Cejrowski: “Nigdy nie żyłem w wolnej Polsce”

okladka

Wojciech Cejrowski:

„Jestem katolem”

“Nigdy nie żyłem w wolnej Polsce”

“W Polsce komunizm dogorywa tu i ówdzie…”

“Jednak, przedstawiciele tego zbrodniczego systemu zasiadają w parlamencie…”

[I nie tylko w parlamencie — przyp. Andy]

Lecz o tym mówi artykuł, z którego wybrałem kilka poniższych cytatów…

* * * * *

Żydowski telefon zaufania

Krzysztof Górecki 

piątek, 08 lutego 2013

Niezwykle tolerancyjny musi być naród, w przeważającej mierze katolic­ki, wybierający prezydenta mającego żydowskich przodków, syna rabina na ministra, wnuka żołnierza Wehrmachtu na premiera, oddający w więk­szości głos na partię kierowaną przez mniejszości narodowe.

(…)

Po 1944 r. Stalin z pełnym cynizmem powierzył władzę w Polsce etnicz­nym mniejszościom, umieścił kolaborujących z Sowietami Żydów na klu­czowych stanowiskach w partii i administracji państwowej. Najważniejsze ministerstwa, w tym spraw zagranicznych, zostały obsadzone przez jej przedstawicieli. Był to wyrachowany zamysł socjotechniczny dla zniewole­nia i podzielenia Polaków.

Mniejszość poddawała się łatwej kontroli, była w opozycji do większości, spełniała wszystkie polecenia nowego okupan­ta. Ważne także były motywacje ideologiczne, tj. jej historyczne zaurocze­nie komunizmem. Stalin po wojnie przysłał do Polski tysiące takich agen­tów, aby w miejsce wyniszczonych polskich elit stanowili trzon nowej „pol­skiej” inteligencji.

Najważniejsze stanowiska rządowe objęli wywodzący się z KPP ludzie narodowości żydowskiej, ci sami, którzy 17 września 1939 r. „całowali sowieckie czołgi” we Lwowie i Białymstoku. Z sowieckie­go punktu widzenia byli wprost bezcenni. Nieskażeni patriotyzmem gwa­rantowali brak jakichkolwiek skrupułów w sprawach narodowych. Pod tym względem Sowieci się nie zawiedli. Gorliwość kolaborantów była wiel­ka.

(…)

W niektórych przypadkach na dyplomatycznych stołkach siedzi już dru­gie, a nawet trzecie pokolenie pochodzącej od stalinowskich władców Pol­ski tej mniejszości. Właściwie nic się nie zmieniło. Mniejszość ta jak rzą­dziła, tak rządzi. Reprodukcji pokoleniowej i swoistemu ideologicznemu recyclingowi podlega kolejne pokolenie KPP-owców. Dzisiejsza dekomuni­zacja w Polsce lub raczej jej nieudane próby nie sięgają istoty problemu polskiego stalinizmu, gdzie Żydzi byli kastą rządzącą, a co najmniej znacz­ną jej częścią. Pociągnięcia dekomunizacyjne, które przede wszystkim po­winny były objąć stalinowskich siewców komunizmu oraz ludzi pokroju Michnika, Urbana i Geremka, dotknęły jedynie szeregowych członków PZPR i zazwyczaj tylko tych, którzy walczyli o wpływy z KOR-owcami.

W 1989 r. w MSZ zaroiło się od nazwisk „z notesu wujka Bronka”: Szlaj­fer, Meller, Minc, Reiter, Schnepf, Winid, Kranz, Ananicz, Lindenberg, Per­lin. Wszyscy kolejni włodarze ministerstwa mieli bardzo dziwną predylek­cję do obco brzmiących nazwisk, mimo świadomości, że nie zawsze są prawdziwe. Modelowym wręcz przykładem owych „80 procent stanowisk” jest Ryszard Schnepf  – autor haniebnej nagonki na Jana Kobylańskiego, syn pochodzącego z Ukrainy żydowskiego funkcjonariusza NKWD, oficera Informacji Wojskowej, jednego z szefów społeczności żydowskiej w PRL.

Innym znamiennym przykładem „udanej” wymiany elit i „recyklingu” po­koleniowego w Polsce posierpniowej, gdy dyplomacja padła łupem opcji narodowościowej związanej z nomenklaturą PRL sprzed marca 1968 r., czyli de facto tych samych, co za czasów Bieruta i Bermana elit władzy, jest Stefan Meller – potomek agenta Kominternu i oficera Informacji Woj­skowej. I w jego przypadku pokoleniowa zmiana warty udała się znakomi­cie. Wywodzący się rodzinnie z kręgów agenturalnej, antypolskiej organi­zacji znalazł się w pierwszym szeregu budowniczych Rzeczypospolitej. W suwerennej RP doszło przy tym do bezprecedensowej sytuacji. Dwóch po­tomków stalinowskich oficerów – Cimoszewicz i Meller, zostaje, jeden po drugim, ministami SZ. W jakim innym kraju możliwa byłaby tak żelazna logika postępowania, precyzja w obsadzie kluczowego stanowiska?

Oprócz „sprawdzonego patrioty” Geremka za głównego konstruktora na­rodowościowej polityki personalnej dyplomacji można uznać… Urbana i je­go organ prasowy – tygodnik „Nie”. I to bez względu na to, kto w MSZ rzą­dzi. Gdyby przyjrzeć się bliżej jego działalności, to można spostrzec, że niejednego dyplomatę wypromował i niejednemu karierę złamał.

(…)

Cytaty za: warszawskagazeta.pl

O autorze: Andy-aandy

Niezależny wędrownik po necie, czasem komentujący... * Serendipity — the faculty or phenomenon of finding valuable or agreeable things not sought for...