może trafił Pan na niewłaściwy portal, jeśli nie ma Pan nic do dodania tutaj?
Legion to nie GG, ani inny czat. A może portal randkowy by Panu odpowiadał?
Mam wrażenie, że chce Pan nagiąć innych do siebie, bez podania powodów.
Zebrali się tu przeważnie ludzie, którzy na świat patrzą z perspektywy katolickiej, ale są też inni, którym to nie przeszkadza. Jeśli Panu to nie odpowiada i przeszkadza, proszę wrócić na NE.
Zycie dał Bóg, rzeczywiste nie wirtualne. Dał też wolność.
Pani Izo.
Czemu Pani jest taka.
Pani Waga słusznie zauważyła, niestety.
Na pani plaży trup ściele się gęsto.
Panie Karolu,
a Pan, czemu jest taki?
Przepraszam, że się wtrącam, ale zastanawiam się, do czego ma doprowadzić stawianie takich pytań.
Czy oczekuje Pan dokładnej biografii? Psychoanalizy z pieczątką terapeuty-freudysty?
Jest Pan niemożliwy. :)
Ale zawsze pozostaje możliwość, że zbłądziliśmy.
Dlatego pokora nie jest tylko przez pomyłkę kojarzona z brakiem pewności siebie.
A propos języka papieża Franciszka, polecam kazanie wygłoszone na Mszy Kolegium Kardynalskiego w Kaplicy Sykstyńskiej w ubiegły czwartek (14.03.13r)
Nie wiem dlaczego nie pokazał się link, więc zamieszczam go jeszcze raz:
http://www.vatican.va/holy_father/francesco/homilies/2013/documents/papa-francesco_20130314_omelia-cardinali_pl.html
Czy teraz się wkleił?
tak, jest piękny i czerwony!
no może bordo
Krysiu zwróć uwagę, jak niesamowicie te słowa brzmią w zestawieniu z Orędziem Anioła Stróża Polski z 14 marca 2013 r.
Nie dziwi nic.
Panie Karolu,
nie jest tak jak Pan pisze (oops. Pani Waga). Circ pisze wprost co widzi czytając komentarze, notki. Jest to jej punkt widzenia, jeśli Pan się z tym nie zgadza to proszę podjąć dyskusję i zbijać argumenty.
Na pewno z tego wyniknie niezwykle ciekawa dyskusja.
Jakim cudem?
Jak ja, nikt, mogę dyskutować z półboginią, posiadającą “charyzmat karcenia”?
Mi już się to wszystko znudziło.
Kto jest nad, kto jest pod.
Te ciągłe bijatyczki.
//Ale zawsze pozostaje możliwość, że zbłądziliśmy.//
Ale po co piszesz te truizmy?
Nie doszło do ciebie, że człowieka się nie uogólnia? Możemy rozmawiać tylko na konkretnych faktach, słowach, czyli dowodzić, dowodzić.
Pokora nie jest brakiem pewności siebie, jest pewnością prawdy, w danej sytuacji i czasie, nie ogólnikowo, bo cóż, że ktoś powie “Bóg jest Prawdą” skoro tego nie rozumie, skoro wypowiedział to w niewłaściwej sytuacji, do niewłaściwego człowieka? “Nie każdy co mówi Panie, Panie…”
Jak będzie Pan normalnie rozmawiał, czyli stawiał pytania by się dowiedzieć, stawiał własne tezy, dowodził, odnosił się do tego co napisano, otrzyma Pan to samo, a jak będzie Pan mówił poza tematem, zostanie Pan pouczony, a potem skarcony jak dziecko, bo zachowuje się Pan jak dziecko, a nim już nie jest. Kiedy byłeś dzieckiem, mówiłeś jak dziecko, kiedy….itd.
Czy czuje się Pan na siłach być tu dorosłym? Jak nie, to na portal dla dzieci proszę. Może znajdzie się tam jakaś przedszkolanka.
Co za piękna homilia, widać, że Duch św. przysłał tego papieża, jest on znów pewną ”nowością” dla Kościoła, jak poprzedni papieże. Kościół więc idzie i nie zatrzymuje się. Widać też z tego, że Kościół w swojej wędrówce doszedł po długiej drodze do Chrystusa. Obawy o Kościół, że ”ginie” są więc nieuzasadnione, a spory o tradycję jałowe. Kościół wchodzi w nowy etap, co przecież zapowiedział II Sobór Ojców.
Jak zauważyła Judyta pokrywa się to z Orędziami Anioła Stróża i Maryi. Gdybyśmy je czytali uważnie, wszystko było tam zapowiedziane, a teraz się odkryło i potwierdziło w pełni.
Komedia.
Jak ja mam się odnieść merytorycznie do Pani “charyzmatu karcenia”?!
Jak można dyskutować z kimś, kto uważa, że wszystko co mówi jest słowami samego Boga.
______
A tak w ogóle to trzeba przyznać, że Pani ostatnie słowa są super w temacie, bez kitu:
Finał będzie taki, że zostanie Pani sama. No z takim podejściem to nie zostanie tu nikt.
Pani religia pożre wcześniej czy później wszystkich swoich wyznawców.
Panie Karolu, czy umie Pan nie mówić o mnie i tym samym zwracać moją uwagę na siebie? Mówmy w temacie, dobrze? A jak nie ma Pan nic do powiedzenia w temacie, o którym mówię, proszę milczeć.
Teraz odniesie się Pan do tego co powiedziałam w temacie Pana i tak w kółko.
Naprawdę nikogo to nie interesuje.
Wracając do tematu, który Pan zadał w notce- jak tęskni Pan za Nieznajomymi, oni są na NE.
Och Panie Karolu, a ja podejrzewam, że Pan świetnie się bawi prowokując Panią Circ, by się na Pana złościła.
“Mi już się to wszystko znudziło.”
Mnie też się znudziło, chociaż nie, nigdy mi się to nie podobało. Na każdy temat można porozmawiać, pod warunkiem, że się da szansę rozmówcy i jest zainteresowany rozmową.
Pokora nie jest pewnością prawdy ale drogą do prawdy.
Jeśli masz pewność, to już prawie na pewno zboczyłas z drogi.
Czy nie jest pan mrówką, która idzie ze słoniem i mówi: “ale tupiemy!”?
Ile osób potrzeba do rozmowy?
Dwie chętne.
Powtarzam za Izą: nie ma Pan nic do powiedzenia w temacie – niech pan się nie wypowiada. Pańskie zachowanie nosi wszelkie cechy trollingu.
Dobra, do tematu.
Przecież wiem, że sobie poszli na ekran.
Żal mi, że topniejemy.
Był tu raz krótko gość, ewidentny troll. Miał szansę, dość długą, nie skorzystał, wyleciał. Sprawa jasna i prosta. Nikt o to nie ma pretensji jak ten przypadek się zakończył.
Ale na przykład Pani Kossobor – czy to jest osoba, która nie zasługiwała na obecność na Legionie? Bluźniła, wyzywała, co robiła złego? Bo co, bo jej zamiłowanie do całych tych Jaj nie licuje z godnością katolika? Po prostu bomba!
Zacząłem się martwić. Do czego taka polityka wygnaniowa prowadzi i jak się zakończy.
Przecież ja, ze swoim nikłym intelektem (o jakże tutaj jest chołubiony intelekt!) i wiarą jestem pierwszy w kolejce do odstrzału. Dlatego też postawiłem sobie nagrobek, na zapas.
To amerykańskie – take it or leave it. Nie cierpię tego.
Nikogo nie chcę prowokować, to zupełnie nie moje “klimaty”, jak to młodzież mawia.
Acha. I jeszcze z tym mówieniem, z wysławianiem się.
Jak piszę w prostych słowach, z błędami gramatycznymi, stylistycznymi, a pewnie nie rzadko z ortograficznymi, to od razu muszę być be?
Jak prosto myślę to od razu muszę być prostakiem?
Nie zawsze taki byłem. Też wyzywałem na lewo i prawo. Czasem nadal to robię. Ale przyszedł czas, że się zmieniłem. Mianowicie walka o każdego, a tym bardziej wroga (powiedzmy) stała się dla mnie ważna, sensowna i daje mi przyjemność.
To jest ciekawe, że złe zamiary ma każdy, są one niejako w domyśle, w pakiecie do każdej osoby. Jak się chce mieć zamiary dobre to nie łatwo to udowodnić. Nikt w to nie wierzy. Bo to jest traktowane jako zachowanie nienormalne. Na jakiś obłęd.
Z meila Asadowa do Pana;
”Nikt Kossobor nie wyganiał, jest nadal użytkownikiem z prawami “Autor”.”
I cały wątek o tym, co Pan Karol miał na myśli, ale nie powiedział jasno, tylko ujał to w postaci pytania filozoficznego;
”Gdzie wszycy?
A jeszcze wczoraj byliśmy razem.”
Całe reflektory portalu na Pana Karola ( i na mnie, winną że deszcz pada) dla tego powodu, że jego domniemania opierają się na błędzie.
”winnej” miało być.
Pani Izo.
Ja też nie wiedziałem do niedawna o tym.
Mianowicie jak Pani sobie najedzie kursorem leciutko po lewej strony Swojego komentarza, to się pojawi taki guzik do poprawiania tekstu. To wymyślił dzielny Pan Poruszyciel. To działa chyba 10-15 minut od napisania.
Czyż Legion nie ma funkcjonalnej formy…?
Pięknieje z dnia na dzień…
P.S.
Pani Izo, proszę nie myśleć, że ja Pani nie lubię czy coś. To by było gorsze od bycia europejczykiem.
Przepraszam, że czytam Pańskie P.S. do Pani Izy, ale mnie się wydaje, że Pan nami (mną, Judytą, Circ) gardzi.
Panie Marku.
Już dawno temu, pisałem Panu, że bardzo bym chciał Pana poznać, tak normalnie, w rzeczywistości.
Gdy to się stanie, a gorąco w to wierzę, to zapewniam Pana, że po pierwsze mocno Pan się uśmieje na mój widok. Gdy zobaczy i pozna Pan mnie – strasznego gardziciela.
Droga Circ, być może myliłem się i popełniłem “zasadniczy” błąd, a Ty masz rację i życzliwie prostujesz moje ścieżki. Jak się mam o tym przekonać? Sprawdzam.
Nic podobnego, człowiek widzi własne błędy. Gdyby nie widział, nie byłby w stanie doskonalić się w żadnej dziedzinie. Czy Ty spowiadasz się, nie widząc swoich błędów? A może jednak je widzisz? Popełniony błąd człowiekowi może wskazać drugi człowiek, ale sami też jesteśmy w stanie je zauważyć, gdy przedmiotem poznania uczynimy także samego siebie, a nie wyłącznie drugiego człowieka. Wtedy może i jakąś belkę znajdziemy. Zatem, w rzeczywistości człowiek ma dar poznania siebie i widzenia własnych błędów. Twierdzenie czegoś przeciwnego, jest pisaniem nieprawdy, bo nie odpowiada to rzeczywistości.
Tak! Przedkładajmy prawdę nad własne przekonania, nawet nad przekonanie o swojej racji, ok? Rozmowa jest często przydatna, ale nie jest bynajmniej niezbędna. Oczywisty przykład, czytając własny tekst, jesteśmy w stanie wyłapać popełnione błędy ortograficzne i gramatyczne, bez rozmowy. Tak samo, pochylając się z refleksją nad własnym postępowaniem, możemy zauważyć własne błędy, bez rozmowy, odnosząc je do prawdy.
Po pierwsze, nie mam takiego obowiązku. Po drugie, już kilka tych błędów Ci dokładnie pokazałem (Ty nie widzisz). Po trzecie, nie zawsze dokładne wskazanie błędu jest najlepszym rozwiązaniem. Gdy widzę, że moje dziecko popełniło błędy ortograficzne, mówię mu – w tym zdaniu są dwa błędy, popraw je. Dziecko patrzy, szuka i uczy się dzięki temu je rozpoznawać. Gdybym powiedział – w tym słowie zamiast ż powinno być rz – to dziecko wpisałoby rz, być może nie zwracając uwagi na to, jakie słowo poprawia. Tobie, oprócz wcześniej precyzyjnie wskazanych błędów, teraz wskazałem bardziej ogólnie przebieg rozmowy pod tą notką jako miejsce występowania błędów.
Nie dokonałem uogólnienia na podstawie wymyślonych przypadków, ale na podstawie rzeczywistych. Takie uogólnienie jest uprawnione.
Powtarzam, że te błędy już wskazałem. Twoja sugestia, że nie wskazałem, a tym bardziej, że nie umiem wskazać, znowu nie odpowiada rzeczywistości, więc jest nieprawdziwa. Tak, mam niechęć (napisałem, że to mnie odpycha) i wskazałem jej źródło, którym jest brak umiejętności zauważenia i przyznania się do własnego błędu oraz przeproszenia za niego, a także fałszowania rzeczywistości, aby ją nagiąć do swojej ideologii. Nazwałem to ideologią własnej nieomylności, więc ta niechęć nie jest mglista, jak sugerujesz, ale wynika z wyraźnie wskazanych przeze mnie konkretów. Oczywiście, mogę być subiektywny w mojej ocenie, ale ten argument zapożyczyłaś akurat od relatywistów i chyba nas do celu nie zaprowadzi.
Podsumowując, zarzuciłaś mi “zasadniczy błąd”, polegający na przyjęciu, że człowiek może sam zobaczyć swój błąd, oraz że nie umiałem wskazać żadnych popełnionych przez Ciebie błędów, a zamiast tego dokonałem nieuprawnionego uogólnienia tylko na podstawie domniemanych win. Niestety, żaden element Twojego uzasadnienia nie jest zgodny ze stanem faktycznym, więc dochodzę do wniosku, że nie masz racji, a zarzut błędu jest bezpodstawny. To, co napisałaś, potwierdza tylko moją wcześniejszą tezę, że jesteś niewierząca w możliwość popełnienia przez siebie błędu, nawet mając jego dowód przed oczami. A mi zależy na Tobie, więc uwierz w końcu!
Proszę, teraz Ty napisz “być może myliłam się i popełniłam jakiś błąd”…
A ja nieodmiennie żałuję, że nie mną, bo mógłbym się odnieść, a tak? popatrywać, ew. pisać opinię nt. opinii dot. czyichś opinii?
Poza tym chciałbym zgodzić się ze wszystkimi, ale niełatwe to. Powoli miesza się w to coraz więcej osób, nawet Papieża. Pan Karol Józef wyraża niejasno niechęć do Circ, zarazem nie chce sporów ale i wspomina coś o pójściu do przodu. Chciałbym więc zapytać o te konstruktywne wnioski, niech wylezie coś konkretnego i dobrego.
Panie Racie.
To Pan pozwoli, że ja króciutko.
Ja Panią Circ lubię, bo i czemu miałbym nie lubieć.
Niezależnie od tego, krytykuję Jej zapędy kapłańskie.
Jest mi też przykro gdy obserwuję Jej agresywne zachowania. Wierzę, że sama z siebie Taka nie jest, że jest to wynikiem jakichś negatywnych bodźców z zewnątrz.
Przepraszam, za tą tanią psychoanalizę.
Dziękuję, ja rozumiem i zapewne nie ja jeden, więc nic nowego. Nie widzę problemu (poza obiegiem łatki Circ+portal+zło), bo kluczem jest dobra wola i traktowanie jak człowieka, czy się o coś dopytujemy, czy ignorujemy. A widzi się to, co chce się zobaczyć (przynajmniej tak u nas gadali), może ze mną coś nie tak, że często widzę inaczej. choćby z tym nauczaniem.
ticzyng yz de hajest form of andestending, jak powiedział tłumacz o poganinie
Jeśli widzę własny błąd, natychmiast go poprawiam, a jeśli nie widzę, to zobaczę go tylko wtedy, jesli ktoś mi go pokaże, lub Duch św. oświeci. Spowiadamy się z grzechów, błedów które widzimy, nie z tych których nie widzimy. By widzieć u drugiego, wpierw musimy sobie robić autoanalizę i to nieustanną, kiedy każda rzecz, nawet dobra poddana jest sprawdzeniu, każda myśl, każda inspiracja, uczynek. Nie tylko na bieżąco, ale także po czasie, kiedy uświadamiamy sobie więcej i robimy generalny rachunek przeszłości. Już tu pisałam, że pouczanie, jak i wielokrotne pouczanie, a w końcu karcenie wymaga duszy, która nieustannie przeprowadza nad sobą sąd, często bardzo bolesny, wiele więcej boleśniejszy niż uwagi skierowane do drugiego. Pisałam już, że pouczanie ( obowiązek katolika) jest zblizony do sądu, a sądzić ”nie wolno”, jest tu więc ”paradoks” nakazów ewangelicznych, który powoduje nieustanne napięcie i cierpienie duszy. Za taki charyzmat płaci się ceną własnego cierpienia, co jest tajemnicą pomiędzy Bogiem a człowiekiem. Bóg jednak wystawił człowieka na to ryzyko i krzyż.
Jeśli uważasz, że ”fałszuję rzeczywistość” masz obowiązek wskazać mi błąd, zamiast odsyłać do szukania go, jak własne dzieci. Jesteśmy dorośli i obowiązują nas normy przyjęte przez dorosłych, wykształconych ludzi, katolików- poucz brata swego.
Nie, w tym się nie mylę. Uogólniasz, czyli uciekasz na bezpieczny teren.
Jeśli ktoś wykaże, że się mylę, zawsze mu to przyznaję.
To jest to, o czym pisałem. Masz dowód przed oczami i twierdzisz, że nikt Ci nic nie wykazał. Nikt Ci przecież tego dowodu młotkiem nie wbije do głowy.
Czy Ty uznajesz coś takiego jak zasada niesprzeczności? Jeśli nie, to nikt Ci nic nigdy nie wykaże. Nawet, gdy zaprzeczasz samej sobie to zawsze masz rację (w Twoim błędnym mniemaniu). Myli się oczywiście ta osoba, która wskazuje Twój błąd. Ideologia nieomylności. Pozostaje nam już tylko modlitwa.
Panie Paruszycielu.
!!!
Nie wiem czy dobrze pamiętam, ale to chyba Persowie mawiają:
Nie zaprzeczaj kobiecie, nie warto – ona zrobi to sama w swoim drugim słowie.
Starożytny, mądry naród.
Gdzie tu widzisz sprzeczność?
Jeszcze raz.
Spowiadamy się z grzechów które widzimy, czyli je sobie uświadamiamy, a z tych których nie widzimy, czyli ich sobie nie uświadamiamy się nie spowiadamy, co nie znaczy, że ich nie ma. Często po latach widzimy grzechy, których kiedyś nie mieliśmy za grzech, bo nie mieliśmy tak wydoskonalonego sumienia i wiedzy, albo nie mieliśmy obok kogoś, kto by nam to uświadomił, pouczył.
To tak, jak malarz nie maluje tego ”co widzi” (oko), ale to co widzi świadomość, i dlatego kilku malarzy stojących obok siebie maluje różne obrazy.
Niesamowite, jestem zdumiona twoją złą wolą, która ci zaciemniła umysł do tego stopnia, że nie możemy się porozumieć, choć obydwoje mówimy polszczyzną.
Muszę natychmiast się za ciebie pomodlić.
To ja teraz zrobię maksymalne powiększenie, jakie tylko potrafię, a Ty załóż najmocniejsze okulary, jakie masz.
Te dwa zdania są ze sobą sprzeczne. Zgodnie z pierwszymi zasadami bytu i ludzkiego rozumowania, w tym zasadą niesprzeczności, oba te zdania nie mogą być prawdziwe. Byt jest, a niebytu nie ma. Głoszenie, że byt jest i jednocześnie go nie ma, jest głoszeniem fałszu i głupotą. Jeśli jakaś myśl jest sprzeczna sama z sobą to jest z gruntu fałszywa. Ty w tej rozmowie taki fałsz głosisz.
Głosisz także, że nikt nie wykazał Tobie, że się mylisz, bo “Jeśli ktoś wykaże, że się mylę, zawsze mu to przyznaję”, a przecież żadnego przyznania do błędu nie było. To Twoje zdanie najpierw mnie rozbawiło jak dobry dowcip, ale równie szybko bardzo zasmuciło, bo ono jest kolejnym potwierdzeniem martwego punktu Twojej optyki, ślepoty, jeśli chodzi o własną osobę. To jest przyczyna wielu objawów, która siedzi w Tobie, że większość ludzi nie jest w stanie z Tobą współpracować. Ja na razie też nie widzę takiej możliwości.
O tym postępowaniu też już pisałem wcześniej tutaj, a teraz przytaczam, bo domagasz się argumentów “tu i teraz”. Rozpoczynasz nowe wątki, w których udowadniasz coś innego, jako argument, że nie pomyliłaś się. W ten sposób iluzorycznie wykazujesz, że myli się Twój rozmówca, potem go na podstawie tej iluzji oceniasz, a czasami w niewyszukany sposób nazywasz.
Bóg zapłać. Za każdą modlitwę w mojej intencji jestem wdzięczny, bo tego potrzebuję.