Mężczyzny i Ojca norma Boska

Z OKAZJI DNIA OJCA DLA WSZYSTKICH MĘŻCZYZN

Choć artykuł ten będzie o ojcach, to chcę go dedykować wszystkim mężczyznom, nawet tym, którzy ojcami nie są. Każdy bowiem mężczyzna w jakiejś mierze (według pierwotnego zamysłu Pana Boga) sprawuje opiekę nad osobą sobie powierzoną, poprzez cechy, jakimi został obdarzony przez Stwórcę, wszak każdy mężczyzna kiedyś zostanie mężem, ojcem, bądź będzie realizował się jako opiekun słabszych od siebie – to jest jego zadanie, jego powołanie. Czy ksiądz, czy zakonnik, czy samotnik, czy biznesmen, który nie ma rodziny, bo poświęcił się karierze, ma gdzieś głęboko zakorzenioną tę prawdę o sobie samym, nawet jeśli w sposób bezpośredni nie realizuje jej na maluczkim, na swoim dziecku, na żonie-kobiecie, to realizuje to pośrednio, albo odczuwa tęsknotę, by stać się kimś, kto jest odpowiedzialny za drugiego człowieka, za tego słabego, małego, nieporadnego. Nie da się wyrwać, zburzyć tej pierwotnej (w dobrym tego słowa znaczeniu) męskiej konstrukcji, bo to norma boska. Mężczyzna „z przyrodzenia” pragnie być odpowiedzialnym za osobę sobie powierzoną.

męska dłoń

Oczywiście powyższy opis jest wyidealizowanym obrazem mężczyzny, choć wyidealizowanym to prawdziwym – pierwotnym (idealnym) w swym znaczeniu. Wizerunek ten jednak zaciera się bardzo, ma już liczne rysy, zniekształcenia, ubytki, a my stajemy się świadkami powstawania karykatury mężczyzny – przestaje być on bowiem ikoną, a staje się bohomazem. Mężczyzna zawsze kojarzy się z siłą, z tym pierwiastkiem ludzkim, który broni walczy, zdobywa – jakby kontrastowo do kobiety, która jest uległa (wg Pawła posłuszna, nie jest to jednak bezrefleksyjne podporządkowanie się mężczyźnie, zniewolenie, jak twierdzi lobby feministyczne, tu chodzi o dalece głęboko pojęte zaufanie, które kobieta pokłada w mężczyźnie, który – wg słów Starego Testamentu – jest głosem Boga), zdobywana (adorowana) i czeka (pragnie, by się nią zaopiekować, ma to uczynić mężczyzna, któremu bezgranicznie ufa). Nowy Testament i Mateusz (warto zaznaczyć, że Ewangelia wg św. Mateusza, to Ewangelia specyficznie żydowska przedstawiająca męski, par excellence, punkt widzenia. Ewangelia dzieciństwa Jezusa wskazuje na punkt widzenia Józefa – pobożnego żyda. Mateusz pisze z perspektywy Józefa) w pełnym tego słowa znaczeniu pokazują rolę, jaką pełni mężczyzna w rodzinie – mam tu na myśli św. Józefa. Józef mąż Boży, opiekun Chrystusa. Jak bezgranicznie zaufał mu Bóg skoro los swój – jako małe nieporadne dziecię –  położył w ręce człowieka, mężczyzny, wpierw go jednak wypróbowując, bo poważna była próba, jakiej doświadczył Józef tuż po zaręczynach z Maryją.

Kapka egzegezy biblijnej:

Aby lepiej zrozumieć sytuację Józefa – musimy przywołać dwa pojęcia z tamtych czasów – mianowicie: erusin אירוסין, czyli pierwszy etap zawierania małżeństwa, nasze zaręczyny (charakter obligatoryjny; zgoda na ślub; porozumienie rodziców, ustalenie warunków ekonomicznych) – od tej pory są tylko dla siebie, oraz: nissuin נישואין, czyli przejście panny młodej do domu męża po roku; obrzędy etc… W ciągu tego roku nie mogą się spotykać sami, musi im towarzyszyć przyzwoitka, mają się przez ten rok do siebie przyzwyczaić. (Więc błędem w tłumaczeniu Biblii Tysiąclecia jest powiedzenie, że po zaślubinach – powinno być po zaręczynach (!!!), wtedy jaśniejsze byłoby dla nas, że Maryja znalazła się brzemienną w czasie trwania narzeczeństwa). Tylko Maryja i Józef wiedzą, jak było, inni myślą, że dopuścili się współżycia. Bóg stał się więc człowiekiem w rzeczywistości jakby grzechu. Stąd wolny wniosek, że życie wiarą i pokora wobec Boga, to nie to, co widzą ludzie i co sobie dopowiadają. To intymna relacja ich dwojga. To był pierwszy sprawdzian Józefa-mężczyzny, potem w tajemnicę dziewiczego poczęcia Maryi wprowadza Józefa anioł Gabriel.

Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie. (Mt 1,19). „oddalić Ją” – oznacza: apolizei – autem, czyli oddalić się od niej, bierze więc to na siebie. Panu Bogu się to spodobało, że Józef wziął to na siebie, to obnażyło jego wewnętrzną podatność na powołanie, gotowość na to, czemu miał sprostać. To jest geneza powołania św. Józefa, jako ojca i męża, jako mężczyzny…

Dalszy opis jeszcze bardziej zaskakuje. Osoba mężczyzny – Józefa, jest bardziej dowartościowana niż osoba Maryi. To powinno skłonić (mężczyzn) do myślenia. To Józef podejmuje znaczące i bardzo trudne decyzje dotyczące życia rodziny. Bóg w snach przychodzi właśnie do Józefa, a przecież jakoś bardziej logiczne wydaje się, ze powinien nawiedzać Maryję i jej przekazywać swą wolę, wszak ona jest bez grzechu, ona jest wybrana. Bóg jednak rozmawia poprzez Anioła nie z kobietą, tylko z mężczyzną (ważne!!!), nakazuje wręcz mężczyźnie – nie kobiecie – podejmować decyzje. Józef konsultuje te decyzje z Bogiem, a potem przekazuje je Maryi, która ufa Józefowi, bo wie, że Bóg przez niego przemawia.

Gdy odnajduje się 12-letni Jezus w Jerozolimie, Maryja z wielkim szacunkiem wobec Józefa mówi Jezusowi: „Oto Ojciec Twój i ja szukaliśmy Ciebie z bólem serca…”. Stawia męża (mężczyznę) na pierwszym miejscu, choć pewnie jako kobieta w bardziej sobie właściwy, emocjonalny, sposób przeżyła zagubienie Syna. A przecież Ona doskonale wie, że Mąż Jej nie jest biologicznym Ojcem, ale przybranym, mimo to oddaje mu pierwszeństwo. To Ojciec jest głową rodziny, to on sprawuje opiekę, jest w pierwszym rzędzie odpowiedzialny, jemu należy się pierwszeństwo w decyzjach dotyczących rodziny, dlatego mężczyzna odpowiedzialny jest za życie, również przed narodzeniem, gdy ono ukryte jest w łonie żony.

W żaden sposób nie dążę do tego, by zdeprecjonować kobietę i uczynić ją „podnóżkiem” mężczyzny. Zamysł Boży wobec kobiety jest inny, a wobec mężczyzny jeszcze inny. Mężczyzna to siła (plus synonimy), kobieta delikatność (plus synonimy). Świat karykaturalnie przewartościował rolę kobiety i mężczyzny – to za delikatnie powiedziane. Rzeczywistość zdeformowała te dwa obrazy: z mężczyzny czyni kobietę, a kobietę upodobnić chce do mężczyzny, w efekcie powstaje wypaczenie Bożego ideału, nie trzeba tu podawać przykładów, każdy wie, o czym mówię. Standardy boskie zostały zniszczone, okaleczone – już to można dzisiaj z całą odpowiedzialnością stwierdzić. Jednak najważniejszy wniosek z tego artykułu ma wypływać dla mężczyzn, by starali się oni być Głosem Boga wobec tych, za których są odpowiedzialni. Nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, podczas jakich czynności słyszymy Głos Boga, kiedy przemawia do nas Pan. Mężczyzna wszystkie decyzje dotyczące rodziny winien podejmować po konsultacji z  Bogiem na modlitwie. O wiele łatwiej zaufać mężczyźnie i powierzyć mu swój los, gdy ten klęczy z różańcem w dłoni, albo spieszy na Eucharystię. Kto zaufa facetowi, który głośno bluźni lub stoi z puszką piwa, kto uwierzy, że przez niego przemawia Bóg?

O autorze: Polonia