Dzisiaj [30.01.2021] Łukasz Warzecha polecił na Twitterze {TUTAJ(link is external)} tekst Andrzeja Krajewskiego opublikowany w portalu Dziennik.pl {TUTAJ(link is external)}. Nosi on tytuł “Lockdown po polsku i kuzyn. Otacza nas świat z opowiadań Franza Kafki [FELIETON]”. Jeszcze ciekawszy jest podtytuł: “Podczas polskiego lockdownu można pójść na siłownię oraz kawę, zjeść obiad w restauracji, przenocować w górach i szusować tam na nartach. Jedyne, co jest trudne, to przeżyć opiekę państwa.”.
W istocie jest to humorystyczny poradnik – jak żyć w czasie pandemii. Oto kilka fragmentów:
“- Witaj drogi Kuzynie – powiedziałem najradośniej, jak potrafię. – A co z kwarantanną? Kuzyn natychmiast wyjaśnił, że jeszcze przed granicą kierowca autokaru dał podróżnym uczciwy wybór. Ci, co chcieli na kwarantannę, jechali z nim. Natomiast tych, którym się spieszyło, wysadził na parkingu kilometr przed przejściem granicznym. Czekał na nich potem kilometr za granicą. Pieszych, idących z Niemiec, obowiązek kwarantanny nie obejmował. (…)
nie było wolnego stolika. Gdy staliśmy przy ladzie, wyczekując aż jakiś się zwolni, nagle wpadł znajomo wyglądający policjant. Zdyszany powiadomił obsługę, że dziś chodzi w obstawie sanepidu i za pół godziny wpadną z kontrolą. W odpowiedzi na podziękowania, tłumaczył się, iż wprawdzie musi wykonywać rozkazy, lecz jeśli idzie o rząd i jego decyzje… Od tego momentu, żadne ze słów, jakich użył nie nadawało do publikacji. (…) Dostajecie kawę w papierowych kubkach, ciasto na papierowych talerzykach i plastikowe widelczyki. Potem, siedząc przy stoliku udajecie, że zaraz wychodzicie – wyjaśniła nam obsługa. Tak też zrobiliśmy, choć kuzyn ponarzekał, że kawa z kubka to nie to samo, co z filiżanki. Mimo to smakowała jak zakazany owoc. Gdy dopijaliśmy, wpadł znany już z widzenia inspektor sanepidu. Złapał obsługę i ostrzegł, że za pół godziny wraca z pięcioma policjantami, ale żeby się nie martwili, bo on dobrze wie, co to bankructwo i nędza, a jeśli idzie o rząd i jego decyzje to… i w tym momencie zaczął używać słów, jakich nie powinno słyszeć żadne dziecko. (…)
Od kiedy rząd zamknął turystykę, rezerwacja kwater przez Internet jest jakby prostsza i szybsza. W każdym razie po 10 minutach mieliśmy nocleg i rankiem ruszyliśmy w drogę. Na miejscu, nieopodal zaśnieżonego stoku, kłębiły się tłumy turystów. Ale sam stok okazał [się] zamknięty. Zaskoczony skutecznością działań rządu kuzyn wpadł do pierwszej z brzegu wypożyczalni sprzętu, żeby zapytać o co chodzi? Pan z obsługi uprzejmie wyjaśnił, że stoku pilnuje policja, należy zatem wynająć narty, pójść kilometr dalej, a następnie zielonym szlakiem wejść na szczyt góry.
– Z niej się świetnie zjeżdża – zapewnił pan z wypożyczalni.”.
Gdy kuzyn się przeziębił – okazało się, że pomóc mu może tylko…. weterynarz. Na służbę zdrowia nie było co liczyć.
Felieton jest rzeczywiście bardzo zabawny. Problem w tym, iż jest to tzw. śmiech przez łzy.
Dodaj komentarz