Czy głupcy w Polsce są dyskryminowani?
Pod takim hasłem przewodnim mają się rozpocząć Dni Głupoty, organizowane w Warszawie w dniach 20–25 października 2014 roku.
Wydarzeniu przyświeca idea sprzeciwu wobec dyskryminacji głupców przez agresywne środowiska. Nie chodzi o promowanie głupoty, tylko o to, by pokazać osobom dyskryminowanym, że nie są same. Jak pokazują badania, problem nietolerancji jest nadal obecny w życiu społecznym, ukształtowanym pod presją części środowisk naukowych i katolickich.
Wyśmiewanie się z ludzi głupich, dyskryminacja w miejscach pracy związana z brakiem dostępu do kierowniczych stanowisk, brak parytetu w instytucjach demokratycznych, to rażące naruszenie europejskich standardów w zakresie tolerancji.
– Zasada polityki równościowej polega na tym, że obywatele mają równe prawo do równego traktowania. Nie można nikogo dyskryminować ze względu na orientację lub na jej brak w jakimś temacie lub zagadnieniu. O to właśnie walczymy – mówi jeden z organizatorów festiwalu, Janusz Fuka. Problem wykluczenia ludzi głupich jest realnym problemem – dodaje.
Państwo powinno być neutralne światopoglądowo, dlatego konieczna jest dalsza nowelizacja prawa w zakresie równego traktowania wszystkich ludzi.
Nie ma ludzi głupich, są tylko inaczej myślący. Z roku na rok nas przybywa, lecz niestety, zwiększa się także agresja środowisk katolickich skierowana w naszą stronę. Nie zniechęca nas to do aktywności, również w polityce. Aktualnie nasi przedstawiciele są obecni w prawie wszystkich ugrupowaniach politycznych, również w parlamencie i rządzie. Wyrazistą reprezentację mamy wśród pracowników mediów, przede wszystkim mainstreamowych, ale także drugiego obiegu. Mamy zamiar w zdecydowany sposób wpływać na losy państwa. Nikt nam nie odbierze tego prawa. Powtarzam raz jeszcze, nie ma ludzi głupich. Takie określenia, jak głupi, mądry lub nagminne używane, obraźliwe słowo „bezmyślność” są wyrazami, które, mam nadzieję, odejdą niedługo do lamusa. Nie ma ludzi głupich… czy ja jestem głupi? – pyta retorycznie Janusz Fuka. – Powiem przewrotnie – niech nas zobaczą.
Prosiłbym szanownych komentatorów o dostosowanie się do standardu politycznej głupkowatości – poprawności. Umiejscowi to naszą ewentualną dyskusję na poziomie wolnym od uprzedzeń, bez środowiskowej ksenofobii i nietolerancji. Zachowujmy się jak obywatele społeczeństwa otwartego.
Tak jest! Jesteśmy otwarci na wszelką głupotę i staramy się nie być uprzedzeni do ludzi mądrych, ale to nie znaczy, że musimy z nimi rozmawiać. Z resztą z nimi nie da się rozmawiać, bo są zamknięci na te wszystkie nowe rzeczy, w które my wierzymy i które propagujemy. Można im tysiąc razy coś powtarzać, a oni nadal wiedzą lepiej i się jeszcze bardziej zamykają. Bądźmy tolerancyjni dla myślących inaczej, ale tych nietolerancyjnych głupofobów po prostu trzeba zamilczeć, przegłosować, edukować, bo nas ludzi otwartych jest więcej. W sejmie powinniśmy bez problemu uzyskać konstytucyjną większość, w rządzie wprowadzić parytet większościowy dla głupich, a reprezentantem większości społeczeństwa może być tylko prezydent wzorowo głupi i wspierający powszechną głupotę, otwarty na wszystko, z kazirodztwem i nekrofilią włącznie, rozumiejący misję kulturowego degeneralizmu, rolę edukacji i konieczność otwierania dzieci na wszelkie formy miłości już w żłobku i przedszkolu, nie zapominając o miłości ze zwierzątkami. Ograniczenia i szkodliwe schematy siedzą tylko w naszych głowach, więc otwierajmy i rozwijajmy od maleńkości każdy rodzaj popędliwości – znaczy się miłości, aby następne otwarte pokolenia były już pozbawione balastu przeszłości.
Kilka lat temu w Szwecji pastor zielonoświątkowy Ake Green wygłosił w kościele “nietolerancyjne” kazanie, w którym związki homoseksualne nazwał wynaturzeniem seksualnym i rakiem toczącym społeczeństwo oraz grzechem, co uzasadnił szeregiem fragmentów z Pisma Świętego. Został z tego powodu skazany przez sąd na miesiąc więzienia za podżeganie do wrogości wobec homoseksualistów. Na szczęście Sąd Najwyższy w Sztokholmie go uniewinnił. Niezwykle ciekawe i “tolerancyjne” są wypowiedzi otwartych na ducha czasu pastorów luterańskich i szwedzkich Biedroniów na temat tego zamkniętego i nienawistnego zielonoświątkowca.
Ponadto Ake Green mówi, że w ciągu kilku miesięcy sześciokrotnie grożono mu śmiercią, dostawał listy z pogróżkami i anonimowe telefony, aby przestał wypowiadać się na temat homoseksualizmu.
Polecam cały film “Postęp po Szwedzku”. Widziałem go już wiele lat temu, ale nie stracił nic na aktualności.
(Komorowski)

– raz małych, innym razem trochę większych kroków…
Na załączonej przez ciebie grafice brak celu
a tu tzw. kierunek:
Dzięki za uzupełnienie. Film znam, ale może kto go nie widział.
Skoro już raczymy się nawzajem przykładami postępu to nie mogę pominąć
tytułów prelekcji naukowych wygłoszonych na Konferencji “Nienormatywne praktyki rodzinne”, zorganizowanej przez Doktoranckie Koło Naukowe Gender i Queer przy ISNS UW pod opieką prof. Małgorzaty Fuszary.
No i aby się ciut podkręcić wiedzą lewicowej awangardy – cytaty:
Aspekt obecności pożądających ciał w polityce. Po stronie cielesnego nadmiaru po stronie różnicy i pożądania.
Pożądanie /homoseksualne/ jest podstawową siłą produkującą różnicę w polu społecznym. I tę różnicę produkuje w nadmiarze. Musi nastąpić demarkacja tej różnicy, ale nadmiar pozostaje. Multikulturalizm jako polityka różnicy. Realny zakres seksualnego przywłaszczenia kobiecych ciał przez katolicyzm jest notorycznie pomniejszany
Ałaa…
“Kierunek” Eschera- świetna ilustracja notki.
Mam wrażenie, że rządzą nami ćpuny. Może to jest przyczyna.
Trafiłam na taki tekst forum;
http://neurogroove.info/doctor-shopping-jak-obs%C5%82ugiwano-polskiego-%C4%87puna
Juliusz Strachota
Ur. w 1979. Pisarz, autor zbiorów opowiadań “Oprócz marzeń warto mieć papierosy” oraz “Cień pod blokiem Mirona Białoszewskiego”. Swoje opowiadania i reportaże drukował w Lampie, Czasie Kultury, Polityce oraz Gazecie Wyborczej. Studiował kulturoznawstwo na UW i fotografię na Filmówce w Łodzi.
Ikoną wpisu jest Grandville , a potem wpadłem na Eschera /w komentarzu/,
ale ten Escher, o którym wspomniałaś to “relatywność”? ,bo innego nie kojarzę.
Źródło do pierwszej ilustracji jest tu: http://www.psymedia.co.za/vortex-free-earth-festival-open-source-2013-party-review/ (nie twierdzę, że trzeba wnikać w całość tego bełkotu, wystarczy rzut oka na fotki), druga zaś jest prosta i jasna, bo nie wierzę, że nie oglądałeś tego filmu :)) Kierunek… Czy ja wiem, czy głupota ma kierunek? Może faktycznie tylko kołowy :))
M.C. Escher, “Encounter” (1944)
https://pavlopoulos.wordpress.com/tag/escher/
Grandville też dobry, ale Escher lepiej ujął marksistowski umysł ”procesualizujący byt” (za Guzem).
Raczej tego nie wykoncypował, tylko miał ”wgląd”. Artysta nie do końca pojmuje treści swoich prac, one odkrywają się później.
Mnie też intelektualnie zabolało, ale Twoja reakcja rozradowała mnie znacząco :)