Słowo Boże na dziś – 13 grudnia 2014r. – sobota – Św. Łucji, dziewicy i męczennicy, wspomnienie

Myśl dnia

Dusza jest mostem do nieśmiertelności.

Rabindranath Tagore

SOBOTA II TYGODNIA ADWENTU

 

 

PIERWSZE CZYTANIE  (Syr 48,1-4.9-11)

Eliasz przyjdzie powtórnie

Czytanie z Księgi Syracydesa.

Powstał Eliasz, prorok jak ogień,
a słowo jego płonęło jak pochodnia.
On głód na nich sprowadził,
a swoją gorliwością zmniejszył ich liczbę.
Słowem Pańskim zamknął niebo,
z niego również trzy razy sprowadził ogień.
Jakże wsławiony jesteś, Eliaszu, przez swoje cuda
i któż się może pochwalić, że tobie jest równy?
Ty, który zostałeś wzięty w skłębionym płomieniu,
na wozie o koniach ognistych.
O tobie napisano, żeś zachowany na czasy stosowne,
by uśmierzyć gniew przed pomstą,
by zwrócić serce ojca do syna,
i pokolenia Jakuba odnowić.
Szczęśliwi, którzy cię widzieli,
i ci, którzy w miłości posnęli,
albowiem i my na pewno żyć będziemy.

Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 80,2aci3b,15-16,18-19)

Refren: Odnów nas, Boże, i daj nam zbawienie.

Usłysz, Pasterzu Izraela, *
Ty, który zasiadasz nad cherubinami.
Zbudź swą potęgę *
i przyjdź nam z pomocą.

Powróć, Boże Zastępów, *
wejrzyj z nieba, spójrz i nawiedź tę winorośl.
I chroń to, co zasadziła Twoja prawica, *
latorośl, którą umocniłeś dla siebie.

Wyciągnij rękę nad mężem Twojej prawicy, *
nad synem człowieczym, *
którego umocniłeś w swej służbie.
Już więcej nie odwrócimy się od Ciebie, *
daj nam nowe życie, a będziemy Cię chwalili.

 

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  (Łk 3,4.6)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego;
wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

 

EWANGELIA  (Mt 17,10-13)

Eliasz już przyszedł, a nie poznali go

Słowa Ewangelii według świętego Mateusza.

Kiedy schodzili z góry, uczniowie zapytali Jezusa:
„Czemu uczeni w Piśmie twierdzą, że najpierw musi przyjść Eliasz?” On odparł: „Eliasz istotnie przyjdzie i naprawi wszystko. Lecz powiadam wam: Eliasz już przyszedł, a nie poznali go i postąpili z nim tak, jak chcieli. Tak i Syn Człowieczy będzie od nich cierpiał”. Wtedy uczniowie zrozumieli, że mówił im o Janie Chrzcicielu.

Oto słowo Pańskie.

************************************************************************************************************************************

KOMENTARZ

 

 Boży ogień
Eliasz i Jan Chrzciciel to prorocy ognia. Ogień to symbol mocy, wrażliwości, wyrazistości. Ogień jest radosny, żywy, ciepły, pełen światła. Ogień rozświetla noc, ogrzewa, ukazuje kierunek. I taki właśnie powinien być prorok Pana. Ogień w języku duchowym oznacza gorliwość, żarliwość, zapał, odwagę i entuzjazm. Taki powinien być każdy i każda z nas jako świadek Chrystusa. Ogień podobnie jak wiatr jest nieprzewidywalny. Tak samo Mesjasz a także ci, którzy z Ducha się narodzili. Nie mają oni gotowych planów, są posłuszni woli Ojca.

 

Jezu, uczyń mnie człowiekiem Bożego ognia, żarliwym świadkiem Twojej miłości, entuzjastą Ewangelii, posłusznym natchnieniom Twojego Ducha.

www.edycja.plRozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2014”
s. Anna Maria Pudełko AP
Edycja Świętego Pawła

http://www.paulus.org.pl/czytania.html
*********
Św. Ambroży (ok. 340-397), biskup Mediolanu, doktor Kościoła
Eliasz i post; PL 14, 697
 
„On sam pójdzie przed Nim w duchu i z mocą Eliasza” (Łk 1,17)

Czym jest post, jeżeli nie esencją i obrazem nieba? Post jest pociechą duszy, pokarmem ducha. Post jest życiem aniołów, post jest śmiercią dla grzechu, zniszczeniem win, lekarstwem ku zbawieniu, korzeniem łaski, podwaliną czystości. Dzięki tej drabinie szybciej dociera się do Boga. Eliasz wstąpił po tej drabinie, zanim wstąpił na wóz, a wyruszając w stronę nieba, pozostawił swojemu uczniowi to dziedzictwo trzeźwości i wstrzemięźliwości (por. 2Krl 2,11-15).

To w tej sile i tym duchu Eliasza przyszedł Jan (Łk 1,17). On także pościł na pustyni, jego pokarmem była szarańcza i dziki miód (Mt 3,4). Z tego powodu był uważany nie za człowieka, ale za anioła, bo odniósł zwycięstwo na zdolnościami życia ludzkiego dzięki panowaniu nad sobą. Czytamy o nim: “On jest więcej, niż prorokiem. On jest tym, o którym napisano: Oto Ja posyłam anioła przed twym obliczem, który przygotuje twoją drogę przed tobą” (Mt 11,9-10 gr; Wj 23,20). Kto mógłby, jedynie ludzką mocą, wstąpić na ognistych rumakach, na ognistym wozie, wśród wichru [jak Eliasz], jeśli nie ten, który przekształcił naturę ludzkiego ciała mocą postu, dzięki któremu otrzymał niezniszczalną naturę?

www.evzo.org

*************

*************

O naprawianiu świata – Mt 17, 10-13

Mieczysław Łusiak SJ

(fot. Thomas Leuthard / Foter / CC BY)

Ten świat trzeba naprawić. Co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości. Ale kto ma to zrobić? Istotną rolę odegrali w tym prorocy. Jeszcze większą Pan Jezus. Jednak ani Eliasz, ani Jan Chrzciciel, ani nawet Pan Jezus nie wyręczą w naprawianiu świata nas, zwykłych ludzi.

 

Naprawienie świata zależy od każdego z nas, bo każdy z nas go kształtuje, czy chce, czy nie. Nie ociągajmy się, nie patrzmy jeden na drugiego: zakaszmy rękawy i do dzieła – czyńmy świat lepszym codziennymi zwykłymi uczynkami.

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/pismo-swiete-rozwazania/art,2260,o-naprawianiu-swiata-mt-17-10-13.html

*******

Na dobranoc i dzień dobry – Mt 17, 10-13

Mariusz Han SJ

(fot. papalars / flickr.com / CC BY-ND 2.0)

Opowiadanie pt. “O powrocie Mesjasza”
Pewna żydowska legenda opowiada o rabbim, który spotkał pewnego dnia proroka Eliasza. Rabbi wtedy pomyślał sobie: ten człowiek może mi wreszcie powiedzieć, kiedy w końcu przyjdzie obiecany Mesjasz. Jak pomyślał, tak też i zapytał.

 

– O to musisz Go już sam zapytać – odparł prorok. – A gdzie Go szukać? – chciał wiedzieć rabin. – Siedzi przy bramie miejskiej w Rzymie, pomiędzy biednymi i chorymi i opatruje ich rany – wyjaśnił Eliasz.

 

Rabbi udał się zatem w drogę i odnalazł bardzo szybko wskazane mu miejsce. I faktycznie zastał wszystko tak, jak opisał prorok. Wykrztusił też z siebie pytanie do Mesjasza, dotyczące terminu Jego powrotu.

 

Mesjasz odpowiedział krótko: DZISIAJ. Rabbi natychmiast pośpieszył do domu, aby zdążyć przed zachodem słońca.

 

Późnym wieczorem spotyka znów Eliasza i z wyraźnym rozczarowaniem w głosie wyznaje, że Mesjasz go okłamał: miał przyjść dzisiaj, a tu Go do tej pory nie ma. – Dopóki nie zrozumiesz, co oznacza DZISIAJ, Mesjasz przyjść nie może – usłyszał w odpowiedzi.

 

Refleksja
Każdy z nas na tej ziemi ma swój wyjątkowy czas, dany mu przez Boga. W jaki sposób ten czas zostanie przez nas spożytkowany, to już zależy tylko od nas. Jest to nasza indywidualna sprawa. Od tego wyboru zależy, czy spędzimy go na płaczu, czy śmiejąc się. Wielu ludzi mówi, że to nie prawda, bo nie mogę decydować, czy dotknie mnie jakieś nieszczęście, czy zostanie mi wydarty np. ukochany człowiek…

 

Oczywiście, że w jakiś sposób jest to prawda, bo przecież nie chodzi o to, żeby żyć w odrealnionej fikcji, lecz realnym świecie. Nie chodzi o to, aby unikać za wszelką cenę naszego ludzkiego płaczu. Wszak na świecie, oprócz radości, jest też i płacz. I nie da się go uniknąć. To prawda. Ale tylko Bóg sprawia, że potrafimy uśmiechać się przez łzy…

 

3 pytania na dobranoc i dzień dobry
1. Jak wykorzystujesz czas dany Ci od Boga?
2. Wybierasz płacz, czy uśmiech w codziennym życiu?
3. Potrafisz śmiać się przez łzy? Jak to rozumiesz?

 

I tak na koniec…
“Niezależnie od tego, czy spędzamy nasze życie śmiejąc się, czy płacząc (smucąc się) – to zawsze jest ten sam czas życia (przysłowie japońskie)

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/na-dobranoc-i-dzien-dobry/art,106,na-dobranoc-i-dzien-dobry-mt-17-10-13.html

********

Święta Łucja (281-324) poniosła śmierć męczeńską w Syrakuzach na Sycylii w młodym wieku. Niewiele o niej wiemy. Życie młodej kobiety przerwane w najpiękniejszym momencie. Trzeba głębokiej wiary, żeby nie poddać się poczuciu bezsensu. A może to właśnie, co wydaje się nam w życiu zmarnowane, co mogłoby pobiec dalej, a upadło, skończyło się – może to właśnie najbardziej przybliża nas do Boga, „przygotowuje ścieżki dla Niego”. Może właśnie dzięki temu stajemy się dla Niego bardziej dostępni.

Wojciech Czwichocki OP, „Oremus” grudzień 2008, s. 58

 

ŻYCIE Z BOGIEM

Kto idzie za Tobą, Panie, będzie miał światło życia (J 8, 12)

Jezus przyrównał ludzi do kapryśnych chłopców, którym nic się nie podoba i nic ich nie zadowala. „Przyszedł Jan: nie jadł ani nie pił, a oni mówią: «zły duch go opętał». Przyszedł Syn człowieczy: je i pije, a oni mówią: «oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników»„ (Mt 11, 18–19). Historia się powtarza: i dzisiaj ludzie łatwiej krytykują Ewangelię i Kościół, niż naśladują Chrystusa Zbawiciela, światłość i prawdę nieskończoną.

Sami wierzący nie zawsze dają świadectwo wiernej przynależności do Chrystusa.. Ich życie często obraca się wśród kaprysów zmiennej woli; brak u nich związku między wiarą a uczynkami. Tylko pełne przylgnięcie, obejmujące i wypełniające całe życie, dozwala człowiekowi urzeczywistnić życiową i przyjacielską łączność z Bogiem. „Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę… i przyjdziemy do niego, i będziemy w nim przebywać” (J 14, 23).

Aby żyć z Bogiem obecnym we własnym sercu, nie można stale pozostawać na samotności i oddawać się modlitwie. Są zajęcia i kontakty z innymi, związane z obowiązkami własnego stanu, a więc wprost chciane przez Boga. Jeśli kto zajmuje się nimi w mierze wyznaczonej przez wolę Bożą, wówczas nie mogą one same przez się stanowić przeszkody do zjednoczenia z Bogiem. Trzeba jednak pozostawać w zasięgu woli Bożej i kierować się tym jednym założeniem: wypełnić własny obowiązek, by sprawić przyjemność Bogu. Kiedy natomiast, choćby to było nawet w ramach wypełniania obowiązku, człowiek poszukuje bodaj odrobiny własnego zadowolenia — chce zaspokoić ciekawość lub naturalną potrzebę miłości, osiągnąć własne korzyści czy zyskać poważanie innych — wówczas opuszcza drogę woli Bożej, jego serce do wszystkiego się przywiązuje, człowiek sam rozprasza się w niepożytecznych rozmowach, w błahych pragnieniach i staje się niezdolny żyć w łączności z Bogiem. Trzeba stałej i wielkodusznej pracy, aby uwolnić się od tych słabości. Przede wszystkim potrzebna jest wielka czystość intencji, dzięki której chrześcijanin szuka Boga i jednoczy się z Nim w każdym zajęciu. „Wszystko, cokolwiek działacie słowem lub czynem — zachęca św. Paweł — wszystko czyńcie w imię Pana Jezusa” (Kol 3, 17).

  • O Jezu, pełnić wolę Ojca Twego, działać ze względu na Niego było Twoim pokarmem, było tym, czym żyłeś… Niechaj to będzie i naszym pokarmem, naszym życiem: działać nieustannie ze względu na Ciebie, żyć tym, żyć myślą o Twojej woli i o Twojej chwale, poszukiwaniem jej i jej wypełnianiem… Mieć nieustannie przed oczyma Twoją wolę i Twoją chwałę. Oto nasze życic, nasz chleb codzienny, nasz pokarm na każdą chwilę za Twoim przykładem, o mój Panie i mój Boże (Ch. de Foucauld).
  • Błogosławieni doskonali w swoim postępowaniu, którzy żyją według prawa Pańskiego. Błogosławieni, którzy zachowują Jego upomnienia i całym sercem szukają Go; którzy nie czynią nieprawości, lecz kroczą Jego drogami.
    Ty, Panie, na to dałeś swoje przykazania, by pilnie ich przestrzegano. Oby moje drogi były niezawodne w przestrzeganiu Twych ustaw…
    Będę rozmyślał o Twych przykazaniach i ścieżki Twoje rozważał. Będę się radował z Twych nakazów, słów Twoich nie zapomnę.
    Daj mi zrozumienie, bym prawa Twego przestrzegał, a zachowywał je całym sercem. Prowadź mnie ścieżką przykazań, bo ja się nimi raduję. Nakłoń me serce do Twoich napomnień, a nie do zysków. Odwróć me oczy, niech na marność nie patrzą; udziel mi życia według Twego słowa (Psalm 119, 1–5. 15–16. 34–37).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. I, str. 85

http://www.mateusz.pl/czytania/2014/20141213.htm

*************************************************************************************************************************************

ŚWIĘTYCH OBCOWANIE

13 grudnia
Święta Łucja, dziewica i męczennica

Święta Łucja Łucja pochodziła z Syrakuz na Sycylii. Najstarszy żywot św. Łucji pochodzi z V wieku. Według niego Święta miała pochodzić ze znakomitej rodziny. Była przeznaczona dla pewnego młodzieńca z niemniej szlachetnej rodziny. Kiedy udała się z pielgrzymką na grób św. Agaty do pobliskiej Katanii, aby uprosić zdrowie dla swojej matki, miała się jej ukazać sama św. Agata i przepowiedzieć śmierć męczeńską. Doradziła jej też, by przygotowała się na czekającą ją ofiarę. Kiedy więc Łucja powróciła do Syrakuz, cofnęła wolę wyjścia za mąż i rozdała majętność ubogim; złożyła także ślub dozgonnej czystości. Gdy wkrótce wybuchło prześladowanie chrześcijan, kandydat do jej ręki zadenuncjował ją jako chrześcijankę. Kiedy nawet tortury nie załamały bohaterskiej dziewicy, została ścięta mieczem. Działo się to 13 grudnia ok. 304 roku. Święta miała 23 lata (lub 28, bo w życiorysach można spotkać rok 286 jako datę urodzenia).
Legenda ozdobiła heroiczną śmierć św. Łucji pewnymi szczegółami, których autentyczność trudno sprawdzić. Święta miała być m.in. wiedziona na pohańbienie do domu publicznego, ale żadną siłą nie mogli oprawcy ruszyć jej z miejsca, nawet parą wołów. Kiedy sędzia nakazał spalić ją na stosie, ogień jej nie tknął. Sędzia wtedy w obawie rokoszu skazał ją na ścięcie. Jednak i to przeżyła. Przyniesiona do domu, poprosiła jeszcze o Komunię świętą i dopiero po jej przyjęciu zmarła. Autor opisu jej męczeńskiej śmierci zostawił nadto przepiękny dialog Świętej z sędzią, swego rodzaju arcydzieło nauki moralnej ku zachęcie chrześcijan i ich podbudowaniu.
Posiadamy tak mało informacji o św. Łucji, że niektórzy historycy byli skłonni wykreślić ją z Martyrologium Rzymskiego. W roku 1894 znaleziono jednak w Syrakuzach na cmentarzu św. Jana starożytny napis w języku greckim, który orzeka, że grób ten wystawiła swojej pani Łucji niejaka Euschia.
Relikwie św. Łucji były między rokiem 1204 a 2004 przechowywane w Wenecji, która po 800 latach zdecydowała się je “wypożyczyć” Syrakuzom. Imię Łucji od czasów św. Grzegorza Wielkiego wymienia się w Kanonie rzymskim. Jest patronką Szwecji oraz Toledo; ponadto także krawców, ociemniałych, rolników, szwaczek, tkaczy; orędowniczką w chorobach oczu.
W Skandynawii otoczona jest wielkim kultem. Jej wspomnienie jest świętem światła, kiedy to dzieci zgodnie z tradycja idą w pochodzie prowadzonym przez dziewczynę w wieńcu z zapalonymi świecami na głowie. Tradycja wróżb w dzień św. Łucji spotykana jest także w innych krajach, choćby u słowackich górali. Polscy górale także pamiętają o św. Łucji – od tego dnia przepowiadają pogodę na cały kolejny rok. Jest to również tradycyjny dzień rozpoczęcia przygotowań do Godów.

W ikonografii przedstawia się św. Łucję w stroju rzymskiej niewiasty z palmą męczeństwa w ręce i z tacą, na której leży para oczu. Według bowiem dawnej legendy miała mieć tak duże i piękne oczy, że ściągała nimi na siebie powszechną uwagę. Widząc zachwyt nawet u oprawców, kazała sobie oczy wyłupić. Na tę pamiątkę w dzień jej dorocznego święta w Syrakuzach niesie się na drogocennej tacy “oczy św. Łucji”. Św. Łucja była tak dalece czczona jako patronka od chorób oczu, że nawet Dante modlił się do niej, kiedy zaczął chorować na oczy (Raj, Pieśń 32, 136). Atrybutami św. Łucji są: lampa, miecz, palma męczeństwa, płomień u stóp; na tacy oczy, które jej wyłupiono; sztylet.

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/12-13a.php3

******

 

Ks. Stanisław Hołodok

ŚWIĘTA ŁUCJA

Chrześcijanie oddając cześć męczennikom pierwszych stuleci zwracali szczególną uwagę na tych, którzy „z racji swojego wieku lub słabości płci wyraziściej ujawnili potęgę Bożej łaski oraz spontaniczność swojego chrześcijańskiego poświęcenia” (H. Fros). Do takich osób należy św. Łucja, dziewica i męczennica.

Życie naszej Patronki znamy z przekazanej nam tradycji owianej legendami. Bowiem w czasach prześladowań nie zwracano większej uwagi na poznanie dokładnego życiorysu męczenników, ale bardziej interesowało samo męczeństwo, sposób jego przeżycia przez daną osobę, dane we krwi świadectwo przynależności do Chrystusa.

Życie i śmierć św. Łucji związane jest z miastem Syrakuzy na Sycylii. Według biografii napisanej w wieku V wynika, że św. Łucja pochodziła ze znakomitej rodziny, była jedynaczką przeznaczoną na żonę dla pewnego bogatego młodzieńca. Kiedy jednak ciężko zachorowała matka Łucji Eutychia, córka udała się do grobu św. Agaty do pobliskiej Katanii, aby tam ją prosić o zdrowie. Rzeczywiście Eutychia otrzymała łaskę powrotu do zdrowia za przyczyną św. Agaty. Jednakże św. Agata ukazała się Łucji i przepowiedziała jej rychłą śmierć męczeńską, prosząc, aby do tego przygotowała się. Po powrocie do Syrakuzy Łucja, zgodnie z radą św. Agaty, rozdała swoje mienie ubogim, zerwała znajomość z narzeczonym i złożyła ślub dozgonnej czystości. Wkrótce z rozkazu cesarza Dioklecjana wybuchło jedno z największych prześladowań chrześcijan. Wówczas niedoszły małżonek z zemsty oskarżył Łucję przed władzami rzymskimi, że jest chrześcijanką. Namiestnik cesarski Paschazjusz usiłował namówić Łucję do apostazji. Jednakże nasza Patronka była nieugięta w swojej wierze, w miłości do naszego Pana, Jezusa Chrystusa. Nie załamały ją tortury. Została ścięta mieczem. Miało to miejsce 13 XII 304 roku. Łucja miała wówczas 23 lata.

Wspomniana biografia (żywot) przynosi pewne szczegóły związane z męczeństwem św. Łucji. Otóż po odmówieniu propozycji namiestnika co do wyparcia się wiary, Łucja była zaprowadzona do domu schadzek, ale tam nikt nie mógł jej skrzywdzić. Kiedy sędzia nakazał Świętą spalić na stosie, ogień jej nie tknął. Przeżyła nawet cudownie ścięcie mieczem. Przyniesiono ją do domu, gdzie po przyjęciu Komunii Świętej zmarła. W żywocie Łucji zamieszczono jej piękny dialog z pogańskim sędzią, który uważa się „swego rodzaju arcydzieło nauki moralnej ku zachęcie chrześcijan i ich podbudowaniu” (W. Zaleski).

Św. Łucja jest patronką miasta Toledo, także krawców, szwaczek, ociemniałych; orędowniczką w chorobach oczu. Modlił się do niej w chorobie oczu między innymi Dante Alighieri.

W ikonografii przedstawia się św. Łucję w stroju rzymskiej niewiasty, z palmą męczeństwa w jednej ręce i płaskim naczyniem w drugiej, na którym są dwoje oczu. Według jednej tradycji Łucji podczas tortur wyrwano oczy. Inna tradycja mów, że nasza Patronka miała tak piękne oczy, że ściągała na siebie powszechną uwagę. Widząc zachwyt u oprawców, kazała je sobie wyłupić. W Syrakuzach podczas procesji ku czci św. Łucji niesie się na drogocennej tacy „oczy Świętej”.

W polskiej tradycji ludowej dzień św. Łucji przypadający 13 grudnia i jego wigilia były czasem wzmożonej aktywności czarownic i ich czarów. Dlatego też proszono wówczas św. Łucje o pomoc.

Polskie przysłowia ludowe związane z osobą św. Łucji mówią o świetle, o przełamaniu dominacji nocy nad światłem. „ Święta Łucja dnia przyrzuca”. Również od dnia św. Łucji przepowiadano pogodę na każdy kolejny miesiąc roku. „Od Łucyi dni dwanaście policz sobie do Wilii, patrz na słonko i na gwiazdy, a przepowiesz miesiąc każdy (E. Ferenc).

Liturgiczny obchód ku czci św. Łucji przypada na dzień 13 grudnia i ma rangę wspomnienia obowiązkowego.

Prośmy św. Łucję o wstawiennictwo w mszalnej kolekcie:

„Wszechmogący Boże, ożyw w nas gorliwość za wstawiennictwem świętej Łucji, dziewicy i męczennicy, abyśmy za jej przykładem postępowali na ziemi jak dzieci światłości, a w niebie oglądali jej chwałę”.

 

opr. aw/aw

Copyright © by W Służbie Miłosierdzia 12/2005

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/swieci/s_lucja.html#

*****

 

Zapis zbrodni

AUTOR NIEZNANY

“Męczeństwo św. Łucji”
olej na płótnie, ok.1500
Muzeum Państwowe, Amsterdam

 

Powiększenie Na jednym malowidle artysta umieścił całą historię męczeństwa św. Łucji, która padła ofiarą prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana w 304 roku.

Obraz powinniśmy zacząć oglądać od sceny w tle, tam bowiem malarz zaprezentował wydarzenia najwcześniejsze. Namiestnik cesarski Paschazjusz postanowił skazać Łucję na pohańbienie w domu publicznym. Święta tak bardzo się opierała przed zaciągnięciem w to miejsce, że Paschazjusz musiał nakazać, by przywiązano ją do zaprzęgu wołów.

Dom schadzek artysta namalował z lewej strony. Widzimy Łucję z lewej przed wejściem, przytrzymywaną przez żołnierzy. Malarz na szczęście oszczędził nam widoku zakończenia tej sceny. Zdesperowana Łucja wydłubała sobie oczy, by nikomu w domu publicznym się nie spodobać. Matka Boża przywróciła jej potem oczy w sposób cudowny. Zanim to nastąpiło, próbowano świętą ściąć mieczem. W prawym górnym rogu możemy obserwować tę nieudaną egzekucję. Ostrze miecza uderzyło Łucję, ale nie odcięło jej głowy. Bóg postanowił bowiem Łucję zachować jeszcze przy życiu, by mogła przed śmiercią przyjąć Komunię świętą. Niedaleko rannej świętej zjawił się ksiądz i udzielił jej sakramentu, co widzimy z prawej strony na drugim planie, pomiędzy próbą ścięcia Łucji, a jej ostateczną egzekucją.

Finał opowieści artysta zaprezentował na pierwszym planie. Z lewej widzimy dostojników pod przewodnictwem Paschazjusza. Łucja stoi na płonącym stosie. Mimo że jeden z katów dorzuca drew do ognia, a drugi dmucha miechem, podsycając płomień, święta pozostaje nietknięta.

Cesarski namiestnik nie chce już dłużej czekać. Pobożna dziewica zostaje ostatecznie zamordowana pchnięciem miecza w szyję.

Leszek Śliwa

Tygodnik Katolicki “Gość Niedzielny” Nr 49 – 12 grudnia 2010r.

******

Ostatnia Komunia

Leszek Śliwa

GN 49/2012

Oprawca właśnie dogonił Łucję i wbił sztylet w jej pierś. To ostatni z wielu ciosów, jakie zadali jej prześladowcy. Święta za chwilę będzie gotowa na śmierć, zdąży bowiem jeszcze przyjąć Komunię, ostatni raz w swym życiu.

Ostatnia Komunia   Paolo Caliari, zwany Veronese „Komunia św. Łucji”, olej na płótnie, ok. 1582, National Gallery of Art, Waszyngton

Łucja była chrześcijanką, żyła na przełomie III i IV w. w Syrakuzach na Sycylii. Padła ofiarą prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana w 304 roku.

Jej męczeństwo było często przedstawiane na obrazach malarzy katolickich w okresie kontrreformacji. Pozwalało bowiem na podkreślenie znaczenia sakramentu pokuty i pojednania, kwestionowanego przez protestantów.

Nie jest to więc przypadek, że na pierwszym planie widzimy przyjmowanie przez męczennicę Komunii. W tle z lewej strony artysta namalował zaprzęg wołów. Ma to nam przypomnieć cierpienia, jakim została poddana święta przed egzekucją.

Namiestnik cesarski Paschazjusz postanowił skazać ją na pohańbienie w domu publicznym. Łucja tak bardzo się opierała przed zaciągnięciem w to miejsce, że Paschazjusz musiał nakazać, by przywiązano ją właśnie do zaprzęgu wołów. Nawet one nie zdołały jednak złamać oporu świętej.

Na pierwszym planie kompozycję obrazu zamyka z lewej strony fragment profilu kobiety. Nie wiadomo, kim jest ta osoba. Historycy sztuki podejrzewają, że może to być Eutychia, matka świętej Łucji. Pełni ona funkcję swoistego narratora – stojąc z boku, opowiada nam o męczeństwie Łucji i jej zbawieniu, którego znakiem jest przyjęcie Komunii z rąk księdza.

Kapłan w miejscu egzekucji pojawił się za sprawą cudu.

Obraz został namalowany dla kościoła Santa Croce w miejscowości Belluno.

http://kultura.wiara.pl/doc/1381671.Ostatnia-Komunia

****

Wierzenia na dzień św. Łucji

 

Poprawiony: wtorek, 15 maja 2012 20:42 Wpisany przez Krzysztof Żołądek wtorek, 13 grudnia 2011 13:58

fot. Domenico Beccafumi, 1521 r. - Po reformie gregoriańskiej dzień św. Łucji – dziewicy i męczennicy z IV wieku – przypada na 13 grudnia, czyli tak jak i dzień śmierci wspomnianej świętej. Przed reformą święto to przypadało na 23 grudnia, czyli na okres szczególny w starych ludowych wierzeniach. Stąd też kilka zwyczajów ludowych przetrwało w opowieściach, choć zanikły one podobnie jak i kult św. Łucji w naszym kraju (rozwija się za to w Szwecji, gdzie jest to Święto Światła).

Wierzono dawniej, że okres przesilenia to okres szczególny dla przyszłych plonów i dla pogody, którą starano się określić na poszczególne miesiące czy dni poprzez obserwację pogody w końcówce roku. Do dziś zachowało się wiele ludowych przysłów dotyczących tych zależności. A wspomniany dzień św. Łucji miał określić jaka pogoda będzie następować w kolejnym roku. Patrzono na kolejne dni licząc od imienin świętej. Zatem jaki był 13 grudzień, taki miał być styczeń kolejnego roku, jaki 14 grudzień, taki luty, i tak dalej.

W polskiej tradycji ludowej dzień św. Łucji przypadający 13 grudnia i jego wigilia były czasem wzmożonej aktywności czarownic i ich czarów. Dlatego też proszono w tym czasie św. Łucję o pomoc. Starano się obronić przed złymi czarami rozkładając na progach domostw i przed oborami odpowiednie zioła, by złe moce nie miały wpływu na przychówek. Tego też dnia dzieci nie wychodziły z domów, by nie zostały porwane przez czarownice.

Polskie przysłowia ludowe związane z osobą św. Łucji mówią o świetle, o przełamaniu dominacji nocy nad światłem. To witanie słońca odnajdziemy w powiedzeniu “Święta Łucja dnia przyrzuca”. Inne przysłowie to: “Od Łucyi dni dwanaście policz sobie do Wilii, patrz na słonko i na gwiazdy, a przepowiesz miesiąc każdy (E. Ferenc)”.

http://swietokrzyskie.org.pl/legendy-i-zwyczaje/zwyczaje-i-tradycje/1015-wierzenia-na-dzien-sw-lucji

*****

13 grudnia

Żywot świętej Łucji,
panny i Męczenniczki

(Żyła około roku Pańskiego 304)

 

Imię tej dziewicy wymienione jest w Kanonie Mszy świętej obok św. Agaty, Agnieszki i Cecylii, a Kościół obchodzi jej pamięć krótko przed Bożym Narodzeniem, przypominając wiernym, że do żłóbka Dzieciątka Jezus powinni przystępować nie tylko z wiarą, ale także z czystym sercem, bez którego nikomu do Boga zbliżyć się nie wolno. Łucja jest jedną z trzech gwiazd chrześcijańskiej Sycylii. Miasto Syrakuzy czci ją podobnie jak miasto Katania Agatę, a Palermo Rozalię.

Była ona jedynaczką bogatej, chrześcijańskiej wdowy Eutychii z Syrakuz i otrzymała od niej staranne wychowanie. Wzrastała w bojaźni Bożej i powzięła taką odrazę do życia światowego, że w tajemnicy przed matką ślubowała panieństwo, a nadto wyrzekła się wszelkich, nawet dozwolonych przyjemności życia. Gdy dorosła, zaczął się starać o jej rękę pewien znakomity rodem i zdolnościami młodzieniec pogański. Matka Łucji chętnie go widziała, toteż Łucja nie śmiała mu okazać niechęci, a tylko starannie unikała wszelkiego zbliżenia, zdając całą sprawę na wolę Bożą.

Tymczasem Eutychia ciężko zachorowała, a lekarze daremnie przez cztery lata starali się ją uleczyć. Gdy pewnego razu kapłan w kościele przeczytał Ewangelię o uleczeniu chorej na biegunkę niewiasty, pełna ufności Łucja tak się odezwała: “Kochana matko, bądź dobrej myśli; jeśli szata Pana Jezusa zdoła uleczyć chorych, jakże by nie mieli tego uczynić Święci, którzy krew i życie swe dla Niego oddali, i których Chrystus miłuje jako swych przyjaciół i braci? Podejmijmy zatem pielgrzymkę do grobu św. Agaty w Katanii, gdzie już tylu cierpiących doznało pociechy na ciele i duszy, a ja ufam, że Pan Bóg przywróci ci zdrowie”.

Obie niewiasty wybrały się zaraz w drogę i długo klęczały przy grobie Świętej, aż wreszcie Łucja usnęła. We śnie ujrzała św. Agatę otoczoną aniołami, przemawiającą do niej tymi słowy: “Siostro Łucjo, czemuż domagasz się ode mnie tego, co sama wyświadczyć możesz swej matce? Wiara twoja pomogła ci, ponieważ Eutychia już odzyskała zdrowie. Przez ciebie zasłyną Syrakuzy, gdyż dziewictwo jest miłym Chrystusowi mieszkaniem”. Przebudziwszy się, Łucja rzekła z radością: “Matko, matko, wyleczona jesteś z niemocy! Błagam cię teraz, abyś mi więcej nie wspominała o ziemskim narzeczonym, a posag, którym chciałaś mnie opatrzyć, daj mi teraz dla mego niebieskiego Oblubieńca!” Matka odrzekła: “Spadek po ojcu gotowam natychmiast złożyć w twoje ręce. Czyń z nim, co ci się podoba, ale swój majątek zatrzymam i będę nim zarządzać dotąd, dopóki mi Bóg żyć pozwoli. Po mojej śmierci będzie on twoją własnością”. “Ależ, matko! – odparła Łucja – gdy się Bogu daje tylko to, czego w chwili zgonu z sobą zabrać nie można, natenczas ofiara taka nie jest Mu tak miła, jak oddanie tego, czego jeszcze za życia użyć można. Daj przeto, póki żyjesz, Chrystusowi choć w części to, co posiadasz i zacznij już teraz dzielić się z Nim spadkiem, który mnie przeznaczasz”.

Święta Łucja

Eutychia pozwoliła w końcu Łucji zachować panieństwo i dawać hojne jałmużny. Dziewica chętnie skorzystała z tego polecenia i sprzedawała grunty, kosztowne naczynia, złote naramienniki i naszyjniki, a uzyskane ze sprzedaży pieniądze rozdzielała między ubogich i biedne wdowy. Po jakimś czasie młodzieniec, który się starał o jej rękę, oburzony tym rzekomym marnotrawstwem, oskarżył ją przed namiestnikiem Paschazjuszem o wyznawanie wiary chrześcijańskiej. Paschazjusz natychmiast wezwał Łucję i kazał jej złożyć ofiarę bogom rzymskim. Przy tej sposobności wywiązała się pomiędzy nimi następująca rozmowa:

Łucja: “Wspieranie wdów i sierot, zostających w niedoli, jak to robiłam przez trzy lata, jest ofiarą miłą Bogu. Teraz już nie mam nic do rozdania, sama więc siebie ofiaruję, prosząc Boga, aby raczył przyjąć mą ofiarę”.

Paschazjusz: “Mów takie brednie chrześcijanom, nie mnie. Straciłaś swój majątek z rozpustnikami!”

Łucja, z powagą i godnością: “Majątku dobrze użyłam, a od pokalania duszy i ciała Bóg dobrotliwy ustrzec mnie raczy”.

Paschazjusz: “Zamilkniesz, gdy cię każę ochłostać!”

Łucja: “Powiedziałam tylko to, czym mnie natchnął Duch święty”.

Paschazjusz: “A zatem Duch św. mówi przez ciebie?”

Łucja: “Tak jest. Ludzie czyści i niepokalani są przybytkami Boga i mają w sobie Ducha świętego”.

Paschazjusz: “Każę cię zawieść do domu nierządnic, tam cię odstąpi Duch święty”.

Łucja: “Ciało nie skala się, jeśli duch się na to nie zgodzi. Każdy gwałt zadany mi wbrew woli podwoi zasługę mego dziewictwa”.

Paschazjusz kazał wykonać swoją pogróżkę, ale gdy Łucję chciano wywlec z izby sądowej, żadna siła nie mogła jej ruszyć z miejsca. Widzowie zaczęli się śmiać z bezradności Paschazjusza, a ten, pałając gniewem, kazał panienkę obłożyć słomą i drzewem, zlać to wszystko olejem, żywicą i smołą, a następnie podpalić. Płomienie nie tknęły Łucji, a ona donośnym głosem zawołała: “Prosiłam Pana Jezusa, aby mi ten ogień nie szkodził, wiernym odjął obawę cierpień, a niewiernych powstrzymał od naigrawania i obelg”. Nareszcie znaleźli się niegodziwcy, którzy przebili mieczem świętą Męczennicę. Stało się to dnia 13 grudnia roku 304.

Nauka moralna

Przeciwnicy Kościoła katolickiego gorszą się, jak wiadomo, wzywaniem Świętych i pojąć nie mogą, jak można ich błagać o wstawienie się za nami do Boga. Żywot św. Łucji dowodzi, że zwyczaj ten datuje się od więcej, niż 1.600 lat. Widzieliśmy, jak Łucja zachęcała matkę, aby przy grobie świętej Agaty błagała o przywrócenie zdrowia. Wiara w skuteczność wstawiennictwa Świętych Pańskich jest zupełnie słuszna i usprawiedliwiona, gdyż:

1) Mają oni wielkie znaczenie u Boga. Święci są niejako uprzywilejowanymi współpracownikami w sprawie zbawienia wiernych. Jak w przyrodzonym, tak i w nadprzyrodzonym porządku rozdziela Bóg swe dobrodziejstwa przez pośredników; wolą Jego jest, abyśmy sobie wzajemnie byli zobowiązani za dobrodziejstwa, które On nam świadczy; Bóg pragnie nas połączyć wspólnym węzłem miłości, który nas z Nim jednoczy. Mógłby nas bezpośrednio darzyć życiem, atoli mądrość Jego wolała zlać tę moc na naszych rodziców. Mógłby On sam nakarmić ubogiego, wyleczyć chorego, Douczyć prostaczka, ale zdał ten obowiązek na bogacza, lekarza, nauczyciela. Tak przeto z woli i zrządzenia Bożego mogą się ludzie tysiącznymi węzłami wdzięczności nawzajem zobowiązywać, a węzły wdzięczności wytwarzają wspólną miłość. Pan Jezus stał się człowiekiem z miłości ku nam, ale udziela nam, daleko więcej łask za pośrednictwem swoich apostołów, sług i wiernych. Święty Piotr mówi do chromego, stojącego w drzwiach świątyni: “Nie mam złota, ni srebra, ale daję ci to co mam; w Imię Jezusa Nazareńskiego wstań i chodź!”

2) Święci miłują nas. Kościół katolicki nie uznaje nikogo za świętego, kto się nie odznaczył czynną miłością bliźniego, kto nie miał starania o biednych i chorych, utrapionych i grzeszników, kto nie wspierał wdów i sierot. Póki Święci bawili na tej ziemi, najmilszym ich zajęciem było pozyskiwać bliźnich dla Boga i wieczności dobrodziejstwami i dbałością o ich cielesne i duchowe dobro. Zajęcia tego nie wyrzekli się i w Niebie; cieszą się przeto, gdy widzą grzesznika pokutującego. Można zastosować do Świętych, co prorok Zachariasz widział w swym objawieniu, jak anioł Pański błagał: “Panie Zastępów, dopókiż nie raczysz się zlitować nad Jerozolimą i miastami judzkimi, na które zagniewany jesteś?” – Nadto można do Świętych zastosować słowa Rafała archanioła: “Gdyś się wśród łez modlił, zaniosłem twe modły do Pana”. Składajmy przeto łzawe modły swoje w ręce Świętych; oni je złożą u storo tronu Najwyższego i Wszechmocnego Boga i przyniosą nam pociechę i porękę, że Bóg próśb naszych wysłuchać raczy.

Modlitwa

Wysłuchaj nas Boże i Zbawicielu nasz i spraw miłościwie, abyśmy obchodząc pamiątkę św. Łucji, Dziewicy i Męczenniczki Twojej, w uczuciach pobożności nabierali wzrostu. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi. Amen.

Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku – Katowice/Mikołów 1937r.

http://ruda_parafianin.republika.pl/swi/l/luc.htm

****************************************************

13 grudnia
Święta Odylia (Otylia), opatka
Święta Odylia (Otylia) Odylia była córką alzackiego księcia, Adalryka. Miała urodzić się niewidomą. Dlatego ojciec wyrzekł się jej. Powierzył ją pod opiekę pewnej kobiecie, a potem oddał ją do opactwa w Balma. Legenda podaje, że kiedy Odylia jako dziewczę otrzymała chrzest, miała odzyskać wzrok. Chrztu udzielił jej biskup św. Erard. Wtedy ojciec przyjął córkę do swojego zamku. Przybyła tam wraz ze swoim bratem, Hugonem. Ojciec na jej prośbę ufundował opactwo, jak sama nazwa wskazuje, na wysokim wzgórzu, w Hohenbourgu (680), w pobliżu Strasburga, gdzie Odylia została pierwszą opatką. Według podania, miała ufundować drugie opactwo żeńskie w Niedermünster. Po świątobliwym życiu pożegnała ziemię dla nieba 13 grudnia ok. 720 roku.
Odylia została pochowana w Hohenbourgu, w kościele św. Jana. O jej kaplicy w tymże kościele i grobie wspomina papież, św. Leon IX, w 1050 roku. Część jej relikwii została rozdzielona po różnych kościołach. Cesarz Karol IV w 1353 roku otrzymał relikwię jej ramienia i umieścił ją w Pradze; w Corbie doznawała czci relikwia jej czaszki, która obecnie znajduje się we Fricamps. W roku 1795, w czasie rewolucji francuskiej, grobowiec Świętej został sprofanowany i zniszczony, ale relikwie na szczęście ocalały.
Już w wieku IX spotkamy imię św. Otylii w litanii Kościoła ratyzbońskiego, zaś od wieku X – również we Frisingen i w Utrechcie. W S. Galio obchodzono co roku jej pamiątkę od wieku XII. W Strasburgu doroczna jej pamiątka bywa obchodzona jako uroczystość. Pod opieką św. Otylii powstała w roku 1884 kongregacja benedyktynów misjonarzy. Święta ma na Zachodzie również swoje sanktuaria. Najgłośniejsze z nich jest w Mont-Sainte-Odile, gdzie podążają liczne pielgrzymki. Kult św. Otylii rozpowszechnił się w Alzacji, w Bawarii, w niektórych okręgach Szwajcarii, Francji i w Czechach. Święta była czczona jako patronka od chorób oczu i od bólu głowy.Ikonografia przedstawia ją w stroju opatki z księgą reguł i naczyniem płaskim, na którym są widoczne oczy.

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/12-13b.php3
*****

Żywot świętej Otylii, ksieni

(Żyła około roku Pańskiego 720)

 

O kilka mil od Strassburga widać na wysokiej górze ruiny zamku i klasztoru żeńskiego Hohenburg. Założycielem tego Klasztoru był książę alzacki Adalryk. Pobożna jego małżonka Berwinda powiła mu około roku 662 córeczkę, ale dziecię było niewidome i brzydkie. Dumny i popędliwy Adalryk widział w tym wstyd dla swego domu i chciał dziecię zabić. Przestraszona matka powierzyła je służebnej, a po roku krewnej w klasztorze Palmę. Tu ochrzcił dziewczątko Eberhard, opat klasztoru i nadał jej imię Otylia. Po chrzcie odzyskało dziecię wzrok i wypiękniało.

Pod troskliwą opieką zakonnic rosła Otylia nie tylko w latach, ale i w nauce i cnocie i stała się wkrótce miłą i nadobną dziewicą. Tęskniąc do rodziców i braci, pragnęła ich odwiedzić, ale zawzięty ojciec zabronił jej powrotu. Gdy matka nic nie mogła wskórać, poprosiła Otylia swego brata Hugona, ulubieńca Adalryka, aby przebłagał ojca. Ten uczynił co mógł, ale uporu ojca przełamać nie zdołał. Sądząc, że osobiste zjawienie się córki więcej podziała na ojca, aniżeli prośby i błagania, i że widok odepchniętej a cudem Boskim uleczonej i kwitnącej panienki obudzi w sercu Adalryka miłość ojcowską, wprowadził Hugon potajemnie ukochaną siostrzyczkę do zamku. Czyn ten przypłacił niestety życiem, a Otylia z boleścią serca musiała wrócić do klasztoru.

Ochłonąwszy z gniewu i opamiętawszy się, począł książę żałować zbrodniczego czynu i pozwolił córce wrócić do domu, ale kazał jej pełnić obowiązki prostej służebnicy. Otylia pokornie podziękowała za pozwolenie powrotu i znosiła poniżenie z tak pobożną cierpliwością, że nareszcie zmiękczyła serce ojca i wpłynęła na całkowitą jego zmianę. Po tym zwycięstwie przyszły jednak na nią inne utrapienia. Czar jej wdzięków i bogactwa ojca skłoniły wielu młodzieńców do ubiegania się o jej względy. Książę Adalryk sprzyjał jednemu z nich i namawiał córkę, aby mu oddała rękę, ale Otylia przeszedłszy długą i twardą szkołę cierpień i poznawszy próżność uciech światowych, umiłowała Chrystusa i uczyniła ślub, że Jemu poświęci dziewictwo i całe swe życie.

Święta Otylia

Adalryk zapłonął gniewem, a chcąc złamać opór córki strącił ją znowu do rzędu służebnic. Niedługo potem spotkał ją gdy szła do chorego. Kiedy zapytał, gdzie idzie, Otylia odparła: “Niosę choremu trochę mąki jęczmiennej, aby się miał czym posilić”. Wzruszony Adalryk rzekł: “Kochana córko! Wszystko ci wynagrodzę”. Około roku 680 darował jej zamek Hohenburg i zamienił go na klasztor żeński, po czym osiadł na pokucie przy jej boku i umarł przykładną śmiercią, pojednany z Bogiem i ludźmi, dnia 20 lutego roku 690.

Ponieważ Hohenburg był pierwszym żeńskim klasztorem w Alzacji, a rozgłos cnót Otylii daleko się rozchodził, nie dziw, że wiele panien z najpierwszych rodzin wstępowało do zakonu, tak że wkrótce liczył 130 mniszek. Otylia stała na ich czele jako ksieni i kochająca matka, i budowała je więcej własnym przykładem, aniżeli nauką i napomnieniami. Dużo czasu poświęcała modlitwie i czytaniu Pisma świętego. Surowa dla siebie, dla drugich była łagodna i miłosierna. Pokarmem jej był chleb owsiany, napojem woda, łożem niedźwiedzia skóra, poduszką kamień, a jej miłość ku Bogu i ofiarność dla podwładnych nie miała granic. Reguła, według której rządziła klasztorem, była prawdopodobnie benedyktyńska, którą w jedenastym wieku zastąpiła reguła świętego Augustyna.

Ponieważ chorym, kalekom i osłabionym trudno było wychodzić na górę, wystawiła Otylia u stóp Hohenburga wielki szpital dla ubogich, chorych i pielgrzymów, oraz kościół. Później założyła, obok kościoła klasztor dla starszych zakonnic, aby im dać sposobność do ćwiczenia się w dziełach miłosierdzia. Wielkim tym zakładem zarządzała mądrze i oględnie; sama schodziła codziennie przez wiele lat na dół, aby opatrywać chorych, świadczyć dobrze ubogim, a Bóg wynagradzał jej te starania stokrotnymi łaskami. Szczególną cześć i wdzięczność okazywała Otylia św. Janowi za odzyskanie wzroku przy chrzcie świętym. Pod jego wezwaniem wystawiła na Hohenburgu kościółek z malutką celką, gdzie niejedną godzinę spędzała w samotności na modłach i rozmyślaniach.

Gdy Bóg objawił jej bliski koniec życia pełnego cierpień i zasług, zwołała siostry zakonne do kaplicy świętego Jana i udzieliła im ostatnich upomnień, po czym wpadła w zachwycenie. Nie widząc w ukochanej matce oznak życia, zaczęły zakonnice rzewnie płakać i całować jej głowę i ręce. Obudzona tym Otylia z żalem zawołała: “Ach! dlaczego przerwałyście mi błogi spokój i spoczynek? Za sprawą łaski Bożej byłam u świętej Łucji, dziewicy, i doznawałam takich rozkoszy, jakich język nie wypowie, oko nie widziało, a ucho nie słyszało!” Potem przyjęła Komunię świętą i spokojnie zasnęła 13 grudnia roku 720. Cuda przy jej grobie dzieją się po dziś dzień. Szczególniejszej od niej pomocy i ulgi doznają chorzy na głowę i oczy.

Nauka moralna

Gdy św. Otylia przyszła na świat, była niewidoma i brzydka. Obie te ułomności są niejako obrazem stanu każdego człowieka przy urodzeniu.

Przy akcie chrztu świętego odradzamy się skutkiem łaski Bożej, tj. występujemy z szeregu istot grzesznego Adama, a wstępujemy do Królestwa Chrystusowego. Przez urodzenie otrzymaliśmy życie naturalne, staliśmy się członkami ludzkości; przez akt sakramentalnego odrodzenia uzyskujemy żywot nadprzyrodzony, stajemy się członkami Kościoła Chrystusowego, mistycznego Ciała Pana Jezusa. Święty Paweł w liście swym do Galatów mówi w rozdz. 3, wierszu 27: “Bo wszyscy, którzy w Chrystusie zostaliście ochrzczeni, oblekliście się w Chrystusa”.

Przy akcie chrztu świętego otrzymaliśmy nadto łaskę usprawiedliwienia, tj. wskutek zasług Chrystusa Pana oczyściliśmy się z winy i kary grzechu pierworodnego, a jeżeli kto przyjął chrzest św. w wieku późniejszym, oczyścił się z winy i uwolnił od kary za grzechy osobiste. Oprócz tego pozyskaliśmy łaskę uświęcającą, obejmującą w sobie cnoty wiary, nadziei i miłości. Nikt, żadne pióro nie zdoła opisać ważności i wielkości tej łaski, skutkiem której stajemy się synami Boga Ojca, Boga Syna i Boga Ducha świętego, dziedzicami Królestwa niebieskiego, braćmi i współspadkobiercami Jezusa Chrystusa. W Niebie i w wieczności poznamy całą wartość nadprzyrodzonego, od Boga pochodzącego żywota. Kto umiera zaraz po chrzcie, ten staje się uczestnikiem tego szczęścia natychmiast, nie zdziaławszy jeszcze nic dobrego na świecie.

Chrzest święty wycisnął także na duszy naszej niezatarte znamię, że jesteśmy dziećmi Boga i uczestnikami Chrystusa. Znamię to uprawnia nas do wszystkich łask i przywilejów chrześcijanina katolika, tj. do przyjmowania innych sakramentów, uczestniczenia w Mszy świętej i odpustach kościelnych; ale zarazem zobowiązuje nas do zachowywania przepisów i pełnienia obowiązków nakazanych przez Kościół, jak np. modlitwy, posty i jałmużny. Korzystajmy przeto skwapliwie z tych łask chrztu św. i idźmy za przykładem św. Otylii, która niech będzie orędowniczką naszą.

Modlitwa

O Boże, zechciej nas opatrzyć czujnością i wstrzemięźliwością wzroku, abyśmy tym zmysłem nie grzeszyli. Za przyczyną świętej Otylii racz sprawić, abyśmy byli wolni nie tylko od ślepoty cielesnej, ale i od wszelkich chorób duszy, wywołanych nadużyciem wzroku. Amen.

św. Otylia, ksienia
urodzona dla świata 662 roku
urodzona dla nieba 13.12.720 roku
wspomnienie 12 grudnia

 

Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku – Katowice/Mikołów 1937r.

http://ruda_parafianin.republika.pl/swi/o/otylia.htm

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

O autorze: Judyta