“I tak, wieczorem, 17 października 1917, w roku dwóchsetlecia powstania współczesnej masonerii, podczas sekretnego spotkania w celi Kolegium Braci Mniejszych Konwentualnych, przy ulicy San Teodoro w Rzymie, siedmiu młodych braci (wśród nich był ojciec Kolbe), za pozwoleniem rektora, ojca Stefano Ignudi, założyli Rycerstwo Niepokalanej.”
Fragment tesktu “Święty Maksymilian Kolbe i wolnomularstwo”
http://wolnomularstwo.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=239&Itemid=51
5. Diabeł i masoni
Właśnie w tym kontekście antyklerykalizmu i konfliktu należy umieścić tak pełen gniewu gest, jak masońska procesja, o której wspomina św. Maksymilian. Zresztą, nie był to pierwszy raz, kiedy masoni, dla wyrażenia swej wrogości wobec Stolicy Apostolskiej – oraz, być może, dla wyrażenia ich pojmowania Wielkiego Architekta Świata, w kontekście religijności laickiej – uciekli się do postaci Diabła. Przykładem może być Giosue Carducci, ze swoim „Hymnem do Szatana”, z 1863 roku (67). Inicjowany w 1862 roku do masonerii bolońskiej, osiągnął 33 stopień R.S.D.U. (68).
Wspomnijmy również poemat “Lucyfer” Mario Rapisardiego, który opiewa zbuntowanego anioła, celebrując jego zwycięstwo nad Watykanem, Rajem i Bogiem (69). Poemat ten był bardzo wychwalany przez takich masonów jak Giuseppe Galibardi (33), Aurelio Saffi i Giovanni Bovio. Giuseppe Leti (33) – wysoki dygnitarz Rady Najwyższej Rytu Szkockiego Dawnego i Uznanego, oraz Wielkiego Wschodu Włoch w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku – określił go jako „poemat prawdziwie i ogromnie masoński” (70).
A cóż dopiero rzec o procesji masońskiej wiodącej do Campo di Fiori w Rzymie, w 1889, z okazji inauguracji monumentu poświęconego Giordano Bruno, zorganizowanej z woli ówczesnego Wielkiego Mistrza Wielkiego Wschodu Włoch, Ettore Ferrariego (33). Otwierały ją dwie bandery z podobizną Szatana (71). W 1895 roku w Palazzo Borghese w Rzymie, od 1893 roku siedzibie W.W. Włoch, agent rodu Borghese, podczas zwiedzania budynku, odkrył zamknięte na klucz drzwi, które mu otworzono dopiero wówczas, gdy zagroził, że wezwie policję. Była to sala zamieniona w lożę, w której na ścianie dominował wielki, czerwono-czarny arras, na którym wyobrażono postać Lucyfera. Ponadto kaplica domowa została zamieniona w kloakę. Sprawa wzbudziła wielkie oburzenie (72). Nie należy koniecznie uważać, że wszyscy masoni włoscy wierzyli naprawdę w istnienie osobowego Lucyfera. Wystarczyło, że przyjęli go jako „symbol racjonalistycznej rebelii przeciw katolickim ‘przesądom’ ” (73). Poza tym, w “Czasopiśmie Masońskim” z 1909 roku czytamy, że : ”Masoneria nie jest religią, właśnie dlatego, że nie uznaje dogmatów, lecz szanuje wszystkie wyznania rozumnie przyjęte i szczerze wyznawane. Postać Wielkiego Architekta Wszechświata, którą się potępia, jako niejasność czy absurd, jest najszerszym i najbardziej szczerym potwierdzeniem nieskończonego pojęcia bytu, i może być personifikacją tak Boga Giuseppe Mazziniego, jak Szatana Giosue’ Carducciego; Bogiem – źródłem miłości, nie zaś bogiem – nienawiścią, Szatanem – dżinem dobra, nie zła” (74).
Ponadto, należy wspomnieć Hymn do Słońca (75), poświęcony Lucyferowi, zwycięzcy nad Watykanem, który został opublikowany w “Czasopiśmie Masońskim” (organ Wielkiego Wschodu Włoch) w 1910 roku. W 1926 roku, na kartach tego samego czasopisma, redagowanego przez niestrudzonego Ulissesa Bacciego (33), pojawił się artykuł dotyczący niektórych dziewiętnastowiecznych dokumentów masońskich. Jego autor podpisuje się emblematycznym imieniem Lucyfera (76).
Jeśli rzucimy okiem na “Lux”, broszurę Rady Najwyższej 33 stopnia w Palazzo Giustiniani, wówczas znajdziemy w niej artykuł z lutego 1925 roku o Giosue’ Carduccim, poecie i masonie. Autor, niejaki Giunti, cytuje, między innymi, niektóre wersety wiersza Dopo Aspromonte, „gdzie znajdują się wyraźne nawiązania do inicjacji, doktryny i wyrażeń charakterystycznych dla masonerii (…)” (77). Pisze Giunti: „Lecz poematem, który lepiej wyraża i streszcza nasze Credo, jest Hymn do Szatana, przeciwko któremu wystąpił zawzięty i głupi klerykalizm. Zdaje się on być słowem lekceważącym i bluźnierczym, podczas gdy jest, pomijając niektóre niedoskonałości formy, piękną i szlachetną poezją, krzykiem prometejskiego wyzwolenia, upomnieniem się o prawa sumienia i myśli, głosem tej naturalnej i racjonalnej religii, którą filozoficznie wyraził Bovio” (78).
Należy zauważyć, że Diabeł (abstrahując od tego, czy pojmuje się go jako tajną siłą, zbuntowanego anioła czy racjonalistyczny, antykatolicki i antydogmatyczny symbol) budzi również pewne zainteresowanie masonów zagranicznych. Na przykład Albert Pike (33) twierdził w swej książce Morals and Dogma, że dla inicjowanych diabeł jest siłą stworzoną dla dobra, który jednak może czynić również zło i jest on narzędziem wolności i wolnej woli (79).
Oswald Wirth (1860-1943), znany mason i okultysta francuski, przedstawił Diabła jako personifikację wielkiej, uniwersalnej siły alchemicznej (80), „wielkiego magicznego agenta” (81). Pisał on również, że diabeł jest „naszym nieodstępnym towarzyszem w życiu na tym niskim świecie”, i że z tego powodu należy traktować go „ sprawiedliwie, nie jako nieprzejednanego nieprzyjaciela, lecz jako podwładnego, którego usługi są cenne” (82).
W 1937 roku ezoteryczne wydawnictwo “Le Symbolisme” opublikowało Lettre au Souverain Pontife Alberta Lantoine’a, masona Wielkiej Loży Francji, 33 stopień R.S.D.U. W książce tej (do której wstęp napisał Oswald Wirth), Lantoine prosił papieża o zawieszenie broni między masonerią i Kościołem, wobec wspólnych wrogów: rasizmu i komunizmu. Mimo to, w pełnym sprzeczności rozdziale, przyznał on, że katolicy i masoni pozostają adversaires, gdyż Bóg nie może przebaczyć Zbuntowanemu Aniołowi, który nigdy nie abdykuje (83). Ponadto, Lantoine zdefiniował wolnomularzy jako: „les serviteurs de Satan” i twierdził, że Bóg i demon są dwoma mistrzami, którzy wzajemnie się uzupełniają (84).
Na koniec za Maksymilianem:
„ (…) Twierdzę, że my jesteśmy w stanie obalić was i was obalimy. (…) Otóż my jesteśmy wojskiem, którego Wódz zna każdego z was, obserwował i obserwuje każdy wasz czyn, słucha każdego waszego słowa, co więcej, żadna wasza myśl nie uchodzi jego uwadze. (…) Czy wiecie, jak nazywa się nasz Wódz? To Niepokalana, ucieczka grzeszników, ale również zwyciężczyni nad piekielnym wężem. (…) Lecz nasz Wódz, Niepokalana, prosi o miłosierdzie dla was, przedłużenie waszego życia, abyście mieli jeszcze okazję przemyśleć swoje postępowanie” .
EDYTUJĘ: popełniłem błąd, zostawiam to, co prawdziwe. Muszę przemyśleć sprawę.
//Na przykład Albert Pike (33) twierdził w swej książce Morals and Dogma, że dla inicjowanych diabeł jest siłą stworzoną dla dobra, który jednak może czynić również zło i jest on narzędziem wolności i wolnej woli (79).//
Luter zrobił z tego dogmat. Na tym dogmacie powstała filozofia niemieckiego idealizmu, która stworzyła komunizm, nazizm i wszelkie zło. Ci filozofowie wykładani są na wszystkich uniwersytetach świata, na tym powstały wszystkie nauki humanistyczne, filozofia, psychologia, socjologia, politologia, etyka w medycynie, duch kultury. Tego uczy się cała młodzież na świecie.
Nie trzeba być masonem, by myśleć jak satanista, wystarczy skończyć jakiekolwiek studia, prócz KULu, choć i tam dotarła zaraza w formie Hegla, czy późniejszych filozofów.
Tym zaraził się Kościół w wielkiej części.
Z tym walczyli kolejni papieże, a teraz przy wsparciu nielicznych, przede wszystkim RM, prof. Guz.
Jak słyszę, że komuś się muzyka w RM nie podoba, bo muzyka jest dla niego najważniejsza, to wiem, że ten człowiek nie zdaje sobie sprawy o co jest wojna.
Pani Circ.
Mi się muzyka w RM nie podoba.
Ale słucham tylko, TYLKO tego radia.
Bo to najlepsze radio.
P.S.
Właśnie sobie słucham walecznego Robercika.
Debeściaczek z Niego, nie ma co!
Faktycznie, ma Pani rację – jak zawsze – że ten chłopak ma wielki potencjał. Ciągle mnie zadziwia.
Czy mogę liczyć za to choć na maleńkiego plusika?
//Czy mogę liczyć za to choć na maleńkiego plusika?//
Jak o mnie chodzi, to ma Pan pięć plusów, ale zaraz nas space przepedzi za offtop.
Eaaa… Gedejcie se ło czym chceta. Ja nie bardzo mam czas na cokolwiek…
Z Panią się zgadzam – co cóż innego mi pozostaje? Skoro tak mówi ks. Guz, a tak mówi, to tak musi być. Przyjąłem to już za sposób postrzegania świata i historii filozofii polutrzańskiej. Ciekawy temat i niestety ciągle żywy – tej diabelskiej ośmiornicy stale wyrastają nowe macki. Trzeba łeb rozwalić.
Właściwie to zastanawiałem się dlaczego cały artykuł o Maksymilianie i masonach umieszczono na stronie dla masonów. Napisałem nawet o tym cały tekst, że diabeł musi pokazać choć kawałek kopyta, żeby powoli przyzwyczajać aspirantów i adeptów. W końcu zorientowałem się, że to w samoobronie przed mocnym tekstem franciszkanina, który i tak w końcu wpadnie w ręce sumiennego adepta – lepiej zawczasu umieścić go na stronce i opatrzyć stosownym komentarzem… żeby choć trochę osłabić argumenty wroga.
Polecam cały artykuł, nie tylko fragment o diable.
to zabawa w wolny rozum i gnozę a i bardzo uniwersalne, nie jak Kościół z dogmatami i wymaganiami. tylko do czego to prowadzi. jeśli Kościół przestanie potępiać, może to oznaczać jego rozkład, jak dla mnie już i ekumenizm poszedł za daleko, bo idzie przesłanie do wiernych że nowoczesność, wszyscy równi i mają rację, za każdym razem powinno być podkreślenie, że z wieloma rzeczami się nie zgadzamy ale jesteśmy bliźnimi i szanujemy się.
Trochę więcej na ten temat zebrał tekstów na swojej stronie profesor Dakowski. Przykładem niech będzie ten fragment powieści mającej jednak wiele wspólnego z prawdą:
http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=6035&Itemid=46
Rok temu byłem na wykładzie, gdzie ksiądz katolicki (w prywatnej rozmowie zwracałem się do niego “pastorze” o co gniewał się, ale nie bardzo) ostrzegał przed oszustwami związanymi ze świętym Maksymilianem Kolbe.
Otóż okazuje się, że niektóere jego książki wydane przed SW II ktoś wydaje jako reprinty, a więc z przedsoborowym Imprimatur.
A przecież wiadomo powszechnie, że (pomimo, że Pan Bóg zdania nie zmienił) to jednak teraz, po Soborze te pozycje Imprimatur by nie otrzymały.
Ów pastor/ksiądz twierdził też, że istnieje pilna potrzeba odczytania towarzysza Lutra na nowo i przyjęcia z pokorą jego nauki jako ozywczej dla Kościoła Rzymsko Katolickiego.
Wszystko to miało miejsce na jednym z Wykładów Wielkopostnych w Muzeum Diecezjalnym w Opolu.
W tym roku też są, w każdą sobotę, bodajże o 17.
Zapraszam wszystkich pragnących Nowej Ewangelizacji.
@Jacek
Nowa Ewangelizacja jako założenie nie jest czymś złym. Problem natomiast z wykonaniem i może być to wytrych dla różnych herezji. Ewangelia nie jest “nowa”. Nowa może być tylko forma ewangelizacji.
“Chrystus cię kocha” – to prawda. Ale Chrystus także wymaga. Moja obawa – kwestia podniesiona przez ks. egzorcystę Piotra Glasa – jest taka, że na spotkaniach, gdzie tylko się raduje, śpiewa i klaszcze, doznaje “natchnień Ducha Świętego” ale brak jest surowego słowa upomnienia, dusze niektórych “obrastają tłuszczem” jak pączki w maśle.
Zapomina się, że TRWA ŚMIERTELNA WOJNA, a wojna wymaga ofiary. Może być też tak, że owieczki pasą się nieświadome niebezpieczeństwa, a wilki prowadzą je nad urwisko. Bo jeśli wprowadza się herezje do nauczania, zaraz się okaże, że księża mogą się żenić, rozwody są dozwolone, seks przedmałżeński to nic wielkiego, że Bóg najpierw musiał być szatanem, żeby stać się Bogiem, a Jezus był człowiekiem, jak każdy z nas, tylko “usynowionym”.
Owieczki to łykną bez zastanowienia, bo przecież jest tak miło… Czy nie mamy prawa do tych obaw?
SPACE
Piszesz: Owieczki to łykną bez zastanowienia, bo przecież jest tak miło… Czy nie mamy prawa do tych obaw?
Mamy obowiązek nie tylko sie obawiać, ale kogo tylko sie da przed tym wszystkim przestrzegać.
To wszystko już się dzieje.
Materialnym odbiciem toczących sie procesów jest to co pokazywałem tu w swoim tekscie “Kilka uwag o architekturze wnętrz”.
Gdzie pokazywałem jak zmieniają się wnętrza kościołów.
Za długo zyję i za wiele pamiętam.
Uważam, że Malachi Martin to agent, szpieg KGB i fantasta, osobno, albo razem. Dawno się temu gagatkowi przyglądałam.
Te fakty w książce gdzie pisze nawet co kto myślał, są zmyślone, w dodatku kiczowate.
Nawet gdyby coś podobnego miało miejsce, jest nieważne, bo jak sami ”uczestnicy” mówią, rytuał był sprzeczny wewnętrznie i przewrócony, -to żałosne i rzekome wydarzenie jest na poziomie zabawy w Indian, a fakt, że Martin coś takiego napisał, taki kicz i w dodatku opublikował pokazuje, że musiał być głęboko chory i pokręcony, może nawet zniewolony demonicznie.
Jak Dakowski daje temu wiarę bezrefleksyjnie, to tylko żle o nim świadczy.
Pan Jezus i Bóg oczywiście odwraca wzrok od takiej żenady. Trochę się nie dziwię, że diabeł był przez Kościół lekceważony, bo takiego typka należy lekceważyć.
Najgorsze jest to, że nasze umysły idą za tym przebrzydłym kiczem, nadymaniem i uzurpacją. Tfu.
Malachi tradycjonalistą. Tym bardziej wygląda na KGBowca. Mogli go zwerbować w Izraelu, tego inteligencika.