Bankdytyzm – czyli Polacy bez gotówki

Świat… pojęcie niby jasne dla każdego, a jakże trudne do precyzyjnego zdefiniowania, ale paradoksalnie nikt przytomny (wiem, mam na myśli mniejszość) nie ma problemu z zidentyfikowaniem mechanizmów tym światem rządzących.

Dwa, najbardziej popularne i/bo jednocześnie lapidarne opisy tych mechanizmów to:

a/świat się koło d… kręci
b/pieniądz rządzi światem

Oba się nie wykluczają (a nawet uzupełniają), choć ten pierwszy skupia na sobie uwagę mediów, podczas gdy ten drugi woli się na pierwszym planie nie pojawiać, toteż dziś zajmę się pieniądzem.

***

W barbarzyńskim i subiektywnym skrócie, ja dzielę pieniądz na realny i nierealny.

Ten realny to złota (ew. platynowa czy srebrna) moneta, której cechą fundamentalną jest to, że nie można jej unieważnić.

Tak jest – nie można i już.

Można ją ukraść, ale unieważnić – nie.

No bo proszę sobie wyobrazić dekret jakiejkolwiek władzy, że od dziś złota moneta nie ma wartości – przecież taka władza nie tyle zrobiłaby z siebie idiotę, co by się do przynależnego jej od zawsze idiotyzmu przyznała, a po co?

Nawet w najstraszniejszych czasach i okolicznościach (a wręcz szczególnie w takich) złoto było (jest i będzie) symbolem i miarą wartości.

Pieniądz nierealny, to każdy inny (z dolarami, funtami, frankami szwajcarskimi i euro włącznie).
Nierealny dlatego, że w każdej chwili można go unieważnić.

Wszelkie wojny, okupacje, kryzysy, inflacje nawet hiper i dewaluacje, plus zjednoczenie Niemiec i stworzenie euro dostarczyły (i dostarczają, choćby ostatnia, tzw. wymiana pieniędzy w Indiach) przykładów na to.

***

Ponieważ jesteśmy świadkami fenomenalnego rozwoju świata, globalne żuliki wykombinowały szczególny rodzaj pieniądza nierealnego – a mianowicie elektroniczny, dla niepoznaki zwany obrotem bezgotówkowym.

Ta forma oprócz tego, że można w każdej chwili taki pieniądz unieważnić jednym kliknięciem, ma jeszcze dla tych żulików (globalnych, jak zaznaczyłem) dodatkowy walor:

tzw. obrót bezgotówkowy ma wyjątkową cechę: daje komu trzeba pełną wiedzę na temat tego, co, gdzie, kiedy i za ile przysłowiowy Kowalski kupił (lub sprzedał).

Czyli PEŁNĄ KONTROLĘ DAJE.

***

No to teraz przechodzimy do Polski z listopada 2019.
Mamy tzw nowy rząd.

Wśród tłumu ministrów nieważnych, jest ten jeden, jedyny, o którym można powiedzieć, że jest naprawdę istotny:

to minister finansów.

Używa nazwiska Kościński, ale to akurat detal, bo w dzisiejszych czasach wszystko (nawet nazwisko) to może być rzecz nabyta.

Wygląda o tak (przez chwilę zastanawiałem się, który z nich jest tym ministrem, ale czy to nie wszystko jedno?),

źródło: WPROST.pl

ma średnie wykształcenie, mówi ślicznie po polskiemu, w związku z czym jego poprzednika, Rostowskiego, „w Bydgoszczu” to był szczyt gramatycznej poprawności.

Ale ponieważ jesteśmy dorośli, wiemy, że nie ważna jest forma (ani jak wspomniałem, nazwisko), ale TREŚĆ.

W Polsce 190 mld zł leży w postaci gotówki „w skarpetach”. Inwestując te pieniądze zyskalibyśmy co roku ok 19 mld zł i to jest główny powód, dla którego promujemy płatności elektroniczne – mówi wiceminister przedsiębiorczości i technologii Tadeusz Kościński.

Resort przedsiębiorczości przygotowuje ustawę, która wprowadzi obowiązek przyjmowania płatności w formie elektronicznej: – Wszyscy, którzy posiadają kasę fiskalną, będą musieli przyjmować opłaty bezgotówkowe – mówi Tadeusz Kościński.

Czyli „trynd” (to nie ja – to tow. Grudzień) jest oczywisty: ma być bezgotówkowo.

No tak, w sumie to nic dziwnego, wszak socjaliści (żoliborscy także) zawsze potrzebują cudzych pieniędzy do zrealizowania swoich urojeń.

***

Ale sładkoje na kaniec, jak mawia Władymir Wladymirowicz:

na tym filmiku https://www.youtube.com/watch?v=hptT_1vlYRA&feature=emb_logo nasz minister opisuje zalety elektronicznego paragonu:

” – jak ktoś jest uczulony na orzeszki to można sprawdzić czy konsument nie kupił coś co ma orzeszki, od razu wyskoczy alert: uwaga kupiłeś coś z orzeszkami!

konsument który jest na nisko kolesterelowej diecie może coś kupić z kolesterolem i będzie miał alert: uwaga kupiłeś coś takiego (!)

– paragon elektroniczny nie zblaknie – będzie praktycznie na zawsze (!)

– producenci różnych towarów będą mieli dostęp do agregowanych danych

– sklepy będą wiedziały kto, gdzie, w jakim momencie kupuje dany towar (!)

– dane dla państwa – aspekt podatkowy wchodzi

– GUS: nie będziemy musieli czekać na raporty”

***

Co? Orwell? Jaki tam Orwell? To socjalizm żoliborski w pełnej krasie!

A dlaczego literówka w tytule?
Nie żadna literówka – ja po prostu lubię neologizmy.

O autorze: Ewaryst Fedorowicz