Śledztwo w sprawie Jezusa Nazarejczyka

W tekście daty, które nie posiadają dookreślenia, odnoszą się do nowej (naszej) ery. Jeśli data dotyczy starej ery wówczas dodaję skrót : a.Ch.n. (łac. ante Christum natum; tj. przed narodzeniem Chrystusa lub s.e.).
Jeśli nazwa Sanhedryn, jeśli jest napisana z dużej litery, oznacza Sanhedryn Jerozolimski.

Sanhedryn
Pan rzekł do Mojżesza: zwołaj mi siedemdziesięciu mężów spośród starszyzny Izraela, których znasz jako ludzi doświadczonych i wpływowych. A gdy się zgromadzą, niech staną wraz z tobą w Namiocie Spotkania.” (Księga Liczb 11, 16 ).

[podaję za: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu w opracowaniu Biblistów Polskich z inicjatywy Towarzystwa Świętego Pawła; Wrocław, 28 czerwca 2008 – ST oraz Radom, 30 czerwca 2005 – NT.
Wszystkie inne cytaty z Pisma Św. w tekście niniejszej notki również wg ww. edycji].

Oto dlaczego Wysoka Rada (Sanhedryn) w Jerozolimie liczyła siedemdziesięciu członków, a nie, dajmy na to, stu, pięćdziesięciu lub inną ich ilość. W zasadzie liczyła ich siedemdziesięciu jeden, gdyż przewodniczył jej arcykapłan aktualnie pełniący tę funkcję – na podobieństwo Mojżesza – jako jedyny pośrednik między Jahwe a Ludem Przymierza. W skład tego gremium wchodzili kapłani, którzy już wcześniej pełnili funkcję arcykapłana. Najbardziej znany przykład to, wymienieni przez Ewangelistów, Annasz (Hanania) oraz jego zięć Kajfasz (Qayafa).

Z tegoż względu zespół tłumaczy Biblii hebrajskiej na grekę w egipskiej Aleksandrii liczył siedemdziesiąt osób, od czego pochodzi nazwa tego przekładu – Septuaginta.  (łac. septuaginta to siedemdziesiąt). Ze względu na to, iż okres prac nad przekładem Septuaginty wyniósł powyżej stu lat, to gdy skład zespołu tłumaczy ulegał zmniejszeniu z powodów naturalnych, losowych czy osobistych, itp., wówczas był sukcesywnie uzupełniany do wymaganej ich ilości. Oczywiście Księga Liczb podaje „ideologiczne” uzasadnienie także do innych, mających „sakralne” znaczenie liczb w rodzaju „dwanaście” (pokolenia), czterdzieści” (dni, lat) i temu podobne. Jeśli ktoś miałby chęć, to może bez problemu sam sobie doczytać.

Sanhedryn (Wysoka Rada) to zniekształcenie greckiego określenia synhedrion, oznaczającego gremium pełniące rolę trybunału oraz rady zarządzającej. W teokracji judejskiej Wielki Sanhedryn (Jerozolimski) stanowił rodzaj sądu najwyższego, czyli ostatecznej wyroczni w sprawach religijnych i cywilnych (życia codziennego) dla członków Ludu Przymierza. W innych miastach prowincji Judea funkcjonowały tzw. małe sanhedryny, liczące po 23 członków i które, zgodnie z  właściwością terytorialną, rozstrzygały sprawy o wymiarze lokalnym. Ale miast takich nigdy nie było więcej niż cztery. Po włączeniu Judei w 6 roku nowej ery w skład Imperium Romanum, jako jednej z jego prowincji, Sanhedryn został pozbawiony rozstrzygnięć o charakterze politycznym, które przekazane zostały do kompetencji namiestnika rzymskiego.

Ziemska misja Jezusa Nazarejczyka wydarzyła się w pewnym bardzo szczególnym momencie historycznym, który w sposób zasadniczy wpłynął na relację pomiędzy Nim a władzami teokracji judejskiej. Wymienię podstawowe cechy wyróżniające ów moment na tle innych epok historycznych świata starożytnego.

Pierwsza połowa pierwszego wieku to okres, gdy Imperium Romanum panowało na wszystkich lądach położonych nad Morzem Śródziemnym, a które Rzym zasadnie określał jako Mare Nostrum (Nasze morze). Gęsta sieć dróg bitych, w tym głównych szlaków handlowych strzeżonych przez patrole konnej jazdy oraz ufortyfikowane strażnice, zapewniała szybką i bezpieczną komunikację do najodleglejszych prowincji imperium.

Od czasu dokonania podbojów przez armię Aleksandra Macedońskiego, a w ich rezultacie intensywnej polityczno-kulturowej hellenizacji podbitych krain, standardem dla wschodniej części świata śródziemnomorskiego i blisko- wschodniego stał się grecki wzór organizacji cywilizacyjnej, czyli powstawanie właściwych po temu instytucji, zaś język grecki stawał się uniwersalnym środkiem komunikacji w ramach tegoż świata. Z kolei rozszerzające się wpływy Rzymu narzucały jednolity gorset prawny w jego dominiach. Świat ten charakteryzował się rozwiniętymi relacjami handlowymi, łatwością przemieszczania się ludzi, a tym samym idei. Rozwój miast wraz z ich infrastrukturą w rodzaju ośrodków kultury i nauki, szkół, bibliotek, akweduktów, łaźni publicznych, teatrów (amfiteatrów), stadionów i gimnazjonów, etc., stawał się czynnikiem dynamizującym ww. procesy i kreującym wzorce do naśladowania.

Z rozkazu cesarza Juliusza Cezara od roku 59 a.Ch.n. wydawano w Rzymie gazetę codzienną, nazywającą się „Acta Diurna Populi Romani” (Dziennik narodu rzymskiego). Redakcja gazety mieściła się w pomieszczeniach rzymskiego Palatium (pałacu cesarskiego na Palatynie), a sekretarze (skrybowie) przygotowywali ją  w ilości około 100 egzemplarzy. Część nakładu kolportowano przez sieć konnych kurierów do wszystkich większych miast Imperium oraz miejsc bazowania legionów. Tam z kolei lokalni skrybowie przepisywali tekst w ilości stosownej do lokalnych potrzeb. Najdalsze regiony imperium notowały  max. trzy lub czterodniowe  opóźnienie edycji w stosunku do daty dla stołecznego Rzymu. Rozwieszano  gazetę w najważniejszych punktach miast, przy siedzibie władz, na centralnym placu (forum), przy targowiskach, przy świątyniach, przy placach apelowych obozowisk legionowych, amfiteatrach, łaźniach etc. Treść, oprócz urzędowych komunikatów, jak np. decyzji cesarza (dekrety, mianowania), zawierała rozmaite informacje typu wyniki zawodów sportowych wyścigi rydwanów i walk gladiatorskich, pożary, katastrofy  etc.także  plotki z życia wyższych sfer rzymskich oraz zdarzenia kryminalne i z obyczajówki. Ówczesny świat w Imperium Romanum kipiał życiem, był hałaśliwy, barwny i swobodny.

Ale był to również świat bardzo rozbudowanej i drobiazgowej biurokracji. Wszelkie umowy handlowe, transakcje, umowy cywilno-prawne, weksle i papiery dłużne, zapisy testamentowe, śluby, rozwody, urodzenia, zgony, a zwłaszcza wymiar podatku, miały formę pisemną. Był to pod tym względem świat bardzo podobny do współczesnego.

Pierwsze dziesięciolecia I wieku nowej ery był to okres stabilnego pokoju na granicach Imperium Romanum, po tym, gdy w AD 16 armia rzymska pokonała rebelię plemion germańskich zapoczątkowanej zagładą w Lesie Teutoburskim trzech legionów dowodzonych przez Publiusza Kwinktyliusza Warusa. W wyniku zdławienia wspomnianej rebelii została ustanowiona na rzece Ren północno-zachodnia granica Imperium.

Reasumując, w początkach nowej ery wytworzyły się w obszarze  świata śródziemnomorskiego nadzwyczaj dogodne warunki do szerokiej i nieskrępowanej wymiany towarów, ludzi i idei w ramach sukcesywnie ujednolicanej infrastruktury prawno-instytucjonalnej oraz polityczno-ekonomicznej. Palestyna i jej okolice stanowiły region szczególnie intensywnej takiej wymiany, gdyż było to  miejsce, w którym krzyżowały się drogi wiodące do trzech centrów ówczesnego świata, czyli Rzymu, Egiptu, Persji oraz greckich miast-państw w Azji Mniejszej. Ustanowienie przez Rzym władzy na terytoriach wokół Mare Nostrum  pozwalało na kontrolę tych strategicznych szlaków.

Teokracja judejska skupiona wokół Świątyni Jerozolimskiej odbierała ówczesną wersję takiej „globalizacji”, (hellenizacji i latynizacji) jako rodzaj skrajnego zagrożenia dla tożsamości Ludu Przymierza. Sanhedryn Jerozolimski musiał balansować pomiędzy wymaganiami narzucanymi przez administratora rzymskiego ( był nim namiestnik wojskowy, czyli urzędnik w randze prefekta), a wymogami prawa zapisanego w Torze (oraz rozbudowanej interpretacji tegoż prawa).

Teokracja judejska, czyli de facto kasta najwyższych rangą kapłanów kultu świątynnego, musiała poświęcać uwagę na neutralizowanie wciąż rosnących wpływów warstwy faryzeuszów, jak również znajdować odpowiedź na inne ruchy odśrodkowe w ramach judaizmu. Judaizm w tym czasie nie stanowił już jednolitej doktryny spajającej wszystkie warstwy Ludu Przymierza. Inny był judaizm związany z kultem świątynnym, odmienny reprezentowali faryzeusze, jeszcze inny esseńczycy. Formy religijne mieszkańców Samarii przestano już dawno uznawać za judaizm, a na dodatek w tym zamęcie pojawiali się jeszcze rozmaici samozwańczy „prorocy”. Tak właśnie starszyzna judejska postrzegała Jana Chrzciciela, a zaraz potem Jezusa Nazarejczyka.

Mieszkańcy prowincji Judea, zwłaszcza Jerozolimy,  to w grece Ioudaioi, czyli Judejczycy, niefortunnie przetłumaczeni na łacinę Nowego Testamentu jako „Żydzi”. Określenie to utrwalone zostało w językach nowożytnych i w takim oto przeświadczeniu, iż to byli Żydzi in corpore, wychowały się niezliczone pokolenia chrześcijan, z tragicznymi często konsekwencjami, wynikającymi z kompletnej nietrafności tego określenia.

W sytuacji, gdy istniało jednocześnie kilka odmian judaizmu, władze teokracji judejskiej były zobowiązane, aby monitorować jak też podejmować działania prewencyjnie, jeśliby ferment w sprawach doktrynalnych mógł spowodować kryzys coraz mocniej rozchwianego status quo.  Albo wywołać protesty ludności dające władzom rzymskim pretekst do interwencji. Nasilająca się presja wzorców cywilizacyjno-kulturowych na Lud Przymierza, skutkowała przejmowaniem tychże przez jego skupiska, żyjące zwłaszcza poza Judeą. Było to  powodem nadwrażliwości i neurotycznych reakcji  Sanhedrynu na wydarzenia, które interpretowane były jako zagrożenie dla  status quo i, zwłaszcza, rytuału ofiarniczego w Świątyni Jerozolimskiej. Bowiem w datach ważnych świąt gromadziły się tłumy pielgrzymów z Palestyny oraz z gmin w diasporze. Gdyby w tym czasie  wybuchły zamieszki, zmusiłoby to do interwencji stacjonujące w Palestynie garnizony rzymskie.
Ich żołnierze rekrutowali się głównie spośród bliskowschodnich (ale nie judaistycznych) społeczności
o wrogim nastawieniu wobec mieszkańców Judei (np. Legia III Augusta stacjonująca w pobliżu Bejrutu,
a biorąca rekruta w prowincji Syria
).  Na ogół wykazywali  się oni małą tolerancją dla mieszkańców Judei  ze względu na ich  jaskrawą odmienność w sprawowanych formach kultu religijnego, czy w obyczajach życia codziennego,. Niebagatelne znaczenie miał także  doktrynalny wymóg ścisłej separacji wyznawców judaizmu od gojim (obcych).  Wszystko to razem powodowało, iż niechęć i wrogość były wzajemne.

Na tym tle może łatwiej zrozumieć dlaczego główne siły judaizmu, czyli faryzeusze i saduceusze, postrzegali publiczną działalność Jezusa Nazarejczyka jako zagrożenie dla ich pozycji nauczycieli i przewodników Ludu Przymierza. A także dlaczego nie chcieli dopuścić do precedensu, iż ktokolwiek „nieuprawniony” mógłby bezkarnie podważać ich kompetencje i monopol odnośnie wykładni przepisów zawartych w Torze. Ten swój status traktowali bardzo serio, więc na każde zawirowanie z tym związane musieli reagować stanowczo.  A także w miarę szybko, zanim efekt „kuli śnieżnej” nie nabierze zbyt dużych rozmiarów. To było podejście od strony praktycznej, ale równie ważna była ocena działalności Nazarejczyka od strony obowiązującej doktryny. W tym przypadku saduceusze i faryzeusze byli zgodni, iż żaden „uzurpator” nie powinien działać w Judei bez zaaprobowania przez nich jego nauki. W praktyce oznaczało eliminowanie każdego, kto nie spełniał tego warunku.

Przewrażliwienie judejskiego establishmentu na aktywność podobnego rodzaju brało się z dotychczasowych doświadczeń, dowodzących iż kwestie religijne  w Jerozolimie stanowiły potężny detonator dla nastrojów społecznych i  z łatwością mogły przeradzać się w niekontrolowane perturbacje. Natomiast Rzymianie nie zwykli tolerować naruszania Pax romana i bez zbytnich ceregieli mobilizowali do przeciwdziałania najbliższy terytorialnie legion.

W I wieku w prowincji Syria stacjonowały na stałe cztery legiony, tj. w okolicach Cezarei Nadmorskiej (stolica prowincji Judea) stacjonowały pododdziały X Legii Fretensis, w okolicy Bejrutu III Legii Augusta, a w okolicach Antiochii Legii VI Victrix i Legii XII Fulminata, których zadaniem było pilnowanie porządku w całej prowincji Syria oraz na jej granicach. Konsekwencje użycia  takich formacji do tłumienia zamieszek oznaczałyby koniec kariery zarówno dla zarządcy prowincji, jak i osób odpowiedzialnych za jej sprawy wewnętrzne. Nic dziwnego, że tego rodzaju obawa stanowiła silny motyw dla współpracy teokracji judejskiej oraz rzymskiego namiestnika w przeciwdziałaniu każdemu “ekstremizmowi” motywowanemu względami religijnymi. Na to wszystko nakładało się coraz bardziej niecierpliwe oczekiwanie mieszkańców Judei na interwencję boską, czyli przybycie Mesjasza, który wyzwoli ich spod dominacji rzymskiej.

Tak więc arcykapłani jerozolimscy mieli świadomość, iż sytuacja wewnętrzna w Judei mogła z powodu działalności  kolejnego „proroka” mocno się zaognić, a przecież i ruch zelotów, dążący do zrzucenia rzymskiego panowania przez zbrojne powstanie, nie został unicestwiony, a jedynie wypchnięty na bezludzia Pustyni Judejskiej.

W takim ujęciu plan boży związany z misją Jezusa Mesjasza nie mógł zostać trafniej osadzony w czasie, aby sekwencja zdarzeń wywołanych przez Jego misję, doprowadziła najpierw do upadku Świątyni Jerozolimskiej (jako warunku oderwania się przekazu ewangelicznego od Judei), a w konsekwencji również i upadku pogańskiego Rzymu.

Fazy procesu przeciwko Jezusowi Mesjaszowi
 Jak dotychczas zarysowałem tło, z którego wynika, iż w sprawie działalności Jezusa Nazarejczyka nałożyły się dwa rodzaje przyczyn, a mianowicie motywowane politycznie oraz religijnie. Ich splot skutkował uruchomionym przez Sanhedryn Jerozolimski procesem, który w efekcie doprowadził do wydarzeń opisanych przez Ewangelistów.
Od strony faktów nie są to zbyt interesujące kwestie, gdyż działalność instytucji teokracji judejskiej była w tym przypadku najzupełniej standardowa i zmierzała do wyeliminowania dysydenta, który podawał się za „Syna Boga”.
W opinii arcykapłanów było to całkowicie wystarczające do skazania takiego uzurpatora na śmierć. Problem dla władz Sanhedrynu pojawił się wraz z publicznym pokazaniem mocy przez Nazarejczyka podczas obrzędów weselnych w Kanie, miejscowości w Galilei położonej niedaleko Nazaretu (Galilea  była niewielka  obszarowo, czyli wszędzie tam było niedaleko). Był to pierwszy poważny sygnał, na który zwrócili uwagę faryzeusze, gdyż saduceusze praktycznie nie opuszczali Jerozolimy. Ale faryzeusze działali wszędzie tam, gdzie znajdowały się gminy wyznawców judaizmu. Głównie oni tropili podobnych radykałów, sprawdzali zgodność ich wypowiedzi z Torą i raportowali o ich działaniach do Sanhedrynu. Tak działo się również w przypadku Jana Chrzciciela, którego zabito z rozkazu Heroda Antypasa, choć zapewne za zgodą saduceuszów.

Sanhedryn zebrał się na pierwsze posiedzenie w sprawie Jezusa, gdy doniesiono, że przy okazji swoich wystąpień publicznych Nazarejczyk „je i pije z celnikami i grzesznikami”. Wówczas polecono, aby zbadać, czy Nazarejczyk nie narusza zasad religijnych, a tym samym nie okazuje braku szacunku dla przykazań nadanych Ludowi Przymierza przez Wiekuistego. Łatwo mogło to doprowadzić do skazania na śmierć takiego  „heretyka”.

W tym miejscu konieczna jest pewna dygresja. Otóż istnieją różnice pomiędzy Ewangelistami co do tego, ile czasu trwała publiczna działalność Jezusa Nazarejczyka. Synoptycy określają ten czas na około roku, natomiast Jan określa ten okres na około trzy lata.

Pewien istotny aspekt z rzymskiego zarządzania prowincją Judea wskazywałby na działalność w dłuższym wymiarze niż roczny. Z pism Józefa Flawiusza wiemy, że na czterdzieści lat przed zburzeniem Świątyni w Jerozolimie, władze rzymskie odebrały judejskim sądom religijnym możliwość skazywania na karę śmierci. Ale wszak Sanhedryn wydał taki wyrok, natomiast z powodu pewnych trudności z aresztowaniem Jezusa, wykonanie tego wyroku stało się w pewnym momencie niemożliwe z powodu wspomnianego odebrania kompetencji. Powstała  wówczas konieczność korzystania z pośrednictwa rzymskiego administratora prowincji. Ze względu na to, że Sanhedryn kilkakrotnie zajmował się „sprawą” Jezusa, procedowanie zostało rozciągnięte w czasie z powodów formalnych oraz logistycznych. Otóż posiedzenia Sanhedrynu były powodowane zdarzeniami, w których Jezus „złamał” przepisy prawa religijnego.

Ale istnieje jeszcze jeden ważny powód dla  przyjęcia chronologii Janowej, który związany jest z epizodem rozpędzenia przez Jezusa kupców w Świątyni Jerozolimskiej.

Pierwsze posiedzenie Sanhedrynu dotyczące przypadku złamania Prawa przez Jezusa, wiązało się z naruszeniem szabatu wskutek uzdrowienia paralityka przy sadzawce zwanej Betesda. Sadzawka, znajdująca się w pobliżu Owczej Bramy w Jerozolimie, słynęła ze swoich właściwości leczniczych i była zawsze tłumnie oblegana. Paralityk, leżący w pobliży sadzawki, nie mógł o własnych siłach się w niej zanurzyć. Jezus, przechodząc obok niego, rzekł: „Wstań, weź swoje posłanie i chodź” (J 5, 9). Człowiek ten natychmiast odzyskał zdrowie, zabrał swoje posłanie i chodził z nim. Mieszkańcy zwrócili mu uwagę, że jest to naruszenie szabatu (hilul ha-shabat), bo nie wolno mu w tym czasie nosić posłania. W odpowiedzi usłyszeli, że ten który go uzdrowił, polecił mu nieść posłanie, ale on sam nie wie kim był ten uzdrowiciel. Dopiero przy ponownym spotkaniu uzdrowionego z Jezusem na terenie Świątyni w Jerozolimie (w Święto Sukkot w pierwszym roku działalności publicznej), uzdrowiony rozpoznał Nazarejczyka, o czym doniósł członkom Wysokiej Rady. Wtedy dowiedzieli się, że to Jezus uzdrowił w szabat. Dla ortodoksów Prawa uzdrowienie paralityka nie stanowiło problemu, ale polecenie wydane przez Jezusa, aby uzdrowiony niósł swoje posłanie. Otóż niesienie lub przenoszenie przedmiotów w szabat było zakazane przez Prawo. Tym samym wydanie polecenia złamania tego zakazu było czynem zaliczanym do osiemnastu przestępstw karanych śmiercią przez ukamienowanie (mehalel’et ha-shabat).
[Bluźnierców po ukamienowaniu wieszano na drzewie (zazwyczaj w formie krzyża, bo tak było najwygodniej) na widoku publicznym, aby naocznie można było stwierdzić wykonanie wyroku śmierci. Zgodnie z Prawem przed nadejściem nocy, nie tylko szabatowej, ciało musiało zostać zdjęte  i złożone do grobu].
Gdy faryzeusze zaczęli domagać się wyjaśnień, Jezus odpowiedział im „Mój Ojciec działa stale, dlatego i ja działam” (J 5, 17), co potraktowali jako bluźnierstwo. Oto bowiem „syn cieśli” z Galilei nazywał siebie synem Boga, czyli równym Bogu. Także wobec innych zarzutów wyjaśnienie Nazarejczyka pogrążyło go w oczach „uczonych w Piśmie i faryzeuszów”. Oto bowiem odpowiedział im, iż nie naruszył szabatu, gdyż: „Szabat jest ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu. Tak więc Syn Człowieczy jest Panem również szabatu” (Mk 2, 27-28). Było to jednoznaczne ze stwierdzeniem, iż on, Jezus Nazarejczyk, jest Mesjaszem („Syn Człowieczy”) i Bogiem („Panem szabatu”), bo wszak panem szabatu jest tylko ten, który go ustanowił. Z takich powodów postanowili go zabić (J 5, 19).

Triumfalny przyjazd Jezusa do Jerozolimy przed świętem Paschy w roku 30-tym nie był w trakcie publicznej działalności jego pierwszym pobytem w religijnym sercu Judei. Ale wiadomo, że był ostatnim. Nie wymienię szczegółowo (oraz w kolejności) wszystkich takich pobytów, gdyż występują w tej kwestii różnice pomiędzy Ewangelią Janową a Synoptykami. Uwzględniając powyższe, wskażę tylko momenty, kluczowe z punktu widzenia władz teokracji judejskiej, które zło.zy7ły się na „sprawę” Nazarejczyka.

Pierwszym z nich było wystąpienie przeciwko kupcom świątynnym w czasie przyjścia do Jerozolimy z okazji  święta Paschy w pierwszym roku publicznej działalności Jezusa. Jezus biczem z rzemieni rozpędził kramarzy handlujących zwierzętami przeznaczanymi na ofiarę (owce, woły, synogarlice i gołębie) oraz powywracał stoły kantorów prowadzących wymianę monet (na sykle świątynne, którymi można było dokonywać zakupów przepisanej ściśle ilości zwierząt przeznaczanych na cele ofiarnicze). Zdarzyło się to na świątynnym Dziedzińcu Pogan. Nie mogło to być masowe rozpędzenie, gdyż tego rodzaju kramów było tam zawsze bardzo wiele, a szczególnie dużo przed największym ze świąt.  Interwencja Jezusa miała charakter gestu symbolicznego (zrobiliście ze Świątyni jaskinię zbójców). Ale działalność tych kramarzy stanowiła ważny i nieodzowny element ekonomiki świątynnej, zaś zgodę na prowadzenie w tym miejscu tego rodzaju handlu otrzymywały zazwyczaj członkowie rodzin najważniejszych klanów kapłańskich. Z tego powodu musiała wystąpić reakcja członków Wysokiej Rady w celu wyjaśnienia przyczyn zdarzenia.

Władze Sanhedrynu postanowiły dowiedzieć się w czyim imieniu Jezus poważył się na swój czyn. To było ważniejsze, niż nikłe szkody wywołane z powodu wywrócenia kilku kramów. Odpowiedź, którą otrzymali na pytanie: „Jakim znakiem wskażesz nam, że masz prawo to czynić?” (J 2, 18), sprawiła,  iż uznali, że mają do czynienia z wyznawcą magii czarnoksięskiej, czyli z kimś kto wykorzystuje moce nieczyste. Usłyszeli bowiem: „Zburzcie tę świątynię, a ja w ciągu trzech dni ją wzniosę”. Potraktowali odpowiedź jako absurdalną, toteż skomentowali: „Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a ty chcesz ją wznieść w ciągu trzech dni?” (J 2, 20).

W tym miejscu warto powrócić do kwestii, ile czasu trwała publiczna działalność Jezusa Nazarejczyka? Świątynię Jerozolimską zaczęto rozbudowywać z rozkazu Heroda Wielkiego w 19-tym roku a.Ch.n., co oznacza, iż epizod z kupcami miał miejsce w AD 27, czyli wówczas do Golgoty pozostawało jeszcze ok. trzech lat. Ten zapis w Ewangelii Janowej jest zasadniczą przesłanką, aby przyjąć, iż czas działalności Jezusa Nazarejczyka, podlegający uwadze Sanhedrynu, trwał od Paschy w 27 roku do Paschy w 30 roku, czyli przez  trzy lata. Członkowie Wysokiej Rady zostali zobligowani do przeciwdziałania od chwili, gdy Jezus Nazarejczyk dotarł ze swoją aktywnością do Jerozolimy, po inauguracji swojej misji na weselu w Kanie.

W oparciu o raporty sporządzane przez faryzeuszów, jak też specjalnych wysłanników (szpiegów), w których donoszono, że wystąpienia Jezusa gromadziły dużo ludzi, a przy tej okazji chrzest przyjmowało więcej ludzi niż miało to miejsce w przypadku Jana Chrzciciela, Sanhedryn sformułował wobec Jezusa następujące zarzuty naruszające Prawo (religijne):

1/ naruszenie szabatu;
2/ działanie w imieniu Belzebuba, tj. propagowanie kultu bożków. Inaczej mówiąc, zarzucono, że Jezus został opętany przez Złego Ducha i czyniąc cuda, korzysta z jego mocy;
[aram.: Baal Zebul; bożek starosyryjski];
3/ przedstawianie się jako równy Bogu (tj. iż będąc człowiekiem czyni siebie Bogiem);

Jak wynika z treści zarzutów miały one charakter ściśle religijny i różniły się istotnie od tych, które Sanhedryn sformułował w oskarżeniu Jezusa przeznaczonym dla prefekta Judei Poncjusza Piłata. Potwierdza to pośrednio, że w 27/28 roku wydanie wyroku śmierci (a każdy z postawionych zarzutów był wystarczający do jej orzeczenia) znajdowało się jeszcze w gestii teokracji judejskiej.

Otóż gdy Jezus kolejny raz pojawił się jesienią w Jerozolimie z okazji Święta Namiotów (Sukkot), tłumy pątników zgotowały mu owacyjne przyjęcie, ale część z nich zarzucała mu, że nie jest możliwe, aby był on Mesjaszem, bo wszak znają jego pochodzenie i jego rodziców.
[w AD 29,czyli trzecim roku swojej publicznej działalności, tj. na pół roku przed Męką (Pasją)]

Odpowiedział im na to:
Wprawdzie znacie mnie i wiecie skąd pochodzę, nie przyszedłem jednak od samego siebie, ale wiarygodny jest Ten, który mnie posłał, a którego wy nie znacie. Ja Go znam, gdyż od Niego pochodzę – to On mnie posłał” (J 7 28,29).

Wieści o takich wypowiedziach Jezusa skłoniły Sanhedryn do wysłania straży w celu Jego pojmania, ale wśród rozgorączkowanego tłumu strażnikom nie udało się tego zadania wykonać. Ponadto bogaty faryzeusz o imieniu Nikodem (Naqdimon ben Gurion), będący członkiem Sanhedrynu (w zapisach Ewangelistów przedstawiony jako ukryty wyznawca Nazarejczyka), podniósł kwestię natury proceduralnej, iż nie można stosować rozstrzygnięć karnych wobec obwinionego, gdyż w takim przypadku Prawo wymaga formalnego przesłuchania zarówno jego, jak również świadków.  [wystarczało świadectwo dwóch świadków – Pwt 1, 16].

Tym samym nie było możliwe wydanie wyroku skazującego bez doprowadzenia na przesłuchanie. Ale formalnie proces został otwarty (in praesentia) w ostatnim dniu Święta Sukkot AD 29. Z doprowadzeniem na proces powstał problem, ponieważ Jezus oddalił się z Jerozolimy na drugi brzeg Jordanu do Betanii,
w okolice miejsca gdzie chrzcił Jan, (J 10, 40).
[Istniała wówczas jeszcze inna miejscowość o nazwie Betania – dzisiejsze El-Aziriyeh – która znajdowała się dużo bliżej Jerozolimy, tuż za wschodnim stokiem Góry Oliwnej].

O jeden cud za dużo
Nie będę szczegółowo opisywał zdarzenia znanego jako wskrzeszenie Łazarza. Ma ono wszakże znaczenie zasadnicze w tym sensie, że skutkowało podjęciem nadzwyczajnych działań przez arcykapłanów i faryzeuszów z Wysokiej Rady, a mianowicie zwołanie w trybie pilnym posiedzenia Sanhedrynu i wydania zaocznego wyroku śmierci na Jezusa z uwagi na brak możliwości jego aresztowania i doprowadzenia na proces. W treści uzasadnienia do wydanego wyroku podniesiono kluczową kwestię obrony istniejącego religijnego status quo, a jako że najbardziej syntetycznie opisano ją w Ewangelii Janowej, zatem stosowny fragment:
Wyżsi kapłani i faryzeusze zwołali więc Wysoką Radę i zastanawiali się: Co mamy robić? Człowiek ten dokonuje wielu znaków. Jeśli go tak pozostawimy, wszyscy mu uwierzą. Wtedy też wkroczą Rzymianie i zniszczą zarówno naszą świątynię, jak i naród! Jeden z ich grona, Kajfasz, który w tym roku pełnił funkcje najwyższego kapłana, rzekł do nich: Wy nic nie rozumiecie. Nie bierzecie także pod uwagę, że będzie korzystniej, jeśli jeden człowiek umrze za lud, niż gdyby miał zginąć cały naród.” (J 11, 47-51).

Członkowie Sanhedrynu nie kwestionowali prawdziwości owych znaków (cudów) uczynionych przez Nazarejczyka, czyli nie akcentowali na pierwszym miejscu jego działań jako „szatańskich”, natomiast jako główny zarzut wysunęli podżeganie do rebelii społecznej, co zagrażało użyciem siły zbrojnej przez Rzymian w celu przywrócenia spokoju. Czyli do chwili wskrzeszenia Łazarza istotniejszy wymiar miały oskarżenia formułowane przez faryzeuszów, którzy uzasadniali, iż moc Jezusa nie może pochodzić z nieba. Wyciągali wnioski z przyjętej przez siebie zasady, iż „Tora nie jest w niebie”, co oznaczało, że Niebo przestało interweniować w sprawach religijnych w momencie, gdy Prawo zostało przekazane w gestię „uczonych w Piśmie i faryzeuszów.”
[Tora  – Pismo zawierające Prawo].
W konsekwencji, w ich interpretacji, cuda dokonywane przez Nazarejczyka nie mogły mieć swojego źródła w Niebie. Ponadto uważali, że to co Jezus mówił i czynił, stanowiło lekceważenie ich kazuistycznych interpretacji Prawa, które uważali za równie święte, jak samo Prawo.

Byli zdeterminowani, aby zachować pozycję jedynych strażników ortodoksji, powołanych  do pilnowania  przestrzegania zakazów i nakazów określonych dla szabatu.

Natomiast nauki Nazarejczyka wywracały ich zasadę, że „litera religii” stanowi samą religię.
Innymi słowy, przyjęcie nauk Jezusa sprawiłoby, że ich znaczenie i przydatność, zostałyby zakwestionowane. Inaczej mówiąc, okazaliby się zbędni. Z kolei saduceusze obawiali się, że tego rodzaju „reformator” doprowadzi do zmniejszenia wpływów z podatku świątynnego i „przemysłu ofiarniczego”, dwóch filarów potęgi ekonomicznej Świątyni i jej „zarządu” (członków rodzin jerozolimskich klanów arcykapłańskich). Tym samym interesy obydwu najważniejszych judejskich stronnictw religijnych okazały się być zgodne w kwestii pozbycia się „rebelianta”.

Sanhedryn wydał jesienią AD 29 następny werdykt in absentia, skazujący Jezusa na śmierć.
[ogłoszony w trzecim roku publicznej działalności, w Święto Chanuka, czyli cztery miesiące przed Męką].
Powodem werdyktu zaocznego było to, że niebawem po wskrzeszeniu Łazarza, Jezus oddalił się na tereny Pustyni Judejskiej w okolice miejscowości Efraim [prawdopodobnie dzisiejsze Et-Tayiebeh, na płn. wschód od Jerozolimy]. W roku 30-tym Jezus zamierzał z okazji Święta Paschy (czyli jak co roku) przybyć do Świątyni Jerozolimskiej. Prawo wymagało, aby ogłoszenie o wyroku skazującym było przedstawione do publicznej wiadomości na 40 dni przed jego wykonaniem. Wysoka Rada, bezpośrednio po uzyskaniu informacji o wskrzeszeniu Łazarza w Betanii (El-Aziryjeh), ogłosiła o kolejnym zaocznym (in absentia) wyroku śmierci na Nazarejczyka. Stało się to właśnie czterdzieści dni przed Świętem Paschy.

Ale co wobec tego z kwestią utraty uprawnień przez Wysoką Radę do wykonywania wyroków śmierci z tytułu złamania prawa religijnego? Czy Sanhedryn, wydając kolejne wyroki w sprawie Jezusa, nie był świadom, że nie będzie w stanie ich wykonać bez pośrednictwa przedstawiciela władzy rzymskiej?

Wg Józefa Flawiusza, poczynając od roku 30-go prawo takie zostało scedowane do wyłącznej gestii urzędnika cesarskiego, który zarządzał prowincją Judea [na czterdzieści lat przed zburzeniem Świątyni w Jerozolimie]. Zapewne mogło ono wejść w życie wraz z początkiem kolejnego roku wg kalendarza religijnego. Ten zaś w Rzymie liczono od początku marca, co stanowiło różnicę ok. 10 dni w relacji do początku roku wg religijnego kalendarza żydowskiego. Oznacza to, że zgodnie z obydwoma kalendarzami zmienione prawo obowiązywało już w trakcie Paschy  AD 30. Dlatego proces Jezusa przed Sanhedrynem w Wielki Piątek (rano)  miał charakter jedynie posiedzenia konwalidacyjnego, bez znaczenia dla dokonanego już dużo wcześniej rozstrzygnięcia, z czego zarówno Kajfasz,  jak i Jezus Nazarejczyk świetnie zdawali sobie sprawę.
[Nie obowiązywały jeszcze wówczas bardzo szczegółowe regulacje misznaickie, które zaczęły powstawać dopiero po zburzeniu Świątyni Jerozolimskiej w AD 70 i, wobec zagłady warstwy saduceuszów, którzy wyginęli prawie w komplecie broniąc Sanktuarium Świątynnego przed legionistami Tytusa (Titus Flavius Sabinus Vespasianussyn cesarza Wespazjana), opierały się wyłącznie na wprowadzanych przez faryzeuszów  interpretacjach. Z tej przyczyny to saduceusze w roku 30-tym decydowali na terenie Judei o obliczu oraz formach stosowania prawa religijnego, a  nie z faryzeusze, ani tym bardziej zasady zapisane w Misznie w półtora wieku później].

Ale nawet uwzględniając powyższe, i tak w roku 30-tym arcykapłan Kajfasz oraz Sanhedryn stanęli przed koniecznością przeformułowania zarzutów wobec Jezusa, aby mogły być one rozpatrywane wg prawa rzymskiego jako przestępstwa o charakterze politycznym.

Kilka uwag końcowych

Przez długi czas szukałem wyjaśnienia, dlaczego rozłam między wyznawcami judaizmu a chrześcijanami, zwłaszcza w rycie katolicyzmu rzymskiego,  pogłębił się zamiast wraz z upływem czasu zmaleć, ewoluując stopniowo do ideowo wrogich, przeciwstawnych wobec siebie światów.

Częściową, ale istotną podpowiedź znalazłem w tekście autorstwa Piotra Łabudy, zatytułowanym „Proces Jezusa w przekazie Talmudu”,  który został zamieszczony w zeszycie LVII z 2014 r.  „Zagadnień Filozoficznych w Nauce”.  Przedstawiam streszczenie zawartego  tam motywu, który uważam za poszukiwane wyjaśnienie:

Prace nad redakcją Talmudu rozpoczęły się po zburzeniu Świątyni Jerozolimskiej w 70 r. oraz wygnaniu Judejczyków z Jerozolimy i Judei, po upadku antyrzymskiego powstania Bar Kochby w 135 r. Powstały dwie wersje, głównie w języku aramejskim, których nazwy wiążą się z miejscem powstania, czyli Talmud Palestyński, który został zredagowany w swojej wersji końcowej ok. piątego wieku oraz Talmud Babiloński w początkach wieku siódmego.

Zawarta w Talmudzie Babilońskim (gdyż ta redakcja została uznana w judaizmie za wersję kanoniczną ) zideologizowana relacja o procesie Jezusa Mesjasza i skazaniu Go na śmierć krzyżową  przez rzymskiego namiestnika, przesuwa akcenty z politycznej podstawy skazania, na przyczyny religijne z punktu widzenia obowiązującego Prawa. Tym samym, narracja talmudyczna racjonalizuje działanie podjęte przez Sanhedryn, jako właściwe i zgodne z wymogami Tory. A co znacznie istotniejsze, czyni z tego tytuł do swoistej dumy z powodu, że Sanhedryn nie uległ presji Piłata, dążącego do uniewinnienia Jezusa, ale wyegzekwował uznanie go za winnego i skazanie jako „heretyka i bluźniercy”, czyli działał stanowczo i konsekwentnie w obronie zasad judaizmu przepisów zawartych w Torze. Mówiąc wprost, Sanhedryn “miał rację” i działał zgodnie z wymogami Prawa religijnego.

I to właśnie stanowi zasadniczą oś kontrowersji pomiędzy postrzeganiem postaci Jezusa Mesjasza przez Nowe Przymierze (Nowy Testament) i przez Talmud.

 

 

 

O autorze: stan orda

lecturi te salutamus