Niech na nich spadną węgle rozpalone; do ognia niech wrzuceni będą, i do dołów głębokich, skądby nie powstali…. (Psalm 140:9)
Sypiecie gorące węgle na swe głowy, krzywdziciele armii drobnych sprzedawców i przedsiębiorców, ogrodników, producentów zniczy!
Nie ma słów na to, co zrobiliście!
Pseudo-pandemia zrodzona w waszych owładniętych aberracją umysłach pchnęła was do kolejnej podłości – ogłoszenia zakazu odwiedzania cmentarzy w okresie Wszystkich Świętych. Do tego –w postaci telewizyjnego zarządzenia, jak zwykle pozbawionego mocy ustawy i wygłoszonego na parę godzin przed godziną 12 w nocy z piątku na sobotę 30/31 listopada 2020. Wybrano chwilę, gdy drobni przedsiębiorcy i handlarze już przygotowali się do dni świątecznego handlu, nabrali kredytów, zakupili zapas nietrwałego towaru (żywe kwiaty), dzieci i biedne emerytki nakleiły się już w domach chorągiewek, które dla wspomożenia budżetów domowych sprzedawać mieli po złotówce przy bramach cmentarzy, a gosposie już napiekły faworków i zakąsek na stragany, dla zziębniętych przybyszy z daleka. Oto perfidia tego zarządzenia, skazująca na bankructwo wielu i tak niebogatych handlarzy – najczęściej żyjących od – do i poruszających się zdezelowanymi furgonetkami – przypominająca zarządzenia niemieckie z czasu wojny. Też wydawano je z dnia na dzień i z towarzyszeniem jakichś pieczołowicie dobranych szczególnych okoliczności, mających tym boleśniej uderzyć w Polaków.
Tym razem – w IV Rzeczpospolitej chlubiącej się wszem i wobec „demokratycznym rządem” i nazwą rządzącej partii, mającej czelność nazywać siebie „prawem” i „sprawiedliwością” – pozwolono drobnym przedsiębiorcom tygodniami przygotowywać się do handlu świątecznego, z czego oni i ich rodziny zazwyczaj utrzymują się przez parę miesięcy, do czasu następnych świąt kościelnych; zabrnąć w kredyty i nakupować łatwo psującego się towaru, aby dosłownie z chwili na chwilę wydać zakaz handlu i pozostawić ich na targowiskach z masą niesprzedanego dobra, pod murami cmentarzy na składanych krzesełkach, nie wiedzących, co robić. Głupie gadanie, które się już zaczęło: o „pomocy, jaką rząd przygotowuj dla nich” jest takim samym mydleniem oczu, jak inne podobne obietnice rachmistrzów z kolektywu Morawieckiego, gdy np. nie pozwala się zapracować na siebie szefowi baru zatrudniającemu dwie kelnerki i kucharza, dając mu za to “w ramach rekompensaty” 5 tysięcy złotych, co nie starczy nawet na dwie pensje.
Już raz na łamach tego portalu zadałem wam pytanie: Czy Wy Boga Się Nie Boicie? https://www.ekspedyt.org/2018/04/28/czy-oni-boga-sie-nie-boja-obluda-pisu-w-sprawie-zakazu-aborcji/
Zadaję je ponownie: Czy wy Boga się nie boicie!? Nie kieruję go do premiera ani do jego rządowej kamaryli, bo na tym etapie samozatracenia i wyrządzanego ludziom strukturalnego zła jest już tylko możliwość Cudu nawrócenia – o który trzeba się modlić. A nie posądzam o to tego prymusika wyhodowanego w banksterskich backroom‘ach i w „szkółkach geniuszy” różnych mniej i bardziej jawnych stowarzyszeń międzynarodowych. Podobnie nie kieruję tego pytania do tragikomicznej osóbki z kotem, u którego również da się dostrzec znamiona nieuleczalnej megalomanii, tym razem spod znaku “Ja i Marszałek”.
To pytanie zadaję tym członkom PiS, którzy jeszcze mają w sobie resztki przyzwoitości, a którzy co więcej, sami siebie uważają za ”porządnych katolików” – jak np. poseł Tomasz Latos, regularnie widywany wraz z rodziną na Mszach Św. czy poseł Joanna Borowiak, członkini Bractwa Jana Pawła II w Toruniu, nagminnie uczestnicząca w katolickich „imprezach” u Ojca Ryzyka. Ufam, że diabelska pycha jeszcze was tak nie zaślepiła, abyście nie mogli dostrzec niegodziwości, jaką czyni ten rząd rękami waszego prezesa i kliki powołanej przez niego dla realizacji jego chorej wizji, pozbawionej wiedzy o rządzeniu państwem, pełnej resentymentów, kaprysów, służalstwa i intrygi. Zamiast bezmyślnie paplać o „pandemii” w ślad za otrzymywanymi instrukcjami lub w ławie sejmowej czytać na ekranie waszego smartfona kolejne rozporządzenie o dyscyplinie głosowania, weźcie czasem do rąk Pismo Święte. Znajdziecie tam niejeden wers mówiący o waszej obłudzie, tchórzostwie i współuczestnictwie w złu: także przez przyjętą przez was strategię bierności i przymykania oczu.
1 listopada 2020 Dzień Wszystkich Świętych
Pokutujący Łotr
Przypomniał mi się dowcip z brodą. Wraca Jasiu z zakończenia roku, na świadectwie same łabędzie i myśli: jeszcze łomot od ojca i wakacje.
Coś mi się wydaje, że na postawione przez Pana pytanie oni mają ten sam pogląd. Po śmierci jakiś łomot i dalej już tylko zbawienie. No, cóż…
________________
Myślę, że waaadza nasza kochana nie miała za bardzo wyjścia. Musieli zamknąć cmentarze. Sami się w tę uliczkę wmanewrowali. Przez ostatnie tygodnie to trudno tv czy radio włączyć. Tryska z mediów lawa strachu. Gdyby teraz pozwolili na masowe odwiedzanie grobów, to zgodnie z logiką ostatnich dni, musiałoby się to skończyć skokowym wzrostem również zgonów. A gdyby to nie miało miejsca, to jak wytłumaczyć zastój w statystykach po tylu kontaktach?
Woda na młyn antycowidowców. :))
Oni wszyscy są poplecznikami diabła, ale to, że parafialni księża milczą jak barany obserwujące owce prowadzone na rzeź, to jest szczyt wszystkiego. Wybaczcie, ale ja bym grosza na tacę do takiej parafii nie rzuciła. Póki Judasze się nie nawrócą, nie będą żyć za nasze pieniądze. Byłam dziś na Cmentarzu Północnym, pojechałam mimo pogróżek żmijo-komuszej władzy, gdyż w marcu było to samo, a cmentarz był otwarty i mogłam zapalić znicz na grobach mojej rodziny. W drodze na cmentarz zorientowałam się, że nie jeżdżą ŻADNE LINIE CMENTARNE (propagandy łżemedialnej nie oglądam i jak zwykle nie sprawdziłam rozkładów jazdy) w prawie pustym autobusie dowiedziałam się, że żmijo-komuna odwołała legalność kultu religijnego na cmentarzach. Pod cmentarzem kupiłam kwiaty na nielicznych otwartych stoiskach. Dotarłam pod bramę i… drzwi zamknięte. Pukam do drzwi kanciapy odźwiernego, a ten do mnie, że tylko wykonuje swoja pracę i nie może mnie wpuścić, bo ma kamerkę przed wejściem, ale jak chcę to mogę przez płot przejść, kawałek dalej to uda, że mnie nie widzi. Ponoć już jedna niewiasta młoda, bez maseczki w ten sposób uczyniła zadość swym religijnym obowiązkom, a gdy wychodziła wyhaczył ją gestapowiec z żandarmerii wojskowej i ponoć strasznie był na nią wściekły, że chodzi bez kagańca na mordzie – to chyba z zazdrości. Gdybym nie była ze schorowaną mamą, która też chciała się pomodlić przeszłabym przez płot, bo już się na niego wspięłam i na nim stałam, gestapowców mam w krągłej pupci. Jednak mama też chciała iść się pomodlić i przekonała mnie, abyśmy przyjechały za tydzień. Próbowałam jeszcze przedostać się na cmentarz przez Kościół, ale zamknięty na cztery spusty i żadnego domofonu, aby “kołatać”. Proboszcz umył rączki jak Piłat. Stałam pod tymi drzwiami i powtarzałam: kołaczcie, a wam otworzą, ale jak wszem i wobec było widać duchowieństwo schowało się przed wiernymi. Przed Bogiem tak łatwo nie uciekną, a i w swoim czasie ludzie, których zdradzili ich w końcu dopadną.
Tymczasem Prymas Polski pochylił się nad rynsztokiem i całym wysiłkiem pochodzącym z rutyny nabytej podczas ekumenicznych stosunków, podniósł rangę obscenicznej hucpy do “protestów społecznych”. W kwestii 1 listopada zalecił domowe robótki- to w domu ma się dokonać misterium modlitwy i odpustu, spotkania ze zmarłymi. W dwóch słowach: “zostań w domu”.
Niech im się stanie jak w przytoczonym psalmie, ja już nie mam chrześcijańskiej litości w sercu wobec rządu niszczącego wszystko co się da, żeby w efekcie zniszczyć wszystko co polskie. MM obłudnie mówi, że jeśli prywatni przedsiębiorcy wykażą straty z tyt. niesprzedanych zniczy i kwiatów to będą rekompensaty, stoliczku nakryj się i kasa będzie.
“…na postawione przez Pana pytanie oni mają ten sam pogląd. Po śmierci jakiś łomot i dalej już tylko zbawienie”…
Parę lat temu miałem okazję do rozmowy na “tematy eschatologiczne” z moim niewierzącym znajomym, lekarzem i profesorem, człowiekiem niezwykle sympatycznym i uczynnym, a znanym z rozrywkowego stosunku do życia. Pamiętam jego pełną niechęci minę, gdy napomknąłem, że ze wszystkiego, co uczyniliśmy w życiu, przyjdzie nam się po śmierci rozliczyć. “Nie gadaj mi takich rzeczy! – powiedział. – Co nażyłem się, to nażyłem, wesoło było i koniec. Siup do dołka a potem wielkie nic, niech mnie zasypią, uklepią, żadnych nie chcę cyrków, żadnego księdza. Co sobie pożyłem, to moje”. “Wielkie nic? – ja na to. – Bardzo się mylisz. Może i siup do dołka, ale potem nie jest żaden koniec, ale dopiero początek. Tam się nic nie kończy, a dopiero wszystko się zaczyna”.
– Nie gadaj mi, nie gadaj takich rzeczy! – spłoszył się, aż zaczął machać rękami.
Więc pewnie ma Pan rację z tym ich upośledzeniem wiary. Jest w nich ona, ale jak niedorozwinięte dziecko. Coś tam wie, coś potrafi nagryzmolić czy wybełkotać, i na tym koniec. Możliwe więc, że rozmowy z nimi na ten temat i w tym tonie mogą być bezowocne.
Chyba właśnie dlatego musimy stale uwzględniać ich w swej modlitwie. Wiem, że to jest trudne, sam mam ten opór wymieniając ich w intencjach wstawienniczych np. przed Różańcem. Ale pamiętajmy, że Święty Paweł był najzawziętszym prześladowcą chrześcijan, pamiętali mu to aż do śmierci, choć był już od lat żarliwym wyznawcą Chrystusa. Bóg posługuje się najdziwniejszymi narzędziami do realizacji Swego Planu. Nie można wykluczyć, że również w tej złajdaczonej partii tkwi jakiś upatrzony przez Boga okaz, który musimy wydostać z błota modlitwami.
Gdy już na końcu ta ukochana przez hierarchów partia ogłosi któregoś wieczoru na pasku w telewizorze, że likwiduje się Kościół Katolicki, czy następnego ranka też przyklasną?
No tak, ale jak nie oni, to kto? Kim jesteśmy bez naszych kapłanów?
Mój wieloletni przyjaciel, proboszcz parafii w okolicy dużego wojewódzkiego miasta, nagle ku osłupieniu wszystkich oznajmił, że stracił wiarę i odchodzi ze stanu kapłańskiego. I odszedł. Teraz patrzę z autentycznym bólem w sercu, naprawdę, jest to ból, jak diabeł miota tym pięćdziesięciolatkiem, mści się na nim za lata kapłaństwa, wlecze go dosłownie za włosy, szydzi z niego. Co ten inteligent czasem wygaduje! I błąka się – wpierw bez pracy, teraz w jakiejś firmie akwizycyjnej, jedynie na okres próbny…
Mam przed oczami obraz tego, jak osoby wybrane przez Boga, jeśli nie sprostają zadaniu, są straszliwie męczone przez szatany, nie mając już specjalnej Bożej ochrony. Oni są zawsze głównym celem, bo uosabiają Kościół i Chrystusa, trzeba o tym pamiętać i współczuć im, modlić się za nich, wzmacniając ich ochronę naszymi modlitwami, jeśli nie dość jest ich własnych. A nawet nie szczędzić im upomnień braterskich, jeśli za mało się modlą, czy też zanadto brylują pośród spraw świata.
Teraz zaczął się czas prześladowań i myślę, że niejeden z nich zupełnie nie zdaje sobie z tego sprawy, zwłaszcza że przełożonych mają takich, jak widać na obrazku. Więc to my musimy im o tym mówić. Zupełnie ich na te czasy apokaliptyczne nie przygotowano w seminariach, gdzie już bodaj nie wymawia się słowa “diabeł”.