Fragment “Wykładu profesora Mmaa”

termite

 

Stefan Themerson

 

Ekscelencja Pełnomocna Chrump stanął przed Królową i opuściwszy aż do ziemi swe majestatyczne antenki, złożył w imieniu swego Księcia hołd wiecznie płodnej pamięci Jej Królewskiej Mości.

Królowa była spokojna i smutna. Ta harmonia spokoju i smutku tworzyła doskonałość tak niezwykłą i emanowała tak przejmującym i dostojnym zapachem, że Ekscelencja Pełnomocna Chrump trwał w swym hołdzie dłużej, niż było to jego zamiarem, i dopiero kiedy Królowa skinęła lekko antenkami, Ekscelencja Chrump wrócił do swej normalnej pozycji reprezentacyjnej i ruszył dalej.

Kiedy dotarł wreszcie do drugiego końca Królowej, stanął, zgodnie z ceremoniałem, przed unieruchomionym abdomenem Jej Królewskiej Mości i opuściwszy jak poprzednio swe majestatyczne antenki aż do ziemi, złożył w imieniu swego Wielkiego Księcia hołd przewonnej pamięci tej, która przestała składać jaja. Kilka chwil wystarczyło mu nie tylko na złożenie hołdu, ale i na wyrobienie sobie zdania, jaką rzeczywistą wartość biotłuszczową przedstawia sobą olbrzymia masa abdomenu królowej. Po czym Ekscelencja Pełnomocna zwrócił się do stojącego obok Pierwszego Ministra:

– W imieniu mego Wielkiego Księcia Formicusa Czarnego i jego Osiedla oraz w moim własnym składam Jego Królewskiej Mości, panu, panie Ministrze, oraz Jego Osiedlu wyrazy głębokich kondolencji.

– W imieniu Jego Królewskiej Mości, Jego Osiedla oraz w moim własnym – odrzekł Pierwszy Minister – dziękuję panu, Ekscelencjo Pełnomocna, i proszę podziękowanie moje przekazać Jego Wielkiemu Księciu Formicusowi Czarnemu.

Na to Ekscelencja Pełnomocna:

– Z wielkim smutkiem mój Książę Formicus Czarny oraz całe Osiedle Formicae Czarnych przyjęło wiadomość o tym, że Jej Królewska Mość, Królowa Osiedla Formicae Białych, przestała składać jaja. Lecz i Wielki Książę, i całe moje Osiedle wzniesie wraz z panem, panie Pierwszy Ministrze, i wraz z całym Osiedlem Formicae Białych – nowy okrzyk: „Niech składa jaja Królowa!”

Pierwszy Minister nie mógł przyjąć do wiadomości oświadczenia, w którym jego osiedle, Osiedle TERMITÓW, zostało nazwane Osiedlem MRÓWEK BIAŁYCH. I Pierwszy Minister skinął na tłumacza.

– Ekscelencja Pełnomocna – powiedział tłumacz – rzekł, iż z wielkim smutkiem Jego Wielki Książę Formicus Czarny oraz całe osiedle TERMITÓW CZARNYCH przyjęło wiadomość o tym, że Jej Królewska Mość Królowa TERMITÓW BIAŁYCH przestała składać jaja. Lecz i Wielki Książę, i całe jego osiedle z wielką radością wzniesie wraz z panem, panie Pierwszy Ministrze, i wraz z całym naszym Osiedlem nowy okrzyk: „Niech składa jaja królowa!”

– Niech składa jaja królowa! – rzekł Pierwszy Minister.

– Niech składa jaja królowa! – przetłumaczył tłumacz.

– Niech składa jaja królowa! – rzekł Ekscelencja Pełnomocna.

– Niech składa jaja królowa! – przetłumaczył tłumacz.

– W tej doniosłej chwili – powiedział Ekscelencja – uważam za stosowne zacytować słowa wielkiego filozofa Monte Uzbeka Puci Skjusza: Si je savais une chose utile a ma nation qui fut ruineuse a une autte, je ne la proposerai pas a mon prince, parce que je su-is un Insecte Hymenoptere avant d”etre Fourmi.

TŁUMACZ: – Ekscelencja mówi, iż gdyby uważał kandydaturę księżniczki Formicji za rujnującą dla nas, to nie zaproponowałby tej kandydatury swemu Księciu.

MINISTER: – Powiedz mu, że mam gdzieś to, co on uważa dla nas za korzystne lub szkodliwe.

TŁUMACZ: – Pierwszy Minister sądzi, że pojęcie korzyści i straty jest rzeczą względną. Niemniej jednak Pierwszy Minister zapewnia, iż byłby szczęśliwy, gdyby znał rzecz jakąś dla obu wysokich stron korzystną i gdyby mógł prosić Ekscelencję o zaproponowanie tej rzeczy Wielkiemu Księciu.

Niestety, w tej wielkiej chwili, wypełnionej werblami bezpłodności, minister ani rzeczy takiej nie węszy, ani nie posiada odpowiednich pełnomocnictw.

:

EKSCELENCJA: – Wielka chwila bezpłodności poprzedza wielką chwilę wiwatów i dlatego jest ostatnią chwilą, w której zapaść muszą decyzje wielkie. Decyzje wielkie nigdy nie wymagają pełnomocnictw.

TŁUMACZ: – Ekscelencja chce rozmówić się od razu i podjąć decyzję we dwóch przed zebraniem Izby Delegatów.

MINISTER: – Powiedz, że Rada Najwyższa dostała właśnie od prof. Mendla opinię, z której wynika, że w pierwszym pokoleniu otrzymalibyśmy wprawdzie same hybrydy, ale w drugim, trzecim i w następnym aż do końca świata – połowa byłaby hybrydami, ćwierć-termitami i ćwierćformicae. A że nawet najlepiej opancerzone hybrydy i termity są od tyłu bezbronne wobec formików, więc zaistniałoby niebezpieczeństwo wojen, wojen domowych, których skutkiem byłoby ciągłe przesuwanie się gatunku w stronę fornucae, ciągłe czernienie Osiedla. My nie zgodzimy się więc nigdy na wprowadzenie do naszej Sali Połogowej tej Kobyły Trojańskiej o ab-domenie czyhającym tylko na sposobność rodzenia naszych wrogów. Poza tym, powiedz mu, że król na pewno nie będzie chciał zapłodnić czarnej mrówki.

TŁUMACZ: – Pierwszy Minister byłby szczęśliwy, gdyby mógł sam tę sprawę rozstrzygnąć w myśl sugestii Ekscelencji. Niestety, najwięksi biologowie, zapytani o zdanie, wyrazili obawę, iż sugerowana zmiana zwyczaju, wielka i piękna sama w sobie, wpłynąć może na stopniowe poczernienie Osiedla. Poza tym Jego Królewska Mość nie miał jeszcze sposobności wyrazić swego zdania.

EKSCELENCJA: – Ach, cóż dla hyroptera może być piękniejszego nad poczernienie! Poczernienie jest dowodem postępu, postępu kultury i cywilizacji. Jego Królewska Mość nie może mieć nic przeciw poczernieniu. Jego Królewską Mością nie może być nikt, kto by miał coś przeciw postępowi kultury i cywilizacji!

TŁUMACZ: – Ekscelencja mówi, że zawsze znajdzie się ktoś, kto potrafi zapłodnić Formicję Czarną.

MINISTER: – Powiedz mu, żeby ją sobie sam zapłodnił.

TŁUMACZ: – Pan Minister jest szczęśliwy z dobrych stosunków, jakie panują pomiędzy naszym Osiedlem i Osiedlem foimicae, których czarność jest dowodem wysokiej kultury i cywilizacji czarnej.

EKSCELENCJA: – Oznaką wysokiej kultury i cywilizacji jest między innymi przewidywanie przyszłości i kierowanie nią, a także, o ile możności, oszczędzanie biomajątku, jakim są życie i abdomeny osobników. Jeśli zamiarem Ministra jest zorganizowanie lotów karnawałowych, moim obowiązkiem jest zwrócić uwagę na to, że loty karnawałowe nie są możliwe bez otwarcia korytarzy łączących Osiedle z niebem i że dowodem kultury i cywilizacji byłoby olbrzymią bioenergię wewnętrzną, która zawsze marnuje się w lotach i ich konsekwencjach, wykorzystać w pewnego rodzaju kathaisis produkcyjnej.

TŁUMACZ: – Ekscelencja mówi, że jeżeli urządzimy loty karnawałowe, to formiki wtargną do naszych korytarzy i że lepiej nam się opłaci zrezygnować z myśli o obronie i dobrowolnie wyhodować nowe pokolenie czarnych mrówczych synów Formicji.

MINISTER: – Powiedz mu, że mamy dość twardych łbów, pozbawionych instynktu cofania się.

TŁUMACZ: – Pan Minister przypomina, iż odwiecznym zwyczajem Osiedla jest zakorkowywanie odkorkowanych na czas lotów karnawałowych korytarzy prowadzących w niebo.

EKSCELENCJA: – Nie ma takiego korka, którego by nie można nadgryźć od strony abdomenu.

Zdanie było proste, Minister zrozumiał je od razu, bez pomocy tłumacza, i spytał:

– Co Ekscelencja ma na myśli?

Pytanie było proste i Ekscelencja, nie czekając na tłumacza, odrzekł:

– Korki, zakorkowujące korytarze wiodące do nieba, posiadają dwa końce. Koniec zewnętrzny, zakończony łbem, i koniec wewnętrzny, zakończony abdomenem. Jestem szczęśliwy, mogąc stwierdzić, iż szermierzy nowocześnie pomyślanej cywilizacji znaleźć można nie tylko na zewnątrz, od strony łba, pośród naszych Mrówek Czarnych, jestem, powtarzam, szczęśliwy, mogąc powinszować panu, panie Ministrze, tego, iż znaleźć ich można również od wewnątrz, od strony abdominalnej korków, w samym centrum państwa wielkiego Osiedla, pośród dzielnej i pełnej energii młodzieży białej, której żywotność, jak to z przyjemnością zdołałem stwierdzić, jest tak wielka, iż nie byłby wśród niej rzadkością osobnik, mogący podołać wielkiemu i pięknemu zadaniu zapłodnienia Królowej, gdyby Jego Królewska Mość, nie doceniając właściwego kierunku rozwoju cywilizacji, poczuł awersję do nowej następczyni tronu.

TŁUMACZ odchrząknął i rzekł:

– Ekscelencja grozi, że w decydującej chwili mocniki staną po jego stronie, i sugeruje dra Ćwierciaka na wypadek, gdyby Król nie zechciał ożenić się z Formicją.

MINISTER: – Powiedz mu, że całą tę ćwierciakiewicziadę mógłbym zlikwidować jednym machnięciem żuchwy.

TŁUMACZ: – Pan Minister sądzi, że nie należy przeceniać siły objawu, istniejącego jedynie dzięki tolerancji, która jest cechą liberalizmu, będącego kamieniem węgielnym naszej kultury i cywilizacji.

EKSCELENCJA: – Gdybym znajdował się w pozycji ekwilibrystycznej na samym ostrzu języczka u wagi, uważałbym za ryzykowne zdejmować z jednej szali ten ciężar, który utrzymuje drugą szalę w równowadze.

TŁUMACZ: – Ekscelencja mówi, że zlikwidowanie ćwierciaków wzmoże siłę abdomenowców skrajnych i wywoła przesilenie gabinetowe.

MINISTER: – Powiedz mu, żeby nie wtykał nosa w nie swój abdomen i niech idzie do wszystkich opierzonych!

TŁUMACZ: – Pan Minister żałuje, lecz sprawy wagi należą do Głównego Urzędu Miar, na który Pan Minister nie ma żadnego wpływu. Pan Minister nie wątpi, że jeszcze nieraz będzie miał sposobność wszystkie te niezwykle interesujące sprawy omówić z Ekscelencją.

EKSCELENCJA: – Jeżeli pan Minister życzy sobie jeszcze jeden raz sprawy te poruszyć, rad byłbym, gdyby uczynił to przed godziną siódmą.

TŁUMACZ: – Ekscelencja żąda ostatecznej odpowiedzi przed godziną siódmą.

MINISTER: – A jeżeli nie?

TŁUMACZ: – Pan Minister rad by wiedzieć, kiedy mógłby liczyć na rozmowę z Ekscelencją, gdyby zajęcia związane z wielkimi wydarzeniami bezpłodności pochłonęły cały jego czas do godziny siódmej?

EKSCELENCJA: – Niestety, po godzinie siódmej będę zajęty przygotowaniami do powrotu do mego Wielkiego Księcia Formicusa Czarnego.

TŁUMACZ: – Ekscelencja grozi zlikwidowaniem przedstawicielstwa.

MINISTER: – Powiedz mu, że nie jestem larwa i nie dam się nastraszyć.

TŁUMACZ: – W tym wypadku pan Minister, w imieniu Jego Królewskiej Mości, prosiłby Ekscelencję o przesłanie jak najlepszych życzeń Wielkiemu Księciu Formicusowi Czarnemu.

EKSCELENCJA: – Jestem przeświadczony, że Wielki Książę Formicus Czarny prześle ze swej strony jak najlepsze życzenia Jego Królewskiej Mości za pośrednictwem posła Jego Królewskiej Mości.

TŁUMACZ: – Ekscelencja grozi wyrzuceniem naszego przedstawicielstwa.

MINISTER: – Powiedz mu, że mam go gdzieś!

TŁUMACZ: – Pan Minister pozwala sobie zapytać Ekscelencję, co to jest godzina siódma.

EKSCELENCJA: – Najlepszą definicję godziny siódmej znaleźć można w Głównym Urzędzie Miar.

TŁUMACZ: – Ekscelencja odpowiada, że ma pana Ministra także gdzieś.

Pierwszy Minister stanął przed Królową i powiedział krótko:

– Stało się!

Królowa uśmiechnęła się.

– Wiem o tym równie dobrze jak pan – odrzekła.

-Wasza Miłość nie rozumie! Stało się! Formicus chce nam narzucić swą Formicję Czarną na następczynię. Postawił ultimatum.

Królowa wzdrygnęła się:

– Mam nadzieję, że nie dopuści pan do tego, by wstrętna czarna mrowica pożarła mój abdomen.

– Wasza Miłość, robię wszystko, co w mojej mocy, aby temu zapobiec – odrzekł Minister – ale będziemy musieli skrócić czas tradycyjnej bezpłodności do minimum. Przed godziną siódmą muszą wybuchnąć wiwaty.

– Kiedykolwiek by była godzina siódma, czuję, że skończy się to wszystko wcześniej, niż przypuszczałam. Ale to i lepiej. – po chwili milczenia szepnęła: – Mam do pana prośbę, ostatnią…

– Prośba Waszej Miłości jest dla mnie rozkazem.

KRÓLOWA: – Chcę, żeby pan posłał po dra Durchfreuda.

MINISTER: – Wasza Miłość nie przypuszcza chyba, że doktor może poradzić coś jeszcze.

KRÓLOWA: – Ach, nie. Chcę, żeby przyszedł prywatnie.

MINISTER: – Wasza Miłość nie zdaje sobie sprawy, jaki ból sprawia mi to, iż ze wszystkich możliwych życzeń ostatnich wybrała Pani to jedno jedyne, któremu nie mogę zadośćuczynić ze względu na rację stanu.

KRÓLOWA (zdziwiona): – Ze względu na rację stanu?

MINISTER: – Tak jest, Wasza Miłość, dr Durchfreud ostatni obstukiwał Waszą Miłość i bardzo rozpowszechniona jest opinia, iż to on spowodował kryzys bezpłodności. Wasza Miłość rozumie, że wezwanie go w tej chwili do Pałacu spowodować by mogło drugi kryzys, kryzys gabinetowy.

KRÓLOWA (po chwili milczenia): – Ostatnia wola, ostatnie życzenie, ostatnia prośba królowej jest czymś więcej niżeli kryzys gabinetowy.

MINISTER (spiesznie): – Ach, niech Wasza Miłość nie podkreśla tak tego słowa: „ostatnia”. Niech Wasza Miłość odsunie od siebie myśli melancholijne. Długie jeszcze życie czeka Waszą Miłość ku radości całego Osiedla.

KRÓLOWA: – Cenię pana uprzejmość, Ministrze. I proszę, aby wysłuchał pan uważnie, co mu oznajmię. Z abdomenem moim zrobicie wszystko, co będziecie uważali za stosowne dla dobra Osiedla.

Ale moją substancję skojarzeniową zapisuję do pożarcia doktorowi Durchfreudowi dla dobra nauki. I pan, Ministrze, musi mi przysiąc, że ta moja ostatnia wola wypełniona zostanie zgodnie z moimi intencjami.

MINISTER (wykrzykując z rozpaczą): – Wasza Miłość! Spośród wszystkich możliwych wól ostatnich wybrała Pani już drugą jedyną wolę niemożliwą do wypełnienia. Substancja skojarzeniowa Waszej Miłości nie jest jej wyłączną własnością! Substancja skojarzeniowa Waszej Miłości jest także własnością Racji Stanu i Tradycji. Zgodnie z jedną i z drugą pożarta zostać musi przez Tajną Tekę Archiwalną, która dostępna będzie jedynie najbliższemu otoczeniu pary królewskiej, nauczycielowi infantek i, po latach, niektórym zaufanym historykom. Substancja skojarzeniowa Waszej Miłości jest zbyt drogocenna dla nas, byśmy pozwolili ją zaprzepaścić w najbardziej nawet wyrafinowanym abdomenie profesorskim.

KRÓLOWA (marszcząc się niecierpliwie): – Niech mi pan powie, Ministrze, a co jest moją własnością?

MINISTER (ze zdziwieniem i zachwytem): – Wasza Miłość! Wszystko, wszystko jest własnością Waszej Miłości, póki Wasza Miłość rządzi tym wszystkim zgodnie z istniejącymi prawami, wykonywanymi przez jej wiernych i najgłębiej oddanych ministrów.

KRÓLOWA: – Chce pan powiedzieć przez to, że to ja jestem własnością wszystkich…

MINISTER: – Wasza Miłość, wszyscy są własnością Waszej Miłości i Wasza Miłość jest własnością wszystkich. Ta równowaga to właśnie istota życia.

Potrójnym pierścieniem ustawiły się straże, na chodnikach, ścianach i stropach korytarzy wiodących do Wielkiej Sali Połogowej.

– Wasza Miłość wybaczy – rzekł Minister – Rada Najwyższa czeka na mnie.

Chóry, dyskretnie ukryte we wnękach osłoniętych mgłą zapachu więdnących liści akantu, zaintonowały Wielką Pieśń Sześcio-stopej Bogini Historii.

Wtedy za abdomenem Królowej otwarły się biomechaniczne wrota i ukazał się w nich mistrz ceremonii, za którym sunęły dwa długie szeregi ginekologów, za którymi sunęły dwa długie szeregi pielęgniarek, za którymi sunęła Rada Najwyższa.

– Wasza Miłość wybaczy mi ten pośpiech – rzekł Minister – ale zgodnie z wolą Waszej Miłości robię wszystko, żeby postawić Formicusa przed faktem dokonanym, żeby nie zostawić Formicji Czarnej ani kęsa. Odwagi, Wasza Miłość, odwagi! – i Pierwszy Minister odszedł spiesznie do Rady Najwyższej.

O autorze: Asadow

Marek Sas-Kulczycki „Jesteśmy żadnym społeczeństwem. Jesteśmy wielkim sztandarem narodowym. Może powieszą mię kiedyś ludzie serdeczni za te prawdy, których istotę powtarzam lat około dwanaście, ale gdybym miał dziś na szyi powróz, to jeszcze gardłem przywartym hrypiałbym, że Polska jest ostatnie na ziemi społeczeństwo, a pierwszy na planecie naród. Kto zaś jedną nogę ma długą jak oś globowa, a drugiej wcale nie ma, ten - o! jakże ułomny kaleka jest. Gdyby Ojczyzna nasza była tak dzielnym społeczeństwem we wszystkich człowieka obowiązkach, jak znakomitym jest narodem we wszystkich Polaka poczuciach, tedy bylibyśmy na nogach dwóch, osoby całe i poważne - monumentalnie znakomite. Ale tak, jak dziś jest, to Polak jest olbrzym, a człowiek w Polaku jest karzeł - i jesteśmy karykatury, i jesteśmy tragiczna nicość i śmiech olbrzymi ... Słońce nad Polakiem wstawa, ale zasłania swe oczy nad człowiekiem...”