Słowo Boże na dziś – 16 grudnia 2014r. – wtorek – Jezu, chroń mnie od zbytniej pewności siebie i od fałszywego spokoju ducha

Myśl dnia

Przebaczać – tego trzeba się uczyć.

przysłowie abisyńskie

d542530451
WTOREK III TYGODNIA ADWENTU
PIERWSZE CZYTANIE  (So 3,1-2.9-13)Bóg obiecuje zbawienie pokornymCzytanie z Księgi proroka Sofoniasza.

Biada buntowniczemu i splugawionemu miastu,
co stosuje ucisk!
Nie słucha głosu i nie przyjmuje ostrzeżenia,
nie ufa Panu
i nie przybliża się do swego Boga.
Wtedy przywrócę narodom wargi czyste,
aby wszyscy wzywali imienia Pana
i służyli Mu jednomyślnie.
Z tamtej strony rzek Etiopii
wielbiciele moi, Córa z moimi rozproszonymi, przyniosą Mi dar.
W tym dniu
nie będziesz się wstydzić wszystkich twoich uczynków,
przez które dopuściłaś się względem Mnie niewierności;
usunę bowiem wtedy spośród ciebie
pysznych samochwalców twoich
i nie będziesz się więcej wywyższać
na świętej mej górze.
I zostawię pośród ciebie lud pokorny i biedny,
a szukać będą schronienia w imieniu Pana.
Reszta Izraela nie będzie czynić nieprawości
ani mówić kłamstwa.
I nie znajdzie się w ich ustach zwodniczy język,
gdy paść się będą i wylegiwać,
a nie będzie nikogo, kto by ich przestraszył.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 34,2-3,6-7,17-18,19 i 23)

Refren: Biedak zawołał i Pan go wysłuchał.

Będę błogosławił Pana po wieczne czasy, *
Jego chwała będzie zawsze na moich ustach.
Dusza moja chlubi się Panem, *
niech słyszą pokorni i niech się weselą.

Spójrzcie na Niego, a rozpromienicie się radością, *
oblicza wasze nie zapłoną wstydem.
Oto zawołał biedak i Pan go usłyszał, *
i uwolnił od wszelkiego ucisku.

Pan zwraca swe oblicze przeciw zło czyniącym, *
by pamięć o nich wymazać z ziemi.
Pan słyszy wołających o pomoc *
i ratuje ich od wszelkiej udręki.

Pan jest blisko ludzi skruszonych w sercu, *
ocala upadłych na duchu.
Pan odkupi dusze sług swoich, *
nie zazna kary, kto się doń ucieka.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Przyjdź, Panie, a nie zwlekaj,
odpuść grzechy swojego ludu.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA  (Mt 21,28-32)

Grzesznicy uwierzyli Janowi

Słowa Ewangelii według świętego Mateusza.

Jezus powiedział do arcykapłanów i starszych ludu:
„Co myślicie? Pewien człowiek miał dwóch synów. Zwrócił się do pierwszego i rzekł: «Dziecko, idź dzisiaj i pracuj w winnicy». Ten odpowiedział: „Idę, panie”, lecz nie poszedł. Zwrócił się do drugiego i to samo powiedział. Ten odparł: «Nie chcę». Później jednak opamiętał się i poszedł. Któryż z tych dwóch spełnił wolę ojca?” Mówią Mu: „Ten drugi”.
Wtedy Jezus rzekł do nich: „Zaprawdę powiadam wam: Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego. Przyszedł bowiem do was Jan drogą sprawiedliwości, a wyście mu nie uwierzyli. Celnicy zaś i nierządnice uwierzyli mu. Wy patrzyliście na to, ale nawet później nie opamiętaliście się, żeby mu uwierzyć”.

Oto słowo Pańskie.

***************************************************************************************************************************************KOMENTARZZłudny spokój

Jakże wielkie może być nasze zadziwienie, kiedy w niebie zobaczymy bliżej Boga tych, o których tu, na ziemi, nie mieliśmy najlepszej opinii i patrzyliśmy na nich z góry. Najtrudniej bowiem nawrócić porządnego katolika. Ile razy czujemy się w porządku przed Bogiem i nie widzimy najmniejszej potrzeby, aby coś zmieniać we własnym życiu, oczekując, że to inni powinni się poprawić.
Jezu, chroń mnie od zbytniej pewności siebie i od fałszywego spokoju ducha. Proszę o łaskę szczerej skruchy i autentycznej przemiany serca.

www.edycja.plRozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2014”
s. Anna Maria Pudełko AP
Edycja Świętego Pawła

http://www.paulus.org.pl/czytania.html
*****************
Bł. Gweryk z Igny (ok. 1080-1157), opat cysterski
5 kazanie na Adwent
“Nawrócić się na wezwanie Jana Chrzciciela, który szykuje ścieżkę Panu”

To moja wielka radość, bracia, wspominać z wami tą drogę Pańską… którą tak zachwalał Izajasz: “Spieczona ziemia zmieni się w pojezierze,… Będzie tam droga czysta, … którą nazwą Drogą Świętą. ” (Iz 35, 7-8), bo jest ona uświęceniem grzeszników i zbawieniem zagubionych…

“Nie przejdzie nią nieczysty” Drogi Izajaszu, nieczyści przejdą zatem inną drogą? Ach nie! Niech przyjdą raczej na tę drogę, niech po niej kroczą! To szczególnie dla nieczystych wyznaczył ją Chrystus, który “przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło” (Łk 19,10)… Nieczysty zatem przejdzie świętą drogą? Daj Bóg! Jakkolwiek by nie był zbrukany, wstępując na nią, tak już nie będzie, kiedy nią przejdzie; bo jak tylko postawi na niej swą stopę, to jego nieczystość zniknie. Święta droga jest zatem otwarta dla człowieka nieczystego, a jak tylko go przyjmuje to natychmiast go oczyści, wymazując wszelkie zło, jakie popełnił… Nie pozwoli mu przejść z jego nieczystością, bo jest “drogą wąską” i jakby “uchem igielnym” (Mt 7,14; 19,24)…

Jeśli już jesteś zatem na tej drodze to z niej nie zbaczaj; inaczej Pan pozwoli ci błądzić “drogą twego serca” (Iz 57,17)… Jeśli uważasz, że jest ona zbyt wąska to zważ na cel, do którego cię prowadzi… Ale jeśli twoje spojrzenie tak daleko nie sięga, to zaufaj Izajaszowi, widzącemu. On , który widział jednocześnie wąskość i kres drogi, dorzucił: “… tamtędy pójdą wyzwoleni. Odkupieni przez Pana powrócą, przybędą na Syjon z radosnym śpiewem, ze szczęściem wiecznym na twarzach: osiągną radość i szczęście, ustąpi smutek i wzdychanie” (Iz 35, 9-10).

www.evzo.pl

**********************

**********************

Nie liczy się pierwsze wrażenie – Mt 21, 28-32

Mieczysław Łusiak SJ

(fot. Alex E. Proimos / Foter / CC BY-NC)

To dziwne, ale osoby podobne do pierwszego syna z tej dzisiejszej przypowieści wciąż z łatwością zdobywają zaufanie ludzi. Zaufanie to trwa często nawet wtedy, gdy oni sprawiają zawód, bo nie lubimy być rozczarowanymi. Raczej wolimy sztucznie podtrzymywać zaufanie, niż poczuć się zawiedzionymi. Dlatego jest tak wielu ludzi, którzy stosują zasadę: “Liczy się pierwsze wrażenie”.

 

Dziś Jezus przychodzi do nas z promocją przeciwnej zasady. Dla Niego nie liczy się pierwsze wrażenie. Dla Niego nie jest najważniejsze, jak człowiek zaczyna, ale to, jak kończy. Nie musimy się więc zbytnio martwić tym, jak było w naszym życiu do tej pory. Najważniejsze jest to, jak będzie od dziś.

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/pismo-swiete-rozwazania/art,2264,nie-liczy-sie-pierwsze-wrazenie-mt-21-28-32.html

*************

Na dobranoc i dzień dobry – Mt 21, 28-32

Mariusz Han SJ

(fot. Rosa Pomar / Foter / CC BY)

Same przechwałki nie wystarczą…

 

Opowiadanie pt. “Mysie przechwałki”
Późną nocą, gdy właściciel wygasił wszystkie światła w restauracji i zamknął drzwi, z kąta wybiegły trzy myszy i zasiadły przy barze. Dolewając sobie do kieliszków czystej wyborowej zaczęły się przechwalać, czego to one w życiu nie dokonały, i jak ważne funkcje pełnią w swojej mysiej wspólnocie.

 

Pierwsza mówi: “Gdy zobaczę pułapkę na myszy wcale jej nie omijam, ale ostrożnie podchodzę do niej z boku i patyczkiem naciskam spust. Pułapka zatrzaskuje się, a wtedy zębami odciągam zatrzask i zabieram pyszny kawałek sera, który służył za przynętę”.

 

Druga mysz zdążyła w tym czasie wychylić dwa kieliszki czystej wyborowej, a zatem też nie zabrakło jej fantazji w swoich przechwałkach: “Kiedy ja zobaczę truciznę na szczury, zbieram ją, wkładam do worka i niosę do domu. Mielę ją na proszek i dodaję codziennie do mojej porannej kawy. Taka mieszanka sprawia, że cały dzień jestem pełna energii i życia”.

 

Trzecia mysz słuchając tych napuszonych przechwałek szykowała się do wyjścia. Jednak na karcący wzrok swych towarzyszek powiedziała na usprawiedliwienie: “Muszę wyjść, ponieważ mam dzisiaj randkę z kotem”.

 

Refleksja
W naszej codzienności spotykamy ludzi, których przechwałki o tym, czego to oni nie zrobią, wyprzedzają ich konkretne czyny. Tak wiele przez nich zostało powiedziane, a potem okazuje się, że nawet kilka procent z tych słów nie zostało nigdy zrealizowane. Pozostaje tylko niesmak, że były tylko słowa za którymi nie poszedł konkretny czyn, który przecież tworzy konkretny fakt dobra w naszym życiu…

 

Jezus uczy nas, że powinniśmy patrzeć na człowieka przez pryzmat tego, co robi, Anie tylko tego, co mówi. Oceniajmy zatem innych na podstawie czynów, a nie haseł. A jeśli ktoś “rzuca na lewo i prawo” hasła i obietnice, to dopilnujmy, aby je potem wprowadził w codzienne życie. Drzewo poznaje się przecież po owocach, a nie po szumie liści…
3 pytania na dobranoc i dzień dobry
1. Dlaczego lubimy się tak bardzo przechwalać?
2. Dlaczego konkretny czyn jest ważniejszy niż jakiekolwiek deklaracje?
3. Dlaczego modne są dziś tylko hasła i obietnice?

 

I tak na koniec…
Nic nie załamuje tak, jak złamana obietnica (Kevin Moore)

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/na-dobranoc-i-dzien-dobry/art,737,na-dobranoc-i-dzien-dobry-mt-21-28-32.html

************************

„Opamiętanie się”, o którym mowa w ewangelicznej przypowieści, wydaje się kluczem do zrozumienia, czym jest prawdziwe nawrócenie. Użyte w oryginale greckie słowo metamelo, oznacza odczucie żalu lub przykrości. Synowi, który nie chciał pracować w winnicy, zrobiło się żal, że jego relacja z ojcem nie jest prawdziwa, że brakuje jej zaufania. Dlatego zmienił swoją decyzję. Nawrócenie to taka właśnie zmiana, gdy zaboli nas fałsz, którym oddzielamy się od Boga.

Wojciech Czwichocki OP, „Oremus” grudzień 2008, s. 69

 

************************

ZBAWIENIE PRZYOBIECANE UBOGIM

Oto biedak wzywa Cię, Panie, a Ty go wysłuchujesz i wybawiasz ze wszystkich ucisków (Ps 34, 7)

Pewnego dnia Jezus skierował surową naganę do faryzeuszów i przywódców ludu: „Przyszedł do was Jan drogą sprawiedliwości, a wyście mu nie uwierzyli. Celnicy zaś i nierządnice uwierzyli mu” (Mt 21, 32). Celnicy istotnie nawrócili się, słuchając przepowiadania Chrzciciela, wyznali swoje grzechy, prosili o chrzest pokuty i pytali: „Cóż więc mamy czynić?” (Łk 3, 12). Bynajmniej zaś faryzeusze. Nie opamiętali się, „żeby mu uwierzyć” (Mt 21–32). Zaślepiała ich pycha i jak nie pozwoliła im uwierzyć poprzednikowi, tak zamknęła ich także i wrogo usposobiła względem Chrystusa. Dlatego Jezus powie: „Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego” (tamże 31). Niewątpliwie nie grzechy dają prawo wejścia do Królestwa, lecz pokorna skrucha za grzechy, pokorna świadomość i wyznanie własnej nędzy moralnej, potrzeba zbawienia. To pokora właśnie otworzyła serca celników i nierządnic na przyjęcie zbawienia, a zatem dała im pierwszeństwo do „królestwa niebieskiego”. Stanowisko faryzeuszów było całkowicie przeciwne. Nie tylko nie uznali i nie wyznali swojego grzechu pychy, lecz uważali się za sprawiedliwych, zgoła nie potrzebujących przebaczenia. Zbawienie przeszło obok nich, a oni je odrzucili: „Faryzeusze i uczeni w Prawie udaremnili zamiar Boży względem siebie” (Łk 7, 30). Jedyne zbawienie jest ofiarowane wszystkim ludziom, lecz tylko pokorni, ubodzy i mali są zdolni je przyjąć.

Proroctwo Izajasza, jakie Jezus sam przeczytał i zastosował do siebie w synagodze w Nazarecie, nieustannie się urzeczywistnia: „Duch Pański… posiał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę” (Łk 4–18). Nie chodzi tu tylko o wydziedziczonych, o tych, którzy cierpią głód, lecz przede wszystkim o tych, którzy uznają swoją niewystarczalność moralną czy własne ubóstwo duchowe albo też odczuwają głęboką potrzebę zbawienia, odkupienia, oczyszczenia, i dlatego wzywają i całym sercem wyczekują Zbawiciela. „Pan jest blisko skruszonych w sercu i wybawia złamanych na duchu” (Ps 34, 19).

  • Dusza moja chlubi się w Tobie, o Panie, niech słyszą to pokorni i niech się weselą… szukałem Cię, Panie, a Tyś mię wysłuchał… ten biedak zawołał, a Tyś go usłyszał i wybawił ze wszystkich ucisków… Skosztujcie i zobaczcie, jak dobry jest Pan, błogosławiony człowiek, który się do Niego ucieka… możni zubożeją i zaznają głodu, a szukającym Pana żadnego dobra nie zabraknie…
    Pan jest blisko skruszonych w sercu i wybawia złamanych na duchu. Wiele nieszczęść spada na sprawiedliwego; lecz ze wszystkich Pan go wybawia… Pan uwalnia dusze sług swoich, nic doznają kary, którzy się doń uciekają (Psalm 34, 2–11. 9–20. 23).
  • Jeśli nasze grzechy świadczą przeciw nam, Panie, działaj przez wzgląd na miłość Twojego Imienia! Pomnożyły się nasze występki, zgrzeszyliśmy przeciw Tobie… Ty jednak jesteś wśród nas, o Panie, a Imię Twoje zostało wezwane nad nami. Nie opuszczaj nas!… Uznajemy, Panie, naszą niegodziwość, bo zgrzeszyliśmy przeciw Tobie! Nie odrzucaj nas przez wzgląd na Twoje Imię, od czci nic odsądzaj tronu Twojej chwały! Pamiętaj, nie zrywaj swego przymierza z nami… czy nie Ty jesteś naszym Bogiem? W Tobie pokładamy nadzieję (Jeremiasz 14, 7. 9. 20–22).
  • Panie Jezu Chryste, który przyszedłeś na ten świat, aby szukać i zbawiać to, co zginęło; jeśli ja, człowiek, nie byłbym zginął, Ty, Syn Człowieczy, nie byłbyś przyszedł. Lecz ponieważ ja, człowiek, zagubiłem się, przyszedłeś Ty, Bóg–Człowiek i ja, człowiek, zostałem odnaleziony. Zgubiłem się ja, człowiek, przez moją wolną wolę; przyszedłeś Ty, Bóg–Człowiek, z łaską, która mnie oswobodziła. Pycha zgubiła pierwszego człowieka… a gdzie byłbym ja, gdybyś Ty nie przyszedł, jako człowiek? (Św. Augustyn).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. I, str. 100

http://mateusz.pl/czytania/2014/20141216.htm

**************************************************************************************************************************************

Psalmy

Psalmy to dziewiętnasta księga Starego Testamentu, zestawienie stu pięćdziesięciu utworów przypisywanych Dawidowi (choć tak naprawdę napisało je wielu autorów na przestrzeni setek lat). W zbiorze tym możemy znaleźć utwory błagalne, dziękczynne, uwielbiające Boga, a nawet takie, które mogą budzić kontrowersje – na przykład psalmy złorzeczące.

 By zrozumieć istotę modlitwy psalmami, należy pamiętać, że są one wołaniem ludzi znajdujących się w różnych sytuacjach życiowych. Psalm nie jest abstrakcyjnym zapisem poetyckim, ale modlitwą do Boga, która odzwierciedla bogactwo przeżyć autora. Życie od zawsze zaskakiwało człowieka. Jednak bez względu na to, co się działo, Izraelici wznosili swe oczy ku Bogu. To On był dla nich obroną, pomocą w trudnościach i nadzieją na lepszą rzeczywistość. Nawet kiedy przychodziły trudne sytuacje, potrafili z całą stanowczością wzywać Boga i podkreślać, że tylko głupcy mogą zaprzeczać Jego istnieniu.

Każdy z nas może „zamieszkać” w modlitwie psalmami, ponieważ i w naszym życiu pojawiają się sytuacje rodzące krzyk. Łączy się on z wołaniem ludzi, którzy  przed wiekami przeżywali to samo. Dlatego w tym zbiorze modlitw możemy odnaleźć cząstkę własnej  historii, odcinek trudnej drogi, jaką kroczymy do Boga. Psalm, choć napisany przed setkami lat, w danej chwili może stać się niesłychanie aktualny – nie Dawidowy, ale nasz – życiowy. Po dłuższym czasie praktykowania codziennej modlitwy psalmami zauważymy, że danego dnia konkretny psalm staje się nam bliższy niż inne. Wynika to właśnie z faktu, że sytuacja życiowa  człowieka, który go pisał, była podobna do naszej. Słowa do tej pory niezauważone zaczną uderzać w struny, które „napięło” życie, i pojawi się głęboka modlitwa pozwalająca wejść w relację z Bogiem. Będzie to coś więcej niż tylko posługiwanie się słowami innej osoby. Nastąpi ich odkrycie we własnym życiu.

W Księdze Psalmów można spotkać utwory napisane w pierwszej osobie liczby pojedynczej, przeznaczone do indywidualnej recytacji, czyli samodzielnej medytacji zawartych w nich treści. „Zamieszkanie” każdego dnia w jednym psalmie może być powolnym zatapianiem się w tej modlitwie. W ten sposób można w ciągu roku kontemplować aż dwa razy każdą ze stu pięćdziesięciu tych biblijnych modlitw.

Wiele psalmów można odczytywać wspólnotowo – szczególnie te, które były przeznaczone do odmawiania podczas uroczystości religijnych. Nawiązuje do tego liturgiczna modlitwa Kościoła, czyli brewiarz. Bez wątpienia wymaga on większego zaangażowania ze strony osób modlących się, a przede wszystkim, przynajmniej na etapie początkowym, znalezienia przewodnika, który byłby gotów wprowadzić w Liturgię Godzin.

Termin ‘psalm’ nawiązuje do greckiego słowa ‘psalmos’, poprzez które tłumacze oddają hebrajskie ‘mizmor’, czyli „pieśń”. Psalmy kojarzą się ze śpiewaniem, dlatego można modlić się tymi tekstami, śpiewając je. Przy wtórze instrumentu, np. gitary, psalmy ukazują swój inny, ukryty wymiar. Fragment psalmu, powtarzany w formie kanonu, zaśpiewany kilkanaście razy, zaczyna rozbrzmiewać w naszym wnętrzu i nas przemieniać.

Człowiek zawsze może wołać do Boga. Z całą pewnością Bóg słyszy to wołanie i nie pozostawia człowieka samego z jego poszukiwaniami i problemami. Właśnie w samotności i ogołoceniu możemy zawołać i krzyczeć: „Samotność to taka piękna droga. Wiesz, mamo, widziałem Boga…”.

Rafał Szymkowiak OFMCap
„Głos Ojca Pio” (nr 28/2004)

http://glosojcapio.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=284&Itemid=95

************

Psalmy modlitwą Ludu Bożego

Znaczenie psalmów w modlitwie według Katechizmu Kościoła Katolickiego

Od czasów Dawida, przez czasy przyjścia na ziemię Jezusa Chrystusa, aż po dzień dzisiejszy jedną z najpiękniejszych ksiąg modlitewnych jest Księga Psalmów. Psalmy były podstawą modlitwy podczas wielkich świąt w Jerozolimie, w każde święto szabatu w synagogach, psalmy towarzyszyły ludziom w ich osobistej modlitwie i w modlitwie wspólnotowej. Ktoś, kto chce naprawdę modlić się słowami natchnionymi, kto szuka jakiejś najpiękniejszej pomocy do modlitwy, musi zacząć odkrywać i modlić się psalmami. Psalmy są wielką podporą dla modlitwy osobistej. Zawierają one w sobie zarówno wielkie uwielbienie Boga, jak i pokorną skruchę i uniżenie przed Bogiem, są szkołą wychwalania dzieł Boga i wielką modlitwą prośby. Dotykają problemów pojedynczego człowieka, ale też tego, co dzieje się we wzajemnych relacjach międzyludzkich. Nie można sobie dziś wyobrazić szkoły modlitwy bez modlitwy psalmami.

Psalmy wspólnym uwielbieniem Pana

Modlitwa, która opiera się na odmawianiu psałterza, wykracza poza indywidualną modlitwę pojedynczego człowieka. Dzięki wersetom psalmów człowiek może poczuć się w wielkiej komunii Ludu Bożego. Psalmy są tak skomponowane, aby mogły być wykorzystane do liturgii w świątyni, aby stawały się wspólnym śpiewaniem na cześć Pana. Stają się przez to czynnikiem łączącym ludzi wierzących we wspólnym uwielbieniu Boga. Człowiek, który odmawia psalmy, nawet jeśli czyni to osobiście, staje we wspólnocie Ludu Bożego. Psalmy nie pozwalają człowiekowi na odczucie samotności na modlitwie.

Psalmy modlitwą Kościoła

Niemal od samego początku powstania Kościoła wspólnota wierzących przyjęła psalmy jako swoją modlitwę do Boga. Psalmy weszły do liturgii Kościoła i stanowią do dziś integralną część Liturgii Słowa. W codziennej modlitwie Ludu Bożego, czyli w Brewiarzu, każda godzina modlitwy opiera się właściwie na odmawianiu psalmów. W ten sposób również Kościół staje się komunią złączoną we wspólnej modlitwie.

Psalmy modlitwą chrześcijanina

Nic nie stoi na przeszkodzie, aby psalmy stały się też podstawą i inspiracją do osobistej modlitwy. Każdy chrześcijanin może włączyć je do osobistej medytacji i wychwalania Boga. Mogą się one stać osobistym tekstem w trudnych momentach wiary, w czasie pokuty i w chwili radości, kiedy przez wszystkie stworzenia Boże pragniemy uwielbiać Pana Boga. Nie można nauczyć się dobrze modlić bez modlitwy psalmami.

http://www.niedziela.pl/artykul/1934/Psalmy-modlitwa-Ludu-Bozego

*******************

ŚWIĘTYCH OBCOWANIE

16 grudnia
Święta Adelajda, cesarzowa
Święta Adelajda Adelajda urodziła się w 931 lub 932 r. jako córka Rudolfa II, króla Burgundii. Kiedy miała zaledwie 6 lat, zmarł jej ojciec, a gdy miała 16 lat, została wydana za Lotara, króla Włoch. Dała mu córkę, Emmę. Owdowiała mając 20 lat. Pretendentem do tronu Włoch był wówczas Berengariusz II. Uwięził on Adelajdę i chciał ją zmusić, by wyszła za jego syna. Chciał bowiem w ten sposób prawnie zagarnąć koronę włoską. Adelajda nie załamała się, a zamążpójścia odmówiła. Zdołała też zbiec z więzienia. Schroniła się pod opiekę Ottona I, który pokonał Berengariusza i niebawem pojął Adelajdę za żonę. Dała mu troje dzieci, wśród nich jego następcę, Ottona II. Papież Jan XII w Boże Narodzenie 962 roku dokonał w bazylice św. Piotra uroczystej koronacji Ottona I na pierwszego cesarza Niemiec.
W 973 roku Adelajda po raz drugi została wdową – po śmierci Ottona I. Jej synowa, żona Ottona II i córka cesarza bizantyńskiego, Teofana, zaczęła jej okazywać jawną niechęć. Zmusiła nawet męża, żeby własną matkę skazał na banicję. Dopiero po śmierci żony Otto II przeprosił matkę. Po jego śmierci w 983 r. Adelajda stała się regentką w zastępstwie jeszcze małoletniego cesarza, Ottona III. Ujawnił się w całej pełni jej zmysł organizacyjny, mądrość i roztropność, umiejętność dobierania ludzi na odpowiednie stanowiska. Wyróżniała się przy tym wielkim miłosierdziem i hojnością w przeznaczaniu dóbr na cele kościelne. Dlatego słusznie nazwano ją jedną z najwybitniejszych kobiet X stulecia. Uspokoiła królestwo burgundzkie (993), usprawniła administrację i finanse państwa.
Korzystając z pełnego cesarskiego skarbca, wystawiła kilkanaście opactw i klasztorów. Wśród znaczniejszych wymienia się opactwa w Peterlingen, w Pavii i w Selz pod Strasburgiem. Właśnie tu szaty cesarskie zamieniła na habit. Ostatnie lata spędziła jako mniszka, by w ten sposób przygotować się na drogę do wieczności. Zmarła 16 grudnia 999 roku. Jej imię jest wybite na odwrocie monety Bolesława Chrobrego. Od początku doznawała czci. Żywot Adelajdy napisał św. Odylon. Jej kult zatwierdził papież bł. Urban II, wynosząc ją do chwały ołtarzy uroczystym aktem w 1097 roku.W ikonografii przedstawia się św. Adelajdę w stroju cesarzowej, z insygniami władzy, w ręku trzyma kościół lub klasztor.
http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/12-16a.php3
*****
Adelajda (święta), córka Rudolfa II, króla Burgundji i Berty szwabki, książęcego rodu, ur. r. 931. Straciwszy ojca w dzieciństwie, wychowana pobożnie przez matkę, szesnastoletnią będąc dziewicą, jaśniejącą wszelkiemi wdziękami natury i łaski, poślubioną została o rok starszemu od siebie Lotarjuszowi, królowi Włoch, synowi Hugona, któremu ją już od lat dziesięciu zaręczono. Po trzech latach małżeństwa powiła córkę Emmę; utraciła męża, 950 r. zm. w Turynie. Panowanie Lotarjusza nie było świetne. Dumny Berengarjusz, książe Ivrei, zagarnął całą władzę, zostawiwszy mu zaledwie tytuł króla, i tak dalece go dręczył, że zmuszony był on udać się pod opiekę Konstantyna VII, cesarza byzantyjskiego. Przedwczesny zgon Lotarjusza przypisywano otruciu przez Berengarjusza. Adelajda, za życia męża doznając już wiele udręczeń, po jego śmierci znalazła się w gorszém jeszcze położeniu. Oddawszy ostatnią posługę Lotarjuszowi w Medjolanie, udała się do Pawii, jako do swej posiadłości. Berengarjusz, zaraz po zgonie Lotarjusza, ukoronowany na króla Włoch, przybył do Adelajdy, z prośbą, aby poślubiła syna jego Adalberta, razem z nim koronowanego; a gdy odmówiła, uwięził ją w zamku Garda, nad jeziorem tegoż nazwiska. Żona Berengarjusza, przewrotna Villa, starała się jeszcze pogorszać jej niewolę. Długo cierpliwie znosiła swoje położenie, aż w końcu, przy pomocy kapelana Marcina, przebrana po męzku, w towarzystwie swej służącej, uciekła z więzienia przez otwór w murze zamkowym, i przez pewnego rybaka na drugą stronę jeziora przewiezioną została. Uciekając przed pogonią Adalberta, bardzo długo ukrywać się musiała w lasach, jaskiniach, polach pokrytych zbożem, przez cały czas nędznie żywiona staraniem kapelana i rybaka. Po oddaleniu się Adalberta, udała się do Adelarda, biskupa w Reggio, stronnika zmarłego jej małżonka, który poradził jej, aby schroniła się w warownym zamku Canossa, należącym, wraz z kościołem w Reggio, do hrabiego Azzona. Zamek ten, zbudowany na skale u stóp gór, przez samo położenie swoje niedostępny, przedstawiał najbezpieczniejsze miejsce w całych Włoszech; nie zdawał się jednak dostateczném schronieniem w obec potężnego Berengarjusza, i dla tego Adelajda i jej przyjaciele skuteczniejszej szukali obrony u cesarza Ottona I. Sam Papież Agapit I prosił Ottona, aby wyzwolił Adelajdę i Włochy z rąk Berengarjusza. Wezwanie to na dworze Ottona dobrze przyjęto, bo w całych Niemczech żyła jeszcze pamięć dawnego panowania cesarzów we Włoszech. Otton, nietylko ofiarował swą pomoc prześladowanej wdowie, ale nawet, straciwszy świeżo żonę Edyttę, oświadczył się o jej rękę. Zatrzymany zrazu w Niemczech, z powodu zajść z Czechami, wysłał syna swego Landolfa, ze znaczném wojskiem, do Włoch przeciwko Berengarjuszowi, gdzie i sam wkrótce przybył. Berengarjusz zmuszony był do ucieczki, a Pawia otworzyła bramy Ottonowi, który posłał silną eskortę do Canossy dla sprowadzenia Adelajdy, w towarzystwie wiernego Marcina. Henryk bawarski przyjął ją w bramach miasta, a Otton zaślubił w Paźdz. 951 r. Związek ten zapewnił jej potężną obronę przeciw Berengarjuszowi, cesarzowi zaś koronę Włoch, do któréj Otton, jako potomek Karlowingów, rościł prawo. Niebawem téż wysłani byli do Papieża biskupi moguncki i churski, z prośbą o ukoronowanie Ottona na cesarza. Zanim jednak Papież zdołał zadosyć uczynić temu żądaniu, Otton zmuszony był powrócić ze swoją małżonką do Niemiec. A. przez wdzięczność, za doznaną pomoc i opiekę, sowicie uposażyła kościół w Canossie, a hrabiego Azzona wyniosła do godności margrabiego. W Niemczech powitano A. jako anioła pokoju. Godność, do jakiej wyniesioną została A., bardziej uwydatniła jej cnotę, tylu doświadczoną próbami. Wielkiemi przymiotami duszy, równie jak pięknością swoją jednała małżonkowi serce narodu. R. 952 powiła syna Henryka wcześnie zmarłego; r. 963 Brunona, który żył zaledwie lat 4; a r. 964 Ottona, dziedzica tronu. Adelajda syna swego Ottona, jako téż i córkę Matyldę, która się potém narodziła, wychowywała z całą troskliwością macierzyńską, przy pomocy mężowskiego brata św. Brunona kolońskiego. R. 962, wspólnie ze swym mężem, koronowaną była przez Papieża Jana XII. Roztropnością swoją, łagodnością, gorliwością dla religji, jako też zaparciem się siebie i wpływem, jaki miała na cesarza, wiele robiła dobrego. Za jej to sprawą arcykanclerzem państwa został opat św. Maksymina z Trewiru, ona to przywróciła biskupowi Modeny dobra, zabrane przez syna Berengarjusza i wyjednała bardzo korzystne przywileje opactwu góry Cassino. Niemcy i Włochy zawdzięczają jéj mnóstwo uposażeń i niezliczone dzieła dobroczynności. Lecz największy dowód zaparcia siebie dała Adelajda, gdy po upadku Berengarjusza wzięła dwie córki swego wroga na wychowanie i stała się dla nich prawdziwą matką. Szczególne miała poważanie dla św. Adalberta, pierwszego arcybiskupa magdeburskiego. Czynny brała udział, wspólnie ze swym małżonkiem, w jego missjach na wyspie Rugii, między świeżo nawróconymi Słowianami, należącymi do jego metropolji; towarzyszyła mu do Magdeburga i oddała się jego duchownemu przewodnictwu. D. 7 Maja 973 r. um. Otton. Po jego śmierci nastąpił Otton II, koronowany za życia ojca. Ten równie był szczęśliwym, jak i ojciec, dopóki pozostawał pod wpływem matki; lecz gdy druga jego żona Teofanja, córka cesarza greckiego, poróżniła się z Adelajdą, Otton wygnał matkę pod pozorem, że marnotrawi pieniądze na jałmużny i klasztory. Tym sposobem dla Adelajdy rozpoczęły się czasy nowych utrapień. Opuściwszy Niemcy r. 978, szukała przytułku we Włoszech, a później u brata swego Konrada, kr. Burgundji, który ją z największą czcią przyjął. Z wydaleniem Adelajdy zdawało się, że znikła wszelka pomyślność dla Niemiec; naród pragnął jej powrotu, ona téż wielce bolała nad niecnemi postępkami syna. Gdy wreszcie, za pośrednictwem św. Majolusa z Cluny, Otton pojednał się z matką, Adelajda znów zaprowadziła lepszy porządek na niemieckim dworze. R. 981 obchodziła ona, z synem i jego żoną, święta Wielkanocne w Rzymie, a powróciwszy w jesieni do Pawii, otrzymała od syna zatwierdzenie znacznej darowizny dla klasztoru San Salwator. Wszakże nowe cierpienia zbliżały się dla Adelajdy, gdy Otton II przedsięwziął wyprawę w Kalabrji przeciwko Grekom. Nieszczęsny koniec tej wyprawy wcześnie przewidziała Adelajda i starała się od niej odwieść syna. Otton nie posłuchał matki i w skutek wyprawy um. w Rzymie r. 983, a Teofanija objęła po nim rządy. Podejrzliwa i nieprzyjazna dla cesarzowej matki, srodze ją prześladowała, ale wkrótce nagle um. w Niemwegen 991 r. Regencja i opieka nad małoletnim Ottonem III spadła na Adelajdę. I wówczas nie małe spotkało ją cierpienie, gdy córka jéj Emma, zaślubiona królowi Francji, zostawszy wdową, w skutek niegodziwych potwarzy, wzgardzoną była przez własnego syna. Lubo św. Adelajda wpłynęła na pogodzenie się młodego króla Ludwika z matką, lecz nowe intrygi przyspieszyły śmierć Emmy. Jako regentka Niemiec, Adelajda umiała pogodzić publiczne swoje powinności z pobożnemi ćwiczeniami i miłosiernemi uczynkami. Dwór jej otwarty dla wszystkich dobrych, wzorem był porządku klasztornego; pomimo surowej sprawiedliwości, miłość, ożywiająca wszystkie jej czyny, jednała jej wszystkie serca. Patrzyła na zgon wielu członków rodziny, przeżyła i brata swego Konrada burgundzkiego, zm. r. 993 i córkę Matyldę, zm. r. 999, przełożoną klasztoru kwedlinburgskiego, naśladującą cnoty swej matki. Życie Adelajdy przedstawia wzór wszystkich cnót, a szczególniej żywej wiary i nieustraszonego męztwa, jakie ją podtrzymywało zarówno w poniżeniach, jak i wśród cesarskiego majestatu. „Erat enim et in fide secura firmitas, in spe firma securitas“, mówi o niéj św. Odyllon (Vita Adelheidis). Ostatni rok życia swego poświęciła przygotowaniu się do dobrej śmierci. Gdy jechała do Burgundji, dla pogodzenia siostrzeńca Rudolfa III z jego poddanymi, zbaczała nieraz daleko z drogi, aby odwiedzać kościoły i klasztory, przez siebie założone i uposażone, i osobiście przekonać się, czy wszystko jest w należytym porządku. W Lozannie spotkał ją siostrzeniec, zkąd udał się z nią do Orby i tu nastąpiło upragnione przez nią pojednanie. Spełniwszy ten ostatni dobry uczynek, pożegnała się ze swymi przyjaciółmi i oświadczyła opatowi Majolusowi o bliskiej swej śmierci. Następnie udała się do Alzacji, do najbardziej przez siebie ulubionej prowincji, i przygotowawszy się na śmierć, ze świętą rezygnacją oddała Bogu pobożną swą duszę, 26 Gr. 999 r. w Selz, sześć mil od Strasburga. Część relikwji tej świętej zachowuje się w skarbcu hanowerskim. Żywot św. Adelajdy, wyjęty ze współczesnych kronik, opisał św. Odyllon, opat w Cluny. Breitenbauch wydał po niemiecku historję jej życia w Lipsku 1788 r. Patrz także historję jej cudów, u Leibnitza, Scriptor. rerum Brunswicensium, I. str. 262—273.
http://pl.wikisource.org/wiki/Encyklopedja_Ko%C5%9Bcielna/Adelajda_%28%C5%9Bwi%C4%99ta%29
*****
(….)  W roku 973 śmierć wydarła jej drogiego małżonka, a na tron wstąpił młody Otton II. Dopóki młody, dwudziestoletni władca szedł za radami matki, rządził szczęśliwie, ale gdy pojął za żonę grecką księżniczkę Teofanię, szczęście go opuściło. Zarozumiała bowiem Greczynka i podli pochlebcy, nienawidzący pobożną Adelę, tak dalece opanowali serce Ottona, że zapomniawszy o czci należnej matce zaczął jej ubliżać, dokuczać, aż wreszcie skazał ją na wygnanie.Z westchnieniem: “Boże, Ty znasz miłość moją, Ty mnie nie odepchniesz! Zesłałeś na mnie ten cios, abym z miłości dla dziecka nie zapomniała o Tobie!” opuściła Adela progi domowe, usuwając się z oczu prześladowców i udała się do brata swego Konrada, króla Burgundii.Otton II stracił teraz wszelki szacunek u poddanych, a Teofania stała się przedmiotem powszechnej nienawiści. Wszystko poczęło się burzyć, w całym cesarstwie wszczął się nieład i zamieszanie, toteż gdy w jakiś czas potem Majolus, opat kluniacki, stanął śmiało przed cesarzem, zarzucił mu jawne zgorszenie, że on, zwierzchnik narodu zobowiązany do przestrzegania przykazań Bożych, tak haniebnie pogwałcił cześć winną matce, i zagroził mu gniewem Bożym, Otton okazał serdeczny żal, przeprosił pokornie obrażoną matkę i oddał jej rządy Włoch.W trzy lata później Otton II zmarł. W imieniu jego nieletniego syna Ottona III rządziła Teofania, ale jej duma i widoczna niechęć do Adeli zraziła do niej wszystkich poddanych. Niepowściągliwa w słowach cesarzowa odezwała się pewnego razu do jednej ze swych dworek: “Niechaj tylko pożyję choćby z rok jeszcze, a Adela nie będzie miała piędzi ziemi, nad którą by panowała”, ale gdy w tym samym jeszcze roku wybrała się do Włoch, w drodze zmarła. Otton III i magnaci prosili Adelę, aby ujęła ster rządów, na co się zgodziła i rządziła w imieniu wnuka dopóty, dopóki nie doszedł do pełnoletniości. Potem odsunęła się od spraw publicznych, aby się przygotować na śmierć. Raz tylko jeszcze wychyliła się ze swej samotni, aby przywrócić zgodę między swym bratankiem Rudolfem III, władcą Burgundii, a zbuntowanymi panami. Wracając, umarła w klasztorze Selz, 6 mil od Strassburga, dnia 16 grudnia 999 roku.

Nauka moralna

“Szczęśliwy jest, kto jest zadowolony”, mówi przysłowie. Zapytajmy teraz:

1) Kto jest zadowolony na wielkim świecie? Łatwiej tu wynaleźć odpowiedź, aniżeli osobę, o którą chodzi. Szczęśliwy jest, kto ma wszystko czego pragnie. Potrzeba więc, aby wszystko, co rozpocznie, udawało mu się i wiodło według myśli, aby mu nic nie stawało na przeszkodzie i nie zakłócało spokoju jego duszy. Oprócz tego trzeba, aby nie obawiał się, że to, co posiadł i osiągnął, mógłby kiedykolwiek utracić. Taki tylko człowiek słusznie mógłby się nazwać szczęśliwym i zadowolonym, ale teraz zapytajmy: “Gdzie znajdziemy takie dziecko szczęścia oprócz aniołów i Świętych w Niebie?

2) Każdy prawdziwy katolik jest już tutaj na ziemi takim dzieckiem szczęścia, a przynajmniej może nim być, byle by tego szczerze chciał i pragnął, wie bowiem z niezachwianą pewnością, że wszystko, co się w nim, z nim i wokół niego dzieje od początku do końca życia – z wyjątkiem grzechu – jest rozporządzeniem mądrości, dobroci, woli Boga, że wszystko, co i jak Bóg chce, jest dla niego najlepsze i najodpowiedniejsze. Chrześcijanin katolik miłuje Boga całym sercem, całą duszą, z wszystkich sił, i jedno tylko ma życzenie: “Niechaj się dzieje wola Twoja jak w Niebie, tak i tu na ziemi”, a wypowiadając to życzenie, godzi się na to, co w każdym czasie i o każdej porze najlepszy i najmędrszy Ojciec gotów na niego zesłać. Wskutek tej zgody swojej woli z wolą Bożą posiada wszędzie i zawsze to wszystko, czego sobie życzy i jak sobie życzy. Jest więc rzeczywiście szczęśliwy i zadowolony, a w tym stanie zadowolenia prawdziwym dzieckiem szczęścia. Słusznie przeto święta Adela, lubo ze zranionym sercem, dziękować mogła Bogu za swój smutek, ponieważ czuła się zespolona z Bogiem jednością woli.

Modlitwa

Miłościwy Jezu, udziel nam tej łaski, abyśmy z miłości ku Tobie godnie umieli nosić krzyż utrapień naszych. Odejmij od nas wszelką niecierpliwość i małoduszność, natchnij nas męstwem i siłą pójścia tymi drogami, którymi i Ty chodziłeś. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi. Amen.

Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku – Katowice/Mikołów 1937r.

http://ruda_parafianin.republika.pl/swi/a/adela.htm

*******

Korona cesarska i habit – św. Adelajda

autor: Michał Gryczyński

Ta światła niewiasta uznawana jest powszechnie za najwybitniejszą kobietę X wieku. Ka­nonizowana w 1097 r., w ikonografii przedstawiana jest jako jałmużnica, z insygniami władzy, często z repliką budynku kościel­nego na dłoni. Odbiera cześć m.in. jako patronka młodych panien i wdów, wygnańców i więźniów, a także rodzin wielodzietnych i osób znieważanych.

http://www.przewodnik-katolicki.pl/nr/wiara_i_kosciol/korona_cesarska_i_habit_sw_adelajda.html

*******

16 grudnia
Błogosławiona Maria od Aniołów, dziewica
Błogosławiona Maria od Aniołów Maria Anna Fontanella urodziła się 7 stycznia 1661 r. w Balde Rino koło Turynu, w Piemoncie (północne Włochy), w rodzinie hrabiowskiej. Była dziewiątym z jedenaściorga dzieci. Odznaczała się nieprzeciętną inteligencją i pobożnością, co ujawniło się zwłaszcza podczas ciężkiej choroby. Przez krótki czas uczyła się u cystersów w Saluzzo. Mimo oporu rodziny, wstąpiła w listopadzie 1676 r. do klasztoru karmelitanek bosych Santa Cristina w Turynie i przyjęła imię Marii od Aniołów. W pierwszych latach życia zakonnego doświadczyła “nocy wiary”, ale pod wpływem opiekuna duchowego, o. Laurentego, i dzięki praktykom ascetycznym po trzech latach osiągnęła równowagę duchową, a jej wiara umocniła się. W wieku 30 lat została mianowana mistrzynią nowicjatu, a trzy lata później – przeoryszą. Funkcję tę przyjęła z oporami, ale bardzo dobrze się z niej wywiązywała. Na wniosek bł. Sebastiana Valfre założyła nowy klasztor w Moncaglieri ku czci św. Józefa, do którego miała wielkie nabożeństwo. Klasztor ten został otwarty 16 września 1703 r. Maria chciała pozostać w nowej fundacji, ale była ceniona przez szlachtę i ludzi w Turynie za jej rady i modlitwy, co sprawiło, że właśnie tam ją przeniesiono.
Siostra Maria miłowała cierpienie i troszczyła się o dusze czyśćcowe. Mieszkała bardzo ascetycznie i dużo się modliła, a wokół jej osoby roznosił się szczególny, przyjemny zapach świętości. Jako przeorysza była bardzo pracowita i odpowiedzialna, zajmowała się rachunkami i nad wszystkim miała pieczę, ale była coraz słabsza. Gdy wybrano ją ponownie na tę funkcję, czuła, że może sobie nie poradzić z powierzonymi zadaniami. Poprosiła Boga o rychłą śmierć, jeśli jest to zgodne z Jego wolą. Jej ostatnia choroba rozpoczęła się trzy tygodnie później. Zmarła 16 grudnia 1717 r. Pozostawiła po sobie wiele listów i zapisków duchowych.
Jej proces beatyfikacyjny rozpoczął się na wniosek króla Sardynii i Włoch, Wiktora Emanuela II. Beatyfikował ją papież Pius IX 14 maja 1865 r. Była pierwszą błogosławioną wśród karmelitanek bosych we Włoszech.
http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/12-16b.php3
16 grudnia
Błogosławiony Sebastian Maggi, prezbiter
Błogosławiony Sebastian Maggi

Urodził się około 1414 r. w starym szlacheckim rodzie gwelfów – zwolenników władzy papieża. Mając piętnaście lat wstąpił w swym rodzinnym mieście do dominikanów i przyjął imię Sebastian. Wyróżniał się przywiązaniem do reguł życia zakonnego, gorliwością religijną i czystością życia. Studia ukończył w Padwie.
Był jednym z największych dominikańskich kaznodziejów swoich czasów. Wygłaszał nauki w Weronie, Padwie, Brescii, Bolonii i Piacenzie. Wiele czasu i energii poświęcił też zreformowaniu lombardzkich klasztorów w Mantui, Brixen i Bolonii. Doprowadził do przeniesienia i przebudowy klasztoru w Mediolanie. W latach 1480-1483 oraz 1495-1496 był generalnym wikariuszem prowincji lombardzkiej. Wtedy to papież Aleksander VI polecił, by Sebastian wystąpił przeciwko reformatorskim działaniom Hieronima Savonaroli, skierowanym przeciwko kurii rzymskiej. Zadanie to było trudna dla Sebastiana, bo był spowiednikiem Hieronima. Stąd też zawsze świadczył na korzyść Savonaroli, gdy ktoś zaatakował go jako człowieka.
Sebastian Maggi był dobrym przełożonym: surowym wobec siebie, a łagodnym i cierpliwym wobec innych. W drodze na wizytację do jednego z klasztorów zachorował i zmarł w Genui 16 grudnia 1496 r. Sława świętości i cudów przy jego grobie sprawiły, że proces beatyfikacyjny rozpoczął się w 1753 r., a siedem lat później, 15 kwietnia 1760 r., beatyfikował go papież Klemens XIII.
 http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/12-16c.php3
Ponadto dziś także w Martyrologium:
św. Adona z Wiednia, biskupa (+ 875); św. Albiny, dziewicy i męczennicy (+ poł. III w.); św. Dawida, króla i proroka (+ X w. przed Chr.); św. Ireniona, biskupa (+ 391); świętych męczenników Walentego i jego syna Konkordiusza oraz Nawalisa i Agrykoli (+ III w.)

O autorze: Judyta