Myśl dnia
przysłowie fińskie
PONIEDZIAŁEK XVII TYGODNIA ZWYKŁEGO, ROK II
PIERWSZE CZYTANIE (Wj 32,15-24.30-34)
Bałwochwalstwo Izraelitów
Czytanie z Księgi Wyjścia.
Mojżesz zszedł z góry z dwiema tablicami Świadectwa w swym ręku, a tablice były zapisane na obu stronach, zapisane na jednej i na drugiej stronie. Tablice te były dziełem Bożym, a pismo na nich było pismem Boga, wyrytym na tablicach. A Jozue, usłyszawszy odgłos okrzyków ludu, powiedział do Mojżesza: „W obozie rozlegają się okrzyki wojenne”. On zaś odpowiedział: „To nie głos pieśni zwycięstwa ani głos pieśni klęski, lecz słyszę pieśni dwóch chórów”.
A Mojżesz zbliżył się do obozu i ujrzał cielca i tańce. Rozpalił się wówczas gniew Mojżesza i rzucił z rąk swoich tablice i potłukł je u podnóża góry. A porwawszy cielca, którego uczynili, spalił go w ogniu, starł na proch, rozsypał w wodzie i kazał ją pić synom Izraela.
I powiedział Mojżesz do Aarona: „Cóż ci uczynił ten lud, że sprowadziłeś na niego tak wielki grzech?” Aaron odpowiedział : „Niech się mój pan nie unosi na mnie gniewem, bo wiesz sam, że ten lud jest skłonny do złego. Powiedzieli do mnie: «Uczyń nam boga, który by szedł przed nami, bo nie wiemy, co się stało z Mojżeszem, z tym mężem, który nas wyprowadził z ziemi egipskiej». Wtedy rzekłem do nich: «Kto ma złoto, niech je zdejmie z siebie». I złożyli mi je, i wrzuciłem je w ogień, i tak powstał cielec”.
Nazajutrz zaś tak powiedział Mojżesz do ludu: „Popełniliście ciężki grzech. Ale teraz wstąpię do Pana, może otrzymam przebaczenie waszego grzechu”. I poszedł Mojżesz do Pana i powiedział: „Oto, niestety, lud ten dopuścił się wielkiego grzechu, gdyż uczynił sobie boga ze złota. Jednak przebacz im ten grzech! A jeśli nie, to wymaż mnie natychmiast z Twej księgi, którą napisałeś”.
Pan powiedział do Mojżesza: „Tego tylko, który zgrzeszył przeciw Mnie, wymażę z mojej księgi. Idź teraz i prowadź ten lud, gdzie ci rozkazałem, a mój anioł pójdzie przed tobą. A w dniu mojej kary ukarzę ich za ich grzech”.
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY (Ps 106,19-20.21-22.23)
Refren: Przebacz, o Panie, swojemu ludowi.
U stóp Horebu zrobili cielca *
i pokłon oddawali bożkowi odlanemu ze złota.
I zamienili swą Chwałę *
na podobiznę cielca jedzącego siano.
Zapomnieli Boga, który ich ocalił, *
który wielkich rzeczy dokonał w Egipcie,
rzeczy przedziwnych w krainie Chama, *
zdumiewających nad Morzem Czerwonym.
Postanowił ich zatem wytracić, *
gdyby nie Mojżesz, Jego wybraniec:
on wstawił się do Niego, *
aby odwrócił swój gniew, by ich nie zniszczył.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Jk 1,18)
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Ze swej woli zrodził nas Ojciec przez słowo prawdy,
abyśmy byli pierwocinami Jego stworzeń.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA (Mt 13,31-35)
Przypowieść o ziarnku gorczycy i o kwasie
Słowa Ewangelii według świętego Mateusza.
Jezus opowiedział tłumom tę przypowieść: „Królestwo niebieskie podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posiał na swej roli. Jest ono najmniejsze ze wszystkich nasion, lecz gdy wyrośnie, jest większe od innych jarzyn i staje się drzewem, tak że ptaki przylatują z powietrza i gnieżdżą się na jego gałęziach”.
Powiedział im inną przypowieść: „Królestwo niebieskie podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż się wszystko zakwasiło”.
To wszystko mówił Jezus tłumom w przypowieściach, a bez przypowieści nic im nie mówił. Tak miało się spełnić słowo Proroka: „Otworzę usta w przypowieściach, wypowiem rzeczy ukryte od założenia świata”.
Oto słowo Pańskie.
**************************************************************************************************************************************
KOMENTARZ
Praca dla Królestwa Bożego
Widzialnym znakiem Królestwa Bożego na ziemi jest dobro. Jest ono podobne do ziarna gorczycy z dzisiejszej Ewangelii. Początkowo niepozorne, gdy wsieje się je w ziemię, staje się potężnym drzewem. Ktoś, kto zaczyna pracować na rzecz Królestwa Bożego, musi nauczyć się cierpliwości i być wytrwałym. Jeśli dobro, które czynimy, jest dziełem Bożym, to przyniesie owoce. Królestwo Boże jest też podobne do zakwasu. Zmieszane z mąką zakwasza ciasto. Ci, którzy pracują dla Królestwa Bożego, nie izolują się od świata, ale starają się go przemieniać. Nieraz odbywa się to dyskretnie i powoli. Ale gdy jest to praca zgodna z wolą Bożą, przyniesie owoce.
Boże, Ty uczyniłeś nas gospodarzami w Twoim królestwie na ziemi. Umocnij nas i spraw, abyśmy z wytrwałością i ufnością budowali je dla Ciebie, pełniąc Twoją wolę.
Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2015”
Autor: ks. Mariusz Krawiec SSP
Edycja Świętego Pawła
Na dobranoc i dzień dobry – Mt 13, 31-35
Mariusz Han SJ
Mówić w przypowieściach…
Przypowieść o ziarnku gorczycy i o zaczynie
Jezus opowiedział tłumom tę przypowieść: «Królestwo niebieskie podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posiał na swej roli. Jest ono najmniejsze ze wszystkich nasion, lecz gdy wyrośnie, jest większe od innych jarzyn i staje się drzewem, tak że ptaki przylatują z powietrza i gnieżdżą się na jego gałęziach».
Powiedział im inną przypowieść: «Królestwo niebieskie podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż się wszystko zakwasiło».
To wszystko mówił Jezus tłumom w przypowieściach, a bez przypowieści nic im nie mówił. Tak miało się spełnić słowo Proroka: «Otworzę usta w przypowieściach, wypowiem rzeczy ukryte od założenia świata».
Opowiadanie pt. “O żabie i ośle”
Żaba wychyliwszy się ze swego bajorka, zobaczyła osła skubiącego trawę na łące. Pomyślała sobie: – Gdybym tak nadęła swoją pomarszczoną skórę, stałabym się z pewnością tak samo wielka i wspaniała jak ten osioł, to nic trudnego, a wszyscy będą kiwać głowami z osłupienia.
To pomyślawszy, zaczęła się nadymać. Po chwili zapytała młode żabki, czy nie wydaje im się, że już dorównuje osłowi. Ale żabięta odpowiedziały przecząco. Więc żaba z całych sił wciągnęła następną porcję powietrza, co jednak – jak stwierdziły żabki – dalej nie zbliżyło jej do osła. Gdy po raz trzeci chciała się nadąć, pękła jak balon.
Refleksja
W naszym przekazie powinniśmy być prości i precyzyjni. Warto jednak pewne prawdy mówić w przypowieściach, aby nie urazić bezpośrednio naszego rozmówcy. Mądry usłyszy prawdę, głupi tylko opowiadanie, które go albo ubawi lub doprowadzi do łez. Prawda, która powinna być odkryta zostanie pominięta. Nasz przekaz został mylnie zinterpretowany. My sami pominięci w rozmowie. Prawda nie została odkryta. Jest tak, jak było i nie ma przemiany…
Jezus jest prawdą, która pomaga nam w codziennym życiu. Tylko stanięcie w prawdzie przed sobą i Bogiem daje nam ogromną szansę przemiany naszego życia. Wtedy będziemy mogli przemieniać innych ludzi, gdyż dobro, które w nas zostało zasiane, będzie promieniować na każdego z osobna. W ten sposób przemieniamy nie tylko siebie, ale innych ludzi, a tym samym nawet cały świat. Jesteśmy wezwani do tego, aby dać ludziom nadzieję…
3 pytania na dobranoc i dzień dobry
1. Jak być osobą prostą i precyzyjną?
2. Dlaczego Jezus jest prawdą naszego życia?
3. Dlaczego mamy dawać innym ludziom naszą nadzieję?
I tak na koniec…
Są ludzie, których zdemoralizować może nawet literatura dziecięca, którzy z rozkoszą odszukują pikantne powiedzonka w psałterzu i przypowieściach Salomonowych, ale są też i tacy, którzy im głębiej poznają życiowe błoto, tym stają się czystsi (Antoni Czechow)
Dzień powszedni
Mt 13, 31-35
Jezus opowiedział tłumom tę przypowieść: «Królestwo niebieskie podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posiał na swej roli. Jest ono najmniejsze ze wszystkich nasion, lecz gdy wyrośnie, jest większe od innych jarzyn i staje się drzewem, tak że ptaki przylatują z powietrza i gnieżdżą się na jego gałęziach». Powiedział im inną przypowieść: «Królestwo niebieskie podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż się wszystko zakwasiło». To wszystko mówił Jezus tłumom w przypowieściach, a bez przypowieści nic im nie mówił. Tak miało się spełnić słowo Proroka: «Otworzę usta w przypowieściach, wypowiem rzeczy ukryte od założenia świata».Jezus w swoich przypowieściach uczy o królestwie niebieskim. Czym jest rzeczywistość, która jest głównym tematem Jego przepowiadania? W innym miejscu Jezus mówi, że „królestwo Boże jest pośród was”. Jezus swoją osobą i zbawczym dziełem zapoczątkowuje królestwo Boże. Obrazem królowania Boga jest Jezus, który uniżył samego siebie i stał się jednym z nas…
Główną myślą dzisiejszej Ewangelii jest prawda o niepozornych i mało spektakularnych początkach tego królestwa, które jednak prowadzą do wielkiej chwały. Zapewne ówcześni mieszkańcy Izraela oczekiwali na początku bardziej spektakularnego Mesjasza, niż Jezusa z Jego garstką uczniów. Widać też, że królowanie Boga w nas ma swoją dynamikę rozwoju. Jest to pocieszająca myśl, że nasza relacja z Bogiem też podlega swojemu rozwojowi, jak nasiono posiane w roli rozwija się w swoim czasie.
Rozważane przez ciebie prawdy były „ukryte od założenia świata”. W Jezusie jednak spełniło się proroctwo ich objawienia. Prawdy te jednak nie są definicjami naukowymi czy dogmatami. Dlatego Jezus zawsze objawiał tajemnice w przypowieściach. Oprócz optyki rozumu potrzebna jest tu także optyka wiary i serca. Spróbuj na koniec jeszcze raz wsłuchać się w ten sposób w słowa Ewangelii.
Na koniec porozmawiaj z Jezusem o twojej wierze i zawierzeniu – jak one się rozwijają. Oddaj Mu swoje radości i problemy.
Komentarz liturgiczny
(Mt 13, 31-35)
Asja Kozak
asja@amu.edu.pl
http://www.katolik.pl/modlitwa,888.html
************
Refleksja katolika
(Ps 106, 19-21)
***
Człowiek pyta:
Nauczycielu – gdzie mieszkasz?
J 1,38
***
KSIĘGA III, O wewnętrznym ukojeniu
Rozdział XVII. O TYM, ŻE KAŻDĄ TROSKĘ TRZEBA ZAWIERZYĆ BOGU
1. Synu, pozwól mi czynić z tobą, co zechcę; ja wiem, co dla ciebie dobre. Ty myślisz jak człowiek, tak czujesz, jak podpowiada ci twoje ludzkie serce. Panie, to prawda. Więcej troszczysz się o mnie 1 P 5,7, niż ja sam mógłbym się troszczyć o siebie. Bo niezbyt pewny jest ten, kto w Tobie nie złożył całej troski o siebie. Panie, byle tylko moja wola z całą mocą i słusznością należała do Ciebie, czyń ze mną, co się Tobie podoba. Bo wszystko, co mógłbyś ze mną uczynić, może być tylko dobre.
2. Jeśli chcesz, abym pozostawał w ciemności, bądź pochwalony, a jeśli zechcesz wyprowadzić mnie na światło, także bądź pochwalony. Jeżeli raczysz mnie uradować, bądź pochwalony, a jeżeli zechcesz mojego cierpienia, bądź pochwalony. Synu, taka ma być twoja postawa, jeżeli chcesz być ze mną. Tak więc równie chętnie masz przyjmować cierpienie, jak i radość. Tak samo spokojnie musisz znosić biedę i ubóstwo, jak bogactwo i dostatek.
3. Panie, chętnie przecierpię dla Ciebie wszystko, co zechcesz na mnie spuścić. Tak samo pragnę przyjmować z Twojej ręki dobro i zło, słodycz i gorycz, radość i smutek i za wszystko, co mnie spotyka, Tobie dziękować Hi 2,10.
Chroń mnie od grzechu, a nie ulęknę się śmierci ani piekła. Bylebyś nie odtrącił mnie na wieki Ps 77(76),8 i nie wymazał z księgi żywota Ap 3,5, niestraszna mi będzie żadna udręka, jakakolwiek mnie spotka.
Tomasz a Kempis, ‘O naśladowaniu Chrystusa’
http://www.katolik.pl/modlitwa,883.html
********
Refleksja maryjna
Kościół naśladuje Maryję w modlitwie
Ważne jest to, że Kościół liczne powiązania z Maryją wyraził w różnych formach kultu: w głębokiej czci, gdy patrzy na niezwykłą godność Dziewicy, przemienionej mocą Ducha Świętego w godność Matki; w płomiennej miłości, gdy rozważa duchowe macierzyństwo Maryi, którym obejmuje Ona wszystkie członki Ciała Mistycznego; w pełnym ufności błaganiu, gdy doświadcza wstawiennictwa swej Orędowniczki i Wspomożycielki; w służbie miłości, gdy zastanawia się nad pokorną Służebnicą przyobleczoną w godność Królowej miłosierdzia i Matki łaski; w czynnym naśladowaniu, gdy spogląda na świętość i cnoty Maryi pełnej łaski; w zdumieniu połączonym ze wzruszeniem ducha, gdy “jakby w przeczystym obrazie z radością ogląda to, czym cały pragnie być”; wreszcie w gorliwym dążeniu, gdy w Towarzyszce Odkupiciela w pełni uczestniczącej w owocach tajemnicy paschalnej dostrzega prorocze spełnienie przyszłego losu aż do owego dnia, w którym bez żadnej zmarszczki czy skazy (por. Ef 5, 27) stanie się jak oblubienica przystrojona dla swego męża, Jezusa Chrystusa (por. Ap 21, 2).
MC 22
teksty pochodzą z książki: “Z Maryją na co dzień – Rozważania na wszystkie dni roku”
(C) Copyright: Wydawnictwo SALWATOR, Kraków 2000
www.salwator.com
http://www.katolik.pl/modlitwa,884.html
*********
#Ewangelia: Moc królestwa niebieskiego
Mieczysław Łusiak SJ
Jezus opowiedział tłumom tę przypowieść: “Królestwo niebieskie podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posiał na swej roli. Jest ono najmniejsze ze wszystkich nasion, lecz gdy wyrośnie, jest większe od innych jarzyn i staje się drzewem, tak że ptaki przylatują z powietrza i gnieżdżą się na jego gałęziach”.
Powiedział im inną przypowieść: “Królestwo niebieskie podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż się wszystko zakwasiło”.
To wszystko mówił Jezus tłumom w przypowieściach, a bez przypowieści nic im nie mówił. Tak miało się spełnić słowo Proroka: “Otworzę usta w przypowieściach, wypowiem rzeczy ukryte od założenia świata”.
Komentarz do Ewangelii
Ziarno gorczycy, o którym mówi Jezus, jest faktycznie bardzo małe – mniejsze od znanych nam ziaren maku. I rzeczywiście, w ciągu paru tygodni potrafi wyróść z niego całkiem spore drzewko.
Niesamowita jest moc królestwa niebieskiego. I niesamowite są efekty przyjęcia tego królestwa przez człowieka – życie człowieka staje się bardzo bogate i życiodajne, staje się miejscem dobrym dla innych. Warto pozwolić, aby królestwo Boże nas “zakwasiło”, to znaczy spokojnie, ale konsekwentnie pracując w nas, nadało nam nową jakość.
http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/pismo-swiete-rozwazania/art,2507,ewangelia-moc-krolestwa-niebieskiego.html
********
COŚ MAŁEGO
by Grzegorz Kramer SJ
Są w ludziach tendencje do tego, by ogłosić Królestwo Boga na ziemi w sposób uroczysty, wręcz polityczny. Ogłosić samego Jezusa Królem Świata i Polski. Zakładają więc organizacje, których celem jest przekonywanie „niewiernych” do tego, że to jedyny sposób uratowania Polski i świata. Zawsze się zastanawiam, od czego nas ma to uratować? Od końca świata? Czego się tu bać? Świat się skończy i w końcu będziemy żyć wiecznie.
Jezus dziś mówi o Królestwie Boga. Porównuje je do ziarna i kwasu. W tym obrazie nie mówi nic innego, jak to, że Królestwo to nie jest „miejsce”, a proces. Ziarno musi przejść proces biologiczny, aby stać się drzewem. Zakwas poprzez procesy chemiczne sprawia, że chleb jest chlebem.
W Królestwie Bożym nie chodzi o spektakularny efekt, bo o to chodzi w królestwach tego świata, a Jego Królestwo „nie jest z tego świata”. Proces ten polega na królowaniu Boga wśród nas. Tylko że Jego królowanie to nie jest tron, berło, dekrety i rozprawianie się z przeciwnikami. Jego panowanie to jest przemiana naszego myślenia i serca, a to może dokonać się tylko na podstawie osobistej decyzji każdego z nas.
„Królestwo moje nie jest z tego świata”, to znaczy, że i nasze myślenie o Królestwie Bożym nie może być „kalką”. W Jego Królestwie są kompletnie inne zasady. W tym Królestwie kocha się wroga, otwiera umysł na myślenie, wywraca schematy, nie zamyka się Króla w złotej klatce, by pięknie się przed nim kłaniać, a później mieć w nosie Jego zasady. W tym Królestwie Król zrzuca koronę, wychodzi z pałacu i jada z tajnymi współpracownikami, heretykami, dziwkami, po prostu z tymi wszystkimi, którzy są przez innych w jakikolwiek sposób potępiani. W naszych królestwach, którym chcemy często przyczepić łatkę „chrześcijańskie”, pomyliliśmy ocenę z potępieniem, Prawdę z naszą prawdą, nasze kompleksy z realnymi problemami, szczegóły z istotą. W naszych królestwach cele zastąpiły środki, a głoszenie Dobrej Nowiny zostało wyparte przez głoszenie naszych wizji. W tych królestwach dokonuje się gwałtu na Bogu, który przyszedł z przebaczeniem, a my mówimy Mu, że to się nie godzi, bo grzesznika trzeba upodlić, poniżyć, zniszczyć, a później zapytać, czy postanawia się nawrócić i być prawowitym członkiem Kościoła w którym, my – sprawiedliwi ustalamy zasady, owszem, zasłaniając się Bogiem, bo przecież jesteśmy sprawiedliwi.
Królestwo Boga to pokój i dobroć oraz prostota znaków. Jezus nie wziął obrazu czegoś wielkiego i silnego, by je opisać, wziął obraz czegoś, co jest mało dostrzegalne, dyskretne, ale silne w swojej determinacji i nie jest destrukcyjne. Wręcz przeciwnie – samo oddaje swoją postać, istotę czemuś innemu. W pewnym momencie nie ma już ziarenka, nie ma odrobiny kwasu, jest coś, co daje pokarm, życie innym.
Królestwo Boga to coś małego, coś, co jest pozornie słabe. Nie jest kalką innych religii, w których trzeba walczyć maczetą. Ono jest logiką gnijącego ziarna. Nie każdy to pojmuje.
http://kramer.blog.deon.pl/2015/07/27/cos-malego/
********
Ziarnko gorczycy
Wprowadzenie do modlitwy na poniedziałek, 27 lipca.
Tekst: Mt 13, 31-35
Prośba: o łaskę radości z własnego duchowego wzrostu oraz bliźnich.
1. Wzrost mojego bliźniego. Obraz ziarnka gorczycy mogę odnieść do mojego własnego duchowego rozwoju, jak i bliźnich. Wybiorę osobę (lub osoby), które przeszły w życiu nie lada zmianę i podziękuję Bogu za wszystko, czego w nich dokonał. A może znajduję w swoim sercu uczucia zazdrości i porównywania się? Może nie widzę w sobie takiego wzrostu, jaki z łatwością dostrzegam w drugich? Skąd biorą się we mnie takie uczucia? Czy jestem w stanie porozmawiać o tym z Jezusem?
2. Ważni dla Jezusa. Duchowy wzrost związany jest mocno z wydawaniem owoców. Człowiek poddający się Duchowi Świętemu postępuje naprzód w duchowej przemianie, aż staje się wsparciem i ochroną dla najuboższych i stęsknionych za Bożym Słowem, których przestawiają ptaki powietrzne z Ewangelii. Innymi słowy, człowiek czuje się rzeczywiście potrzebnym. Niemniej jednak nie raz przyjdzie mu doświadczyć niewdzięczności ze strony tych, dla których jest schronieniem. Co dzieje się z naszą gorliwością w takich sytuacjach? Czy nasza miłość maleje, czy też jest to okazja do głębszego wejścia w relację z Jezusem, dla którego będziemy zawsze ważni i potrzebni? Dalej, kogo uwaga i pochwała jest dla mnie ważniejsza: Jezusa czy ludzi, którym służę?
http://e-dr.jezuici.pl/ziarnko-gorczycy/
********
poniedziałek 27 lipca 2015
Poniedziałek XVII tygodnia Okresu Zwykłego
Św. Innocentego I
Komentarz do Ewangelii
Św. Maksym z Turynu : Zaczyn całego świata
Wj 32,15-24.30-34.
Mojżesz zszedł z góry z dwiema tablicami Świadectwa w swym ręku, a tablice były zapisane na obu stronach, zapisane na jednej i na drugiej stronie.
Tablice te były dziełem Bożym, a pismo na nich było pismem Boga, wyrytym na tablicach.
A Jozue, usłyszawszy odgłos okrzyków ludu, powiedział do Mojżesza: «W obozie rozlegają się okrzyki wojenne».
On zaś odpowiedział: «To nie głos pieśni zwycięstwa ani głos pieśni klęski, lecz słyszę pieśni dwóch chórów».
A Mojżesz zbliżył się do obozu i ujrzał cielca i tańce. Rozpalił się wówczas gniew Mojżesza i rzucił z rąk swoich tablice i potłukł je u podnóża góry.
A porwawszy cielca, którego uczynili, spalił go w ogniu, starł na proch, rozsypał w wodzie i kazał ją pić Izraelitom.
I powiedział Mojżesz do Aarona: «Cóż ci uczynił ten lud, że sprowadziłeś na niego tak wielki grzech?»
Aaron odpowiedział: «Niech się mój pan nie unosi na mnie gniewem, bo wiesz sam, że ten lud jest skłonny do złego.
Powiedzieli do mnie: “Uczyń nam boga, który by szedł przed nami, bo nie wiemy, co się stało z Mojżeszem, z tym mężem, który nas wyprowadził z ziemi egipskiej”.
Wtedy rzekłem do nich: “Kto ma złoto, niech je zdejmie z siebie”. I złożyli mi je, i wrzuciłem je w ogień, i tak powstał cielec».
Nazajutrz zaś tak powiedział Mojżesz do ludu: «Popełniliście ciężki grzech; ale teraz wstąpię do Pana, może otrzymam przebaczenie waszego grzechu».
I poszedł Mojżesz do Pana, i powiedział: «Oto niestety lud ten dopuścił się wielkiego grzechu, gdyż uczynił sobie boga ze złota.
Przebacz jednak im ten grzech! A jeśli nie, to wymaż mię natychmiast z Twej księgi, którą napisałeś».
Pan powiedział do Mojżesza: «Tylko tego, który zgrzeszył przeciw Mnie, wymażę z mojej księgi.
Idź teraz i prowadź ten lud, gdzie ci rozkazałem, a mój anioł pójdzie przed tobą. A w dniu mojej kary ukarzę ich za ich grzech».
Ps 106(105),19-20.21-22.23.
U stóp Horebu zrobili cielca
i pokłon oddawali bożkowi odlanemu ze złota.
I zamienili swą Chwałę
na podobiznę cielca jedzącego siano.
Zapomnieli o Bogu, który ich ocalił,
który wielkich dzieł dokonał w Egipcie,
rzeczy przedziwnych w krainie Chama,
zdumiewających nad Morzem Czerwonym.
Postanowił ich zatem wytracić,
gdyby nie Mojżesz, Jego wybraniec:
on wstawił się do Niego,
aby odwrócił swój gniew, by ich nie niszczył.
Mt 13,31-35.
Jezus opowiedział tłumom tę przypowieść: «Królestwo niebieskie podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posiał na swej roli.
Jest ono najmniejsze ze wszystkich nasion, lecz gdy wyrośnie, jest większe od innych jarzyn i staje się drzewem, tak że ptaki przylatują z powietrza i gnieżdżą się na jego gałęziach».
Powiedział im inną przypowieść: «Królestwo niebieskie podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż się wszystko zakwasiło».
To wszystko mówił Jezus tłumom w przypowieściach, a bez przypowieści nic im nie mówił.
Tak miało się spełnić słowo Proroka: «Otworzę usta w przypowieściach, wypowiem rzeczy ukryte od założenia świata».
Fragment liturgicznego tłumaczenia Biblii Tysiąclecia, © Wydawnictwo Pallottinum
Komentarz do Ewangelii:
Św. Maksym z Turynu (? – ok. 420), biskup
Homilia 111; CC Kazanie 25, p. 97; PL 57, 511
Czytamy w Ewangelii: „Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity” (J 12,24). Pan Jezus jest ziarnem pszenicy, ale także zaczynem… Przychodząc na świat jako człowiek, sam w świecie, Pan Jezus dał wszystkim ludziom możliwość stania się tym, czym On jest. Każdy człowiek, który jednoczy się z Chrystusowym zaczynem także się nim staje, z korzyścią dla siebie i wszystkich. Zostanie zbawiony i zbawi bliźniego.
Zanim zostanie ukryty w mące, zaczyn jest zmiażdżony, roztarty, podzielony na okruchy, całkowicie rozpuszczony – ale to właśnie w tym momencie gromadzi w jednej fermentacji niezliczone i rozproszone cząsteczki mąki. Doprowadza do ciała stałego substancję, która sama z sobie była równie sypka jak pył; wreszcie robi pożyteczne ciasto z tego, co zdawało się być jałowym rozproszeniem.
Także Jezus Chrystus, zaczyn całego świata, został złamany wieloma cierpieniami, rozszarpany i zniszczony, a Jego soki, to znaczy drogocenna krew, wylały się za nas, aby umocnić rozproszony rodzaj ludzki, mieszając się z nim. My byliśmy jak mąka ludów, oto jesteśmy zgromadzeni jako zaczyn. Leżeliśmy żałośnie po całej ziemi, rozproszeni i zmiażdżeni, oto jesteśmy zjednoczeni z ciałem Chrystusa, dzięki mocy jego Męki.
**********
**************************************************************************************************************************************
ŚWIĘTYCH OBCOWANIE
27 LIPCA
********
Patron Dnia
św. Natalia, Aureliusz, Lilioza, Feliks i Jerzy
męczennicy
W VII w., w początkowym okresie rządów mahometan w Kordobie, w Hiszpanii, pozwolono chrześcijanom wyznawać ich wiarę; kiedy jednak mahometanie utrwalili swą władzę, rozpoczęli systematyczne prześladowanie chrześcijan. Św. Natalia wraz z mężem św. Aureliuszem porzuciła islam dla chrześcijaństwa. Na pozór żyli według obyczajów mahometańskich, ukrywając swoje prawdziwe przekonania. Jednak widok cierpiącego chrześcijanina, który publicznie wyznał swoją wiarę, przemienił ich dramatycznie. Od tej chwili zaczęli żyć jawnie w wierze chrześcijańskiej. Odłożywszy pewną sumę pieniędzy, by zapewnić przyszłość swojej córce, resztę swoich dóbr rozdali biednym i oddali się pokucie i modlitwom. Ich przykład stał się natchnieniem dla krewnego św. Aureliusza, św. Feliksa. Był on odstępcą od religii chrześcijańskiej, jego żona zaś Lilioza, nie przyznawała się głośno do swojej wiary. Niedługo trwało: wszyscy zostali uwięzieni. Razem z nimi uwięziono człowieka o imieniu Jerzy, mnicha z klasztoru św. Sabasa w Jerozolimie. On to szukając okazji do męczeństwa wobec sędziego obraził Mahometa. Wskutek tego 27 lipca 852 r. skazano go razem z innymi na śmierć.
http://www.katolik.pl/modlitwa.html
oraz:
św. Antuzy, męczennicy (+ VIII w.); św. Feliksa (+ 852); świętych męczenników: Jerzego, diakona, Aureliusza z żoną Natalią i Feliksa z żoną Liliosą (+ 852); świętych męczenników: Hermolausa, prezbitera, oraz braci Hermippusa i Hermokratesa (+ 305); świętych męczenników Maura, biskupa, i Sergiusza (+ pocz. II w.); bł. Novellona, zakonnika (+ 1280); św. Pantaleona, lekarza, męczennika (+ ok. 305)
**************************************************************************************************************************************
TO WARTO PRZECZYTAĆ
*********
Flickr (cc)
Niema modlitwa
Coraz rzadziej wśród młodzieży widzimy zawieszoną na szyi małą blaszkę z wizerunkiem Maryi czy świętych. Mowa oczywiście o medaliku. Sami nie zdajemy sobie nieraz sprawy, że stanowi on osobiste wyznanie wiary, a jednocześnie prośbę o wstawiennictwo przed Bogiem, o dar bycia świętym. Medalik to jakby niema modlitwa noszona w sercu i kierowana do nieba bezustannie: podczas pracy, odpoczynku i snu.
Najbardziej rozpowszechnionymi medalikami na świecie są Medalik Niepokalanego Poczęcia, zwany powszechnie Cudownym Medalikiem oraz Medalik św. Benedykta. Dziś zapoznamy się z Cudownym Medalikiem.
Objawienie
Historia Cudownego Medalika rozpoczyna się 27 listopada 1830 roku, kiedy to nieznanej nikomu nowicjuszce Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo, Katarzynie Labouré, objawia się Matka Boża. Podczas tego objawienia usłyszała ona słowa: “Postaraj się o wybicie i rozpowszechnienie medalika według tego wzoru. Wszyscy, którzy będą go nosić z ufnością i wiarą, otrzymają wiele łask”.
Św. Katarzyna zobaczyła dwie strony medalika. Na awersie postać Maryi, wyciągającej ku ziemi ręce, z których emanują promienie oznaczające łaski zlewane na ludzi. Maryję otacza napis: “O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy”. Rewers obejmuje znak krzyża, z umieszczoną pod nim literą “I” oraz “M” (Immaculata Maria – Niepokalana Maryja). Poniżej dwa serca – jedno z koroną cierniową, drugie z koroną z róż, przebite mieczem. Symbolizują one miłość Jezusa i Maryi wobec ludzi oczekujących na łaski.
Katarzyna nie uczyniła ze swego objawienia sprawy publicznej – zwierzyła się jedynie swojemu spowiednikowi, księdzu Aladel. Ona sama pracowała w przytułku w Paryżu jako kucharka i praczka, zajmowała się hodowlą krów, wreszcie była furtianką. Dopiero po jej śmierci odczytano – spisaną na polecenie spowiednika – relację o objawieniach i od tej pory Medalik, wkrótce nazwany Cudownym, zaczął być powszechnie noszony jako źródło łaski. Ksiądz Aladel zwlekał początkowo z wybiciem medalika. W końcu zdecydował się przedstawić całą sprawę arcybiskupowi Paryża – de Quelen, a gdy ten okazał się przychylny, medalik wybito w 1832 roku w ilości 1500 egzemplarzy.
Cuda i łaski
Na cuda i łaski nie trzeba było długo czekać. Już w tym samym roku ośmioletnia Karolina Nenain z parafii Saint-Germain-l’Auxerrois, zarażona cholerą, odzyskuje zdrowie dzień po tym, jak siostry dają jej Medalik. Rok później, 13 czerwca, wojskowy z Alençon, znany “ateista i bluźnierca”, któremu siostry wręczyły Medalik, zaczyna się modlić.
W styczniu 1842 r. dochodzi do jednego z bardziej spektakularnych cudów w historii Kościoła. Młody, francuski Żyd, Alfons Ratizbone, któremu wcześniej przyjaciel zakłada Medalik na szyi, wstępuje na chwilę do świątyni S. Andrea della Fratte w Rzymie. Widząc w bocznej kaplicy wizerunek pięknej Pani z Cudownego Wizerunku, klęka. W tym momencie doznaje olśnienia i z kościoła wychodzi nawrócony. 31 maja 1842 r. w klasztorze Jezuitów przyjmuje chrzest i przystępuje do Komunii św. Cztery dni później jego nawrócenie zostaje uznane dekretem papieskim za prawdziwe działanie Boże za wstawiennictwem Najświętszej Maryi Panny. Alfons zostaje księdzem i zakłada zgromadzenie Matki Bożej Syjońskiej, którego charyzmatem jest nawracanie Żydów na wiarę katolicką.
22 sierpnia 1845 r. John Henry Newman, anglikański teolog, interesujący się nauką Kościoła rzymskiego, zawiesza sobie Medalik na szyi. Dwa miesiące później przechodzi na katolicyzm.
10 lat po pierwszym wybiciu medalika nosiło go już około 100 milionów wiernych, choć nadal nic nie wiedziano o objawieniach.
W tym też czasie – w odpowiedzi na prośbę Maryi, by młode dziewczęta bardziej się Jej poświęcały, powstaje tzw. “Młodzież maryjna”. 20 czerwca 1847 r. papież Pius IX oficjalnie uznaje ją za stowarzyszenie (ponad sto lat później, w 1961 r., działa ono już w 93 krajach). Za sprawą Cudownego Medalika powstają wciąż nowe wspólnoty. Stowarzyszenie Medalika na cześć Niepokalanie Poczętej (potocznie: Stowarzyszenie Cudownego Medalika), zainicjowane przez polskich biskupów, w 1908 r. zostaje rozszerzone przez papieża Piusa X na całe chrześcijaństwo. W 1919 r. Ojciec Maksymilian Maria Kolbe obiera medalik jako znak członków Milicji Niepokalanej. Wkrótce to bractwo staje się znane na całym świecie (obecnie ma 4 miliony członków w 46 krajach na wszystkich kontynentach).
W 1939 r. w samej Polsce liczy 750 tys. członków. Pod wpływem duchowości Rycerstwa, ks. Franciszek Blachnicki zakłada Krucjatę Wstrzemięźliwości (1957 r.), która ma być zbiorowym narzędziem Niepokalanej w walce z alkoholizmem. Milicja Niepokalanej staje się także inspiracją do powstania Ruchu Światło-Życie oraz instytutów życia konsekrowanego, takich jak: Siostry Franciszkanki Rycerstwa Niepokalanej (założone w Japonii), Siostry Mniejsze Maryi Niepokalanej (Rzym), Siostry Franciszkanki Niepokalanej (Filipiny), Zgromadzenie Braci Franciszkanów Niepokalanej (Włochy), Misjonarki Rycerki Niepokalanej Ojca Kolbe (Włochy), Instytut Niepokalanej Matki Kościoła (Polska).
Dwudziesty wiek to także stulecie licznych cudów, związanych z Cudownym Medalikiem. Świadectwa o cudach za przyczyną Wizerunku od 1922 r. pojawiają się na łamach “Rycerza Niepokalanej”, gazety Milicji Niepokalanej.
Katarzyna Labouré została kanonizowana przez papieża Piusa XII 27 lipca 1947 roku.
Grzegorz Rąpała
Jest to jedno z najważniejszych zdań wypowiedzianych przez Jezusa, które wzywają nas do miłosierdzia i obiecują w zamian Boże miłosierdzie. Jednak, aby w pełni zrozumieć to błogosławieństwo, należy odczytać je w kontekście pozostałych. Warto zwrócić również uwagę na kolejność ośmiu błogosławieństw. Bowiem jest ona nieprzypadkowa i stanowi etapy rozwoju duchowego tych, którzy chcą naśladować Chrystusa w swoim życiu.
Najczęściej słowa te odczytujemy jako wezwanie do pokory, lecz sformułowanie ubodzy w duchu ma głębsze znaczenie. Bowiem ubogi to ten, który ma świadomość, że wszystko, co posiada, otrzymał od Boga i całą swą ufność pokłada w Bogu – “u Boga”. Taki człowiek doskonale rozumie i wypełnia na co dzień wezwanie Jezusa: Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się i kradną. Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą, i gdzie złodzieje nie włamują się i nie kradną. Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje (Mt 6,19-21).
Cisi to inaczej łagodni. Błogosławieństwo to uzupełnia poprzednie, bowiem nie wystarczy być wrażliwym, ale aby czynić miłosierdzie, należy stać się również łagodnym, czyli posiadać umiejętność opanowania uczuć. Uczucia powinny być pod kontrolą rozumu, wtedy będą twórczą siłą w dziedzinie miłosierdzia. Prawdziwe miłosierdzie zawsze będzie mądrym i pełnym wrażliwości działaniem.
Nie można pragnąć i okazywać miłosierdzie, bez pragnienia i dążenia do sprawiedliwości. Sprawiedliwość stoi na straży miłosierdzia, aby miłosierdzie nie było naiwne. Miłosierdzie natomiast chroni sprawiedliwość, aby ta nie przerodziła się w okrucieństwo. Ponadto miłosierdzie sprawia, że owoce sprawiedliwości są trwałe. Jeśli tak często w dziedzinie życia społecznego mówi się o potrzebie zachowania zasad sprawiedliwości, to należy zwrócić taką samą uwagę również na miłosierdzie, bowiem bez niego trudno spodziewać się prawdziwych i trwałych owoców sprawiedliwości w życiu jakiejkolwiek wspólnoty.
Ludzie czystego serca to ci, którzy starają się zachować niewinność wobec jakiegokolwiek grzechu, nie tylko w dziedzinie VI przykazania. Podobnie jak w przypadku sprawiedliwości, tak i cnota czystości jest ściśle związana z miłosierdziem. Jeśli bowiem sprawiedliwość sprowadza miłosierdzie, to miłosierdzie sprowadza czystość serca. Jałmużna gładzi grzechy (Syr 3,30). Prawda o oczyszczającej roli uczynków miłosierdzia znana była już w Starym Testamencie. Natomiast Jezus już w samym błogosławieństwie dotyczącym miłosiernych zapowiada dostąpienie przez nich miłosierdzia Bożego także w kontekście odpuszczenia grzechów.
Ty jesteś moim stróżem,
I zawsze przy mnie stoisz.
Powiedz Panu, że chcę być dobry
I by mnie chronił z Bożego tronu.
Powiedz Matce Bożej,
że Ją bardzo kocham
I by mnie pocieszała
w chwilach strapienia.
Osłaniaj mnie w czasie
niebezpieczeństw
I zawsze prowadź dobrą drogą.
Ty jesteś moim stróżem,
I zawsze przy mnie stoisz…
Ty jesteś moim stróżem,
I zawsze przy mnie stoisz…
Przypisy:
Tekst jest skróconą wersją odczytu wygłoszonego w ramach „Uniwersytetu Latającego Znaku”. Następny wykład, „Europa jako wspólnota” wygłosi 25 marca 2003 roku prof. Czesław Porębski, tradycyjnie w Bibliotece Jagiellońskiej. Pełną informację o programie Uniwersytetu Latającego Znaku znaleźć można na stronie internetowej www.uniwersytet.znak.com.pl
Miłość osobista
Słowo “miłość” stało się na przełomie naszego tysiąclecia pojęciem wieloznacznym i ambiwalentnym. Wiele osób i środowisk używa tego słowa na oznaczenie postaw i zachowań, które nie są miłością. Okres Adwentu i Bożego Narodzenia jest zaproszeniem do refleksji nad miłością, którą kocha nas Bóg i której uczy nas poprzez Swego wcielonego Syna. Jest to miłość osobista, widzialna, uniwersalna i mądra, a jednocześnie miłość, która respektuje wolność człowieka. Przyjrzyjmy się bliżej tym podstawowym cechom Bożej miłości, której chcemy się uczyć.
Jest to najpierw miłość osobista. Bóg nie kocha nas przez jakichś pośredników, lecz osobiście zaangażował się w miłość wobec człowieka. Zaryzykował przyjście do ludzi i poniósł konsekwencje miłości wiernej aż do końca. Doznał goryczy niezrozumienia i odrzucenia. Został opuszczony nawet przez swych uczniów. Został skrzywdzony, wyszydzony i ukrzyżowany przez ludzi, do których przyszedł z miłością i którym czynił tylko dobro. Czytelnym świadkiem takiej osobistej miłości Boga do człowieka jest w naszych czasach Matka Teresa i Jan Paweł II. Pokorna zakonnica z Kalkuty i Zastępca Chrystusa z Watykanu to przykład uczniów Chrystusa, którzy osobiście idą do ludzi tej ziemi, pochylając się nad biednymi i chorymi, aby im służyć i aby przyprowadzać ich do Boga. Chrześcijanin to ktoś, kto jest powołany, by kochać w podobnie bezpośredni sposób. To ktoś, kto ze względu na miłość potrafi – na wzór Chrystusa – zaryzykować własne życie i zapłacić osobistą cenę za miłość. Nawet wtedy, gdy ceną tą jest niezrozumienie, cierpienie, odrzucenie, a czasem nawet męczeństwo fizyczne czy duchowe.
Miłość widzialna
Boża miłość to nie tylko miłość, która się osobiście angażuje w troskę o człowieka. To także miłość widzialna. Niewidzialny Bóg staje się człowiekiem właśnie po to, by poprzez wcielenie Jego miłość przybrała zupełnie widzialne formy. Przyjąwszy ludzkie ciało Syn Boży mógł wyrażać miłość do człowieka poprzez konkretne słowa i widzialne czyny. Chrystus niestrudzenie szedł do ludzi, by z nimi rozmawiać, by ich pocieszać i uzdrawiać, by ich upominać i wzywać do nawrócenia, by ich uczyć myśleć i kochać. Miłość Boga do człowieka nie zamyka się zatem w wymiarze duchowym. Ona odsłania swoje widzialne oblicze. Przybiera postać konkretnego działania i zaangażowania na rzecz spotykanych ludzi. Także w tym aspekcie wzorem dla współczesnego człowieka może być postawa Matki Teresy czy Ojca Świętego, a więc tych, którzy uczą nas okazywać miłość poprzez fizyczną obecność, poprzez ofiarną pracowitość i poprzez Bożą czułość.
Człowiek objęty miłością
Kolejną cechą Bożej miłości jest jej uniwersalny charakter. Chrystus obejmował swoją miłością każdego człowieka. Potrafił kochać spotykanych ludzi bez względu na ich płeć, narodowość, religię czy życiową postawę. Ta uniwersalność Bożej miłości wynika z jej bezinteresowności oraz z jej nieodwołalności. Ze szczególną troską odnosił się Chrystus do chorych, odrzuconych, samotnych, do biednych materialnie i duchowo, do zrozpaczonych i bezradnych. A zatem do tych, którzy najbardziej potrzebowali miłości i którzy nie mogli lub nie potrafili odwdzięczyć się za otrzymane dobro. W ten sposób Chrystus uczy nas miłości, która przekracza logikę miłości humanistycznej. Chrześcijanin to ktoś, kto jest powołany do miłości charytatywnej. To ktoś, kto nie ogranicza się do kochania jedynie tych, od których sam doznaje miłości. Inaczej byłby jedynie dobrym poganinem, a nie uczniem Chrystusa, który na sądzie ostatecznym zapyta nas nie tylko o miłość wobec najbliższych, lecz także o naszą miłość do ludzi głodnych, uwięzionych, bezradnych i odrzuconych.
Miłość mądra
Osobista, widzialna, bezinteresowna i nieodwołalna miłość Boga do każdego człowieka ma jeszcze jedną istotną cechę. Jest to miłość mądra, czy dostosowana do niepowtarzalnej sytuacji oraz do postępowania danego człowieka. Bóg nie jest naiwny. Jego miłość wierna i ofiarna nie oznacza tolerowania zła, ani pobłażliwości dla egoizmu, cynizmu czy kłamstwa. Chrystus kocha nas także wtedy, gdy krzywdzimy siebie czy innych ludzi oraz gdy nie potrafimy kochać nawet nas samych. Ale dopóki tak postępujemy, dopóty Jego miłość wyraża się poprzez upominanie, niepokój sumienia oraz stanowcze wzywanie do nawrócenia: jeśli się nie nawrócicie to marnie zginiecie. Chrześcijanin to ktoś, kto rozumie, że dojrzała miłość musi przybierać indywidualne formy wyrazu wobec spotykanych ludzi. Obowiązuje tu zasada: “to, czy kocham ciebie, zależy ode mnie, od mojej więzi z Bogiem i od mojej dojrzałości; natomiast to, w jaki sposób wyrażam moją miłość do ciebie, zależy od twojego postępowania”. Miłość do ludzi szlachetnych i odpowiedzialnych wyrażamy poprzez słowa uznania oraz poprzez zachowania, które tych ludzi umacniają w dobrym postępowaniu. Ludzi niedojrzałych kochamy poprzez przypominanie im Bożej mądrości oraz poprzez stawianie im koniecznych wymagań. Ludzi egoistycznych, grzesznych czy cynicznych kochamy wtedy, gdy konfrontujemy ich z bolesnymi konsekwencjami ich błędnych zachowań i gdy nie chronimy ich przed cierpieniem, które sami sprowokowali i które jest potrzebne, by błądzący mógł się zastanowić i nawrócić.
Człowiek i jego wolność
Boża miłość ma jeszcze jedną istotną cechę: pozostawia człowiekowi wolność. Nie przymusza. Nie narzuca się siłą. Boża miłość oddziałuje siłą samej miłości. Zdumiewa. Fascynuje. Pociąga. To miłość pokorna, która uznaje swoje granice w oddziaływaniu na tych, których kocha. Chrześcijanin to ktoś, kto rozumie, że miłości nie da się narzucić siłą, że miłość może być zlekceważona, wyśmiana i odepchnięta. Ta świadomość chroni nas przed zniechęceniem czy rozgoryczeniem, gdy ktoś nie odpowiada miłością na miłość, gdy ktoś – czasem z najbliższych osób – nie korzysta z tego, że jest kochany. Także wtedy chrześcijanin potrafi nadal kochać w sposób wierny i mądry. Potrafi kochać i mieć nadzieję, że dojrzała miłość przyniesie owoce.
Chrześcijanin to ktoś, kto szuka znacznie większej miłości od tej, którą proponuje mu współczesna cywilizacja, promująca “miłość” niewierną, niepłodną i odwołalną. Chrześcijanin to ktoś, kto uczy się kochać tą miłością, którą objawił nam Bóg wtedy, gdy nastała pełnia czasów, gdy Boża miłość stała się widzialna. Od dwóch tysięcy lat przekonujemy się, że żadna mniejsza miłość nie zaspokoi naszego serca, ani nie da nam radości, za którą tęsknimy. W trzecie tysiąclecie wejdźmy jako wierni uczniowie Bożej miłości.
ks. Marek Dziewiecki
http://www.katolik.pl/milosc–ktorej-uczy-bog,23175,416,cz.html
*******
Rozeznawanie: to brzmi dość tajemniczo i wzniośle. A jest dla każdego, kto wierzy w Jezusa. Wierzysz? No to do dzieła!
Gotowy do startu?
Pierwszą rzeczą, którą musisz zrobić, to zobaczyć, kim jest Jezus Chrystus – Bóg, który cię kocha i chce twojego dobra. Kim On jest w twoim życiu?
W drugiej kolejności – zastanów się, w których momentach twojego życia Bóg zadziałał konkretnie (np. poprzez wydarzenia). Jeśli uważnie przyjrzysz się tym punktom – będziesz mógł zobaczyć, jak On realizuje plan względem ciebie i jak pragnie twojego dobra. Ale czy rzeczywiście jesteś gorliwy w realizacji tego planu? Oraz czy wiesz, co dla ciebie jest dobre? Jeśli chcesz się dowiedzieć – to dobry moment, by rozpocząć rozeznawanie.
Halo, to ja!
Dość często rozeznawanie kojarzymy z poznawaniem działania duchów w naszym życiu. A tymczasem przede wszystkim chodzi o poznanie samego siebie. Dlaczego? Ponieważ bardzo często mylimy wolę Bożą z tym, co sami myślimy lub czujemy. Zakładając, że jesteśmy „normalni”, to dziewięćdziesiąt procent z tego, czego doświadczamy, co dzieje się w naszym wnętrzu – poruszenia, pragnienia, uczucia – nie jest rzeczywistością duchową, ale po prostu naszym człowieczeństwem, które samo w sobie jest dobre, ale może nas zwodzić i prowadzić do pomyłek. Dlatego właśnie powinniśmy uczyć się sami siebie, abyśmy mieli świadomość, co nami kieruje. W przeciwnym razie – jeśli coś będzie mi się podobało, to będę mówił, że to Pan Bóg działa. A jeśli coś będzie trudne lub nieprzyjemne – uznam, że to już na pewno nie On. Takie postępowanie nazywam egoizmem duchowym i brakiem odpowiedzialności za własne postępowanie.
Odrobina matematyki: jeśli dziewięćdziesiąt procent tego, co dzieje się we mnie, to ja sam, to dla Pana Boga i ducha złego pozostaje już jedynie dziesięć procent do podziału. Czyli co dwudzieste poruszenie może być od Pana Boga. To oznacza, że nawet gdy my nic nie robimy, to On w nas działa, choć nie zawsze mamy tego świadomość. Jak to rozpoznać? Przede wszystkim należy wyciszyć się i wsłuchać w siebie. Pozwolić Bogu, aby do nas mówił.
Właściwa taktyka
W podejściu do rozeznawania duchowego możemy popełnić dwa podstawowe błędy taktyczne: uznać, że to banalny proces, i już wiemy, o co chodzi, albo przeciwnie – uznać, że to bardzo skomplikowane i nie dla mnie. Innym błędem jest też skoncentrowanie się na samej technice i regułach: ta mówi to, a inna tamto. A wiesz, kim jesteś? Nie wiesz? To póki co – zostaw reguły.
Krok pierwszy to ustalenie, w jakim stanie ducha i w jakiej kondycji jesteś: w strapieniu, czy w pocieszeniu? Jeśli jesteś w strapieniu – nie podejmuj żadnej decyzji, ale módl się do Boga, aby najpierw wyprowadził cię z tego stanu. Przyjrzyj się także swojemu życiu sakramentalnemu, ponieważ ono jest podstawą wszystkiego: kiedy byłeś ostatnio u spowiedzi, czy jesteś w łasce uświęcającej, przystępujesz regularnie do Komunii świętej? Jeśli nie – raczej nie licz na pocieszenie. Jeśli tak – szukaj dalej.
Św. Ignacy jasno mówi, że powodem strapienia są nasze zaniedbania. Dlatego przyjrzyj się krytycznie, czy rzeczywiście robisz to, co do ciebie należy. Jeśli i tu nie masz sobie nic do zarzucenia – to może być to próba twojej wiary, na ile dochowasz Bogu wierności. Strapienie jest też często po prostu zderzeniem się z faktem, że bez Boga nie dasz rady daleko zajść.
Dopiero gdy już jesteś w pocieszeniu i masz jasność oglądu rzeczywistości, możesz podejmować jakiekolwiek decyzje. Ale pierwszą rzeczą, którą musisz zrobić, to uświadomić sobie, że nawet jeśli teraz jesteś na szczycie, to długo na nim nie posiedzisz. Dlatego lepiej jest przygotować się do zejścia, niż spaść… Pocieszenie i strapienie przypominają czasem trzęsienie ziemi, dlatego chodzi o to, aby zabezpieczyć się przed wstrząsami i być na nie gotowym. W przeciwnym wypadku – raz będę dla ludzi aniołem, a kiedy indziej zechcę ich pogryźć. Będę przeżywał euforię na zmianę z depresją.
Śmiało do przodu!
Jeśli już nauczymy się rozpoznawać nasze stany ducha i właściwie nimi zarządzać – to możemy iść dalej. Pan Bóg po to dał nam rozum, abyśmy wiedzieli, dokąd idziemy, i umieli rozpoznawać, czy idziemy dobrze. Ponieważ lubimy wchodzić w zawiłości i szukać potwierdzeń dla własnych działań, sprawą podstawową jest nasza uczciwość i szczerość. Nie jest tak, że Bóg działa przeciwnie do moich upodobań i pragnień, ale też nie zawsze działa zgodnie z nimi. A to już jest trudno przyjąć do wiadomości. Dlatego chodzi o to, abyśmy byli otwarci na wolę Bożą, nawet jeśli byłaby nam przeciwna. Wtedy – czeka nas kolejny krok, czyli wstępne działanie w kierunku, który rozpoznaliśmy. Po prostu staramy się realizować to, co rozeznaliśmy, i patrzeć, jakie to przynosi owoce. W tym miejscu jednak bardzo ważne jest, abyś wiedział, jakim jesteś człowiekiem i w jakim trybie podejmujesz decyzje. Jeśli robisz to szybko – staraj się trochę odczekać. Jeśli wolno – przyspiesz kroku. Ważne jest także to, abyś pamiętał, że to nie Bóg ani twoi doradcy podejmują tę decyzję, ale ty. Dlatego ucz się także słuchać swojej intuicji. I patrz, co się dzieje. Czy tym, co robisz, ranisz kogoś? Wprowadzasz zamęt? Burzysz pokój? Jeśli tak – wycofaj się. Całkiem możliwe, że będziesz miał wtedy strapienie, ale to oznacza, że musisz się po prostu modlić i słuchać, co Bóg chce ci powiedzieć. Jeśli dostaniesz pocieszenie – zacznij od nowa.
Inteligencja chrześcijanina
Jedna z reguł św. Ignacego mówi, że zły duch jest jak wkurzona kobieta – jeśli się jej wystraszymy, to wejdzie nam na głowę i zacznie niszczyć, co się da. Nazwałbym to zastraszeniem lub wzbudzaniem lęku. Ale bądźmy szczerzy: w naszym świecie nie potrzeba chrześcijan zbyt mocno straszyć. Wystarczy powiedzieć: Po co się będziesz wysilał? Co ci to da? I w odpowiedzi na to pytanie – wielu z nas się wycofuje i kończy rozeznawanie, kierując się raczej zniechęceniem niż lękiem.
Pamiętajmy, że lęk sam w sobie nigdy nie pochodzi od Boga, bo On nie dał nam ducha bojaźni ani przepraszania za wszystko, ale mocy i trzeźwego patrzenia.
W innym miejscu św. Ignacy porównuje złego ducha do uwodziciela, który uwodzi w ukryciu i zależy mu na tym, aby to nie zostało ujawnione. Bo jeśli zostanie ujawnione – to nie osiągnie on tego, co zamierzył. Co to oznacza w praktyce? Duch zły tak człowieka prowadzi, by ten nie konfrontował się ani ze sobą, ani z Bogiem. Prosta sytuacja: gdy jedna pani plotkuje na drugą, to wystarczy je obie postawić przed sobą i zachęcić, by zaczęły mówić, co o sobie myślą. Co się wtedy stanie? Nagle obie się wycofują – konfrontacja ucina problem. Duch zły także bardzo lubi działać w obrębie niedomówień i niejasności. A my często, zamiast je wyjaśniać i weryfikować – idziemy za nimi.
Kolejny sposób działania złego, to badanie naszych słabości, by tam najsilniej zaatakować. Zupełnie jak na wojnie – żołnierze atakują wroga tam, gdzie jest najsłabszy, a nie najlepiej uzbrojony. To logiczne. I to jest także jeden z powodów, byśmy dobrze znali samych siebie i swoje słabości – wiemy wtedy, gdzie zły będzie najmocniej atakował, ale także będziemy mogli zapraszać Boga do tych miejsc, by nas wzmacniał.
Dlatego, jeśli w czymkolwiek niedomagasz, módl się i ufaj Bogu, bo On chce twojego dobra i jest mądrzejszy od ciebie. Inteligencja chrześcijanina polega właśnie na pamiętaniu o tej prawdzie.
Jacek Granatowski SJ
http://www.katolik.pl/nie-tylko-swieci-rozeznaja,23238,416,cz.html?s=2
********
http://www.katolik.pl/globtroter-pawel,1965,416,cz.html?s=2
Kim jest dla ciebie Jezus Chrystus?
Redakcja miesięcznika Rycerz Młodych i Katolickie Stowarzyszenie „Civitas Christiana” – organizator Ogólnopolskiego Konkursu Wiedzy Biblijnej, pragną zaprosić młodzież do zgłębiania biblijnych treści, których wybór ze względu na przeżywany w Kościele rok, nie jest przypadkowy. Proponowaną metodą jest skrutacja Pisma Świętego, którą będziemy przybliżali na łamach Rycerza Młodych i stronie konkursowej www.okwb.pl. Warto zanurzyć się w te treści, niezależnie od wieku, po to by osobiście odkryć w nich historię także swojego zbawienia. Słowo Boże nie przemija jak to, wypowiadane przez człowieka (por. Łk 21,33). Dlatego wśród tylu słów, które docierają do nas codziennie, warto zatrzymać się właśnie nad tym, które stało się ciałem, dokonuje się wciąż, we mnie i w Tobie, zawsze gdy uznajemy Jezusa Chrystusa jako Syna Bożego, który zmartwychwstał i żyje.
Decyzją Episkopatu Polski, hasłem roku duszpasterskiego 2013/14, jest wyznanie: „Wierzę w Syna Bożego”. Jest to pierwszy etap czteroletniego programu dla Kościoła w Polsce, któremu towarzyszy hasło „Przez Chrystusa, z Chrystusem, w Chrystusie. Przez wiarę i chrzest do świadectwa”. Jego celem ma być przyjęcie i ożywienie osobistej wiary w Syna Bożego. Polscy biskupi, akcentują zachętę do pogłębiania treści Biblii i propagowania jej jako Słowa Bożego, ukazując jego ważność w życiu chrześcijańskim.
Wiele działań duszpasterskich w Kościele, będzie w tym czasie zmierzało do zachęcenia wiernych, by z odnowioną mocą, uznali sercem i umysłem, że Jezus Chrystus jest nie tylko postacią historyczną, ale prawdziwie jest Synem Bożym, który zmartwychwstał i żyje oraz zaprasza nas do udziału w swojej chwale.
.
Możesz Go poznać.
Właśnie dlatego, redakcja Rycerza Niepokalanej i Katolickie Stowarzyszenie „Civitas Christiana” – organizator Ogólnopolskiego Konkursu Wiedzy Biblijnej, pragną zaprosić młodzież do zgłębiania biblijnych treści, których wybór ze względu na przeżywany w Kościele rok, nie jest przypadkowy.
Chcemy zaproponować naszym czytelnikom oraz uczestnikom Konkursu Biblijnego, zanurzenie się w treść Ewangelii wg. św. Marka. Dlaczego chcemy skupić się na tym konkretnym fragmencie Pisma Świętego? Przede wszystkim dlatego, że tam Jezus Chrystus jest tam ukazany w szczególny, piękny sposób, jako Syn Boga. Jeśli ktoś wniknie w ten tekst uważniej, dostrzeże tam wówczas trzy wypowiedzi dotyczące Jezusa. Pierwsza zawarta jest zaraz na początku, jest to wypowiedź samego Boga Ojca, który w czasie chrztu Pana Jezusa w Jordanie, ogłasza: „Ty jesteś mój syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie” (Mk 1, 11). Drugi raz w centrum tej Ewangelii, na Górze Przemienienia, gdzie również głos Boży dał takie świadectwo o Jezusie (Mk 9, 7). Trzeci moment to ten, w którym Jezus umiera na krzyżu i wówczas, nie kto inny jak setnik rzymski, wyznaje wiarę w Niego, jako Syna Bożego (Mk 15,39). Cała ta Ewangelia jest piękną katechezą, mającą w zamiarze, doprowadzić odbiorcę do wiary w Jezusa jako Syna Bożego.
.
Dostaniesz o wiele więcej.
Warto dodać, że ta Ewangelia, obok 1 i 2 Księgi Królewskiej, stanowi zakres merytoryczny XVIII Ogólnopolskiego Konkursu Wiedzy Biblijnej. Wypracowana przez lata formuła tego dzieła, mająca na celu nie tylko sprawdzenie znajomości poszczególnych ksiąg, ale również formację biblijną uczestników, przyciąga każdego roku 30 tys. uczniów szkół ponadgimnazjalnych w całej Polsce. Najlepsi mają szansę na studiowanie bez egzaminów wstępnych, na dziewięciu renomowanych uczelniach wyższych w Polsce, m.in. na takich kierunkach jak teologia, pedagogika, historia, kulturoznawstwo, czy dziennikarstwo i komunikacja społeczna. Oprócz indeksów, wśród nagród znajdują się zagraniczne pielgrzymki oraz atrakcyjne upominki rzeczowe. Zgłoszenia do tegorocznego Konkursu, przyjmowane są do 3 marca 2014, na stronie www.okwb.pl
Tak więc, cykl naszych spotkań z tą Księgą, może być nie tylko znakomitą okazją do pogłębienia swojej duchowości i relacji z Jezusem Chrystusem, ale również daje możliwość takiego poznania Biblii, które pozwoli na zwycięstwo w tym Konkursie.
.
Metodą rozważania tekstów, którą chcemy Ci zaproponować
jest skrutacja Pisma Świętego.
Jest ona specyficzną metodą czytana Biblii, polegającą na wykorzystywaniu odnośników bliblijnych do innych ksiąg (Pismo Święte wyjaśnia samo siebie). Podstawą biblijną tej metody są natomiast słowa Jezusa z Ewangelii Janowej: “Badacie (skrutujecie) Pisma, ponieważ sądzicie, że w nich zawarte jest życie wieczne: to one właśnie dają o Mnie świadectwo.” (J 5,39)
.
Nie chodzi o samo czytanie.
Pamiętaj, skrutacja Pisma Świętego jest FORMĄ MODLITWY ze Słowem Bożym. Nie chodzi w tym sposobie czytania Pisma o jakieś dociekania biblijne prowadzone w sposób rozumowy.
.
To nic, jeśli nie ogarniesz wszystkiego.
W związku z tym nie jest rzeczą konieczną przeczytać i rozważyć wszystkie teksty danej skrutacji. Jeśli wybrane treści w jakiś sposób do Ciebie przemawiają, wystarczy zatrzymać się właśnie na nich.
.
Zagospodaruj sobie czas.
Czas jaki należy przeznaczyć na skrutację, powinien trwać półtorej lub dwie godziny. Można oczywiście robić skrutację krócej, ale godzinne minimum wypadałoby zachować. Jeśli nie rozważymy wszystkich tekstów i sporo z nich zostanie, możemy przeznaczyć je na następną skrutację.
.
Jak posługiwać się tą metodą?
Do skrutacji potrzebna jest tzw. Biblia Jerozolimska. Ma ona bowiem przy wielu wierszach oraz w dolnych komentarzach, liczne odsyłacze do innych wersetów biblijnych paralelnych lub teologicznie dotyczących tej samej sprawy. Jako, że nie wszyscy są w posiadaniu tego konkretnego wydania Biblii, na stronie okwb.pl, będą publikowane drabinki pozwalające odbyć skrutację przy pomocy każdego innego wydania Pisma Świętego.
.
Ramowy przebieg skrutacji Pisma Świętego:
– Modlitwa na rozpoczęcie skrutacji
– Odczytywanie poszczególnych wersetów i zapisywanie myśli
– Co 15 lub 20 minut – modlitwa o pomoc i światło
– Dalsze odczytywanie tekstów i zapisywanie myśli
– Modlitwa na zakończenie skrutacji.
.
Z każdym nowym numerem Rycerza Młodych na stronie www.okwb.pl będą publikowane kolejne tabele do prowadzenia skrutacji w oparciu o tekst z miesięcznika. Zapraszamy do lektury i kontemplacji Bożego Słowa!
Pobierz:
Opracowanie: Daniel Bialik, Marcin Kluczyński
Wykorzystano elementy planu skrutacji wg ks. Zbigniewa Czerwińskiego (www.sfd.kuria.lublin.pl)
Istotnie, ten człowiek był Synem Bożym. (Mk 15; 38-39)
W proponowanym na ten miesiąc fragmencie skrutacji Pisma Świętego, natrafiamy na zaskakujące wyznanie setnika rzymskiego, który pod krzyżem wyznaje wiarę w Jezusa Chrystusa, jako Syna Bożego. Kim Jezus Chrystus jest dla mnie osobiście? Zapraszamy do modlitewnej refleksji nad tym pytaniem, które powinno być zasadniczym pytaniem każdego człowieka. Udzielenie szczerej odpowiedzi przed samym sobą, może przemienić całe dotychczasowe życie i dać spojrzenie na naszą codzienność w perspektywie wieczności, zaś w ziemskim pielgrzymowaniu, wskazać drogę powołania do kroczenia za Jezusem.Nie bójmy się tego wyzwania. Trudności z udzieleniem sobie odpowiedzi na to pytanie, miał przecież nawet sam autor tej Ewangelii. Na podstawie różnych śladów w Biblii, dowiadujemy się, że Święty Marek jako młody chłopak był zachwycony nauczaniem Jezusa, ale bał się ostatecznego opowiedzenia po Jego stronie. Dorastanie do głoszenia Dobrej Nowiny przychodziło mu z trudem. Bojąc się prześladowania, nago uciekał z Ogrodu Oliwnego w noc pojmania Jezusa. Z powodu trudu podróży, zdezerterował ze swojej pierwszej wyprawy misyjnej, przez co św. Paweł usunął go z grupy ewangelizacyjnej. Potem jednak, dzięki Barnabie, który zapalił na nowo wiarę w Marku i wprowadził go znów do Kościoła, ten odnalazł ducha do głoszenia Dobrej Nowiny. I tak, również on dorósł do bycia misjonarzem. Ten młody człowiek, zamożny z pochodzenia, z pozoru sam niewiedzący czego chciał od życia, przemienił się w gorliwego, pokornego Apostoła, który w końcu także poniósł męczeńską śmierć. W ikonografii chrześcijańskiej, święty Marek przedstawiany jest jako uskrzydlony lew – symbol odwagi i władzy królewskiej.
Ufamy, że przygotowana ścieżka skrutacji pomoże czytelnikom Rycerza i uczestnikom Konkursu Biblijnego, dokonać takiej modlitewnej wędrówki przez wyznaczone fragmenty, by odkryć nie tylko boskość Jezusa, ale także Jego plan wobec każdego z nas. Zasłona Przybytku i Wyznanie Setnika ( Mk 15; 38-39) Jak to wyglądało? Wymiary zasłony oddzielającej Miejsce Święte od Najświętszego, były imponujące: 21 m x 10,5 m, grubość około 10 cm (grubość jednej dłoni). Tak naprawdę, zasłony w Przybytku były dwie, a pomiędzy nimi przestrzeń bliżej nieznana, zwana Amah traqsin. Arcykapłan raz w roku, w święto Jom Kippur wchodził przez jedną zasłonę, uchylając jej róg, następnie w przestrzeń pomiędzy zasłonami, a dopiero później uchylał rąbek kolejnej. Do czyszczenia zasłony przybytku potrzeba było 300 kapłanów równocześnie. W chwili śmierci Jezusa, taka właśnie zasłona przedarła się na dwoje, przez środek, z góry na dół. Musiało to zrobić ogromne wrażenie na osobach, które to widziały. Natomiast Setnicy byli zawodowymi żołnierzami, którzy swoją karierę budowali w walkach z wrogami Rzymu. Śmierć dla nich była prawie codziennym zdarzeniem, jej widok nie robił wielkiego wrażenia. Setnicy, dzięki doświadczeniom zdobytym w walce, byli obdarzani całkowitym zaufaniem zwierzchników wojskowych. To sprawiało, że mieli władzę podejmowania osobistych decyzji, które były bezapelacyjnie wykonywane przez podległą im setkę żołnierzy. Setnik, który znalazł sie pod krzyżem na Golgocie, miał obowiązek dopilnowania przebiegu egzekucji i stwierdzenia śmierć skazańców. Im prędzej skonali, tym wcześniej mógł wrócić do domu. Dlatego łamano nogi ukrzyżowanym, aby przyśpieszyć ich śmierć. Ten żołnierz rzymski miał odwagę wyznać swoją osobistą opinię o Chrystusie, skazańcu z narodu wrogiego dla Imperium. To, co powiedział, nie było uczynione pod wpływem emocji, wywołanych obrazem spokojnie umierającego, niewinnego człowieka. Biorąc pod uwagę opis funkcji setnika, przyzwyczajony do egzekucji, musiał zobaczyć w skazańcu coś więcej niż tylko kolejnego zdrajcę. Tabelę skrutacji można pobrać tutaj: Tabela 2 Skrutacja Mk 15. 38-39.pdf 647,85 kB
/Daniel Bialik, Marcin Kluczyński |
Jedni będą się bać, a drudzy cieszyć. (Mk 13; 24-32)
Pomimo rozpoczęcia Wielkiego Postu zachęcamy do skrutacji fragmentu objawiającego ponowne przyjście Syna Człowieczego. Niech zamyślenie nad ostatecznym przyjściem Pana pomaga nam dobrze przeżyć ten czas pokuty w Kościele. Mamy nadzieję, że pomocą ku temu będzie opracowana przez nas na ten miesiąc tabela skrutacji, którą oddajemy uczestnikom Konkursu Biblijnego oraz czytelnikom pisma Rycerz Młodych. Pan daje nam zapewnienie, iż Jego Słowo nie przemija tak jak postać tego świata. Jednocześnie czas należy do Niego i dzień, w którym przyjdzie nie jest nam znany. Dlatego na to przyjście chrześcijanin musi być gotów każdego dnia i uważnie obserwować znaki czasu. A co Jezus mówi w tym tekście bezpośrednio do Ciebie?
Pobierz: Tabela 3 Skrutacja Mk 13.24_32.pdf 142,08 kB
Opublikowane: 10/03/2014 Autor: Marcin Kluczyński
|
Skutki niewiary w Jezusa. (Mk 6, 2-4)
“Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony” (Mk 6, 4) – mówił Jezus w odpowiedzi na zdziwienie i niedowiarstwo społeczności, z której wyrastał. Powracając do Nazaretu, miejsca gdzie mógł być kojarzony wyłącznie jako syn cieśli Józefa i jego żony, Maryi, Jezus nie był w stanie zdziałać żadnego cudu wśród swoich: sąsiadów, znajomych, wujków, kuzynów… Nie wierzyli po prostu w to, że Ten którego znali od dzieciństwa był rzeczywiście Synem Bożym. Dziwili się pytając, skąd nagle u niego taka mądrość. Nazarejczycy po ludzku wątpili w moc “człowieka”, którego przecież dobrze kojarzyli od dawna ze swojej okolicy: to brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona… (por. Mk 6,3).
Niestety, także i dziś często jest tak, że nie potrafimy do końca dać wiary Jezusowi, który chce i może zdziałać w naszej rzeczywistości wiele, ale musimy Mu tylko na to pozwolić; uznać Go Synem Bożym, który zmartwychwstał, żyje i ma moc sprawić wszystko. Wokół nas, cuda mogą dokonywać się każdego dnia, tyle, że zwykliśmy nie dostrzegać tych najdrobniejszych. Oczekujemy od Boga sprawienia rzeczy wielkich, spektakularnych i to dosłownie wtedy i tak, jak spodziewamy się, by zaistniały. I w historii zdarzają się czasem takie, niewytłumaczalne po ludzku sytuacje: uzdrowienie kogoś ze śmiertelnej choroby, cudowne ocalenie życia, czy zaistnienie nagłej sytuacji, w której zmienia się człowiekowi całe spojrzenie na życie i dokonuje absolutny zwrot ku Bogu. Ale musimy pamiętać, że już samo nasze bycie na tym świecie jest cudem; narodziny dziecka, miłość, przebaczenie winy, czy ludzka twórczość i pomysłowość, która daje często tak dobre owoce… – każdego dnia wokół nas dokonują się prawdziwe cuda. O wielu z nich, nigdy się nie dowiemy. Z drugiej strony, wśród nas żyją także dziś ludzie święci, prorocy naszych czasów, również często lekceważeni, czasem wyśmiewani, niezrozumiani w przesłaniu swojego życia zanurzonego w Bogu. Ilekroć, również dziś oni bywają męczennikami. Prawdziwie, często najtrudniej jest być Apostołem we własnym domu. Zachęcamy do rozważenia skrutacji poświęconej temu fragmentowi Markowej Ewangelii i udzielenia sobie odpowiedzi na pytanie będące clou naszych rozważań: czy ja naprawdę wierzę w Jezusa, Syna Bożego? Pobierz przygotowaną tabelę skrutacji: Tabela 4 Skrutacja Mk 6, 2-4.pdf 652,79 kB
Opublikowane: 09/05/2014 Autor: Marcin Kluczyński
|
Jesteś inny niż kiedyś
Grün Anselm OSB / slo
Większość kryzysów w małżeństwie zaczyna się wtedy, gdy jeden z partnerów odkrywa, że w ich związku dzieje się coś niedobrego, gdy dochodzi do wniosku, że oboje brali udział w grze, na którą się milcząco zgadzali, a podział ról, który ta gra zakładała, nie jest już aktualny.
Prowadzenie dalej tej gry, byłoby dla obojga zabójcze. Pozbawiłoby ich wszelkich życiowych sił. Coraz bardziej zasklepialiby się w sobie i wpędzali w ślepy zaułek. Czasem kryzys wywołany jest zrozumieniem męża, że w swoim zakochaniu nie dostrzegał rzeczywistych cech partnerki. Często pojawia się wtedy zarzut: “Jesteś inna niż wtedy, gdy brałem z tobą ślub”.
Innym powodem kryzysu może być fakt, że oboje nie czują już tej miłości, co na początku. Nie wiedzą, skąd się to bierze. Nie mieli przecież żadnych dużych problemów, ale mają wrażenie, jakby miłość przeciekła im przez palce. Codzienność ich niszczy. Wiele rzeczy stało się jałową rutyną. Seks utracił swoją magię. Każdy zna ciało drugiego na pamięć. Brakuje niespodzianek i odkryć. Ponieważ nie ma miłości, seks spowszedniał i się znudził. Codzienne konflikty ranią obie strony. Ponieważ konflikty często są nieomówione i nierozwiązane, w każdym z małżonków pozostaje zawsze jakiś ślad gniewu i urazy. A kiedyś stanie się on tak duży, że nie pozwoli już na miłość do tego drugiego człowieka. Oboje będą reagować tylko agresją. Oboje czują się zranieni i czują, że partner ich nie kocha. Odkrywają przerażeni, że mogą żyć bez tej drugiej osoby, że już za nią nie tęsknią.
Sytuacja kryzysowa zaczyna się także wtedy, gdy jedno z małżonków zakocha się w kimś innym. Mężczyzna zakochuje się w sekretarce, która go podziwia i która mu matkuje. Wydaje mu się, że wreszcie znalazł kobietę, która go podziwia, a której szukał nieświadomie już na swoim weselu. Nie chce się zmieniać i dlatego szuka kobiety, dla której będzie niedoścignionym wzorem. Może wtedy pozostać taki, jaki jest. Mężczyzna może też się zakochać w kobiecie, która jest dokładnym przeciwieństwem jego żony. Jest dużo bardziej kobieca, jest samym uczuciem. Jest twórcza. Tryska energią. On jest tym zafascynowany. Jest o dwadzieścia lat młodsza od jego żony. Mężczyzna ma nadzieję, że odmłodnieje przy niej. Nie chce się pogodzić ze swoim wiekiem i ucieka do związku, który ma mu dowieść, że zachował wieczną młodość.
Kobieta zakochuje się w mężczyźnie, który jest czulszy od jej męża. Nowy partner potrafi okazywać uczucia i nie chowa się za pancerzem oschłości. Nie poświęca się całkowicie pracy, lecz ma czas dla partnerki. Nie kwituje każdego jej problemu standardową odpowiedzią, lecz wysłuchuje jej. Traktuje poważnie to, co ona mówi i rozumie ją. Człowiek zawsze szuka tego, czego brakuje mu w mężu lub żonie. To naturalne, że mężczyznę pociąga nie tylko jego żona i że kobieta zakochuje się w innym mężczyźnie. Żaden człowiek nie jest w stanie sam zaspokoić wszystkich tęsknot drugiego człowieka. Właśnie wtedy, gdy małżonkowie przyzwyczajają się do siebie, widzą także, jakie mechanizmy rządzą ich związkiem. Także wtedy pojawia się pytanie, co zrobić ze swoim nowym zakochaniem. Nie musi się ono stać powodem rozwodu. To, co fascynuje w jakiejś kobiecie lub w jakimś mężczyźnie, można zintegrować we własnym życiu.
Istnieją kryzysy małżeńskie, które pojawiają się już w początkowych latach wspólnego życia. Gdy mija pierwsza fascynacja, wielu ludzi widzi, co ich rzeczywiście w głębi serca łączy. Również wtedy zauważają, ilu cech drugiego człowieka nie dostrzegli. Stłumili pierwsze pochodzące jeszcze z okresu zaręczyn wątpliwości dotyczące drugiej osoby. Dziewczyna widziała wprawdzie, że jej chłopak często pije, ale miała nadzieję, że on się z tego wyzwoli, jak tylko wezmą ślub. Rozpoznawała u niego neurotyczne symptomy, ale była tak pewna siły swojej miłości, że myślała, iż chłopak się zmieni pod jej wpływem. A teraz wie, że to była iluzja. Chłopak się nie zmienił. Czy ta para będzie miała dość odwagi, by zmierzyć się ze swoimi problemami i czy wyniknie z tego miłość, pozwalająca kochać drugiego takim, jaki on w rzeczywistości jest?
Wiele kryzysów powstaje na półmetku życia, gdy partner nagle skonfrontowany jest z problemami, które dotąd tłumił. To naturalne, że każdy człowiek rozwija w pierwszej połowie życia tylko jeden biegun swojej osobowości. Drugi jest usuwany w cień. Na półmetku życia ten zepchnięty biegun wypływa na powierzchnię. I tak kobieta nie chce już być tylko kobieca, lecz chce ujawnić swoje męskie cechy. Chce przejmować odpowiedzialność. Nie unika konfliktów. Odkrywa, że może walczyć. A mężczyzna dopuszcza nagle swoje uczucia. Już nie funkcjonuje tak jak dawniej, ponieważ teraz ma inne potrzeby. Każdy człowiek się zmienia, choć nie zawsze zdaje sobie z tego sprawę. Czyni drugiemu wyrzuty, że się zmienił, że kryzys w małżeństwie jest jego winą.
Kryzys półmetka często występuje u współmałżonków w innym czasie. Kobieta przeżywa go wcześniej. Mężczyzna próbuje oszukać swoją niepewność, koncentrując się nadmiernie na pracy. Na tym się zna. Wizja rozmowy o uczuciach napawa go lękiem. Ocenia kryzys kobiety jako histerię. Ona za bardzo zajmuje się sobą. Wmówiła sobie problemy. On nie ma żadnych problemów. Trzeba tylko chcieć, a reszta już przyjdzie. Kobieta daje się zranić mężowi, ponieważ mąż wie, jakie są jej słabe strony; odsłoniła mu je przecież. Teraz on wykorzystuje to przeciw niej, a ją to rani. Ma ponadto wrażenie, że jej mąż wznosi między nimi mur. Żona chce udowodnić, że mąż wypiera swoje problemy. Chciałaby przebić mur, który on wznosi wokół siebie. Ale im bardziej ona napiera, tym silniejszy opór stawia jej mąż. A ona boleśnie uderza głową o mur.
Dla niektórych małżeństw kryzys rozpoczyna się dopiero między pięćdziesiątym i sześćdziesiątym rokiem życia. Nagle kobieta rozumie, że mężczyzna ją niszczy, czuje się przy nim ciągle niedowartościowana, jej ciało buntuje się przeciw takiemu małżeństwu. Mąż coraz częściej ją rani. Kobieta odkrywa, że mąż ma kochankę i nie może już dłużej znieść tego, że jest dla niego tylko sprzątaczką. Uważa, że jest wykorzystywana. Próbuje rozmawiać z mężem, ale bez skutku. On się broni i nie chce. Przypisuje całą winę jej. On jest przecież zadowolony. Problemy, jego zdaniem, są tylko jej problemami. Inna kobieta, która była przekonana, że żyła w dobrym małżeństwie, stwierdza pewnego dnia zaskoczona, że mąż ją opuszcza. Już jej nie kocha. Spotkał kobietę, która bardziej mu odpowiada. Żona nie chce rozpadu małżeństwa, ale mąż stawia ją przed faktami dokonanymi.
Jeszcze inna kobieta dopiero po śmierci swojej matki zrozumiała, dlaczego nie wzięła do tej pory rozwodu. Chciała udowodnić matce, że podjęła dobrą decyzję i ma udane życie. Teraz odkrywa, że jej mąż nigdy nie był partnerem, lecz dzieckiem, które czerpało swoje siły z jej sił. Ten mężczyzna nigdy by jej nie opuścił, ale jego przywiązanie nie jest dojrzałe. A ona tego nie może już znieść. Gdy myśli o tym, że zostanie z nim dłużej, ogarnia ją lęk, że doprowadzi ją to do śmierci.
Wiecej w książce: Porażka. Nowa szansa – Grün Anselm OSB
http://www.deon.pl/inteligentne-zycie/ona-i-on/art,329,jestes-inny-niz-kiedys.html
**********
Dodaj komentarz