Oni też chcą mieć czytelników. To są świetne blogi, jak tam wpadam, wsiąkam na amen.
http://www.kaplani.com.pl/mysli/czytelnia.html
Wybrany losowo, z wielu
Ks. Andrzej Przybylski
Małe, ewangeliczne zwycięstwa …
Bardzo głęboko czuję poprawność Ewangelii i ciągle tylko tęsknię za tym, żeby wreszcie stanąć po jej stronie. I to nie tylko w intelektualnej zgodzie, ale przede wszystkim w przełożeniu jej na życie. Wciąż więc modlę się o moc Bożego Ducha, żeby powiał i żeby postawił mnie odważnie na śladach Jezusa. Myślę, że nasze czasy wbrew pozorom są bardzo ewangeliczne.
Obnażają nas z tego co nie jest Boże, pokazują nasz lęk wobec radykalnego świadectwa wiary, zdzierają z nas całą masę pozorów i obłudy, która przykleiła się do tego cośmy po swojemu nazwali wiarą. I w imię tego, my ludzie wierzący pozwalamy znowu pluć na Boga i jego Kościół, dajemy się zapędzić w kozi róg diabelskiej propagandzie. Może trzeba zejść do piekieł, żeby dopiero stamtąd wyciągnąć rękę w stronę Boga?
W każdej mocno skomplikowanej sytuacji mam ochotę wybrać dwa skrajne zachowania: albo się ukryć, udać, że nic się nie stało, uciec od problemu i dalej się łudzić, że wszystko jest w porządku. Albo też mam ochotę wywołać rewolucję, stanąć na barykadach i użyć dokładnie tej samej broni, którą walczy mój napastnik, opracować jeszcze bardziej przemyślną taktykę walki. Te dwa zachowania nic nie mają wspólnego z Jezusem: ani ucieczka, ani rewolucja. Byłbym małym dzieciakiem w wierze, gdybym wziął zabawki i chciał uciekać na inną piaskownicę udając, że tam będzie tylko dobrze i wszystko według moich upodobań. Jeszcze bardziej byłbym dzieckiem, gdybym się obraził na wszystkich, gdybym ze złości zacisnął wargi i oprotestował każde działanie i każdy gest pojednania. Uczę się od Jezusa drogi prawdy. Ona jest zupełnie gdzie indziej niż ucieczka i rewolucja. Jezus nie ucieka od problemów, ale wchodzi w nie z mocą miłości. To strasznie trudne – nie uciec od problemu, ale wejść w niego z miłością; nie zabijać wroga, ale pokochać mimo, że rani.
Tak bardzo się cieszę każdym małym zwycięstwem w moich próbach ewangelicznego życia, kiedy na złość nie odpowiadam złością, kiedy na intrygi nie odpowiadam intrygami, kiedy na plotkę nie reaguję nową plotką. Bardzo się cieszę tymi, jeszcze ciągle krótkimi chwilami, w których zwycięża miłość nad nienawiścią, chęć życia nad ciężarem zwątpienia, siła wiary nad ciemnością braku nadziei. Bóg jest większy niż wszystkie zagrożenia świata, silniejszy niż wszelkie diabelskie moce. I dlatego tak mocno w Niego wierzę i tak mocno Go kocham! Dlatego wiernie chcę się trzymać krzyża, jak Odyseusz masztu na okręcie, kiedy wokoło wyły syreny budząc w ludziach ich najbardziej uśpione namiętności.
http://www.kaplani.com.pl/mysli/czytelnia/felietony_80.html
Ksiądz i TESCO – co za powiązanie! Ej, stary upadłeś na głowę? To nie przystoi zakonnikowi używać takich porównań. Jesteś kapłanem! A co tam! W drogę, bo życie jest krótkie.
Ewangelizacja kierowców, spowiedź na dyskotekach, noce w schroniskach dla bezdomnych, głoszenie Ewangelii w pubach krakowskich, nocne patrole w dzielnicach naszych braci bezdomnych – to jakoś od zawsze było moją pasją i dawało siłę do życia kapłaństwem, które prawie już 10 lat temu otrzymałem gratis, bez swoich zasług.
Kiedyś miałem taki pomysł, aby wieszać swój nr telefonu na lampach oświetlających drogi w Krakowie. Kiedy ktoś chciałby się wyspowiadać, spotkać ze mną, niech to robi natychmiast. Pomysł powoli kiełkował. Dzisiaj jest zrealizowany.
POGOTOWIE DUCHOWE – no właśnie, dobrze że udało się, pomimo czasem niechętnych głosów moich braci. Przed kilkoma miesiącami jedna z młodych osób napisała do mnie na facebooku, że myśli o samobójstwie. W czasie tej rozmowy poprosiłem go, aby podał mi nr telefonu, zrobił to i od razu umówiliśmy się na rozmowę. Cieszę się, że się udało – bo życie z Bogiem to najważniejsze zadanie naszego życia. Żyć z Nim, w Nim umrzeć i zmartwychwstać! To dar jaki Jezus chce każdemu z nas dać. Temu młodemu człowiekowi także. Jak to w życiu bywa – miewamy różne chwile, nastroje i nie raz potrzebujemy czyjegoś wsparcia, rozmowy, posiedzenia ze sobą razem, otwarcia się – może nawet o 4 nad ranem, albo zaraz po pracy… Po rozmowie z tym młodym człowiekiem, wraz z moim współbratem Szymonem Zaporowiczem oraz naszym kolegą księdzem Michałem Misiakiem postanowiliśmy założyć POGOTOWIE. Pamiętam było to we Wrocławiu, na rynku późno w nocy – dzwonimy do Michała i pytamy – wchodzisz? A On odpowiedział bardzo krótko – jasne! No właśnie bez zastanawiania się – „pójdź za mną” powiedział Jezus. Było zatem nas 3, później dołączył do nas br. Michał Ferenc, br. Marek Lisowski i inni…. Dzisiaj jest nas 27 kapłanów, otwartych na innych bez względu na dzień i godzinę.
Pogotowie duchowe – trochę się bałem co z tego będzie, ale jak to powiedział Jezus – poznacie ich po owocach. Dzisiaj chyba już widać, jakie one są. Mamy opanowany już cały tydzień, jest nas po kilku na każdy dzień. To super! Pojawiły się głosy, aby uruchomić naszą pomoc w Europie. No i jesteśmy w Bułgarii, Litwie, Włoszech, Francji, Holandii, Irlandii – gdzie jeszcze? Czekamy na chętnych kapłanów z różnych krajów Europy.
Kiedy odbieram telefon – ktoś dzwoni na pogotowie, znów się dobrze czuję i dziękuję Bogu za swoje kapłaństwo, które mogę wykorzystać, aby stanąć oko w oko z człowiekiem – bardzo często poranionym przez grzech. Po tych rozmowach widzę, jak wielkim darem jest nasze kapłaństwo otrzymane od Boga. Możemy stawać nawet wobec takich sytuacji, które nas przerastają, jest z nami Chrystus! Zatem odwagi. To wspaniałe uczucie iść z Nim niejednokrotnie na walkę ze złem, z szatanem. Ludzie coraz częściej popełniają błędy i ciężko się wraca, kiedy niejednokrotnie są poranieni i rany ciężko się goją. Nie raz nie potrafią przyjąć naszej diagnozy. Proszę wracaj! Idź na katechezy! Idź do spowiedzi! Znajdź wspólnotę! Znajdź egzorcystę! i wiele innych rad, które wypowiadam. Jednak to mnie nie zraża, idziemy dalej, bo inni czekają na naszą posługę kapłańską.
Tak bardzo się cieszę, kiedy osoby dzwoniące, słuchają naszych rad i wkraczają na drogę powrotu do Boga. Cieszę się, że pomimo nieraz ciężkich spraw, ktoś bierze telefon dzwoni i pyta – co mam robić, czasem anonimowo czy z zastrzeżonego numeru. Cieszę się i dziękuję Bogu za nich właśnie – bo biorąc telefon już wygrywają – szukając wyjścia. Przegrywa ten, kto zostaje sam z zapewnieniem szatana „sama muszę sobie pomóc”, „dla mnie nie na już pomocy”, „nie ma już wyjścia”.
Jeden z dziennikarzy kiedyś zapytał mnie dla kogo jest ten telefon. Odpowiedziałem dla wszystkich, którzy potrzebują naszej duchowej pomocy. Czyli dla biskupów, kapłanów, zakonników, zakonnic, ludzi świeckich, lekarzy, nauczycieli, bezdomnych – dla wszystkich. Smucę się i zadaję sobie pytanie, kiedy słyszę, że kolejny kapłan popełnił samobójstwo, np.: podpalając się! Dlaczego nie zadzwonił, nie przyjechał do mojego klasztoru? Dlaczego? Zatem Pogotowie jest właśnie dla Ciebie, który czytasz teraz to moje świadectwo. Zapisz sobie dobrze adres strony internetowej, bo kiedyś może będziesz potrzebował właśnie tej pomocy. http://www.pogotowieduchowe.pl
Kapłaństwo to wspaniały dar jaki otrzymałem od Chrystusa. Nie żałuję ani jednego dnia przeżytego razem z Chrystusem. Żałuję i smucę się kiedy grzeszę i nie jestem wierny. Jednak proszę o wiarę, wierność, oddanie – aż do śmierci. Chrystus, który zmartwychwstał i powołał mnie do szczególnych połowów RYB – o imionach Marysia, Piotr, Marlena, Weronika, Jan Łukasz uczyni mnie swoim narzędziem.
Panie, prowadź mnie według Twojego planu na moje życie, abym stał się posłusznym aż do śmierci. Dziękuję Ci za kapłaństwo i życie tak bliskie przy Tobie. To łaska, na którą nie zasłużyłem. Tym bardziej chciałbym Ci podziękować i zawierzyć wszystkich kapłanów, abyś wstawiał się u Twojego Ojca na nami. Oddalaj od nas zło i prowadź, aby ogłaszać Twoje zmartwychwstanie i Królestwo Boże. Chrystusie zmiłuj się nad nami.
Francja, Clermont Ferrand
paczkabenedykt@gmail.com, tel: 0033645229723
Kiedyś na “fejsie” widziałem profil prwnej kobiety – psycholog, kołcz, doradca… – standardowa wizytówka. Ale było coś jeszcze, coś co mnie rozśmieszyło i zadziwiło – “reżyser życia”. Nie wiem co to znaczy, ale domyślam się, że ta pani bierze na siebie odpowiedzialność za kierowanie ludkim życiem, za jego “reżyserowanie” właśnie. I tu jest chyba ta różnica pomiędzy księdzem, dążącym do trgo, aby osoba, której pomaga, podniosła się i stanęła na własne nogi, a tym co oferuje współczesność i jej rzekomo wyzwalające ideologie – człowiek ma oddać własną wolność jakiemuś ekspertowi, który ma profesjonalny plan na cudze życie. Na takich subtelnych różnicach w podejściu do człowieka żeruje Zło, na tym małpowaniu Boga i Jego Kościoła i to takim małpowaniu, że człowiek z własnej woli staje się czyjąś marionetką.
Jak sprawdza się w życiu to świeckie ‘duchowieństwo’ widzieliśmy w sporze ŁŁ z Oparą.
Na wizytówce ŁŁ mamy;- ”prowadzenie sporów, budowanie ładu korporacyjnego” i ”doświadczenie w dochodzeniu roszczeń”
Każdy dziś może napisać o sobie co chce, ale jaka jest prawda?