Jan Chrzciciel, faryzeusze i inni

Zaplanowałem zamieszczenie kilku swoich tekstów w tematyce “okołowielkopostnej”.
Oto kolejny z tej serii.
Herod Antypas to jeden z ocalałych z rzezi rodzinnych synów króla Heroda Wielkiego. Antypas po śmierci ojca otrzymał tytuł tetrarchy z przydziałem mu ziem Galilei i Perei. Tytuł tetrarchy zawierał możność ferowania wyroków śmierci dla mieszkańców podległych mu ziem, za wyjątkiem osób, które posiadały rzymskie obywatelstwo.

Perea nie posiadała granicy z Galileą, gdyż znajdowała się na południe od niej po wschodniej stronie rzeki Jordan oraz Morza Martwego. Tutaj znajdowała się twierdza Macheront (Machaerus), rozbudowana przez Antypasa  do statusu rezydencji królewskiej, a która znana jest z epizodu ewangelicznego dotyczącego  śmierci Jana Chrzciciela. I dlatego postać Heroda Antypasa  bardziej kojarzy się ze śmiercią Jana Chrzciciela niż ze śmiercią Jezusa Nazarejczyka. Zapewne z powodu, iż dla tej pierwszej jego rola jest kluczowa, a dla drugiej epizodyczna.

Za rządów cesarzy Oktawiana i jego następcy Tyberiusza dynastia Herodianów cieszyła się dużymi względami na dworze rzymskim w czasach wydarzeń opisanych w Ewangelii. Czyli kłopoty tej dynastii nie wynikały z kaprysów cesarzy w odległym Rzymie, ale głównie z wewnętrznych waśni i intryg oraz  z poczucia bezkarności  u herodiańskich despotów. Wywarły także wpływ na finalny  los Jana Chrzciciela.

Pierwsza żona Antypasa o imieniu Fazelia (Phasaelis) była córką Aretasa IV Philopatrisa, władcy królestwa nabatejskiego, co miało ten walor, że zabezpieczało jedno z terytoriów tetrarchy – Pereę – od najazdów koczowników z pustyń arabskich. Królestwo Aretasa ze stolicą w Petra stanowiło solidny bufor chroniący przed wtargnięciem nomadów, zarówno do Perei  jak i na zachodni brzeg Jordanu.
Władcy z dynastii herodiańskiej często przebywali w Rzymie, mając tam całkiem sporo wpływowych przyjaciół i znajomych. W trakcie jednej z takich wizyt w AD 27 Antypas poznał żonę swojego przyrodniego brata, także Heroda, którego rozróżniano dodatkiem Filip (niekiedy bywa określany on jako Herod III). Ponoć z miejsca zakochał się w niej i to z wzajemnością. Ta nowa wybranka serca tetrarchy miała na imię Herodiada. Porzuciła dla Antypasa swojego dotychczasowego męża.  Tetrarcha miał w tej sytuacji odesłać swoją pierwszą żonę do jej ojca. Aktualna (jeszcze) żona, gdy dowiedziała się o tych planach, nie czekając na formalne oddalenie, opuściła Galileę. Jej wymuszona ucieczka została przez Aretasa potraktowana jako zniewaga dokonana przez dotychczasowego sojusznika. Zniewaga, która krwi wymaga, a zatem władca Nabatejczyków oczekiwał na czas sposobny do ukarania Antypasa.

Jan  Chrzciciel
Zanim król Aretas przystąpił do realizowania zemsty, pojawił się w Galilei i Perei kaznodzieja, który wywodzący się z sekty esseńczyków, a głosił nauki o nadchodzącym Królestwie Bożym. Znany jest nam jako Jan Chrzciciel. Zarzucił on publicznie Antypasowi złamanie praw Tory, gdyż poślubienie tak bliskiej krewnej za życia jej męża było w Prawie mojżeszowym zabronione. Co więcej, określił Herodiadę terminem, który bez żadnych wątpliwości odnosił się do kobiety lekkich obyczajów. Tetrarcha, wobec ewidentnej obrazy majestatu, rozkazał uwięzić Jana Chrzciciela w lochach warowni Macheront, do czasu zanim podejmie decyzję, jak dalej z nim postąpić. Ale skąd Herodiada czy Antypas wiedzieli, co głosi po pustkowiach jakiś kaznodzieja, których niemało było w tamtych czasach. Po prostu każdy z władców miał na swoim terenie rozbudowaną sieć szpiegów i donosicieli, gdyż musiał wiedzieć, jakie są nastroje wśród poddanych. Do najgroźniejszego elementu  zaliczano kaznodziejów, którzy byli dobrymi mówcami mogącymi silnie oddziaływać na słuchaczy swoimi wizjami. Sieci donosicieli miały za zadanie monitorować i raportować o treściach, jakie oni głoszą. Podobne szpiegowanie towarzyszyło działalności Jezusa Nazarejczyka.

Gdy władca dochodził do wniosku, że dany orator może stać się niebezpieczny, wówczas podejmował kroki dla zneutralizowania problemu. Ocena zagrożenia zależała od subiektywnego odczucia konkretnego władcy. W przypadku Jana Chrzciciela nastąpił splot okoliczności, które przesądziły o jego losie. Otóż Herod Antypas wyprawiał ucztę z okazji kolejnej rocznicy swoich urodzin. Na uczcie gościło wielu dygnitarzy z Galilei i Perei.  Była na niej również Salome (Salome II), córka Herodiady z jej pierwszego małżeństwa (Herod Antypas był dla niej ojczymem). Tetrarcha, ponoć oczarowany jej tańcem, złożył Salome obietnicę, że w nagrodę spełni dowolne jej życzenie (otrzymała tzw. carte blanche). A tancerka, za namową  swojej matki, zażądała dostarczenia na srebrnej tacy głowy Jana Chrzciciela.

Do tego czasu Jan Chrzciciel był jedynie przetrzymywany w areszcie, gdyż Herod Antypas, przesadnie bojaźliwy i równie przesądny, chciał wybadać, czy uwięzienie kaznodziei wywoła jakąś reakcję, np. wystąpienie jego zwolenników. A przy okazji ponoć chciał sprawdzić, czy ten kaznodzieja włada jakąś tajemniczą mocą, np. może jest czarownikiem czy znawcą magii. Czyli kimś, kto mógłby zaszkodzić, ale mógłby przecież okazać się także pomocny. Antypas postępował kunktatorsko, nie mogąc zdecydować się, co począć z więźniem. Nieoczekiwanie sprawa została rozstrzygnięta za przyczyną publicznie złożonej obietnicy. Tetrarcha zapewne nie spodziewał się, że Salome zażąda ekstrawaganckiego, nawet jak na obyczaje praktykowane na dworach wschodnich despotów, trofeum. Jako że nie mógł wycofać się z publicznie danego słowa, więc Jan Chrzciciel, pomimo obaw przesądnego Antypasa, stał się ofiarą żądnej zemsty Herodiady.

W źródłach pisanych nie ma pewności, gdzie odbyła się owa uczta, czyli gdzie znalazło swój finał doczesne życie proroka-kaznodziei. Raczej nie stało to się w Tyberiadzie, stolicy Galilei, która była oddalona od twierdzy w Macheroncie o około 140 km. Ale Herod Antypas miał w Perei także inną rezydencję, położoną w miejscowości zwanej Livias, która  znajdowała ok. 10 km na wschód od ujścia Jordanu do Morza Martwego (nazwanej tak na cześć żony cesarza Augusta Oktawiana – Liwii Druzylli). Wcześniej miejsce to nazywało się Beth-Aram. Dzieliło ją od lochów Macherontu niecałe 20 km, zatem nie było problemu z szybkim dostarczeniem, jeszcze w trakcie trwania uroczystości, czy to więźnia w całości, czy tylko jego głowy. Nie ma śladu po tej rezydencji, a na tym miejscu współcześnie rozbudowuje się zachodnie przedmieście stolicy Jordanii – Ammanu o nazwie Al-Rama. Niedaleko, lecz po zachodniej stronie Jordanu, obecnie na terenach tzw. Autonomii Palestyńskiej, nieopodal ruin znacznie bardziej znanego Jerycho, znajduje się dzisiaj miejscowość o podobnie brzmiącej  nazwie Bet Ha’Arawa (ok. 5 km od rzeki Jordan).

Kryzys autorytetu Świątyni
W latach działalności Jana Chrzciciela i Jezusa Nazarejczyka autorytet Świątyni Jerozolimskiej i teokracji judejskiej wśród wyznawców religii mojżeszowej (bez względu na jej odmiany) był już mocno osłabiony. Taki skutek wynikł z ukształtowania przez Heroda Wielkiego spolegliwej wobec siebie hierarchii teokracji świątynnej. Reprezentujący ją nowobogaccy parweniusze, chcąc jak najszybciej wzbogacić się, odznaczali się wyjątkową pazernością i bezwzględ- nością, a po zmonopolizowaniu wszystkich istotnych funkcji przez cztery rodziny kapłańskie, stali się całkowicie bezkarni. System ten zaczął się to kształtować ok. 30 lat przed narodzeniem Jezusa, a w AD 30 Świątynia Jerozolimska stanowiła  sprawne narzędzie drenażu i dystrybucji dóbr wytwarzanych przez gospodarkę Judei, jak również przez silne ośrodki diaspory (np. Aleksandria w Egipcie). Istotnym wyłomem w dotychczasowej hierarchii autorytetu było uzależnienie przez Heroda Wielkiego obsadzania funkcji arcykapłana od czynnika politycznego, czyli od króla Judei, co po włączeniu Judei do prowincji cesarskich (czyli pozbawieniu jej statusu wasalnego królestwa) kontynuowali rzymscy namiestnicy.

Oznaczało to, iż arcykapłan nie pełnił swojej funkcji dożywotnio, ale corocznie mogła być ona ponownie obsadzana przez aktualną władzę polityczną. W konsekwencji  klan aktualnego arcykapłana musiał zgromadzić w ciągu roku pokaźne zasoby na „wykupienie” sobie przedłużenia kadencji.Czyli musiał dawać sowitą łapówkę, której wysokości nie byliby w stanie przebić ewentualni konkurenci. I właśnie kasta oligarchów z klanów powiązanych rodzinnie (coś jak rodziny mafijne), która zmonopolizowała władzę w teokracji judejskiej, znana jest pod nazwą saduceuszy. A kiedy obsada funkcji arcykapłana (Świątyni Jerozolimskiej) przestała być dożywotnia, wówczas mogło żyć ich nawet kilku równocześnie. Już samo to podkopywało autorytet tej funkcji, skoro nie wiadomo było, który z arcykapłanów powinien mieć głos decydujący. Czyli czyja wykładnia lub interpretacja rozstrzygnięć Prawa powinna być uznana za powszechnie obowiązującą. W sytuacji skoncentrowania tej funkcji w ramach powiązanych ze sobą więzami matrymonialnymi klanów rodzinnych, niekoniecznie osoba aktualnego arcykapłana miała znaczenie nadrzędne. Np. w sprawie Jezusa Nazarejczyka wiele, a  nawet najwięcej do powiedzenia, miał poprzedni arcykapłan Annasz. Nic zatem dziwnego, że saduceusze dbali przede wszystkim o utrzymanie status quo i jakiekolwiek działania zmierzające do zreformowania rozbudowanego przez oligarchów sytemu bogacenia się i tyranii, postrzegali jako bezpośrednie zagrożenie swojej pozycji. Bezwzględne wykorzystywanie przez kastę oligarchów dominującej roli w strukturze teokracji judejskiej odbywało się kosztem pozostałych warstw społeczeństwa, w tym przede wszystkim niższego kleru (kohanim heditojot – zwyczajnych kapłanów). Na sprzeczności czysto egzystencjalne nakładały się sprzeczności  określane jako ideowe.

Narastanie kontrastów powodowało, że społeczność Izraelitów w pierwszej połowie pierwszego stulecia nowej ery dzieliła się na różne odłamy, z których każdy żył wg odrębnych zasad, poczynając od kalendarza świąt, poprzez praktyki z nimi związane, aż po wykładnie halachy. W rezultacie poszczególne odłamy tej społeczności  zajmowały odmienne stanowiska w relacji do Świątyni Jerozolimskiej. Podstawowy dylemat zawierał się  w takiej oto kwestii. Skoro judaizm był religią Pisma, to w sytuacji podważenia autorytetu Świątyni i jej arcykapłanów, brakowało autorytetu gwarantującego poprawność stosowania w życiu codziennym wykładni i interpretacji tekstu owego Pisma. istnieli i konkurowali ze sobą pretendenci do takiej roli. Wśród nich największa siłę już wówczas wykazywał ruch faryzeuszów. Różnice w traktowaniu zasad Prawa powodowały osłabienie znaczenia judaizmu świątynnego, co wywoływało nadmiernie nerwowe reakcje ze strony teokracji jerozolimskiej. Ówczesny judaizm przejawiał się w rozmaitych, różniących się od siebie formach, ale żadna z nich nie była powszechnie uznawana za wyłączną.

Faryzeusze
Określenie faryzeusze to zhellenizowany hebrajski termin „peruszim”, który oznacza odłączeni, zaś jego grecki odpowiednik to pharisaioi. Początkowo nazwa ta miała konotację negatywną i była używana przez saduceuszów.  A gdy faryzeusze urośli w siłę i znaczenie, stała się zwykłą nazwą własną dla stronnictwa wykształconych ludzi wywodzących się z drobnomieszczaństwa,  których celem był powrót do judaizmu nieskażonego przez wpływy obce (hellenistyczne i rzymskie). Faryzeusze stawiali bardzo radykalne postulaty „czystości” Prawa mojżeszowego, w szczególności poprzez oddzielenie ludności zachowującej wszystkie wymogi określone w Prawie od ludności uchylającej się od ich spełniania. Ideologia faryzeizmu wyewoluowała po przybyciu społeczności Izraelitów z niewoli babilońskiej do Jerozolimy i Judei pod koniec VI stulecia starej ery, gdzie zastali ludność skażoną bezbożnictwem, która uległa kultom pogańskim oraz zaniechała przestrzegania Prawa. Ponadto  związała się rodzinnie z gojim (narodami brudnymi, nieczystymi). Aby w przyszłości nie doszło do ponownego porzucenia Prawa i łączenia się z gojim, postanowiono wdrożyć do realizacji zadanie „wzniesienia palisady wokół Tory”. Oznaczało to otorbienie przykazań Tory gąszczem szczegółowych przepisów, których żadni inni, poza „czystym Ludem Wybrania”, nie będą w stanie ani zrozumieć, ani się do nich zastosować. W ten sposób, obok Prawa pisanego zaczęło się rozwijać prawo ustne, zawierające interpretacje tego pierwszego. Ze względu na mnogość interpretacji,  istotną rolę zaczęli odgrywać skrybowie, którzy zapisywali mnożące się wykładnie, aby można było je porównywać oraz przekazywać do wszystkich miejsc, w których żyli wierni.

Można w pewnym uproszczeniu przyjąć, iż skrybowie stanowili warstwę inteligencji, natomiast faryzeusze pełnili rolę ideologów. W rezultacie powstało 613 tzw. micwot,  na które składało się 365 czynności zabronionych oraz z 248 obowiązkowych. Sztywny gorset zakazów i nakazów powodował, iż w życiu codziennym nikt nie był w stanie dokładnie ich przestrzegać, natomiast faryzeusze przyjęli rolę strażników czystości doktryny judaizmu. Ich znaczenie zaczęło wzrastać w szczególności na terytoriach położonych dalej od Jerozolimy oraz w środowiskach diaspory, gdzie nie odczuwano bezpośrednio wpływu kleru świątynnego. Faryzeusze zbudowali sieć instytucji pozostających pod ich wyłączną kontrolą. Były to synagogi, inaczej domy zgromadzeń (bet knesset), w ramach których funkcjonowały szkoła Prawa pisanego (bet ha-sefer) oraz szkoła Prawa ustnego (bet ha-Talmud). Tym samym kler Świątyni Jerozolimskiej utracił monopol na nauczanie i interpretowanie Prawa, gdyż wraz z rozwojem wspomnianych instytucji  powstawała i rosła liczebnie nowa warstwa ludzi, którzy swoją pozycję społeczną zawdzięczali wiedzy (hachamim),  a nie urodzeniu się w którejś z rodzin arystokracji kapłańskiej.

Faryzeusze kładli nacisk przede wszystkim na obrzędy żywieniowe. Uważali, że człowiek zachowuje czystość rytualną wówczas, jeśli spożywa pokarmy zgodnie z przepisami czystości dotyczącymi kapłanów (przepisy dotyczące lewiratu). Uważali ponadto, iż takie zasady powinny obowiązywać wszystkich, a nie tylko warstwę kapłańską. To była forma radykalizmu ideowego , którą faryzeusze wdrażali  do judaizmu świątynnego.  Z tej  przyczyny dokonała się pierwsza i zasadnicza wyrwa w systemie religijnym. Radykalizm funkcjonował bowiem niczym centryfuga, odwirowując „czystych i nieczystych” poprzez proste i widoczne dla każdego zasady eliminacji. Im był silniejszy nacisk hellenizacji i romanizacji, tym silniej faryzeusze przeciwstawiali się  tym tendencjom. Jednak każdy medal ma dwie strony, gdyż szybko powiększała się liczba ludności „odrzuconej”, dyskryminowanej i spychanej na margines poprzez wykluczenie ich ze społeczności mającej możliwość zachowywania narzucanych rygorów. W latach trzydziestych pierwszego stulecia nowej ery faryzeuszom  udało się przeredagować dotychczasowa doktrynę judaizmu świątynnego i, tym samym, pozbawić saduceuszy (kler świątynny) monopolu w domenie sacrum.
(uwaga: lata od roku pierwszego do dziesiątego w danym stuleciu to lata dziesiąte, od 11 do 20 to lata dwudzieste, od 21 do 30 – trzydzieste, itd.).

Naczelną dewizą faryzeuszy było, żeby tak używać świata doczesnego, aby zasłużyć na życie w przyszłym świecie. Bardzo to przypomina rdzeń chrześcijański, z tą zasadniczą różnicą, iż warunek uzyskania zbawienia uzależnili od ściśle formalistycznego i drobiazgowego przestrzegania Prawa pisanego i micwot. W ich systemie religijnym nie było miejsca na żywą wiarę, pozostawiającą inicjatywę człowiekowi (wolna wola). Ograniczali ją do wypełniania nakazów i przestrzegania zakazów (człowiek dla szabatu). Prowadziło to finalnie do wymogu, aby wszyscy ludzie zachowywali się jak kapłani. Był to postulat niemożliwy do spełnienia w realnym świecie.

Jezus i Herod Antypas
 Jakiego rodzaju okoliczności mogły połączyć osobę tetrarchy  Heroda Anypasa z Jezusem Galilejczykiem w Jerozolimie, w połowie miesiąca nisan 30 roku, w trakcie obchodów święta  Pesah? Pierwsza jest oczywista, a mianowicie Herod Antypas był władcą terytorium na którym mieszkał i działał Galilejczyk, czyli Jezus był formalnym poddanym tetrarchy. Prefekt Poncjusz Piłat, wojskowy namiestnik Judei, który uwikłany został w rozstrzyganie mało zrozumiałej dla niego kwestii winy Jezusa, oskarżonego przez przywódców Wielkiego Zgromadzenia w Jerozolimie (Sanhedrynu), skwapliwie skorzystał ze sposobności podrzucenia Antypasowi tego niezbyt wygodnego tematu. Gdyby bowiem tetrarcha pozbył się problemu na wzór załatwienia sprawy z Janem Chrzcicielem, wówczas Piłat nie musiałby przeprowadzać żadnej procedury procesowej i nie zaszłaby potrzeba angażowania powagi Rzymu do rozwiązywania lokalnych sporów. Ponadto poprzez przekazanie do rozstrzygnięcia w gestię tetrarchy sprawy Jezusa okazywał, iż uznaje stosowność kompetencji Antypasa w przypadku dotyczącym mieszkańca Galilei. Jednym słowem prefekt Judei liczył na rozwiązanie sprawy cudzymi rękoma oraz bez zbędnego rozgłosu.

Następna przyczyna (a ściślej splot przyczyn) jest bardziej zagmatwana i jej ogląd opierać się będzie tylko na wnioskowaniu pośrednim. I chociaż nie może ono posiadać statusu bezwzględnej trafności, to jednak pozwoli nakreślić scenografię ułatwiającą wskazanie istotnych motywów w postępowaniu tetrarchy wobec Jezusa Nazarejczyka.

Jakkolwiek Antypas uczestniczył w obrzędach religii mojżeszowej związanych ze świętami pielgrzymkowymi, czyli udawał się w tym czasie do Jerozolimy, gdzie w tym celu zajmował pałac, to był monarchą mocno zhellenizowanym. Co oznacza, iż wyznawał galimatias ideowy, podobny do tego jaki demonstrują dzisiejsi „europeiści”, wykorzenieni z rodzimej tradycji, którą zastąpili tandetnym confetti ideolo. W tamtej epoce zhellenizowani mieszkańcy Galilei, czyli zwolennicy akulturacji, oceniali teokrację judejską oraz zasady judaizmu świątynnego jako dziwaczny anachronizm. Herod Antypas ostentacyjnie odcinał się od tej tradycji.

W Galilei, oddzielonej od Judei oraz przywódców teokracji jerozolimskiej przez terytorium wrogiej wobec Judejczyków Samarii, wprowadzał bez przeszkód kanony owej akulturacji. Np. na teren budowy nowej stolicy wybrał w części tereny starego cmentarzyska, co automatycznie wykluczało, iż będzie mogła osiedlić się w tej lokalizacji warstwa kapłanów i ortodoksyjnych wyznawców judaizmu. Antypas uczynił tak celowo, po to aby właśnie oni omijali to miejsce. Ponadto wystrój siedziby władcy w nowej stolicy zdobiły wizerunki zwierząt, co było także naruszeniem Prawa, które zakazywało ich tworzenia, gdyż zachodziło podejrzenie o grzech idolatrii. Na domiar złego nadał miastu miano Tyberiada na cześć cesarza rzymskiego (Tiberius Claudius Nero, cesarz od AD 14), co stanowiło w tej pradawnej ziemi Izraelitów jawną prowokację. Co prawda Herod Wielki, ojciec Antypasa, nazwał fenicką Wieżę Stratona na cześć pierwszego z cesarzy Cezareą Nadmorską (Caesarea Maritima). Ale skoro była to pogańska miejscowość na terenie heretyckiej Samarii, Judejczycy i arcykapłani jerozolimscy nie odczuwali tego jako obrazy dla zasad judaizmu.

Antypas pełnił jakby rolę „lodołamacza” mających oswoić wyznawców judaizmu z ideami świata grecko-rzymskiego, a także „znieczulić” ich wobec  kultów pogańskich i czczenia cesarzy rzymskich jako postaci z pogańskiego panteonu. Wśród mieszkańców Galilei wprowadzało to zamęt i dezorientację. Inaczej  traktowali Antypasa przedstawiciele arystokracji i elit kapłańskich, a inaczej drobni rolnicy czy dzierżawcy, robotnicy dniówkowi czy niewolnicy. Ponadto oddzielną grupę stanowili zwolennicy Antypasa, czyli parweniusze, których awansował na ważne funkcje, a jeszcze inną drobni plebejusze, stanowiący główny rezerwuar kadrowy dla faryzeuszów i skrybów. Tym samym rozmaite warstwy ludności wyznającej judaizm niejednakowo reagowały na narzucaną im akulturację, ale wszystkie oczekiwały jakiejś wykładni, która dostosowałaby wymogi Prawa do zmieniającego się świata.

Herod Antypas był osobnikiem indyferentnym w kwestiach wiary, przesądnym ci podejrzliwym, na wpół poganinem, obojętnym na zagadnienia religijne. Karierowicz protegowany przez Sejana  (Lucius Aelius Seianus – żołnierz, przyjaciel i zaufany cesarza Tyberiusza, prefekt gwardii pretoriańskiej), zainteresowany jedynie w uzyskaniu z woli cesarza tytułu króla nad Judeą, Galileą i Pereą. O czym więc  miałby rozmawiać Jezus, świadom końcowego etapu swojej ziemskiej misji, z terarchą Galilei i Perei, donosicielem dworu cesarskiego w Rzymie, który raportował (złośliwie) o każdym kroku  lokalnych urzędników Imperium, w szczególności zaś zarządcy Judei – Piłata oraz  zarządcy prowincji Syria – Witeliusza.

Piłat odesłał Jezusa pod osąd Antypasa, chcąc załagodzić dotychczasowe spory kompetencyjne prowadzone z tetrarchą i pokazać w geście dobrej woli, że liczy się z opinią władcy Galilei w kwestii dotyczącej jej mieszkańca. Antypas odczytał właściwie ten gest, bardzo się uradował, ale przecież uważał Jezusa za czarnoksiężnika i oczekiwał, że ten popisze się przed nim jakimś czarodziejskimi umiejętnościami. Antypasa nie interesowały spory doktrynalne judaizmu jak i wszelkie inne kwestie religijne, a kierowała nim zwyczajna ciekawość. Otóż po ścięciu Jana Chrzciciela pojawiła się plotka, iż Jezus to Jan redivivus. Zatem w trakcie przesłuchania Jezusa w swojej jerozolimskiej siedzibie, dawnym Pałacu Hasmoneuszów, zasypał Nazarejczyka rozmaitymi pytaniami i domagał się od Niego jakiegoś
„znaku z nieba”. Jezus zignorował go, milcząc przez cały czas. Natomiast orszakowi, który przyprowadził Jezusa do Antypasa,  przewodzili kapłani  i członkowie Sanhedrynu, którzy prześcigali się w oskarżeniach, akcentując, że Nazarejczyk rości sobie pretensje do tytułu królewskiego.

Takie  oskarżenia mogły jedynie rozśmieszyć Antypasa. Oto bowiem, on, Herod Młodszy, syn samego Heroda Wielkiego, od tylu już lat nie może się doprosić się tytułu królewskiego, a oto jakiś najwyraźniej pomylony plebejusz, miałby mieć zasadne roszczenia do tronu? Na takie stawianie sprawy Antypas mógł jedynie zareagować kpinami lub szyderstwem. I tak właśnie uczynił, czyli nakazał ubrać Nazarejczyka w lśniącą szatę, niby królewską, wystawiając Go tym samym na pośmiewisko, po czym odesłał na powrót do Piłata.

Wiadomo co dalej stało się z Jezusem, zatem nie będę powtarzał za Ewangelistami.

A co stało się z Herodem Antypasem?

Herodiada, jego żona i jego femme fatale, kobieta o nienasyconej żądzy władzy, dowiedziała się, iż jej brat Herod Agryppa (Agryppa I) został mianowany królem, gdy objął w AD 37 tetrarchię (ziemie Batanei, Gaulanitydy, Auranitydy, Trachonitydy i Paneas) po zmarłym synu Heroda Wielkiego, Filipie. Poza tym, Kaligula, ów cesarz, którego faworytem był Agryppa, nadał mu tytuł króla. Zawistna Herodiada wierciła dziurę w brzuchu swojemu mężowi, aby również i on domagał się tytułu królewskiego. Wrogowie Antypasa jednak nie zaspali i prewencyjnie oskarżyli go o spiskowanie przeciwko cesarzowi. A nie było już pośród żywych głównego protektora  – Sejana. Podejrzliwy Kaligula równie prewencyjnie zesłał w tym samym roku Antypasa na wygnanie do Galii w okolice Lugdunum (dzisiejszy Lyon), a ziemie dotychczas we władaniu Antypasa, przyznał Agryppie.

O autorze: stan orda

lecturi te salutamus