Odłóżmy na bok takie uczucia jak wstyd…
– powiedział Donald Tusk na forum PE, w chwilę po wysłuchaniu słów prawdy na temat własnej osoby i na temat prowadzonej przez siebie antyeuropejskiej i antypolskiej polityki.
Bez wstydu i honoru
Całe przemówienie Tuska zasługuje, w ogółach i szczegółach, na zakwalifikowanie go do najniższej kategorii kłamliwego bełkotu lewicowego politruka. Jedno z pierwszych zdań brzmiało:
Europa nie ma powodu do kompleksów
Doprawdy? Zastanówmy się – co mógł mieć na myśli, mówiąc „Europa”, podległy Ursuli von der Liar, polityk? Europę czy Unię? Prawdopodobnie miał na myśli nie Europę, lecz Unię Antyeuropejską, której aktualnie deklarowane wartości są w zasadniczej części sprzeczne z wartościami europejskimi.
Czy tysiące ofiar przemocy, napadów, gwałtów i zabójstw dokonanych przez migrantów nie powinny być powodem moralnego wstydu dla Europejczyków?
Unia, którą każdy świadomy rzeczy rozumny człowiek nazywa eurokołchozem, Unia z wydrążonymi umysłami swoich zarządców wstydu nie odczuwa. Do kompleksów i wstydu ma powody Europa, która nie potrafi zrzucić z siebie tego jarzma.
W nawiązaniu do tytułu:
Można sobie poradzić z problemem nielegalnej migracji, z problemami bezpieczeństwa Europy bez nacjonalistycznych, ksenofobicznych haseł /Tusk/
Zastanawiam się, jak długo jeszcze tresowany batem pedagogiki wstydu i uległości polski naród będzie znosić te neokomunistyczne, liberalne impertynencje.
Ksenofobia – właściwa każdej istocie ludzkiej (genus proximum), bez której nie istniałyby wspólnoty narodowe czy plemienne.
Zbigniew Musiał „O zjawisku antysemityzmu zbawczego”/Wolniewicz.org/
Według dynamicznej teorii wspólnoty (sformułowanej w opracowaniu Ksenofobia i wspólnota – mojego z Wolniewiczem autorstwa) jakaś zbiorowość ludzka stanowi wspólnotę zawsze i tylko, gdy suma sił emocjonalnych działających na każdego z jej członków ad intra (do wewnątrz), przewyższa sumę tych, które działają ad extra (na zewnątrz). Wtedy, im większa jest ta różnica sum, wspólnota silniej wyodrębnia się ze swego tła antropologicznego. Gdy zaś sumy się zrównują (tzn., gdy ksenofobia dąży do zera) wspólnota rozpływa się w swoim tle i przestaje istnieć (tamże, s. 35). Ksenofobia to niechęć do obcych, lecz nie z tego powodu, że są po prostu obcy, ale dlatego, że nieproszeni ingerują w nasze sprawy. Jest to zawsze reakcja obronna, podobna immunologicznej. Jeśli organizm, a w naszym przypadku wspólnota narodowa, zostaje zaatakowany, reaguje alergicznie. Wyróżnić tu można, co najmniej, cztery poziomy reakcji:
1. ostrożność, rezerwę wobec obcych;
2. niechęć, reakcję już impulsywną;
3. wrogość, jeśli obcy nie odpowiadają pozytywnie na naszą reakcję;
4. nienawiść, gdy obcy usiłują nas podporządkować sobie, a nawet zniewolić.
Inaczej mówiąc, wspólnoty są stabilne wtedy, gdy fala ich ksenofobii utrzymuje się na poziomie wystarczającym dla poczucia własnej odrębności
* * *
Po tym cytacie wypada raz jeszcze powtórzyć: Wara wam, prounijni separatyści, od polskiej ksenofobii! Warto zauważyć, że inżynierowi społeczni, na służbie u degeneratów i ksenofilów, zapowiedzieli karanie za “mowę nienawiści”, która obejmuje samoobronne reakcje polskiego organizmu narodowego od poziomu drugiego do czwartego.
___________________________________________________________________________________________________
„nienawiść do swojego domu” (R. Scruton, Oikofobia i ksenofilia, „Arka” 1993, nr 46, 8) jest chorobą rozpowszechnioną pośród lewicowych i liberalnych intelektualistów już od czasów oświecenia…
Dodaj komentarz