Wspólnota nienawiści
Patrząc na demonstracje resortowych dzieci i czytając relacje „zaprzyjaźnionych mediów”, miałam przed oczami Jerzego Urbana. I chociaż to może wydawać się mało prawdopodobne, to jednak okazuje się, że uczniowie przerośli nauczyciela w nienawiści i knajactwie.
Nienawidzą wszystkiego, co się kojarzy z konserwatyzmem i Kościołem. Trzynastego grudnia miał miejsce taniec upiorów: Maria Kiszczak bredziła o zabijaniu dzieci, a esbecy, którzy przecież jeszcze niedawno pałowali i mordowali, w 35. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego upominają się o „prawa”.
Wnuk posła, który zatwierdził stan wojenny – chodzi oczywiście o lidera KOD‑u Mateusza Kijowskiego – plecie androny, które później skwapliwie podchwytują media dawnego mainstreamu. W związku z ostatnimi wydarzeniami rodzi się także pytanie, jak wymiar sprawiedliwości potraktuje tych, którzy spalili przed Sejmem kukłę Jarosława Kaczyńskiego. Pytanie o tyle zasadne, że zupełnie niedawno na karę bezwzględnego więzienia skazano we Wrocławiu demonstranta, który podczas pikiety spalił kukłę Żyda.
Po tej demonstracji krzyczano w mediach o nienawiści. Ciekawe, co będzie teraz?
Dorrota Kania
Zgadzam się z treścią wpisu, lecz moją wątpliwość budzi zdjęcie, które jest troszkę zmanipulowane (?). Poniżej autentyczna fotografia. Jedna z wersji o tym zdjęciu jest taka, że to była prowokacja ludzi od Korwina, prowokacja wymierzona w KOD, który notabene głosi takie same hasła szkalujące Kaczyńskiego.
Proponuję zmienić zdjęcie na autentyczne, z prawdziwymi twarzami.
Bronisław Wildstein we “wSieci”: Byli właściciele III RP nie cofną się przed niczym i pójdą na sojusz z każdym
Byli właściciele III RP nie cofną się przed niczym i pójdą na sojusz z każdym. Chcą stanu wojennego. Skompromitowali się już dostatecznie. Powinniśmy powiedzieć im: stop dewastacji Polski
— pisze na łamach „wSieci” Bronisław Wildstein.
Publicysta tygodnika odnosi się do apelu opozycji (pod hasłem „Stop dewastacji Polski”), pod którym podpisali się między innymi Władysław Frasyniuk i Sławomir Broniarz, płk Adam Mazguła i Aleksander Smolar, Lech Wałęsa i Krzysztof Pieczyński.
Wspólnie wzywają do wyjścia na ulice w symbolicznym dniu 13 grudnia, czyli w kolejną rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. Oni, a także szefowie PO i Nowoczesnej oraz KOD, prezydenci Poznania i Sopotu, aktorka Krystyna Janda i mniej znana działaczka KOD Marta Lempart nawołują do nieposłuszeństwa przeciw legalnej, demokratycznie wybranej władzy
— pisze w najnowszym numerze tygodnika „wSieci” ceniony publicysta Bronisław Wildstein.
Autor zastanawia się, jakie są cele tej grupy, co w ten sposób chcą osiągnąć i jakie są ich motywacje, kiedy krzyczą o niszczeniu Polski i upartyjnieniu państwa.
Cóż więc motywuje naprawdę sygnatariuszy protestu? Wydawałoby się – nic ich nie łączy. Były heroiczny lider „Solidarności” Frasyniuk i postkomunista Broniarz; antykomunistyczny działacz i emigrant polityczny Smolar oraz chwalca stanu wojennego Mazguła; Wałęsa deklarujący swoje przywiązanie do katolicyzmu i ziejący do niego nienawiścią Pieczyński. Wydawałoby się, że stosunek do religii czy komunizmu to sprawy istotne.
Okazuje się, że dla organizatorów manifestacji 13 grudnia nie mają one znaczenia. Łączy ich nienawiść do PiS. To ma wystarczyć za wszystkie idee oraz uzasadnienia. To dlatego dawni antykomuniści gotowi są popierać przywileje ubeków, a fundamentalni podobno katolicy walczyć o aborcję. Powiedział to wprost jeden z patronów obecnego protestu, Adam Michnik
— zauważa autor „Doliny Nicości”.
Bronisław Wildstein przekonuje, że Adam Michnik jest wściekły na obecną władzę, bo ta „podpieprzyła mu Polskę” i zauważa, że dla całej obecnej opozycji związanej z KOD, bardzo charakterystyczna jest formuła „nie oddamy Wam”, po której następuje wskazanie odpowiedniej dziedziny życia społecznego: kultury, edukacji, wojska, itp.
Kto może deklarować, że nie odda? Właściciel. I tak dochodzimy do sedna sprawy. Ten protest to walka właścicieli III RP z próbą jej demokratyzacji, czyli uobywatelnienia Polaków. Dotychczasowi właściciele Polski walczą o stan swojego posiadania. A taka walka nie liczy się z kosztami
— podkreśla Wildstein.
Dziennikarz ma świadomość, że mamy do czynienia z różnymi stopniami tej własności, od monopolu, po różne oblicza systemu patronackiego.
13 grudnia chcą obalić demokratyczną władzę i przywrócić istniejącą wcześniej oligarchię, czyli władzę nielicznych w swoim interesie. Kosztami się nie przejmują
— podsumowuje publicysta.
Cała niezwykle ciekawa analiza poczynań opozycji w najnowszym numerze tygodnika „wSieci”. także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html