To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku, i opłukali swe szaty, i wybielili je we krwi Baranka – Niedziela, 01 listopada 2015 Wszystkich Świętych, uroczystość

Myśl dnia

Miłość jest pierwszą wśród rzeczy nieśmiertelnych.

Dante Alighieri

Cytat dnia

Nasza dobroć nie powinna być naiwnością. Błogosławieni to Ci, którzy są świadomi tego, że świat nie jest taki piękny, a oni własnym życiem powinni pomagać innym podnieść się z ruiny własnego życia. Zaufanie nie powinno opierać się na naiwnych przypuszczeniach, ale raczej na konkretnych decyzjach, które pomagają innym stać się lepszym człowiekiem…

 Mariusz Han SJ

19_big

 

Panie, wsłuchując się w Twoje słowa wypowiedziane na Górze Błogosławieństw, proszę o to, abyś dał mi wytrwałość,  która pozwoli mi wprowadzić je w czyn i żyć nimi.

_______________________________________________________________________________________________________

Dziś po południu, po Nieszporach lub niezależnie od nich, na cmentarzu odprawia się procesję żałobną ze stacjami. Od południa dnia Wszystkich Świętych i przez cały Dzień Zaduszny w kościołach i kaplicach publicznych można uzyskać odpust zupełny, ale tylko jeden raz. Warunki zyskania odpustu są następujące:
1) pobożne nawiedzenie kościoła lub kaplicy,
2) odmówienie “Ojcze nasz” i “Wierzę w Boga”,
3) dowolna modlitwa w intencjach Ojca św.,
4) Spowiedź i Komunia św.
W dniach 1-8 listopada można także pozyskać odpust zupełny za nawiedzenie cmentarza pod wyżej wymienionymi warunkami. W pozostałe dni roku za nawiedzenie cmentarza pozyskuje się odpust cząstkowy.

Odpust ten możemy ofiarować za zmarłych (jeden za jednego dziennie) których groby nawiedzamy.

_______________________________________________________________________________________________________

SŁOWO BOŻE

_______________________________________________________________________________________________________

WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH – UROCZYSTOŚĆ

PIERWSZE CZYTANIE (Ap 7, 2-4. 9-14)

Wielki tłum zbawionych

Czytanie z Księgi Apokalipsy świętego Jana Apostoła.

Ja, Jan, ujrzałem innego anioła, wstępującego od wschodu słońca, mającego pieczęć Boga żywego. Zawołał on donośnym głosem do czterech aniołów, którym dano moc wyrządzić szkodę ziemi i morzu: «Nie wyrządzajcie szkody ziemi ani morzu, ani drzewom, aż opieczętujemy na czołach sługi Boga naszego». I usłyszałem liczbę opieczętowanych: sto czterdzieści cztery tysiące opieczętowanych ze wszystkich pokoleń synów Izraela.
Potem ujrzałem wielki tłum, którego nikt nie mógł policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków, stojący przed tronem i przed Barankiem. Odziani są w białe szaty, a w ręku ich palmy. I głosem donośnym tak wołają: «Zbawienie Bogu naszemu, Zasiadającemu na tronie, i Barankowi».
A wszyscy aniołowie stanęli wokół tronu i Starców, i czworga Zwierząt, i na oblicze swe padli przed tronem, i pokłon oddali Bogu, mówiąc: «Amen. Błogosławieństwo i chwała, i mądrość, i dziękczynienie, i cześć, i moc, i potęga Bogu naszemu na wieki wieków. Amen!»
A jeden ze Starców odezwał się do mnie tymi słowami: «Ci przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli?» I powiedziałem do niego: «Panie, ty wiesz». I rzekł do mnie: «To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku, i opłukali swe szaty, i wybielili je we krwi Baranka».

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY (Ps 24 (23), 1-2. 3-4ab. 5-6)

Refren:Oto lud wierny, szukający Boga.

Do Pana należy ziemia i wszystko, co ją napełnia, *
świat i jego mieszkańcy.
Albowiem On go na morzach osadził *
i utwierdził ponad rzekami.

Kto wstąpi na górę Pana, *
kto stanie w Jego świętym miejscu?
Człowiek rąk nieskalanych i czystego serca, *
który nie skłonił swej duszy ku marnościom.

On otrzyma błogosławieństwo od Pana *
i zapłatę od Boga, swego Zbawcy.
Oto pokolenie tych, co Go szukają, *
którzy szukają oblicza Boga Jakuba.

DRUGIE CZYTANIE (1 J 3, 1-3)

Ujrzymy Boga takim, jaki jest

Czytanie z Pierwszego listu świętego Jana Apostoła.

Najmilsi:
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy. Świat zaś dlatego nas nie zna, że nie poznał Jego.
Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się to objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jaki jest.
Każdy zaś, kto pokłada w Nim nadzieję, uświęca się, podobnie jak On jest święty.

Oto słowo Boże.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Mt 11,28)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Przyjdźcie do Mnie wszyscy,
którzy jesteście utrudzeni i obciążeni, a Ja was pokrzepię.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA (Mt 5,1-12a)

Osiem błogosławieństw

Słowa Ewangelii według świętego Mateusza.

Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami:
«Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy mówią kłamliwie wszystko złe na was z mego powodu. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie».

Oto słowo Pańskie.

KOMENTARZ

Droga błogosławieństw

Dzisiejszy dzień w szczególny sposób nastraja nas do wspominania tych, którzy przeszli już do wieczności. Patrzymy na nich w perspektywie życia wiecznego. Ci, którzy dostąpili już zbawienia, są dla nas orędownikami przed Bogiem. Rozważamy dziś Kazanie na górze, które jest hymnem na cześć tych, którzy „cieszą się i radują w niebie”. Ale Jezus kieruje te słowa także do żyjących. Wyznacza im perspektywę, która ma być programem życia duchowego. Jeśli będziemy kierować się duchem błogosławieństw, możemy być pewni osiągnięcia życia wiecznego.

Panie, wsłuchując się w Twoje słowa wypowiedziane na Górze Błogosławieństw, proszę o to, abyś dał mi wytrwałość, która pozwoli mi wprowadzić je w czyn i żyć nimi.

Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2015”
Autor: ks. Mariusz Krawiec SSP
Edycja Świętego Pawła

http://www.paulus.org.pl/czytania.html

 

 

********************

Uroczystość Wszystkich Świętych

0,19 / 11,11
Jezus mówił nam wiele razy, że królestwo Boże jest już pośród nas. Rozpoczyna się w naszych sercach, byśmy kiedyś oglądali Boga twarzą w twarz. Staniemy wobec niego razem z naszym bagażem doświadczeń. Nie będzie miejsca na udawanie.Dzisiejsze Słowo pochodzi z Ewangelii wg Świętego Mateusza
Mt 5, 1-12a
Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami: «Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni. Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię. Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni. Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią. Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą. Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi. Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy mówią kłamliwie wszystko złe na was z mego powodu. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie».Jezus nie targuje się ze słuchaczami. Nie oferuje taniego pocieszenia. Jeśli ktoś czerpie cichą satysfakcję ze świadomości tego, że „kiedyś Pan Bóg nam wszystkim odpłaci, a to wtedy oni wszyscy zobaczą…”, to z pewnością gorzko się rozczaruje.

Czym jest królestwo Boże? To moja własna niecierpliwość na spotkanie z Bogiem. Niecierpliwość, która mnie motywuje i przemienia. Nie ma nic wspólnego z oczekiwaniem na wyrównanie życiowych porachunków. To niecierpliwość, która nie pozwala zatrzymywać się na teraźniejszości, choć wcale jej nie eliminuje. Nie jesteśmy w stanie usunąć z naszego życia smutku, frustracji, cierpienia, bólu utraty bliskich czy zwyczajnych wątpliwości w wierze. Jednak to nie same trudności, a ich znoszenie przynosi owoc.

Człowiek, który ma otwarte serce, może widzieć innych jako towarzyszy drogi. Jako tych, którzy potrzebują wsparcia w trudach, ale i sami są wsparciem. Jednak nie ze względu na własne korzyści materialne czy też potrzebę wdzięczności, ale z powodu niecierpliwości lepszego Świata – byciu zjednoczonym z Bogiem.

Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami: «Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni. Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię. Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni. Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią. Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą. Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi. Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy mówią kłamliwie wszystko złe na was z mego powodu. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie».
Uroczystość Wszystkich Świętych, to święto wszystkich bożych niecierpliwców – tych znanych i nieznanych. Aureola nad głową nie jest dekoracją, makijażem czy sfabrykowanym autorytetem. Jest symbolem „promieniującej świętością twarzy”, a świętość to nic innego jak pójściem za głosem serca, które jest niecierpliwe Boga.
Duszo Chrystusowa, uświęć mnie. 
Ciało Chrystusowe, zbaw mnie,
Krwi Chrystusowa, napój mnie. 
Wodo z boku Chrystusowego, obmyj mnie.
Męko Chrystusowa, pokrzep mnie.
O dobry Jezu, wysłuchaj mnie.
W ranach swoich ukryj mnie.
Nie dopuść mi oddalić się od Ciebie.
Od złego ducha broń mnie.
W godzinę śmierci wezwij mnie.
I każ mi przyjść do siebie,
Abym z świętymi Twymi chwalił Cię,
Na wieki wieków. Amen.
http://modlitwawdrodze.pl/home/
*************

Na dobranoc i dzień dobry – Mt 5, 1-12a

Na dobranoc

Mariusz Han SJ

(fot. michibanban / Foter / CC BY-NC-ND)

Błogosławieni jesteście…

 

Osiem błogosławieństw
Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami: Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni. Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.

 

Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni. Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią. Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą. Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.

 

Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni jesteście, gdy /ludzie/ wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie.

 

Opowiadanie pt. “O dobrym człowieku”
Był sobie kiedyś dobry człowiek – taki, co to myszki nie potrąci. Sam cieszył się życiem i szanował każde stworzenie. I oto przyleciał do niego komar, siadł na ręce, aby napić się krwi.

 

Dobry człowiek poczuł wprawdzie ukłucie, ale pomyślał: biedny, mały komarek, niech przynajmniej raz będzie syty! Komar napił się ile mógł i odfrunął, wdzięcznie falując skrzydełkami. Był tak szczęśliwy i radosny, że rozpowiadał wszystkim naokoło o dobrym człowieku i jego smacznej posoce.

 

Za parę godzin niebo pociemniało od komarów, które chciały zobaczyć dobrego człowieka i skosztować krzepiącego napoju. I zaczęły dobierać się do dobrego człowieka: kłuć i kłuć, pić i pić, ale żaden z nich nie mógł się nasycić, bo ich było zbyt dużo jak na jedne pięć litrów ludzkiego krwioobiegu.

 

W ten sposób dobry człek przelał swoją krew w owadzie odwłoki ani na moment nie przypuszczając, że głupio i źle zrobił, odłączając dobroć od rozumu.

 

Refleksja
Nasza dobroć nie powinna być naiwnością. Błogosławieni to Ci, którzy są świadomi tego, że świat nie jest taki piękny, a oni własnym życiem powinni pomagać innym podnieść się z ruiny własnego życia. Zaufanie nie powinno opierać się na naiwnych przypuszczeniach, ale raczej na konkretnych decyzjach, które pomagają innym stać się lepszym człowiekiem…

 

Jezus uczy nas, że bycie błogosławionym to nie prosta droga. To proces, który nigdy się nie kończy, a który stale w nas się rozwija. Przemiana naszego serca, umysłu, czy życia jest możliwa, jeśli zaufamy Bogu jak małe dziecko. To nie naiwność kieruje dziecko ku drugiej osobie, ale ogromne zaufanie. Każde dziecko, jeśli jest naiwne, zostanie potem zweryfikowane przez życie. Wyciągnie z tego doświadczenia naukę. Ważne jest, abyśmy z każdego doświadczenia wyciągnęli konkretne wnioski nie tylko dla nas, ale także pośrednio także potem innych ludzi. Wszak mamy zawsze być dobrym przykładem dla innych…

 

3 pytania na dobranoc i dzień dobry
1. Dlaczego trzeba rozgraniczyć dobroć od naiwności?
2. Dlaczego konkretna decyzja przybliża nas do celu?
3. Co znaczy: “być jak dziecko”?

 

I tak na koniec…
(…) milczenie bywa największym błogosławieństwem, jakie jest w stanie ofiarować nam świat (Stephen King)

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/na-dobranoc-i-dzien-dobry/art,432,na-dobranoc-i-dzien-dobry-mt-5-1-12a.html

*******************

UROCZYSTOŚĆ WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH Rok B (biały) Nr 52 (1 listopada 2015)

Wprowadzenie do liturgii

 CIESZCIE SIĘ I RADUJCIE!

Kto jest najszczęśliwszy na świecie?
Gdybyśmy znaleźli się na przesyconym słońcem ateńskim rynku niemal 25 wieków wstecz, gdzieś́ pomiędzy monumentalnymi świątyniami starożytnych bogów a tchnącymi klasycznym pięknem rzeźbami Fidiasza, moglibyśmy spotkać Arystotelesa nauczającego o szczęściu. Wyjaśniał swym słuchaczom, że jest to stały stan zadowolenia z życia i że szczęściem jest już samo dążenie do celu, a nie tylko jego osiągnięcie. Porównywał szczęście do zdobywania góry. Cała radość płynie nie tyle ze zdobycia szczytu, ile z samej wędrówki, z każdego kroku, który przybliża nas do celu.
Dążenie do szczęścia stale towarzyszy człowiekowi. Bohater Homera, Odyseusz, z wytrwałością̨ podróżuje do swej Itaki, gdyż tylko tam może być szczęśliwy. Starożytny mit o Graalu głosi, iż ten, kto wyruszy w drogę poszukiwania kielicha Ostatniej Wieczerzy i odnajdzie go, odnajdzie szczęście. Według Platona, szczęśliwi mogli być tylko bogowie. O szczęściu również uczy nas dzisiaj Chrystus. Moglibyśmy parafrazować błogosławieństwa, mówiąc: „Szczęśliwi ubodzy, cisi, wprowadzający pokój”. Kto jest najszczęśliwszy na świecie? Odpowiedź może być tylko jedna: wszyscy święci! Dla nich szczęście przybiera twarz Chrystusa. Głęboka i pełna zażyłości relacja z Nim, intymna więź z Jezusem, prawdziwa przyjaźń – jest źródłem szczęścia. Można czuć się szczęśliwym pomimo zewnętrznych trudności. Błogosławieństwa wyznaczają drogę do szczęścia. Innymi słowy – drogę do świętości.

ks. Mariusz Rosik

http://www.edycja.pl/dzien_panski/id/948

Liturgia słowa

 Świętość często wydaje się nam zjawiskiem oderwanym od rzeczywistości. Mamy w pamięci wizerunki świętych na obrazkach. Gładkie twarze z oczami wzniesionymi do góry. Tymczasem świętość to nie anielskość. Świętość rodzi się z naszej rzeczywistości i w sercach ludzi takich jak każdy z nas. Bo każdy jest powołany do tego, aby naśladować Jezusa. Czyli aby być świętym.

PIERWSZE CZYTANIE (Ap 7,2-4.9-14) 

Gdy czytamy historię Kościoła, to widzimy tam i te chwalebne. i te mroczne strony. Jezus buduje Kościół z ludzi, stąd te załamania w Kościele. Chrystus sam dba o czystość i świętość Kościoła. Dlatego też w czasach największych kryzysów pojawiali się ludzie, którzy byli ratunkiem. Wystarczyła jedna osoba, aby wszystko naprawić. Taka była i jest rola Świętych w Kościele. Naprawiali to, co ludzie zniszczyli. Wystarczy przypomnieć sobie św. Franciszka z Asyżu czy św. Teresę z Avila. Nasza droga do świętości również oczyszcza Kościół i ratuje świat.

Czytanie z Księgi Apokalipsy świętego Jana Apostoła
Ja, Jan, ujrzałem innego anioła wstępującego od wschodu słońca, mającego pieczęć Boga żywego. Zawołał on donośnym głosem do czterech aniołów, którym dano moc wyrządzić szkodę ziemi i morzu: «Nie wyrządzajcie szkody ziemi ani morzu, ani drzewom, aż opieczętujemy na czołach sługi Boga naszego». I usłyszałem liczbę opieczętowanych: sto czterdzieści cztery tysiące opieczętowanych ze wszystkich pokoleń synów Izraela.
Potem ujrzałem wielki tłum, którego nikt nie mógł policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków, stojący przed tronem i przed Barankiem. Odziani są w białe szaty, a w ręku ich palmy. I głosem donośnym tak wołają: «Zbawienie Bogu naszemu, Zasiadającemu na tronie, i Barankowi».
A wszyscy aniołowie stanęli wokół tronu i Starców, i czworga Zwierząt i na oblicza swe padli przed tronem, i pokłon oddali Bogu, mówiąc: «Amen. Błogosławieństwo i chwała, i mądrość, i dziękczynienie, i cześć, i moc, i potęga Bogu naszemu na wieki wieków. Amen!».
A jeden ze Starców odezwał się do mnie tymi słowami: «Ci przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli?». I powiedziałem do niego: «Panie, ty wiesz». I rzekł do mnie: «To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku, i opłukali swe szaty, i wybielili je we krwi Baranka».

PSALM (Ps 24,1-2.3-4ab.5-6)

Świętość to wolność. Ona nie rodzi się wraz z człowiekiem. Trzeba nad nią pracować. Pan Bóg nam w tym pomaga. Przez różne wydarzenia, czasem trudne, oczyszcza nas. Tak jak szlifuje się diament, aby zalśnił odbitym światłem. Potrzeba tylko naszej zgody i współpracy z Bogiem na tej drodze ku wolności.

Refren: Oto lud wierny, szukający Boga.

Do Pana należy ziemia i wszystko, co ją napełnia, *
świat i jego mieszkańcy.
Albowiem On go na morzach osadził *
i utwierdził ponad rzekami. Ref.

Kto wstąpi na górę Pana, *
kto stanie w Jego świętym miejscu?
Człowiek rąk nieskalanych i czystego serca, *
który nie skłonił swej duszy ku marnościom. Ref.

On otrzyma błogosławieństwo od Pana *
i zapłatę od Boga, swego Zbawcy.
Oto pokolenie tych, co Go szukają, *
Którzy szukają oblicza Boga Jakuba. Ref.

DRUGIE CZYTANIE (1J 3,1-3)

Człowiek nie może żyć bez myśli o przyszłości. Teraźniejszość ma sens, gdy towarzyszy jej nadzieja na przyszłość. Dzisiejsze drugie czytanie wskazuje źródło takiej nadziei. Jest nim fakt, że staliśmy się dziećmi Bożymi, a to jest rzeczywistość bardzo głęboka, której konsekwencji nie potrafimy dzisiaj rozpoznać ani do końca zrozumieć.

Czytanie z Pierwszego Listu świętego Jana Apostoła
Najmilsi:
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy. Świat zaś dlatego nas nie zna, że nie poznał Jego.
Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się to objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jaki jest.
Każdy zaś, kto pokłada w Nim nadzieję, uświęca się, podobnie jak On jest święty.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Mt 11,28)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Przyjdźcie do Mnie wszyscy,
którzy jesteście utrudzeni i obciążeni,
a Ja was pokrzepię.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA (Mt 5,1-12a)

Błogosławiony oznacza miły Bogu. To ktoś będący na najlepszej drodze do świętości. Należy jednak pamiętać o tym, że samo ubóstwo, smutek, cichość, pragnienie sprawiedliwości – nie uświęca człowieka. Dopiero gdy przeżywa się to ze względu na Jezusa. Gdy staramy się naśladować Jezusa ubogiego, cichego, smutnego, sprawiedliwego. Wtedy Jezus mówi o nas: Błogosławieni!

Słowa Ewangelii według świętego Mateusza
Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami:
«Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie».

Katecheza

O niebiosa! Jak będzie wyglądało życie wieczne?

Życie w pełni, na zawsze (J 10,10) – taką wizję przyszłości oferuje nam Biblia. Życie wieczne zaczyna się już na ziemi, kiedy przyjmujemy wiarę i chrzest. Jezus mówił do Boga: „To życie wieczne polega na tym, aby wszyscy poznali Ciebie” (J 17,3). Jednak tylko w niebie możemy być w pełni osobami ludzkimi według Bożego zamiaru: „Ci, którzy umierają w łasce i przyjaźni z Bogiem […], żyją na zawsze z Chrystusem” (Katechizm Kościoła katolickiego 1023). Idąc do nieba, dosłownie wracamy do domu: do „domu Ojca”, w którym Jezus przygotował dla nas miejsce (J 14,2-3).

# Anioły na puszystych chmurkach?
Bardzo trudno sobie wyobrazić niebo. Pewnie spotkałeś się z wizją słodkich aniołków pląsających wśród puszystych chmurek lub podobnymi wyobrażeniami. Tymczasem nigdzie w Biblii nie ma takiej sceny. Kiedy prorocy Starego Testamentu mówili o niebie, używali kolorowych obrazów, takich jak: życie, światło, pokój, wesele, dom Ojca, niebieskie Jeruzalem, raj. Wciąż jednak nie wiemy, jak tam jest: „czego oko nie widziało ani ucho nie słyszało, w serce człowieka nie wstąpiło, to przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1Kor 2,9).

# Wpatrywanie się w Boga 
W niebie będziemy z Bogiem na zawsze i będziemy do Niego podobni, „gdyż ujrzymy Go takim, jakim jest” (1J 3,2), stając z Nim „twarzą w twarz” (1Kor 13,12). Nazywamy to wizją uszczęśliwiającą. Nie martw się: to jest coś, co nigdy ci się nie znudzi! Dlatego w poszukiwaniu Boga w trakcie twojego życia na ziemi tkwi głęboki sens: poszukiwanie to zakończy się w niebie (KKK 1024). Istotą nieba jest doskonałe życie z Bogiem, Maryją (Królową Nieba), aniołami i wszystkimi innymi, którzy tam przebywają. Nie będziemy sami: możemy się spodziewać radosnego spotkania z ludźmi, którzy zmarli i poszli do nieba. Jezus mówił o tych, którzy zostaną nazwani „najmniejszymi”, oraz o tych, którzy w niebie będą zwani „wielkimi” (Mt 5,19). Na niektórych czeka specjalne miejsce (Mk 10,40). Mimo tych różnic wszyscy będziemy jednakowo szczęśliwi.

# Bilet do nieba? 
Ludzie często mówią, że dobrym życiem można „zapracować” na niebo. Nie jest to jednak do końca prawdą. Sami nigdy nie zasłużymy na wejście do nieba. Możemy je otrzymać jedynie w darze. Ludzie „usprawiedliwienia dostępują za darmo, dzięki Jego łasce, przez odkupienie w Chrystusie Jezusie” (Rz 3,23-24). Kiedy ktoś zapytał apostołów: „Co mam robić, aby być zbawionym?”, otrzymał odpowiedź: „Uwierz w Pana Jezusa […], a zbawisz się” (Dz 16,31). Jedyną rzeczą, o którą prosi nas Bóg, jest wiara w Jezusa i naśladowanie Go. Jezus powiedział: „Nikt nie przychodzi do Ojca jak tylko przeze Mnie” (J 14,6). Kiedy ludzie decydują się naśladować Jezusa, otrzymują chrzest. Sakrament chrztu nie jest jednak automatycznym „biletem do nieba”: nasz wybór Jezusa musi się wyrażać w tym, co robimy. Chrzest to bardzo ważny początek, którego należy życzyć wszystkim. Nie musimy jednak rozpaczać nad ludźmi, którzy umarli, a z przyczyn niezależnych od nich nie zostali ochrzczeni. Miłosierdzie Boże jest tak wielkie, że ci ludzie nadal mogą pójść do nieba. Jak to możliwe – wie tylko Bóg.

Ks. Michel Remery,
Tweetując z Bogiem, t. 1,
Częstochowa 2014.

Rozważanie

 Wielka jest wasza zapłata w niebie (Mt 5, 12).

Ludzkie wyczucie sprawiedliwości sprawia, że człowiek, który dobrze wypełnia swoje obowiązki, liczy na godziwe wynagrodzenie. Rzeczywistość nagrody w niebie jest jednak zupełnie inna niż ludzkie doświadczenia i wyobrażenia. Na życie wieczne tak naprawdę człowiek niczym nie może sobie zasłużyć. Jest ono darem. Aby mieć nadzieję na jego otrzymanie, trzeba jednak wypełnić konkretne warunki. Mieszkańcami królestwa Bożego mogą być ludzie odznaczający się przymiotami moralnymi, o których Jezus mówi w kazaniu na górze. Kto je posiada, już jest szczęśliwy, błogosławiony. Pełnią tego szczęścia będzie się cieszył na wieki w królestwie Jezusa.

Bóg przed nikim nie zamyka drzwi swojego domu. Aby tam wejść, wystarczy przyjąć Jego zaproszenie i tu na ziemi kierować się drogowskazem, jaki dał nam w osobie swojego Syna.

Rozważanie zaczerpnięte z terminarzyka Dzień po dniu
Wydawanego przez Edycję Świętego Pawła

http://www.edycja.pl/dzien_panski/id/948/part/4

***********************

Św. Katarzyna ze Sieny (1347-1380), tercjarka dominikańska, doktor Kościoła, współpatronka Europy
Dialog, rozdz. 41

 

“Wierzę w świętych obcowanie” (Wyznanie wiary)
 

Bóg powiedział świętej Katarzynie: Dusza sprawiedliwa, która kończy życie w miłości, związana jest miłością. Nie może wzrastać w cnocie, bo minął czas. Lecz może zawsze kochać z tą miłością, z jaką przychodzi do Mnie i tą miarą będzie jej odmierzone. Zawsze pragnie Mnie, i zawsze Mnie kocha, i pragnienie jej nie jest nigdy daremne; czuje głód i jest nasycona; nasycona czuje jeszcze głód; i unika w ten sposób niesmaku przesytu, jak i męki głodu. W miłości radują się wybrani moi wiecznym widokiem moim; uczestniczą w dobru, które mam w sobie i którego udzielam wedle miary jego; tą miarą jest stopień miłości, z jaką przyszli do Mnie.

Ponieważ trwali w miłości mojej i w miłości bliźniego i są zjednoczeni przez miłość czy to ogólną, czy szczególną, które wypływają z tejże samej miłości, radują się i weselą, poza dobrem, które wszyscy posiadają wspólnie, również szczęściem innych, uczestnicząc przez miłość, w dobru drugiego. Święci radują się i weselą z aniołami, wśród których są umieszczeni… Uczestniczą też szczególnie w szczęściu tych, których kochali czulej na ziemi, osobliwą miłością. Przez miłość tę wzrastali w łasce i cnocie i pobudzali jeden drugiego do stwierdzania chwały i sławy imienia mego w sobie i w bliźnim. Tej miłości nie utracili w życiu wiecznie trwającym, przeciwnie, uczestnicząc coraz ściślej i z większą obfitością jeden w miłości drugiego, pomnażają dobro powszechne.

*****************

To, co najważniejsze – Uroczystość Wszystkich Świętych (1 listopada 2015)

  • przez PSPO
  • 31 października 2015

uroczystosc-wszystkich-swietych-komentarz-liturgiczny

Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami:

«Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.

Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.

Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.

Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.

Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.

Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.

Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.

Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.

Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy mówią kłamliwie wszystko złe na was z mego powodu. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie». (z 5. rozdz. Ewangelii wg św. Mateusza)

Także i dzisiaj Jezus widzi tłumy, także i dzisiaj naucza nas, jak mamy żyć. Dlatego kieruje naszą uwagę na sprawy najważniejsze. Dzisiejszą Ewangelię warto zestawić z analogicznym fragmentem z 25. rozdz. św. Mateusza. Czytamy:

 

Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały. I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych [ludzi] od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie. Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: „Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata!

Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść;

byłem spragniony, a daliście Mi pić;

byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie;

byłem nagi, a przyodzialiście Mnie;

byłem chory, a odwiedziliście Mnie;

byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie”.

Wówczas zapytają sprawiedliwi: „Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?” A Król im odpowie: „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili”.

Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: „Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom!

Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść;

byłem spragniony, a nie daliście Mi pić;

byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie;

byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie;

byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie.”

Wówczas zapytają i ci: „Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie?” Wtedy odpowie im: „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili”. I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego».

 

Osiem błogosławieństw z początku publicznej działalności Pana Jezusa zostaje domknięte przez opis sądu ostatecznego i swego rodzaju katalog czynów, których Jezus od nas oczekuje.

Konkluzja? W życiu szkoda tracić czas na to, co nieistotne. Weźmy do ręki te fragmenty Ewangelii, spróbujmy z Bogiem przemienić nasze życie.

Dzisiejsze czytania liturgiczne: Ap 7, 2-4. 9-14; 1 J 3, 1-3; Mt 5, 1-12a

Szymon Hiżycki OSB

http://ps-po.pl/2015/10/31/to-co-najwazniejsze-uroczystosc-wszystkich-swietych-1-listopada-2015/

 

***************************

 

 

**************************

Propozycja kontemplacji ewangelicznej według “lectio divina”

Uroczystość Wszystkich Świętych

1 listopada 2015 r.

I.  Lectio: Czytaj z wiarą i uważnie święty tekst, jak gdyby dyktował go dla ciebie Duch Święty.

Ja, Jan, ujrzałem innego anioła, wstępującego od wschodu słońca, mającego pieczęć Boga żywego. Zawołał on donośnym głosem do czterech aniołów, którym dano moc wyrządzić szkodę ziemi i morzu: “Nie wyrządzajcie szkody ziemi ani morzu, ani drzewom, aż opieczętujemy na czołach sługi Boga naszego”. I usłyszałem liczbę opieczętowanych: sto czterdzieści cztery tysiące opieczętowanych ze wszystkich pokoleń synów Izraela. Potem ujrzałem wielki tłum, którego nikt nie mógł policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków, stojący przed tronem i przed Barankiem. Odziani są w białe szaty, a w ręku ich palmy. I głosem donośnym tak wołają: “Zbawienie Bogu naszemu, Zasiadającemu na tronie, i Barankowi”. A wszyscy aniołowie stanęli wokół tronu i Starców, i czworga Zwierząt, i na oblicze swe padli przed tronem, i pokłon oddali Bogu, mówiąc: “Amen. Błogosławieństwo i chwała, i mądrość, i dziękczynienie, i cześć, i moc, i potęga Bogu naszemu na wieki wieków. Amen!” A jeden ze Starców odezwał się do mnie tymi słowami: “Ci przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli?” I powiedziałem do niego: “Panie, ty wiesz”. I rzekł do mnie: “To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku, i opłukali swe szaty, i wybielili je we krwi Baranka”. (Ap 7,2-4.9-14)

II. Meditatio: Staraj się zrozumieć dogłębnie tekst. Pytaj siebie: “Co Bóg mówi do mnie?”.

Autor natchniony ukazuje obraz Kościoła chwalebnego, zwycięskiego, stającego przed obliczem Baranka. Ubrani w białe szaty i z palmami w ręku(symbole zwycięstwa i radości), śpiewają pieśń na cześć Boga i Baranka. Tylko oni są w stanie tej pieśni się nauczyć i ją śpiewać. To wielki, nieprzeliczony tłum, który ciągle się powiększa. Nim jednak znaleźli się w niebie, w tym wielkim chórze, pokonali ziemski dystans, przemierzyli ziemski padół wierni Bogu i Jego Ewangelii. Uczynili to pomimo wielu ziemskich prób, pomimo wielkiego ucisku czy prześladowania. Nie było im łatwo. Często upadali czy brudzili się na ciele i duszy, ale zawsze płukali swe zbrukane szaty i je wybielali w krwi Baranka, odzyskując na nowo piękno i godność życia. Pieczęć Boga, którą byli oznaczeni i łaska, którą byli wypełnieni, nie chroniła ich od ziemskich trudów i prób, ale pomagała w ich pokonaniu i przezwyciężeniu. Byli umiłowani, ale nie uprzywilejowani.

W tym niebiańskim tłumie jest także miejsce dla mnie. To nic, że być może mam słaby słuch i kiepsko śpiewam. Tam, w domu Ojca, w tym niezwykłym chórze świętych szybko opanuję sztukę śpiewania na cześć Boga i Baranka. Nim to jednak nastąpi, zanim ubiorę niebiańskie, białe szaty a do ręki wezmę palmę i ja wpierw muszę przejść ziemski okres próby. Trzeba mi już tu, na ziemi uczyć się tej pieśni ku czci Boga. W ogniu ziemskich prób i doświadczeń nie wolno mi też zapomnieć, że i mnie naznaczyła Boża pieczęć i ja mogę czerpać z mocy Bożej łaski. Nie uchroni to mnie od upadków, niewierności, czy grzechowego brudu. Ważne, abym regularnie płukał i wybielał szaty swego życia w krwi Baranka.

Być może zdecydowanie zarzekasz się, że nie chcesz być świętym. I słusznie. O tym Kościół zadecyduje po Twojej śmierci. Ty teraz bądź dobrym człowiekiem, żyj pięknie i mądrze a świętość sama Cię znajdzie. A kiedy to nastąpi, nie uciekaj, nic nie mów, tylko otwórz przed nią swe serce i pozwól jej się w Tobie zadomowić.

Pomodlę się do mojego, świętego patrona, aby wyprosił mi dar dobrego, pięknego, mądrego a ostatecznie świętego życia. Jeżeli to możliwe zapoznam się z historią jego życia. Pomyślę, co z tej historii może być inspiracją dla mnie.

III  Oratio: Teraz ty mów do Boga. Otwórz przed Bogiem serce, aby mówić Mu o przeżyciach, które rodzi w tobie słowo. Módl się prosto i spontanicznie – owocami wcześniejszej “lectio” i “meditatio”. Pozwól Bogu zstąpić do serca i mów do Niego we własnym sercu. Wsłuchaj się w poruszenia własnego serca. Wyrażaj je szczerze przed Bogiem: uwielbiaj, dziękuj i proś. Może ci w tym pomóc modlitwa psalmu:

Do Pana należy ziemia i wszystko, co ją napełnia,
świat i jego mieszkańcy.
Albowiem On go na morzach osadził
i utwierdził ponad rzekami…
(Ps 24,1-2)

IV Contemplatio: Trwaj przed Bogiem całym sobą. Módl się obecnością. Trwaj przy Bogu. Kontemplacja to czas bezsłownego westchnienia Ducha, ukojenia w Bogu. Rozmowa serca z sercem. Jest to godzina nawiedzenia Słowa. Powtarzaj w różnych porach dnia:

Święty, Święty, Święty, Pan Bóg Zastępów

***

opracował: ks. Ryszard Stankiewicz SDS
Centrum Formacji Duchowej – www.cfd.salwatorianie.pl )
Poznaj lepiej metodę kontemplacji ewangelicznej według Lectio Divina:
http://www.katolik.pl/modlitwa.html?c=22367

__________Copyright (C) www.Katolik.pl 2000-2014 ____________

*****************

Błogosławieństwa (Mt 5,1-12)

Szczęśliwy mąż, który nie idzie za radą występnych, nie wchodzi na drogę grzeszników i nie siada w kole szyderców, lecz ma upodobanie w Prawie Pana, nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą (Ps 1,1-2). 

Tekst Ewangelii

Ewangelia według św. Mateusza (Mt 5,1-12)

1 Ἰδὼν δὲ τοὺς ὄχλους ἀνέβη εἰς τὸ ὄρος, καὶ καθίσαντος αὐτοῦ προσῆλθαν αὐτῷ οἱ μαθηταὶ αὐτοῦ· 2 καὶ ἀνοίξας τὸ στόμα αὐτοῦ ἐδίδασκεν αὐτοὺς λέγων· 3 Μακάριοι οἱ πτωχοὶ τῷ πνεύματι, ὅτι αὐτῶν ἐστιν ἡ βασιλεία τῶν οὐρανῶν. 4 μακάριοι οἱ πενθοῦντες, ὅτι αὐτοὶ παρακληθήσονται. 5 μακάριοι οἱ πραεῖς, ὅτι αὐτοὶ κληρονομήσουσιν τὴν γῆν. 6 μακάριοι οἱ πεινῶντες καὶ διψῶντες τὴν δικαιοσύνην, ὅτι αὐτοὶ χορτασθήσονται. 7 μακάριοι οἱ ἐλεήμονες, ὅτι αὐτοὶ ἐλεηθήσονται. 8 μακάριοι οἱ καθαροὶ τῇ καρδίᾳ, ὅτι αὐτοὶ τὸν θεὸν ὄψονται. 9 μακάριοι οἱ εἰρηνοποιοί, ὅτι αὐτοὶ υἱοὶ θεοῦ κληθήσονται. 10 μακάριοι οἱ δεδιωγμένοι ἕνεκεν δικαιοσύνης, ὅτι αὐτῶν ἐστιν ἡ βασιλεία τῶν οὐρανῶν. 11 μακάριοί ἐστε ὅταν ὀνειδίσωσιν ὑμᾶς καὶ διώξωσιν καὶ εἴπωσιν πᾶν πονηρὸν καθ’ ὑμῶν [ψευδόμενοι] ἕνεκεν ἐμοῦ. 12 χαίρετε καὶ ἀγαλλιᾶσθε, ὅτι ὁ μισθὸς ὑμῶν πολὺς ἐν τοῖς οὐρανοῖς· οὕτως γὰρ ἐδίωξαν τοὺς προφήτας τοὺς πρὸ ὑμῶν.

 

 

1 Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. 2 Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami: 3 «Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. 4 Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni. 5 Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię. 6 Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni. 7 Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią. 8 Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą. 9 Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi. 10 Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. 11 Błogosławieni jesteście, gdy [ludzie] wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. 12 Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami.

 

(1) Kontekst historyczno-kulturowy

(1.1) Kościół Kazania na Górze

  • Góra Błogosławieństw to niewielkie wzniesienie, którego szczyt znajduje się na wysokości 150 m n.p.m. opodal Jeziora Galilejskiego. W roku 1936 odkryto na nim kaplicę z IV w., ozdobioną mozaikami z IV i VI w. W roku 1938 na wzgórzu zbudowano współczesny ośmioboczny kościół, w którym każda ze ścian ma przypominać jedno z błogosławieństw. Pątniczka Egeria, która odbyła pielgrzymkę do tego miejsca w IV wieku, relacjonuje: „Blisko na górze znajduje się grota. Jezus, wchodząc do niej, wygłosił błogosławieństwa”.

(1.2) Co oznacza greckie słowo μακάριος? (J. Kręcidło)

  • Greka klasyczna: Słowo μακάριος w klasycznych tekstach greckich oznaczało wyjątkowy status bogów, przeciwstawiając go kondycji śmiertelnego człowieka. W Iliadzie czytamy: Syn go Kronosa oślepił i Likurg nie żył już długo, wszyscy go bowiem wieczyści znienawidzili bogowie. Więc ze szczęśliwymi (gr. makarioi) bogami ja także nie pragnę walczyć (Iliada, Księga VI, 139-141). Gdy słowo to odnoszono do człowieka, oznaczało szczególną przychylność bogów wobec tej osoby i życiowe powodzenie: Kiedyś zaiste łaskawie Dzeus raczył pomagać Danajom, ale wiem teraz, że tamtych jak bogów błogosławionych wsławia, a naszą odwagę wojenną i ręce nam spętał (Iliada, Księga VI, 70-72). Takie rozumienie słowa μακάριος znajdujemy, również w innych tekstach: Hymnach homeryckich, Odysei. Słowem tym, określano również wymiary życia człowieka, które dawały mu szczęście – mądrość, wysoki status społeczny.
  • Nowy Testament: List do Tymoteusza – tekst odnosi słowo μακάριος do Boga (1 Tm 1,11; 6,15). Autorowi w tych fragmentach swojego Listu chodzi o wyakcentowanie faktu, że Bóg cieszy się wyjątkowym statusem i w związku z tym zasługuje ze strony człowieka na najwyższą cześć/ honor (J. Kręcidło, Honor i wstyd w interpretacji Ewangelii…, s. 120). Wedle przekazu św. Łukasza słowem tym jest określana Maryja, która doświadczy wielkiej czci od licznych narodów (Łk 1,48) oraz chrześcijanie którzy byli wierni Bogu w chwilach doświadczenia (Jk 5,11). W takim samym ujęciu słowo błogosławieni pada w pozostałych Listach św. Pawła (Ga 4,15; Rz 4,9).

 

Błogosławieństwa. Chór bizantyjski ROMEIKO ENSEMBLE.
Fragment Boskiej Liturgii Kościoła greckiego, ton pierwszy.

 

  • Ubodzy w duchu – ubodzy w odniesieniu do tego, co dotyczy ducha. Człowiek najpierw musi uznać swoją nędzę, by mógł zwrócić się o pomoc do Boga. Jezus mówi tu o osobach skrajnie ubogich, nie mających zupełnie nic (πτωχος) – tym określeniem nie nazywano nawet niewolników, ponieważ pan miał im zapewnić minimalny byt.
  • W żałobie (smutni) – słowo πενθέω oznacza osoby które smucą się z powodu śmierci bliskich. Mowa tu o tych, którzy zostaną wykluczeni z rodzin, ze względu na wyznawanie wiary – zostaną oni przyjęci, przez nową rodzinę, którą będzie stanowił dla nich Kościół. To w tej rodzinie zostaną pocieszeni po utracie honoru, rodziny biologicznej czy prawa do dziedziczenia.
  • Cisi – Jezus zachęca, by chrześcijanie nie odpowiadali agresją na agresję. Jezus zachęca członków wspólnoty by nie walczyli nieludzkimi środkami o utrzymanie pozycji społecznej.
  • Pragnący sprawiedliwości – postawa uczniów ma być motywowana wiarą, a nie pragnieniem zaimponowania ludziom.
  • Miłosierni – chrześcijanie powinni dzielić się z innymi wiedzą o miłości Boga względem człowieka oraz dawać świadectwo swojej wiary uczynkami.

(1.3) Błogosławieństwa – obietnice i nowa tożsamość (J. Ratzinger)

Czym są Błogosławieństwa? Przede wszystkim wpisują się one w długą tradycję orędzia starotestamentalnego, którą znaleźć możemy na przykład w Psalmie 1 i tekście paralelnym z Księgi Jeremiasza (17,7n): „Błogosławiony człowiek, który zaufał Panu…” Są to słowa obietnicy, które jednocześnie służą rozróżnianiu duchów i dlatego są drogowskazem. Kontekst Kazania na Górze u Łukasza unaocznia szczególne ukierunkowanie Błogosławieństw Jezusa: „On zaś podniósł swoje oczy na uczniów…”. Poszczególne człony Błogosławieństw rodzą się ze spojrzenia na uczniów; stanowią jakby opis ich tożsamości: są oni ubodzy, głodni, płaczący, znienawidzeni i prześladowani (zob. Łk 6,20nn).

ScreenShot062

Są to praktyczne, także jednak teologiczne kwalifikacje uczniów – tych, którzy poszli w ślady Jezusa i stali się Jego rodziną. Jednak zatrważająca sytuacja empiryczna, w jakiej Jezus widzi uczniów, staje się obietnicą, z chwilą gdy spojrzenie na nich znajdzie się w świetle płynącym od Ojca. Z perspektywy społeczności uczniów Jezusa Błogosławieństwa są paradoksem – kryteria tego świata zostają obalone, gdy tylko spojrzymy na rzeczy we właściwym świetle, a mianowicie według miary Ojca, która jest inna niż miary świata. Bo właśnie ubodzy w oczach świata i uważani za przegranych są w rzeczywistości szczęśliwymi i błogosławionymi i w swej niedoli powinni się cieszyć i radować. Błogosławieństwa są obietnicami, z których wyłania się nowy obraz świata i człowieka, zainaugurowany przez Jezusa – są „przewartościowaniem”. Są to obietnice eschatologiczne, nie należy tego jednak rozumieć w tym sensie, że zapowiadana radość jest przesuwana na nieskończenie odległą przyszłość czy nawet dopiero na tamten świat. Z chwilą gdy człowiek zdecyduje się patrzeć na wszystko z perspektywy Boga i tak też żyć, gdy przebywa swą drogę razem z Jezusem, wtedy żyje według nowych kryteriów i coś z „eschatonu”, z tego, co ma dopiero nadejść, jest już teraz obecne. (J. Ratzinger, Jezus z Nazaretu, t. 1, s. 69-70).

 

(2) Kontekst literacki

(2.1) Psalm 1 jako starotestamentalne tło błogosławieństw

Tłem literackim i teologicznym błogosławieństw jest Psalm 1. Opracowana w pierwszym psalmie Psałterza wielopoziomowa opozycja literacka (szczęśliwi / nieszczęśliwi; szczęście / biada) została zreinterpretowana w Ewangelii w kontekście osoby Jezusa Chrystusa. Taką właśnie reinterpretacją są tzw. błogosławieństwa i biada. Dokładnie kwestię tę omawiam w wykładzie poświęconym Psalmowi 1.

 

 

Wykład: Psalm 1 – Zakon Ojców Pijarów. Wykładowca: Michał Wilk

 

(3) Kontekst teologiczny

(3.1) Teologia żydowska

  • Wedle nauczania pokoleń rabinów „obiecany Odkupiciel miał zakończyć porządek istniejącego świata i zapoczątkować wieczną epokę, w której sprawiedliwi prowadzić będą czysto  duchową egzystencję, wolni od pęt cielesnych. Późniejsi nauczyciele uważali okres mesjański jedynie za etap przejściowy między tym światem a następnym” (Talmud…, s. 366). Chrystus rozwija tą myśl, pokazując „czas przejściowy” jako okres w którym chrześcijanie będą musieli się przygotować na powtórne Jego przyjście.
  • Rabini powszechnie zgadzali się z poglądem, że życie na ziemi jest przedsionkiem nieba (Awot 4,21). Wielu nauczycieli żydowskich uważało, że po końcu świata nastąpi „odwrócenie wartości” – sprawy i rzeczy istotne na ziemi, nie będą miały znaczenia.

(3.2) Ojcowie Kościoła

  • „Płacz jest smutkiem po stracie czegoś drogiego. Przychodząc do Boga, nawróceni porzucają wszystko, co było im drogie na tym świecie. Nie cieszy już ich to, co cieszyło niegdyś. I dopóki trwa w nich miłość tego, co wieczne, nie cierpią z tego powodu. Pociesza ich bowiem Duch Święty, który głównie dlatego nazywa się Parakletem, czyli Pocieszycielem. Opuszczając więc radość doczesną, zażywają wiecznej. Dlatego Pan powiada: będą pocieszeni„. Św. Augustyn.
  • „Św. Łukasz podał tylko cztery błogosławieństwa Pana, a św. Mateusz osiem, ale w ośmiu są owe cztery, a w owych czterech osiem jest zawartych. Tamten w owych czterech podał cnoty kardynalne, ten zaś w owych ośmiu podał liczbę mistyczną. […] A teraz powiedzmy, dlaczego św. Łukasz owe osiem błogosławieństw ujął w cztery? Wiemy, że są cztery cnoty kardynalne: wstrzemięźliwość, sprawiedliwość, roztropność, męstwo. Kto jest ubogi w duchu, nie jest chciwy, kto płacze, ten się nie pyszni, lecz jest cichy i spokojny; kto się smuci, ten się upokarza; kto jest sprawiedliwy, ten się nie wyłamuje od udzielenia tego, o czym wie, iż dla wspólnego użytku było dane. Kto swego używa, nie szuka cudzego; nie stawia zasadzek bliźniemu. Są więc cnoty ze sobą złączone, jakby łańcuchem związane, tak, iż jeśli ktoś ma jedną, zdaje się mieć ich wiele”. Św. Ambroży.

(3.3) Interpretacja „Błogosławieństw” w historii egzegezy

Błogosławieństwa

  • Wymiar moralny – Jezus uczy swoich uczniów jak powinni postępować. Takie interpretacje ukazywały Chrystusa jako tego, który nadaje nowe Prawo, a tym samym stare zatraca swoją aktualność. Nauczanie Chrystusa jest autorytatywne i nie potrzebuje argumentacji, która by je potwierdzała.
  • Odpowiedź na oczekiwania eschatologiczne – w czasach Jezusa wiele osób oczekiwało szybkiego przyjścia końca świata. Słowa te miały ich przygotować do tego wydarzenia. Przestrzeganie ich przez krótki czas było możliwe i miało zapewnić osiągnięcie zbawienia.
  • Idealistyczna perspektywa – wymogi, które Chrystus postawił swoim uczniom były tak wygórowane, że niemożliwe do spełnienia. Jezus miał tego świadomość, ale chciał im przedstawić idealną perspektywę, do której powinni dążyć.
  • Realne oczekiwanie wobec uczniów – są to zdania oznajmujące czasu teraźniejszego. Jezus uważa, że słowo które głosi powinno być jak najszybciej wprowadzone w życie. Jeżeli przyjmiemy takie ujęcie, to stawia On bardzo wysokie wymagania swoim uczniom, a sprostanie im nie będzie łatwe.

(3.4) Wymiar dogmatyczny

 Królestwo niebieskie

  • Greckie słowo βασιλεία (królestwo [niebieskie]) w pierwszej kolejności oznacza panowanie Boga i godność królewską. Rozumienie tego słowa jako określonego terytorium to dopiero kolejne z jego znaczeń. Taka kolejność rozumienia tego terminu ułatwia dostrzeżenie osobowego charakteru nieba oraz, jak zauważa G. Lohfink, ukazuje jego „wydarzeniowy charakter” (Jezus Chrystus. Czego chciał. Kim był…, s. 48). Do takiej godności i udziału w takim życiu zaproszeni są ubodzy w duchu i znoszący prześladowania dla sprawiedliwości.

Miłosierdzie

  • Miłosierdzie nie jest smutkiem, który przeżywa Bóg po śmierci człowieka. Jak podkreśla św. Tomasz z Akwinu, miłosierdzie Boga polega na podjęciu działania po grzechu pierworodnym pierwszych ludzi. Bóg objawił się człowiekowi i wezwał do wiary (Abraham), wyprowadził lud z niewoli (czasy Mojżesza), powoływał tych, którzy przypominali ludowi o Jego obecności (czasy proroków), wysłał swojego Syna, który zbawił wszystkich ludzi a następnie powołał Kościół. Miłosierni to ci, którzy biorą czynny udział w historii zbawienia ponieważ doświadczą jej skutków.

Oglądanie Boga

  • Św. Augustyn uważa, że tylko zbawieni (czystego serca) będą mogli oglądać Boga. Grzesznicy będą mogli zobaczyć jedynie Jezusa przeprowadzającego sąd, by mogli dowiedzieć się, co utracili odrzucając Go. Boga Ojca zobaczą jedynie ci, którzy osiągną chwałę nieba (De Trinitate I,III,6).

Opracowanie:
Kontekst literacki: Michał Wilk
kontekst historyczno-kulturowy i teologiczny: ks. Mateusz Wyrzykowski

ks. Mateusz Wyrzykowski
Ksiądz Archidiecezji Warszawskiej. Wikariusz w parafii NMP Wspomożenia Wiernych w Zalesiu Dolnym. Specjalizacja naukowa: chrystologia i soteriologia św. Tomasza z Akwinu. Zainteresowania: interpretacja Pisma Świętego przez Ojców Kościoła, apokryfy, teologia św. Tomasza z Akwinu, Benedykta XVI i Hansa Ursa von Balthasara, zakony rycerskie.
***********************

Adam Szustak OP: PLASTER MIODU. Psalm 1: Ekskluzywna sierota

 

 

***************

NAD KOŚĆMI
Ap 7,2-14 | Ps 24 | 1 J 3,1-3 | Mt 5,1-12

Myślę, że nie powinniśmy stawiać Bogu granic. On ma moc i pragnienie zbawienia każdego człowieka. Może warto więc w niedzielę Wszystkich Świętych wyznać tę szaloną nadzieję powszechnego zbawienia i nie stawiać Bogu granic również w sobie. To znaczy przystąpić do spowiedzi i komunii, oddając Chrystusowi władzę nad sobą i swoim domem. Nie w bogactwie i własnym prestiżu, nawet nie w rodzinie i bliskich, lecz w Bogu Ojcu złożyć nadzieję. „Każdy zaś, kto pokłada w Nim nadzieję, uświęca się, podobnie jak On jest święty” (J 3,3). To uświęcenie nas jest dziełem Jego Ducha.

W dzień Wszystkich Świętych głosimy misterium paschalne, które dokonało się w naszych braciach i siostrach. To ci, którzy współcierpieli z Chrystusem i zostali razem z Nim wespółuwielbieni. To ci, którzy przyjęli Jezusowe błogosławieństwa, owo przedziwne proroctwo nad kośćmi (por. Ez 37,1–14). On zwiastował królestwo niebieskie ubogim tej ziemi, pociechę zasmuconym, panowanie tym, których zakrzyczano i którym odmówiono głosu, nasycenie złaknionym i spragnionym, miłosiernym miłosierdzie, czystym szczęście oglądania Boga, wprowadzającym pokój sławę Jego dzieci. Prześladowanym, wyszydzonym, zelżonym, oczernionym – radość, która wszystko odmieni w taniec i śmiech. To ci, którzy przyjęli Jego słowo. Ono dało im moc, aby się odmienili (por. J 1,12–13). Błogosławieni, którzy wierzą aż do końca, bo nie będą zawstydzeni.

Znajoma pisała ostatnio: „Tak sobie myślę i zastanawiam się nad tym, za kim ja zazwyczaj tęsknię… I stanowczo widzę jeden klucz. Są to zwyczajnie bliscy Boga. I mimo że czasami nie znam ich zbytnio, nie widzę długo, wszystko to budzi we mnie jakąś dziwną czułość i właśnie tęsknotę”. Wtórowała jej koleżanka: „Tak, to chyba ta nasza tęsknota za Niebem, więc chcemy być z ludźmi, z którymi możemy mówić o Bogu i Go sobie ukazywać”. Wśród takich przyjaciół zupełnie naturalna jest radość z dnia Wszystkich Świętych. Za własne biorę więc słowa psalmisty: „Ku świętym, którzy są na Jego ziemi, wzbudził On we mnie miłość przedziwną” (Ps 16,3).

 

Tomasz Biłka OP – ur. 1983, dominikanin, malarz, poeta, duszpasterz Wspólnoty Uwielbienia i Ewangelizacji JANKI oraz Grupy Artystycznej VERA ICON. Mieszka w Krakowie.

http://www.miesiecznik.wdrodze.pl/?mod=archiwumtekst&id=15754#.VjW20G7pxsB

**************

Osiem powodów do szczęścia (nagranie)

Augustyn Pelanowski OSPPE

31.10.2010

Dzielimy się z Państwem fragmentem nagrania homilii wygłoszonej przez o. Augustyna Pelanowskiego, paulina, w 2009 roku w dniu uroczystości Wszystkich Świętych. Ojciec Augustyn, znany z interpretacji Słowa z szeroką judeochrześcijańską perspektywą, zmusza nas do głębszego spojrzenia na znaczenie błogosławieństwa. Punktem wyjścia jest tu żydowskie rozumienie tego słowa, w kontekście ośmiu błogosławieństw wypowiedzianych przez Jezusa w czasie Kazania na górze.

Osiem powodów do szczęścia, A. Pelanowski OSPPE

O. Augustyn Pelanowski OSPPE urodził się w 1963 roku w Ostrowcu Świętokrzyskim. Jest zzakonnikiem, kapłanem, ojcem duchownym w Wyższym Seminarium Duchownym Zakonu Paulinów na Skałce w Krakowie. Jest też znanym kaznodzieją i rekolekcjonistą. Autorem książek Siódmy rozdział, Umieranie ożywiające, Wolni od niemocy, Bestie i prorok oraz Odejścia. Publikował m.in. w “Gościu Niedzielnym”, “Agendzie Liturgicznej Maryi Niepokalanej”, kwartalniku „Pastores”.

Ojciec Pelanowski jest artystą malarzem. Jego rysunki zostały wykorzystane m.in. w bookletcie płyty Houk Generation X (1995). Jako duszpasterz towarzyszył nawróceniom znanych polskich muzyków rockowych, m.in. Tomasza Budzyńskiego (Armia, 2Tm2,3), Darka Malejonka (Armia, Houk, 2Tm2,3), Piotra Żyżelewicza (Armia, Voo-Voo) i Grzegorza „Dzikiego” Wacława, związanego z warszawskim środowiskiem anarchistycznym. Pewien internauta i czytelnik Pelanowskiego napisał: ostrzegam, że są to książki mocne:D i mogą trochę sponiewierac, że tak powiem :) W swoich wypowiedziach, zarówno tych pisanych, jak i głoszonych w formie rekolekcji, o. Augustyn nie pozwala słuchaczowi na obojętność. „Drążąc” Biblię, trafia do duszy szczerej, czasem pogubionej, zbuntowanej, niewolnej od pretensji i żalów do ludzi i Boga. Umiejętnie łączy ukazanie prawdy o grzechu, zniewoleniu i jego realnych konsekwencjach z nadzieją pochodzącą od Boga, który jest wszechmocny i kocha miłością bez granic, szanując przy tym ludzką wolność.

opr. mg

http://www.liturgia.pl/artykuly/Osiem-powodow-do-szczescia-nagranie.html

*****************

#Ewangelia:Błogosławieni, bo obdarowani

Mieczysław Łusiak SJ

Carl H. Bloch – Kazanie na Górze”

Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego

uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami:

 

“Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.

 

Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.

 

Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.

 

Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.

 

Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.

 

Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.

 

Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami

Bożymi.

 

Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich

należy królestwo niebieskie.

 

Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy mówią

kłamliwie wszystko złe na was z mego powodu. Cieszcie się i radujcie, albowiem

wielka jest wasza nagroda w niebie”.

 

Przeczytaj rozważanie

 

Osiem Błogosławieństw to nie jest kolejny zbiór przykazań, mówiący o tym,

jacy powinniśmy być. Te Jezusowe Błogosławieństwa to opowieść o tym, jak bardzo

Bóg nas obdarowuje. Chce nam dać królestwo niebieskie i ziemię całą.

 

Chce nas pocieszyć i nasycić. Chce nam okazać miłosierdzie i nazwać znów swymi synami i

córkami. Wreszcie chce, abyśmy Go oglądali twarzą w twarz.

 

Tego wszystkiego nie może jednak nam dać, jeśli będziemy zbytnio przywiązani do tego świata, jeśli tu

zapuścimy korzenie i jeśli nie będziemy upodabniać się do Niego.

Nie można bowiem, dla przykładu, czynić zło, a jednocześnie oglądać Boga, bo wtedy to oglądanie byłoby

dla nas potworną katorgą.

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/pismo-swiete-rozwazania/art,2626,ewangeliablogoslawieni-bo-obdarowani.html

_______________________________________________________________________________________________________

ŚWIĘTYCH OBCOWANIE

1 LISTOPADA

*************

Wszyscy Święci

 

Wszyscy Święci

Dzisiejsza uroczystość – jak każda uroczystość w Kościele – ma charakter bardzo radosny. Wspominamy bowiem dzisiaj wszystkich tych, którzy żyli przed nami i wypełniając w swoim życiu Bożą wolę, osiągnęli wieczne szczęście przebywania z Bogiem w niebie. Kościół wspomina nie tylko oficjalnie uznanych świętych, czyli tych beatyfikowanych i kanonizowanych, ale także wszystkich wiernych zmarłych, którzy już osiągnęli zbawienie i przebywają w niebie. Widzi w nich swoich orędowników u Boga i przykłady do naśladowania. Wstawiennictwa Wszystkich Świętych wzywa się w szczególnie ważnych wydarzeniach życia Kościoła. Śpiewa się wówczas Litanię do Wszystkich Świętych, która należy do najstarszych litanijnych modlitw Kościoła i jako jedyna występuje w księgach liturgicznych (w liturgii Wigilii Paschalnej; ponadto także w obrzędzie poświęcenia kościoła i ołtarza oraz w obrzędzie święceń).

W pierwszych wiekach chrześcijaństwa w Kościele nie wspominano żadnych świętych. Najwcześniej zaczęto oddawać cześć Matce Bożej. Potem kultem otoczono męczenników, nawiedzając ich groby w dniu narodzin dla nieba, czyli w rocznicę śmierci. W IV wieku na Wschodzie obchodzono jednego dnia wspomnienie wszystkich męczenników. Z czasem zaczęto pamiętać o świątobliwych wyznawcach: papieżach, mnichach i dziewicach. Większego znaczenia uroczystość Wszystkich Świętych nabrała za czasów papieża Bonifacego IV (+ 615), który zamienił pogańską świątynię, Panteon, na kościół Najświętszej Maryi Panny i Wszystkich Męczenników. Uroczystego poświęcenia świątyni wraz ze złożeniem relikwii męczenników dokonano 13 maja 610 roku. Rocznicę poświęcenia obchodzono co roku z licznym udziałem wiernych, a sam papież brał udział we mszy św. stacyjnej. Już ok. 800 r. wspomnienie Wszystkich Świętych obchodzone było w Irlandii i Bawarii, ale 1 listopada. Za papieża Grzegorza IV (828-844) cesarz Ludwik rozciągnął święto na całe swoje państwo. W 935 r. Jan XI rozszerzył je na cały Kościół. W ten sposób lokalne święto Rzymu i niektórych Kościołów stało się świętem Kościoła powszechnego.

Dziś po południu, po Nieszporach lub niezależnie od nich, na cmentarzu odprawia się procesję żałobną ze stacjami. Od południa dnia Wszystkich Świętych i przez cały Dzień Zaduszny w kościołach i kaplicach publicznych można uzyskać odpust zupełny, ale tylko jeden raz. Warunki zyskania odpustu są następujące:
1) pobożne nawiedzenie kościoła lub kaplicy,
2) odmówienie “Ojcze nasz” i “Wierzę w Boga”,
3) dowolna modlitwa w intencjach Ojca św.,
4) Spowiedź i Komunia św.
W dniach 1-8 listopada można także pozyskać odpust zupełny za nawiedzenie cmentarza pod wyżej wymienionymi warunkami. W pozostałe dni roku za nawiedzenie cmentarza pozyskuje się odpust cząstkowy.

Odpust ten możemy ofiarować za zmarłych (jeden za jednego dziennie) których groby nawiedzamy.

http://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/11-01.php3

*************

PAWEŁ VI

Święci, których Kościół i świat potrzebują

Przemówienie podczas Audiencji generalnej – 7 VII 1965

Te wasze odwiedziny u grobu świętego Piotra skłaniają Nas do powtórzenia wam jego wezwania: “Bądźcie świętymi w całym waszym postępowaniu” (1 P 1,15). Z góry chętnie zakładamy, że każdy z was – a szczególnie kapłani, zakonnicy, działacze katolickich stowarzyszeń – uzna to za naturalne, iż papież staje się echem tych słów. Wezwanie do świętości życia to najprostsza i najwznioślejsza synteza duszpasterskiego nauczania. Jest ono wnioskiem teoretycznym i zasadą praktyczną posłannictwa ewangelicznego w zastosowaniu do naszego życia. Jest ono jakimś bezwzględnym wymaganiem dla tego, kto chce naprawdę słuchać i wiernie iść za wezwaniem religii chrześcijańskiej do zbudowania na gruncie Ewangelii własnej koncepcji życia oraz do postawienia swych nadprzyrodzonych więzi z Panem Bogiem w centrum swojego postępowania. Oto dlaczego papież powtarza wam wraz z wszystkimi dobrymi mistrzami życia duchownego: bądźcie świętymi.

W jakim znaczeniu mówi Apostoł o świętości

Jeżeli chcemy rozwinąć to elementarne, ale mające najwyższą doniosłość zalecenie, to możemy sobie postawić dwa pytania. Najpierw, w jakim znaczeniu Apostoł mówi o świętości, gdy nas do niej zachęca? Nie wdając się w pogłębianie tej kwestii tak, jakby ona na to zasługiwała, możemy po prostu powiedzieć, że słowo to może mieć wiele znaczeń. Może ono oznaczać pewien wypływający z łaski stan nieskazitelności, który pozwala nazywać “świętymi” wszystkich ochrzczonych, którzy pozostają wierni swojemu chrześcijańskiemu powołaniu. Ale może się ono również odnosić do pewnej moralnej postawy, zmierzającej do osiągnięcia doskonałości, starającej się o osiągnięcie coraz większej zgodności z wolą Bożą, a nawet z Bożą świętością: “Bądźcie doskonałymi, jak i Ojciec wasz niebieski doskonały jest” (Mt 5,48). Dlatego to, jak naucza święty Tomasz (IIa IIae, 81,8), religia i świętość stanowią jedno, a rozróżnienie między nimi jest jedynie pojęciowe. To zdaje się upoważniać nas do tego, byśmy w świętości, rzecz jasna, widzieli coś bardzo wzniosłego, ale jednocześnie – dla chrześcijanina – sprawę bardzo naglącą i zawsze możliwą.

Wezwanie, które wcale nie jest przestarzałe

Dlatego skierowana do was zachęta ani nie jest czymś, co byłoby nie na miejscu, ani jakąś przesadą, ani czymś przestarzałym w stosunku do stylu życia, jaki warunki obecne wszystkim narzucają. Świętość nie jest sprawą paru uprzywilejowanych osób, ani też rzeczą dobrą dla chrześcijan czasów minionych. Jest ona zawsze “modna” to znaczy, że stanowi ona zawsze jakiś aktualny program angażujący każdego, kto mieni się uczniem Chrystusowym.

A teraz postawić możemy Nasze drugie pytanie. Dotyczy ono tych powodów, które nas skłoniły do tego, by przypomnieć wam to apostolskie wezwanie do świętości. Pozostawiając na boku powody wewnętrzne (była o nich wzmianka), wskażemy pokrótce niektóre powody zewnętrzne, jakie poddają nam pewne uwarunkowania duchowe właściwie naszym czasom.

Powody te są jasne. Każdy to stwierdzić może, że żyjemy w takim okresie, kiedy myśl i obyczaje doznają głębokich przemian. To tłumaczy fakt, że kwestionowane są często pewne tradycyjne zasady, które czyniły dobrym, uporządkowanym i świętym życie tych, którzy się do nich stosowali. I choć można to w pewnym sensie wytłumaczyć, to jednak nie należy tego pochwalać, ani uznawać za dobre, chyba tylko po głębszym przestudiowaniu, i to z wielką roztropnością, a zawsze pod przewodnictwem tych, którzy posiadają i wiedzę i władzę po temu, aby ustalać prawa chrześcijańskiego życia.

Fałszywe pojmowanie “aggiornamento” zamierzonego przez Sobór

Stwierdza się dziś dość często pewne rozluźnienie w zachowywaniu przykazań i norm, jakie dotychczas Kościół ustanawiał dla uświęcenia i dla moralnej godności swoich dzieci. Pewien duch krytyki, posuwający się nieraz aż do nie uległości i buntu, kwestionuje święte zasady życia chrześcijańskiego, sposobu postępowania kościelnego, doskonałości zakonnej. Mówi się o jakimś “wyzwalaniu”, czyni się człowieka ośrodkiem wszelkiego kultu, przyjmuje się naturalistyczne kryteria, pozbawia się sumienie światła moralnych przykazań, zmienia się pojęcie grzechu, atakuje się posłuszeństwo i przeczy się jego istotnej funkcji życiu kościelnej wspólnoty. W działalności, w myśleniu, w rozrywkach, przyjmuje się takie formy i upodobania, które z chrześcijanina czynią już nie mężnego i surowego ucznia Jezusa Chrystusa, ale kogoś, kto w jakiś stadny sposób naśladuje potoczną mentalność i modę; kogoś, kto jest przyjacielem świata, tego świata, który przecież powołany jest do przyjęcia chrześcijańskiej koncepcji życia; a tymczasem temu światu udało się omotać chrześcijanina swym urokiem i poddać pod jarzmo swojej wymagającej i zmiennej myśli. Na pewno nie tak pojmować powinniśmy aggiornamento, do którego wzywa nas Sobór. To aggiornamento nie ma na celu osłabienia moralnego hartu współczesnego katolika, ale pomnożenie jego sił, uczynienie go bardziej świadomym i bardziej aktywnym wobec postawionych mu zadań przez autentyczną koncepcję życia chrześcijańskiego, do czego zachęca nas i wzywa nauczycielski urząd Kościoła.

Zawrze powinniśmy o tym pamiętać, jeżeli chcemy, ażeby chrześcijaństwo, tak jak się je pojmuje i przeżywa w Kościele katolickim, odgrywało naprawdę swoją rolę światła, jedności, odrodzenia, pomyślności, pokoju i zbawienia we współczesnym świecie. Któż tego nie wie, że jedynie autentyczne chrześcijaństwo zasługuje na to, aby je przeżywać, oraz że nie może ono ludzkości naszej uratować, jak tylko wtedy, gdy się je w pełni przeżywa? A to znaczy, że potrzebni są w Kościele i w świecie święci, i że konsekwentnie to Nasze pokorne wezwanie do świętości zasługuje na to, by się nad nim zastanowić i by je przyjąć życzliwie.
Źródło: Paweł VI – Trwajcie Mocni w wierze t.1 – wyd. Apostolstwa Młodych – Kraków 1970

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/pawel_vi/audiencje/ag_07071965.html

****************

Jan Paweł II

Rozważanie przed modlitwą “Anioł Pański”. 1 listopada 1998

Są dla nas wzorem żywej wiary

1. Dzisiejsza uroczystość Wszystkich Świętych zyskuje szczególne znaczenie w perspektywie przygotowań do Wielkiego Jubileuszu Roku 2000: najważniejszym celem tego historycznego wydarzenia jest bowiem ożywienie wiary i świadectwa chrześcijan. Święci to ci, którzy w każdej epoce potrafili odważnie żyć swoją wiarą, wytrwale składając bezkompromisowe świadectwo o Chrystusie.

«Błogosławieni ubodzy w duchu, (…) cisi, (…) czystego serca, (…) którzy wprowadzają pokój, (…) którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie» (Mt 5, 3-10). Te słowa powtarza nam dziś liturgia, wskazując tych, którzy «przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty, i w krwi Baranka je wybielili» (Ap 7, 14), oraz czerpiąc obficie ze skarbca Odkupienia. Oni weszli przed nami do radości niebiańskiej liturgii. Są dla nas wzorem i wspomagają nas nieustannym wstawiennictwem, jawią się nam jako niezliczone promienie światła łaski, która jest owocem najwyższej tajemnicy wcielenia.

2. Rok liturgiczny ustanawia ścisłą więź między dzisiejszą uroczystością a Wspomnieniem wszystkich wiernych zmarłych, które obchodzić będziemy jutro. Myślą ogarniamy cmentarze całego świata, gdzie spoczywają doczesne szczątki tych, którzy nas poprzedzili. Wspomnienia stają się szczególnie żywe, gdy myślimy o naszych bliskich, o tych którzy nas kochali i wprowadzili w życie. Ale ważna jest także pamięć o ofiarach przemocy i wojen oraz o tych, którzy oddali życie, aby do końca dochować wierności Chrystusowi, lub ponieśli śmierć służąc ofiarnie braciom. W szczególny sposób wspominamy tych, którzy odeszli od nas w ciągu ostatniego roku, i modlimy się za nich.

Chociaż Kościół pielgrzymujący przez dzieje raduje się ze wstawiennictwa świętych i błogosławionych, którzy wspomagają go w dziele głoszenia Jezusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, zarazem uczestniczy też w smutku swoich dzieci, strapionych rozłąką z najbliższymi, i wskazuje im horyzont chrześcijańskiej nadziei, perspektywę życia wiecznego. W tych dwóch dniach, tak ściśle ze sobą powiązanych, radość i łzy tworzą syntezę, której fundamentem i niezawodnym oparciem jest Chrystus.

3. Spójrzmy na Maryję, która dzięki «darowi szczególnej łaski góruje wielce nad wszystkimi innymi stworzeniami zarówno ziemskimi, jak niebieskimi» (Lumen gentium, 53). Powierzajmy Jej naszych zmarłych i nasze gorące pragnienie, by wszystkimi siłami dążyć do świętości.

Maryjo, Królowo Wszystkich Świętych, módl się za nami!

Copyright © by L’Osservatore Romano and Polish Bishops Conference

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/modlitwy/ap_01111998.html

*************

Jan Paweł II

NASZA PRZYSZŁOŚĆ

Rozważanie przed modlitwą «Anioł Pański». 1 listopada 1999

1. Obchodzimy dzisiaj uroczystość Wszystkich Świętych. W tym uroczystym dniu Kościół pielgrzymujący po ziemi kieruje wzrok ku niebu, ku ogromnej rzeszy mężczyzn i kobiet, którym Bóg dał udział w swojej świętości. Wywodzą się oni — jak uczy księga Apokalipsy — «z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków» (Ap 7, 9). W ziemskim życiu starali się zawsze pełnić Jego wolę, całym sercem miłując Boga, a bliźnich jak samych siebie. Z tego powodu musieli też cierpieć próby i prześladowania, teraz jednak wielka jest ich nagroda w niebie (por. Mt 5, 11).

Moi drodzy, taka jest nasza przyszłość! Takie jest najbardziej autentyczne i powszechne powołanie ludzkości: tworzyć wielką rodzinę dzieci Bożych, starając się urzeczywistniać jej zasadnicze cechy już tu na ziemi. Taki cel wskazują nam swoim świetlanym przykładem liczni bracia i siostry, których w ciągu stuleci Kościół uznał za świętych i błogosławionych, aby byli dla nas wzorami i przewodnikami. Dzisiaj prosimy ich o wspólne wstawiennictwo, aby każdy człowiek otworzył się na miłość Boga — źródło życia i świętości.

2. Jutro to wołanie stanie się gorącą i jednogłośną modlitwą do Ojca miłosierdzia za wszystkich wiernych zmarłych. We wszystkich częściach świata będzie sprawowana w ich intencji Ofiara eucharystyczna jako zadatek życia wiecznego dla żywych i umarłych, zgodnie ze słowami samego Chrystusa: «Jam jest chleb życia. (…) Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki» (J 6, 48. 58).

Kto może, niech w tych dniach nawiedzi cmentarz, aby modlić się na grobach zmarłych bliskich. Ja także zejdę dzisiaj po południu do Grot Watykańskich, aby pomodlić się przy grobach moich poprzedników. W duchu udam się też na cmentarz w Krakowie, gdzie spoczywają zmarli członkowie mojej rodziny, oraz na inne cmentarze świata, aby modlić się zwłaszcza na grobach zapomnianych.

Liturgia uczy nas bowiem modlić się za wszystkich w imię solidarności, która łączy wzajemnymi więzami członków Kościoła i która jest silniejsza nawet od śmierci. Niech nikomu nie zabraknie wsparcia naszej modlitwy.

3. W tym klimacie duchowym bardziej niż zwykle odczuwamy, jak żywa i pocieszająca jest obecność Maryi. Wzywamy Ją dziś jako Królową Wszystkich Świętych, kontemplując Ją pośrodku zgromadzenia świętych w niebie. Jutro zaś będziemy Jej zawierzać, jako Matce Miłosierdzia, dusze wiernych zmarłych.

Dla Ludu Bożego Maryja jest znakiem pociechy i niezawodnej nadziei. Widzimy w Niej żywą ikonę słów Chrystusa: «Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą» (Mt 5, 8). Niech Jej wstawiennictwo sprawi, że to ewangeliczne błogosławieństwo stanie się również naszym udziałem.

 

 

 

opr. mg/mg

Copyright © by L’Osservatore Romano (1/2000) and Polish Bishops Conference

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/modlitwy/ap_01111999.html

Jan Paweł II

Świętych obcowanie

Rozważanie przed modlitwą Anioł Pański, 1 listopada 2004

1. «Radujmy się wszyscy w Panu, obchodząc uroczystość ku czci Wszystkich Świętych». To wezwanie do radości rozpoczyna liturgię eucharystyczną w dzisiejszą uroczystość Wszystkich Świętych. Kościół pielgrzymujący po ziemi kieruje spojrzenie ku niebu i przyłącza się z radością do chóru tych, którym Bóg dał udział w swej chwale. Jest to świętych obcowanie!

2. Właśnie w świetle tej zdumiewającej tajemnicy będziemy jutro obchodzić doroczne Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych. Liturgia wzywa nas, byśmy otworzyli serca i modlili się za wszystkich, a zwłaszcza za dusze, które najbardziej potrzebują Bożego miłosierdzia.

W sposób szczególny modlę się do Boga za wszystkie ofiary terroryzmu. Łączę się duchowo z ich rodzinami i proszę Pana, aby ukoił ich ból, a świat obdarzył pokojem.

3. Niech Maryja, Królowa Wszystkich Świętych, pomaga nam wiernie naśladować Chrystusa, abyśmy mogli dojść do chwały nieba.

 

opr. mg/mg

Copyright © by L’Osservatore Romano (1/2005) and Polish Bishops Conference

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/modlitwy/ap_01112004.html

***************

Benedykt XVI

1 listopada 2005 r.

Wobec tajemnicy śmierci

Obchodzimy dziś uroczystość Wszystkich Świętych, która pozwala nam cieszyć się z tego, że należymy do wielkiej rodziny przyjaciół Boga, czy też, jak pisze św. Paweł, «uczestniczymy w dziale świętych w światłości» (por. Kol 1, 12). Liturgia przytacza pełne zadziwienia słowa apostoła Jana: «Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi, i rzeczywiście nimi jesteśmy» (1 J 3, 1). Tak, stawać się świętymi oznacza urzeczywistniać w pełni to, czym już jesteśmy jako wyniesieni w Chrystusie Jezusie do godności przybranych synów Bożych (por. Ef 1, 5; Rz 8, 14-17). Poprzez wcielenie Syna, Jego śmierć i zmartwychwstanie Bóg chciał pojednać ludzkość ze sobą i dać jej możliwość udziału w Jego własnym życiu. Kto wierzy w Chrystusa, Syna Bożego, odradza się «z wysoka», zostaje jakby odrodzony przez działanie Ducha Świętego (por. J 3, 1-8). Ta tajemnica wypełnia się w sakramencie chrztu, poprzez który matka Kościoł wydaje na świat «świętych».

Nowe życie, otrzymane na chrzcie, nie podlega zniszczeniu ani władzy śmierci. Dla tego, kto żyje w Chrystusie, śmierć jest przejściem od pielgrzymowania ziemskiego do ojczyzny niebieskiej, gdzie Ojciec przyjmuje wszystkie swoje dzieci «z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków», jak czytamy dziś w księdze Apokalipsy (7, 9). Dlatego jest bardzo znaczące i stosowne, że po uroczystości Wszystkich Świętych jutro będziemy obchodzić liturgiczne wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych. «Świętych obcowanie», w które wierzymy, jak wyznajemy w Credo, jest rzeczywistością powstającą tu na ziemi, lecz w pełni stanie się ona widoczna, kiedy zobaczymy Boga «takim, jakim jest» (1 J 3, 2). Jest to rzeczywistość jednej rodziny, związanej głęboką więzią duchowej solidarności, łączącą wiernych zmarłych z tymi, którzy pielgrzymują po świecie. Jest to więź tajemnicza, lecz rzeczywista, umacniana przez modlitwę i uczestnictwo w sakramencie Eucharystii. W mistycznym Ciele Chrystusa dusze wiernych spotykają się, pokonując barierę śmierci, modlą się za siebie nawzajem, w miłości wymieniają wewnętrzne dary. W tej perspektywie wiary zrozumiała staje się także praktyka ofiarowania modlitw za dusze zmarłych, w szczególności Ofiary eucharystycznej — pamiątki Paschy Chrystusa, który otworzył wiernym bramę życia wiecznego.

Łącząc się duchowo z tymi, którzy udają się na cmentarze, by modlić się za swych bliskich zmarłych, ja także jutro po południu będę się modlił w Grotach Watykańskich przy grobach papieży, które znajdują się w pobliżu grobu apostoła Piotra, a w szczególności będę wspominał umiłowanego Jana Pawła II. Drodzy przyjaciele, niech tradycyjne nawiedzanie w tych dniach grobów naszych zmarłych będzie okazją, by bez lęku rozmyślać o tajemnicy śmierci i umacniać ową nieustanną czujność, która nas przygotowuje do przyjęcia jej z pogodą ducha. Niech nam w tym pomaga Maryja Panna, Królowa Świętych, do której teraz zwrócimy się z dziecięcą ufnością.

 

opr. mg/mg

Copyright © by L’Osservatore Romano (2/2006) and Polish Bishops Conference

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/benedykt_xvi/modlitwy/ap_01112005.html

***************

Benedykt XVI

Żyli Ewangelią Chrystusa na co dzień

1 XI 2006 — Msza św. w uroczystość Wszystkich Świętych

W uroczystość Wszystkich Świętych o godz. 10 rano Benedykt XVI przewodniczył w Bazylice Watykańskiej Eucharystii, w której uczestniczyli liczni kardynałowie, biskupi, kapłani, osoby konsekrowane, rzymianie i pielgrzymi z różnych krajów świata. W homilii Papież wskazał na to, co stanowi o świętości chrześcijanina: «wypełniać wolę Bożą z miłością i wiernością».

Drodzy Bracia i Siostry!

Rozpoczęliśmy sprawowanie Eucharystii wezwaniem: «Radujmy się wszyscy w Panu». Liturgia zaprasza nas do radowania się wraz ze świętymi w niebie, do zakosztowania tej ich radości. Święci nie stanowią nielicznej kasty wybranych — jest ich niezliczona rzesza, a liturgia zachęca nas dzisiaj, byśmy ku niej skierowali nasze spojrzenie. Tę rzeszę tworzą nie tylko oficjalnie uznani święci, ale ochrzczeni ze wszystkich epok i narodów, którzy starali się wypełniać wolę Bożą z miłością i wiernością. Nie znamy twarzy, ani nawet imion większości z nich, ale oczyma wiary widzimy, jak jaśnieją na Bożym nieboskłonie niczym gwiazdy, pełni chwały.

Kościół matką świętych

Dzisiaj Kościół świętuje swoją godność jako «Matka świętych, obraz miasta niebieskiego» (A. Manzoni) oraz ukazuje swoje piękno nieskalanej Oblubienicy Chrystusa, który jest źródłem i wzorem wszelkiej świętości. Oczywiście, nie brak w nim krnąbrnych czy wręcz zbuntowanych synów, ale to w świętych rozpoznaje on swoje charakterystyczne rysy i właśnie dzięki nim doznaje najgłębszej radości. Autor Księgi Apokalipsy opisuje ich w pierwszym czytaniu jako «wielki tłum, którego nie mógł nikt policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków» (Ap 7, 9). Ten lud obejmuje świętych Starego Testamentu, poczynając od sprawiedliwego Abla i wiernego patriarchy Abrahama, oraz świętych Nowego Testamentu, licznych męczenników z początków chrześcijaństwa, a także błogosławionych i świętych z późniejszych wieków, aż po świadków Chrystusa w naszych czasach. Łączy ich wszystkich pragnienie realizowania w swoim życiu Ewangelii, pod natchnieniem odwiecznego ożywiciela Ludu Bożego, jakim jest Duch Święty.

Być świętym znaczy żyć blisko Boga

Ale «czemu służy nasze oddawanie chwały świętym, nasza danina chwały, i czemu służy ta nasza uroczystość?» Od tego pytania zaczyna się słynna homilia św. Bernarda na dzień Wszystkich Świętych. To pytanie możemy sobie postawić również dzisiaj. Aktualna jest też odpowiedź, jaką daje nam ten święty: «Nasi święci — jak mówi — nie potrzebują naszych honorów, a nasz kult niczego im nie przydaje. Ze swej strony muszę wyznać, że kiedy myślę o świętych, rozpalają się we mnie wielkie pragnienia» (Disc. 2; Opera Omnia Cisterc. 5, 364 nn.). Taki jest zatem sens dzisiejszej uroczystości: patrząc na świetlany przykład świętych, mamy rozbudzić w sobie wielkie pragnienie, by być jak święci — szczęśliwi, że żyjemy blisko Boga, w Jego świetle, w wielkiej rodzinie przyjaciół Boga. Być świętym znaczy żyć blisko Boga, żyć w Jego rodzinie. Do tego jesteśmy powołani wszyscy, co potwierdził z naciskiem Sobór Watykański II, a co dzisiaj na nowo i w sposób uroczysty jest nam przypomniane.

Droga do świętości

Ale jak możemy stać się świętymi, przyjaciółmi Boga? Na to pytanie można odpowiedzieć przede wszystkim w formie negatywnej: żeby zostać świętymi, nie trzeba dokonywać nadzwyczajnych dzieł ani posiadać specjalnych charyzmatów. Później przychodzi odpowiedź pozytywna: trzeba przede wszystkim słuchać Jezusa i iść Jego śladem, nie tracąc odwagi w obliczu trudności. «Kto zaś chciałby Mi służyć — mówi Jezus — niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec» (J 12, 26). Kto Mu ufa i kocha Go szczerze, zgadza się umrzeć dla samego siebie, niczym ziarno pszenicy zagrzebane w ziemi. Wie bowiem, że kto stara się zachować swoje życie dla siebie, straci je, a kto daje siebie, kto traci siebie, właśnie w ten sposób odnajduje życie (por. J 12, 24- -25). Doświadczenie Kościoła pokazuje, że choć różne drogi prowadzą do świętości, dochodzi się do niej zawsze drogą krzyża, drogą wyrzeczenia się samego siebie. Biografie świętych przedstawiają mężczyzn i kobiety, którzy poddawszy się Bożym planom, doświadczali czasem nieopisanych cierpień, prześladowań i męczeństwa. Wytrwali w swoim postanowieniu, «przychodzą z wielkiego ucisku — czytamy w Apokalipsie — i opłukali swe szaty, i we krwi Baranka je wybielili» (7, 14). Ich imiona są zapisane w księdze życia (por. Ap 20, 12); ich mieszkaniem na wieki jest raj. Przykład świętych jest dla nas zachętą, byśmy poszli tymi samymi śladami, doświadczyli radości będącej udziałem tych, którzy ufają Bogu, ponieważ jedyną prawdziwą przyczyną smutku i braku szczęścia człowieka jest życie z dala od Niego.

Świętość możliwa dla każdego

Świętość wymaga stałego wysiłku, ale jest możliwa dla wszystkich, ponieważ bardziej niż dziełem człowieka jest przede wszystkim darem Boga, po trzykroć Świętego (por. Iz 6, 3). W drugim czytaniu słyszymy słowa apostoła Jana: «Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi, i rzeczywiście nimi jesteśmy» (1 J 3, 1). Tak więc to Bóg pierwszy nas ukochał i w Jezusie uczynił nas swymi przybranymi dziećmi. Wszystko w naszym życiu jest darem Jego miłości: jakże pozostać obojętnym wobec tak wielkiej tajemnicy? Jakże nie odpowiedzieć na miłość Ojca niebieskiego żyjąc jako Jego pełne wdzięczności dzieci? W Chrystusie dał nam się całkowicie i wzywa nas do osobistej i głębokiej więzi z sobą. Im bardziej zatem naśladujemy Jezusa i pozostajemy z Nim złączeni, tym głębiej wchodzimy w misterium świętości Bożej. Odkrywamy, że miłuje nas nieskończenie, a to z kolei skłania nas do miłowania braci. Miłość zakłada zawsze wyrzeczenie się siebie, «stracenie samego siebie», i w ten sposób czyni nas szczęśliwymi.

Śladami Jezusa

I tak doszliśmy do Ewangelii dzisiejszej uroczystości, do Błogosławieństw, które przed chwilą usłyszeliśmy w tej Bazylice. Jezus mówi: błogosławieni ubodzy w duchu, błogosławieni, którzy się smucą, błogosławieni cisi, błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, błogosławieni miłosierni, czystego serca, wprowadzający pokój, cierpiący prześladowanie dla sprawiedliwości (por. Mt 5, 3-10). Tak naprawdę Błogosławiony w całym tego słowa znaczeniu jest tylko On, Jezus. On jest bowiem prawdziwie ubogi w duchu, smucący się, cichy, złakniony i spragniony sprawiedliwości, miłosierny, czystego serca, wprowadzający pokój; to On cierpi prześladowanie dla sprawiedliwości. Błogosławieństwa ukazują nam duchowy wizerunek Jezusa i w ten sposób wyrażają Jego misterium — tajemnicę śmierci i zmartwychwstania, męki i radości zmartwychwstania. To misterium, będące tajemnicą prawdziwej szczęśliwości, zachęca nas do pójścia za Jezusem, a tym samym do pójścia drogą prowadzącą do niej. W takiej mierze, w jakiej przyjmujemy Jego propozycję i wchodzimy na drogę naśladowania Go — każdy konkretnie w swoim życiu — również i my możemy mieć udział w Jego szczęśliwości. Z Nim to, co niemożliwe, staje się możliwe, i nawet wielbłąd przechodzi przez ucho igielne (por. Mk 10, 25). Z Jego pomocą, i tylko z Jego pomocą, możemy stać się doskonali, jak doskonały jest Ojciec niebieski (por. Mt 5, 48).

Drodzy bracia i siostry, dochodzimy teraz do centralnego momentu celebracji eucharystycznej — jej serca — który jest wezwaniem do świętości i jej pokarmem. Za chwilę będzie wśród nas obecny w najgłębszy sposób Chrystus, prawdziwy Krzew Winny, w który — niczym latorośle — włączeni są wierni żyjący na ziemi i święci w niebie. Dlatego ściślejsza stanie się komunia Kościoła pielgrzymującego w świecie z Kościołem triumfującym w chwale. W Prefacji będziemy głosić, że święci są naszymi przyjaciółmi i wzorami życia. Prośmy, aby nam pomagali naśladować ich, i starajmy się wielkodusznie odpowiedzieć — tak to uczynili oni — na Boże wezwanie. Prośmy zwłaszcza Maryję, Matkę Pana i Zwierciadło wszelkiej świętości. Niech Ona, cała Święta, sprawi, byśmy byli wiernymi uczniami Jej Syna, Jezusa Chrystusa! Amen.

 

 

opr. mg/mg

Copyright © by L’Osservatore Romano (1/2007) and Polish Bishops Conference

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/benedykt_xvi/homilie/wswietych_01112006.html

***************

Benedykt XVI

Świętość jest powołaniem każdej osoby

Rozważanie przed modlitwą “Anioł Pański” 1 listopada 2011

Drodzy bracia i siostry!

Uroczystość Wszystkich Świętych jest stosowną okazją, aby przenieść spojrzenie z rzeczywistości ziemskich, związanych z upływaniem czasu, ku wymiarowi Bożemu, wymiarowi wieczności i świętości. Liturgia przypomina nam dzisiaj, że świętość jest pierwotnym powołaniem każdej osoby ochrzczonej (por. Lumen gentium, 40). Chrystus bowiem, który wraz z Ojcem i z Duchem jest jedynym Świętym (por. Ap 15, 4), umiłował Kościół jak swą oblubienicę i dał za niego samego siebie, aby go uświęcić (por. Ef 5, 25-26). Z tej racji wszyscy członkowie ludu Bożego są wezwani do stawania się świętymi, zgodnie ze słowami Pawła Apostoła: «Albowiem wolą Bożą jest wasze uświęcenie» (1 Tes 4, 3). Jesteśmy zatem zachęcani, aby postrzegać Kościół nie tylko w jego wymiarze doczesnym i ludzkim, naznaczonym słabością, ale jako taki, jak zamierzył go Chrystus, to znaczy jako «świętych obcowanie» (Katechizm Kościoła Katolickiego, 946). W Credo wyznajemy wiarę w Kościół «święty» — święty, gdyż jest Ciałem Chrystusa, jest narzędziem udziału w świętych tajemnicach — przede wszystkim w Eucharystii — oraz jest rodziną świętych, których opiece jesteśmy powierzani w dniu chrztu. Dziś czcimy właśnie tę nieprzeliczoną wspólnotę wszystkich świętych, którzy przez swe rozmaite drogi życiowe wskazują nam różne drogi świętości, mające jeden wspólny wyznacznik: postępowanie za Chrystusem i upodabnianie się do Niego, który jest ostatecznym celem naszej ziemskiej drogi życia. Wszystkie stany życia mogą bowiem stać się, dzięki działaniu łaski oraz dzięki zaangażowaniu i wytrwałości każdego, drogami uświęcenia.

Wspomnienie wiernych zmarłych, którym poświęcony jest dzień jutrzejszy, 2 listopada, pomaga nam pamiętać o bliskich nam osobach, które nas opuściły, i o wszystkich duszach będących w drodze do pełni życia, właśnie w perspektywie Kościoła niebiańskiego, do którego dzisiejsza uroczystość nas przybliżyła. Kościół na ziemi, uznając wspólnotę całego mistycznego Ciała Jezusa Chrystusa, od samego początku wiary chrześcijańskiej pielęgnował z wielką pobożnością pamięć o zmarłych i za nich się modlił. Nasza modlitwa za zmarłych jest więc nie tylko użyteczna, ale konieczna, ponieważ nie tylko może im pomóc, ale zarazem czyni skutecznym ich wstawiennictwo za nami (por. Katechizm Kościoła Katolickiego, 958). Również nawiedzanie cmentarzy jest pielęgnowaniem więzi miłości z tymi, którzy nas kochali w tym życiu, a także przypomina nam, że wszyscy dążymy do innego życia, poza śmiercią. Dlatego niech płacz, który wynika z naszego rozstania tu, na ziemi, nie przeważa nad pewnością zmartwychwstania, nad nadzieją osiągnięcia wiecznej szczęśliwości, «momentu ostatecznego zaspokojenia, w którym pełnia obejmuje nas, a my obejmujemy pełnię» (por. Spe salvi, 12). Przedmiotem naszej nadziei jest bowiem cieszenie się obecnością Boga w wieczności. Obiecał to Jezus swoim uczniom, mówiąc: «Znowu jednak was zobaczę i rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać» (J 16, 22).

Maryi Pannie, Królowej Wszystkich Świętych, powierzmy nasze pielgrzymowanie ku ojczyźnie niebieskiej, wypraszając dla zmarłych braci i sióstr Jej macierzyńskie wstawiennictwo.

po polsku:

Serdecznie pozdrawiam Polaków. Bracia i siostry, w uroczystość Wszystkich Świętych z radością myślimy o tych, których Bóg już wprowadził do swojej chwały. Są błogosławieni: cieszą się nieśmiertelnym życiem, «ujrzeli Boga takim, jakim jest» (por. 1 J 3, 3). Niech świadectwo ich wiary i świętość życia będą dla nas drogowskazem na drodze wiodącej do domu Ojca. Niech ta myśl umacnia waszą nadzieję, gdy stajecie w modlitewnej zadumie nad grobami waszych bliskich. Z serca wam błogosławię.

 

opr. mg/mg

Copyright © by L’Osservatore Romano (1/2012) and Polish Bishops Conference

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/benedykt_xvi/modlitwy/ap_01112011.html

***************

Benedykt XVI

Niekończące się święto Kościoła

Rozważanie przed modlitwą “Anioł Pański” 1 listopada 2012 r.

Drodzy Bracia i Siostry!

Dzisiaj, w uroczystość Wszystkich Świętych, spotykamy się napełnieni radością. To święto nasuwa nam refleksję nad podwójnym horyzontem ludzkości, który określamy symbolicznie słowami «ziemia» i «niebo»; ziemia oznacza historyczną drogę rodzaju ludzkiego, niebo natomiast wieczność, pełnię życia w Bogu. Tak więc to święto jest okazją do tego, by myśleć o Kościele w jego podwójnym wymiarze: o Kościele pielgrzymującym w czasie i tym, w którym trwa niekończące się święto, o niebiańskim Jeruzalem. Te dwa wymiary są ze sobą złączone przez rzeczywistość «obcowania świętych»: rzeczywistość, która zaczyna się tu, na ziemi i osiąga swoje wypełnienie w niebie. W świecie doczesnym Kościół jest początkiem tej tajemnicy komunii, która jednoczy ludzkość, tajemnicy, której absolutnym centrum jest Jezus Chrystus: On jest tym, który nadał rodzajowi ludzkiemu tę nową dynamikę, ruch, który prowadzi go ku Bogu, a jednocześnie ku jedności, ku pokojowi w głębokim sensie. Jezus Chrystus — mówi Ewangelia św. Jana (11, 52) — umarł, «by rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno», i to Jego dzieło trwa nadal w Kościele, który jest nierozerwalnie «jeden», «święty» i «powszechny». Być chrześcijaninem, należeć do Kościoła oznacza otworzyć się na tę komunię, tak jak otwiera się ziarno, które pada w ziemię, obumiera i wzrasta ku górze, ku niebu.

Święci — zarówno ci ogłoszeni przez Kościół, jak i wszyscy święci i święte, których zna jedynie Bóg, a których dziś także czcimy — głęboko przeżywali tę dynamikę. W każdym z nich, w sposób bardzo osobisty, uobecnił się Chrystus, dzięki swemu Duchowi, który działa przez Słowo Boże i sakramenty. W istocie zjednoczenie z Chrystusem w Kościele nie niszczy osobowości, ale ją otwiera, przemienia mocą miłości i nadaje jej już tutaj, na ziemi, wymiar wieczny. Zasadniczo oznacza ono stanie się podobnym do obrazu Syna Bożego (por. Rz 8, 29), wypełniając plan Boga, który stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo. Ale to włączenie w Chrystusa otwiera nas — jak już powiedziałem — także na komunię ze wszystkimi innymi członkami Jego mistycznego Ciała, którym jest Kościół, na wspólnotę, która jest doskonała «w niebie», gdzie nie ma żadnego osamotnienia, konkurencji czy oddzielenia. W dzisiejsze święto otrzymujemy zadatek piękna tego życia całkowicie otwartego na pełne miłości spojrzenie Boga i braci, w którym — mamy pewność — dotrzemy do Boga w bliźnim i do bliźniego w Bogu. Z tą pełną nadziei wiarą czcimy wszystkich świętych i przygotowujemy się do jutrzejszego wspomnienia Wiernych Zmarłych. W świętych widzimy zwycięstwo miłości nad egoizmem i śmiercią: widzimy, że naśladowanie Chrystusa prowadzi do życia, do życia wiecznego, i nadaje sens teraźniejszości, każdej mijającej chwili, ponieważ napełnia ją miłością, nadzieją. Tylko wiara w życie wieczne pozwala nam naprawdę miłować historię i teraźniejszość, ale bez przywiązywania się, w wolności pielgrzyma, który kocha ziemię, ponieważ jego serce jest w niebie.

Niech Maryja wyjedna nam łaskę mocnej wiary w życie wieczne i poczucie prawdziwej jedności z naszymi ukochanymi zmarłymi.

po polsku:

Pozdrawiam Polaków. Wspominając dziś wszystkich znanych i nieznanych świętych, w szczególny sposób uświadamiamy sobie, że wszyscy jesteśmy powołani do świętości, to znaczy do wiecznego życia w chwale Pana. W wypełnianiu tego powołania «przykład świętych nas pobudza, a ich bratnia modlitwa nas wspomaga». Pozwólmy się im prowadzić na codziennych drogach wzrastania w świętości. Niech Bóg wam błogosławi.

 

opr. mg/mg

Copyright © by L’Osservatore Romano (1/2013) and Polish Bishops Conference

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/benedykt_xvi/modlitwy/ap_01112012.html

***************

Papież Franciszek

Tylko droga Błogosławieństw zaprowadzi nas na spotkanie z Bogiem

1 XI 2014 — Homilia podczas Mszy św. na rzymskim cmentarzu Verano

W uroczystość Wszystkich Świętych po południu Papież Franciszek nawiedził zabytkowy cmentarz Verano w rzymskiej dzielnicy San Lorenzo. Do Mszy św., którą tam odprawił, przygotował się w pomieszczeniu przy wejściu na cmentarz, służącym jako zakrystia. Znajdują się tam liczne biało-czarne zdjęcia, na których można zobaczyć tę dzielnicę po bombardowaniu w 1943 r. Tradycję Mszy św. na rzymskich cmentarzach zapoczątkował Jan Paweł II. Poniżej zamieszczamy homilię Papieża Franciszka.

Kiedy w pierwszym czytaniu słuchaliśmy słów anioła, wołającego donośnym głosem do czterech aniołów, którym dano moc wyrządzić szkodę ziemi i morzu i wszystko zniszczyć: «Nie wyrządzajcie szkody ziemi ni morzu, ni drzewom» (Ap 7, 3), przyszło mi na myśl zdanie, którego tu nie ma, ale jest w sercu nas wszystkich: «Ludzie potrafią robić to lepiej niż wy». My potrafimy niszczyć ziemię bardziej niż aniołowie. I czynimy to teraz, czynimy to: niszczymy świat stworzony, niszczymy życie, niszczymy kultury, niszczymy wartości, niszczymy nadzieję. I jak bardzo potrzebujemy mocy Pana Boga, aby nas «opieczętował» swoją miłością i mocą, aby powstrzymać ten szaleńczy wyścig niszczenia! Niszczenia tego, co On nam dał, najpiękniejszych rzeczy, które On dla nas uczynił, abyśmy o nie dbali, aby rosły, aby przynosiły owoce. Kiedy w zakrystii patrzyłem na fotografie sprzed 71 lat (z bombardowania Verano 19 lipca 1943 r.), pomyślałem: «To było okropne, tak bardzo bolesne. Ale to jest nic w porównaniu z tym, co dzieje się dzisiaj». Człowiek zawłaszcza wszystko, uważa się za Boga, uważa się za króla. A także wojny: wojny wciąż trwają, nie po to, by rozsiewać ziarno życia, lecz zniszczenie. To jest przemysł zniszczenia. To jest system, także życia, że gdy nie znajduje się miejsca dla rzeczy, odrzuca się je, odrzuca się dzieci, odrzuca się osoby w podeszłym wieku, odrzuca się młodych ludzi bez pracy. To zniszczenie zrodziło tę kulturę odrzucania: odrzuca się narody… To jest pierwszy obraz, który mi się nasunął, kiedy słuchałem pierwszego czytania.

Drugi obraz w tym samym czytaniu to «wielki tłum, którego nie mógł nikt policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków» (7, 9). Ludy, ludzie… Teraz nadchodzą chłody: ci biedacy, którzy muszą uciekać, by ocalić własne życie, uciekać z domu, od swego ludu, ze swych wiosek, na pustynię… I mieszkają pod namiotami, jest im zimno, nie mają lekarstw, są głodni, bo «człowiek-bóg» przywłaszczył sobie stworzenie, wszystkie te piękne rzeczy, które Bóg dla nas stworzył. I kto za to płaci? Oni! Maluczcy, ubodzy, ci, którzy z osób stali się odpadami. To nie jest dawna historia. To się dzieje dzisiaj. «Ale, Ojcze, to jest daleko…» — Także tutaj, wszędzie. To się dzieje dzisiaj. Powiem więcej: wydaje się, że ci ludzie, te wygłodzone, chore dzieci nie liczą się, że należą do innego gatunku, że nie są ludźmi. I ten tłum stoi przed Bogiem i mówi: «Prosimy o ratunek! Prosimy o pokój! Prosimy o chleb! Prosimy o pracę! Prosimy o dzieci i dziadków! Prosimy o godność, którą daje praca, dla młodych ludzi!». Pośród tych prześladowanych są także ci, którzy znoszą prześladowanie z powodu wiary. «A jeden ze Starców odezwał się do mnie tymi słowami: ‘Ci przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli?’ (…) ‘To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty, i w krwi Baranka je wybielili» (7, 13-14). Dzisiaj, bez przesady, dzisiaj, w dniu Wszystkich Świętych chciałbym, byśmy pomyśleli o nich wszystkich, świętych nieznanych. Grzesznych jak my, bardziej niż my, ale wyniszczonych. O tych licznych ludziach, którzy przychodzą z wielkiego ucisku. Większa część świata cierpi ucisk. I Pan uświęca ten lud, grzeszny jak my, ale uświęca go przez ucisk.

I na koniec trzeci obraz: Bóg. Pierwszy obraz — zniszczenie; drugi — ofiary; trzeci — Bóg. W drugim czytaniu słyszeliśmy: «Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest» (1 J 3, 2): to jest nadzieja. To jest błogosławieństwo Pana, które wciąż mamy: nadzieja. Nadzieja, że On lituje się nad swoim ludem, że lituje się nad tymi, którzy są w wielkim ucisku, że lituje się także nad tymi, którzy niszczą, aby się nawrócili. Tak rośnie świętość Kościoła: z tymi ludźmi, z nami, którzy zobaczymy Boga takim, jaki jest. Jaka powinna być nasza postawa, jeśli chcemy dołączyć do tego ludu i iść do Ojca, w tym świecie pełnym zniszczenia, w tym świecie wojen, w tym świecie ucisku? Nasza postawa, jak mówi wysłuchana Ewangelia, jest postawą Błogosławieństw. Tylko ta droga prowadzi nas na spotkanie z Bogiem. Tylko ta droga uchroni nas przed zniszczeniem, przed spustoszeniem ziemi, świata stworzonego, moralności, historii, rodziny, wszystkiego. Tylko ta droga: ale będzie wiodła przez próby! Przyniesie nam problemy, prześladowanie. Ale tylko ta droga pozwoli nam iść naprzód. I tak, ten lud, który dzisiaj bardzo cierpi z powodu egoizmu niszczycieli, naszych braci niszczycieli, ten lud idzie naprzód w duchu Błogosławieństw, z nadzieją znalezienia Boga, spotkania w cztery oczy z Panem, z nadzieją, że stanie się święty w momencie ostatecznego spotkania z Nim.

Niech Pan pomoże nam i obdarzy łaską tej nadziei, a także łaską odwagi, byśmy oderwali się od wszystkiego, co jest niszczeniem, dewastowaniem, życiowym relatywizmem, wykluczeniem innych, wykluczeniem wartości, wykluczeniem wszystkiego, co otrzymaliśmy od Pana: wykluczeniem pokoju. Niech nas uwolni od tego i obdarzy łaską, byśmy szli z nadzieją, że pewnego dnia spotkamy się z Nim w cztery oczy. A ta nadzieja, bracia i siostry, nie zawodzi!

 

opr. mg/mg

Copyright © by L’Osservatore Romano (11/2014) and Polish Bishops Conference

**************

Święci patroni i imiona świętych

Imiona Świętych i wykaz Świętych patronów imion z opisem patronażu

http://patroni.waw.pl/

********************

Litania błagalna na Wszystkich Świętych

dodane 29.10.2006 21:24

Nerses Sznorhali (+ 1173)

Przez błaganie Matki Bożej, niepokalanej i zawsze Dziewicy, i Jana, Poprzednika, głosu, który wołał na pustyni,
przez błaganie czystego chóru apostołów, którzy jako pierwsi pili wylaną na nich moc Ducha i sprawili, że my ją także pić możemy,
i uczniów Najwyższego: Piotra-Opoki niezachwianej świętej wiary, i narzędzia wybranego przez Słowo, który słyszał rzeczy nie do wypowiedzenia,
i czystych synów Zebedeusza, którzy zagrzmieli na wysokościach, Andrzeja, Twego towarzysza przez krzyż, i Mateusza Ewangelistę,
i Filipa, który prosił, aby mógł widzieć Ojca, i Bartłomieja, który powołał nas, Ormian, i Jakuba, syna Alfeusza i Tomasza Didymosa,
i Szymona Gorliwca, i Judy, brata Jakuba, nazywanego Twoim bratem — imię zasłużone dla tego kapłana,
i siedmiu świętych, których wybrano jako diakonów dla małej trzódki; a koryfeusz tej gromady nosi wraz z nimi imię Szczepana,
i siedemdziesięciu dwóch uczniów, których wybrałeś, aby głosili słowo, i tych, którzy szli za nimi, każdy w swoim czasie,
i patriarchów wszystkich ludów, i nauczycieli słowa prawdziwego, którzy nas nauczyli, aby wyznawać Ciebie, Jednorodzonego Syna Ojca,
i sług świętej Tajemnicy, dziewięciu stanów Kościoła (ormiańskiego), podobnych do dziewięciu chórów niebieskich, którzy Cię wychwalają w sposób Boski,
i także tych, którzy są w niebiesiech; przez błaganie duchów najwyższych, zmiłuj się nade mną;
oni Ciebie także proszą za mną, abyś nie odrzucił dzieła twojej ręki.
Przez dusze niezliczonych męczenników, którzy za Ciebie wylali krew, daj mi bolesne łzy, aby je wylać w zamian za ich krew,
od pierwszych męczenników — Szczepana, który Cię widział, aż do ostatniego i ostatecznego męczennika, którego zgładzi antychryst,
przez męczeństwo ich wszystkich wybaw mnie od napaści Złego i przez ich dobrowolną śmierć — od śmierci wiecznej.
Przez mroki ich ciemni i więzień oświeć ciemności mej duszy i przez te oczy, które i im wyrwano,
daj, aby oczom mej duszy zajaśniało światło…
Za najstraszniejsze groźby, które oni za nic mieli,
wybaw mnie od gróźb Złego i racz sprawić, aby spadły na jego głowę.
Za obietnice dóbr przemijających, których oni się wyrzekli, daj, bym nie był wydany Podstępnemu, aby mnie łudził miłością do materii…
Za ich długi głód, daj mi Chleb niebieski; za ich straszne pragnienie — źródło nieśmiertelne Twego boku (…)
Oni zapanowali nad skąpstwem nawet w najmniejszej cząstce materii, spraw, abym się oddalił od niesprawiedliwości i zadowolił tym, co jest wystarczające.
Z tymi, którzy mieli odwagę, aby powstać mimo kłopotów dnia, spraw, abym ja — tak oporny w tym co stanowi dobro, a tak chętny do zła — stał się odważnym.
Oni zwyciężyli gniew i powstrzymali smutek; dzięki nim zahamuj we mnie, Panie, obydwie te wady, aby kierowały się ku mnie na próżno.
Oni na arenie odnieśli zwycięstwo nad pychą i nad chwałą tego świata, racz mnie wyzwolić za ich wstawiennictwem w walce o to, aby osiągnąć miejsce po prawicy.
Oni, dzięki przykazaniu, które przekracza naturę, uprawiali ascezę. Daj mi przynajmniej nieść Twoje słodkie jarzmo i Twój ciężar lekki.
I chociaż nie znajdę się z pierwszymi podróżnikami, którzy już są w niebie, może będę przynajmniej ostatnim z ostatnich, idąc ich śladami.
I jeśli tam, gdzie zamieszkują duchy najdoskonalsze, nie jestem godzien przebywać pod dachem Twego Ojca, spraw przynajmniej, bym stał się godny najpokorniejszego miejsca pośród, być może, ostatnich.
Daj mi jednak miejsce, mnie także, wśród owieczek po Twojej prawicy, i spraw, abym usłyszał objawienie Twojego radosnego głosu, który zaliczy mnie do grona błogosławionych.
(Tekst pochodzi z: Ojcowie żywi, t.4, Kraków 1982)

http://liturgia.wiara.pl/doc/420332.Litania-blagalna-na-Wszystkich-Swietych

**************

Litania do Wszystkich Świętych

 

Ilekroć w poszczególnych częściach litanii przewidziane są dwie formuły oznaczone literami A i B, celebrans lub kantorzy mogą wybrać jedną z nich. W wykazie świętych można na właściwym miejscu włączyć pewne imiona świętych, np. patronów kościoła, diecezji, założycieli zakonów itp. Podobnie w czasie nabożeństw błagalnych w różnych potrzebach można dodać wezwanie dostosowane do okoliczności.

I. BŁAGANIA DO BOGA

Albo A:

Panie, zmiłuj się nad nami. Panie, zmiłuj się nad nami.

Chryste, zmiłuj się nad nami. Chryste, zmiłuj się nad nami.

Panie, zmiłuj się nad nami. Panie, zmiłuj się nad nami.

Albo B:

Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.

Synu, Odkupicielu świata, Boże, zmiłuj się nad nami.

Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami.

Święta Trójco, Jedyny Boże, zmiłuj się nad nami.

II. WEZWANIA DO ŚWIĘTYCH

Święta Maryjo, módl się za nami.

Święta Boża Rodzicielko, módl się za nami.

Święta Panno nad pannami, módl się za nami.

Święci Michale, Gabrielu i Rafale, módlcie się za nami.

Wszyscy święci Aniołowie, módlcie się za nami.

Patriarchowie i Prorocy

Święty Abrahamie, módl się za nami.

Święty Mojżeszu, módl się za nami.

Święty Eliaszu, módl się za nami.

Święty Janie Chrzcicielu, módl się za nami.

Święty Józefie, módl się za nami.

Wszyscy święci Patriarchowie i Prorocy, módlcie się za nami.

Apostołowie i Uczniowie

Święci Piotrze i Pawle, módlcie się za nami.

Święty Andrzeju, módl się za nami.

Święty Janie i Jakubie, módlcie się za nami.

Święty Tomaszu, módl się za nami.

Święty Mateuszu, módl się za nami.

Wszyscy święci Apostołowie, módlcie się za nami.

Święty Łukaszu, módl się za nami.

Święty Marku, módl się za nami.

Święty Barnabo, módl się za nami.

Święta Mario Magdaleno, módl się za nami.

Wszyscy święci Uczniowie Pańscy, módlcie się za nami.

Męczennicy

Święty Szczepanie, módl się za nami.

Święty Ignacy Antiocheński, módl się za nami.

Święty Polikarpie, módl się za nami.

Święty Justynie, módl się za nami.

Święty Wawrzyńcze, módl się za nami.

Święty Cyprianie, módl się za nami.

Święty Bonifacy, módl się za nami.

Święty Wojciechu, módl się za nami.

Święty Stanisławie, módl się za nami.

Święty Tomaszu Becket, módl się za nami.

Święci Janie i Tomaszu z Anglii, módlcie się za nami.

Święty Pawle z Japonii, módl się za nami.

Święci Izaaku i Janie z Ameryki, módlcie się za nami.

Święty Piotrze z Polinezji, módl się za nami.

Święty Karolu z Ugandy, módl się za nami.

Święte Perpetuo i Felicyto, módlcie się za nami.

Święta Agnieszko, módl się za nami.

Święta Mario Goretti, módl się za nami.

Wszyscy święci Męczennicy, módlcie się za nami.

Biskupi i Doktorzy Kościoła

Święci Leonie i Grzegorzu, módlcie się za nami.

Święty Ambroży, módl się za nami.

Święty Hieronimie, módl się za nami.

Święty Augustynie, módl się za nami.

Święty Atanazy, módl się za nami.

Święci Bazyli i Grzegorzu z Nazjanzu, módlcie się za nami.

Święty Janie Chryzostomie, módl się za nami.

Święty Marcinie, módl się za nami.

Święty Patryku, módl się za nami.

Święci Cyrylu i Metody, módlcie się za nami.

Święty Karolu Boromeuszu, módl się za nami.

Święty Franciszku Salezy, módl się za nami.

Święty Piusie Dziesiąty, módl się za nami.

Kapłani i Zakonnicy

Święty Antoni, módl się za nami.

Święty Benedykcie, módl się za nami.

Święty Bernardzie, módl się za nami.

Święci Franciszku i Dominiku, módlcie się za nami.

Święty Tomaszu z Akwinu, módl się za nami.

Święty Ignacy z Loyoli, módl się za nami.

Święty Franciszku Ksawery, módl się za nami.

Święty Stanisławie Kostko, módl się za nami.

Święty Wincenty a Paulo, módl się za nami.

Święty Janie Mario Vianneyu, módl się za nami.

Święty Janie Bosko, módl się za nami.

Święta Katarzyno Sieneńska, módl się za nami.

Święta Tereso od Jezusa, módl się za nami.

Święta Różo z Limy, módl się za nami.

Świeccy

Święty Ludwiku, módl się za nami.

Święty Kazimierzu, módl się za nami.

Święta Moniko, módl się za nami.

Święta Jadwigo, módl się za nami.

Święta Elżbieto Węgierska, módl się za nami.

Wszyscy Święci i Święte Boże, módlcie się za nami.

III. WEZWANIA DO CHRYSTUSA

Albo A:

Bądź nam miłościw, wybaw nas, Panie.

Od zła wszelkiego, wybaw nas, Panie.

Od każdego grzechu, wybaw nas, Panie.

Od zasadzek szatana, wybaw nas, Panie.

Od gniewu, nienawiści i wszelkiej złej woli, wybaw nas, Panie.

Od śmierci wiecznej, wybaw nas, Panie.

Przez Twoje wcielenie, wybaw nas, Panie.

Przez Twoje narodzenie, wybaw nas, Panie.

Przez Twój chrzest i post święty, wybaw nas, Panie.

Przez Twój krzyż i mękę, wybaw nas, Panie.

Przez Twoją śmierć i złożenie do grobu, wybaw nas, Panie.

Przez Twoje święte zmartwychwstanie, wybaw nas, Panie.

Przez Twoje cudowne wniebowstąpienie, wybaw nas, Panie.

Przez zesłanie Ducha Świętego, wybaw nas, Panie.

Przez Twoje przyjście w chwale. wybaw nas, Panie.

Albo B:

Chryste, Synu Boga żywego, zmiłuj się nad nami.

Chryste, który na ten świat przyszedłeś, zmiłuj się nad nami.

Chryste, który zostałeś ukrzyżowany, zmiłuj się nad nami.

Chryste, który śmierć za nas przyjąłeś, zmiłuj się nad nami.

Chryste, który zostałeś pogrzebany, zmiłuj się nad nami.

Chryste, który zmartwychwstałeś, zmiłuj się nad nami.

Chryste, który wstąpiłeś do nieba, zmiłuj się nad nami.

Chryste, który zesłałeś Ducha Świętego na Apostołów, zmiłuj się nad nami.

Chryste, który siedzisz po prawicy Ojca, zmiłuj się nad nami.

Chryste, który przyjdziesz sądzić żywych i umarłych, zmiłuj się nad nami.

IV. BŁAGANIA W RÓŻNYCH POTRZEBACH

Albo A:

Prosimy Cię, abyś nam odpuścił grzechy, wysłuchaj nas, Panie.

Prosimy Cię, abyś nas doprowadził do prawdziwej pokuty, wysłuchaj nas, Panie.

Prosimy Cię, abyś nas samych utwierdził i zachował w swojej świętej służbie, wysłuchaj nas, Panie.

Prosimy Cię, abyś naszym dobroczyńcom dał wieczną nagrodę, wysłuchaj nas, Panie.

Prosimy Cię, abyś dał i zachował plony ziemi, wysłuchaj nas, Panie.

Albo B:

Prosimy Cię, abyś nam okazał miłosierdzie, wysłuchaj nas, Panie.

Prosimy Cię, abyś dał nam pragnienie nieba, wysłuchaj nas, Panie.

Prosimy Cię, abyś uchronił nas, braci, krewnych i dobrodziejów od wiekuistego potępienia, wysłuchaj nas, Panie.

Prosimy Cię, abyś dał wszystkim wiernym zmarłym wieczny odpoczynek, wysłuchaj nas, Panie.

Prosimy Cię, abyś zachował świat od chorób, głodu i wojny, wysłuchaj nas, Panie.

Prosimy Cię, abyś dał wszystkim narodom pokój i prawdziwą zgodę, wysłuchaj nas, Panie.

Zawsze odmawia się C:

Prosimy Cię, abyś strzegł Kościoła świętego i nim kierował, wysłuchaj nas, Panie.

Prosimy Cię, abyś zachował Ojca świętego i całe duchowieństwo w prawdziwej pobożności, wysłuchaj nas, Panie.

Prosimy Cię, abyś zjednoczył wszystkich wierzących w Chrystusa, wysłuchaj nas, Panie.

Prosimy Cię, abyś wszystkich ludzi doprowadził do światła Ewangelii, wysłuchaj nas, Panie.

V. ZAKOŃCZENIE

Albo A:

Chryste, usłysz nas. Chryste, usłysz nas.

Chryste, wysłuchaj nas. Chryste, wysłuchaj nas.

Albo B:

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.

Modlitwa

Boże, ucieczko nasza i mocy, Ty jesteś źródłem pobożności, † wysłuchaj pokorne modlitwy swojego Kościoła * i spraw, abyśmy otrzymali wszystko, o co Cię z ufnością prosimy. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.

Albo:

Boże, Ty widzisz, że wskutek naszej słabości upadamy w grzechy, † okaż nam swoje miłosierdzie * i spraw, aby przykłady Twoich świętych odnowiły w nas miłość ku Tobie. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/M/ML/litania_swietych.html

************

_______________________________________________________________________________________________________

TO WARTO PRZECZYTAĆ

***********

Papież: Przedsiębiorca jak świecki misjonarz

KAI/mc

giulio napolitano / Shutterstock.com

Przedsiębiorca chrześcijański to świecki misjonarz, który w swoim życiu i pracy ma kierować się Ewangelią i nauką społeczną Kościoła. Jeśli troska o dobro wspólne będzie naczelną zasadą jego działania, wówczas jego praca stanie się drogą do świętości – przypomniał Franciszek podczas spotkania 31 października w watykańskiej Auli Pawła VI z liczącą ok. 7 tys. osób grupą z włoskiego Związku Przedsiębiorców Chrześcijańskich (Unione Cristiana Imprenditori Dirigenti).

– Firma i gabinet dyrektora mogą stać się miejscem uświęcenia dzięki zaangażowaniu wszystkich w tworzenie braterskich więzi między przedsiębiorcami, menedżerami i pracownikami. Sprzyja to współodpowiedzialności i współpracy we wspólnym interesie. Ma decydujące znaczenie, by zwrócić szczególną uwagę na jakość życia zawodowego pracowników, którzy stanowią najcenniejszy kapitał przedsiębiorstwa – tłumaczył papież.
Wyjaśnił, że chodzi tu przede wszystkim o harmonizację pracy i życia rodzinnego, zwłaszcza w odniesieniu do kobiet. “Należy chronić zarówno ich prawo do pracy, jak też powołanie do macierzyństwa i obecności w rodzinie” – stwierdził Ojciec Święty. Zwrócił uwagę, że wielokrotnie jest tak, że kobieta mówi szefowi, iż jest w ciąży, słyszy od niego: “Od końca miesiąca już pani nie pracuje”. “Należy chronić kobietę i pomagać jej w wypełnianiu podwójnej pracy: chodzi o prawo do tego, by pracowała i o prawo do macierzyństwa” – podkreślił gospodarz spotkania.
Jego zdaniem powołanie do bycia misjonarzem społecznego przesłania Ewangelii w świecie biznesu wyraża się przede wszystkim wrażliwością na ludzką biedę i słabość. “Przez różne działania pomocowe i działalność charytatywną przedsiębiorcy mogą się w sposób praktyczny włączyć w obchody Jubileuszowego Roku Miłosierdzia” – powiedział papież.
Jednocześnie zauważył, że nie wystarczy udzielać pomocy charytatywnej ani świadczyć trochę dobroczynności, gdyż – jak zaznaczył – może być pierwszy krok, ale nie wystarczający.
– Należy prowadzić działalność gospodarczą w duchu Ewangelii, to znaczy w służbie osoby i dobra wspólnego. W tej perspektywie jesteście powołani do współpracy w celu wzmacniania przedsiębiorczego ducha pomocniczości, aby stawiać czoło wyzwaniom etycznym i wyzwaniom rynku” – przypomniał Franciszek. Podkreślił, że przedsiębiorcy są wezwani przede wszystkim do tworzenia dobrych możliwości zatrudnienia. “Pomyślcie o młodych i bądźcie kreatywni w tworzeniu miejsc pracy, ponieważ ten, kto nie ma pracy, nie tylko nie przynosi chleba do domu, ale traci też swoją godność! – powiedział papież.
http://www.deon.pl/religia/serwis-papieski/aktualnosci-papieskie/art,3566,papiez-przedsiebiorca-jak-swiecki-misjonarz.html
**************
Artur Sporniak

Radość, która nas czeka

Tygodnik Powszechny

Z o. Joachimem Badenim OP rozmawiał Artur Sporniak
Jeżeli dostaniemy się do nieba, odkryje ono przed nami mnóstwo niespodzianek. Przecież nie jest tak, że my Bogu narzucamy świętych i że musi się On kierować naszymi wskazówkami.
  
Czym jest świętych obcowanie?
Pan Bóg ma cechę samoudzielania się jako najwyższe Dobro. Zdaje się, że św. Tomasz ukuł łacińskie określenie na to, mówiąc: „bonum est diffusivum sui” – dobro rozlewa się z siebie. Bóg udziela się czy przekazuje siebie, tworząc – zwłaszcza tworząc ludzi i wspólnoty. Ludzkość pierwotnie miała być wspólnotą, której źródłem było rozlewające się boskie Dobro i która miała przejąć z Jego natury ów spontaniczny dynamizm dobra. Niestety, grzech pierworodny w dużej mierze to zniweczył. Stąd potrzeba odkupienia.
Ludzie, którzy zmarli w stanie łaski i są u Boga, tworzą idealną wspólnotę, będącą prototypem wspólnoty, która kiedyś, po zmartwychwstaniu ciał, stanie się także naszym udziałem. Wspólnota czy rodzina to boskie pojęcia: Bóg tworzy wspólnotę – jest jednością trzech Osób. Wspólnota świętych również komunikuje dobrem, bo widzi Boga, a to ją przemienia i nasyca boskim Dobrem. Stąd wspólnota świętych jest promieniującą dobrocią samego Boga.
Między nieudaną wspólnotą ludzi na ziemi a udaną wspólnotą świętych istnieje więź, która umożliwia komunikatywność dobra. Owa komunikatywność może być bardzo duża, ale to wymaga wiary. Bez wiary to wszystko nie ma najmniejszego sensu.
Na czym ta więź z naszej strony polega – na nabożeństwie do świętych?
Jeśli jest żywa wiara, szczególnie karmiona Eucharystią, co wydaje mi się bardzo ważne, to przechodzi ona w jakiś sposób w widzenie przy pomocy darów Ducha Świętego. Zatem możliwe jest wyczucie wspólnoty świętych. Można być ateistą i z dużą ciekawością czytać żywoty świętych. Ale poza czytaniem żywotów, które oczywiście bardzo się poleca, jest też wyczucie wspólnoty ze świętymi w niebie, do czego potrzebna jest wiara i co jest dla nas duchowo bardzo korzystne.
Tu ważną rzeczą jest poznawanie wiarą. Wiara jest mocą. Jak mówi Syn Boży: „Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: »Wyrwij się z korzeniami i przesadź się w morze!«, a byłaby wam posłuszna” (Łk 17, 6). Ale wiara także jest pewnym rodzajem światła, wzmocnionym darami mądrości i wiedzy Ducha Świętego. Nie chodzi o widzenie zmarłych, choć taki dar czasem także się zdarza, ale o wyczuwanie w wierze bogactwa wspólnoty świętych i uczestnictwo w tym bogactwie. Jak gdyby dwie wspólnoty się wzajemnie przenikały. Ale, powtarzam, to przenikanie z naszej strony zależy od naszej wiary. Natomiast od strony wspólnoty niebiańskiej samo bycie dobrą w Bogu już jest komunikatywne.
Zatem w nabożeństwie Wszystkich Świętych jest ogromne duchowe bogactwo. Byleby tylko nie zostało przesłonięte kultem zmarłych. Kult zmarłych, obchodzony w Kościele w tzw. dzień zaduszny, czyli zaraz po uroczystości Wszystkich Świętych, to odczuwanie bliskości z kilku lub kilkunastoma bliskimi zmarłymi osobami. Nabożeństwo do Wszystkich Świętych jest wspólnotą z olbrzymią liczbą świętych, którzy promieniują miłością i życiem Bożym. Ta wspólnota może nas bardzo wzbogacać, jeśli mamy żywą wiarę.
Co to znaczy mieć żywą wiarę?
Mieć żywą wiarę to kwestia, jak myślę, nade wszystko modlitwy i częstej Komunii świętej. „Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim” (J 6, 56)– powiedział Chrystus. A ponieważ Chrystus przebywa w niebie, to trwanie Chrystusa w duszy człowieka, który przyjmuje Komunię świętą, jest też pewną komunikacją ze świętymi przebywającymi w niebie z Chrystusem.
Czy jednak dogmat o świętych obcowaniu jest niezbędny dla naszej wiary? Kult świętych może ulegać różnym wynaturzeniom…
Dogmaty, oczywiście, są suche, bo sformułowanie dogmatyczne musi być precyzyjne. Suchość dogmatów może kogoś odstręczać od osobistego przejścia aktem wiary i miłości na tamtą stronę, gdzie przebywają święci. Ale przecież, przyjmując Komunię świętą, wkraczamy na drogę do intymności z Chrystusem, która jest też intymnością z Jego przyjaciółmi. To powinno wystarczyć.
Czy Ojciec ma jakichś bliskich świętych?
Żadnych.
 
Dlaczego?
Jakoś mi to nie wyszło. Przez pewien czas miałem nabożeństwo do bł. Bronisławy, ale potem minęło. Do wszystkich świętych – tak, ale do jakichś konkretnych – nie.
Nawet do św. Joachima – dziadka Jezusa?
Także nie. W jakimś sensie pamiętam o nim jako o moim patronie.
A do wielkich mistyków, którymi Ojciec się interesował – do św. Jana od Krzyża czy św. Teresy z Avila?
Gdy czytam Teresę Wielką, oczywiście mam do niej nabożeństwo, ale żeby osobno jeszcze mieć kult świętej, tego u mnie nie ma. Myślę, że większość ludzi ma jednak swoich ulubionych świętych. Każdy z nich jest godny uwagi, zwłaszcza Apostołowie.
A czy ktoś Ojca szczególnie fascynuje?
Oprócz Maryi – nikt. Akurat ten, który mnie zafascynował, nie został ogłoszony świętym…
…co nie znaczy, że Mistrz Eckhart – bo o nim Ojciec mówi – nie przebywa w gronie świętych w niebie.
To prawda. Jestem przekonany, że świętych w niebie jest o wiele więcej niż beatyfikowanych czy kanonizowanych przez Kościół. Proces beatyfikacyjny jest niezwykle kosztowny i żmudny. Proszę zobaczyć, jak długo już trwa proces Jana Pawła II, mimo komputerów i współczesnych komunikacyjnych udogodnień. Myślę, że jeżeli dostaniemy się do nieba, odkryje ono przed nami mnóstwo niespodzianek.
Przecież to nie jest tak, że my Bogu narzucamy świętych i że musi się On kierować naszymi wskazówkami. Kto, gdzie, jak i w której chwili się nawraca, wie tylko Pan Bóg. Jest On jednak wyżej od naszych procesów beatyfikacyjnych i kanonizacyjnych. Nie przeczy im, oczywiście, ale nieskończenie przekracza wszelkie poczynania ludzkie. Łącznie z poczynaniami Jego Kościoła. Jest jasne, że Kościół nie może w niczym krępować wolnego działania Bożego. Bóg afirmuje słuszne działania papieży, soborów i biskupów, ale się do tych działań nie ogranicza. Działa poza nimi bardzo szeroko – na całą ludzkość. Także na inne wyznania i religie.
Czy zatem do wspólnoty świętych mogą należeć niekatolicy?
Spodziewam się, że tak. Na pewno czekają nas niespodzianki. Nie ograniczajmy Boga do parafialnego czy klasztornego terenu.
Wśród wyniesionych na ołtarze świętych są postacie dla nas mało sympatyczne…
Na pewno. Ale Pan Bóg przekracza także wszelkie upodobania ludzkie. Ktoś może nie wzbudzać w nas sympatii, a mimo to wzbudza miłość Bożą.
Na przykład Ojca XVI-wieczny współbrat, który został papieżem, a po śmierci – świętym, Pius V, był taki gorliwy, że spalił 42 protestantów w procesach inkwizycyjnych.
Tak, tego mu się nie chwali. Mógł jednakże przed śmiercią żałować, tego nigdy nie możemy wykluczyć.
Czy o naszych bliskich zmarłych możemy myśleć jako o świętych, a więź z nimi postrzegać w kategoriach świętych obcowania?
Nie wiem.
Przecież chce Ojciec spotkać się w niebie z mamą.
Oczywiście. Ufam, że moja matka jest w niebie. Pamiętam o niej, modlę się za nią, odprawiam Msze święte. Ale czy jest w niebie, tego nie wiem. Aby widzieć bliską osobę w niebie, potrzebna jest specjalna łaska. Myślę, że w pewnym sensie mam taką łaskę w stosunku do matki, ale nigdy nie buduję na subiektywnych wrażeniach.
To zresztą cecha dominikanów: obiektywizm nade wszystko. Oczywiście, chodzi o obiektywizm Boga, który postępuje po swojemu według nieskończonej swojej mądrości i miłosierdzia. To siostra Faustyna nam przypomniała, że miłosierdzie Boże jest naprawdę niezmierzone. Czekają nas w związku z tym kolosalne niespodzianki. Eckhart, pisząc w 7. kazaniu o pojęciu miłosierdzia, zauważył, że Pan Bóg, gdy daje miłosierdzie, „chowa człowieka w najgłębszym swoim bycie”. Miłosierdzie to zatem najgłębszy byt Boga. Piękne.
Czy to znaczy, że wszyscy mogą na nie liczyć?
Nie wiem. Bóg działa paradoksalnie. Do przekazania jednej z największych swoich tajemnic wybrał nieuczoną, prawie niepiśmienną zakonnicę, którą inne siostry traktowały jak służącą, a która dziś jest wielką świętą.
 
Czy należy bać się piekła?
A kto dzisiaj piekłem straszy? Dawniej o piekle mówiło się za dużo, dzisiaj – w ogóle. To błąd!
Dlaczego?
Kto omija prawdę, błądzi. Istnienie piekła to prawda objawiona przez Zbawiciela w Ewangelii. Tyle wiemy.
Jak pogodzić istnienie piekła z Bożym miłosierdziem?
Tego nikt nie wie. Na pewno Bóg nie jest – jak niektórzy by chcieli – rozdającym cukierki głupkowatym tatuśkiem, który niewiele rozumie i robi, co mu się każe. Bzdura! Bóg jest bardzo sprawiedliwy i zarazem bardzo miłosierny. W jaki sposób można to pogodzić, On sam wie. My natomiast tego nie wiemy. To kolejny dowód, że pojęcia, którymi się posługujemy, sięgają daleko, ale nigdy nie docierają bezpośrednio do samej prawdy. Są prawdziwe, ale abstrakcyjne. Lekceważąc pojęcia dobrej teologii, często popadamy w herezje albo nonsens. Ale z tego nie wynika, że wyczerpują one wiedzę o Bogu.
Pojęcie piekła jest zatem ułomne?
Kościół o nikim nie powiedział, że trafił do piekła, nawet o Judaszu.
Gdyby piekło jednak nie okazało się puste, czy nie byłaby to jakaś klęska Boga?
Sprawiedliwość nigdy nie jest klęską. Nawet wśród ludzi. Jeśli sędzia wyda skazujący wyrok, nigdy nie jest to jego porażka, pod warunkiem, że wyrok był sprawiedliwy. Przeciwnie: taki sędzia zyskuje wówczas uznanie. Niemniej, sama sprawiedliwość na pewno nie wyczerpuje pojęcia Boga.
Jaki sens ma czyściec?
 
Jak sama nazwa wskazuje, to pośmiertne oczyszczenie. Dusze w czyśćcu przeżywają męki, ale nie są to męki piekielne, tylko oczyszczające i przejściowe. Dlatego w czyśćcu jest nadzieja, w przeciwieństwie do piekła. Dante wejście do piekła słusznie opatrzył mrożącą krew w żyłach sentencją: „Porzućcie wszelką nadzieję”. Z kolei św. Jan od Krzyża uważał, że głęboko przeżyte tu na ziemi oczyszczające noce zmysłów i ducha mogą zastąpić, skrócić bądź złagodzić męki czyśćcowe. Sądzę, że ten wielki mistyk i Doktor Kościoła miał rację: cierpienie przeżywane tu na ziemi także może oczyszczać.
Do mnie często przychodzą pomordowani pracownicy moich byłych majątków na Wschodzie. Po modlitwie bardzo często czuję ich wdzięczność. Tak jakby doświadczali jakiejś ulgi w swoich mękach. Jaki jest to rodzaj męki, tego dokładnie nikt nie wie.
 
W jednej ze swoich książek Ojciec poleca… śmierć. To znaczy, że nie należy się jej bać?
Nie wolno się śmierci bać, jeżeli się normalnie żyje. Czy ja mam się bać przejścia do najlepszego Ojca? Przypuśćmy, że ma pan bardzo dobrego ojca. Czy bałby się pan do niego pójść? Skąd! Śmierć jest przejściem do Ojca w niebie. Ale trzeba tego Ojca kochać i żyć według Jego przykazań. Wtedy nie ma lęku. Jeśli jednak pan by coś zbroił, to przypuszczam, że pojawiłby się lęk i do ojca jechałby pan niechętnie.
Marnotrawny syn z ewangelicznej przypowieści, choć nieźle narozrabiał, to jednak nie bał się wrócić do ojca.
Gdyż się nawrócił, i to jeszcze jak!
Tak się nawrócił, że po prostu nie miał co jeść…
Jeśli cel jest dobry, to nawet mało szlachetna motywacja spełnia swoje zadanie. Głód i nędza przypomniały marnotrawnemu synowi, że ma dobrego ojca. To wystarczyło.
Czy ubóstwo nie jest właśnie uprzywilejowanym doświadczeniem religijnym?
Możliwe. Mnie utrata całego majątku we wrześniu 1939 r. uczyniła wolnym człowiekiem. Miałem na sobie tylko mundur rezerwisty.
Pamiętam doskonale uczucie ulgi. Wcześniej miałem na głowie perspektywę zarządzania dwoma majątkami i konieczne małżeństwo.
Przy takich majątkach żona jest niezbędna i zwykle zorganizowana przez rodzinę. Wszystko razem jest wymuszone. Wtedy się tego po prostu bałem i nagle owa perspektywa zniknęła. W zamian czekała przygoda wojny, dla młodego człowieka sprawa nęcąca. Wojna dała mi zatem wolność materialnego ubóstwa, którą formalnie potwierdziły po wojnie śluby zakonne.
Czy nadal Ojciec czuje się wolny mimo zdrowotnych dolegliwości?
Totalnie. Nic mnie w ogóle nie obchodzi. Jak się źle czuję, wówczas z radością myślę o śmierci. Jedyna rzecz absolutnie pewna to śmierć. A śmierć otwiera perspektywę ogromnie atrakcyjną.
Jak to?
Mówię o atrakcyjności Boga. Jego obecność promieniuje nieskończonym urokiem. W śmierci poddajemy się temu urokowi. Przechodzimy do pełni życia, wobec której życie po tej stronie jest właściwie wegetacją.
Dlatego śmierć pociąga. Wzbudza radość. Radość, jaka nas czeka, ma charakter substancjalny, nieutracalny, w przeciwieństwie do radości ziemskiej, która zawsze jest przypadkowa i przemijająca.
Aby ją osiągnąć, wystarczy tu na ziemi żyć Bożą miłością. Niektórzy powinni żyć także miłością żony – być może niełatwą; w niektórych przypadkach także miłością teściowej – zapewne jeszcze trudniejszą.
Rozmawiał Artur Sporniak
Tygodnik Powszechny, 1 listopada 2009
fot. 771141 Cathedral

Pixabay (cc)

http://www.katolik.pl/radosc–ktora-nas-czeka,25166,416,cz.html?s=2
*****************
Ks. Piotr Pierzchała

Modlitwa, pamięć i nadzieja

Idziemy

Za kilka dni na cmentarzach odprawione będę Msze święte. Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny: te dwa dni w kalendarzu liturgicznym Kościoła, 1 i 2 listopada, kierują naszą uwagę na niecodzienne treści teologiczne.
Uroczystość Wszystkich Świętych ukazuje nam Kościół triumfujący, Kościół w chwale. Wspominamy wtedy tych, którzy cieszą się oglądaniem Boga, którzy zostali ogłoszeni przez Kościół świętymi oraz tych, którzy prowadzili prawe życie i nigdy nie zostali ogłoszeni aktem Kościoła świętymi, ale są zbawieni, choć może nie możemy ich wymienić z imienia i nazwiska: są to święci ojcowie, święte matki.
Druga kartka to Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych nazywane popularnie Zaduszkami, gdy Kościół poleca nam modlić się szczególnie za tych, którzy cierpią w czyśćcu przechodząc proces ostatecznego oczyszczenia. Kościół mówi o nich, że sami sobie pomóc nie mogą, potrzebna im jest nasza modlitwa.
Nade wszystko pochylamy się w tym czasie nad tajemnicą śmierci. W kulturze polskiej mamy ogromny szacunek wobec osób zmarłych i dzięki Bogu, że tak jest. Szkoda by było wielowiekową tradycję zmarnować. Wielokrotnie jako ksiądz spotykam się przy załatwianiu formalności pogrzebowych z rodzinami zmarłych. Rzadko kto mówi źle o bliskich, którzy właśnie odeszli. Zwykle jest to spotkanie pełne refleksji i po ludzku przeżywanej tajemnicy śmierci. Choć może nie zawsze przychodzą z formalnościami osoby wierzące, to jakoś bez Kościoła tej ostatniej drogi sobie nie wyobrażają. Uroczystość Wszystkich Świętych obchodzimy w dzień wolny od pracy, co umożliwia wszystkim odwiedzenie na cmentarzach bliskich zmarłych. Warto jednak przy okazji tych świąt zwrócić uwagę na priorytety, którymi kierują się dziś ludzie. Kościół w I przykazaniu kościelnym nakazuje, by w niedziele i święta uczestniczyć we Mszy św. oraz powstrzymywać się od prac niekoniecznych. Uroczystość Wszystkich Świętych do tych świąt właśnie należy. Jak ta sprawa wygląda w naszych rodzinach? Kiedyś słyszałem, jak jedna z parafianek triumfalnie obwieszczała znajomej, że udały się jej święta, ponieważ odwiedziła pięć cmentarzy, na których leżą jej bliscy. Czy jednak tego dnia uczestniczyła w Eucharystii? Trudno mówić o rzeczywistej trosce o naszych zmarłych, jeśli zapominamy o tym co najważniejsze. Dar Eucharystii, Komunii Świętej, to coś najcenniejszego, co możemy im ofiarować. Warto też zwrócić uwagę na jakość naszego przeżywania Mszy św. w tym dniu.
Cmentarz miejscem świętym?
Od najmłodszych lat uczestniczyłem 1 listopada we Mszy św. sprawowanej na cmentarzu parafialnym w mojej rodzinnej miejscowości, dziś uczestniczę w tych Mszach w parafii, w której pracuję. Postawa niektórych ludzi pozostawia wiele do życzenia. Owszem, są osoby, które gromadzą się przy ołtarzu polowym i chcą głębokiego spotkania z Chrystusem, gorliwie modlą się za swoich zmarłych. Wydaje się jednak, że trudno uczestniczyć w Eucharystii, stojąc przy grobie bliskich z daleka od miejsca celebry, gdzie nierzadko nie dociera nawet głos z głośników. Do tego często dochodzą rozmowy w gronie rodziny i przyjaciół. Trzeba wtedy postawić sobie pytanie: czy ja rzeczywiście uczestniczyłem we Mszy św.? Czy spełniłem swój świąteczny obowiązek? Czy dałem moim bliskim zmarłym to, co powinienem i co mogłem dać najcenniejszego?
Pamiętam mojego dziadka, który wchodząc na cmentarz, by modlić się przy grobie swoich rodziców, przy bramie cmentarnej zdejmował czapkę z głowy. Cmentarz to miejsce święte, poświęcone. Tam spoczywają nasi bliscy zmarli. Niestety, dziś już dla wielu nie wydaje się niczym niestosownym palenie papierosów w obrębie cmentarza. Co roku chodzę 1 listopada wieczorem na cmentarz z młodzieżą, by w modlitwie polecać zmarłych i wyprosić dla nich dar zbawienia. I oto dwie z sytuacji, które pokazują, że dziś to miejsce nie dla wszystkich jest święte. Gdy odmawialiśmy różaniec, usłyszałem z boku dziwny komentarz „O, modlą się”. Pytam więc, co w tym takiego dziwnego, że ludzie idą na cmentarz, by się pomodlić? Cmentarz to miejsce święte – niejako świątynia. Czyż więc dziwną rzeczą jest to, że w tym miejscu się modlimy? Innym razem byłem świadkiem wieczornego spotkania młodych ludzi przy grobie ich przyjaciela. Nie sądzę, by pomodlili się za niego, zanim wyciągnęli flaszkę, by wypić „za jego duszę”. Był wieczór, nie było już bliskich z rodziny zmarłego. Zapytałem tylko, czy mogliby spojrzeć matce tego chłopca w oczy. Nikt się nie odezwał, towarzystwo się rozeszło. Czy coś zrozumieli z tej krótkiej lekcji?
Nie chcę jednak umniejszyć zasług tych osób, które wiedzą, jaki jest cel wizyty na cmentarzu. Sam zwykle przez 8 dni oktawy uroczystości Wszystkich Świętych odwiedzam cmentarz, by modlić się za zmarłych oraz zyskać odpust zupełny dla cierpiących w czyśćcu. Tak czynią nie tylko kapłani czy osoby zakonne, ale i niezliczeni świeccy. Mają głęboką świadomość konieczności modlitwy za zmarłych.
Do wyboru, do koloru
Trzeba, niestety, wspomnieć o świątecznym marketingu, który z roku na rok jest chyba coraz bardziej rozbudowany. Już około miesiąca wcześniej wystawy dużych sklepów nakręcają biznes związany ze „świętem zmarłych”. Producenci prześcigają się w nowych propozycjach. W ubiegłym roku ze zdumieniem i z niesmakiem słuchałem audycji, w której jedna z przycmentarnych handlarek wypowiedziała się na temat trendów i mód związanych z produktami świątecznymi: „dziś w modzie są takie a takie znicze…, kwiaty natomiast… polecamy następujące itd.”. Wyobraźmy sobie płonący znicz w kształcie Matki Bożej: chyba dalej tej sprawy nie trzeba komentować. Od dłuższego czasu da się zauważyć także przycmentarne stragany, na których pojawiają się ciepłe potrawy i zabawki dla dzieci, baloniki wypełnione helem. Czy dziś Jezus przechodząc w pobliżu naszych nekropolii, nie zrobiłby tego, co uczynił swego czasu w jerozolimskiej świątyni?
Zatrzymajmy się jeszcze przez chwilę nad niebezpieczeństwami płynącymi dziś do nas „z zachodu”. Jakże popularne stają się u nas obchody Halloween! Wydaje się, że jest to urządzanie zabawy z czegoś, co od wieków jest dla katolików prawdziwą świętością. Niestety, pomimo wielu prób odrzucenia tego procederu, są ludzie kultywujący zabawę w „festiwal śmierci”, która z Anglii czy Stanów Zjednoczonych przyszła do Polski. Chciejmy pamiętać, że Halloween w swej historii nigdy nie było świętem chrześcijańskim. Święto to przecież opiera się na pogańskim rytuale druidzkich, satanistycznych kapłanów. Część może nawet zasłania się, że to przecież zabawy, że my przecie nie traktujemy tego poważnie. My może nie, ale nie wiemy jak podchodzi do tego szatan. Od wieków Halloween był jego świętem. To chyba nie najlepszy pomysł, aby w dniach, kiedy powinniśmy uszanować pamięć o naszych zmarłych, kiedy winniśmy nawiedzić cmentarze, modlić się za zmarłych i oddać refleksji nad przemijaniem ludzkiego życia, zaczęli się ganiać w cudacznych strojach czy oddawać się głupim zabawom.
Słyszymy niejednokrotnie o rzeczach, które w naszej kulturze, ale także w naszej religii są nie do przyjęcia. Zdarza się, że ludzie nie chcą grzebać zmarłych na poświęconym miejscu. Budują grobowce w swoich ogrodach, ustawiają prochy na szafkach w domu czy przygotowują „talizmany” z prochami bliskich. Czy to wszystko stanowi jeszcze o normalności? Już zaledwie kilka dni dzieli nas od tej uroczystości. Postarajmy się, by była przez nas przeżyta prawdziwie po chrześcijańsku. By ważną stała się Eucharystia i modlitwa za zmarłych, byśmy mniej zwracali uwagę na to, co zewnętrzne. Nie tak dawno odwiedzałem muzułmański mizar, czyli cmentarz: uderzał prostotą. Może warto spojrzeć na to, co najważniejsze.
ks. Piotr Pierzchała
Idziemy, 28 października 2007
fot. SilviaStoedter Cherub
Pixabay (cc)
http://www.katolik.pl/modlitwa–pamiec-i-nadzieja,25164,416,cz.html
**************
Antoni Skowroński

Kształtować pogodę ducha

Głos Ojca Pio

Myśląc o przeżywaniu radości, przypomniałem sobie ojca Romualda Szczałbę, 87-letniego staruszka, w moim przekonaniu żyjącego autentyczną radością. Zakonnik ten powszechnie znany jest z pogody ducha, której nie sposób u niego nie dostrzec. Ojciec Romuald wręcz emanuje radością, pomimo że od wielu lat dotknięty jest ciężkimi chorobami. Na pytanie: skąd w nim tyle zadziwiającej pogody ducha, odpowiada, że stawała się ona jego udziałem stopniowo, w miarę jak umacniała się w nim świadomość, że wszystko, co spotyka go w życiu, Boża Opatrzność dopuszcza dla jego dobra, jako pomoc dla zbawienia duszy. Jego pogodzenie się z własnymi słabościami, z – najtrudniejszą do przyjęcia – wolą Bożą, jego absolutnie autentyczna życzliwość dla ludzi i wyrozumiałość wobec grzeszników (współczucie zamiast osądzania) są chyba najlepszym przykładem tego, co dla człowieka jest prawdziwym źródłem radości.

Radości małe i duże
Radość w swej istocie jest uczuciem, kojarzy się zatem z czymś chwiejnym i niestabilnym. W przekonaniu większości z nas uczuciom ulegamy, ogarniają nas one i opuszczają. Wydaje się, że – w jakimś stopniu – dzieje się to niezależnie od nas, od naszej woli.
Pewne radości są krótkotrwałe. Ich źródłem może zdany egzamin, awans, spotkanie z lubianą osobą, ładna pogoda, itp. Istnieją też radości trwalsze, wynikające np. z dobrego stanu zdrowia, z posiadania dobrze urządzonego mieszkania, stałej, satysfakcjonującej pracy czy dobrych relacji w rodzinie.
Wspólną cechą tychże radości, jak i wszystkich innych uczuć, jest ich niestabilność – wystarczy, że zmieni się sytuacja i zniknie źródło, które było ich powodem. Wydaje się zatem, że trwała radość może wypływać jedynie z poziomu duchowego, a konkretnie ze stanu naszej świadomości przesiąkniętej wdzięcznością wobec Stwórcy za Jego miłość do nas, wyrażoną darami tak doniosłymi, jak dar życia i odkupienia.

Oczekiwania
Wydaje się, że wdzięczność wobec Boga żywią wszyscy wierzący. A jednak ludzi prawdziwie radosnych wokół nas jest jak na lekarstwo. Myślę, że wbrew pozorom powody braku stabilnej radości są wspólne dla większości osób.
Pierwszy z nich to szukanie źródeł radości w bodźcach zewnętrznych, tj. w opisanych powyżej sytuacjach życiowych czy w zachowaniach innych osób. Takie radości ze swej natury muszą być niestabilne, gdyż zmieniają się sytuacje życiowe – większe czy mniejsze trudności na pewno przypadną nam w udziale, a otaczający nas ludzie nigdy w pełni nie spełniają oczekiwań, jakie żywimy w stosunku do nich.
Licząc na spełnienie naszych oczekiwań przez inne osoby i sytuacje życiowe, tak naprawdę oczekujemy – świadomie albo nie – że świat, który nas otacza, uzyska stabilność – a zatem i przewidywalność (chodzi tu o pewność, że dobrą pracę będziemy mieć zawsze, a nasz współmałżonek czy dziecko zawsze zareaguje tak, jak do tego jesteśmy przyzwyczajeni). Tymczasem przemija postać tego świata – jak mówi Pismo Święte. Co więcej, przemianie powinniśmy podlegać my sami, nasze przekonania, przyzwyczajenia, pragnienia. Krótko mówiąc, spodziewanie się niezmienności i przewidywalności od życia jest jednym z tych oczekiwań, które uniemożliwiają nam przeżywanie radości.

Frustracje
Ciągłym źródłem naszych frustracji są przeróżne przywiązania i uzależnienia, którym ulegamy. Najgorsze jest to, że tylko części z nich jesteśmy świadomi. Większość z nich skrywa się bowiem w podświadomości. I to właśnie jest przyczyna, która najbardziej utrudnia nam wejście w stan pokoju i pogody ducha. Im więcej nasza podświadomość kryje uczuć, lęków, pragnień, ambicji oraz przeróżnych błędnych przekonań – tajemnic, których się obawiamy, tym trudniej przeżywamy w czystej formie jakiekolwiek uczucia, gdyż wówczas wszystkie odbieramy jako potencjalne zagrożenia.
Uciekanie przed uczuciami nie pozwala nam pogodzić się z samymi sobą. W konsekwencji nie potrafimy zdobyć się na otwarte i szczere relacje z innymi ludźmi (by nie zdemaskowali naszych podświadomie skrywanych tajemnic), nie stać nas też na odwagę otwarcia się przed Bogiem.

Oszukiwanie siebie
Dobrym miernikiem uzależnienia od mechanizmu samooszukiwania jest analiza własnych reakcji na propozycje zrobienia zdjęć. Jak wielu spośród nas unika możliwości bycia sfotografowanym lub przeżywa w tych momentach stres? Jeśli nie godzimy się z najbardziej powierzchownym aspektem naszej osoby (czyli wyglądem), to czy jest możliwe, byśmy akceptowali całą resztę, a więc nasze uczucia, pragnienia, potrzeby itp.?
Nie akceptując siebie takimi, jakimi w rzeczywistości jesteśmy, udajemy przed sobą kogoś innego, próbujemy podtrzymywać w sobie obraz jakiegoś wyobrażonego – najczęściej wyidealizowanego – wizerunku. Dopóki tkwimy w takim stanie, dopóty nie ma szans, żebyśmy szczerze stanęli przed Bogiem i wyznali Mu zarówno wszystko to, czym grzeszymy, w czym niedomagamy, jak i to, co boli nas najbardziej, czego najmocniej pragniemy.
Bóg na takie nasze otwarcie czeka, nie tylko by udzielić przebaczenia grzechów, ale też uzdrowić te miejsca naszej osoby, które zostały najboleśniej zranione. Tylko wtedy, kiedy w pełni zawierzymy Stwórcy, będziemy mogli pogodzić się z tym, co najtrudniejsze: z niepowodzeniami, cierpieniem, przemijaniem i śmiercią. Wstąpienie na wcale niełatwą drogę rozwoju duchowego może stać się kolejnym powodem głębokiej, prawdziwej radości.
Pogoda ducha
Porzucenie nadmiernych ambicji i brak nadwrażliwości na krytykę ze strony innych charakteryzuje ludzi pogodzonych ze sobą. Nie mają oni poczucia krzywdy (rzekomo wyrządzanej im przez otoczenie) ani wrażenia, że są niedoceniani przez innych. Ich poczucie własnej wartości płynie z ich własnego wnętrza.
Widzimy zatem, że przeżywane przez człowieka uczucia w znacznym stopniu uzależnione są od stanu jego świadomości. Można je kształtować. Niewątpliwie radość jest darem, ale to po naszej, ludzkiej stronie leży staranie, by na nią się otworzyć i przyjąć. Tak o tym mówi św. Paweł: Błogosławiony Bóg, Ten, który nas pociesza w każdym utrapieniu, byśmy sami mogli pocieszać tych, co są w jakiejkolwiek udręce, pociechą, której doznajemy od Boga (2 Kor, 1, 3-4).
Antoni Skowroński
„Głos Ojca Pio” (36/2005)
fot. Kapa65 Sun hat 
Pixabay (cc)
http://www.katolik.pl/ksztaltowac-pogode-ducha,25163,416,cz.html

***************

Jolanta Krasnowska-Dyńka

Wierzę w świętych obcowanie…

„Bóg przyjmuje łaskawiej i częściej wysłuchuje modlitw za zmarłych niż tych, które zanosimy za żyjących. Zmarli bowiem bardziej potrzebują tej pomocy, nie mogąc, tak jak żywi, pomóc sobie samym i zasłużyć na to, ażeby Bóg ich wybawił” – św. Tomasz z Akwinu.

 

Przed nami dni szczególne: Uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny. Przez cmentarze przejdą rzesze ludzi. Na grobach zapłoną znicze i pojawią się bukiety kwiatów. Chyba nigdzie na świecie nie obchodzi się tego święta tak pięknie, jak w Polsce. Tylko czy pod tymi zewnętrznymi formami pamięci, jak znicze, kwiaty, odwiedziny na cmentarzu, nie kryje się więcej rutyny niż pamięci? Czy obecność na cmentarzu w tym ważnym czasie, to wyraz potrzeby serca, znak wiary w życie wieczne, a może jedynie zwyczaj – trzeba pójść, bo nie wypada zachować się inaczej. Czy piękny pomnik wystawiony zmarłym bliskim, mnóstwo kwiatów i zniczy zastąpią modlitwę?

– Obawiam się, że w tych pięknych nagrobkach i wymyślnych zniczach kryje się tylko lęk i pustka – mówi ks. Paweł Siedlanowski. – Próbujemy na różne sposoby „zaczarować” śmierć, która jest przecież wpisana w życie. Nie jesteśmy w stanie nad nią zapanować, a to generuje różne, najdziwniejsze pomysły, z obrzędowością Halloween na czele. Oczywiście, nie zawsze tak jest. Dla człowieka wierzącego śmierć to nie tragedia, ale przejście. Wyznajemy wiarę w świętych obcowanie. Wierzymy, że nasza modlitwa za zmarłych jest najcenniejszą pomocą, jaką mogą od nas otrzymać, najpiękniejszym znakiem miłości. Wiązanki kwiatów i chryzantemy są ważne, o ile stoi za nimi wiara w życie wieczne, modlitwa, refleksja, chrześcijańska nadzieja – tłumaczy kapłan.

Zbawienna moc modlitwy

Modlitwa za zmarłych jest znana i praktykowana od pierwszych wieków istnienia chrześcijaństwa. Już starożytni dzień zgonu nazywali „dniem narodzin” do szczęśliwego życia w wieczności. Uważali też, że najbardziej można pomóc zmarłemu, ofiarując za niego Eucharystię. Celebrowano więc Msze z racji pogrzebu, a także w rocznicę śmierci. W starożytnym Kościele istniał zwyczaj, przejęty z tradycji żydowskich, rzymskich i greckich, szczególnej pamięci o zmarłym w trzecim, siódmym i trzydziestym dniu po jego śmierci albo też w trzecim, dziewiątym (np. dziewięciodniowa żałoba po zmarłym papieżu) i czterdziestym. Dziewiąty i czterdziesty dzień podkreśla się szczególnie w tradycji Kościoła greckiego. W tych dniach celebrowano Msze św. Natomiast w tradycji Kościoła zachodniego upowszechniła się praktyka celebrowania Mszy za zmarłego w trzecim (jest to zwykle dzień pogrzebu), siódmym i trzydziestym dniu. Zwyczaj ten miał swoją symbolikę. Trzeci dzień przypominał zmartwychwstanie Pana Jezusa, siódmy – wieczny odpoczynek, trzydziesty – upamiętniał żałobę ludu izraelskiego po Mojżeszu i Aaronie. Według wierzeń pogańskich dusza przez trzy dni jest przy zwłokach zmarłego, przez dalsze dni (do siódmego) – przy jego grobie, zaś dnia trzydziestego (lub czterdziestego) opuszcza ten świat.

Również w średniowieczu podkreślano, że najważniejszą modlitwą za tych, którzy odeszli do wieczności, była Msza św. Już w IV w. św. Augustyn opisując w „Wyznaniach” ostatnie chwile życia swej matki Moniki, przekazuje nam jej ostatnią wolę takimi słowami: „Wkrótce potem zwróciła się do nas obydwóch i rzekła: ciało złóżcie gdziekolwiek będziecie; niech wam troska o nie nie sprawia kłopotu; o to was tylko proszę, abyście zawsze pamiętali o mnie przy ołtarzu Pańskim”. Z kolei w „Enchiridionie” ten sam filozof twierdzi: „Nie można zaprzeczyć, że dusze zmarłych doznają ulgi dzięki pobożności swoich żyjących bliskich”. Ciekawe, że Augustyn przez całe życie widział świętość swojej matki, jej dobroć, pobożność, a gdy umarła – dostrzegał potrzebę modlitwy za nią.

W Piśmie Świętym natomiast czytamy, że: „święta i zbawienna jest myśl modlić się za zmarłych, aby byli od grzechów uwolnieni” (2 Mch 12, 46).

Potrzebę modlitwy za tych, którzy odeszli, podkreślał też Jan Paweł II. Mówił m.in., że każdy człowiek ma jakieś niedoskonałości i nawet jeżeli umiera pojednany z Bogiem, bez grzechu ciężkiego, też potrzebuje oczyszczenia i modlitwy.

Z kolei Benedykt XVI w encyklice „Spe salvi”, uzasadniając modlitwę za zmarłych, odwołuje się do antropologii. Według papieża żaden człowiek nie jest monadą zamkniętą w sobie samej. Nikt nie żyje sam. Nikt nie grzeszy sam. Nikt nie będzie zbawiony sam. Nieustannie w moje życie wkracza życie innych: w to, co myślę, mówię, robię, działam. I na odwrót, moje życie wkracza w życie innych: w złym, jak i w dobrym. Tak więc wstawiennictwo za drugim nie jest dla niego czymś obcym, zewnętrznym, również po śmierci. W splocie istnień moje podziękowanie, modlitwa za niego mogą stać się niewielkim etapem jego oczyszczenia.

Skuteczność „gregorianek”

Tradycja Kościoła, zachęcając do troski o zmarłych, dała nam wiele możliwości niesienia im pomocy. Można je ująć w trzy główne grupy: modlitwa, post, jałmużna. Należy jednak podkreślić, że największą skuteczność wśród nich ma Eucharystia. Odpusty, składanie jałmużny, ofiarowywanie postów czy odmawianie w intencji zmarłych modlitwy, gdyby nie były włączone w Ofiarę Ciała i Krwi Chrystusa, nie miałyby bowiem żadnej wartości.

Dlatego tak wielkie znaczenie ma Msza św. gregoriańska, nazywana także „gregorianką”. Składa się na nią trzydzieści Mszy św., odprawianych w ciągu kolejnych trzydziestu dni, w intencji jednej osoby zmarłej. Tradycja i nazwa „gregorianek” sięga czasów papieża Grzegorza I Wielkiego (zm. w 604 r.). Polecił on ich celebrację w intencji zmarłego zakonnika. Chciał w ten sposób pomóc mnichowi w oczyszczeniu się z grzechu. W jego celi znaleziono bowiem trzy złote monety, których posiadanie sprzeciwiało się regule zakonnej. Po trzydziestu dniach papież miał dowiedzieć się, że ów mnich został wybawiony z czyśćca i cieszy się już oglądaniem Boga w niebie. Wieść rozniosła się poza klasztorne mury, a zwyczaj odprawiania trzydzieści Mszy św. za osobę zmarłą rozprzestrzenił się w całej Europie. Jednak przez wieki Kościół nie zajął oficjalnego stanowiska w sprawie „gregorianek”. Dopiero w 1844 r. Kongregacja Odpustów wyjaśniła, że zaufanie wiernych do mszy gregoriańskich jako szczególnie skutecznych dla uwolnienia zmarłego z czyśćca jest zgodne z wiarą. „Gregorianki” nie zostały jednak obdarzone żadnymi odpustami. Praktyka ta opiera się tylko na przeświadczeniu wiernych o ich skuteczności. Większość teologów uważa, że jej źródłem są zasługi papieża Grzegorza i jego wstawiennictwo.

Istnieją szczegółowe regulacje kościelne dotyczące „gregorianek”. Określają one liczbę Mszy św. na trzydzieści odprawianych w trybie ciągłym.

Wyjątkiem może być jedynie choroba kapłana lub celebracja pogrzebu czy ślubu, których odprawienie jest danego dnia konieczne. Obowiązuje wówczas jak najszybsze dopełnienie liczby Mszy. Poza tym „gregorianki” mogą być odprawiane tylko w intencji jednej osoby, nigdy za kilku zmarłych. Nie muszą być celebrowane zawsze przez tego samego kapłana, w tym samym kościele i przy tym samym ołtarzu.

Odpust, post i jałmużna

Kościół daje też inne okazje przyjścia z pomocą naszym zmarłym. Znana jest np. praktyka wypominek. Są to modlitwy w intencji zmarłych odmawiane w kościele przez cały listopad. Od 1 do 8 listopada można uzyskać dla zmarłych odpust zupełny, czyli całkowite darowanie kary czyśćcowej dla tych, którzy oczekują na pełną radość zbawionych. Warunkiem dostąpienia odpustu jest spowiedź sakramentalna, Komunia św. i modlitwa w intencji papieża, połączona z nawiedzeniem cmentarza i modlitwą za zmarłych. Po jednej spowiedzi sakramentalnej można uzyskać kilka odpustów za zmarłych. Natomiast po jednej Komunii św. i po jednej modlitwie w intencji papieża zyskuje się tylko jeden odpust.

Zmarli mogą potrzebować również naszych uczynków miłosierdzia. Stąd ważne jest, aby w trosce o naszych bliskich nie pominąć postu i jałmużny, które mogą przybierać różne postaci, np. odmówienie sobie jakiejś przyjemności jest także postem, a odwiedzenie kogoś samotnego jałmużną. Warto też podkreślić, że zmarłym pomaga nie tyle mnogość naszych modlitw czy uczynków, ale to, ile jest w nich szczerej miłości do Boga i drugiego człowieka. Dlatego niech nasza pamięć o tych, którzy odeszli, nie sprowadza się jedynie do zostawienia kwiatka na ich grobie czy zapalenia znicza. Choć to także bardzo piękny zwyczaj.

 

ROZMOWA

Dar Bożego miłosierdzia

s. Kinga Szczurek
krajowa animatorka Apostolskiego Dzieła Pomocy dla Czyśćca

Kościół katolicki wierzy, że po śmierci dusza ludzka trafia do nieba lub piekła. Przejściowo może także znaleźć się w czyśćcu, czyli miejscu, gdzie musi odpokutować grzechy. Jaka jest jego natura?

Czyściec jest dla tych, którzy umierają w stanie łaski uświęcającej, ale nie są gotowi do połączenia się z Bogiem. Brak im jeszcze dostatecznej czystości serca, nie uwolnili się za życia od ludzkich przywar, egoizmu, pychy. Niedoskonałości te, jak i krzywdy wyrządzone innym, a niewyrównane za życia, uniemożliwiają człowiekowi wejście we wspólnotę z Bogiem, który odrzuca wszelkie zło. To wszystko, co nie jest doskonałe, zdeformowało życie duchowe człowieka, wymaga oczyszczenia. Dokonuje się ono w czyśćcu, który jest darem Bożego miłosierdzia. Stan oczyszczenia i przemiany dokonują się w niewymownym cierpieniu, żalu i tęsknocie za Bogiem. Im bardziej dusza dochodzi do Jego miłości, tym bardziej cierpi, że nie jest jeszcze z Nim zjednoczona. Dusza w czyśćcu w świetle Bożej miłości widzi w sobie brak miłości, w świetle Bożej sprawiedliwości ogląda swoją niesprawiedliwość, widzi konsekwencje dobrych i złych czynów. Rozumie, że to opóźnienie „wejścia” do nieba jest spowodowane wyłącznie jej decyzjami. W czyśćcu cierpienie jest akceptowane i przyjmowane z wdzięcznością dla Boga.

Czy to możliwe, aby umarli mogli ukazywać się żywym? O kontaktach z duszami czyśćcowymi opowiadała m.in. Maria Simma. Pod jaką postacią ukazują się dusze czyśćcowe?

Zdarzały się przypadki, że osoby, których wiarygodność nie jest kwestionowana, doświadczały spotkań ze zmarłymi, którzy byli w stanie czyśćca. Należą do nich chociażby wspomniana Maria Simma, a także święci: o. Pio, s. Faustyna, Małgorzata Maria Alaquoque czy Anna Lidmayr. W każdym przypadku działo się to za specjalnym Bożym pozwoleniem. Zmarli będący w czyśćcu nie mogą już podejmować sami decyzji. Są całkowicie pogrążeni w woli Bożej i nie mają własnych pragnień, różnych od tego, czego chce Bóg. Stąd nie możemy pragnąć takich spotkań, ani tym bardziej dążyć do nich przez seanse spirytystyczne, wywoływanie duchów, bo te praktyki są grzechem. Ci, o których mowa, widzieli zmarłych, którzy przychodzili do nich tak, jak wyglądali w życiu ziemskim. Najczęściej prosili o konkretną pomoc, np. Mszę św., modlitwę, post, jałmużnę. Wyjątek stanowi Anna Lindmayr, która niejednokrotnie widziała ich w postaci zwierząt.

Czy dzieci także dostają się do czyśćca?

Człowiek odpowiada przed Bogiem za wszystkie czyny, które wykonał świadomie i dobrowolnie. Można powiedzieć więc, że już kilkuletnie dziecko zaczyna odróżniać zło od dobra i swoim zachowaniem wyraźnie zdradza, że ma świadomość, iż zrobiło coś źle. Istnieje więc możliwość, że dziecko, które umiera, może potrzebować oczyszczenia. Mówiła o tym Maria Simma, bo właśnie kiedyś kilkuletnia zmarła dziewczynka przyszła ją prosić o modlitwę i opowiedziała jej, dlaczego jest w czyśćcu.

Jak możemy pomóc duszom czyśćcowym?

Pierwszym krokiem jest przebaczenie zmarłemu doznanych krzywd. Kościół, nauczając o potrzebie niesienia pomocy zmarłym, wymienia Eucharystię, modlitwę, post, jałmużnę oraz odpusty. Najcenniejszym darem jest Msza św. Jest ona Ofiarą samego Chrystusa. Istnieje piękny zwyczaj zamawiania Mszy św. nie tylko z okazji pogrzebu, ale także w trzydziesty dzień po śmierci czy tzw. gregorianki. Za zmarłych możemy ofiarować dowolną modlitwę, wzbudzając w sobie intencję, że chcemy ofiarować ją za nich – specjalną jest np. akt strzelisty: „Wieczny odpoczynek…” czy wypominki. Trzeba pamiętać, że wiele modlitw i praktyk religijnych obdarzonych jest częściowym lub zupełnym odpustem. Należą do nich: modlitwa różańcowa, nabożeństwo Drogi Krzyżowej, półgodzinne czytanie Pisma Świętego połączone z rozważaniem tekstu, półgodzinna Adoracja Najświętszego Sakramentu, odmówienie Koronki do Bożego Miłosierdzia w kościele lub kaplicy (odpust zupełny, poza kościołem odpust cząstkowy).

Ważną sprawą jest także uporządkowanie spraw po zmarłym: wypełnienie testamentu, wyrównanie, o ile to jest w naszej mocy, ewentualnych krzywd, o których wiemy, że się ich dopuścił.

Zmarłemu należy się szacunek i miłość. Jeżeli nam się wydaje, że nie mamy powodów, by mówić o nim dobrze, to przynajmniej nie mówmy źle. On jest już w rękach Pana Boga, już został przez Niego osądzony. Pomoc zmarłym to wyraz naszej względem nich solidarności i miłości. W jednym z prywatnych objawień czytamy, że każdy uczynek miłości ofiarowany zmarłym jest jak szklanka wody podana spragnionemu.

Dziękuję za rozmowę.

 

To przemijanie ma sens

Pierwszego listopada czcimy pamięć bliskich, których nie ma już z nami. Odwiedzamy cmentarz, zapalamy znicze, wspominamy. Jednak kiedyś ten dzień wyglądał zupełnie inaczej niż dzisiaj. Pamiętam bardzo skromnie udekorowane groby, problem z paleniem ciągle gasnących świeczek i prostych zniczy, ale też nastrój – pełen skupienia, powagi, refleksji… Dzisiaj, niestety, nawet na cmentarz wkrada się komercja, a wraz z nią moda na bezrefleksyjność, powierzchowność i blichtr. Można również odnieść wrażenie, że niektórzy Uroczystość Wszystkich Świętych traktują tylko jako okazję do spotkań ze znajomymi, zaprezentowania nowego płaszcza, fryzury itd. To prawda, ten szczególny dzień powinien być czasem radości, ale z chwały świętych, z nadziei zmartwychwstania. Tymczasem nastroje panujące na cmentarzu dalekie są od chrześcijańskiej radości, a coraz bardziej zaczynają przypominać atmosferę pikniku. Stragany wokół cmentarza, nie tylko z kwiatami i zniczami, ale i pieczoną kiełbaską, watą cukrową stają się dzisiaj czymś zupełnie naturalnym. Brakuje tylko koszyka z jedzeniem przy grobie, a i tak pojawiają się beztroskie rozmowy, dzieci biegają po cmentarzu z watą cukrową i kolorowymi balonikami, ktoś rozmawia wesoło przez telefon komórkowy, inny zapala papierosa – ot, takie towarzyskie spotkanie. To wszystko zabija właśnie najpiękniejszy element tego święta – refleksję nad sensem istnienia i przemijaniem. Czy naprawdę nie możemy zachować własnego sposobu przeżywania tych dni? Czy wszystko, co wiąże się z tym świętem, zamienimy w końcu w jarmarczną zabawę i wygłupy? Gdzie się podziała refleksja, zaduma? Przecież – jak pisał nasz ukochany Ojciec Święty Jan Paweł II w „Tryptyku rzymskim” – „I tak przechodzą pokolenia. Nadzy przychodzą na świat i nadzy wracają do ziemi, z której zostali wzięci”. Papież dodawał: „Zatrzymaj się, to przemijanie ma sens, ma sens… ma sens… ma sens!”. No właśnie, to przemijanie ma sens. Dlatego ciszej nad tymi grobami, pokorniej, proszę…

 

Sonda

Gdy odchodzą najbliżsi…

Maria Nocuń
rencistka

Śmierć przestaje być czymś odległym dopiero wtedy, kiedy dotyka nas samych bądź naszych najbliższych. Trudno jest umierać, ale współtowarzyszenie także nie należy do najprostszych. Trzeba wiele pokory, wiele zrozumienia. Bolesna bywa zwłaszcza sytuacja, kiedy odchodzi ktoś nam bardzo bliski. Patrzenie na powolne gaśnięcie człowieka nie jest łatwe. Jednak nie wyobrażam sobie, że mogłoby mnie nie być przy śmierci mojej mamy. Zanim odeszła, bardzo chorowała. Większość ostatnich dni swojego życia spędziła w szpitalu. Gdy zbliżał się koniec, przywieźliśmy ją do domu, bo tu – wśród swoich czterech ścian – chciała umrzeć. Odchodziła, trzymając mnie za rękę. Mimo że zostałam sama na ziemi i nie mam nikogo bliskiego, Pan Bóg mnie nie opuszcza. Nawet w chwili śmierci mamy przysłał do mnie znajomą, po to tylko, aby miał kto iść po księdza. Moja mama czuwa cały czas nade mną. Wielokrotnie tego doświadczyłam i wciąż doświadczam. Dlatego, kiedy tylko mogę, chodzę do niej na cmentarz. Modlę się za nią, bo wiem że modlitwa jest czymś, czego zmarli potrzebują najbardziej.

Regina Mańkowska
emerytowana nauczycielka

Kiedy prawie 20 lat temu w wypadku samochodowym zginął mój syn, wpadłam w czarną rozpacz. Nie do opisania jest ból po starcie najbliższej osoby, a jeszcze trudniej, gdy ktoś ginie tragicznie. Długo nie mogłam się pogodzić ze stratą jedynego dziecka. Zaniedbałam pracę, znajomych. Całymi dniami przesiadywałam na cmentarzu i pytałam Boga: „Dlaczego mi go zabrałeś?”. Otrząsnęłam się dopiero po rozmowie z księdzem, który odwiedził mnie podczas kolędy. Sam pracował przez wiele lat w hospicjum, widział setki odchodzących ludzi, wylanych łez, tragedii. Powiedział do mnie: „Kobieto, jeśli wierzysz w Boga, to, rzeczywiście, czymś normalnym będzie żałoba po stracie ukochanej osoby, ale czarna rozpacz jest w tym wypadku irracjonalna”. Kiedy kapłan wyszedł z mojego domu, poczułam wielki spokój, który nie pochodził ode mnie. W końcu krzyż, jakim stała się śmierć ukochanego syna, przyjęłam z wielką wiarą. I nikt inny, tylko Bóg obdarzył mnie siłą do jego dźwigania. Dopiero teraz, z perspektywy czasu, widzę, jak przez wiele lat przygotowywał mnie na to doświadczenie. Poza tym wierzę w Boże miłosierdzie i to, że kiedyś się spotkamy.

Anna Borowska
emerytka

Mój mąż odszedł 11 lat temu. Niestety, nie było mnie przy nim. Zmarł w szpitalu, kiedy pojechałam na chwilkę do domu. Do tej pory nie mogę sobie tego darować, bo przecież chyba najgorszą rzeczą jest umierać w samotności. W końcu dla nas, żywych, śmierć to coś nieznanego, tajemniczego. I choć jako ludzie wierzący zdajemy sobie sprawę, że odchodzenie z tego świata oznacza przejście do lepszego, wiecznego życia, gdzie nie ma codziennych trosk i problemów, to mimo wszystko boimy się śmierci. Zarówno naszej własnej, jak i najbliższych. Przeżyliśmy z mężem razem ponad 40 lat. Kiedy odszedł, miałam ogromne wyrzuty sumienia, że w chwili śmierci nie trzymałam go za rękę, a przecież był dla mnie taki dobry. Miałam straszne wyrzuty sumienia. Dopiero znajoma uświadomiła mi, że Władek zmarł w pierwszy piątek miesiąca. Nie cierpiał. Bardzo dużo modlę się za mojego zmarłego męża. W głębi duszy wiem, że jest on już szczęśliwy. I czuwa nade mną tak, jak przez całe nasze życie. A ja staram się mu odwdzięczyć, prosząc Boga o łaskę zbawienia.

opr. aw/aw

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/P/PR/echo-43-2009-przemijanie.html

************

Wszystkich Świętych
i Dzień Zaduszny
Uroczystość Wszystkich Świętych ma wyjątkową moc łączenia rodzin oraz jednania przeciwników. W tym dniu czcimy zarówno tych, których Kościół wyniósł na ołtarze, jak i tych, którzy nie zostali beatyfikowani czy kanonizowani, a osiągnęli już zbawienie. Ich wstawiennictwo wyprasza nam u Boga łaski, tak potrzebne w naszej pielgrzymce do nieba.
W Dniu Zadusznym odwiedzamy cmentarze i pogrążamy się w modlitwie za zmarłych. Staramy się w ten sposób przyjść z pomocą duszom w czyśćcu cierpiącym, aby jak najszybciej dostąpiły one radości przebywania z Bogiem. Zapalamy świeczki, oddajemy się zadumie i wspominamy tych, którzy wyprzedzili nas w drodze do Domu Ojca. Śmierć jest doświadczeniem, które czeka nas wszystkich. Zaabsorbowani codziennością nie zastanawiamy się nad tym zbyt często. Skłonni do odsuwania myśli o śmierci, często zapominamy, co mówi na jej temat nasza wiara. Czy jesteśmy przygotowani na śmierć?
Choć większość ludzi umiera “zwyczajnie” – w swoim łóżku, w wyniku choroby lub starości, to czasem śmierć gwałtownie wkracza w nasze życie. Pamiętamy o tysiącach ofiar ataku terrorystycznego na World Trade Center w Nowym Jorku. Miniony XX wiek doświadczył ludzkość w szczególny sposób, przynosząc dwie wojny światowe i setki wojen lokalnych, terror ateistycznych totalitaryzmów: komunistycznego i nazistowskiego.
Dwa pierwsze dni listopadowe przeżywamy w skupieniu. Powinniśmy jednak mieć świadomość tego, że dla chrześcijanina cmentarz nie jest miejscem rozpaczy, ale nadziei. Nadziei i wiary w zmartwychwstanie.

Fotografie: Archiwum, PAP/AP, © Corel, Małgorzata Pióro

http://www.nasza-arka.pl/2001/rozdzial.php?numer=11&rozdzial=1
*****************

O autorze: Słowo Boże na dziś