W październiku 1939 r. Poznaniowi wyrwano serce.
Jak miasto może żyć bez serca?
Prześledźmy te wydarzenia.
Parę tygodni po wkroczeniu Niemców na ziemie polskie we wrześniu 1939 r., zarząd niemiecki w osobie gauleitera Kraju Warty, Arthura Greisera wydał rozporządzenia mające uderzyć w Kościół katolicki i polską inteligencję, zwłaszcza katolicką. Ten obłąkańczo nienawidzący polskości syn szewca ze Środy Wielkopolskiej, zamierzał uczynić prezent swemu ukochanemu Hitlerowi w postaci zarządzanej przez siebie Wielkopolski, całkowicie spustoszonej pod względem praktyk religijnych i narodowego przewodnictwa inteligenckiego.
Nastąpiły aresztowania i wywózki przede wszystkim księży, najpierw do obozu przejściowego w Puszczykowie a następnie do obozów w Dachau, Buchenwaldzie, Sachsenhausen i Mauthausen-Gusen. Aresztowano w sumie 1093 kapłanów katolickich, z których 662 już nigdy do swych parafii nie wróciło, zamordowanych w niemieckich katowniach. Zamknięto 1300 kościołów i kaplic wielkopolskich, z których 500, w tym Archikatedrę Poznańską, zamieniono na magazyny, pozostałe mogły działać jedynie w wybranych dniach i godzinach. Wielkopolska miała całkowicie utracić swój narodowy i religijny charakter, zadbano nawet o usuwanie przydrożnych świątków i kapliczek. Fort VII Cytadeli przemianowano na Konzentrationslager-Posen (był to pierwszy obóz koncentracyjny na terenie Polski) gdzie w wymyślny sposób, np. przez zagazowywanie, gilotynowanie itp. mordowano aresztowanych Polaków, w tym przede wszystkim poznańską inteligencję a także kilkunastoletnie dzieci i studentów Uniwersytetu Poznańskiego.
Jednak najbardziej spektakularnym dziełem Greisera stało się, już na samym początku okupacji, wysadzenie w powietrze ogromnego stojącego przy Placu Mickiewicza w sąsiedztwie wilhelmińskiego tzw. Zamku, Pomnika Wdzięczności Narodu Polskiego Chrystusowi Królowi. Był to hołd Poznaniaków za odzyskaną w 1920 r. niepodległość.
Powstał długi na 25 m. trójnawowy pomnik o charakterze bramy tryumfalnej, z centralną, wysoką na niespełna 10 metrów figurą Chrystusa Króla, z błogosławiącymi dłońmi i błyszczącym szczerym złotem Jego Najświętszym Sercem pośrodku. Na odlanie tego wpuszczonego w kamień Najświętszego Serca, zużyto 25 kg złota, pozyskanego z darów Wielkopolan, w tym ślubnych obrączek itp. Wśród licznych płaskorzeźb, na łukach bocznych naw widniały wizerunki przedstawicieli narodu polskiego m.in. włościan i ułanów. Pomnik w całości tchnął głęboką miłością do Chrystusa i polskością, idea katolicka splatała się tu z narodową w nierozerwalną całość. Jego siła była tak wielka, że jako pierwszą ofiarę upatrzył sobie to dzieło ober-zbrodniarz Arthur Greiser. Do jego agresji przyczyniał się też fakt, że figura Chrystusa Króla zajęła miejsce po zburzonym przez Polaków w 1919 r. pomniku Bismarcka. Wysadzanie budowli w powietrze dozorował osobiście syn gauleitera, Eckhardt Greiser, znany też z tego, że rozbijał się po Wielkopolsce odebraną poznańskiemu przemysłowcowi limuzyną. Zresztą niedługo, bo parę tygodni później 21 grudnia 1939 zginął o świcie wjechawszy pod pociąg na przejeździe kolejowym w miejscowości Gorzyń.
Można rzec, że władze niemieckie wyrwały wówczas serce Poznaniowi – i to jakie! Najświętsze Serce Jezusa, którego jako swego Króla miasto obrało sobie 30 października 1932 r. w dniu uroczystego odsłonięcia Pomnika. Wydawałoby się zatem, że pierwszym pragnieniem Poznania, oswobodzonego z hitlerowskich łap w 1945 r. będzie przywrócenia tego znaku Chrystusowego władztwa nad umęczonym i zdziesiątkowanym przez okupanta miastem… Nic bardziej mylnego! Aż do 2012 r., gdy ukonstytuował się nareszcie liczący kilkaset osób Komitet Odbudowy Pomnika Wdzięczności pod przewodnictwem prof. Stanisława Mikołajczaka, temat ten był w komunistycznej Polsce zakazany. Niewiele zmieniło się to, niestety, po nastaniu „Polski solidarnościowej”, gdy nieomal w tym samym miejscu odsłonięto 28 czerwca 1981 roku – w 25. rocznicę wydarzeń czerwcowych – stalowy pomnik tzw. Dwóch Krzyży mających symbolizować śmierć i zmartwychwstanie. Można sobie dopowiedzieć, że akt ten – jakkolwiek godzien szacunku, poprzez użyte tu święte Symbole wiary – miał jednak, przez swą lokalizację, zamknąć wszelką dyskusję nad odbudową Pomnika Wdzięczności. Niejednej z sił kierujących poczynaniami Związku Zawodowego „Solidarność”, zapewne nie była w smak odbudowa Pomnika z taką mocą uosabiającego religijne i narodowe aspiracje Polaków. Polska miała być „okrągłostołowa”, a nie narodowa i katolicka.
Toteż i dziś, pomimo wyrażonej 18 grudnia 2012 r. zgody Rady Miasta Poznania na odbudowę Pomnika Wdzięczności (z inną, wyłonioną w wyniku konkursu lokalizacją: miałby stanąć w korzystnej perspektywie widokowej nad jeziorem Malta, przy Al. Jana Pawła II) – nie ma na to zgody prezydenta Poznania, Jacka Jaśkowiaka. Tak chętny do wspierania różnych przodujących w kraju „marszów równości”, na postawienie w Poznaniu odbudowanego Pomnika Chrystusa Króla zgody nie wyraża. Czy poznaniakom potrzeba jeszcze innych dowodów na to, kim jest ten człowiek i kogo sobie wybrali?
Pokutujący Łotr
Piękna historia. Świadectwo wiary, hojności, szlachetności ówczesnych Polaków.
Barbarzyńcy niemieccy zniszczyli dawną Polskę pełną patriotów, inteligentów, przemysłowców. Nie było już na kim budować przyszłej Polski. Jak ta Polska była cenna wiarą i wartościami, że bestia w mundurach niemieckich zapragnęła ją zniszczyć. A mimo to Polska i Polacy ciągle są wyjątkowi na tle innych krajów europejskich.
Teraz to Niemcy powinni sfinansować odbudowę tego pomnika.
Teraz to Niemcy powinni sfinansować odbudowę tego pomnika.
Słusznie, tylko kto z takim roszczeniem ma wystąpić? Podejrzewam, że nawet władze poznańskiego Kościoła niezbyt by się do tego garnęły, nie mówiąc o takich typach, jak ten Jaśkowiak.
No wiadomo, że to nierealne. Bo po pierwsze nikt się nie zwróci z tym do Niemców, a po drugie gdyby nawet, to i tak nic by nie zapłacili.
Po śp. Ojcu jestem półkrwi poznaniakiem. Podczas wojny zbombardowano kamienicę, w której miał mieszkanie (stała w okolicy dzisiejszego hotelu Merkury) i po wojnie nie miał dokąd wracać. Osiadł w innej części Polski, ale opowieści o dawnym Poznaniu zawsze było pełno w moim domu. O pracowitości, rzetelności, patriotyzmie tamtych poznaniaków. Dziś prawie nic z tego nie zostało. Systematyczna rzeź najlepszej cząstki poznańskiej ludności przez Niemców podczas wojny, a po wojnie rozpanoszenie się pejsatej i innej obcej duchowo populacji najeźdźczej oraz wyśmiewanie i odsuwanie miejscowych od karier i stanowisk, zrobiło swoje. Ten cały Jaśkowiak to zdaje się dokładny obraz tego, co zrobiono z poznaniakami. Zresztą, podobny los spotkał warszawiaków, wilniuków czy lwowiaków. Nawet Kraków, wbrew popularnej opinii, też został podczas wojny i po niej mocno przetrzebiony. I z czego ma się ta nasza biedna Polska odradzać? Bez pomocy Bożej nie da rady.
Sz.Pan Pokutujący Łotr,
Nie mogę nie zabrać głosu na temat Pomnika.
Od lat ’80-tych napawał mnie najpierw zdziwieniem a potem bólem.
Pierwsze zdziwienie to,że ani w Kościele,ani na katechezie ani w Szkole nikt nie wspomniał dziecku o Pomniku.
Drugie zdziwienie to fakt, że nie został odbudowany w 1981 roku w swej postaci przedwojennej, katolickiej.
Po krótkiej euforii Trzema Krzyżami przyszła mi taka refleksja. Polski katolickiej nie chcą ludzie Kościoła ani “Solidarności” !
Taka postawa “Solidarności” zupełnie mnie nie dziwiła gdyż tak się złożyło, że byłem blisko ludzi ,którzy ją mentalnie w niedalekiej przyszłości mieli napawać swoim etosem solidarnościowym jedynie opakowanym w
gadżety katolickie.
Z kolei abp.J Stroba zebrawszy inteligencję poznańską jednoznacznie i autorytatywnie zalecił popierać “Solidarność”.Taką wiadomość ongiś przekazał mi jeden z uczestników owego zebrania.
I to był dla mnie dowód symboliczny na to, że w rodzącej się Polsce Solidarnościowej miejsca dla nauki Chrystusowej nie będzie.
Będą tylko atrapy katolickie i ochy i achy nad JPII do momentu gdy przyjdzie czas ” Murzyn zrobił swoje Murzyn może odejść.”
Potem był w rozpaczy Proboszcza kościoła na Fredry postawiony tam niby zastępczy Pomnik.
Aż wzięli się za grę Pomnikiem w ramach bójki plemion Solidarnościowych takie persony jak A.Maciarewicz, profesor Mikołajczak od L.Kaczyńskiego i prezydent Jaśkowiak.
Poza, oczywiście, całym komunistycznym tłem, wrogość do odbudowy Pomnika w Poznaniu ma też, moim zdaniem, istotny aspekt piłsudczykowski. Polska “solidarnościowa” odbudowywała bowiem swój byt “wolnościowy” wedle fałszu historycznego, jakim była “wolna II Rzeczpospolita” i “polski mąż opatrznościowym” czyli Piłsudski. W imię tego założenia, eliminowano wszelkie niewygodne prawdy historyczne, jak krwawy zamach majowy, Berezę, i zabójstwa przeciwników politycznych, uprzywilejowanie masonerii i karteli międzynarodowych, nie mówiąc o doprowadzeniu polskiej armii do stanu, jaki znamy z września 1939 r. (całkowita prawie likwidacja nowoczesnego lotnictwa, choć Polska miała znakomite technologie). Tej wersji odtwarzania nowej Polski uczepił się od zarania PiS oraz zapatrzony w marszałka Jarosław Kaczyński.
Nieodkłamanie tamtej wersji polskiego kłamstwa historycznego mści się do dziś. Piłsudski stoi na cokole w co drugim mieście Polski. Ten – równie “zadaniowany” przez obce siły, jak i równie nieokrzesany i nieobyty protoplasta Wałęsy, jest bezkrytycznie w Polsce wielbiony jako “twórca polskiej niepodległości”.
Jednak poznański Pomnik Wdzięczności ma dla naszej Ojczyzny innego Pana i Króla. Jednoznacznie i bez niedomowień: jest nim jedynie Chrystus Król. Do tego, splecenie Wiary katolickiej, którą uosabia, z symboliką prawdziwej, rycerskiej i historycznej Polski Narodowej, co wyrażała niejedna rzeźba pomnika, czyni z niego obraz Polski narodowej i katolickiej jako jedynie możliwej niepodległej ojczyzny naszej. Każda inna będzie atrapą i udawaniem.
Już przed wojną, ruch narodowy miał wielu wrogów w Polsce piłsudczykowskiej, szczególnie wśród żydostwa. Do dziś cechuje ich histeryczna wręcz niechęć do wszelkich odmian “Polski narodowej” obrzucanej wszelkim i inwektywami, z faszyzmem i ksenofobią na czele. Jest więc zarazem niechęcią do tradycji Romana Dmowskiego, jak również do jego przedwojennego bastionu, jakim był właśnie Poznań.
Różne Michniki, Jaśkowiaki dobrze o tym wiedzą i na wszelki wypadek blokują co się da. A Kościół – jak to Kościół. Już dawno przestał być niezależny od władzy świeckiej i milczy albo grzecznie powtarza tę narrację.